Strona poświecona Jane Austen
Nie jesteś zalogowany.
Pu?kownik Fitzwilliam jest m?odszym synem hrabiego. Ja si? tylko tak zastanawiam, jak to jest z tymi nazwiskami u arystokracji (angielskiej).
Wynika?oby z tego, ?e ojciec pu?kownika nazywa? si? (imi? wymy?l?, bo nie wiem, czy gdzie? by?o czy nie) np: Robert Fitzwilliam hrabia X. Czyli matka Darcy'ego by?aby Anna Fitzwilliam hrabianka X? Czy mo?e u nich to X wstawia?o si? tylko przy imieniu tego najg?ówniejszego w rodzinie? Jak to w tej Anglii by?o?
E.
Offline
w moim tlumaczeniu jest "(...)pu?kownika Fitzwilliama, m?odszego syna swego wuja, lorda X." s?dz? , ze owo X dotyczy tytu?u lorda, podobnie jak "regiment milicji hrabstwa X" w przypadku jednostki Wickhama. Lordowie maja zdaje sie to do siebie, ze oprocz nazwiska maja takze tytul. ot chociazby obecny nastepca tronu Karol, ksi??? Walii - pelne nazwisko wg Wikipedii: Charles Philip Arthur George Mountbatten-Windsor. nazwiskiem jest tu zatem Windsor czy raczej Mountbatten-Windsor, tytu? zas to `ksi??? Walii`. na tym opieram swój s?d ze Fitzwilliam to nazwisko, natomiast ów X ukrywa tytu? lorda, ktorego zbyt latwo byloby zidentyfikowac. tytu? by? dziedziczony przez jedna osobe-widac to wyraznie w przypadku tytulu baroneta w "Perswazjach"
natomiast matka Darcy'ego? hm byla chyba Anna Fitzwilliam, corka lorda X. tak jak Anna Elliot, corka baroneta...baroneci nie wiem czy mieli "dodatki" do nazwisk:)
Offline
Je?li jest okre?lenie hrabia X, to oznacza, ?e jest to hrabia ziemi, która si? nazywa X (u nas w Polsce te? nazwiska czasem przyjmowano od ziemi, a tytu? hrabiowski to pozosta?o?? po dawnym systemie urzedów lokalnych).
Jednocze?nie ziemi? mo?e odziedziczy? kto? "nowy", przyjmuje wówczas do swojego nazwiska t? cz??? z ziemi. ?eby to ?adnie wyja?ni? podam przyk?ad:
ojciec królowej Jane Gray nazywa? si? Henry Grey markiz Dorset i ksi??? Suffolk. Jej wuj - Henryk Brandon, hrabia Lincoln, a jej te?? - John Dudley, ksi??? Northumberland.
Offline
Chodzi?o mi raczej o co? innego. Teraz to sobie dopiero uzmys?owi?am
Po pierwsze - czy by?y jakie? zasady nazywania "tego drugiego w kolejce", ?e tak powiem, czyli w?a?nie m?odszego syna hrabiego.
Po drugie - zasady nazewnictwa tego pierwszego w kolejce - wiadomo, ?e dziedziczy? tytu?, ale póki go nie odziedziczy? te? si? jako? nazywa?. Mo?e od innego kawa?ka ziemi? (patrz. dzisiejszy Ksi??? Walii)
Po trzecie - mo?e faktycznie Fitzwilliam Darcy mog?oby by? zlepkiem dwóch nazwisk (matki i ojca, by podkre?li? pochodzenie)
E.
