Strona poświecona Jane Austen
Nie jesteś zalogowany.
Tylko na mnie nie krzyczcie :-) Temat tego postu nie ma ?adnego podtekstu, ani nie znaczy, ?e jestem materialistk?! Ot tak mnie nasz?o. Ogladaj?c ju? chyba po raz tysi?czny DiU zastanowi?o mnie jak bogaci byli Ci ludzie. No wiem...pa?ace, s?u?ba itp. A tak porownuj?c do dnia dzisiejszego?? Pani Bennet krzyczy i sie ekscytuje, ?eby nie powiedzie? ?e sie podnieca "he has 5 thousand a year". Ile to by by?o w dzisiejszych czasach...a jak bogaci by byli Pa?stwo Bennet w XXI wieku??
Offline
te? si? kiedy? nad tym zastanawia?am, ale w sumie nie wiem:( mo?e pa?stwo Bennet to taka klasa ?rednia, co to musz? bra? kredyty na mieszkanie i potem sp?aca? je przez dwadzie?cia lat, na wczasy je?d?? pod namiot, a ubrania kupuj? na przecenie w supermarkecie? biedy na pewno nie klepi? w sensie dos?ownym... Dalej, panie Dashwood troch? gorzej od Bennetów, powiedzmy......nie maj? na sp?at? tego kredytu. Eliotowie-wszystko fajnie, tylko powiedzmy......co? w stylu ma?ego bankructwa i trzeba zamieni? will? z basenem na will? bez basenu. Potem Bertramowie.....hm.....nie wiem-mo?e stan maj?tkowy porównywalny do dobrze prosperuj?cych biznesmenów. Podobnie Darcy, pan Woodhouse i pan Knightley, troch? gorzej Bingley, cho? te? ca?kiem ca?kiem. Ale to wszystko tylko moje skromne spekulacje, nie znam si? Gotko, fajny w?tek:)
Offline
Ja bym powiedzia?, ?e panie Dashwood wypadaj? wyra?nie gorzej od Bennetów. Dowodem tego jest to, ?e pan Collins to niez?a partia ;-)
Problemem wielu rodzin (mo?e poza panem Dashwoodem, a zw?aszcza jego ?on?) u JA jest brak gospodarnego my?lenia. Maj?tki s? g?ównie dziedziczone, przynosz? jaki? dochód (cz?sto ca?kiem spory), ale w?a?ciciele stosuj? pasywne podej?cie -- zadowalaj?c si? dochodem jaki maj?tek przynosi i nie przyk?adaj?c wagi do mo?liwo?ci jego zwi?kszenia; nie inwestuj? uzyskanych pieni?dzy. Maj?tkiem zreszt? zwykle zajmuje si? rz?dca. Wyj?tków od tej regu?y jest niewiele, a ludzie którzy sami si? dorabiaj?, nie maj? wysokiej pozycji towarzyskiej. (Cho? JA wyra?nie ich lubi -- przyk?adem s? m?odzi pastorowie (z wyj?tkiem pana Collinsa), marynarze, czy sympatia z jak? spotykaj? si? pa?stwo Gardiner.)
W ka?dym razie przyczyn? finansowych ogranicze? (Eliotów, Bennetów, Bertramów) jest po??czenie beztroski w wydatkach (co odczuwano jako wymóg pozycji towarzyskiej) z brakiem stara? o zwi?kszenie dochodu.
