Strona poświecona Jane Austen
Nie jesteś zalogowany.
Mnie w stosunku El?biety do Wickhama zawsze dziwi?a jej niekonsekwencja. Z jednej strony bardzo ch?tnie przyjmowa?a jego awanse, ostatecznie skre?li?a Darcy'ego za wyrz?dzone Wickhamowi domnienane krzywdy, a bal w Netherfield straci? jakikolwiek urok w momencie, kiedy okazuje si?, ?e Wickhama na nim nie b?dzie. Z drugiej, gdy wielbiciel zmieni? obiekt zainteresowania nie oskar?a?a go bynajmniej o interesowno?? i materializm (jak cho?by pann? Bingley), t?umacz?c, ?e przecie? ka?dy musi z czego? ?y?.
Jako? brak mi tu proporcji mi?dzy wyrozumia?o?ci? dla Wickhama, a pot?pieniem dla Charlotty, która przecie? nie zrobi?a nic innego - te? tylko chcia?a urz?dzi? sobie ?ycie.
Jak si? okaza?o - z dobrym skutkiem równie? dla jej przyjaciólki.
Offline
Chc? broni? El?biety, jakoby by?a lekkomy?lna co do Wikhama!
Owszem, mia?a uraz? do Darcy'ego, ale która? by nie mia?a po jego
g?upich docinkach?! /typu "zno?na"/. Jeszcze Elzbieta nie zd??y?a pozna?
lepszej strony charakteru Darcy'ego, nast?pi to nieco pó?niej, na razie
tylko s?ysza?a raczej z?e o nim opinie, jedynie Bingley go ceni, ale jak
wiemy, El?bieta na tego ostatniego te? ma "ale" ze wzgl?du na Jane.
W tej w?a?nie sytuacji El?bieta nie ma po prostu podstaw, aby mysle? o
Darcy'm pozytywnie. S?dz? nawet, ?e gdyby Wickham mówi? o nim dobrze, Elzbieta by nie uwierzy?a! A tak s?ysz?c kolejn? z?? opini? o
Darcy'm, raczej potwierdzaj?c? powszechny obraz jego w oczach ludzi,
jak mog?aby nie uwierzy? Wickhamowi? Tym bardziej, ?e wychowa? si? na samym dworze Darcy'ch? Jesli nawet Wickham nieco razi Elzbiet? pewnym
prostactwem swych oskar?e?, dla niej liczy si? jedno- i tak Darcy ma
raczej z?y charakter, cokolwiek o nim si? mówi. Karolina Bingley go broni,
ale El?bieta widzi w niej pretendentk? do jego r?ki. I komu ma tu
uwierzy??! To w?a?nie jest taki moment akcji, ?e wszystko si? sprzysi?g?o
na biednego Darcy'ego, nawet on sam!
Dopiero z czasem, gdy El?bieta poznawa?a innych ludzi i rodzinne strony
Darcy'ego, mog?a niejako u ?ród?a pozna? jego prawdziw? natur?.
I jeszcze jedno, sam Darcy pisz?c swój s?ynny list, zwróci? uwag?, ?e
cokolwiek El?bieta o nim s?ysza?a i o Wickhamie, NIE MOG?A sprawdzi?,
wi?c Darcy dok?adnie jej to opisa?, ujawniaj?c tym samym, jak
przewrotny by? charakter Wickhama.
Offline
Nie uwa?am, ?e El?bieta by?a w przypadku Wickhama lekkomy?lna - powiedzia?abym raczej, ?e dziwnie ?atwowierna i tolerancyjna. By? przystojny, czaruj?cy i mia? ujmuj?ce maniery, szybko wi?c poczu?a do niego sympati?. Sympatia jeszcze wzros?a, kiedy okaza? si? "ofiar?" Darcy'ego.
Mia?a teraz wszelkie podstawy do tego, aby uzna? Darcy'ego za bufona i aroganta - rewelacje Wickhama stanowi?y dla niej koronny dowód, ?e nie pomyli?a si? w swojej opinii. A poniewa? Darcy by? tym "z?ym", to skrzywdzony Wickham tylko zyska? na atrakcyjno?ci.
