Strona po¶wiecona Jane Austen
Nie jeste¶ zalogowany.
Dziewczyny,
A które męskie postacie ( NIE PISZCIE TYLKO O PANU DARCY )
zapadły Wam w pamięć??? Z książki czy raczej z ekranizacji???
Jestem świeżo po "Perswazjach" (film) i powiem szczerze że postać nakreślona w książce podobała mi się bardziej. Poczułam niedosyt. W filmie reżyser "obciął" rolę do niezbędnego minimum.
Za to rola Jeremy Northama jako Pana Knithley'a zwala mnie po prostu z nóg!!! :twisted:
Pozdr
Aga
Offline
Dla mnie zawsze niekoronowanym królem galerii postaci męskich (że to tak ładnie ujmę ) jest pan Bennet. W ogóle jakoś przypadają mi do gustu postacie drugo- i trzecioplanowe
Offline
No, Jeremy Northam jako Pan Knightley jest świetny
A co sądzisz o Panu Knightley'u z tej drugiej wersji "Emmy" - z Kate Beckinsale? Mnie nie za bardzo przypadł do gustu :?
A jeśli chodzi o film "Perswazje", to kapitan Wenworth jest, no jakby to powiedziec... może niezbyt urodziwy, ale to nie jest znowu takie istotne. Lubię i książkę i film. Za to "Opactwo Northanger", które niedawno czytałam, nie specjalnie mi sie podobało. Czy tylko ja mam takie odczucia? Czy Ty też uważasz, że "Opactwo...", to niestety najmniej ciekawa z książek Jane Austen?
Pozdrawiam 8)
Offline
Całkowicie się zgadzam. O ile Emma w wykonaniu K.B. była całkiem całkiem to Pan Knithley był po prostu okropny!!! Nie miał 1% "tego czegoś"!!!
A jak Ci się podobała Alan Rickman jako Pułkownik Brandon w S&S???
On moim zdaniem miał tego uroku 250%!!! Taki chmurny!! Ach!!!
Niemal jak Pan Darcy w pewnych sytuacjach.
A czy zauważyłaś te dołeczki u Northama. Jak u C.Firtha. Co jest z tymi dołeczkami??? Po prostu większość z nas nie "leci"!!!
Pozdr
Aga
Offline
Tak się rozmarzyłam że zapomniałam o "Opactwie...".
Po prawdzie to czytałam je tylko raz i to dość dawno.
Ale tez mam jakieś mgliste odczucia że daleko tej pozycji do naszych faworytów. :?
Obiecuję odświeżyć i napisać coś więcej.
Aga
Offline
No, te dołeczki u Northama są urocze
A Alan Rickman?! Uwielbiam go! W "Rozważnej i romantycznej" był rewelacyjny Nie wyobrażam sobie innego pułkownika Brandona. Z pozoru taki oschły, a przy bliższym poznaniu, człowiek o gorącym sercu. Rickman w tej roli jest the best
Offline
Wrzucam wszystko do jednego worka:
1. Ani loczki Emmy Ani Knightley nie przypadli mi do gustu.
2. Alan Rickaman jest po prostu boski!!! Dzięki niemu pułkownik nabrał takiego ponurego męskiego uroku Jak ja uwielbiam takich facetów
3. Osobiście dołeczki mnie nie kręcą. Ja lecę na brwi
4. Czytałam, że "Opactwo..." ma inny klimat dlatego, że zaliczany jest już do powieści romantycznej. Chociaż Austen żyła dokładnie na przełomie epok, jej wcześniejsze prace bezspornie zalicza się do nurtu Oświeceniowego, natomiast "Opactwo..." jest dziełem Romantycznym.
P.S. Podobno w rankingach na najseksowniejszą postać w filmowym HP, bezwzględnie prowadzi Snape
W pełni się z tym zgadzam.
Offline
Podobno w rankingach na najseksowniejszą postać w filmowym HP, bezwzględnie prowadzi Snape
W pełni się z tym zgadzam.
No, ja również bezapelacyjnie się z tym zgadzam To jest facet, który ma klasę, a wiek tu nie ma znaczenia. A poza tym, to Rickman w każdej roli jest świetny, chociażby w roli Snape'a. Czy któraś z Was wyobraża sobie aby inny aktor lepiej zagrał ten czarny charakter? Bo ja nie. Alan Rickman potrafi doskonale wczuc się w każdą rolę. Jest rewelacyjny!
