Strona po¶wiecona Jane Austen
Nie jeste¶ zalogowany.
nie wiem czy Lydia bedzie nieszczesliwsza od matki-moze bedzie ubozsza, ale poczucie szczescia jest subiektywne i wlasnie Lydia wydaje sie pogodniejsza i mniej "nerwowa" od matki. jesli jeszcze nie bedzie miala 5 corek ktore TRZEBA wydac za maz z minimalnym posagiem...to moze byc calkiem zadowolona z zycia:)
Szczerze powiedziawszy wydaje mi się, że minie wiele, wiele lat zanim Lydia dorośnie do macierzyństwa, o ile w ogóle dojrzeje (JA nam to sugeruje). Była nie tylko rozrywkową 16-latką, ale w dodatku bardzo rozpieszczoną i egoistyczną.
Ale nie o to mi chodziło. Nie chodziło mi o samą Lydię, a o Wickhama. Weźmy pod uwagę, że charakterem różni się on znacznie od pana Benneta. Nie wie co to obowiązek, jest nastawiony jedynie na branie i przede wszystkim - nie kocha Lydii. Podejrzewam, że szybko się nią znudzi i znajdzie sobie niejedną kochankę. A już na pewno będzie czesto przesiadywał przy kartach (co zresztą również sugeruje nam również Jane pisząc o tym, że Darcy spłacał je później co jakiś czas)
Offline
Pani Bennet [...] Nie wiem jednak, czy nie była nieinteligentna. W końcu nie rozumiała żartów słownych, ani bardziej skomplikowanych wypowiedzi.
Chodziło mi o IQ Mogłaby wypaść zaskakująco dobrze, choć niekoniecznie we wszystkich kategoriach testu. Przede wszystkim nie potrafi powściągnąć języka (duże braki inteligencji emocjonalnej ).
I taka sama była Lydia. Może troche inteligentniejsza niż matka, ale tak jak i matka nie pozytkowała jej do własnego rozwoju, a do przyjemności.
Nie jestem przekonany do inteligencji Lidii. Choć należy brać poprawkę na jej wiek.
z całą pewnością za 20 lat Lydia będzie wypisz-wymaluj obrazem matki. Może jedynie bardziej nieszczęśliwym.
Nie jestem pewien, czy będzie taka nieszczęśliwa. Czy w ogóle będzie miała okazję dojrzeć przy Wickhamie i czy takie życie (a co, kochanków sobie nie znajdzie?) jej się nie spodoba.
Co do Lady Katarzyny, nie uważam, że była w niej fałszywa duma. Kobieta znała swoją wartość, wywodziła się z szacownej rodziny i nie musiała niczego udawać, czy ukrywać (w przeciwieńswie do Karoliny).
Używając słowa 'fałszywa duma' odnoszę się do kategorii, którą Lizzy początkowo przypisuje Darcy'emu, a potem z tego się wycofuje. Wydaje mi się, że zachowanie przypisywane Darcy'emu i zachowanie Lady Katarzyny są do siebie dość podobne (z wyjątkiem sprawy Wickhama, ale zarzuty pod adresem Darcy'ego pojawiają się już wcześniej). Podtrzymałbym więc twierdzenie, że Lady Katarzyna stanowi przykład takiej wady. Ale że każdy skłania się do jakiegoś specyficznego i właściwego sobie zła, to przecież nie będę sugerować, że u Lady Katarzyny mamy coś więcej niż tylko 'fałszywą dumę'
Offline
Szczerze powiedziawszy wydaje mi się, że minie wiele, wiele lat zanim Lydia dorośnie do macierzyństwa, o ile w ogóle dojrzeje (JA nam to sugeruje).
dojrzalosc dojrzaloscia a rodzenie rodzeniem, niedojrzala 16latka moze rodzic dzieci.