Nie umiem jednak przej?? do porz?dku dziennego nad tym, jak ?atwo wyt?umaczy?a - sobie i innym - jego "zdrad?" i zainteresowanie pann? King. Przecie? by?a nim oczarowana, je?li nie zadurzona (widzia?a to wyra?nie pani Gardiner). On najwyra?niej odwzajemnia? jej uczucia, a przynajmniej doskonale to udawa?). I nagle ten rycerz bez skazy i uci?niona niewinno?? zaczyna zabiega? o inn?, niczym nie wyró?niaj?c? si? pann?, której wcze?niej nie zauwa?a?, a która nagle odziedziczy?a troch? gotówki. I co robi El?bieta? Kwituje ca?? spraw? stwierdzeniem, ?e z czego? trzeba ?y? i dobrotliwie wspó?czuje m?odszym siostrom, które rozpaczaj? po zdradzie Wickhama.
Na g?ow? Charlotty, która te? zgodzi?a si? na ma??e?stwo dla pieni?dzy, w podobnej sytuacji posypa?y si? gromy. A Wickham bez problemu uzyska? przebaczenie, o które nawet bardzo nie zabiega?.
Offline
Przyznam szczerze, ?e akurat takie wnioski nie przysz?y mi do g?owy, Maryann. Hmm. Na razie musze to sobie przemy?le?, ale jestem pod wra?eniem trafno?ci Twojego rozumowania
Offline
No tak, ale z drugiej strony, dzi?ki tej pomy?ce/za?lepieniu czy jakkolwiek to nazwa? El?bieta i Darcy s? postaciami ewoluuj?cymi. Poprawcie mnie je?li si? myl?, ale w czasach Jane Austen bohaterowie literaccy byli do?? jednoznaczni, dobry-z?y, albo reprezentowali jakie? typy. Postacie zmieniaj?ce si?, dojrzewaj?ce, a na dodatek kobiece to rzadko??.
Kobieta je?li by?a m?dra, to zazwyczaj by?a równie? zo?z?, intrygantk?, uwodzicielk?. Panna z charakterem i jakim? ?wiatopogl?dem - nie kojarz? takiego zjawiska przed JA.
Maryann zgadzam si? z Tob?, pami?tam moje wra?enie, gdy pierwszy raz czyta?am D&U, ca?a ta gadanina o pieni?dzach strasznie mnie wnerwia?a, a usprawiedliwianie wyrachowania w ustach g?ównej bohaterki - szok!
Offline
Nieprawda Caroline. Tom Jones Fieldinga by? postaci? pozytywn?, ale nie jednoznacznie. Pope?nia? b??dy, zdradza? narzeczon?, a mimo to ona mu wybacza?a a dla czytelnika jest postaci? pozytywn?.
Co do postaci kobiecych - nie mam zdania. A raczej jeszcze zbyt ma?? wiedze aby sobie wyrobi?
Offline
No tak, ale Tom Jones nie by? kobiet?
Offline
Dzi?ki Ci, Maryann, za wnikliwe uwagi! Uwielbiam takie dyskusje o
zawi?ych meandrach charakterów! A wi?c, kontynuujmy!!
My?l?, ?e skoro El?bieta, widz?c "zdrad?" Wickhama z pann? King,
jednak si? NIE PRZEJ??A tym faktem, có? to mog?oby znaczy?? By?a
wi?c tylko "zauroczona", ale nie zakochana! A to jednak spora ró?nica!
Mo?e El?bieta sama by?a zaskoczona swoj? reakcj?, zamiast autentycznej
rozpaczy wskutek zdrady, odczu?a , ze tak powiem, jedynie rozczarowanie. Ale nie Wickhamem i jego miernym charakterem, tylko
tym faktem, ?e tak ?atwo da?a si? omami? jego zalotom i pi?knym s?ówkom oraz wizerunkowi "biednej ofiary"Darcy'ego. Dowodzi?oby to, ?e
w duszy El?biety JU? "zago?ci?" Darcy! Ale ona nie jest jeszcze ?wiadoma,
?e tak naprawd? podziwia Darcy'ego, s?dzi go jeszcze po pozorach i
plotkach zawistnych ludzi, ale czuje, ?e Darcy jest INNY. Wickham,
którego pozna?a "po" Darcy'm, okazuje si? mimo uroku kobieciarza,
tak dalece p?ytkim, ?e w?a?nie jego "zdrada" z p.King, nie rozczarowa?a
El?biety, a jedynie potwierdzi?a jej przeczucia o jego braku charakteru.
