Strona po¶wiecona Jane Austen
Nie jeste¶ zalogowany.
zawsze mi smutno, że Prus nie dał mu szczęśliwego zakończenia, tylko tę okropną pannę Izę do kochania (chociaż ona sama w sobie jest ciekawą postacią).
ewidentny dowód na to że Prus nie był kobietą Szkoda, że nie pisał bardziej dla "pokrzepienia serc" i nie doceniał szczęśliwych zakończeń...
Offline
ewidentny dowód na to że Prus nie był kobietą Szkoda, że nie pisał bardziej dla "pokrzepienia serc" i nie doceniał szczęśliwych zakończeń...
No właśnie zauważyłyście, że dobre zakończenia traktuje sie gorzej, że kiczowate, a te tragiczne, że ambitniejsze...Bo co? Bo życiu bliższe?
A dlaczego niby sztuka ma naśladować życie? Powinna właśnie krzepić, jak cukier ;-)
Offline
Ja pisałam o dwóch krawatach tym przed herbatą i tym po spacerze .
Widocznie niejasno się wyraziłam
Offline
Ja pisałam o dwóch krawatach tym przed herbatą i tym po spacerze .
Widocznie niejasno się wyraziłam
Muszę w takim razie jeszcze zerknąć, bo cos w tym musi być na co ja ma jakąś zaślepkę chiba ;-)
Offline
Ewidentnie chodzi o scene po spacerze.
No jest w niej cos takiego... no tego sie naprawde nie da wytlumaczyc .. takie to erotyczne.... :oops:
Ja kiedys sadzilam, ze to tylko ja na ten moment tak jakos dziwnie reaguje, a okazuje sie ze jest nas wiecej
Offline
Ali, Ty nam tu ogonkow zadnych nie produkuj, tylko od razu doklejaj do wiekszych fragmentow
Niech to beda ciasteczka, a nie okruszki ....
W kazdym razie schylam przed Toba glowe w podziece wielkiej za te piekne tlumaczenia
Offline
och Alison, dzięki, cudownie przeczytać coś takiego, tym bardziej że ja na świeżo (no dobrze po paru godzinach snu ) po pierwszym obejrzeniu filmu, choć rzecz jasna o innych scenach bardziej myślałam...
Ok, przyznaj, które zrobiły na Tobie największe wrażenie :-) I pamiętaj, że potem trzeba zagłosować w wątku na ulubioną kwestię filmową :-)
największe wrażenie to chyba scena finałowa - ten uśmiech JT, taki beztroski, pierwszy taki chyba w całym filmie (dobrze że zdążył ) i zapłoniona Margaret z tą "business proposition"...
także scena napadu na Marlborough Mill - te emocje tłumu ludzi i biegnący JT i oburzona Margaret - i to zawiśnięcie mu na szyi (no i jak można było nie pomyśleć, że go kocha, przecież zwykłego znajomego po prostu wpychałaby do środka...)
generalnie każda scena z Margaret i JT razem...
o jeszcze uścisk dłoni na przyjęciu, oświadczyny (tyle uczucia i ten głos!!!, moment gdy ją pyta "you're ill?"([color=brown]głos!!!)
kurcze, zaraz wyjdzie że w sumie wszystkie sceny mi się podobały :oops:
Ale cudnowne że są takie filmy, które oglada się z takim... uciskiem w piersiach, i nie można przestać aż do końca.Cieszę się, że film zrobił na Tobie takie wrażenie; znam te emocje, ściskanie w żołądku, gadanie do siebie w myślach - "Powiedz mu prawdę!" albo, co gorsza, wykrzykiwanie przed ekranem - "O Boże, to ON jest w pociągu!";-) Ech, to trafia porządnie i na stałe!
och ogromne wrażenie. Dziś zareklamowałam go chyba wszystkim z którymi rozmawiałam - i to tak, że oni (właśnie również mężczyźni- w rozmowie z facetami mówiłam bj o rewolucji przemysłowej etc :twisted: ) już chcą to obejrzeć
a ja popołudniową drzemkę synka przeznaczyłam na... tak zgadłyście, na oglądnięcie co ciekawszych scen N&S
Offline
jakie uczucia musiły nim targać w chwili gdy zobaczył Margaret na stacji w nocy....
najpierw słodkie wspomnienia jej rąk i ciała, które zawisły mu na szyi w trakcie zamieszek.....
a potem .... trach... przytula siÄ™ na stacji, w nocy... do innego...
i pomimo wszystko nie da na nią powiedzieć złego słowa..... to jest facet....
chyba gdzieś w głębi duszy szukał dla niej wytłumaczenia....dobrze że Higgins się wygadał...Chwała Higginsowi! Ali nazwała go kiedys dobrym duchem tego związku - podpisuję się pod tym.