Musze jednak przyznac ( choc podejrzewam, ze to wpływ książek JA ), że najbardziej lubię go właśnie w "Rozważnej i romantycznej". Jest tam boski!!!
Offline
Podobno w rankingach na najseksowniejszą postać w filmowym HP, bezwzględnie prowadzi Snape
W pełni się z tym zgadzam.No, ja również bezapelacyjnie się z tym zgadzam To jest facet, który ma klasę, a wiek tu nie ma znaczenia. A poza tym, to Rickman w każdej roli jest świetny, chociażby w roli Snape'a. Czy któraś z Was wyobraża sobie aby inny aktor lepiej zagrał ten czarny charakter? Bo ja nie. Alan Rickman potrafi doskonale wczuc się w każdą rolę. Jest rewelacyjny!
Musze jednak przyznac ( choc podejrzewam, ze to wpływ książek JA ), że najbardziej lubię go właśnie w "Rozważnej i romantycznej". Jest tam boski!!!
Hmm chyba jednak wolę Snape'a. może dlatego, że bardziej się z nim obyłam. Teraz każdorazowo jak czytam książke, w przypadku Snape'a - zawsze jest to Rickman.
Nie powiem pułkownik Rickman jest boski, ale Snape chyba bardziej mi leży.
SwojÄ… drogÄ… zawsze bawi mnie jako sheryf Nottingham
Offline
Dziewczynki, dziewczynki miało być o postaciach u JA!!!
Jakież silne namietności w Was drzemią! Jak się rozbujacie to uuuuuuu.... :evil:
Wczoraj znowu obejrzałąm P&P 1995 i powiem Wam że Pan Collins jest po prostu BOSKI!!! Szczególnie podoba mi się scena ( poza oczywiście tańcem z Lizzy po prostu popłakałam się ze śmiechu) , w której dogania na spacerze swoją żonę, Lizzzy i Mary Lucas i każe im wrócić bo mają gości ..... Rewelacja!!!
Bardzo jestem ciekawa tej postaci w P&P 2005.
Aga
Offline
Znam tego aktora, który gra Collinsa, Tom Hollander, widziałam go w kilku filmach i uważam że jest naprawde zabawany, powinien sie sprawdzic w tej roli.
Co do innych męskich postaci u JA trudno je oddzielić od aktorów, których znamy z ekranizacji. Wcale nie jestem pewna czy lubiłabym tak Brandona gdyby nie Alan Rickman. A tak a propos ja uwielbiam go w Love Actualy. A propos Snape'a musze wreszcie obejrzec HP w wersji z napisami, zawsze oglądałam z córką i zawsze z dubbingiem. Choc on akurat jest nieżle zdubbingowany, czego nie można powiedzieć o Syriuszu, brrr.
Co do innych postaci, to kapitan Wentworth jest chyba takim typem mężczyzny, który mnie pociąga, choc jak juz wielokroitnie pisałam nie przekonuje mnie jego nagła przemiana, uświadomienie sobie uczuć do Anny i gwałtowna zmaina w zachowaniu - moze stało się to za szybko. Choć z drugiej strony obawiał się , że może ja stracić... Tak czy inaczej cos mi tu nie gra.
Henry Tilney tez zapowiadał się interesująco, ale nie mogę mu wybaczyć, że zakochał się w Katarzynie. Choc pewnie była znakomitym materaiałem na żonę - młoda, głupiutka i podatna na wpływy, można ją było ukształtować wedle woli...
Co do Opactwa, to nie zgodzę się stanowczo, że jest to powieść romantyczna... JA w ogóle trudno sklasyfikować jako pisarkę oświeceniową bądź romantyczną i wrzucanie jej twórczości do jednego lub drugiego worka z etykietka jest sporym nadużyciem. Opactwo rózni się zdecydowanie od pozostałych powieści, bo jest to lekka satyra na powieść gotycką, odpowiedź na panującą wówczas modę na romanse grozy. Napisałm artykuł na temat tej powieści, może kiedyś wkleję fragment na forum, bo temat Opactwa powraca nam bardzo często.
