Strona po¶wiecona Jane Austen
Nie jeste¶ zalogowany.
Mimo powyższych słusznych rad spróbuj znaleźć zawód wykonywany taki ,żeby choć trochę był pokrewny Twoim zainteresowaniom . Nauczyć się czegoś ,co w ogóle nie pasuje i robić to dla zarobku całe życie - gehenna .
Robótkowiczki zamiłowane znajdziesz tu też , o różnym stopniu wprawy , ja osobiście z ogromną przyjemnością oglądałam na "Travelu" cykl "Podróże kolejami szwajcarskimi", miłośnicy sportu też sie znajdą ,więc na pewno nie jesteś tu outsiderem . I wcale nie zanudzasz ,wręcz przeciwnie , im więcej człek ma pasji i zainteresowań zwłaszcza nietuzinkowych , tym fajniej
Ja się do swoich zainteresowań po prostu nie przyznaję publicznie ,żeby nie uchodzić za zieloną gęś i coś od czego lepiej z daleka , bo dziwaczne , a towarzysko i społecznie to w ogóle leżem i kwiczem , co przez wiele lat bardzo mnie bolało , nie powiem , a w końcu się przyzwyczaiłam (z braku innej opcji)
Ostatnio edytowany przez Tamara (2008-04-25 17:32:23)
Offline
a ja towarzysko nawet nie narzekam, ale jest towarzystwo i towarzystwo...
Dodam, ze trzeba poszukać złotego środka. Skończyłam studia w wymarzonym zawodzie, ale nie ma dla mnie etatu, pracuje wiec w zawodzie, w ktorym zawsze modliłam sie ze nie bede pracowac, nienawidze swojej pracy, nienawidze piatkow, bo zawsze jest jakas afera i wrecz chorobliwie nienawidze niedziel, bo wiem, ze nastepnego dnia znowu musze tam isc. W dodatku zarabiam grosze, pracuje za 3 osoby, a ani moja praca ani zaangażowanie nie sa doceniane.
Najlepiej znaleść to, co sprawia frajde, ale i daje jakies perspektywy na rozwoj, na zarobek.
Offline
Mi się wydaje, że wybierając zawód warto dokładnie przemyśleć jego plusy i minusy, zobaczyć czego jest więcej i sprawdzić czy minusy jesteśmy w stanie przeżyć. Jeżeli tak to można się w niego wpakować. Korzystnie popytać innych o zdanie, ale ostateczną decyzję trzeba podjąć samemu bo to przecież ty będziesz wykonywać ten zawód i męczyć się z nim na codzień.
Też lubie robić na drutach
Tylko, że mój pierwszy sweter wyszedł troche długi i teraz wciąż się niekontrolowanie wydłuża...
Oprócz tego lubie malować- z różnymi efektami bo jak malowałam swój autoportret to zamiast mnie wyszedł mi stary dziad...
Teatru trochę nie lubie bo tam zawsze wszystko jest wydziwione- rozumiem, że to sztuka, ale dlaczego Królowę Śniegu gra łysy facet?
Offline
Teraz trudno dla humanisty znaleźć sobie kierunek (bo myśląc o zawodzie trzeba zacząć od studiów ), bo kierunki humanistyczne cieszą się wielką popularnością, a perspektyw po nich nie ma tak wiele, tym bardziej właśnie, że absolwentów jest wielu. Ja sama wybrałam sobie kierunek mało prestiżowy, a mianowicie informację naukową i bibliotekoznawstwo, i jakaś perspektywa zawsze jest, choćby praca w bibliotece w moim niewielkim mieście, bo gdy szłam załatwiać sobie praktyki, pani dyrektor powiedziała mi, że pracowników owszem ma, ale niewielu jest po bibliotekoznawstwie.
Offline
Jestem na kierunku geografia-historia-wos. Nie widze sie w zadnym zawodzie,oprocz nauczania badz pracy pedagoga,np w doach dziecka.pogotwiach opiekunczych,poradniach pedagogiczno-psychologicznych. Ciagle zyje marzeniami i wsrod Was to jestem tu jeszcze najmlodsza i taka mala jeszcze. Udzial w czyms, jakis przedsiewzieciach,praca dla innych to cos so mnie napedza. Daje jakis sens. Ludzie mnie nie rozumieja,nienawidza, ja lkane kontaktu a z drugiej strony ssamotnosc daje mi bezpieczenstwo.
