Strona po¶wiecona Jane Austen
Nie jeste¶ zalogowany.
Bingley 2005 - bleee!!!
tez sie zdziwilam ze jest RUDY 8O ale byl b. zabawny z tym jakaniem. i przez to jakos taki mniej dandysowaty a bj szczery... i niesmialy :oops: choc nie pamietam czy w ksiazce byl taki niesmialy
Offline
Nie tylko nieśmiały, ale jeszcze taki trochę... głupkowaty
Offline
no dobra, przyznaje - ogladnelam ostatnio scenke jak Darcy pisze list i chichot Bingleya faktycznie był głupkowaty :?
Offline
Wydaje mi się,że jednak idealnie pasował do filmowej Jane....tak wizualnie byli podobni:-)Miał w sobie chłopiec coś uroczego....
Offline
tez sie zdziwilam ze jest RUDY 8O ale byl b. zabawny z tym jakaniem. i przez to jakos taki mniej dandysowaty a bj szczery... i niesmialy :oops: choc nie pamietam czy w ksiazce byl taki niesmialy
Nie odebrałam go jako nieśmiałego. Raczej jako leniwego i wygodnego. Minimum wysiłku maksimum korzyści.
ja sie przy tej niesmialosci jednak troche bede upierac - w scenach gdzie mu tak slow brakowalo to dla mnie byla wlasnie niesmialosc w kontaktach z plcia piekna
Offline
Pogodzę Was. Był nieśmiały ale jednak trochę przygłupi. Ad 1. - scena oświadczyn, ad 2. - te nieszczęsne nie skoordynowane z sytuacją chichoty.
Offline
Ale ja jednak twierdze, ze lepiej wygladal on, niz Bingley z 1995 r.
Offline
A JA (nie Jane Austen tylko Ja) twierdzę, że ten z 1995 był idealny z tym swoim zachwytem nad wszystkim wymalowanym na całej twarzy (w scenie ślubu miał aż przezroczyste oczy z radości :-)
Muszę powiedzieć, że ten z 1940 też był w tym stylu, taki sobie pogodny, uroczy chłopiec życzliwy całemu światu.
Offline
Faktycznie mial troche takiego wdzieku, tylko ta jego fryzura ...
Offline
Pogodzę Was. Był nieśmiały ale jednak trochę przygłupi. Ad 1. - scena oświadczyn, ad 2. - te nieszczęsne nie skoordynowane z sytuacją chichoty.
z tymi chichotami to sie zgadzam, zreszta juz chyba o tym pisalam
A propos DiU 1940 to miło sie ogląda?? Lubię niektóre filmy z tamtych lat, a może trochę późniejsze? - np Robin Hood z Erollem Flynem i Olivia de Havilland jest dla mnie nie do pobicia
Offline
Pierwszy raz śmiesznie. Drugi juz miło, bo z przymrużeniem oka. Scenografia, kostiumy i sposób gry taki jak z Przeminęło z wiatrem, a Darcy robi przedziwne rzeczy rękami ;-)
Offline
No a co powiecie o rozmowie Bingleya o książkach i jego bibliotece... Zrobił z siebie głupka...
Offline
Zdecydowanie tak. Z tym wszystkim był strasznie infantylny i jak to już gdzieś napisałam wydawał się dużo młodszy od Jane, w dodatku Jane w wykonaniu Rosamundy, z tym jej zjawiskowym, niskim, stonowanym głosem :-)
Offline
Nie twierdzę, że ta duma była zła - jeżeli ktoś nie zna książki czy serialu BBC, to OK, ale... Nie potępiam jednak uważam, że można było go dużo lepiej zrobić
Offline
ja już coś wcześniej pisałam o uwspółcześnianiu ostatniej wersji DiU
no i mi sie to potwierdziło - koleżanka, zauroczona filmem pozyczyła ode mnie ksiązkę i dziś mi właśnie poweidziała że "ksiązka oczywiście super, ale tak strasznie sie dłuży zanim sie Lizzy z Darcym spotkają, a w filmie to sie działo tak szybko."
no i chyba o to chodzi, że dzisiejsza publiczność jest bj nastawiona na akcję niż kiedyś i producenci filmów świetnie o tym wiedzą
Offline
No dokładnie- film to jest pigułka wszystko szybko i bez wysiłku
Offline
poza scenami opisanymi przez Was, zdrowo się uśmiałam w trakcie wizyty u lady Catherine. Pan Collins stoi przez l.C. na ugiętych nogach i komicznym gestem wzywa żonę i Lizzy do stanięcia obok niego. W tej scenie jego służalczość przekroczyła wszelkie granice Swoją drogą, świetnie zagrane.
m.
Offline
Hm, i Collins puszący się na balu w Netherfield - na początku przepychał się na chama przez tłum, strzelał miny pt. "Jestem ważny i mam dużo mądrych rzeczy do powiedzenia"
Offline
Bingley 2005 - bleee!!!
Zgadzam sie z tym że niektóre jego reakcje były głupkowate - jak ta podczas balu w Meryton gdy pani Bennet dość nietaktownie określiła Charlotte jako mało urodziwą (ta jego mina!), albo ten chichot w Netherfield. Ale nie powiem żeby pan Bingley 2005 był blee Mówiąc szczerze bardzo podoba mi sie to że jest rudy i jako jedyny mężczyzna ma w filmie ułożone włosy
Offline
Mówiąc szczerze bardzo podoba mi sie to że jest rudy i jako jedyny mężczyzna ma w filmie ułożone włosy
haha... chyba w ogole jako jedna z nielicznych postaci jest uczesany (nie liczac panny bingley i Lady Catherine). Siostry Bennet (zwlaszcza Lizzie) powinny pojsc za jego przykladem A tak w ogole to na czym on sobie stawial te wlosy? Chyba tylko na wodzie z cukrem, bo zelow wtedy o ile mi wiadomo nie bylo.
Offline
bezpaznokcianka napisa³:
A tak w ogole to na czym on sobie stawial te wlosy? Chyba tylko na wodzie z cukrem, bo zelow wtedy o ile mi wiadomo nie bylo.
Ja nie chce wiedzieć i chyba lepiej nie było wąchać
Mnie najbardziej bawi wzrok pani Bennet na widok knura wtaczjącego się przez chałupę Ona patrzy na niego pożądliwie zgoła..............
[img]http://img113.imageshack.us/img113/9518/windelwinnie21df3bg.gif[/img]
Offline
"bezpaznokcianka
A tak w ogole to na czym on sobie stawial te wlosy? Chyba tylko na wodzie z cukrem, bo zelow wtedy o ile mi wiadomo nie bylo. [/quote napisa³:
bardzo dobrze stawia się włosy na mydło (są wtedy nieco matowe, ale stoją jak trzeba przetestowane przez autorkę postu w czasach licealnych
m.
Offline
bardzo dobrze stawia się włosy na mydło (są wtedy nieco matowe, ale stoją jak trzeba przetestowane przez autorkę postu w czasach licealnych
m.
AHA... a jakie wtedy byly mydla? Poza tym, nie zauwazylam, zeby Bingley mial matowe wlosy. Chyba to mydlo to z odzywka bylo.
Zreszta co wy macie do Bingleya. He was just like the man ought to be A te jego rude wlosy sa takie... brytyjskie. Chociaz w porownaniu z Jane to naprawde zachowywal sie jak dzieciak.
Offline