El?bieta mia?a jednak zmys? wnikliwej obserwatorki, ale z powodu bardzo
m?odego wieku nie mia?a dostatecznego doswiadczenia, ale nie brakowalo
jej dobrego wyczucia sytuacji. Darcy razi? j? nieraz, ale gdy si? g??biej
zastanawia?a nad jego uczynkami, to okazywa?o si?, ?e mimo pozorów
gbura nigdy nie zawodzi? w krytycznych momentach. W przeciwie?stwie
do Wickhama.
El?bieta i Darcy nale?eli do ludzi o wysokim poziomie intelektualnym,
dlatego ich "ci?gn??o " do siebie, wyczuwali w sobie pokrewne dusze.
Niemal zgadywali, co druga strona zrobi, i gdyby tak wczu? si? w akcj?,
mo?na by znale?? takie intryguj?ce momenty!
Offline
Dot?d tylko czyta?am forum, ale postanowi?am si? dopisa?
Wydaje mi si?, ?e El?bieta bagatelizuje "zdrad?" Wickhama, bo :
a) jest wkurzona, ?e tak ?atwo z niej zrezygnowa?, gdy na horyzoncie pojawi?a si? posazna panna
b) zwróccie uwag?, ?e opisuje to w li?cie do ciotki; by? mo?e usi?uje przekona? j? (i siebie), ?e wcale nie zale?a?o jej na Wickhamiec) wstydzi si? przyzna?, ?e uleg?a urokowi ?owcy posagów
Wydaje mi si?, ?e El?bieta bagatelizuje "zdrad?" Wickhama, bo wstydzi si? przyzna?, ?e uleg?a urokowi ?owcy posagów
Jeszcze si? wstydzi i nie chce si? do tego przyzna?, bo jeszcze nie wie, ?e "?owca posagów" to ten najmniejszy z "talentów" Wickhama.
Offline
No to mo?e XXXI-XXXV?
czyli:
1. spotkania Darcy'ego i El?biety w Rosings
2. o?wiadczyny
3. list
Offline
Czyli jednym s?owem - trz?sienie ziemi niczym u Hitchcocka.
A przy tym mój ulubiony dialog przy klawikordzie i cudowna pointa El?biety, ?e nie przypuszcza, ?eby jej palce by?y gorsze od palców innych dam, które graj? o wiele lepiej ni? ona.
Offline
Tu, w tej cz??ci powie?ci, najbardziej mi si? podoba to, jak El?bieta
potrafi si? przeciwstawi? niebywa?ej pysze Lady Katarzyny, przyzwyczajonej do uleg?o?ci w?asnej córki, Collinsa z ?on?, i wielu innych.
El?bieta oczywi?cie stara si?, jak mo?e, by? uprzejma wobec lady K., ale
zarazem zachowa? dum? i godno?? wobec jej licznych docinków na
temat ubóstwa jej rodziny, jej koneksji itd.
Darcy w?a?nie to widzi, i bardzo mu to zaimponowa?o, niezale?nie od
innych zalet Elzbiety, co rzecz jasna, tylko utwierdzi?o go w jego milo?ci
do niej. Wszak dla niego to bardzo wa?ne, aby jego przysz?a ?ona umia?a
si? znale?? w towarzystwie, by? samodzieln? w my?leniu i niezale?n? w
s?dach. A kim jest Anna, córka lady Katarzyny, jego kuzynka? Ca?kowite
przeciwie?stwo El?biety! Maj?c Ann? za ?on?, Darcy "mia?by na karku"
energiczn? i wszechw?adn? te?ciow?, co mu najmniej odpowiada?o, nie
mówi?c ju? o braku charakteru biednej Anny.
Darcy wyczu?, ?e w?a?nie z El?biet? i jej nieprzeci?tnym umys?em by?by
szcz??liwszy ni? z inn? , pust?, niewykszta?con?, a nie daj Bo?e z?osliw?
/jak Karolina Bingley/- i dlatego si? o?wiadcza El?biecie. Ale biedak
jeszcze nie zd??y? nad sob? 'popracowa?', ale to ju? inny temat.