Offline
A ja zwrócę ci uwagę na coś innego. Nancy, ja rozumiem, ze masz teraz mnóstwo marzeń i ideałów, ale praca w domach dziecka, czy pogotowiach opiekuńczych to nie jest tylko naprawianie świata. To nie tak, że rozmawiasz z dzieckiem (czy jego opiekunami) i masz poczucie, że zrobiłaś coś dobrego. W takiej pracy jest więcej klęsk niż zwycięstw. Zastanów się czy będziesz umiała sobie z tym radzić. Czy nie jesteś na to za wrażliwa? Czy będziesz potrafiła otrząsnąć się po stpotaniu z kimś komu nie umiałaś pomóc, lub komuś kto twoją pomoc gniewnie odrzucił? Czy twój charakter jest na tyle mocny, że będziesz umiała żyć ze świadomością, że np. molestowane dziecko wraca do swojego oprawcy, bo nie można udowodnić mu winy, choć ty jesteś jej pewna lub świadomością, że jakiś nastolatek przedawkował w dwa tygodnie po opuszczeniu ośrodka, w którym pracujesz? Wiem, ze może podaję ci przykłady ekstremalne, ale musisz być gotowa nawet na takie sytuacje i musisz umieć sobie w nich radzić ... i mimo wszystko "nie zwariować". Zastanów się, czy będziesz umiała oddzielić te sprawy od swojego życia? Czy wytrzymasz bezsilność, gdy ktoś kto się pogubił w życiu, zatrzaśnie przed tobą drzwi i skoczy z okna? Zastanów się i jeśli jesteś pewna, ze dasz radę. Że po ekstremalnie ciężkim dniu w pracy, wrócisz do domu, ugotujesz dla męża obiad, zabierzesz dziecko na lody i pójdziesz na imprezę imieninową do koleżanki. Jeśli tak, to ja nie będę przekonywać cię, żebyś wybrała zawód z większymi perspektywami. Ale pamiętaj, musisz być w 100% pewna, ze dasz radę. Czasu cofnąć się nie da i jeśli ci się nie uda, to nie uda ci się zacząć życia od początku.
Offline
Nancy robie teraz podyplomowke z pedagogiki wczesnoszkolnej i przedszkolnej. Jest nas zbieranina blisko 70 osob w jednej grupie - wszystkie takie jak ja, nauczyciele, pedagodzy, ktorzy nie maja pracy. W zasadzie historykow jest 2, 1 pani muzyk, 1 anglistka, a reszta to wszystko osoby po pedagogice, pedagogice opiekunczo-wych, oligo... i tak jest co rok. Marzenia sa wazne, ale gdy sie rozbija o rzeczywistosc - gorzknieja. pamietam siebie pelna idealow, peln pomyslow i zaangazowania. Teraz chodze calymi dniami zla, zmeczona, pracuje w znienawidzonym zawodzie, a wszystko przez to, ze dokonalam zlego wyboru i nie zweryfikowalam go w odpowiednim czasie.
Przemysl to bardzo doklanie, poznaj zawod, ktory chcesz wykonywac. Zacznij od wolontariatu - bedziesz miala probke tego, co Cie czeka. I jesli nadal obstajesz przy swoim - obserwuj uwaznie rynek pracy i badz gotowa do zmiany gdy okaze sie ze nie ma zapotrzebowania na Twoj zawod...
Offline
Nie wiem co ja mam robic. Nie chce miec pracy ktorej nie bede kochac.Jestem wrażliwa i to bardzo,ale nie mam watpliwosci. Sama narazie nie wiem jaka jestem:(
Offline
Nancy - dlatego wlasnie piszemy o wyborze zlotego srodka. Gdy wybierzesz zawod z ktorego nie bedziesz mogla sie utrzymac - siadzie Ci psychika. Fakt, ze nie bedziesz mogla zalozyc wlasnej rodziny jest tutaj bardzo dolujacy. A jesli bedziesz juz miala rodzine i zawod z ktorego sie nie utrzymasz - tym bardziej bedziesz szukac innego, bo rodzina jest najwazniejsza. Uwierz mi - pisze Ci z doswiadczenia wlasnego.
