Strona poświecona Jane Austen
Nie jesteś zalogowany.
Czyli nie tyle ucieczka sama w sobie by?a naganna. od stopnia "naganno?ci" zale?a?o:
1. Kto z kim ucieka (inaczej b?d? ucieczk? odbiera? rodzice "Onej" a ineczej "Onego")
2. Stosunek rodziny do uciekinierów
3. Okoliczno?ci ucieczki (czy jej celem by? ?lub, czy tylko romans)
4. Pó?niejsze ?ycie uciekinierów.
Z ca?? pewno?ci?, gdyby uciekinierami byli ludzie zakochani, ?yj?cy pó?niej dobrze i szcz??liwie, którzy uzyskaliby przebaczenie rodzin lub jej cz?sci, z ca?? pewno?ci? byli traktowani inaczej ni? m??atka uciekaj?ca z kochankiem lub panna mieszkaj?ca z kawalerem przed ?lubem.
Ale mimo wszystko uwa?am, ?e najwa?niejszy by? stosunek rodziny uciekinierów. Wiadome b?dzie, ?e w przypadku mezaliansu, odbije si? to na pozycji zarówno kochanków jak i ich przysz?ych dzieci. Teoretycznie, je?li kobieta pope?nia mezalians, ale jest akceptowana przez rodzin? m??a, jest w miar? ok. Zamyka drzwi do swojej sfery, ale jest traktowana z honorami w sferze m??a. Je?li mezaliansu dokonuje me?czyzna, jego ?ona nigdy nie zostanie w pe?ni zaakceptowana. Dopiero w 3 pokoleniu sprawa si? mo?e rozmy?.
Ale je?li chocia? jedna rodzina nie zaakceptuje zwi?zku, m?odych czeka trudne ?ycie (no bo z czego si? utrzymaj??)
Uff ja tez chyba namotalam, ale nie chce mi sie to przeredagowa? :oops:
Offline
tak, pewnie masz racje z tymi warunkami potepienia ucieczki, zalezalao od wiecej niz jednego czynnika
ale ja jednak mam wrazenie ze zona z nizszej sfery bedzie predzej zaakceptowana...no bo kobieta "mezaliansujaca" (niech zyje radosne slowotworstwo ) wyjdzie ze swojej sfery, zejdzie "w dol" czyli jej maz nie bedzie akceptowany w jej rodzinie, tak? hm w koncu w pewnym sensie Lizzy byla mezaliansem dla Darcyego. ale znowuz Yates mezaliansem dla Julii...
skomplikowane sa te rozgrywki...
a tak troche z innej beczki-Mary Elliot wychodzac za Karola Musgrovea choc znizyla poziom (nie mowie o mezaliansie tylko o lekkiej zmianie pozycji) ale jak w moim wydaniu podaje przypis-nie tracila swej pozycji corki baroneta. snujac bardzo luzne wnioski, bo pora pozna, mimo faktycznego obnizenia swej pozycji zachowuje ja w stosunkach towarzyskich...wyobrazacie sobie te zachody z przepuszczaniem w drzwiach na przyklad-tu panna tu mezatka, corka tego, tamtego, gosc, domownik, ojoj 8O
Offline
Co do tego przepuszczania, to pogubi?abym si? w tym. Oczywi?cie jakbym by?a m??czyzn?...
I znowu sama pogubi?am si? w tym, co napisa?am... I co z tego wynik?o Oczywi?cie, z góry przepraszam... Je?li jest za co. Ostatnio wzi??o mnie na przepraszanie za wszystko, to pewnie skutek "nawrócenia"...
Mimo wszystko, bardzo ch?tnie pope?ni?abym mezalians z panem Darcym albo jakim? tam innym Austenomenem...
I jeszcze jedno na "do widzenia". Wszystkie nastolatki wychowywane "bezstresowo" (je?li mo?na to tak nazwa?) by?y jak Lydia- ich jedyn? rozrywk? wart? uwagi by?o latanie za m??czyznami (niekoniecznie oficerami), "pindrzenie" (przez ? czy rz? ) si? przed lustrem/zwierciad?em, a tylko nielicznym, np Lizzy, Jane itp. uda?o si? co? osi?gn?c. Nie wyobra?am sobie Lydii w roli Lizzy i na odwrót... To przechodzi moje umiej?tno?ci "wyobra?arskie".