Offline
Odnosz? wra?enie, ?e Darcy nie do ko?ca zgadza? si? z lady Katarzyn?. Owszem, okazywa? jej szacunek, bo to by?a siostra jego matki, ale chyba ju? nie tak do ko?ca liczy? si? z jej zdaniem (raczej obawia? si? jej ostrego j?zyka), a i jakich? cieplejszych uczu? trudno by si? by?o doszuka?.
Kiedy El?bieta pojawi?a si? w Rosings, jej zachowanie w stosunku do lady Katarzyny uzmys?owi?o mu wyra?niej to, z czego chyba pod?wiadomie ju? wcze?niej zdawa? sobie spraw? - ?e ciotka jest aroganck?, ?le wychowan? despotk?, która nie toleruje sprzeciwu i nie przebiera w ?rodkach prowadz?cych do celu.
A co do Anny - zawsze by?o mi jej troch? ?al. Jane Austen pisze o niej niewiele, a i to jest w raczej ma?o pochlebnym tonie - nie zapominajmy jednak, ?e ogl?damy Ann? oczyma El?biety, która nie lubi jej jako córki lady Katarzyny i kuzynki Darcy'ego. Anna na pewno mia?a nie?atwe ?ycie - matka przywyk?a zawsze przeprowadza? swoj? wol? i pewno decydowa?a te? jednoosobowo o wszystkim, co tyczy?o córki. A ona przy swoim s?abym zdrowiu nie mia?a si?y, ?eby si? buntowa?. Mo?e te? by?a troch? podobna do swojego kuzyna i dra?ni?o j? towarzystwo ludzi pokroju pastora Collinsa - wiecznie p?aszcz?cych si? pochlebców.
Offline
Rzeczywi?cie warto zwróci? uwag? na posta? Anny de Bourgh. Wiecznie w cieniu despotycznej matki, siedz?ca- dla swego s?abego zdrowia przewa?nie w domu, na dodatek wci?? w tym samym, nudnym towarzystwie (Collins), pod opiek? guwernantki, bynajmniej nie w typie panny Taylor z "Emmy"; przy czym, cho? bogata, dziewczyna ta raczej nie mog?a odbywa? licznych podró?y(znów z racji zdrowia). Pod koniec serialu z 1995 oku, cho? mo?e to nie miejsce na wspominanie tego filmu, skoro mowa jest o ksi??ce, jest taki kadr w scenie podwójnego ?lubu g?ównych bohaterów, kiedy wida? obie panie de Bourgh siedz?ce samotnie jak jakie? kuk?y, niezadowolone pewnie ze szczcz??cia ma??e?skiego swego krewnego, nad?sane i skwaszone.
Co do El?biety, to pojecha?a ona do Collinsów tylko ze wzgl?du na Charlott?. Je?li chodzi o reszt? jej ówczesnych towarzyszy, to przyjemn? niespodziank? sprawi?a jej tylko osoba pu?kownika Fitzwilliama; pana Darcy'ego traktowa?a chyba jako z?o konieczne, cho? nie ucieka?a od ripostowania co po niektórych jego wypowiedzi, z którymi si? nie do ko?ca zgadza?a. Tu zapewne mo?na ju? mówi? o aktualno?ci przys?owia, ?e "kto si? czubi, ten si? lubi"! El?bieta jako? nie bra?a sobie do serca opinii Fitzwilliama, i? Darcy bardzo j? ceni. Cho? pewnie trudno by?o pannie Bennet w ogóle dostrzec jakie? objawy zainteresowania ze strony wynios?ego arystokraty, wi?c nie ma te? si? co jej dziwi?.
Offline
My?l? sobie, ?e chyba mog?o by? tak, ?e El?bieta troch? nie widzia?a zainteresowania Darcy'ego swoj? osob?, a troch? nie chcia?a go widzie?. Na pewno nie mia?a poj?cia, co on zamierza, bo o?wiadczyny by?y dla niej szokiem i kompletnym zaskoczeniem. Z drugiej strony - sama dziwi?a si?, czemu tak cz?sto "przypadkiem" spotyka go w czasie spaceru, czy po co w?a?ciwie Darcy przychodzi na plebani?, skoro prawie si? nie oddzywa. Poniewa? jednak uwa?a?a go za bufona i aroganta, nie przywi?zywa?a wagi do jego osoby, ani nie zastanawia?a si? g??biej nad motywami jego post?powania.