Juz teraz musisz poszukac sobie cos, co sprawia Ci frajde i przyjemnosc, a co jednoczesnie da Ci jakis dobry fach w rece...
Lub ew. zacznij dwa kierunki, ale zrob sobie furtke, bo za kilka lat bedzie na to za pozno...
Offline
Nancy , Aine dobrze mówi - najpierw spróbuj wolontariatu , musisz zetknąć sie bezpośrednio z tym , co chcesz robić , a to ciężka praca . Jeżeli jesteś osobą bardzo wrażliwą , mającą problemy w kontaktach z ludźmi - zajmij się najmniejszymi dziećmi , takimi do trzech lat , one są najwdzięczniejsze i nie zbluzgają Cię na dzień dobry . Praca w domach dziecka czy placówkach opiekuńczo - wychowawczych wymaga stalowych nerwów i silnego charakteru , pamiętaj ,że tam będą dzieci i młodzież "po przejściach" ,często ze środowisk patologicznych , mające zupełnie inne niż Ty i zwichrowane poglądy na życie . To nie będzie praca od 8 do 16 , będziesz wszystko stale nosić ze sobą i zabierać do domu .
Zastanów sie , czy rzeczywiście chcesz takiej pracy , gdzie dyżury masz świątek , piątek i niedziela , w nocy , w święta ,bez różnicy . Pomyśl , czy będziesz chciała zostawiać własną rodzinę w domu w Wigilię , Wielkanoc , urodziny dziecka i iść do pracy . I przemyśl dobrze co Cię pcha do tego zawodu - czy naprawdę chcesz poświęcić siebie innym , czy może są jeszcze jakieś inne , nawet nieuświadomione dobrze motywy , to bardzo ważne
Offline
mhm... Od czego by tu zacząć. Mało ostatnio bywam na forum i chyba na razie tak zostanie. Postaram się zaglądać częściej, ale plany jak to plany mają tę wadę, że nie zawsze idą po naszej myśli. A tak wogóle to idę na internetowy odwyk - mam przed sobą ezgamin z phi...phi...phi...ozophii. Ale to nie jest właściwie powód mojego przygnębienia i mało regularnego zaglądania na forum. Właściwie to zaprzątają mnie zupełnie inne problemy i na niewielu rzeczach potrafię się skupić. Właściwie nie są to moje problemy, moje wydają mi się ostatnio błahe i bezsensowne. Chodzi o to, że mój najbliższy przyjaciel trochę pogubił się w życiu. Kilka lat temu to on mi pomógł, więc teraz przyszłą moja kolej. Staram się poświęcić mu każdą wolną chwilę, a i tak mam wrażenie, że to może być za mało. Trudno mi, bo to zawsze on był tym silniejszym. Najgorzej jest, gdy wieczorem siedzę sama i nic nie muszę robić. Nawet jak mam mnóstwo pracy, to i tak ciągle myślę tylko o nim. Mam wrazenie, że wszystko robię nie tak. Że zamiast pomóc tylko szkodzę. A wprost nie do wytrzymania jest świadomość, że przez cały czas on stara się mnie chronić i pilnuje, żebym to ja nie zrobiła czegoś głupiego.
Offline
Dione, a moze sam fakt, ze jestes - gotowa do pomocy, jest juz wielka pomoca? U mnie to dziala. Wprawdzie M.Twain mial na ten temat odmienne zdanie, ale moze jednak Twoja obecnosc jest tym, czego on potrzebuje najbardziej?
Offline
Mam takÄ… nadziejÄ™...
Offline
Jeśli mogę dołączyć swoich parę słów...Akurat tak się składa, że osoba w moim najbliższym otoczeniu także przeżywa teraz niewesołe chwile(to mało powiedziane), a dotąd była opoką dla mnie, nadal tak jest. Tylko że i skała ma swoją wytrzymałość, tak więc staram się jak mogę, ale z całą świadomością znajomości siebie samej powiem, że za mało. Że za dużo jeszcze we mnie egoizmu by móc zająć się tylko kimś drugim. I ciagle siedzi mi w głowie, że to niesprawiedliwe, to jak ja sie zachowuję, to że ja mam lepiej a ktoś zbiera wszystkie problemy świata. Podsumowując niejako rozumiem Dione.