Nie chodziło mi o samą Lydię, a o Wickhama. Weźmy pod uwagę, że charakterem różni się on znacznie od pana Benneta. Nie wie co to obowiązek, jest nastawiony jedynie na branie i przede wszystkim - nie kocha Lydii. Podejrzewam, że szybko się nią znudzi i znajdzie sobie niejedną kochankę. A już na pewno będzie czesto przesiadywał przy kartach (co zresztą również sugeruje nam również Jane pisząc o tym, że Darcy spłacał je później co jakiś czas)
ale JA pisze tez ze dochody byly za male jak na "osoby nie ograniczajace sie w wydatkach", nie musimy wiec byc pewni ze malzonek Lydii prowadzil nadal hulaszczy styl zycia, albo przynajmniej ze to bylo najwiekszym powodem dlugow. a kochanki-coz przypuszczam ze to bylo w pewnych kregach-w jakich Wickhamowie sie obracali-dopuszczalne
Offline
Wtrącę swoje trzy grosze to tej, jakże pasjonującej, rozmowy:
a) "ale JA pisze tez ze dochody byly za male jak na "osoby nie ograniczajace sie w wydatkach", nie musimy wiec byc pewni ze malzonek Lydii prowadzil nadal hulaszczy styl zycia," - dla osób nie ograniczających się w wydatakch każdy dochód będzie za mały.
b) "a kochanki-coz przypuszczam ze to bylo w pewnych kregach-w jakich Wickhamowie sie obracali-dopuszczalne" - kochanki są także kosztowne, więc wnioskuję j.w.
E.
Offline
kochanki są także kosztowne, więc wnioskuję j.w.
E.
co prawda nie mialam nigdy kochanki ale przypuszczam ze sa rozne poziomy kosztownosci
ale nie o to mi chodzilo. Aine napisala ze Lidia bedzie nieszczesliwa z powodu hulanek i kochanek meza-tak to zrozumialam. napisalam wiec, ze splata dlugow panstwa Wickham przez Darcyego nie musi swiadczyc o hulankach, kartach, kochanki natomiast mogl ukrywac skutecznie -zatem nie bedzie to unieszczesliwiac Lidii. mialam na mysli kontekst mentalny, ze tak powiem nie finansowy, Elentari
a tak poza tym to oczywiscie masz racje w kwestii dochodow osob rozrzutnych
Offline
Szczerze powiedziawszy wydaje mi się, że minie wiele, wiele lat zanim Lydia dorośnie do macierzyństwa, o ile w ogóle dojrzeje (JA nam to sugeruje).dojrzalosc dojrzaloscia a rodzenie rodzeniem, niedojrzala 16latka moze rodzic dzieci
tak alew kontekscie była mowa o opiece nad dziećmi, a do tego trzeba dorosnąć.
ale JA pisze tez ze dochody byly za male jak na "osoby nie ograniczajace sie w wydatkach", nie musimy wiec byc pewni ze malzonek Lydii prowadzil nadal hulaszczy styl zycia, albo przynajmniej ze to bylo najwiekszym powodem dlugow. a kochanki-coz przypuszczam ze to bylo w pewnych kregach-w jakich Wickhamowie sie obracali-dopuszczalne
Nie wierzę w taką zmianę Wickhama. Rozrzutny tryb życia, to również karty, na które go po prostu nie stać, a które jak wiemy go pasjonowały. Jedynie prawdziwa szczera miłość mogłaby go skłonić do zaprzestania, doi zmiany siebie i swojego życia. A jak wiemy - nie kochał Lydii
Offline
Chodziło mi o IQ Mogłaby wypaść zaskakująco dobrze, choć niekoniecznie we wszystkich kategoriach testu. Przede wszystkim nie potrafi powściągnąć języka (duże braki inteligencji emocjonalnej ).
Niekoniecznie. Mnie wyszło w testach poniżej przeciętnej, a cenię się trochę wyżej (czyżby faszywe wrażenie? :twisted: )
Nie jestem pewien, czy będzie taka nieszczęśliwa. Czy w ogóle będzie miała okazję dojrzeć przy Wickhamie i czy takie życie (a co, kochanków sobie nie znajdzie?) jej się nie spodoba.
A to już wyjasniłam o co mi chodziło...
Używając słowa 'fałszywa duma' odnoszę się do kategorii, którą Lizzy początkowo przypisuje Darcy'emu, a potem z tego się wycofuje.
