Strona po¶wiecona Jane Austen
Nie jeste¶ zalogowany.
Strony: 1 … 15 16 17 18 19 … 21
I jak to zwięźle zapodać
@elbereth: ja się zastanawiam jak mogły kochać taką matkę także przy okazji serialu 1995...pani Bennet jest tak nietaktowna i niegrzeczna w stosunku do Darcy'ego, że aż się wierzyć nie chce że Lizzie kwituje to tylko przewracaniem oczami i jedną czy dwoma próbami przerwania obraźliwego monologu.
Ja tam lubię obie wersje, ale i tak uważam że przerysowano je ciut za bardzo w stosunku do książki...
Offline
Ja nie jeden raz się dziwiłem, jak rodziny się kochają; jak wyciszają spory i awantury, bo jednak zwycięża miłość. Choć tak na zdrowy rozum to najlepiej dla wszystkich byłoby, gdyby się rozeszli...
Smutno zabrzmiało, a chciałem przez to powiedzieć, że uczucie miłości, także tej między dziećmi i rodzicami, nie jest racjonalne, czy oparte na kalkulacji cnót i zalet. Ono się po prostu rodzi, i tyle.
Offline
Rosenblaetter napisa³:
ale i tak uważam że przerysowano je ciut za bardzo w stosunku do książki...
Tak sobie pomyślałam: może to wyglądać na przerysowanie dlatego, że w książce nolens volens wszystkiego nie ma na tacy, zaś film musi pokazać sytuację, którą pisarz omówi-i wtedy nasz wyobraźnia pokaże ten łagodniejszy scenariusz.
Offline
pak4 napisa³:
Ja nie jeden raz się dziwiłem, jak rodziny się kochają; jak wyciszają spory i awantury, bo jednak zwycięża miłość. Choć tak na zdrowy rozum to najlepiej dla wszystkich byłoby, gdyby się rozeszli...
Smutno zabrzmiało, a chciałem przez to powiedzieć, że uczucie miłości, także tej między dziećmi i rodzicami, nie jest racjonalne, czy oparte na kalkulacji cnót i zalet. Ono się po prostu rodzi, i tyle.
Wiesz...nie pomyślałam o tym, pewnie dlatego że nie znam tego za bardzo...pomijając rodziców którzy są szczytem taktu...
@Ulka: racja, chociaż czasami to ujmuje filmowi uroku - twócy upierają się żeby podać wszystko jak na tacy, zupełnie lekceważąc poziom widza, przyjmując że trzeba mu wszystko wbić do głowy młotkiem bo ( Nie w przypadku ekranizacji Jane akurat, ale w ogóle )
Offline
Rosenblaetter napisa³:
@Ulka: racja, chociaż czasami to ujmuje filmowi uroku - twócy upierają się żeby podać wszystko jak na tacy, zupełnie lekceważąc poziom widza, przyjmując że trzeba mu wszystko wbić do głowy młotkiem bo ( Nie w przypadku ekranizacji Jane akurat, ale w ogóle )
Chciałem sie zgodzić z Ulką, ale potem stwierdziłem, że zgadzanie się nie jest twórcze i niczego nie wnosi. A tu proszę, mogę się nie zgodzić
Moim zdaniem wszystko zależy od tego jakie pomysły ma reżyser. Wiele razy oglądałem spektakle, gdzie wcześniej znałem sztukę. Bywałem rozczarowany, ale też często, bardzo wręcz często, dziwiłem się, że reżyser potrafi to tak twórczo i -- często -- zabawnie rozwinąć znaną mi treść.
Wiem, że ze sztukami jest łatwiej, jest tam więcej miejsca na domysły; ale przecież i ekranizacji powieści to dotyczy. Wszystko zależy od tego co w głowie mają reżyser i aktorzy.
Offline
pak4 napisa³:
Chciałem sie zgodzić z Ulką, ale potem stwierdziłem, że zgadzanie się nie jest twórcze i niczego nie wnosi.
O tak, czasem dobrze się nie zgodzić - a jak się przy tym samemu własny punkt widzenia rozwija.