Jak bogaci w porównaniu do wspó?czesno?ci -- to zale?y co masz na my?li Zasady dziedziczenia sprawia?y, ?e dysponowali cennymi nieruchomo?ciami. Byli w swoim czasie klas? ?redni?, ale w porównaniu do wspó?czesnej klasy ?redniej ich maj?tki by?y wi?ksze. Najbogatszy w?ród bohaterów chyba jest pan Rushworth, z bardzo ?adnym maj?tkiem (12 tys. rocznie).[/url]
Offline
tak, te? wydaje mi si?, ?e Rushworth by? najbogatszy, a zbli?ony do niego by? Darcy (10 ty?.) i Knightley. Ja bym powiedzia?a, ?e klas? ?redni? to byli w?a?nie Bennetowie i ci wszyscy marynarze, pastorowie itd. czyli nale??cy do "towarzystwa", ale nie zajmujacy z w nim najwy?szej pozycji. Oni byli tzw. "gentry", czyli szlacht? rodow?, w?ród której te? istnia?y podzia?y, lub te? dorabiali si? w zawodach "godnych gentlemana". Natomiast w?a?nie Darcy'ego, Knightleya itp. oceni?abym wspó?czesnym epitetem "dziani", bo oni naprawd? nie tylko mieli pieniadz?, ale te? wysok? pozycj? w?ród angielskiej socjety. Inn? kwesti? s? tytu?y szlacheckie, czyli je?li przed nazwiskiem by?o "sir" czy co? takiego, to wp?ywa?o to na sytuacj? spo?eczn?, ale niekoniecznie wi?za?o si? ze stanem maj?tkowym-dobrym przyk?adem jest "sir" Lucas, na którego zwyk?y "pan" Darcy mo?e spokojnie patrze? z góry. W Anglii ?atwiej by?o zdoby? tytu? szlachecki ni? np. w Polsce. Ja nie wiem, czy na temat pisz?........ :oops:
Offline
mo?e pa?stwo Bennet to taka klasa ?rednia, co to musz? bra? kredyty na mieszkanie i potem sp?aca? je przez dwadzie?cia lat, na wczasy je?d?? pod namiot, a ubrania kupuj? na przecenie w supermarkecie? biedy na pewno nie klepi? w sensie dos?ownym
czyli to by by?a rodzina ot taka ?rednio zamozna jakich ostatnio wiele w Polsce - co? tam ma, rozrzutna by? nie mo?e, ale na co? te? mo?e sobie pozwoli?.
Ja wiem ?e problemy to oni mieli inne - dom przechodzi? jako dziedzictwo, a my ewentualnie kredycik w CHF
A Panie Dashwood to kim by by?y w dzisiejszych czasach?? Na co by mog?y sobie pozwoli???
Ale mnie tematy od rana m?cz?
Offline
Dla mnie najciekawsze jest, jest dos?ownie wszyscy wiedzieli, ile kto ma rocznie dochodu. By?a to informacja przekazywana w towarzystwie zaraz po nazwisku A teraz? kwitka z wyp?aty nie mo?na ujawnia?, a maj?tek, dochody itp. to dane osobowe i ?ci?le tajne
Sumy dochodów i wydatków postaci z powie?ci JA robi? jednak wra?enie:p. Darcy ma 10 000 dochodu rocznie, a Lidia ma dostawa? od ojca rocznie 100 funtów. Czyli co: p. Darcy spokojnie utrzyma?by przez rok sto takich rozrzutnic! Pytanie, czy ten roczny dochód to by? "na czysto", czy "brutto".
Offline
Bennetowie nie byli ?rednio zamo?ni w porównaniu do obecnych polskich warunków. Sta? ich by?o na utrzymaniu s?u?by (w tym kucharki) i to nie najgorszej (por. pa?stwo Price w MP), nigdy nie musieli osobi?cie pracowa?, itd., maj?tkiem przekraczaj? wi?kszo?? innych bohaterów powie?ci, oprócz sfery Bingleya, Darcy'ego, czy Lady Katarzyny, rzecz jasna...
To by?aby dzisiaj DU?A willa z ogrodem, nawet je?li mieliby tylko jeden samochód
Offline
Ale s?u?b? mieli np. zarówno Bennetowie jak i Panny Dashwood (przynajmniej w filmie :? ) - a róznica i tak byla mi?dzy nimi do?? du?a.
Dla mnie najciekawsze jest, jest dos?ownie wszyscy wiedzieli, ile kto ma rocznie dochodu
Fakt - sk?d oni to wszystko wiedzieli
Czyli na jakim poziomie ?ycia daliby?cie Bennetow - do kogo by?cie porównali, kto ?yje w obecnych czasach? Ja akurat na s?u?b? nie zwraca?abym a? tak du?ej uwagi bo ka?dy mia? kogo? do pomocy. A je?li by spojrze? na DiU 2005 - to nie powiedzia?abym wacle ?e byli oni na poziomie "du?ej willi"
Nie wiem dlaczego ale wydaje mi si?, ?e mo?na Bennetow okreslic srednio zamoznmych - wiele osob ma w dzisiejszych czasach du?a wille z ogrodem, samochod a mimo to liczy pieniazki, zyje czasem z kredytu itp. Ale to oczywiscie tylko moje zdanie
Offline
W filmach materialna strona zycia pokazana jest tylko powierzchownie..salon, dom..s?u?ba..tymczasem..wiadomo ze posiad?o?ci s?siadowa?y z sob?..prawie wszyscy mieli ??ki, gospodarstwa, którymi zarz?dzali rzadcy -wspommina sie o tym przy okazji Pana Wickhama...Aglia by?a przecie? pot?g? w hodowli byd?a..podliczaj?c ilo?? ziemi, sztuki byd?a oraz koligacje rodzinne mo?na by?o sobie bardzo prosto wyliczy? ile kto ma rocznego dochodu ..
