Strona poświecona Jane Austen
Nie jesteś zalogowany.
Marijo, jeste? okropna
Nie wiem co tym Darcy'm. To chyba nie o to chodzi, ?e by? przystojny i ?e mia? kas?. Jane Austen pisze, ?e Wenthworth te? by? przystojny-do tego stopnia, ?e NAWET sir Walter Eliot nie powstydzi?by si? takiego zi?cia (mówi? o ko?cówce powie?ci a nie o jego pierwszych zar?czynach z Anne), no i ?e na wojnie zarobi? 20 ty?. funtów, wi?c biedny nie by? te?. Hm.....a Knightleya opisuje jako przede wszystkim gentlemana w ka?dym calu, a nie jako bogacza (bogaczem jest jakby "przy okazji"). Nie wiem kurde.....Mnie si? podoba to, ?e on nie jest takim sko?czonym idea?em, ?e nie jest nudziarzem, ?e ma wady, ?e dostaje po nosie od kobiety, a mimo to walczy o ni? (wszystkie lubimy kiedy m??czyzna o nas walczy, czy? nie?)-a przecie? ze swoim wygl?dem i maj?tkiem móg?by mie? ka?d?, ot cho?by tak? pann? Bingley. Jeszcze podoba mi si? fakt, ?e nie jest do tego stopnia zapatrzony w siebie i potrafi wyci?gn?? wnioski z odprawy i stwierdzi?, ?e by? mo?e si? myli?. I jeszcze chyba to, ?e podoba mu si? Lizzy, która nie próbuje mu si? za wszelk? cen? podliza? i nawet ?mieje si? z tego, ?e nie jest wystarczaj?co przystojna, by go skusi? Pewnie uznacie, ?e to o Lizzy a nie o Darcy'm, jednak zawsze ceni?am m??czyzn, którzy zakochiwali si? w m?drych kobietach, a nie tylko w takich, które by?y dla nich mi?e. W ?adnym wypadku nie jest to mój w?tek autobiograficzny;)
Dione, dawaj! Czekam na kontrargumenty:) Przyjm? wszystko dzielnie na klat?
Offline
O pu?kowniku Fitzwilliamie te? JA napisa?a, ze jest przystojny. W ko?cu by? kuzynem Darcy'ego, wi?c pewnie byli nawet troszk? podobni. Wenthworth te? by? opisany jako przystojny. Sam sir Elliot (ojciec Anny, który ocenia? ludzi przez pryzmat maj?tku i urody) nazwa? go przystojnym. W sumie wszyscy bohaterowie JA (poza panem Collinsem) byli ca?kiem przystojnymi panami.
:twisted:
Offline
To mo?e nam si? podoba, ?e pan Darcy upar? si? na tak? blisk? nam emancypantk? jak Lizzy? Zawsze to bli?ej do idea?u, hihi. A w ogóle, to chyba powie?? jako taka jest po prostu najlepsza - najdowcipniejsza, nie rozleczona zanadto; chocia? mnie osobi?cie wkurza nadmierna ilo?? trzykropków gdzie? pod koniec, kiedy Lizzy zaczyna si? mocno zastanawia? nad tym, czy bardziej chce, czy si? boi
Mam wra?enie, ?e JA chcia?a sko?czy? pr?dzej t? pi?kn? histori?. Jakbym czyta?a powie?? mi?dzywojenn? (Kaden-Bandrowski). Czy te? macie wra?enie, ?e stylowo (pisarsko) D&U rozpada si? na dwie cz??ci w którym? momencie? Sama ko?cówka jest w porz?dku, ale opisy "u?wiadamiania" sobie przez Lizzy jej uczu? s? troch? z innej parafii. A mo?e ja czego? nie zrozumia?am? Staro?? nie rado??
Offline
Droga megg, kontrargumenty zawsze si? znajd?. :twisted: A ja lubi? je wyszukiwa? :twisted:
Do idea?u faktycznie mu daleko, ale Wickham by? jeszcze mniej idea?em. Bingley, mimo ?e jest taki sympatyczny, przyjacielski, dobry i wogóle taki the best, jest tak?e zupe?nie pozbawiony zdecydowania i ma problemy z opiniami na swój temat (nie wierzy w swój czar i wdzi?k i pozwala, by inny go przekonali). Czy?by skaza na kryszta?owym charakterze? Idealny z pozoru pan Knithley te? nie jest pozbawiony wad. Gdyby si? nie zdenerwowa?, to pewnie nigdy nie powiedzia?by Emmie, co do niej czuje. Chyba, ?e ona zrobi?aby to pierwsza. Hi, hi!
