Strona po¶wiecona Jane Austen
Nie jeste¶ zalogowany.
O Darcy'm zbyt wiele nie wiemy pod względem podobania się- zaledwie że przyciągał majątkiem, a odpychał zachowaniem (przynajmniej po pierwszym wrażeniu). Rzeczywiście trzeba go było poznać.
Co do Wentwortha, to chyba w każdej książce jest jakaś siostra, która uważa swojego brata za dobrą partię. Niczego to więc nie przesądza. Osobiście lubię postać kapitana i po prostu zastanawiam się dlaczego, jako właśnie "młody , przystojny , bogaty i opromieniony sławą bohater", nie wzbudza takich emocji jak Pan Darcy. I dochodzę do tego samego wniosku, jak wcześniej, że był za miły i za porządny. Nudy...
Offline
Cóż, kobiety maja w sobie cos z masochistek. Lubia byc ponizane.
Ale i tak moim ulubiencem z P&P jest pułkownik Fitzwilliam Ja tam jakos nie lubie ludzi takich jak Darsik.
Offline
Pułkownik Fitzwiliam? Dlaczego? Zwyczajnie sympatyczny i uprzejmy. Nic więcej nie dostrzegłam.
Offline
a jakos tak - sama nie wiem. Czasem sobie upatrze ulubionych bohaterow (zupelnie pobocznych). Pułkownik po prostu wydał mi sie normalny. Był weselszy niz Darsik i bardziej odpowiedzialny niz Wickham. A potem to już Pamela tylko to przypieczetowala
Offline
Nie zapomniałam. Bingley w ogole sie nie liczy w zadnych rankingach. Wolki zbozowe mnie nie interesuja
Offline
To bardzo pesymistyczne spojrzenie na życie... Dobrze, że są jeszcze tacy, co nadają się do rankingu! Bo są, prawda?
A Bingley jest raczej "głupiutki" niż "rozlazły" (o ile łapię istotę wołków zbożowych )
Offline
Alez oczywiscie, ze sa
Bingley jest nie tyle głupi (bo w powiesci wykazywal calkiem spora inteligencje, ale wykorzystywal ja w glupich celach), co slaby. Nie potrafi walczyc o milosc (o ile to byla prawdziwa milosc), daje soba manipulowac, brak mu silnej woli - w zasadzie wlasnego zdania niemal.
Wersja 05 jest wobec niego niesprawiedliwa, a 95 zbyt szczodra.
Offline
W koszmarnej (jak dla mnie) wersji z 2005 roku z Bingleya zrobiono przygłupa, a właściwie wręcz idiotę. Ja uważam go za mięczaka (strasznie dawał sobą manipulować), ale był sympatyczny, serdeczny i na pewno nie głupi.
Offline
Nie miałam na myśli, że Bingley jest głupi, tylko niezbyt zaradny - zbyt podatny na wpływy, mało samodzielny. Ale przy tym całkiem sympatyczny. Co do jego intelektu nie mam zastrzeżeń, bardziej właśnie co do jego słabości. Nie można mu jednak zarzucić braku energii, stąd pomyślałam, że nie jest wołkiem zbożowym "Głupiutki" było niezbyt trafnym słowem- jak widzę trochę spaczyło moje intencje.
Offline
Bingley jest wołkiem, aczkolwiek sympatycznym - to fakt
Jego najwieksza, chyba, wada jest nie tyle niezaradnosc, co totalne lenistwo. Jemu sie po prostu nie chcialo - pracowac, uczyc sie... Czas spedzal na mysleniu (co by tu zrobic, zeby sie nie narobic i pieniadze z nieba plynely), przyjemnym spedzaniu czasu (flirtowanie, spacery, przezazdzki i polowania). a gdy przyszly pierwsze lepsze przeciwnosci, zwinal zagielek i sie zmyl unikajac ich. Wolał zrezygnowac z tzw. "miłości" niż zachowac sie jak facet i stawic czoła komplikacjom (szczegolnie, ze prawo decyzji i tak nalezalo do niego. On sie tylko bal "co ludzie powiedza").
Zdecydowanie wole Wickhama.
Offline
Nie mam fortuny, więc nie wiem czy przy jej posiadaniu chciałoby mi się cokolwiek, prócz myślenia o niczym i miłego spędzania czasu
Bingley był niewątpliwie słaby, niezdolny do podjęcia samodzielnej decyzji. A Wickham był szują. Ale raczej masz rację, że bardziej wpada w rankingi. Na pewno jednak nie umieściłabym go w czołówce, gdzie Pan Darcy i kapitan Wentworth (do tego drugiego należy już chyba nawiązać, bo zeszłyśmy już całkiem na DiU i dziwię się, że pastor Adrian RogueMoon jeszcze tutaj nie grzmi o schodzeniu z tematów ).
Offline
pastor pewnie zajety kopaniem w innych watkach
Mnie chodzilo o to, ze Wickhama szybko mozna przejrzec, a przez to rownie szybko ustosunkowac sie do jego postepowania. Bingley był miły i sympatyczny, a co za tym idzie dopiero po jakims czasie mozna dostrzec jak trudne jest zycie z takim leniem czekajacym az wszystko samo do niegop przyjdzie i postepujacym zawsze po najmniejszej linii oporu. A gdy sie zacznie to dostrzegac - moze byc juz za pozno. Moim zdaniem Jane nie bedzie szczesliwa i gdy dostrzeze jak wiele zostawil jej na glowie - predzej czy pozniej milosc zniknie.
