Strona poświecona Jane Austen
Nie jesteś zalogowany.
Dzisjaj to ja mam nock? z g?owy... pi?kny jest na tym zdj?ciu...
Ma?gosiu... bardzo lubi? jak mnie dr?czysz....
Offline
Gosie?ko J wielkie dzi?ki Ci
przesy?ka dotar?a ju? dzisiaj i mam za sob? 1,5 odc. obejrzane.
Z pierwszych wra?e? to:
-Margaret mi kogo? przypomina?a i dopiero po dobrej chwili si? spostrzeg?am, ?e ostatnio jest obecna na forum w licznych avatarkach
-my?la?am ?e to ?nieg (na avatarach) a to bawe?na
Musz? przyzna? ?e John A jest niez?y... i zaraz wracam po dalsze wra?enia
Offline
Ja tez nie mam pojecia skad ta roznica, moze i kwestia oswietlenia, a moze jednak dwa zdjecia?
![]()
[URL=http://imageshack.us][/URL]
wersja "od siebie"
Ktora lepsza? Chyba "do siebie"
Gosia!! Chcesz mnie zabi??!
Offline
Dlaczego? Nie ladny chlopak?
No ?liczny, tylko czekam kiedy go do góry nogami poka?esz i ka?esz si? zachwyci? ;-)
Offline
Ja nic nie kaze
![]()
Ale jesli same zechcecie
No to dawaj babo, dawaj!
Obaczym co z tego wyniknie ;-)
Offline
Nie bede Was draznic
![]()
A jak kalendarz Ci sie podoba?
Kalendarz palce liza?, ale nie wiem gdzie bym go powiesi?a, chyba w szafie, bo jak tu sie przy takim skupi? ;-)
Offline
Gosie?ko J wielkie dzi?ki Ci
przesy?ka dotar?a ju? dzisiaj i mam za sob? 1,5 odc. obejrzane.
Z pierwszych wra?e? to:
-Margaret mi kogo? przypomina?a i dopiero po dobrej chwili si? spostrzeg?am, ?e ostatnio jest obecna na forum w licznych avatarkach![]()
-my?la?am ?e to ?nieg (na avatarach) a to bawe?na![]()
Musz? przyzna? ?e John A jest niez?y... i zaraz wracam po dalsze wra?enia
Ciesz? si?, ?e poczta tym razem pozytywnie nas zaskoczy?a :-) Zapraszamy do dzielenia si? wra?eniami! Chocia? stwierdzenie w pewnym w?tkach, ?e John T. /Richard A. jest "niez?y", to potwarz nieledwie ;-) No nic, poczekamy, a? zobaczysz do ko?ca
A Margaretka ?liczna, to j? mamy na avatarkach, a co!
Offline
No ja bym sobie powiesila .. moze w pracy .. ale nie wiem jak bym pracowala .. i tak teraz mam z tym problemy, bo mysli mi co chwile uciekaja gdzies w przestrzen ... :oops:
Offline
No ja bym sobie powiesila .. moze w pracy .. ale nie wiem jak bym pracowala .. i tak teraz mam z tym problemy, bo mysli mi co chwile uciekaja gdzies w przestrzen ... :oops:
A szef czy szefowa jeszcze sie nie domy?lili prawdy? ;-)
Offline
Wlasnie slucham wywiadu Richarda w Radio Five ... jaki glos ...
nie moge sie nasluchac i to "yeah" i jak mowi glebokim glosem: "that army behind me"... wow!
Offline
A szef czy szefowa jeszcze sie nie domy?lili prawdy?
Jakos ostatnio mniej wydajnie pracuje
I nastapila zmiana tapety w komputerze, co wzbudzilo powszechna sensacje. "Oczy" dla niepoznaki zastapilam ta malarska scena w biurze Thorntona, co on siedzi profilem przy biurku i patrzy w okno.
A i tak wzbudza zainteresowanie, "kto to taki?"