Offline
ja sie dokladnie nie znam, moze Aine to wyjasni. ale w oparciu o Mansfield Park- ojciec: SIR Thomas (Bertram), najstarszy syn: PAN Bertram, mlodszy syn: pan EDMUND Bertram.tytu? ma najstarszy z rodu, jesli jest od ziemi to zapewne to dodawano(jak w przykladach Aine), do podkreslenia pierworodztwa uzywano nazwiska, bez imienia, mlodsze dzieci byly rozrozniane juz imionami; tak samo corki sir Thomasa-panna Bertram i panna Julia Bertram. gdzies juz o tym pisalam.
co z innym kawalkiem ziemi? jesli obowiazywalo prawo dziedziczenia calosci przez najstarszego meskiego potomka, to ten mlodszy nie mial czego dziedziczyc. oczywiscie jesli chodzi o Anglie i tamte czasy.
ale w rodach ksiazecych moglo byc inaczej, sama nie wiem... jest teraz ksiaze Walii, ksiaze Kentu. .. pewnie to bylo roznie w roznych warstwach spolecznych...
Offline
Uwaga - wymy?lam teorie z powietrza. Tak sobie dumam dzisiaj, bo mi si? nudzi po prostu. Rodzina Darcy nie by?a utytu?owana. Zatem rozró?nienie mi?dzy starszym i m?odszym synem (gdyby takowi byli) by?o tylko przez u?ycie b?d? nie u?ycie imienia. Czyli zasadniczo "Pan Darcy" w zupe?no?ci wystarcza?o. Wi?c po co dodawa? tego Fitzwilliama, zw?aszcza, ?e to przecie? tak?e nazwisko matki Darcy'ego. No i jeszcze jedno. Skoro imi? Fitzwilliam by?o swego rodzaju tradycyjne w rodzinie matki (taka by?a chyba jedna z koncepcji) to co z rodzin? ojca? W rodzinie Darcych nie by?o tradycji nadawania imienia pierworodnemu? Pono? ród "staro?ytny" to i tradycje jakowe? mie? powinien.
E.
PS. Tak wam tutaj mieszam w dyskusji, bo niby dlaczego od razu zak?ada?, ?e imi? to imi?. Mo?na sobie przecie? na tej bazie pofilozofowa? nieco. Nieprawda??
E.
Offline
Mo?na sobie przecie? na tej bazie pofilozofowa? nieco. Nieprawda??
Prawda? (szczególnie, ?e ja równie? sk?ania?am si? do stanowiska ?e to nazwisko, a nie imi?)
A ja dzisiaj so? napisze, tylko troszk? czasu mi potrza
Offline
Zasada majoratu ustala?a, ?e dziedziczy zawsze najstarszy syn, z braku potomka, najstarszy bratanek itd. Zawsze po mieczu. Dziedziczenie po k?dzieli by?o jedynie w wszczególnych przypadkach, z góry ustalone, obwarowane i ograniczone czasowo - tzn a? do XIX w. kobieta by?a w?a?cicielk? jedynie do zam?zpój?cia. Potem stawa?a si? ?on? w?a?ciciela.
Je?li natomiast w rodzinie pojawi?o si? kilku synów, to w zasadzie ich los równie? bywa? przes?dzony. Maj?tek dziedziczy? najstarszy syn, zwykle bez prawa sprzeda?y. W zasadzie inwestycja jak? w niego wk?adano, to szko?a publiczna dla m?odzie?y szlacheckiej (oczywi?cie arystokracja wysy?a?a synów do w Eton), gdzie nie tyle si? uczy?, co po prostu mia? tam by? i zdobywac kontakty towarzyskie. Zadaniem najstarszego by?o bywanie w towarzystwie, polowanie i bardzo cz?sto - szukanie ?ony o godnej pozycji spo?ecznej.
M?odsi synowie uczyli sie do jakiego? zawodu. Drugi syn najcz?sciej ko?czy? prawo lub teologi?. Pochodzenie warunkowa?o jego przysz?o?? (szczególnie w przypadku duchownych - im bogatszy ojciec, tyl lepsza i bogatsza prebenda lub funkcja). To w?a?nie ich potomkowie uchodzili za najlepiej wykszta?conych i przy zdolno?ciach, mógli zrobi? spor? karier?.
Trzeci syn zwykle wst?powa? do wojska lub floty i je?li by? inteligentny, mia? szcz??cie ?y? w okresie wojennym, bardzo syzbko móg? si? pi?? po stopniach kariery i zrobi? majatek.