S?u?ba by?a w ka?dym domu..nawet mieszczanie w Londynie czy innym miescie posiadali s?u??c? xczy pokojówk? - to by?a bardzo tania si?a robocza(najni?sze zarobki ).nikt ze s?u?by nie da?by rady od?o?y? sobie na dom czy za?ozy? jaka? manufaktur?..
Offline
Zapomnia?em doda?, ?e nie mo?na porównywa? statusu materialnego osó poczt?ku XIX wieku do statusu dzisiejszego Kowalskiego..to zbyt du?a ró?nica..to byli dzier?awcy, w?a?ciciele ziemscy..My w porównaniu z Bennetami raczej jeste?my biedni...
Offline
Gotko, zgadzam si?, ?e Bennetowie byli ?rednio zamo?ni. Wtedy, jak napisa? Robert, wi?kszo?? ludzi mia?a s?u?b?, bo to by?a tania si?a robocza. Co do ró?nic mi?dzy paniami Dashwood i Bennetami w kwestii s?u?by, to ....ekhm...panie Dashwood mia?y s?u??c?, ale nie mia?y pokojówki. Wbrew pozorom to du?a ró?nica. O s?u?bie ówcze?nie mo?na znale?? ciekawe informacje na stronie pemberley.com (oczywi?cie po angielsku), ale te? w listach i dziennikach JA. Co do przerysowania sytuacji w dzisiejsz? rzeczywisto??-to ja bym nie przenosi?a Bennetów w XXI wiek razem z ich domem, ogrodem i s?u?b?, ale raczej wzi??a pod uwag? inne realia. Min??o wszak dwie?cie lat, czy? nie? raczej podpisuj? si? pod opini? Gotki, ?e jest to klasa ?rednia i obstaj? przy kredytach na mieszkanie. Panny Dashwood troch? w gorszej sytuacji (cho?by sam fakt, ?e mieszkaj? przy krewnych,a nie samodzielnie). Poza tym dzi? mamy wi?ksze mo?liwo?ci powi?kszania dochodów ni? kiedy?.
Ps. mnie te? zawsze zastanawia?o, ?e oni znali wszyscy swoje dochody, ale przeczyta?am, ?e po pierwsze traktowano to jako ciekawostk? towarzysk?, po drugie zabawiano si? równie? przewidywaniem ma??e?stw traktowanych jako handel wymienny, czyli w?ród znajomych spekulowano czyje maj?tki s? najbardziej zbli?one i pod tym k?tem analizowano, kto powinien kogo po?lubi?. I oczywi?cie dochód by? elementem charakterystyki delikwenta i traktowany by? jako jeden z przymiotów.
Offline
My?l?, ?e mo?na by spróbowa? pa?stwa Bennetów wymierzy? wyliczeniami Marianny i Elinor (co do zamo?no?ci-bogactwa), z poprawk? na wi?ksz? gospodarno?? panien Dashwood. Zgaduj? ponad 1000 funtów rocznie, a raczej gdzie? pod dwa tysi?ce. (A ile to 2000 funtów, to w samej "RiR" mamy trzy ró?ne opinie -- Elinor, Marianny i Johna Dashwooda.) "DiU 2005" chyba lepiej si? nie sugerowa? -- film przerysowuje sytuacj? materialn? Bennetów, by podkre?li? ró?nic? materialnego statusu Elizabeth i Darcy'ego. Nawiasem mówi?c lepiej filmami si? w ogóle nie sugerowa? -- ró?nice mi?dzy interpretacjami w ró?nych filmach s? spore. Stary (1980?) serial BBC pokazuje Darcy'ego wyra?nie "biedniejszego" ni? w filmie z 1995 czy 2005 (podobnie Mansfield Park w serialu BBC jest skromniejszy i bardziej "?rednioklasowy" ni? u Rozemy); dwie za? nowsze wersje ró?nie pokazuj? sytuacj? materialn? Bennetów.