Offline
Jane i Bingley będą, jak to zauważył słusznie pan Bennet, wykorzystywani wiecznie przez innych. Służba wejdzie im na głowę. Nie jestem przekonana, czy Bingley był leniem idącym po linii najmniejszego oporu. Określiłam go kiedyś jako mięczaka ulegającego innym. I na razie nie zmieniłam zdania.
Offline
No z Wickhamem nie tak łatwo było , dopiero po ucieczce z Lidią okazało sie jakie z niego ziółko , przedtem był admirowany przez wszystkich
Offline
AineNiRigani napisa³:
Moim zdaniem Jane nie bedzie szczesliwa i gdy dostrzeze jak wiele zostawil jej na glowie - predzej czy pozniej milosc zniknie.
Nie wiem jak jest i było naprawdę, ale w książkach można się spotkać z przypadkami, gdy kobieta miała męża o takim usposobieniu (choć chwilowo konkretnych przykładów nie podam), ale potrafiła radzić sobie z wszystkim, a póki mąż ją darzył uczuciem (a wydaje mi się, że Bingley nie jest typem człowieka, który szybko by się znudził żoną), potrafiła być szczęśliwa. Poza tym ludzie tak bogaci jak Bingley'owie nie musieli robić wszystkiego sami, mieli prawników, zarządców, gospodynię, więc Jane aż tak wiele na głowie by nie miała. A w sytuacjach kryzysowych zawsze mieliby Darcy'ego i Lizzy .
Offline
Pastor widzi i notuje w pamięci. Na razie rozgląda się po nowej okolicy. Ale widać, że niektóre panie same dostrzegają jak daleko oddaliły się od właściwej drogi i weszły w parzące pokrzywy obmowy :-)
A pastor nie grzmi jedynie z tego względu, że ostatnio ma mało czasu, bo jest zajęty pisaniem.
pozdrawiam serdecznie
Offline
pastor Adrian RogueMoon napisa³:
parzÄ…ce pokrzywy obmowy
To jest piękne
Offline
Akaterine napisa³:
póki mąż ją darzył uczuciem (a wydaje mi się, że Bingley nie jest typem człowieka, który szybko by się znudził żoną), potrafiła być szczęśliwa.
on jest zbyt leniwy na znudzenie sie zona. Bo o nowa trzeba by sie bylo starac.
Akaterine napisa³:
Poza tym ludzie tak bogaci jak Bingley'owie nie musieli robić wszystkiego sami, mieli prawników, zarządców, gospodynię, więc Jane aż tak wiele na głowie by nie miała.
Zarzadzanie ludzmi tez jest praca. pamietasz Marte z Nad Niemnem? W zasadzie zblizone obowiazki...
pastor Adrian RogueMoon napisa³:
Ale widać, że niektóre panie same dostrzegają jak daleko oddaliły się od właściwej drogi
Ot mała chwila słabosci. Czasem nam sie zdarzy wejsc na wlasciwy temat. Nie win nas za to...
pastor Adrian RogueMoon napisa³:
i weszły w parzące pokrzywy obmowy :-)
Obmowa to jest a plecami. a tutaj pelen legal - kazdy moze poczytac
Ostatnio edytowany przez AineNiRigani (2008-09-29 00:33:58)
Offline
Chyba zbyt surowo oceniasz Bingley'a AineNiRigani. Jane wcale nie jest bardziej stanowcza. Jeśli mieliby zaprzepaścić majątek, to raczej wspólnymi siłami. I nie sądzę, że miłość Jane zniknie jak zobaczy ile mąż zostawił jej na głowie. Przecież Bingley nie ukrywał przed nią swojego charakteru. Wręcz przeciwnie! Sama mogła się przekonać jaki jest podatny na wpływy. Mam też wątpliwości czy jego zachowanie to kwestia lenistwa czy raczej beztroski spowodowanej złym wychowaniem. Zapewne nigdy o nic nie musiał dbać.
Offline
Kiedy ja nie mowie o zaprzepaszczeniu majatku. Skoro robil sie sam bez pomocy Bingley'a przez tyle czasu, dlaczego mialby przestac sie robic?
Nie, Jane nie jest bardziej stanowcza, ale nie miała tez charakteru Emili Korczynskiej
Offline
W takim razie czego dotyczą twoje obawy? Że miłość się skończy? Że Jane będzie żałować? AineNiRigani, z twoim pesymistycznym podejściem do mężczyzn (same wołki! ), to chyba nie masz wątpliwości, że tak by się mogło stać nawet gdyby Bingley był super zaradny. Chyba że wołka trzeba szybko poznać i uciekać jak najdalej
Offline
Jakie same wołki? Jaki pesymizm? In_ka, nic w zyciu nie jest tylko czarne i tylko biale. Pomiedzy jest wiele odcieni szarosci. To, ze rozmawiamy o przykladach slabych charakterow bohaterow powiesci, nie znaczy, ze wszyscy faceci tacy sa. Przeciez w dodatku rozmawiamy o postaciach fikcyjnych.
Z wszystkich rzeczy wiecznych najmniej wieczna jest wieczna milosc. A Bingley idac po najmniejszej linii oporu złapał zone, zaloze sie, ze rownie po najmniejszej linii oporu bedzie spedzal lata w malzenstwie. Przeciez jemu nie chcialo sie walczyc o miłość przed slubem, kiedy podobno jest najsilniejsza - mialoby mu sie chciec po slubie? Jest zbyt leniwy na prace nad czymkolwiek, a juz na pewno nad soba. Ktos bedzie musial w tym malzenstwie dorosnac i na pewno nie bedzie to Bingley.Wszystko bedzie miala na glowie Jane - sluzbe, dzieci, wszelkie problemy.
Offline