Przyznaję, że z ten jej tok rozumowania nigdy nie rozumiałam. Wychodzi mi na to, że ludzie dumnych których obdarza szacunkiem nie mają fałszywej dumy, a ci, których nie lubi - mają. Śmierdzi mi tu kalinizmem.
Offline
b) "a kochanki-coz przypuszczam ze to bylo w pewnych kregach-w jakich Wickhamowie sie obracali-dopuszczalne" - kochanki są także kosztowne, więc wnioskuję j.w.
E.
Racja, kochanki nie były w tamych czasach czymś nieznanym i dziwnym. Podejrzewam, że Lydia nie będzie siedziała bezczynnie i jak jej się Wickham znudzi również go będzie zdradzać. Ale są kochanki i kochanki. Czasami to mężczyzna jest na utrzymaniu jakiejś bogatej zaniedbywanej generałowej. I żona mu w tym nie przeszkodzi (czasem nawet nie chce?)
Offline
tak ale w kontekscie była mowa o opiece nad dziećmi, a do tego trzeba dorosnąć.
nie, ja mowilam tylko o wydawaniu ich za maz.
nie sugerujesz chyba ze pani Bennet OPIEKOWALA sie corkami??
Offline
nie sugerujesz chyba ze pani Bennet OPIEKOWALA sie corkami??
W jakiś sposób - tak, opiekowała się nimi. Oczywiście w wiekszym stopniu interesowała ją jej migrena, ale skoro dziewczęta miały suknie, dbała o dom (w końcu to ona decydowała o posiłkach), to w pewien, dla nas chyba chory i nieodpowiedni sposób, dbała o córki.
Offline
oczywiscie, w ten sposob patrzac to tak, opiekowala sie, ale moim zdaniem Lidia podola takiej opiece. mysle jednak ze latwiej jej bedzie bo pieciu corek raczej nie bedzie miala -taki "pech" zdarza sie nie tak czesto, a panstwu Wickhamom nie bedzie zalezec na dziedzicu tak jak Bennetom, gdyz nie maja majatku do przekazania...
Offline
oczywiscie, w ten sposob patrzac to tak, opiekowala sie, ale moim zdaniem Lidia podola takiej opiece. mysle jednak ze latwiej jej bedzie bo pieciu corek raczej nie bedzie miala -taki "pech" zdarza sie nie tak czesto, a panstwu Wickhamom nie bedzie zalezec na dziedzicu tak jak Bennetom, gdyz nie maja majatku do przekazania...
No, biorąc pod uwagę rody panujące (u których potomstwo jest znane) 5 córek to nie taka rzadkość (słynny ród Habsburgów - tzw "macica Europy", że o potomkach naszego Zygmunta I Starego nie wspomnę* ), aczkolwiek zgodzę się, że istnienie li i jedynie 5 córek może stanowić nieczestą sytuację - tutaj się zgodze.
Mnie się wydaje, że nawet takiej opiece Lydia nie sprosta. Przynajmniej nie od razu. Szczególnie, że będzie miała inne warunki. Pani Bennet miała u swojego boku pana Bennetta, który jak wiemy kochał 2 pierwsze córki, 3 ostatnimi się raczej niespecjalnie interesował. jednak pracował dla nich i na nie. Pani Bennet mogła je ubrać, nakarmić dzięki jego pracy. Nie wierzę, żeby Wickham się zmienił po ślubie, a tym bardziej dbał o zapewnieni podstawowych potrzeb dzieci. Lydia nie bedzie mieć dodatkowo środków na to aby móc zadbać o dzieci. To po pierwsze. A po drugie podejrzewam, że ją również macierzyństwo niewiele zmieni, zostawi dziecko mamkom i tyle. Gdy dorosną, podejrzewam, że podrzuci Jane lub Lizzy, a one mając dobre serca pewnie się nimi zaopiekują. Ale to wyłącznie moje przypuszczenie jakby sie to dalej potoczyło...
* o moim pradziadku to chyba też nie wypada wspomnieć
Offline
Lydia nie będzie mieć środków, ale pan i pani Darcy na pewno ich wspomogą. A jeśli nie oni, to na pewno Bingleyowie. Nie ma to jak bogate rodzeństwo.