Mam wrażenie, że Higgins się jednak nie wygadał, że poznał JT na tyle, żeby wiedzieć co go gryzie. Z drugiej strony znał Margaret... Moim zdaniem on to zrobił specjalnie, chciał żeby im się udało a pewnie słyszał plotki, więc tak-o-sobie powiedział. Ale widziałyście uśmiech Higginsa jak JT powiedział "to był jej brat"
Offline
Ciekawe na ile filmowa pani Thorton różni się od tej z powieści?
Czy pani Thorton łatwiej byłoby pogodzić sie z odejsciem Johna gdyby nie chodziło o pannę Hall?
Przypominam sobie słowa matki Johna .......żeby się wystrzegał panny bez grosza, a taką właśnie była Margarett
I słowa Fanny na wystawie ( znane mi tylko z filmu)
......a oto panna Latimer , którą mama bardzo akceptuje...i chyba cos tam o rozsądku Johna
Myślę , że starszej pani Thorton nie chodziło o to , że John ulokował w końcu swoje uczucia w jakiejś kobiecie, ale chodziło o TĘ kobietę
też mam wrażenie, że to Margaret drażniła panią Thorton, głównie dlatego, że nie doceniała jej syna. Że to z czego on i jego matka byli dumni było niczym dla tej dziewczyny z południa, która wyznawała zupełnie inne wartości...
Offline
Mam wrażenie, że Higgins się jednak nie wygadał, że poznał JT na tyle, żeby wiedzieć co go gryzie. Z drugiej strony znał Margaret... Moim zdaniem on to zrobił specjalnie, chciał żeby im się udało a pewnie słyszał plotki, więc tak-o-sobie powiedział. Ale widziałyście uśmiech Higginsa jak JT powiedział "to był jej brat"
No i jeszcze "would you be more civil" też świetna scena, ewidentnie sobie z niego jaja robi.
Offline
Ale widziałyście uśmiech Higginsa jak JT powiedział "to był jej brat"
Oj tak!
On tak nad nimi czuwał, i jestem przekonana, że się nie wygadał tylko dokładnie wiedział co robi i zrobił to specjalnie. Przeciez tak ni z gruszki ni z pietruszki wrócił od petycji do panny Margaret ;-)
Ja to go jeszcze bardzo lubie jak on się tak uśmiecha wypuszczając Thorntona z domu. tamten mówi - mogłeś mi powiedzieć, że to panna Hale była tą kobieta, która namówiła cie żebys do mnie przyszedł, a Higgins: A co? Byłby pan bardziej uprzejmy?
fajną mine robi tez kiedy otwieradrzwi - taki niby triumf połączony z dzika radością. Och fajni są aktorzy w tym filmie :-)
Offline
Ale dlaczemu!?? Przecie to jedna migawka, tam nic nie widać właściwie, wytłumaczcie mi o co to chodzi i gdzie pies pogrzebion?
Nie wiem... W geście, profilu, pochyleniu głowy... Tak jak Gosia mówi, wcześniej jest cały czas taki zapięty, a tu ten kołnierzyk rozchylony i zarys szyi... Nie mam pojęcia, motylki mam i tyle :oops:
Offline
Tego sie chyba nie da wytlumaczyc.
Moze to chodzi o to, ze wczesniej jest taki zapiety pod szyja.
I nagle z taka lekka niedbaloscia pociaga za ten krawat, i za chwile pokazuja go z lekko rozchylonymi kolnierzykami koszuli , i ten profil, i slowa, i spojrzenie na matke...
No super przystojny jest w tej scenie...
Ja też przy pierwszym oglądaniu zwróciłam uwagę na ten fragment, Gosia chyba najlepiej to ujęła, poza tym po raz pierwszy w ogóle w filmie widzimy go nie zapiętego pod szyję, sztywnego, zasurdutowionego. Ewidentnie chodzi o kontrast, ale też nie umiem lepiej wyjaśnić dlaczego porusza
Offline
Obejrzalam przed chwila scene z matka.
Jest genialna, po raz ktorys to mowie. Jedna z moich ulubionych scen w tym filmie. I oboje zagrali doskonale. I te slowa Johna, ktore sciskaja w dolku: "Nie wierze ze moglbym obchodzic cokolwiek taka kobiete" i "Ja wiem, ze jej na mnie nie zalezy". Niesamowite.
I kiedy Hannah mowi o inicjalach na obrusie ...
W srodku jakos bardzo sie wzruszam ta scena..
Offline
A pan Bell w tych swoich modnych kraciastych spodniach??
On tez był dobrym duchem Margaret i Johna. To jego bystry umysł i oko pierwsze dostrzegło miłość Johna do Margaret
Myślę , że nie tylko przyjechał do Johna uporządkować papiery , ale chciał wyjaśnić okoliczności których nigdy nie wyjasniła Margaret.