Offline
ale ja jednak mam wrazenie ze zona z nizszej sfery bedzie predzej zaakceptowana...
Zwykle sfer? warunkowa?y kontakty m??czyzn. Kobieta przenosi?a si? przecie? do niego (najcz?sciej), czasem i kilkadziesi?t mil od domu. Wydaje mi si? (tak na logik?), ?e to jego sfera by?a dominuj?ca. Je?li jego pozycja by?a wy?sza, dla otoczenia taka ?ona stanowi?a ujm? (przyk?ady z literatury i historii: Tr?dowata, Anna Boleyn, Barbara Radziwi??ówna). Je?li jednak ?ona pochodzi?a z wy?szej warstwy (co si? bardzo cz?sto zdarza?o u nas w Polsce gdy ubogi szlachcic ?eni? córk? z mieszczaninem dla pieniedzy) mog?a stanowi? kwiat i ozdob? salonów czy imprez rodzinnych (o ile si? nie wywy?sza?a) ot np. Justyna Orzelska z Nad Niemnem.
I mo?emy by? pewni, ?e Lizzy jako pani Darcy nie by?o ?atwo, oj nie by?o. Gdyby mia?a charakter Lucy Steel (kolejny mezalians i ucieczka ), Lydii - mia?aby to w nosie, ale nie nasza Lizzy. Na pewno ?wietnie da sobie rad? jako pani Darcy, ale przyj?cia mog? by? dla niej przykre.[/img]
Offline
Lizzy sobie da?a rade -- JA to wyra?nie sugeruje w DiU.
Wydaje si?, ?e je?li chodzi o te sfery, to du?e znaczenie mia?y po prostu pieni?dze -- z pieni?dzmi mo?na by?o towarzysk? niech?? prze?ama?.
Offline
Nie, dzi?kuj?. Ale nie wiem czemu? mia?aby? pacykowa??
Offline
Do Marjia a co do szczegó?ów to klikaj prywatnie
Offline
latanie za m??czyznami (niekoniecznie oficerami), "pindrzenie" (przez ? czy rz? Razz)
Lemonicku, a mo?e pacykowa??
Offline
Wracaj?c do w?tku "niemoralno?ci ucieczek" -- notuj? dla Was wci?? tego Nabokova (o "Mansfield Park"), pisze on:
Yates ma wi?kszy maj?tek i mniej d?ugów, ni? si? obawia? sir Thomas, a zatem zostaje przyj?ty do rodziny.
Co podaj? dalej, jako g?os w dyskusji
Offline
Có?, wydaje mi si?, ?e dla bogatych ci z mniejszymi dochodami lub wr?cz biedni zawsze mieli pe?no d?ugów i tym podobnych "okropie?stw"... Dlatego, je?li która? z bogatych córek wysz?aby za m?? za jakiego? biedaka, ?o?nierza albo pastora, to najpr?dzej sko?czy?aby jako wykl?ta. Szkoda tylko, ?e m??czyznom takie rzeczy si? wybacza pr?dzej czy pó?niej...
Offline
je?li która? z bogatych córek wysz?aby za m?? za jakiego? biedaka, ?o?nierza albo pastora, to najpr?dzej sko?czy?aby jako wykl?ta.
zale?y od proporcji.
Offline
Proporcje? Hmm... nie zrozumia?am
Offline
Zalezy od proporcji bogactwa i biedoty.
Offline
Ach, teraz zrozumia?am. Jak ojciec ma, przypu??my, 5 tysi?cy rocznie, a przysz?y zi?? oko?o 1,5 tysi?ca, to nie jest tak ?le, gorzej jak ma mniej ni? 600 funtów albo wcale nie ma... Nie rozumiem tego, to czysty materializm... Tyle, ?e w innej formie.
Offline
matarializm byl i jest zawsze i w kazdej kulturze. Czy to mialo byc 5 tys funtow, czy dwie krowy - zawsze milosc nie miala zbyt wiele do gadania gdy w gre wchodzily pieniadze.