Sam Darcy te? bynajmniej nie u?atwia? jej zadania. Jak sam o sobie powiedzia?, "nie umia? popisywa? si? przed obcymi", by? - mam wra?enie - chyba nie?mia?y, trudno nawi?zywa? kontakty i jak wszyscy nie?miali ludzie, panicznie ba? si? ?mieszno?ci. Dlatego by? tak sztywny i trzyma? wszystkich na dystans. Swoje uczucie do El?biety i wszystkie zwi?zane z nim w?tpliwo?ci schowa? wi?c tak g??boko, ?eby przypadkiem kto? nie domy?li? si? prawdy z jego zachowania.
Offline
Zdaje si?, ?e Darcy i El?bieta mieli ca?kiem ró?ne pogl?dy na temat ...zalotów i konkurów. Darcy'emu wydawa?o si?, ?e panna Bennet z nim flirtuje, a on j? adoruje, towarzysz?c jej w spacerach i sk?adaj?c wizyty na plebanii. Tymczasem El?bieta by?a swoim mniemaniu po prostu zaczepna i na pewno nie my?la?a o nim, jako o kim?, kto si? o ni? stara.
Offline
W?a?nie - wydawa?o mu si?. On chyba mia? dosy? blade poj?cie o tym, jak powinien si? w takich sytuacjach zachowywa?, bo przecie? zwykle to sam by? obiektem podobnych zabiegów. A przy tym nie zapominajmy, ?e przynajmniej na pocz?tku interesowa? si? El?biet? wbrew samemu sobie, stara? si? wi?c, aby nie domy?li?a si? jego uczu?.
Offline
Anna de Bourgh faktycznie mia?a s?abe zdrowie, ale charakter? S?aby,
czy tylko jeszcze "u?piony"? Jest bardzo m?oda, panienka, zale?na od
matki, a nie mia?a si? na u?eranie si? z matk?, pogorszy?oby to tylko jej
sytuacj?. S?dz?, ?e czas poka?e, czy nadal b?dzie uleg?a, czy nabierze
hartu ducha, i gdyby jej trafi? si? odpowiedni m?? /wiemy, ?e nie Darcy!/,
to kto wie, czy nie b?dzie próbowa?a mie? w?asne zdanie? Ale to sprawa
przysz?o?ci, niestety mo?emy jedynie zgadywa?.
Darcy i El?bieta w Rosings wreszcie s? zdani na siebie, "próbuj?" swych
si?, badaj? si? wzajemnie, z uwag? wys?uchuj? wszelkich uwag o sobie -
jednym s?owem "podchody"! Ka?de s?owo drugiej strony jest 'obracane'
na wszystkie strony. Niepewni reakcji "przeciwnika'/? /, a równoczesnie
zaintrygowani wzajemnie sob?.Ten etap jest w ich stosunkach bardzo wa?ny, bo zaczynaj? zdawa? sobie spraw?, ?e nie s? sobie OBOJ?TNI, ale
jeszcze nie chc? i obawiaj? si? my?le? naprzód!
I jeszcze jeden ciekawy aspekt- p?k Fitzwilliam, kuzyn Darcy'ego. Otó?
co si? dzieje? Niby nic, ale p?k wyra?nie zainteresowa? si? El?biet?, ale
Darcy, niezwykle 'wyczulony' na ni?, natychmiast zareagowa?. Pisarka nie
pisze o tym wprost, ale mam wra?enie, ?e Darcy wyraznie da? kuzynowi
do zrozumienia, ?e my?li o E. serio. A p?k F.? Gdyby by? przekonany, ?e
El?bieta darzy go czym? wi?cej ni? sympati?, na pewno post?pi?by inaczej.
A tak wycofa? si? z honorem, mówi?c El?biecie, ?e jako ubogi kuzyn
zmuszony b?dzie si? o?eni? bogato. Ta natychmiast zrozumia?a co jest
grane, odczu?a w tym 'r?k?' Darcy'ego! Bo niby po co p?k F. mia?by mówi?