Offline
Moja nauczycielka opowiadała kiedyś, że po śmierci jej mamy przyszła do niej koleżanka i powiedziała:"nie wiem co mam powiedzieć ani jak się zachować, ale jestem przy tobie i chciałabym ci pomóc". Pani powiedziała, że już sama obecność tej koleżanki to było dla niej dużo. I mi się wydaje, że to jest właśnie bardzo dużo. Bo przecież czasami tak jest, że kiedy kogoś dotknie jakaś tragedia to ludzie się od niego odsuwają, bo nie wiedzą co mają robić. A tak on będzie wiedział Dione, że jesteś przy nim i gdy będziesz mogła zrobić dla niego coś więcej to cię o to poprosi. Tak mi się wydaje.
Offline
Dione , to prawda , czasem sama obecność życzliwego człowieka jest najważniejsza . Nie oceniaj , nie staraj sie na siłę , po prostu przy nim bądź , żeby wiedział ,że może na Ciebie liczyć w razie potrzeby I trzymaj się , na każdego kiedyś przychodzą ciężkie czasy , a niestety prawdą jest bolesne twierdzenie "co cię nie zabije , to cię wzmocni" . Przytulam Cię i głaszczę Garfielda
Offline
Buuu... Spiekłam sobie wczoraj ramięcie na słoneczku i przewiało mi szyję - boli i się nie moge w prawo obrócić. A poza tym dziś nie jest źle. Właśnie się dowiedziałam, że zakwalifikowali mnie na kurs. Zaraz też idę męczyć kolegę, o którym pisałam ostatnio, żeby poszedł ze mną w tym tygodniu na koncert... bo nikt inny nie chce.... a ja tak baaardzo mocno chcę iść
Offline
Powiedz mu . że jak nie pójdzie z Tobą , oparzelizna słoneczna rozlezie się na całą Ciebie a szyja usztywni Ci się całkowicie A co to za koncert?
Offline
.... Szanty na plaży....
W tym tygodniu są juwenalia co dzień coś się dzieje, np. w sobotę jest KULT.
Offline
Ooo , to jeżeli z Tobą nie pójdzie , zawieje Cię do reszty i całkowicie
Offline
Tamara napisa³:
Ooo , to jeżeli z Tobą nie pójdzie , zawieje Cię do reszty i całkowicie
No cóż. Tak sobie wykombinowałam, że skoro jest duży to mnie od nagłych szwałów osłoni
Offline
Dione napisa³:
W tym tygodniu są juwenalia co dzień coś się dzieje, np. w sobotę jest KULT.
Który, jeżeli wierzyć toruńskim studentom, został zabrany niecnie przez Olsztyn Toruniowi .
Mnie juwenalia jakoś nie kręcą, z powodów trzech - pierwszy to referat, drugi to kolokwium w poniedziałek, po trzecie tego typu imprezy to nie moje klimaty. Więc nie narzekam
Offline
Akaterine, w Olsztynie ( a właściwie w Kortowie) juwenalia to nie tylko koncerty i alkohol lejący się strumieniami. Oprócz tego jest Wenus Show, Bój Wydziałów, Zawody Regat, Turniej Rycerski, Konkurs na Wystrój Akademików, wydzialowe koszulki, parada wydziałów. Naprawdę klimat jest niepowtarzalny. Idziesz ulicą i wiesz z jakiego wydziału są mijający cię ludzie, studenci naprawdę tworzą wtedy coś w rodzaju rodziny. W innych miastach tego nie ma aż w takim stopniu. Jak studiowałam brałam w juwenaliach dość aktywny udział. Teraz raczej jako widz wybiorę się któregoś dnia na trochę. Jedno się od wielu lat nie zmienia - w sobotni koncert pada
Offline
W Toruniu są głównie koncerty i jakieś imprezy plenerowe, które brzmią tak, że już wolę z koleżankami nad Wisłą posiedzieć... O atmosferze na kortowiadzie to wiem, bo obaj bracia studiowali w Olsztynie, a jeden nawet bardzo się angażował - brał udział w boju wydziałów, wygrał kiedyś konkurs na koszulkę (a on też raczej mało imprezowy). Ja nie chciałam iść studiować w Olsztynie, poza tym nie ma tam mojego kierunki, ale akurat kortowiady to żałuję...
Ostatnio edytowany przez Akaterine (2008-05-14 13:16:37)
Offline