Offline
Zgadzam sie z tob? pak4, ?e w D&U z 2005 przerysowano ubóstwo Bennetów. Bardziej przychyla?abym si? do opinii, ?e wg JA ich stan maj?tkowy by? na poziomie pokazanym w serialu z 1995. JA wyra?nie wspomina s?owami pani Bennet skierowanymi do Collinsa, ?e ona wychowuje córki, jak damy i nie zagl?daj? do kuchni.
Zreszt? co by nie mówi?, wtedy by?o zupe?nie inaczej. Osoby z ówczesnej klasy ?redniej sta? by?o na roczn? podró? po Europie, bez konieczno?ci zarobkowania. A teraz? Teraz wyjazd na tydzie? jest ju? obci??eniem bud?etu.
Offline
Lizzy z D&U 2005 chodzi ewidentnie rozczochrana. Gdzie? te zwini?te loczki i koczki Lizzy wersja 1995 r.? Obejrza?am wczoraj "Perswazje". Pa?ac zbankrutowanego pana Elliota dos?ownie mnie powali? - marmurowe pos?gi i rz?dy lokajów w peruczkach, uf. I panna El?bieta Elliot, nieustannie co? ciamkaj?ca w pozie rozwalonej (tego w powie?ci nie by?o na pewno :? ) To ma by? pierworodna córka niemo?liwie dumnego baroneta?? Film jest do?? wierny ksi??ce, ale czegos mi w nim brakuje.
Offline
Co do "Perswazji" -- nie ogl?da?em ich pod k?tem finansowym, ale o ile pami?tam film by? wierny. ?ród?em "bankructwa" Eliottów jest w ko?cu ich ?ycie ponad stan, z którego u siebie w domu zrezygnowa? nie potrafi?.
Natomiast najwi?kszym objawieniem (estetycznym i nie tylko) w filmie, by? dla mnie ich salon w Bath -- bardzo z epoki (cho? styl, który wydaje mi si? bardziej kontynentalny) i bardzo stylistycznie spójny.
Offline
Kontynentalny prawda?? Mnie w?a?nie tak po trochu to m?czy, zatem kartkuj? po raz kolejny jakie? historie kultury brytyjskiej, pod k?tem mebli tym razem....heh....podobno Francja do pewnego czasu wiod?a prym je?li chodzi o meblarstwo, ale wychodzi mi, ?e w epoce Regencji to ju? jej miejsce zajmowa?a powoli Anglia, z przerw? na Napoleona i styl "empire" (francuskiego nie znam, wi?c nie wiem, jak to si? do ko?ca pisze, ale chyba widomo, o co chodzi? ). Nie mniej jednak rzeczywi?cie, ja te? zwróci?am uwag? na t? "kontynentalno??"
A z tym salonem Eliotów to jeszcze chyba jest tak, ?e w ogóle w tej scenie jest przeskok z jednego ?wiata--ziemia?sko-szlacheckiego, do "arystokratycznego".Najpierw Anne stoi w salonie Musgrove'ów we dworze (stare meble, ciemne ?ciany, niski sufit), po czym jest przej?cie do salonu Eliotów w Bath i w inny zupe?nie klimat. Podoba mi si? ta scena.
[/i]
Offline
Moje poszukiwania stosownej literatury na pó?ce, nie powiod?y si?. Z otwartej ksi??ki zerka na mnie jedynie Madame Recamier, wyleguj?ca si? na czym? w tym stylu (z obrazu Davida z 1800 roku).