Najm?odsi synowie zwykle mieli ograniczone pole do popisu i zajmowali si? handlem lub przemys?em (co w Anglii by?o traktowane normalnie, nie stanowi?o dyshonoru).
Trzeba przyzna?, ?e arystokracja angielska nie by?a tak hermetyczna i zasklepiona jak arystokracja polska. Lista by?a bardzo mobilna, arystokracja nie traktowa?a baronetów tak nietolerancyjnie jak w Polsce. Pragmatyzm i praktycyzm angielski i tutaj da? o sobie zna?. Odm?adzanie krwi by?o jak najbardziej na miejscu, ka?dy zdolny i potrafi?cy si? wykaza? cz?owiek móg? otrzyma? tytu? z r?k królowej (i do tej pory królowa angielska jest chojna w ich podpisywaniu. System i warto?? tytu?ów uleg?a zmianie, ale to ju? zupe?nie inna bajka ) i kariera niczym z ameryka?skiego filmu od ?ebraka do ksi?cia by?a w tym kraju teoretycznie jak najbardziej mo?liwa.
Jeslic hodzi o dziedziczenie i tytu?y, to dokopa?am si? do pewnych informacji. Otó?:
Szlachta brytyjska by?a 5-stopniowa: ksi??e, makriz, hrabia, wicehrabia i baron. Baroneci byli niejako gorszego gatunku, (ich tytu? nie by? odziedziczony, a nadany, co czyni?o ich arystokarcj? gorszego gatunku) PIerwsze?stwo by?o do?? z?o?onym kodeksem, w którym tak ?atwo mo?nma si? by?o pogubi?, a jednocze?nie takie pogubienie si? by?o zakazane. Dlatego te? corocznie powstawa?a lista sporz?dzona na podstawie starsze?stwa, tytu?ów, dat? jego nadania, oraz wieku. List? t? corocznie przedstawiano w Burke's Peerage. Kogo na tej li?cie nie by?o (a liczy?a kilkaset tysi?cy miejsc ) nie liczy? si?.
Co do tego kiedy u?ywa si? imienia, kiedy nazwiska, a kiedy tytu?u, zale?a?o to od kilku czynników, ale najwa?niejsze by?o pochodzenie tytu?u oraz sprawoaana fukcja w pa?stwie.
Feudalne pochodzenie arysatokracji angielskiej powodowa?o, ?e tytu?y zwi?zane by?y z okre?lonym terytorium. Do wszystkich wy?szych tytu?em parów zwracano si? nie u?ywaj?c imienia i nazwiska ,a tytu?u. St?d te? np. wspomniany wy?ej John Dudley, ksi??? Northumberland nazwany i znany by? nie jako John Dudley, tylko jako "Northumberland" (podobnie zreszt? by?o w przypadku biskupów, gdzie u?ywano nazwy diecezcji).
I teraz dochodzi jeszcze sprawa urz?dów
Tytu? poni?ej hrabiowskiego by? traktowany inaczej, tzn mo?na by?o zamiennie stosowa? albo nazwisko (np. lord Cotton albo wicehrabia Combermere), ale jedynie wówczas, gdy jego w?ascieciel pe?ni? funkcj? para* Je?li baronet nie pe?ni? funkcji pa?stwowych stosowano jedynie imi? (np. do sir Francisa Drake'a zwracano si? sir "Frances", nigdy "sir Drake"
Co do nazwisk w obr?bie rodziny, to po Uli nie mam wiele do dodania. jasno, prosto i zwi?z?o
* tytu? osoby posiadaj?cej prawo zasiadania w Izbie Lordów[/b][/url]
Offline
:? To mia? imi? ten nieszcz?sny pan Darcy czy nie? Facet z dwoma nazwiskami, a imienia da? mu zapomnieli? Czy?by "Fitzwiliam Fitzwiliam"??
Offline
To by nawet by?o logiczne
Ja mo?e jeszcze wsadz? ma?y kijaszek w mrowisko.
"Wg prawa majoratu najstarszy dziedzicy, bez prawa sprzeda?y" mniej wi?cej tak to brzmia?o.
