Strona po¶wiecona Jane Austen
Nie jeste¶ zalogowany.
Jako fanka Bondów apeluję do przyszłych twórców (licząc na to, że obecny Bond nie zagrzeje miejsca zbyt długo) Rysiu na Bonda!
Jego tajemna broń to były diaboliczny wzrok. Porażał by wrogów jednym spojrzeniem.
AMEN!!
Offline
Rysiu na Bonda, zdecydowanie!! Nie na Moneta, na jedynego słusznego Bonda! Widziałyście jaka ta klata od Miłosza jest wydepilowana? Nonono!
Gdyby ta Margaret choć pprzeczuwała, do czego ma szansę się przytulić, to zaplotlaby, zaplotła i nie odpuściła! I omdlała w jego ramionach od razu i bez kamienia Czy on o tym skrycie nie marzył wyobrażając sobie jej reakcję na swoje oświadczyny? Alison?
Offline
Rysiu na Bonda, zdecydowanie!! Nie na Moneta, na jedynego słusznego Bonda! Widziałyście jaka ta klata od Miłosza jest wydepilowana? Nonono!
Gdyby ta Margaret choć pprzeczuwała, do czego ma szansę się przytulić, to zaplotlaby, zaplotła i nie odpuściła! I omdlała w jego ramionach od razu i bez kamienia Czy on o tym skrycie nie marzył wyobrażając sobie jej reakcję na swoje oświadczyny? Alison?
Trzykrota, Ty mnie tu do zdrożnych myśli po nocy nie przywódź! Bo najpierw mi po oczach kudłatym MM, teraz wydepilowanego Rysia mi przypominasz, a jak mi się facet podoba, to mi wszystko jedno, kudłaty czy nie, więc... :oops: :oops:
A poza tym - gdzie Ty Miłoszowi na klatę zaglądasz? ;-)
Co do omdlenia, to się zgadzam - nie umiało dziewczę skromne nic a nic wykorzystać sytuacji - a było tak blisko (dosłownie ) Hehe, nawet służące jej zazdrościły ;-)
Offline
Gosia, ja tu właśnie się sama o siebie boję, tak się przed snem rozmarzyłam tą klatą.... Ech, żeby się choć przyśnił! MM też nie pogardzę. Wszystko przez Miłosza.
Offline
Gosia, ja tu właśnie się sama o siebie boję, tak się przed snem rozmarzyłam tą klatą.... Ech, żeby się choć przyśnił! MM też nie pogardzę. Wszystko przez Miłosza.
Biedna Miłosz, jutro wstanie, przeczyta i będzie jej przykro ;-) Klata klatą, piękna jest bez dwóch zdań, ale mnie to chyba jednak przed snem najbardziej szyja i rozwiązany halsztuk kręci :oops: :oops:
Offline
Mmmm, też, też. Bo co do klaty to aż sie zastanawiam, czy ona czasami nie od kogoś innego pochodzi? Tak jak ten torsik w żółtej sukni (też Milosz!!) Sorki za herezję w razie czego.
Temat się zrobił niebezpiecznie gorący przed snem Zapisuję KLATĘ obok PLECÓW.
Niech Kazik używa ile chce słów na "ś"
Offline
Miłosz! To nie Ty! To Monika wkleiła klatę na dzisiejszą bezsenność!
Offline
Miłosz! To nie Ty! To Monika wkleiła klatę na dzisiejszą bezsenność!
Znaczy zostaje Ci, Miłoszu, wybaczone! ;-)
Offline
Zostaje. A Monice niech się przyśni Thornton bez krawata!
Offline
Mmmm, też, też. Bo co do klaty to aż sie zastanawiam, czy ona czasami nie od kogoś innego pochodzi?
Okrutne herezje prawisz! A tu to niby też jaka cudza, hę?
http://www.thearmitagearmy.co.uk/30.htm … type=large
http://www.thearmitagearmy.co.uk/30.htm … type=large
Może letko szczuplejszy, w końcu do "N&S" też się odchudzał, ale żeby podejrzewać, że nie jego... ;-)
Offline
Jako fanka Bondów apeluję do przyszłych twórców (licząc na to, że obecny Bond nie zagrzeje miejsca zbyt długo) Rysiu na Bonda!
Jego tajemna broń to były diaboliczny wzrok. Porażał by wrogów jednym spojrzeniem.AMEN!!
Mogliby by też wygrzebać jakąś koleżankę Gaskell, napisać scenariusz , przykleić Rysiowi bakobrody i miałby szansę poderwać jakąś dziewicę
, a My miałybyśmy znów trochę przyjemności
Offline
„Po buncie – cz. 2” – chapt. XXIII, p. 221, Mistakes.