Co do stylu empire -- niestety (znowu!) wysi?ki mojego Ojca, by mnie nauczy? francuskiego napotka?y na mój opór :oops:. Niestety, ale o tym jaka to szkoda przekona?em si? za pó?no, a w moim wieku francuski, z wymow? zw?aszcza (te wszystkie samog?oski, w których wymowie nie potrafi? odnale?? ?adnej zasady!), do g?owy co? nie wchodzi. Cytuj? wi?c za Kopali?skim, ?e czyta si? 'apir' ('a' wystepuje z w??ykiem u góry, typuj? ?e co? mi?dzy ?, a ?) i ?e "rózni si? od poprzednich [...] silniejszym wp?ywem staro?ytnej sztuki grecko-rzymskiej i motywów egipskich". (O w?a?nie! Te nawi?zania rzuca?y mi si? w oczy.) Mo?na przy tym zapyta?, czy autor scenografii nie wybra? celowo stylu empire, nie tylko dla podkre?lenia odmiennego charakteru salonu Eliotów (ciekawe jak to si? mia?o do patriotyzmu -- Anna zakochana w bohaterze wojennym, a ojciec i siostra mebluj? sobie salon w stylu wrogów...), ale tak?e konkretnej chwili -- roku 1814, gdy usta?a blokada kontynentalna i luksusowe wyroby francuskie mog?y trafi? do domów na Wyspach. (Co pisz? w oparciu o ogóln? wiedz? historyczn?, a nie szczególn? epoki, wi?c spodziewam si? poprawek, które z pokor? przyjm?.)
Offline
"rózni si? od poprzednich [...] silniejszym wp?ywem staro?ytnej sztuki grecko-rzymskiej i motywów egipskich"[/i]. (O w?a?nie! Te nawi?zania rzuca?y mi si? w oczy.) Mo?na przy tym zapyta?, czy autor scenografii nie wybra? celowo stylu empire, nie tylko dla podkre?lenia odmiennego charakteru salonu Eliotów (ciekawe jak to si? mia?o do patriotyzmu -- Anna zakochana w bohaterze wojennym, a ojciec i siostra mebluj? sobie salon w stylu wrogów...), ale tak?e konkretnej chwili -- roku 1814, gdy usta?a blokada kontynentalna i luksusowe wyroby francuskie mog?y trafi? do domów na Wyspach.
Hm....w?a?nie te? dokona?am podobnych odkry?. Dobrze, bardzo dobrze....o meblarstwie do?? du?o ciekawych rzeczy jest w "Dziejach kultury brytyjskiej" Lipo?skiego, te? co nieco u Daviesa, ale to bardziej w?a?nie o kontynecie ni? o Anglii. Co do stylu wrogów, to chyba za bardzo si? tym nie przejmowali? ?adne by?o i modne, podobnie jak j?zyk francuski dobrze by?o wtedy zna? (zw?aszcza kobiety, niektóre nawet pisywa?y salonowe romanse w tym?e j?zyku, pono? brzmi?cym bardziej "arystokratycznie", co u nas praktykowano na skal? jeszcze wi?ksz?-patrz m.in. wszystkie panie Czartoryskie ). A co do wojen napoleo?skich, to JA nie mog?a o nich wspomina?, bo by?a ostra cenzura, a nawet autocenzura, co by zaoszczedzi? sobie poci?cia tekstu przez osob? trzeci?. Je?li si? mówi o Francji, to jako? tak "?ukiem" w filmach ju? jest inaczej i pod tym wzgl?dem lepiej pozwalaj? wejrze? w epok?. Bo na "prawdziwych" salonach takie dyskusj? toczy?y si? na 200%....Filmy s? o te elementy bogatsze-np. w?a?nie "Perswazje", gdzie o kampaniach mówi si? du?o (i ostatnia scena jest zupe?nie inna ni? w powie?ci, zwi?zana z tym, co mówi bodaj admira? Croft, ?e szykuje si? kolejna wojna), ale te? "Opactwo Northanger" gdzie scenarzysta wprowadza francusk? arystokratk?, zbiega z rewolucyjnego Pary?a i wk?ada w usta bohaterów dialogi na temat WRF. O.k koniec. Off-topic mi wyszed?
Ps. Pak, ja do francuskiego te? talentu nie mam wcale:( w ogóle z obcej mowy w?adam tylko angielskim, bo raczkuj?cej ?aciny i jeszcze bardziej raczkuj?cego w?oskiego nie zaliczam...
ps.2. Madame Recamier le?y zdaje si? na szezlongu:) ?adn? ma sukieneczk? i loczki, ale generalnie Davida nie znosz?
Offline
Przed kilku dniami ponownie wróci?am do D&U i tak sobie j? po troszku poczytuj?. Tym razem zwróci?am uwag? na status finansowy bohaterów.