Offline
Ta dyskusja przypomniała mi że jednak prawie wszystkie męskie postacie u JA, postacie "romantyczne", że się tak wyrażę mają jakąś rysę w konstrukcji. Może się czepiam, ale już kiedys przywoływałam ten teamt, więc wkleję swojego starego posta z zapomnianego juz wątku
Nie uważacie, że opisy męskich uczuć w ksiązkach JA sa niekiedy jakieś takie mało wiarygodne, naciągane?
W DiU mnie to razi najmniej, ale w Emmie: nagle pan Knightley uświadamia sobie że ją kocha, choć w zasadzie wcześniej nic na to nie wskazuje. Oświadcza sie ni stąd ni zawąd... Podobie w Masfield Park - Edmund zna Fanny od dziecka, ale dopiero po zawodzie w związku z Mary Crawford w "odpowiednim czasie" uświadamia sobie że to nie tylko przyjaźń. To całe przechodzenie przyjaźni w miłość jakos mnie nie przekonuje, chociaż... A Henry? Jakos trudno mi uwierzyć, że skoro tak mocno kochał Fanny (a jednak w to wierzę, zważywszy jak bardzo niechętny był instytucji małżeństwa) to jak mógł uciec z Marią? Zrobił coś, co jak wiedział bardzo Fanny zrani. Wiem, że tak jest bardziej dramatycznie, ale niewiarygodnie, bo znaczy, że nie kochał tak bardzo Fanny, o czym autorka usiłuje nas przekonać w poprzednich rozdziałach. Podobnie w Perswazjach. Kapitan Wentworth wraca po latach, jest wobec Anny obojetny, a nawet niechętny, a tu nagle przyjezdza do Bath i wyznaje jej miłość! Mało tego, ona, tak niewierząca w siebie i przekonana o słuszności jego pretensji, domysla sie tego po jego zachowaniui i spojrzeniach! Stanowczo za szybko.
Offline
Nie uważacie, że opisy męskich uczuć w ksiązkach JA sa niekiedy jakieś takie mało wiarygodne, naciągane?
Ja bym raczej określiła je "wyidealizowane"? Może bierze się to z faktu iż Jane nie znała mężczyzn? W tamtych czasach raczej nie rozmawiało się o uczuciach, o tak modnym obecnie temacie, jak odbieranie tych samych sytuacji przez kobiety i mężczyzny. Dzisiaj wystarczy sięgnąć po pierwsze lepsze kolorowe pisemko, literaturę kobiecą, słynne "Mężczyźni są z Marsa..." Mówi się głośno, ale i tak kobieta nie potrafi dobrze oddać tego co się dzieje w duszy mężczyzny, a mężczyzna tego co się dzieje w duszy kobiety. Dlatego zawsze każdy romans budził moje rozbawienie lub uśmiech. Tylko raz czytałam książkę, gdzie autorami było małżeństwo. Ona pisała co myśli i czuje główna bohaterka, a on co myśli i czuje główny bohater (tak przynajmniej pisali w notce od wydawcy. A raczej w tym fragmencie który z niej pozostał). A jednocześnie oboje przedstawiali jak odbierają tę samą sytuację. Naprawdę ciekawa książka. Szkoda tylko, że nie znam autora i tytułu (brak okładki i strony tytułowej. Bardzo bardzo szkoda).
Offline
Tak, dokładnie to pisałam w jakimś innym poście, tylko nie mogłam go znaleźć Ostatnio ciągle mam wrażenie że się powtarzam, to chyba dlatego, że tematy powracają wraz z pojawianiem się nowych forumowiczów
Skąd biedna JA miała wiedzieć co dzieje się w męskich sercach i duszach?
Offline
A my skąd mamy wiedzieć??? :cry:
Może dlatego właśnie tak lubimy JA??? Bo część z nas myśli podobnie do niej i wydaje nam się że ona choćby w jakiejś malutkiej części uchwyciła co się dzieje w duszch innych , zwłaszcza mężczyzn.