Piszesz, ?e walczy o ni?. No, nie wiem. Przecie? gdy da?a mu kosza, to wyje?d?a z zamiarem zapomnienia o jej istnieniu. Gdyby nie to spotkanie w Pemberly to pewnie nigdy by si? nie spotkali. Ale skoro przyjecha?a, to po prostu nie mial wyboru i musia? zacz?? dzia?a?. Los da? mu znak. Brandon takze przecie? walczy? o Mariann?. Wprawdzie wolniej i ostro?niej, ale walczy?.
Potrafi wyci?gn?? wnioski z odprawy. Ci??ko porówna? tu innych bohaterów JA, bo poza Collinsem nikogo nie spotka?a odprawa. Jeszcze pan Crawford z "Mansfield Park". Ale on te? nie zamierza? si? podda? i probowa? si? zmieni?. Gdyby nie ta niefortunna ucieczka z kuzynk? Fanny, to kto wie...?
Pokocha? Lizzy, która mu nie schlebiala. Emma te? zawsze stara?a si? raczej powkurza? Knithley'a ni? mówi? mu komplementy. Marianna wogóle na pocz?tku nie lubi?a Brandona. A pani Bennet nie znosi?a Darcy'ego, a w niej si? nie zakocha?
Móg? mie? ka?d?. No i ma.... Hi Hi Hi!!!
Zakocha? si? w m?drej kobiecie. Wenthworth te?. Emmie mo?na du?o zarzuci?, ale nie brak rozumu (czasem brak rozs?dku, ale nieznaczny). Edward pokocha? inetligentn? Eleonor?. Fanny (cho? ma?o j? lubi?) te? nie by?a g?upia, a zakocha? si? w niej hulaka Crawford. Skoro tak to jego te? powinny?my ceni?. I oczywi?cie Wickhama. Je?li za?o?ymy, ze Lizzy mu si? bardzo podoba?a (cho? jego mi?o?? jest moim zdaniem dyskusyjna), to wybra? równie? m?dr? kobiet?. A ?e mu nie wysz?o?
A teraz dla Marijii:
Bo Lizzy wybra? blisk? nam emancypantk?. Tu absolutnie si? nie zgodz?. Lizzy marzy?a o m??czy?nie, który b?dzie j? przewy?sza? rozumem i wiedz?. I gdzie tu miejsce na emancypacj?? Ju? wi?cej mia?a jej Emma, która przecie? na pocz?tku ksi??ki nie zamierza?a wychodzi? za m??. A w tamtych czasach to by?o nie do pomy?lenia. Starymi pannami zostawa?y kobiety, z którymi nikt nie chcia? si? o?eni?, bo by?y nie ?adne, lub nie mia?y maj?tku.
:twisted:
I jak mi posz?y kontrargumenty :twisted:
Co do zastanawiania si? przez Lizzy, to si? zgodz?. To akurat by?y najs?absze fragnenty, ale konieczne. JA chcia?a pokaza?, ?e ona si? zakocha?a, a nie postanowi?a wyj?? za niego dla pieni?dzy.
Offline
Dione napisa?a: "Bo Lizzy wybra? blisk? nam emancypantk?. Tu absolutnie si? nie zgodz?. Lizzy marzy?a o m??czy?nie, który b?dzie j? przewy?sza? rozumem i wiedz?. I gdzie tu miejsce na emancypacj??"
