Jane Austen

Ogród Jane Austen

Bal w Netherfield w serialu BBC 1995

W momentach bezczynności, kiedy to wyliczam sobie moje ulubione sceny z Dumy i uprzedzenia Andrew Davies'a, dochodzę do wniosku, że scena balu w Netherfield jest tą, mimo, że nie wybrałabym jej jako pierwszej, do której jestem najbardziej przywiązana - oglądałam ją wiele razy z prawdziwym zafascynowaniem. Dlaczego uważam ją za tak interesującą?
Zacznę od początku:
Kiedy Lizzy Bennet (Jennifer Ehle) przybywa z rodziną do Netherfield, oczekuje przyjemnego wieczoru wypełnionego tańcem i flirtowaniem z George'm Wickhamem (Adrian Lukis), dla którego ubrała się ze szczególną starannością. Scenariusz Andrew Davies'a kładzie na to nacisk - zauważcie jak wiele osób mówi Lizzy jak pięknie wygląda, od matki poczynając (Alison Steadman) na Denny'm kończąc (David Bark-Jones). Czyżby martwili się, że tego nie zauważymy? Pięknym momentem jest to, że pierwszą osobą, którą ona widzi jest Darcy (Colin Firth), spoglądający przez okno. A dlaczego tam jest? Oczywiście wypatruje jej! W tej scenie Darcy to pomieszanie z poplątaniem - a jednocześnie jest ona punktem zwrotnym w jego uczuciach do Lizzy. Kręci się koło okna zaciekawiony kiedy ona przybędzie, jednak gdy tylko się zjawia a ich oczy spotykają się, majestatycznie odchodzi. I ten układ panuje przez cały wieczór. Nie może być blisko niej, a jednocześnie nie potrafi wytrzymać z dala od niej.
Jane Austen (i scenarzysta Andrew Davies) umieścili w tej scenie wszystkie rodzaje wcześniej nawiązanych wątków z Wickhamem, w których Lizzy nie bardzo chce uczestniczyć. Na przykład, Denny mówi jej, że Wickham nie przyjechał „ponieważ nie życzył sobie spotkać się z pewnym człowiekiem, obecnym tutaj”. Innymi słowy, mimo tego, że Wickham wyraźnie powiedział Lizzy, że będzie milczał o Darcym (tłum. Przedpełska-Trzeciakowska „Dopóki żyje we mnie pamięć jego ojca, nie oskarżę go i nie ujawnię światu jego postępku”), już zdążył o nim opowiedzieć przynajmniej swoim kolegom oficerom ( a poźniej stopniowo, wszystkim pozostałym w Meryton, aż do sceny, w której dowiadujemy się od pana Bennet'a (Benjamin Whitrow), że Wickham opowiedział historię swojego nieszczęścia całej rodzinie Bennetów podczas popołudniowej herbaty! - „jak to miło z jego strony, ze tak elokwentnie zabawiał nas historiami swoich nieszczęść”. Po tańcu Lizzy z Darcy'm , powiedziano jej prawdę o Wickhamie, jednak dowiedziała się jej (tak samo jak widz i czytelnik) od ostatniej osoby, której mogłaby uwierzyć - panny Bingley (Anna Chancellor). Kolejny zręczny podstęp Jane Austen! I oczywiście siostra Lizzy, Jane (Susannah Harker) jak zawsze głosząca swoje kazania z umiarem i roztropnością, tyle że i Lizzy i my nie traktujemy poważnie komentarzy jej siostry powodowanych jej :naddobrocią” i naiwnym widzeniem świata.
Andrew Davies wykorzystał wszystko co Jane Austen zaoferowała, ale również dodał kilka własnych elementów, które czynią omawianą scenę bardziej wyśmienitą i ekscytującą. Pełna zapowiedź tańca Lizzy i Darcy'ego jest pomyślana tak, by wprowadzić Lizzy w możliwie najgorszy nastrój, od jej błędnego przekonania, że Darcy jest odpowiedzialny za nieobecność Wickhama (i jej z tego powodu rozczarowanie) po udrękę tańca z panem Collinsem (David Bamber) - los, który sama sobie wybrała, będąc stanowczo zbyt elegancką.
Wygląd tańczącego pana Collinsa, jego chude, krzywe, czarne nóżki, pogięte jak u konika polnego - na długo zostaną w mojej pamięci. Zły nastrój Lizzy został przypieczętowany kiedy to Darcy zbliżył się do niej podczas gdy akurat wyładowywała swoją złość na niego przy Charlotcie Lucas (Lucy Scott), poczuła zakłopotanie, nie będąc pewną czy jej przypadkiem nie usłyszał. Nie dziwota, że zabrakło jej słów i przyjęła jego zaproszenie do tańca. Jane Austen po prostu mówi nam, że była zajęta rozmową z Charlottą kiedy Darcy podszedł, więc scena ta to po prostu chytry pomysł Davies'a na „ułożenie kart” przeciwko temu biednemu człowiekowi. U Austen Darcy natychmiast sztywno się oddala, ale Colin pokazuje nam jasno dlaczego to robi. (o okropnym pomieszaniu i zakłopotaniu Darcy'ego w tej scenie opowiada bardzo wyraźnie w książce „Powstawanie Dumy i uprzedzenia”). Biedny człowiek, nie może sobie pomóc i nienawidzi się poddawać...Poza tym odkłada na bok dumę, odkąd Lizzy już mu raz odmówiła jako partnerowi do tańca (w Lucas Lodge). (A drugi raz w powieści, podczas wieczoru w Netherfield).
Od tego moementu mamy tę naszą „Darcyiadę” , kiedy to nasz bohater spaceruje obserwując salę balową, próbując nie gapić się na Lizzy cały czas, ale nieuchronnie kieruje się z powrotem do niej. Wspaniała sekwencja! Wiele zabawy dostarcza również obserwowanie innych postaci będących w tle, wszystkich grających swoje malutkie epizodziki - Mary (Lucy Briers) obserująca tańczącą siostrę, albo Jane i Bingley'a (Crispin Bonham-Carter) tańczący razem. Uwielbiam ten wymuszony uśmieszek na twarzy Darcy'ego kiedy znajduje złośliwą przyjemność w obserwowaniu tanecznych błędów pana Collinsa. Oczywiście Lizzy natychmiast go zauważa i jest wściekła i zażenowana, że on widzi jej katusze. Jest cały czas świadoma jego obecności, pokazując to, przynajmniej podświadomie jest dla niego bardzo atrakcyjna. Kiedy nie ma go w pobliżu, ona wydaje się przez cały czas o nim rozmawiać.