Offline
Wlasnie slucham wywiadu Richarda w Radio Five ... jaki glos ...
nie moge sie nasluchac i to "yeah" i jak mowi glebokim glosem: "that army behind me"... wow!
O tak, kojarz? ten fragment, taki, którego na pocz?tku nie zrozumia?am, dopiero na s?uchawkach - "behind me" to ju? taki najg??bszy z g??bokich... Kurcz?, naprawd? nikt z Anglii nie mo?e nam nagra? "Impresjonistów"???
Offline
"behind me" to ju? taki najg??bszy z g??bokich...
Dokladnie taki ... boski ... 8)
Offline
... Kurcz?, naprawd? nikt z Anglii nie mo?e nam nagra? "Impresjonistów"???
Bo ci rodacy jak tylko wyjada to si? robia jacys tacy nieu?yci :evil:
Offline
Ja te? wzbudzam w pracy juz ma?e zainteresowanie.Na pulpicie Rysiek,a na wygaszaczu scena peronowa. Najbli?sze kole?anki wiedz? o moim bziku, ale na razie nie wyrazi?y ochoty obejrzenia filmu, a ja nie b?d? si? narzuca?. A jak mi zgubi? film? Albo (co nie daj Bo?e) zapa?aj? jako i ja i nie zechc? odda??
To? ja tego nie prze?yj?.
Dzisiaj poran n-ty ogl?da?am ostatni odcinek z du?ymi przeskokami na wiadome sceny.
Kurcze co wy?cie mi zrobi?y?
Ale kocham was za to.
Offline
Nie wiem czy to znacie.
Moglabym miec taki kalendarz ...
Jak ktos zyczy sobie, to mam pozostale miesiace![]()
Moze ktos ma mala drukarenke?
Gosie?ka, b?agam, daj te pozosta?e miesi?ce...
?adnie prosz?
Offline
Nie wiem czy to znacie.
Moglabym miec taki kalendarz ...
Jak ktos zyczy sobie, to mam pozostale miesiace![]()
Moze ktos ma mala drukarenke?Gosie?ka, b?agam, daj te pozosta?e miesi?ce...
?adnie prosz?
Do??czam si? do pró?b. Mi?o spogl?da? na taki kalendarz :oops:
Offline
Dzi? ciasteczko dla ka?dej co rano wstaje. Tej Alison daje...
Nowy fragment o wschodzie s?o?ca ;-)
„Po buncie – cz. 3” – chapt. XXIII, p. 223, Mistakes.
Herbata min??aby w ciszy, gdyby Fanny na okr?g?o nie opisywa?a swoich uczu?: jak si? przestraszy?a, jak potem my?la?a, ?e sobie poszli i jak zrobi?o jej si? niedobrze i zemdla?a, i jak dr?a?a na ca?ym ciele.
- Dobrze, ju? dosy? – powiedzia? jej brat wstaj?c od sto?u – jak dla mnie wystarczy na dzisiaj.
Zamierza? wyj?? z pokoju, kiedy matka zatrzyma?a go k?ad?c d?o? na jego ramieniu.
- Wrócisz tu zanim pójdziesz do Hale’ów – powiedzia?a cichym, niespokojnym g?osem.
- Co wiem to wiem – powiedzia?a do siebie Fanny.
- Dlaczego? B?dzie za pó?no ?eby ich odwiedzi??
- John wró? do mnie tego jednego wieczoru. B?dzie za pó?no na wizyt? ze wzgl?du na pani? Hale. Ale to nie o to chodzi. Jutro pójdziesz.....dzi? wieczór wró?, John!
Generalnie rzadko prosi?a o co? syna – by?a zbyt dumna na to: ale nigdy nie prosi?a na pró?no.
- Wróc? tutaj po za?atwieniu wszystkich spraw. Na pewno zapytasz o nich?....o ni??