Bliska emancypancji to Lizzy by?a w oczach co niektórych dam z jej otoczenia (np. lady Katarzyny), a na pewno nie by?a ciel?ciem - i tu le?y owa blisko?? PT Dyskutantek mi?ych! To emancypantki chc? mie? przy sobie g?upszych m??czyzn ni? one same? My?la?am, ?e w ogóle si? ich brzydz? 8O
Offline
Oj tu ju? mówisz o zagorza?ych feministkach. Emancypantki to kobiety wyzwolone, które ??daj? równo?ci. Nie chc? znajdowa? si? pod opieku?cz? w?adz? m??czyzn, ale decydowa? same o sobie. A Lizzy...? Gdyby ojciec za??da?, zeby po?lubi?a Collinsa, to z bólem ale by to zrobi?a. A lady Cathrine uwa?a?a j? za bardziej wyzwolon?, wcale nie z powodu jej pogl?dów, ale dlatego ?e nie zgadza?a sie z opiniami lady C. Nie przypominam sobie, ?eby inne kobiety uwa?a?y j? za inn? ni? one same. No poza pann? Bingley, ale ona jej nie lubi?a wi?c nie ocenia?a jej sprawiedliwie.
Offline
Dyskusja zaczyna o?ywa?. :twisted:
Marija czekam :twisted: :twisted:
Offline
Ja tak na to patrz? troch? z punktu widzenia symetrycznego problemu -- dlaczego m??czy?ni lubi? Emm? ?adna, bogata -- owszem. Podoba si? jednak to, ?e ma swoje s?abe strony, ?e pope?nia b??dy, ale potrafi si? do nich przyzna? i ich ?a?owa?. Nie jest postaci? kryszta?ow?, ale potrafi by? kim? bliskim i budz?cym sympati?.
My?l?, ?e to macie u Darcy'ego, cho? duma Darcy'ego czyni go dla wielu zimnym. (Wiemy jednak, ?e nie dla Lizzy, a z jej perspektywy spogl?damy na t? posta?.) Nawet wi?cej ni? u Emmy -- staje si? idea?em przez mi?o?? do Lizzy. Có? jest bardziej romantycznego? Gdyby?my nie wiedzieli, jaki stosunek mia? do Lizzy i jej otoczenia na pocz?tku, przemiana nie zrobi?aby takiego wra?enia.
PS.
Gdzie jest napisane, ?e pu?kownik Fitzwilliam (Darcy) jest przystojny? Ja pami?tam, ?e jest sympatyczny, ale w?a?nie przystojny mia? nie by?.
PPS.
Lizzy jako emancypantka... Po pierwsze, nie wiem dlaczego emancypantki mia?yby chcie? koniecznie górowa? nad m??czyznami, albo si? nimi brzydzi?. Emancypacja to nie feminizm, a i feminizm nie musi by? tak karykaturalnie skrajny. Po drugie autorka sugeruje, ?e Lizzy nie odpu?ci Darcy'emu -- nie chce mu si? podporz?dkowa? i zamierza z niego ?artowa? (co przystoi ?onie, ale nie siostrze -- jak podkre?lono)
Offline
Uff...Emancypantki ??daj? równo?ci, a feministki ni mniej, ni wi?cej, tylko nierówno?ci na korzy?? kobiet. A Lizzy, prosz? pa?stwa, chcia?a PARTNERSTWA mo?e, na tyle, na ile by?o to mo?liwe w tamtych czasach? A ile tak naprawd? partnerstwa mamy my same? Robicie grafiki prania i mycia naczy?, siostry? Lizzy zakocha?a si? w Darcym, bo nie do?? , ?e bestia przystojny i bogaty (a nawrzeszcze? to na ni? nie zd??y? przed ?lubem ), ale i inteligentny, a co do dowcipu - s?dzi?a, ?e przy niej si? wyrobi
Offline
Ale jak przemiana! Darcy wcale si? nie zmienia. To tylko Lizzy odkrywa jaki jest w rzeczywisto?ci pod fasad? ozi?b?o?ci i dumy. Zmienia si? tylko jego stosunek do niej. Pocz?tkowo z przekory (a nie dlatego ?e my?la? tak faktycznie) nazywa j? zno?n?. Pó?niej si? w niej zakochuje i s?dzi, ?e ona chce go usidli?. I tak mi si? wydaje on nie oczekiwa? na pocz?tku od niej uczucia. S?dzi?, ?e skoro jest bogaty a ona nie, to od razu go po?lubi. I najbardziej zabola?o go, ?e wydawa?a si? zauroczona Wickhamem. Wtedy dostrzega, ?e maj?tek nie wystarczy, ?eby j? mie?. Musi si? postara?. A stosunku do otoczenia Lizzy nie zmienia wogóle. Jest mi?y jedynie dla jej wujostwa, ale poznaje ich we w?asnym domu, gdzie czuje si? pewniej (dla osoby o takim charakterze znane miejsce jest lepsze do poznawania nowych osób). Je?li chodzi o jego charakter to zmiany nie ma, mimo ?e sam o niej zapewnia. Wiem co mówi?. Znam takiego cz?owieka z autopsji.