Taniec sam w sobie
To co fascynuje mnie najbardziej, to centralny taniec, sposób w jaki został napisany, wyreżyserowany i przedstawiony. Słowa są oczywiście Jane Austen, choć nie pierwszy raz, Davies musi uzupełniać dialogi, które przysięglibyśmy, że napisała sama Jane - jej proza jest tak żywa, że często myślisz, że czytałeś dialog, którego wcale nie było. Faktem jest, że wiele linijek tekstu zostało wyciętych, a Davies zostawił szczególnie te, które podkreślają udział Darcy'ego w konwersacji. Jane Austen niemal pozwoliła mu być uroczym - w książce jest on uprzedzająco grzeczny dla Lizzy, odnosząc się elegancko do jej zaczepnych komentarzy - ale Lizzy nie chce poznać tej strony jego charakteru. W filmie oczywiście jest oniemiały z wrażenia i pozwala Lizzy krążyć wokół siebie, zżymać się, nie ripostuje tak szybko jak ona, ograniczany w szybkich odpowiedziach przez figury taneczne.
Wiele osób zauważa, że wybór tańca jest perfekcyjny. Wspaniała muzyka ("Mr Beveridge's Maggot"), urocza i dostojna, proste lecz piękne układy taneczne. Zgadzam się z komentarzem Davies'a, że kroki taneczne są echem walki, szermierką, krokami matadora (np., ten wspaniały układ ramion kiedy wykonują obroty - prawie jak paso doble!). Wszystkie te dotknięcia, przejścia, obroty, trzymanie się za ręce są prawie erotyczne, a także wojownicze, są znaczące jako dialog na tym etapie rozwoju ich związku. Uwielbiam fakt, ze reżyser (Simon Langton) i choreograf (Jane Gibson) dali tańcowi tyle „przestrzeni” - to niemal 6 minutowa scena! Za pierwszym razem odczuwałam niemal niepokój kiedy ona tak trwała i trwała. Przepięknie pokazany każdy obrót i każdy krok par we wszystkich ujęciach. (Łatwo zauważyć kilka ujęć Jennifer którą wyróżnia niesławna fryzura-pułapka (?) opisana w książce „Powstawanie Dumy i uprzedzenia”). Oczywiście pokazany w filmie taniec powinien być odpowiednio łatwy, jako że aktorzy są zmuszeni powtarzać te same figury taneczne za każdym razem w ten sam sposób. Zwróćcie uwagę z jak wielu punktów widzenia ta scena została sfilmowana - wyobraźcie sobie jak wiele razy oni musieli ją powtarzać! (nie wliczając powtórzeń wynikających z jakichś popełnionych błędów). Ruchome ujęcia są wspaniałe, poruszamy się płynnie wraz z tańczącymi, poddając się efektowi wirowania i uczestnicząc w rozmowie.
Colin Firth i Jennifer Ehle są bardzo wdzięcznymi tancerzami. Logicznie taniec oczywiście nie powinien był się skończyć w tym momencie. Oboje zatrzymali się i skłonili uprzejmie ponieważ tak im kazał choreograf, ale powinni kontynuować do momentu aż znowu znajdą się na początku szpaleru tancerzy. Uwielbiam wyraz twarzy Darcy'ego kiedy czeka by móc się skłonić na początku - jeden z tych ukazanych wyborów, które podziwiam. Osobliwością tej