Ten zabieg się nie udał , ale pieniądze które po sobie pozostawił załatwiły dwie rzeczy na raz
Uratowały fabrykę i połączyły szczęśliwie tych dwoje
To był jego testament
Offline
Mnie sie jeszcze dziś przypomniało, że od początku bardzo lubiłam tą scenę, kiedy John po wyjściu Fanny mówi o tych spekulacjach (jest w białej koszuli!) i potem mówi, do matki żeby się modliła o gorące lato itd. i zeby Fanny nie miala tyle czasu po sklepach biegać. Jego mama tak się wtedy szczerze śmieje, chyba jeden jedyny raz w tym filmie, i tak go głaszcze po głowie, a on robi taką minkę pochwalonego dziecka. To chyba najintymniejsza scena między nimi. Bardzo ja lubię.
Och, też lubię tę scenę. Podobnie jak tę z pierwszego odcinka, kiedy John wchodzi do salonu, przewraca oczami, gdy słyszy, jak Fanny coś tam podśpiewuje fałszywie z oddali... I potem następuje rozmowa z matką na temat tego, że Margaret nie chce go złapać (minka kalendarzowa z kwietnia ;-)) W końcówce ona poprawia mu krawat, a on przypomina jej o oknach, ma wspaniały uśmiech. To scena w wymowie podobna do tej, o której mówisz, którą zresztą tez uwielbiam.
Offline
No właśnie zauważyłyście, że dobre zakończenia traktuje sie gorzej, że kiczowate, a te tragiczne, że ambitniejsze...Bo co? Bo życiu bliższe?
A dlaczego niby sztuka ma naśladować życie? Powinna właśnie krzepić, jak cukier ;-)
Właśnie, więcej szczęśliwych zakończeń! Jak byłam smarkatsza, to lubiłam takie dramatyczne, Heathcliff i Cathy umierają, Romeo i Julia takoż, Wokulski porzucony... A teraz to chcę, żeby się na koniec pocałowali i żyli długo i szczęśliwie - może się na starość tandetna robię, trudno ;-)
Offline
Dobry kicz i tandeta nie są złe! Ja je popieram! Byle nie pachniały Dynastią albo jakoś tak... :?
Offline
największe wrażenie to chyba scena finałowa - ten uśmiech JT, taki beztroski, pierwszy taki chyba w całym filmie (dobrze że zdążył ) i zapłoniona Margaret z tą "business proposition"...
także scena napadu na Marlborough Mill - te emocje tłumu ludzi i biegnący JT i oburzona Margaret - i to zawiśnięcie mu na szyi (no i jak można było nie pomyśleć, że go kocha, przecież zwykłego znajomego po prostu wpychałaby do środka...)
generalnie każda scena z Margaret i JT razem...
o jeszcze uścisk dłoni na przyjęciu, oświadczyny (tyle uczucia i ten głos!!!, moment gdy ją pyta "you're ill?"([color=brown]głos!!!)
kurcze, zaraz wyjdzie że w sumie wszystkie sceny mi się podobały :oops:
Tak, tak, ogląda sie to bez tchu, a potem wciąż nie można się nagadać na ten temat ;-)
Offline
No to ja chyba tez tandetna sie robie
No trudno, jakos to przezyje ...
Offline
Faktem jest, że kiedy on ja pyta czy jest chora, to tak mu sie gwałtownie twarz zmienia, ze chyba tylko taka wołowina jak Margosia nie dostrzegłaby jak jest dla niego ważna. Podoba mi się też bardzo tuz przed tym zapytaniem, jak ona przesłuchuje te dwie laseczki z fabryki, a on tak stoi z tyłu i z dobrotliwym usmiechem sie przysłuchuje, z tym usmiechem słucha też, co ona tam robi i nagle BACH! you are ill?
Offline
Małgoś, a kiedy Ty zdążyłaś 200 postów więcej ode mnie napisać, jak przyszłaś tu później niż ja?
Acha, bo Ty pewnie jak Kmicic jesteś gorączka wielki i w najgorętszym okresie oglądania tak trzaskałeś tymi pościkami ;-)
Offline
Tak, to fajna scena.
A potem jej wszystko tlumaczy i tak ladnie sie przechyla do niej z lekkim usmiechem ..
W tym filmie jest wiele ladnych scen. Ja nie wiem jak mozna sie nim nie zachwycac
Offline
Tak, to fajna scena.
A potem jej wszystko tlumaczy i tak ladnie sie przechyla do niej z lekkim usmiechem ..
W tym filmie jest wiele ladnych scen. Ja nie wiem jak mozna sie nim nie zachwycac
A wielu takich znasz? ;-)
Offline