Staje si? idea?em przez mi?o?? do Lizzy? Chyba nie rozumiem. Czy sugerujesz, ?e wcielamy si? z marzeniach w Lizzy, czy ?e jest dla nas jak najbli?sza siostra? Mo?e jestem dziwna (kilka osób ju? mnie tak okre?li?o) ale nie potrafi?abym polubi? kogo? tylko dlatego ?e kocha mnie czy najbli?sz? mi osob?. Faceta mojej siostry nawet nie lubi?, a przecie? wiem ?e on j? bardzo kocha. I na pewno nie jest idea?em. Raczej widz? w nim coraz wi?cej wad.
Patrzymy na niego przez pryzmat Lizzy? Raczej nie. Gdyby tak by?o to na pocz?tku ksi??ki powinny?my go nie znosi?, a lubimy go od pierwszej strony, na której si? pojawia.
Piszesz, ze Emma umia?a si? przyzna? do b??du, oj niecz?sto. Wola?a wogóle nic nie mówi?, cho? czasem musia?a. Ju? cz??ciej ?a?owa?a i próbowa?a naprawia?.
Ale pak4 zaskoczy?e? mnie, ze m??czy?ni lubi? Emm?. My?la?am, ?e wol? typ Lizzy lub Jane. A wielu co? bli?ej panny Bingley lub Lidii :twisted:
Offline
Uff...Emancypantki ??daj? równo?ci, a feministki ni mniej, ni wi?cej, tylko nierówno?ci na korzy?? kobiet. A Lizzy, prosz? pa?stwa, chcia?a PARTNERSTWA mo?e, na tyle, na ile by?o to mo?liwe w tamtych czasach? A ile tak naprawd? partnerstwa mamy my same? Robicie grafiki prania i mycia naczy?, siostry? Lizzy zakocha?a si? w Darcym, bo nie do?? , ?e bestia przystojny i bogaty (a nawrzeszcze? to na ni? nie zd??y? przed ?lubem
), ale i inteligentny, a co do dowcipu - s?dzi?a, ?e przy niej si? wyrobi
Lizzy owszem, a my..... :?:
Offline
A nie mog?a go pokochac tak po prostu. przeciez tak ju? jest ?e kocha si? za nic bop nie istnieje ?aden powód do mi?o?ci. a czytalam taki arytku? ona o nim intensywnie my?la?a od pocz?tku interesowa? j? jesli mówia?a ?e jest ostatnim go?ciem którego poslubi to znaczy ?e musia?as my?le? o nim jako o m??u. Ona sama mówi jane ?e wybaczylaby mu jego pró?no?? gdyby nie urazi? jej tak wi?c chodzi?o tylko o ura?on? ambicj? chyba wyleczy?y j? o?wiadczyny
Offline
Uff...Emancypantki ??daj? równo?ci, a feministki ni mniej, ni wi?cej, tylko nierówno?ci na korzy?? kobiet. A Lizzy, prosz? pa?stwa, chcia?a PARTNERSTWA mo?e, na tyle, na ile by?o to mo?liwe w tamtych czasach? A ile tak naprawd? partnerstwa mamy my same? Robicie grafiki prania i mycia naczy?, siostry? Lizzy zakocha?a si? w Darcym, bo nie do?? , ?e bestia przystojny i bogaty (a nawrzeszcze? to na ni? nie zd??y? przed ?lubem
), ale i inteligentny, a co do dowcipu - s?dzi?a, ?e przy niej si? wyrobi
Lizzy owszem, a my..... :?:
To zale?y 1) od egzemplarza, na jaki si? trafia; 2) od si?y charakteru (?eby si? u?era?); 3) jak nie ma si?y, a jest umi?owanie ?wi?tego spokoju w domu, to partnerstwo pozostaje na papierze (lub e-mailu) :?