sceny jest - kiedy kamera kadruje twarze kobiet przed początkowym ukłonem, głowa Jane kiwa się w zwolnionym tempie - dlaczego musieli spowolnić to ujęcie? Wydaje mi się, że to z powodów edytorskich - musieli dostosować się do muzyki w tym punkcie, a ujęcie najwyraźniej nie było wystarczająco długie. Wydaje mi się, że wraz z tańcem, ruchy Darcy'ego stają się bardziej niedbałe - na początku on wznosi się na palcach i jest pełen wdzięku, potem wpada coraz bardziej w pułapkę zgryźliwych uwag Lizzy, zaczyna się gubić, przytomniejąc dopiero w końcowych taktach.
Uwielbiam wyraz twarzy Darcy'ego kiedy na końcu wprowadza temat rozmowy - „Czy często chodzicie panie do Meryton?”. To mieszanka samozadowolenia („ proszę, gram w tę grę, spróbuj teraz pośmiać się z tego nieszkodliwego komentarza”), tolerancji i przekonania, że to on panuje nad sytuacją. Biedny chłopiec, nie zdawał sobie sprawy jakiego argumentu dostarczył Lizzy ( z drugiej strony, odkąd to zapomniał, że widział Wickhama w Meryton, a może właśnie zaofiarował jej możliwość zmiany tematu...?) Podobało mi się także jego długie spojrzenie, szukające Jane i Bingley'a kiedy sir Wiliam Lucas (Christopher Benjamin) ostrzegł go przed niebezpieczeństwem powstania między nimi głębszego związku, a także sposób w jaki zajęcie się tą nową myślą wtargnęło między niego a Lizzy. Choreografia jest w tym miejscu doskonała - logika tańca oddziela ich od siebie jako, że stają się zewnętrzną parą w czwórce, podczas gdy wcześniej w tańcu byli parą wewnętrzną. To taka fizyczna manifestacja bariery jaka wyrosła pomiędzy nimi.
Gdybym się czepiała, zapytałabym dlaczego wszyscy inni mężczyźni w tańcu (poza Bingley'em) są niscy i brzydcy? Darcy góruje ponad nimi wszystkimi. Nikt poza nim nie jest ubrany na czarno, co wyróżnia go w tłumie. Ostatnie słowa Darcy'ego w tej scenie pozwalają mu odejść z godnością „Nie chciałbym pozbawiać Pani żadnej przyjemności”. Poprzez tą postawę wyraża, że jest zły na Lizzy, a ta kwestia jest lodowato uprzejma i przepełniona sarkazmem. Innymi słowy („jeśli chcesz kontynuować tą banalną i złośliwą przepytywankę, bardzo proszę, ale nie oczekuj, że będę bezczynnie się temu przyglądał lub brał w tym udział”). Jednakże Jane Austen mówi nam (tłum. Przedpełska-Trzeciakowska) „w piersi Darcy'ego powstało uczucie wystarczająco silne, by szybko wyprosić przebaczenie dla Elżbiety i skierować gniew przeciwko komu innemu”.
Pięknie zaaranżowana, złożona scena...


Autor: Lisa Warrington
Źródło: http://www.geocities.com/Hollywood/Academy/4558/PPBall.html
Tłumaczenie: Alison
Cytaty z „Dumy i uprzedzenia” w tłumaczeniu A. Przedpełskiej-Trzeciakowskiej

Alison, 2006-02-21 23:29:11


Komentarze:

www.JaneAusten.pl © Ogród Jane Austen, 2004-2024

Template Licence