Offline
Nie wiem czemu, ale przypomnia? mi si? dialog z "Go?cie w Ameryce". Nie pami?tam dok?adnie, jak to dok?adnie by?o powiedziane, w ka?dym razie jeden go?ciu (przepraszam, ale nie pami?tam imion) powiedzia? do g?ównego bohatera, ?e jego s?uga wypi? (czy zu?y?) w?a?nie butelk? (oj, du?a by?a) perfum (Chanel 5, moim zdaniem okropne) za tysi?c dolarów. Na co gówny bohater powiedzia?, czy to du?o. No to ten drugi mu powiedzia?, ?e bardzo du?o. A ten ksi??? (czyt. g?ówny) go zwali? z nóg tekstem, ?e mu da ?wini? i co? tam jeszcze. Je?li ?winia w tamtych czasach by?a warta ok. tysi?ca dolarów, no to hmm... Mam u babci 4, jestem bogata
Offline
W ?redniowieczu ka?de zwierz? kosztowa?o majtek. Dobry ko? by? wart nawet kilka wiosek .
Zwierz?ta pe?ni?y funkcje u?ytkowe. Dzisiaj nawet przeczyta?am, ?e w penitencja?ach karoli?skich za kradzie? cudzego zwi?rz?cia domowego pokuta wynosi?a 7 lat, z czego 3 o chlebie i wodzie (wy?ej karane by?o jedynie mnorderstwo z premedytacj? i dzieciobójstwo)
Offline
A pami?tacie jak w Emmie pan Woodhouse najbardziej ba? si? z?odziei kur???
Offline
moze lub? jajka?
Ostatnio edytowany przez AineNiRigani (2006-12-19 20:21:21)
Offline
Jak pami?tam to by?o jedyne co jada?
Offline
to dziwi? sie ze tak ceni? swoje kurki?
Offline
A ja przez urlop ?wi?teczno-noworoczny czytam podr?cznik psychologii Jak wida? ró?ne s? zboczenia na tym ?wiecie. W ka?dym razie podaj? tam, ?e starsze rodze?stwo cz??ciej jest stateczne i odpowiedzialne, ni? m?odsze (czyli przeciwstawienie Jane -- Lidii by?oby trafne; Lizzy ma sporo cech ?redniego rodze?stwa). Cho? te? zwykle pewniejsze siebie -- zahamowania i nie?mia?o?? nie powinny wi?c tak dotyka? Darcy'ego (jego stateczno?? i odpowiedzialno?? s? za to jak najbardziej na miejscu). Poza tym czyta?em o sytuacjonizmie, czyli podej?ciu, które k?adzie nacisk na zmienno?? ról, w których wyst?pujemy (mo?na powiedzie?, ?e nie ma wg niego sta?ych cech osobowo?ci, a jedynie ograniczona znajomo?? postaci do pewnych ról, w których j? spotykamy) -- to mi si? te? a propos Darcy'ego przypomina.
Offline
Pak, zlituj si?.... Psychologia w ?wi?ta? Mi wystarczy?a codzienne porcja pierników, ?eby mie? filozoficzne rozmy?lania
Offline
pak, co czyta?e??
tak sobie mysle ze sytuacja Darcy'ego jest szczególna-jest co prawda starszym bratem, ale duzo starszym. d?ugi czas byl jedynym dzieckiem. a (nie tylko) z w?asnego do?wiadczenia akurat mog? powiedzie? ze gdy róznica miedzy pierwszym dzieckiem a drugim jest duza, to pierwsze ma sporo cech jedynaka ;P przy czym nie zawsze jest to pewnosc siebie w sytuacjach spolecznych, moze to byc wlasnie zahamowanie czy niesmialosc-spowodowane chocby brakiem treningu spo?ecznego. a nie koliduje z tym wcale widoczne u Darcy'ego poczucie dumy: jako dziecko byl doceniany przez rodzicow, mowiono mu kim to nie jest, jako spadkobierca i syn wiec ros? w przekonaniu o wlasnej wysokiej wartosci. jego domniemana niesmialosc moze byc wiec wynikiem (miedzy innymi) braku licznych kontaktow z rowiesnikami, czyli, hm, obycia...
Offline