Offline
Oj z przecinkami u mnie jest prtoblem
A pozatym moje znaki interpunkcyjne og?osi?y strajk jak w sumie ca?a klawiatura kto? zpragbn?? j? mi wyczy?cic i powyjmowa? klawisze i teraz nie chc? dzia?a? jak nalezy
Offline
Dione nie zgadzam si? z tob? je?li chodzi o to, ?e lubimy Darcy’ego od pierwszych stron powie?ci. Dobrze pami?tam jak pierwszy raz czyta?am DiU. Wiedzia?am oczywi?cie z ró?nych ?róde? jakie przeczyta?am o powie?ciach Jane Austen, ?e Lizzy i Darcy b?d? razem. Ale kiedy czyta?am ksi??k? moje my?li mówi?y „ale ten Darcy jest wredny jak to si? stanie, ?e Lizzy go pokocha, to przecie? niemo?liwe” Moje uczucia do Darcy’ego zmieni?y si? dopiero po przeczytaniu listu. Wcze?niej nie lubi?am go tak samo jak Lizzy. Lubimy Darcy’ego od pierwszych stron poniewa? tak wiele razy czyta?y?my Dum? i dobrze znamy jego charakter.
Offline
Fakt. Wkurza? mnnie Darcy az strach dziw ?e teraz go tak lubie a wcze?niej tak mnie wkurza?
Offline
Kochamy Darcy'ego, bo jest postaci? tajemnicz?, skryt?, niedost?pn?. Intryguje nas jego zachowanie. Mnie najbardziej w Darcy'm podoba si? to, ?e umia? prze?ama? w?asn? dum? i konwenanse dla kobiety, któr? pokocha?. To jest pi?kne. To jest prawdziwa mi?o??. Darcy to stuprocentowy facet i d?entelmen, o jakich trudno w dzisiejszych czasach. Oczywi?cie zachowa? si? ?le wobec El?biety podczas pierwszych o?wiadczyn, kiedy to wypomnia? jej niskie pochodzenie. Ale jednak ?ar mi?o?ci zdusi? wszystko i Darcy si? odmieni?, stopi?a si? jego twarda pow?oka. Ka?da z nas chcia?aby, aby jaki? m??czyzna zabiega? o jej wzgl?dy i po?wi?ca? si? tak, jak to robi? Darcy.
W ogóle, niech ?yje Darcy, "Duma i uprzedzenie" i Jane Austen. I niech jej powie?ci czytaj? m??czy?ni i niech si? wzoruj? na naszym ukochanym Darcy'm)
Offline
Ale jak przemiana! Darcy wcale si? nie zmienia. To tylko Lizzy odkrywa jaki jest w rzeczywisto?ci pod fasad? ozi?b?o?ci i dumy.
A jednak twierdz?, ?e si? zmienia. Poznanie z pa?stwem Gardiner, to nie tylko kwestia miejsca, ale tak?e czasu. Dotkn??y go uwagi Lizzy i postanowi? poprawi? swoje braki, a wi?c zrezygnowa? z dumy. By? mo?e w Pemberly, gdzie zna? wszystkich od urodzenia rzeczywi?cie prezentowa? si? bardziej ludzko, ale jego zachowanie wobec pa?stwa Gardiner kontrastuje, z tym co prezentuje sobie na pocz?tku, gdy przecie? jeszcze nie zna? rodziny Bennetów.
I tak mi si? wydaje on nie oczekiwa? na pocz?tku od niej uczucia. S?dzi?, ?e skoro jest bogaty a ona nie, to od razu go po?lubi.
Nie wiem, co my?la? o jej uczuciach, ale by? zdesperowany My?l?, ?e ta desperacja przekracza?a wszelkie jego my?li i analizy. Co do propozycji ?lubu -- rzeczywi?cie, czu? si? bardzo pewny.
Je?li chodzi o jego charakter to zmiany nie ma, mimo ?e sam o niej zapewnia. Wiem co mówi?. Znam takiego cz?owieka z autopsji.
Ten ostatni argument jest gotów mnie przekona? Ale przynajmniej stara si? zmieni?! Pracuje nad sob?.