Ja nie wiem czy chodzi tu o lekceważenie poziomu widza, może czasem tak. Mnie chodziło o coś innego. Może taki przykład - JA w scenie oświadczyn (powtórnych) Darcy'ego pisze, że Elżbieta była zakłopotana ale zmusiła się do mówienie i "niezbyt gładko wyjaśniła mu, iż jej uczucia" etcetc (kto chce sobie zajrzeć do książki ma pretekst ) A w serialu trzeba to było ubrać w konkretne słowa, obrazy.. I już scena wygląda inaczej niż mogłabym ją sobie wyobrazić. Nie mówiąxc o takich "Prozaicznych" sprawach jak wygląd postaci, miejsc ale także gesty.itp
Nie było to co prawda "niezgadzaniesię" ale nie chciałam całkiem offtopowego posta napisać
Offline
Witam.Także z małym opóznieniem.Mimo wszystko jestem wolę P&P anno 1995.Szczególnie urzekł mnie taniec w Netherfield, bo jest to gra w sumie przypominająca wstęp do jakiejś rozgrywki ( nie chcę powiedzieć walki ) , ale czasem tak to wygląda i mnie fascynuje
Offline
Rywalizacji? W ten sposób znika agresja ze słowa 'walka', a pozostaje wizja sztychów zadanych językiem
Offline
Owszem język żywy jest ważny , ale czasem miika oddaje więcej jak mi się zdaje. Dziś mamy epokę łatwej mowy , ale myślę w tamtych czasach nie tak było, stąd moje zauroczenie tym fragmentem ,tak przecież nie bardzo bogatym w słowa
Offline
Taka atmosfera 'dialogu' bez słów, albo z bardzo niewielką liczbą słów, bardzo mi się podobała w "Rozważnej i romantycznej", choć i "Duma i uprzedzenie" z 1995 wypada tu wcale nieźle.
Offline
Osobiście nigdy nie oglądałam tego mini serialu, lecz bardzo bym chciała. Widziałam już dużo zdjęć i myśle, że byłby ciekawy ;] Z opowiadań mojej mamy wynika, że serial był nawet fajny
Offline
Warto pooglądać Myślę, że zmienisz trochę zdanie o filmie z 2005
Offline
Może... Ale raczej pokocham obie ekranizacje
Offline
Jednak ja oladając filmy pierwszy raz i jedyny nie mogłam sobie wyrobić zdecydowanego zdania.Kolejny raz dopiero pozwolił przekonać mi się do jednej z wersji ( jednak miniserial)
Offline
Więc chyba ja też musze skombinowac serial ;P
Offline
Oczywiście, że musisz! Choć oglądanie ekranizacji w kolejności film -> serial niesie pewne niebezpieczeństwo... że zacytuję koleżankę: "Boże, pożycz mi P&P 2005! Tej starej nie mogę oglądać! Jane wygląda jak wielka gęś i w ogóle wszyscy są brzydcy!"
Offline
A dla mnie film 05 jest taki szary .Bieda u Benetów, te stroje nijakie.Zgadzam się , ze były to czasy nie tak barwne jak teraz , ale tam wszystko jest jakby rozwiane , szare ( choć sa wyjatki ) .Dlatego dla mnie kolejność jest taka: ksiązka, serial, a film jakby juz nie było niczego pod ręka.
Offline
Ja bym ujęła, że nie tyle szare, co przygnębiające. nawet to ciemnie giezło Lizzy.
Ale obiad u Lady C. też nie był barwny. Zbyt ciemny, zbyt ponury wystrój. nawet Mateusz z tą biną zbitego spaniela i nosem spusczonym na kwintę działał przygnębiająco.
Offline
I to chyba głównie zrobiło na mnie złe pierwsze wrażenie w filmie - bo Jane Austen kojarzy mi się z pewną lekkością i radością, tak jakby przez miłe dźwięki pianoforte i pogodne tło objawiała się lekkość pióra, którą się czuję czytając książkę .
Offline
Pozwólcie że podziele się z wami swoimi przemyśleniami na temat Colina i Jennifer.
Obejrzałam miniserial. Cały. Uff był to wyczyn, ale mniejsza z tym.
Co do Colina się troche rozczarowałam (juz czuje złość niektórych z osób), jako dumny i zarozumiały Pan Darcy był wspaniały. I faktycznie nikt oprócz niego nie nadaje się do tej roli. To jak potraktował Collinsa było mistrzowskie. Te jego wyniosłe spojrzenia. Ekstra. Ale potem ...... nie widziałam w jego oczach az tak olbrzymiej miłości. Patrzał się na Lizzy z uśmiechem, nawet spuszczał wzrok. Widac było że jego postepowanie się zmieniło. Ale gdzie ten żar w oczach który miał MM.
Oczy MM same mówiły za siebie. Nie musiał się nawet odzywać wystarczyło że tylko spojrzało się na jego oczy.