Pani Thornton stanowczo nie by?a rozmown? towarzyszk? dla Fanny, ani te? dobr? s?uchaczk? kiedy jej syn by? nieobecny. Ale wraz z jego powrotem jej oczy i uszy gorliwiej ch?on??y wszystkie szczegó?y, które przyniós?: jakie kroki podj?? by ratowa? siebie i tych, których zdecydowa? si? zatrudni?, ni? powtórki z wydarze? minionego dnia. Widzia? to wyra?nie – kara i cierpienie by?o naturaln? konsekwencj? dla tych, którzy wzi?li udzia? w buncie. To by?o konieczne, ze wzgl?du na ochron? w?asno?ci i dlatego, ?e to wola w?a?ciciela powinna dokona? ko?cowego ci?cia – jasno i ostro jak miecz.
- Mamo, ty wiesz, co musz? jutro powiedzie? pannie Hale?
Pytanie to pad?o tak nagle, przerwa?o cisz?, w której nareszcie uda?o jej si? zapomnie? o Margaret. Spojrza?a na niego.
- Owszem, wiem. Nie mo?esz post?pi? w inny sposób.
- W inny sposób? Nie rozumiem.
- Mam na my?li to, ?e skoro ju? pozwoli?e?, ?eby a? tak ujawni?a swoje uczucia, to uwa?am ?e musisz post?pi? w zgodzie z honorem.
- W zgodzie z honorem! – powiedzia? pogardliwie – Obawiam si?, ?e honor nie ma tu nic do rzeczy. „Ujawni?a swoje uczucia”. O jakich uczuciach mówisz?
- Daj spokój, John. Nie ma si? o co z?o?ci?. Czy?by nie wypad?a z domu i nie zawis?a na tobie, ?eby os?oni? ci? przed niebezpiecze?stwem?
- Owszem, zrobi?a to – powiedzia? – ale, mamo – kontynuowa? zatrzymuj?c si? przed ni? – ja nie ?miem mie? nadziei. Nigdy wcze?niej nie by?em tak przera?ony. Nie mog? uwierzy?, ?e móg?bym co? obchodzi? tak? istot?.
- Nie b?d? g?upi John. Tak? istot?! Z tego co mówisz mo?na by my?le?, ?e to jaka? córka ksi?cia. Ciekawa jestem jaki jeszcze dowód jest ci potrzebny? Wierz?, ?e musia?a stoczy? walk? ze swoimi arystokratycznymi pogl?dami, nawet polubi?am j? za to, ?e w ko?cu przejrza?a na oczy. Wcale nie jest mi ?atwo to przyzna? – powiedzia?a pani Thornton, u?miechaj?c si? lekko, kiedy ?zy stan??y jej w oczach – po dzisiejszej nocy b?d? t? drug?. Chcia?am jeszcze przez kilka godzin mie? ci? dla siebie i tylko dla siebie. Dlatego b?aga?am ci?, ?eby? dzi? ju? tam nie szed?.
- Mamo najdro?sza!(no có?, mi?o?? jest samolubna, natychmiast powróci? do swoich w?asnych nadziei i obaw, w sposób który zimnym cieniem zasnu? serce pani Thornton) – ale ja wiem, ?e jej na mnie nie zale?y. Upadn? jej do stóp – musz?. Gdyby by?a tylko jedna, jedyna szansa na tysi?c – na milion – musz? j? wykorzysta?.
- Nie bój si? – powiedzia?a matka dusz?c w sobie osobiste upokorzenie, które odebra? jako rzadki u niej wybuch macierzy?skich uczu? – ból zazdro?ci, który zdradzi? intensywno?? jej zlekcewa?onej mi?o?ci.
- Nie bój si? – powiedzia?a ch?odno – jak d?ugo mi?o?? b?dzie trwa?a, tak d?ugo ona b?dzie na ciebie zas?ugiwa?. To ju? naprawd? co?, ?e przezwyci??y?a swoj? dum?. Nie obawiaj si? John. – powiedzia?a ca?uj?c go, jakby ?yczy?a mu dobrej nocy. Wsta?a i wolno, majestatycznie wysz?a z pokoju. Ale kiedy znalaz?a si? u siebie, zamkn??a drzwi i przejmuj?co zap?aka?a niechcianymi ?zami.