Staje si? idea?em przez mi?o?? do Lizzy? Chyba nie rozumiem. Czy sugerujesz, ?e wcielamy si? z marzeniach w Lizzy, czy ?e jest dla nas jak najbli?sza siostra?
Chodzi?o mi o co? innego. ?e to mi?o?? powoduje przemian? (któr? negujesz). To podkre?lenie si?y jego uczucia.
Patrzymy na niego przez pryzmat Lizzy? Raczej nie. Gdyby tak by?o to na pocz?tku ksi??ki powinny?my go nie znosi?, a lubimy go od pierwszej strony, na której si? pojawia.
Autorka prowadzi nas z punktu widzenia bliskiego Lizzy. Obserwujemy ?wiat b?d? faktycznie jej oczami (to jej my?li poznajemy), b?d? poprzez sytuacje w których bierze udzia?. Wyj?tki s? nieliczne.
Oczywi?cie, to na ile rzeczywi?cie patrzymy przez pryzmat Lizzy, zale?y troch? od nas samych -- czy dajemy si? zasugerowa? autorce, czy te? zachowujemy wi?ksz? niezale?no??.
Co do Darcy'ego -- szybko nabra?em dla niego sympatii, ale na pocz?tku by?o to raczej zaciekawienie -- "o! pojawi? si? kto? z osobowo?ci?!". Sympatia si? chyba zaczyna od chwili, gdy poznajemy jego stosunek do Lizzy, a dok?adniej, ?e nie zgadza si? w nim z pann? Bingley (pierwszy plus) i w duchu okazuje si? mniej dumny ni? to wynika z jego zachowania (drugi plus).
Offline
Ale pak4 zaskoczy?e? mnie, ze m??czy?ni lubi? Emm?. My?la?am, ?e wol? typ Lizzy lub Jane.
A wielu co? bli?ej panny Bingley lub Lidii :twisted:
Zna?em kiedy? dziewczyn? "w typie" Emmy (tak bym przynajmniej okre?li?). I jak przypominam sobie stosunek do niej znajomych, to budzi?a ona uczucia skrajne. Na pewno jednak nikogo nie pozostawia?a obj?tnym.
Offline
Zauwa?am wzrastaj?ce zainteresowanie tematem I jak mi?o ?e mo?emy pozna? te? m?ski punkt widzenia
Wiecie co mi jeszcze przysz?o do g?owy? Mo?e Darcy tak nas interesuje, bo jest go po prostu "najwi?cej" w ksi??ce. Tzn. je?li porównywa? z innymi powie?ciami Austen: kapitan Wentworth prawie nie rozmawia z Ann?, unika jej. Edward tak samo unika Eleonory, o Brandonie i Mariannie nie wspomn?. Pan Knightley ma z Emm? w?a?ciwie trzy znacz?ce rozmowy: kiedy krytykuje Harriet, kiedy wyrzuca Emmie jej zachowanie wobec panny Bates i kiedy si? jej o?wiadcza. A pan Darcy? Pomijaj?c bal w Meryton (tam w?a?ciwie nie rozmawiaj? ), mamy: wizyta Lizzy w Netherfield (ci?g?e docinki), potem bal u Bingley'a (taniec!), wizyta Elizabeth w Rosings (kilka spotka? i pierwsze o?wiadczyny), wizyta Lizzy w Pemberly (nieoczekiwane spotkanie i odwiedziny Darcy'ego w gospodzie) no i wreszcie powtórne o?wiadczyny. Jak wida? nie tylko jest tych "momentów" du?o, ale zwykle s? one znacz?ce, interesuj?ce i w dodatku zabawne. Podsumowuj?c: Darcy,ego jest w ksi??ce du?o, a jak si? kogo? tak cz?sto spotyka (cho?by na kartach powie?ci) to trudno si? nie zakocha?.
Zw?aszcza jak jest przystojny i bogaty. :twisted:
Offline
Elbereth jeste? genialna teraz Dione nie b?dzie mia?a ju? ?adnych kontrargumentów. :twisted:
Offline
By?am nieobecna, wi?c przepraszam za zw?ok? w odpowiedzi.