To jak by?o z nabywaniem ziemi? Taki, dajmy na to, Bingley: chcia? si? osiedli?, wi?c sobie wynaj?? Netherfield. A co w przypadku, gdyby chcia? sobie kupi? jaki? male?ki maj?teczek?
E.
Offline
Je?li Bingley dosta? od JA imi? Charles, to s?dz? ?e nie zapomnia?aby nada? imienia Darcy'emu. Stawiam na Fitzwilliama :twisted:
Offline
Dione, moze i masz racje. choc z drugiej strony zastanawia mnie ciagle dlaczego to domniemane imie pojawia sie tylko dwa razy w calej powiesci?
Elentari, Bingley chcial kupic majatek, ale JA pisze ze nie mogl sie zdecydowac, czyli rozumiem ze mogl. moze po prostu czsem mozna bylo sprzedawac, a moze po prostu zazwyczaj nie wypadalo sprzedawac, bylo nie w dobrym tonie
Offline
A mo?e by?y maj?tki, którymi mo?na by?o handlowa? i takie, których sprzeda? by?a zabroniona? Przypomina mi si? polska "ordynacja" -- co? takiego funkcjonowa?o, ale nie obejmowa?o wszystkich maj?tków.
Offline
Podejrzewam, ?e w sprawie kupna-sprzedazy ziemi, duze znaczenie miala ilosc, tj mozna bylo kupic calosc , a nie czesc ...
A doczytalam sie, ze jesli mialo sie okreslona ilosc ziemi, mozna bylo sie starac o majatek, wiec w zasadzie kazdy dobry kupiec mogl sobie kupic "sira"
Offline
To chyba podobnie jak w XIX wiecznej Polsce. Przypomina mi si? fragment "Tr?dowatej", gdy chyba Rita opisuje Stefci arystokracj?: "Hrabiostwo Cwileccy. Tytu? troch? w?tpliwy, ale miliony autentyczne"
Offline
No w?a?nie nie, teraz nie bardzo mam cas, ale w Polsce proces nobilitacji by? du?o bardziej z?o?ony, a tytu? w ten sposób zdobyty - w?a?n ie du?o bardziej w?tpliwy.
Offline
A mo?e by?y maj?tki, którymi mo?na by?o handlowa? i takie, których sprzeda? by?a zabroniona? Przypomina mi si? polska "ordynacja" -- co? takiego funkcjonowa?o, ale nie obejmowa?o wszystkich maj?tków.
Moim zdaniem zale?a?o to raczej od testamentu - mo?na by?o odziedziczy? ziemi?, ale bez prawa jej sprzeda?y. Tak by?o np. z maj?tkiem w Dashwoodów w R&R.
Offline
"Wg prawa majoratu najstarszy dziedzicy, bez prawa sprzeda?y" mniej wi?cej tak to brzmia?o.
Chyba majorat nie dotyczy? wszystkich maj?tków - np. dziedziczk? lady Catherine de Burgh by?a jej córka Anna. A z pewno?ci? mia?a ona (lady) równie? krewnych p?ci m?skiej Hmmm...
Offline
Mo?e si? myl?, ale tytu? chyba wcale nie by?o trudno zdoby?. Trudniej by?o zosta? zaakceptowanym przez elity arystokracji jako jeden z nich. Wydaje mi si?, ze w Angli bardziej liczy si? jak d?ugo dana rodzina jest utytu?owana ni? ile ma pieni?dzy i maj?tku. Tzw. rodziny staro?ytne, z tradycjami s? bardziej cenione ni? bogaty kupiec, który kupi? tytu? baroneta, bo mia? taki kaprys.
Offline
nie wydaje mi sie. Gdyby to bylo takie proste, pan Bennet po prostu spisalby testament, czyz nie?
A co do elit i zdobywania szlachectwa - to juz w pierszym pokoleniu mogl miec pelne prawa danego stanu. W przypadku polskich Sarmatów, zdobywalo dopiero 4-5 pokolenie. pierwsze bylo tego pozbawione
Offline