Offline
„Po buncie – cz. 3” – chapt. XXIII, p. 223, Mistakes.
Herbata min??aby w ciszy, gdyby Fanny na okr?g?o nie opisywa?a swoich uczu?: jak si? przestraszy?a, jak potem my?la?a, ?e sobie poszli i jak zrobi?o jej si? niedobrze i zemdla?a, i jak dr?a?a na ca?ym ciele.
- Dobrze, ju? dosy? – powiedzia? jej brat wstaj?c od sto?u – jak dla mnie wystarczy na dzisiaj.
Zamierza? wyj?? z pokoju, kiedy matka zatrzyma?a go k?ad?c d?o? na jego ramieniu.
- Wrócisz tu zanim pójdziesz do Hale’ów – powiedzia?a cichym, niespokojnym g?osem.
- Co wiem to wiem – powiedzia?a do siebie Fanny.
- Dlaczego? B?dzie za pó?no ?eby ich odwiedzi??
- John wró? do mnie tego jednego wieczoru. B?dzie za pó?no na wizyt? ze wzgl?du na pani? Hale. Ale to nie o to chodzi. Jutro pójdziesz.....dzi? wieczór wró?, John!
Generalnie rzadko prosi?a o co? syna – by?a zbyt dumna na to: ale nigdy nie prosi?a na pró?no.
- Wróc? tutaj po za?atwieniu wszystkich spraw. Na pewno zapytasz o nich?....o ni??
Pani Thornton stanowczo nie by?a rozmown? towarzyszk? dla Fanny, ani te? dobr? s?uchaczk? kiedy jej syn by? nieobecny. Ale wraz z jego powrotem jej oczy i uszy gorliwiej ch?on??y wszystkie szczegó?y, które przyniós?: jakie kroki podj?? by ratowa? siebie i tych, których zdecydowa? si? zatrudni?, ni? powtórki z wydarze? minionego dnia. Widzia? to wyra?nie – kara i cierpienie by?o naturaln? konsekwencj? dla tych, którzy wzi?li udzia? w buncie. To by?o konieczne, ze wzgl?du na ochron? w?asno?ci i dlatego, ?e to wola w?a?ciciela powinna dokona? ko?cowego ci?cia – jasno i ostro jak miecz.
- Mamo, ty wiesz, co musz? jutro powiedzie? pannie Hale?
Pytanie to pad?o tak nagle, przerwa?o cisz?, w której nareszcie uda?o jej si? zapomnie? o Margaret. Spojrza?a na niego.
- Owszem, wiem. Nie mo?esz post?pi? w inny sposób.
- W inny sposób? Nie rozumiem.
- Mam na my?li to, ?e skoro ju? pozwoli?e?, ?eby a? tak ujawni?a swoje uczucia, to uwa?am ?e musisz post?pi? w zgodzie z honorem.
- W zgodzie z honorem! – powiedzia? pogardliwie – Obawiam si?, ?e honor nie ma tu nic do rzeczy. „Ujawni?a swoje uczucia”. O jakich uczuciach mówisz?
- Daj spokój, John. Nie ma si? o co z?o?ci?. Czy?by nie wypad?a z domu i nie zawis?a na tobie, ?eby os?oni? ci? przed niebezpiecze?stwem?
- Owszem, zrobi?a to – powiedzia? – ale, mamo – kontynuowa? zatrzymuj?c si? przed ni? – ja nie ?miem mie? nadziei. Nigdy wcze?niej nie by?em tak przera?ony. Nie mog? uwierzy?, ?e móg?bym co? obchodzi? tak? istot?.