Ju? zabieram si? do powolnego analizowania i negowania wszystkich argumentów. :twisted: :twisted:
Offline
A nie mog?a go pokochac tak po prostu. przeciez tak ju? jest ?e kocha si? za nic bop nie istnieje ?aden powód do mi?o?ci. a czytalam taki arytku? ona o nim intensywnie my?la?a od pocz?tku interesowa? j? jesli mówia?a ?e jest ostatnim go?ciem którego poslubi to znaczy ?e musia?as my?le? o nim jako o m??u. Ona sama mówi jane ?e wybaczylaby mu jego pró?no?? gdyby nie urazi? jej tak wi?c chodzi?o tylko o ura?on? ambicj? chyba wyleczy?y j? o?wiadczyny
Znowu powtórz?: Lizzy owszem, a my....?
Offline
Droga Katarzyno (?liczne masz imi? ) piszesz, ?e nie lubi?a? go na samym pocz?tku. Ja niestety musz? powiedzie?, ?e od razu przypad? mi do gustu. I ca?y czas denerwowa? mnie Lizzy, bo my?la?am: Czemu ta dziewczyna nie widzi jaki jest wspania?y?!
Elizabeth: Darcy tajemniczy i skryty? Nigdy w zyciu. Nie?mia?y, a przez to zimny to si? zgodz?. Intryguj?cy, to ju? bardziej. Tylko czy lubimy ka?dego, kto nas intryguje? A je?li chodzi o po?wi?cenie: wi?cej po?wi?cenia pokaza? Edward wyrzekaj?c si? maj?tku (i Eleonory) dla dziewczyny, której nawet nie kocha?. A zabieganie o Lizzy? Czy on wogóle o ni? zabiega?? Dwa razy si? o?wiadczy? i raz z ni? zata?czy?. Gdzie te kosze kwiatów, serenady i czu?e spojrzenia? A pomoc Liddi? Ka?dy przyzwoity cz?owiek umiej?cy pomóc, by to zrobi?. Brandon pomóg? Edwardowi i nikt o tym nie pami?ta.
pak4: on jednak si? nie zmienia. Cho?by jego zachowanie, gdy wraca ?eby si? o?wiadczy? drugi raz. Przy pani Bennet i na wydanej przez ni? kolacji jest taki sam jak na pocz?tku ksi??ki. Ten fakt nawet odbiera nadziej? Lizzy. ?e pracuje nad sob?? Tylko on sam tak twierdzi. Ja twierdz?, ?? jestem na diecie, a gdy nikt nie widzi pogryzam batoniki . Mi?o?? i przemiana: przemiany nie widz?, a mi?o?? powoduje tylko, ?e zaczyna si? stara?. Bingley stara si? od pocz?tku. Co do osobowo?ci Darcy'ego. Zgadzam si? w zupe?no?ci. Gdy tylko si? pojawi? by?o wida?, ?e to kto? nieprzeci?tny. Tylko czy to powód, zeby?my tak go lubi?y (my czytelniczki i czytelnicy)? Co do Emmy to owszem, takie dziewczyny to te? osobowo?ci. Czasem ?a?uj?, ?e nie jestem do niej podobna.
Elbereth piszesz, ?e jest go w ksi??ce najwi?cej. My?l?, ze to akurat nie ma nic do rzeczy. Jest taka ksi??ka "W migotliwy ?wiat". Drud ("superman" - to za ma?o ?eby go opisa? :twisted: ) pojawia sie tylko epizodycznie i jako bohater rozmów innych. A jednak to jego si? pami?ta. Inne postacie po pewnym czasie rozmywaj? si? w naszej pami?ci, a jego znamy jakby?my czytali powie?? wczoraj. Poza tym w "Opactwie.." Henrego jest ca?kiem sporo. Sama Katarzyna my?li o nim bez przerwy. Podobnie w "Mansfield Park" Edmund (wprawdzie on nie jest konkurencj? dla Darcy'ego, bo to nudziasz), jest wcia? obecny. A w okresie gdy Darcy wyjecha?, a Lizzy sp?dza czas z Wickhamem i w czasie poszukiwa? Lidii, gdyby nie wspomnienia Lizzy, Darcy znikn?? by zupe?nie z tych fragmentów.
Mnie ci?gle nie przekonali?cie. Czekam na co? bardziej pora?aj?cego i przekonuj?cego.
Offline