Offline
Szczerze mówiąc jakoś nigdy nie uważałam, że JA kiedykolwiek napisała coś, na podstawie czego można czerpać informacje o naturze mężczyzn. Teraz powiem więcej, jej twórczość wprowadza dezinformację. Najwięcej o naturze płci brzydkiej można się dowiedzieć z prac pewnego pana psychologa (którego nazwiska wam teraz nie powiem. Nagła i nieodwracalna skleroza mnie ogarnęła. Od 20 minut siedzę nad tym postem a im intensywniej myślę , tym większą pustkę mam w głowie. Ten pan jest dość medialny, z śliczną łysą glacą. Bardzo sympatycznie wygląda).Pisze rewelacyjnie
P.S. Gdyby ktoś zadał mi pytanie dlaczego ją lubię - odpowiem: "Nie wiem". Naprawdę :oops:
Offline
Dlatego napisałam że nam się wydaje, a nie że tak jest w istocie. Poza tym sądzę ( nie umniejszając wagi prac Psychologa X , ma łysinę, ooooo!!! zawsze miałam słabość do łysych facetów ) że JA czyta się troche przyjemniej niż prace naukowe nawet napisane lekkim piórem??? Czyż nie???
Offline
Wróćmy jesfdnak do tematu : co powiecie na Pana Hursta???
Obrzydliwy wręcz i boski zarazem!
Offline
Pan Hurst w książce jest dość słabo zaakcentowany. natomiast w filmie - bosko!!! Ta postać, a raczej gra aktora ją odgrywającego - majstersztyk
Offline
Do AineNiRigani:
Sprawdzałaś pocztę? Napisałam do Ciebie maila w związku z "D&U", tylko nie wiem czy otrzymałas tą wiadomośc, bo do tej pory nie mam od Ciebie żadnej odpowiedzi. Czekam na jakiś sygnał
Offline
Mi się wydaje, że męskie postacie u JA są nawet bardziej urozmaicone
niż kobiece, nie brak łotrów, uwodzicieli, fanatyków, nudziarzy, ale
mamy i porządnych, takich, że natychmiast bym ich zaprosiła na
pogawędkę! Tyle typów charakterów, że aż się dziwimy, co bohaterki
w nich "widzÄ…", a jednak to ciekawe! Np.dlaczego Marianna tak obstaje
za Willougby'm, mimo jego oczywistej zdrady, a Eleonora z kolei za
nudnym Edwardem, mimo jego irytujÄ…cej dyskrecji o Lucy?
Ale..miłość jest ślepa, i bohaterki rzadko zmieniają obiekt uczuć,
chyba że gonią za majątkiem /Lucy Steele/.
Powiem Wam, że jedną z postaci nieco irytujących dla mnie jest
obok Collinsa Bingley, bo ten, gdyby nie interwencja Elżbiety i później
Darcy'ego, nawet nie wróciłby do Jane! Czy w ogóle o niej myślał?
Dlaczego tak łatwo uwierzył Darcy'emu, że Jane go nie kocha?
Darcy choć z początku denerwuje, ale zrozumiał swoje błędy, a Bingley?
Owszem, gdy Darcy mu wyznał co i jak, B.dopiero ponownie
pomyslał o Jane, a czemu nie wczesniej?!
Offline
tak, zdecydowanie Bingley jest typem faceta, który daje sie wszystkim wokól wodzic za nos, zupelnie bezwolny, bez charakteru. Ale na pewno będzie dobrym mężem, pod pantoflem zony, zadowolony, że ktos podejmuje decyzje za niego...
Offline
Ja osobiście lubiłam Edwarda (ale tego z książki), miał do siebie ogromny dystans, jako chyba jedyny z głównych bohaterów Jane potrafił śmiać się z siebie, a poza tym - zaszokuję tu pewnie większość czyteliczek forum - był zabawny.
Offline
Wcale mnie nie zszokowałaś - Edward rzeczywiście był zabawny. Miał wiele wad, ale był w sumie sympatyczny i miał dystans do samego siebie, tak jak napisałaś. Może nie jest to typ, dla którego mozna stracić głowe, ale na pewno dobry kandydat na przyjaciela. I uważam, że Hugh Grant dobrze to oddał: nieśmiałość, a pod nia poczucie humoru i dystans do świata... Gorzej jak przychodziło do podejmowania decyzji i ponoszenia ich konsekwencji. Tu na szczęscie przychodził z pomocą HONOR
Offline