Znalaz?am fragment, w którym JA pisze, ?e pan Bennet posiada? dochód 2000 funtów. Pan Bingley 4-5 ty?, a Darcy 10 ty?. Rodzina Bennetów jest raczej niezbyt zamo?na, tak przynajmniej wynika z powie?ci. Ale co ciekawe w R&R przy rozmowie na temat Brandona, okre?lany jest on jako bogaty w?a?ciciel ziemski z dochodem 2 ty?. Nie wiem, czy jest to tylko drobna niekonsekwencja pani JA, czy jednak Bennetowie byli rodzin? zamo?n?, lecz nie mogli z powodów prawnych zostawi? nic córkom.
Mo?e kto? z was wie, jak to jest w ko?cu? Bo zaczynam si? gubi?.
Offline
Tylko tyle mia???
O a mi si? wydawa?o ?e on z takich bardziej dzianych by? a Pan Bennet no nie móg? nic zostawi? córkom bo nic nie oszcz?dza? a dochody z maj?tku przechodzi?y na Collinsa z maj?tkiem lub ta kasa by?a tylko do?ywociem
Offline
Nie mam 100% pewno?ci, ale chyba tak? sum? wymieniano w R&R. I by? uwa?any za bogacza.
Offline
Powiem Ci, ?e te? si? nad tym ju? nie raz zastanawia?am...Chyba przemawia do mnie ta wersja, ?e Bennetowie nie byli za biedni, tylko nie mieli m?skiego potomka, wi?c maj?tek przechodzi? na okropnego pana Collinsa. Dopóki ?y? pan Bennet, rodzina nie mia?a problemów, ale po jego ?mierci kobiety by?yby zdane na ?ask? krewnych, gdy? nie mog?yby same na siebie zapracowa? i dosta?by tylko rent?. Dlatego pani Bennet tak bardzo chce wyda? córki za m??, gdy? po ?mierci ich ojca ich pozycja jeszcze by spad?a (tak jak np. panien Daschwood, kiedy umar? ich ojciec). Wtedy spotka?by je los panny Bates z "Emmy"--pan Knightley mówi zreszt? w którym? momencie, ?e kiedy Emma przysz?a na ?wiat, panna Bates by?a jej równa pozycj?, ale teraz stoi du?o ni?ej, a im b?dzie starsza, tym ni?sza b?dzie jej pozycja. A p?k Brandon jednak ma taki maj?tek na siebie samego-je?liby nie mia? syna, tylko pi?c córek, pewnie podzieli?by los panien Bennet...
Offline
Oj mo?e córki Brandona nie mia?yby tak ?le. W ko?cu nie ka?dy maj?tek by? dziedziczony tylko w linii m?skiej. Cho?by córka lady Cathrine nie musia?a martwi? si? o pieni?dze.
Offline
Tyle, ?e to sytuacja lady C by?a precedensem, nie pu?kownika.
Offline
Co prawda o Fredrze, ale tak jako? skojarzy?o mi si? z materializmem (brrr... straszne s?owo) u JA:
Podziwiam w istocie si?? pewnych komuna?ów. Wci?? mówi si? bezmy?lnie o "zmaterializowaniu" dzisiejszych czasów. Zapewne, jedn? z cech nowoczesnego spo?ecze?stwa jest gor?czka zdobywania maj?tku; ale gor?czka ta jest zarazem, co najmniej w równym stopniu, gor?czk? pracy; jest wspania?? ekspansj? twóczo?ci. I czy temu nowo?ytnemu napi?ciu si?, talentów, energii godzi si? przeciwstawia? ów rzekomy "idealizm" dawnego ?wiatka, opartego wy??cznie na spokojnym posiadaniu (beatus qui tenet, jak mawia? Pan Benet), ten spó?niony ancien regime, którego ostatnim odblaskiem jest jeszcze epoka Fredry? Zapewne nie troszczono si? tyle o chleb powszedni, bo go by?o pod dostatkiem nawet dla rezydentów: ziemia rodzi??; ot, siedzia?o si? przy kominku i oblicza?o si? lata bogatych krewnych i posagi panien. Ale czy? w?a?nie nie by?o najgrubszym materializmem to wciskanie si? pieni?dza, hipoteki w uczucia rodzinne i pragnienia serca? To absolutne ba?owchwalstwo wobec maj?tku, a wzgarda dla nieszcz??nika, któremu go brak?o lub który, co gorsza, zdeklasowa? si? jak? b?d? prac??
Tadeusz ?ele?ski Boy Obrachunki fredrowskie (z recenzji Wielki cz?owiek do ma?ych interesów, Teatr im. S?owackiego w Krakowie, 1920), PIW 1956
Offline