Tego żaru co miał Matthew mi brakowało.
Także jestem za tym, że Colin jest wyśmietym Darcy'm przed zmianą, a po zmianie Matthew. )).
Natomiast Jennifer zagrała rewelacyjnie. Podzielam racje z tymi którzy uważają, że Keira zagrała gorzej.
Keira w niektórych momentach była rozgorączkowana, nerwowa a nawet powiedziałabym bezczelna. A Jennifer w dystyngowany sposób wyrażała swoje opinie, w taki łobuzierki jak napisała to JA.
Offline
Nie wiem, czy to dobry wątek, ale po tytułach, to najbardziej tu mi pasuje temat, który chciałabym poruszyć.
Obejrzałam sobie ostatnio znowu odcinek ze słynną sceną skoku do wody.
No i nie mogę, nie mogę po prostu patrzeć na to bez nerwów. Powód jest idiotyczny, ale zaburza mi odbiór.
Może ktoś mi rozjaśni mroki niewiedzy i okaże się, że się czepiam bezpodstawnie.
Zatem. Zanim Darcy skacze do wody musi nad nią dojechać i galopuje na swoim siwym koniu. Po czym zsiada z niego i tu się zaczynają moje nerwy. On tego konia zostawia luzem na zielonej trawie i idzie rozbierać się nad wodę. A ja zamiast kontemplować Darcy'ego, jak ściąga ubranie gapię się na porzuconego luzem siwego konia - W SIODLE - który zaczyna skubać trawę.
Jestem jeźdźcem i czasem też pracuję jako instruktor jazdy. Koń w siodle, z zapiętym popręgiem nie ma prawa schylać się do ziemi, bo może się zapoprężyć, paskudna przypadłość. Co więcej, absolutnie każdy znany mi koń, znajdując się po długiej trasie w bezpośredniej bliskości swojej stajni, mając rzucone luzem wodze natychmiast skierowałby się w kierunku swojego żłobu, nieoglądając się na jeźdźca. Zwłaszcza, że Darcy zsiada z niego po jednej stronie wody, a potem musi ją oblecieć kawałek dookoła, bo gdy patrzy na okolicę widzi swojego konia po drugiej stronie wody (???).
No i nie wiem. W książce tej sceny nie ma, to pomysł scenarzysty. Może jest tak, że kiedyś inaczej konstruowano siodła i konie, wówczas powszechniejsze w codziennym użytkowaniu mogły, dzięki temu, podjadać w trakcie pracy. Może ewolucja u koni poszła w złymi kierunku i konie w XIX wieku były bardziej karne i nie zwiewały jeźdźcom do stajni gdy tylko nadarzała się okazja.
Czy ktoś ma moze wiedzę na ten temat i może mnie uspokoić, żebym mogła wreszcie obejrzeć ten odcinek patrząc na Colina, a nie konia, który zaraz zrobi sobie krzywdę?
Ostatnio edytowany przez sibia (2008-04-21 14:23:54)
Offline
Nie mamy żadnego dowodu na to , że Darcy był w długiej trasie , ot szwendał się po obejściu , więc może koń uznał to za miły przerywnik w diecie stajennej i postanowił sobie poskubać trawę? Poza tym podejrzewam ,że koń przeczytał scenariusz i zgodnie z nim postępował jako zdyscyplinowany aktor , a takie sceny z koniem pod siodłem skubiącym trawę w kinie są powszechne , niezależnie od ich prawdopodobieństwa/bezpieczeństwa , są romantyczne i tyle
Offline
Na pewno się nie szwendał! (Jak Darcy może się "szwendać"?! ) Wracał do domu z wyprawy. Konno, aby być dzień wcześniej...
Czy osiodłany koń się może schylać, to ja nie wiem. Ostatniego konia z zupełnego bliska widziałem w stajni dziadka ze 20 lat temu. A to był już raczej staruszek, który całe życie pracował w polu a miał szczęście przeżyć resztę swych dni przy żłobie pod dachem. Na siodłach też się nie znam
Offline
Vasco napisa³:
Wracał do domu z wyprawy. Konno, aby być dzień wcześniej...
... gdyż na piechotę zajęłoby mu to znacznie wiecej czasu.
Offline
A że był już w swojej posiadłości, to i koń się do stajni nie spieszył, pewnie akurat tę łąkę lubił najbardziej Poza tym za drzewem czaił się już stajenny, który po kąpieli Darsika, odprowadzał konia do stajni.
Offline
Strony: 1 … 15 16 17 18 19 … 21