Wciąż była odwrócona plecami do syna, dłużej niż to było konieczne, a kiedy odezwała się, jej głos zabrzmiał nienaturalnie.
- Przypuszczam, że podjąłeś jakieś kroki w związku z buntownikami? Mam nadzieję, że nie dopuścisz już więcej do żadnej przemocy? Gdzie była policja? Nigdy ich nie ma kiedy są potrzebni!
- Przeciwnie, widziałem trzech czy czterech policjantów, kiedy brama się otworzyła. Walczących i bijących jak należy, a potem jeszcze następnych przybywających, kiedy sytuacja już została trochę opanowana. Mógłbym paru z tych ludzi obciążyć odpowiedzialnością, gdybym miał trochę oleju w głowie, ale i tak nie będzie trudności, znajdzie się wielu, którzy ich rozpoznają.
- Ale nie wrócą dziś w nocy?
- Mam zamiar rozejrzeć się za odpowiednią ochroną naszej własności. Jestem za pół godziny umówiony na stacji z kapitanem Hanbury.
- Napij siÄ™ najpierw herbaty.
- Herbata! Tak, chyba powinienem. Już wpół do siódmej, muszę wyjść za jakiś czas. Nie czekaj na mnie mamo.
- Naprawdę myślisz, że położę się spać, zanim zobaczę, że bezpiecznie wróciłeś?
- No, prawdopodobnie nie – przerwaÅ‚ na moment – ale jeÅ›li bÄ™dÄ™ miaÅ‚ czas bÄ™dÄ™ wracaÅ‚ przez Crampton, jak siÄ™ już dogadam z policjÄ…, i spotkam z Hamperem i Clarksonem.
Ich oczy spotkały się. Przez chwilę wpatrywali się w siebie. Wtedy ona zapytała:
- Dlaczego chcesz wracać przez Crampton?
- Żeby zapytać o pannę Hale.
- Wyślę kogoś. Williams musi zawieźć im łóżko wodne, o które przyszła zapytać. Williams zapyta jak ona się czuje.
- Muszę iść osobiście.
- Nie tylko zapytać jak się ma panna Hale?
- Nie, nie tylko po to. Chcę jej podziękować za sposób, w jaki stanęła pomiędzy mną a tłumem.
- Rozum ci odebrało? To było wsadzanie głowy w paszczę lwa!
Spojrzał na nią ostro. Wiedział, że nie widziała co zaszło między nim i Margaret w salonie, więc odpowiedział pytaniem na pytanie:
- Boisz się zostać sama zanim sprowadzę policję? Albo lepiej poślijmy po nich Williamsa teraz, może będą mogli tu zostać po tym jak napijemy się herbaty. Nie mam czasu do stracenia. Muszę wyjść już za kwadrans.
Pani Thornton opuściła pokój. Służące dziwiły się sposobowi w jaki wydawała polecenia. Zazwyczaj wydawała je ostro, krótko i zdecydowanie, teraz zaś niepewnie i z zakłopotaniem. Pan Thornton pozostał w jadalni próbując myśleć o sprawach, które miał do załatwienia na policji, ale w rzeczywistości myślał o Margaret. Wszystko wydawało się mu się zamglone i niejasne, takie poza wszystkim, nierealne, oprócz dotyku jej rąk na jego szyi i jej ciała, które przylgnęło do niego delikatnie. Krew to napływała, to odpływała z jego twarzy, na samą myśl o tym.
Offline
Alison... Rozpoczynać dzień z Thorntonem to rozkosz....
Krew to napływała, to odpływała z jego twarzy, na samą myśl o tym.
No proszę, ale ten dotyk wywarł na nim oszałamiające wrażenie...
Spojrzał na nią ostro.
w tej rozmowie matka zrozumiała, że straciła nas synem władzę... w kwestii uczuć... to chyba było dla niej bardzo bolesne doświadczenie....
Offline
Oj pyszne te poranne ciasteczka.Dobrz że nie tuczą Chyba uzależniona jestem.
Może dlatego ,że dużą dawkę hurtem pochłonełam. Cudeńka .
Offline
w tej rozmowie matka zrozumiała, że straciła nas synem władzę... w kwestii uczuć... to chyba było dla niej bardzo bolesne doświadczenie....
Oj Kikuju, w następnym odcinku będzie tak, że... :cry:
Bardzo mi tej mamy żal, choć chwilami myślę, że aż niezdrowa jest taka miłość do własnego dziecka...
Offline
Oj Kikuju, w następnym odcinku będzie tak, że... :cry:
Bardzo mi tej mamy żal, choć chwilami myślę, że aż niezdrowa jest taka miłość do własnego dziecka...