Elzbiecie o swoich tak prywatnych sprawach? Tylko dlatego, aby El?bieta
na pró?no nim sobie g?owy nie zawraca?a. I to kolejny cichy dowód adoracji Darcy'ego, który 'oczy?ci?' sobie pole ko?o El?biety, a ta mimo
pozornego oburzenia na niego, mocno by?a tym pochlebiona.
Co Wy na to?!
Offline
Mam w?tpliwo?ci co do tej "r?ki Darcy'ego" i tego, ?e El?bieta j? wyczu?a. Przecie? gdyby podejrzewa?a go o tego typu manewry, to o?wiadczyny nie by?yby dla niej a? takim zaskoczeniem.
W?tpi? te?, czy Darcy posun?? si? do interwencji, czy aluzji odno?nie El?biety i swojego kuzyna - to by?aby z jego strony prawie deklaracja, a on najwyra?niej do ostatniej chwili walczy? sam ze sob? i chyba nie mia? ochoty ujawnia? swoich uczu?.
A gdyby mimo wszystko mia? taki zamiar, to nie jestem pewna, czy musia?by dawa? kuzynowi do zrozumienia, jakie s? jego intencje wobec El?biety. Skoro Charlotta czu?a, ?e co? jest "na rzeczy", to pu?kownik Fitzwilliam tym bardziej musia? si? zorientowa? - nieraz dziwi? si? przecie?, ?e Darcy podczas wizyt na plebanii zachowuje si? inaczej ni? zwykle.
Offline
Mia?am podobne odczucia, je?li chodzi o El?biet? i pu?kownika Fitzwilliama, tzn. raczej nie mieli si? ku sobie. Zawsze odczuwa?am, ?e ??czy?a ich tylko przyja??, pewna sympatia i troch? podobne usposobienie. Natomiast nie by?o tu, w moim mniemaniu, "przyci?gania".
Offline
Pu?kownik Fitzwilliam to chyba najsympatyczniejsza (mo?e oprócz pa?stwa Gardinerów) posta? w ca?ej ksi??ce. Taki sobie mi?y, pogodny i nieskomplikowany facet, który wszystkich traktuje ?yczliwie i wsz?dzie dobrze si? czuje.
Czyta?am niedawno ksi??k? opowiadaj?c? histori? z "DiU", ale widzian? oczyma Darcy'ego. Pu?kownik o?eni? si? w niej z Ann? de Bourgh. Có?, chyba dla obojga nie by?oby to z?e rozwi?zanie - on zyska?by maj?tek, którego mu brakowa?o, a ona wydosta?aby si? wreszcie spod kurateli matki.
Offline
A co to by?a za ksi??ka Maryanno?
Offline
My?l?, ?e Darcy mia? specyficzn? natur? introwertyka, wi??e sie to z nieujawnianiem przemy?le? i uczu? w takim stopniu, jak osoby o innym charakterze.
Mia? za sob? traumatyczne, jak na owe czasy, prze?ycie - wybryk towarzyski siostry, a przede wszystkim, w tak m?odym wieku , utrat? rodziców i przej?cie odpowiedzialno?ci za rodzinny majatek. Na pewno prze?ywa? depresj?, co t?umaczy?oby unikanie nieznajomych, czucie si? swobodniej tylko w?ród bliskich, niech?? do rozrywek.
El?bieta symbolizowa?a si?? i bezpiecze?stwo pe?nej rodziny- cho? nie dorównuj?cej mu poziomem intelektualnym, ale stabilnej, pe?nej i kochaj?cej si?, za czym sam z pewno?ci? t?skni?.
A do tego by?a realistka, co docenia?, maj?c do?? do?wiadcze? ?yciowych.
J.A. genialnie uj??a te problemy/psychologiczne/, podaj?c je w cudownej i delikatnej formie.
My?l? Mary, ?e dorabiasz sztucznie ideologi?. Traumatyczne prze?ycie? To chyba za mocno powiedziane. No i tak El?bieta jako ostoja rodzinno?ci. Patrz?c na ich rodziców (a przecie? ?lepym idiot? nie by?) raczej nie mo?naby by?o co? takiego przypuszcza?. Realizm i opanowanie - tak.
Offline