- Nie b?d? g?upi John. Tak? istot?! Z tego co mówisz mo?na by my?le?, ?e to jaka? córka ksi?cia. Ciekawa jestem jaki jeszcze dowód jest ci potrzebny? Wierz?, ?e musia?a stoczy? walk? ze swoimi arystokratycznymi pogl?dami, nawet polubi?am j? za to, ?e w ko?cu przejrza?a na oczy. Wcale nie jest mi ?atwo to przyzna? – powiedzia?a pani Thornton, u?miechaj?c si? lekko, kiedy ?zy stan??y jej w oczach – po dzisiejszej nocy b?d? t? drug?. Chcia?am jeszcze przez kilka godzin mie? ci? dla siebie i tylko dla siebie. Dlatego b?aga?am ci?, ?eby? dzi? ju? tam nie szed?.
- Mamo najdro?sza!(no có?, mi?o?? jest samolubna, natychmiast powróci? do swoich w?asnych nadziei i obaw, w sposób który zimnym cieniem zasnu? serce pani Thornton) – ale ja wiem, ?e jej na mnie nie zale?y. Upadn? jej do stóp – musz?. Gdyby by?a tylko jedna, jedyna szansa na tysi?c – na milion – musz? j? wykorzysta?.
- Nie bój si? – powiedzia?a matka dusz?c w sobie osobiste upokorzenie, które odebra? jako rzadki u niej wybuch macierzy?skich uczu? – ból zazdro?ci, który zdradzi? intensywno?? jej zlekcewa?onej mi?o?ci.
- Nie bój si? – powiedzia?a ch?odno – jak d?ugo mi?o?? b?dzie trwa?a, tak d?ugo ona b?dzie na ciebie zas?ugiwa?. To ju? naprawd? co?, ?e przezwyci??y?a swoj? dum?. Nie obawiaj si? John. – powiedzia?a ca?uj?c go, jakby ?yczy?a mu dobrej nocy. Wsta?a i wolno, majestatycznie wysz?a z pokoju. Ale kiedy znalaz?a si? u siebie, zamkn??a drzwi i przejmuj?co zap?aka?a niechcianymi ?zami.
Aaaaa, Ali, mam jakie? ?omoty, a nie motylki! Chyba dzi? do pracy nie pójd?, tylko b?d? w kó?ko to czyta? o ogl?da? stosowny fragment w filmie! Kocham Ci? za te t?umaczenia, jeste? genialna!
Mówi?am ju?, ?e kocham Thorntona? ;-)
Offline
Kto rano wstaje........
Na?adowa?am baterie czytaj?c kolejny fragment tej ksi??ki. Alison dziekuj?.
Chyba jestem pierwsz? szcz??ciar? dzisiejszego ranka
Ale przez to forum zrobi? mi si? odcisk na ?okciu- i znów straci?am na urodzie
Straszny jest los kobiety w ?rednim wieku..............
Offline
Alison mia?a? wczoraj racj?.... bardzo mnie wzruszy? ten fragment... wiedzia?am, ?e ona nie by?a taka twarda, za jak? pragn??a uchodzi?... z zewn?trz silna i opanowana, a tak naprawd? krucha i uczuciowa.... (to tak jak ja... )
PRAWDZIWA KOCHAJ?CA MATKA....
Offline
Naprawde mi sie zal zrobilo pani Thornton.
Tak, milosc bywa samolubna, oboje w tym momencie mysleli tylko o samych sobie.... matka o swoich zranionych uczuciach macierzynskich, a on o swojej milosci do Margaret i obawach.
Matka probowala sie przelamac i mu pomoc, ale cierpiala.
Dobrze, ze takze i w ksiazce sa te pamietne slowa:
"Nie mog? uwierzy?, ?e móg?bym co? obchodzi? tak? istot?" i "ja wiem, ?e jej na mnie nie zale?y".
Biedny Thornton, i tak jest przerazony, a spotka go taka odmowa!
Dziekuje Alison
Jak milo dzien zaczynac od takich przyjemnosci.
Kocham ta ksiazke! I Wasze tlumaczenia!
P.S. Nie bójta sie.
Wrzuce pozostale karty kalendarza, ale wieczorkiem, z domu
Offline