Z jednej strony niezdrowa, ale on był jedynym jej oparciem... bardzo mi jest jej żal... chyba każda matka przeżywa, kiedy dziecko zaczyna wyfruwać z gniazda.....tym bardziej, że Thornton długo poza matką nie uważał żadnej kobiety... Pocieszające jest to, że Pani Thornton była mądrą kobietą.....
czekam na następny odcinek z utęsknieniem.....
Offline
„Po buncie – cz. 2” – chapt. XXIII, p. 221, Mistakes.
Pan Thornton pozostał w jadalni próbując myśleć o sprawach, które miał do załatwienia na policji, ale w rzeczywistości myślał o Margaret. Wszystko wydawało się mu się zamglone i niejasne, takie poza wszystkim, nierealne, oprócz dotyku jej rąk na jego szyi i jej ciała, które przylgnęło do niego delikatnie. Krew to napływała, to odpływała z jego twarzy, na samą myśl o tym.
Co tam klata! - mamo kochana Alison tak od rana?
Ja tu zamiast dziecko w egzaminie gimnazjalnym dobremi fluidyma wspierać - to podjadam marchewkowe ciasto, popijam kawę i sie delektuję myślami o panu T.
Co wyście uczyniły z porządną, uczciwą kobietą :twisted:
Nawet moja Julka wczora mi powiedziła, że wolała jak lubiłam pana Darcy
Offline
:mrgreen:
Offline
bÄ…belkowy do kawy
Offline
Alison, wielkie dzięki za kolejny odcinek. Poranna kawcia świetnie smakuje gdy się takie cudeńka czyta
Offline
Pan Thornton [...]w rzeczywistości myślał o Margaret. Wszystko wydawało się mu się zamglone i niejasne, takie poza wszystkim, nierealne, oprócz dotyku jej rąk na jego szyi i jej ciała, które przylgnęło do niego delikatnie. Krew to napływała, to odpływała z jego twarzy, na samą myśl o tym.
Ten fragment jest najlepszy. Nawet motylki sie lekko poruszyly, gotowe do odlotu Hmmm, swoja droga, zaluje ze w tej scenie, kiedy ona te ramiona na nim..., nie dali zblizenie na jej twarz i ten obraz mogl sie pojawiac w jego myslach - ta twarz tak blisko niego ....hmmmm. juz to widze w myslach....
Dzieki wielkie Alison
Ale te fragmenty sa takie krotkie
Caroline ostatnio wrzucala troche wieksze
A tak to kazda chwila rozkoszy jest okupiona cierpieniem - oczekiwaniem na kolejny maly fragment....
Offline
Fantastyczny ten fragment, aż mam wypieki, Alison - dzięki!
Skąd te wiktoriańskie godne damy wiedziały tyle o namiętnościach szarpiących twardymi mężczyznami? I tak o tym pisały, że jeszcze dziś podskakujemy? Jestem pełna podziwu.
Miłosz, ucałuj ode mnie Julkę. Ma to po cioci
Offline
Gosia z ust to mi wyjęłaś - motylki
a tu taki RA
http://www.sweeney3296.info/video/ILM-large.html
http://www.sweeney3296.info/UF-album/index.html
http://www.foolishpassion.com/links.html
Kobietki tylko mnie nie zabijajcie
Wiecie, że nawet jest forum grecki o RA tylko sie trza logować coby tam wejść i stwierdziłam , że taka goopia to ja już nie jestem :mrgreen:
Offline
Pora porannej kawki już co prawda minęła, ale przy drugim śniadanku też się wspaniale czyta. Dzięki Alison.
Z jednej strony podziwiam miłość matki i syna, ale z drugiej czy tak bezgraniczna miłość nie jest w pewnym sensie uzależnieniem?
Na pewno nie jedna z nas zna z życia, a niektóre z autopsji taką miłość.
Tak jak matki kochają swoich synów tak ojcowie kochają swoje córki i każdy ewentualny kandydat to wróg.
Nie wiem czy dyskutowałyście już nad ewentualną przyszłościa tej pary bo nie przeczytałam wszystkich 80 stron poprzedniego tematu, wieć jeżeli sie powtarzam to przepraszam, ale czy ich życie z tak zaborczą teściową byłoby do zniesienia.
Offline
Jest jedna-jedyna szansa na dobre stosunki z teściową moim zdaniem: to, że ona zaakceptuje kobiete, która uszczęśliwiła jej syna. Deklarowała to - "mogłabym ją polubić" - mówiła przed "nienawidzę jej" Ale to też marna szansa - w końcu żadna nie będzie kochać go tak jak mama i tak o niego dbać. Samo życie.
Offline