Offline
Używając słowa 'fałszywa duma' odnoszę się do kategorii, którą Lizzy początkowo przypisuje Darcy'emu, a potem z tego się wycofuje.
Przyznaję, że z ten jej tok rozumowania nigdy nie rozumiałam. Wychodzi mi na to, że ludzie dumnych których obdarza szacunkiem nie mają fałszywej dumy, a ci, których nie lubi - mają. Śmierdzi mi tu kalinizmem.
Czasem wydaje mi się, że dostrzegam granicę, a czasem że nie
Sam Darcy uważa, że duma nie jest wadą, w przeciwieństwie do pychy. I odnoszę wrażenie, że Lizzy ten argument przyjmuje, nawet jeśli jest wówczas nastawiona negatywnie do Darcy'ego.
Nie obarczałbym więc Lizzy zarzutem "kalinizmu" -- poznaje i Lady Katarzynę i Darcy'ego w ich naturalnym środowisku domowym -- a tu różnicę widać -- Lady Katarzyna przechodzi czasem we własną karykaturę.
* * *
Co do Lidii -- chętnie poprę Aine -- nie ma po co wygiągać tu zbyt daleko posuniętych wniosków, zwłaszcza, że w opinii o nadmiernych wydatkach mamy z Wickhamem zrównaną Lidię (którą znamy z zakupu zupełnie niepotrzebnego i brzydkiego kapelusza). Choć trudno uwierzyć, by Wickham zmienił styl życia, też jednak nie trzeba wszystkiego zwalać na kochanki i hulanki.
Offline
Jeśli Wickham po kilku latach zaczął przypominać pana Price'a z Mansfield Park, to serdecznie współczuję Lydii- mimo, że jej nie lubię. Mieć męża, którego kompletnie nic nie interesuje i którego najciekawszą rozrywką jest picie i "uprawianie hazardu" nawet w tych czasach jest potępiane.
Już nie mówię o tamtych czasach, kiedy kobiety poza swoim posagiem i umiejętnością zajmowania się domem nic nie wnosiły. A Lydia nie posiadała ani majątku, ani umiejętności- bo gdzie mogła się ich nauczyć, skoro cały czas "latała" za oficerami... A dobrego przykładu stosunków między rodzicami też nie miała... Poza tym uważam, że to nie było rozsądne małżeństwo- Wickham ożenił się z Lydią tylko dlatego, że obiecane mu zostały pieniądze, a Lydia wyszła za Wickhama bo najprawdopodobniej, z jej charakterem i usposobieniem, nie znalazłaby męża lepszego od Wickhama. Chyba, że znalazłby się taki jeden, który zauroczony głupotą i płytkością charakteru Lidki zakochałby się w niej... A poza tym, to kobieta uciekająca z mężczyzną była ogólnie potępiana- np pani Rushworth... Co jej pozostawało? Tylko wyjść za tego, z którym uciekła i żałować tego do końca życia...
(jeśli niespójnie to wybaczcie)
Offline
Lydia wyszła za Wickhama bo najprawdopodobniej, z jej charakterem i usposobieniem, nie znalazłaby męża lepszego od Wickhama.
Po pierwsze Lydia była zakochana. Wprawdzie nie wierze w wieczną miłość 15-latki, no ale ona była przekonana o swoim uczuciu. Lydia była głupiutka i pusta, ona nie rozumiała sytuacji w jakiej się znalazła po ucieczce z Wiskhamem, więc dla niej to było prawdziwe szczęście. I z całą pewnością mogłaby zacząć żałować dopiero wtedy gdy wieczna miłość przeminie, pozostaną jedynie wzajemne pretensje i niemożność dogadania się. Wtedy mogłaby żałować i wyrzucać mu, że miała powodzenie, mogła wybierać i że inny mąż spełniałby jej zachcianki itd.
A biorąc pod uwagę dziwne sploty losu, może i i mogłaby liczyc na lepszego męza? Przecież była kopią pani Bennet, a jej się udało, prawda? Z tym, że gdyby dobrze trafiła, to znowu byłoby żal tego biedaka
Offline
Acha, a pani Rushworth nie była potępiana za sam fakt ucieczki, ale za wybór i mezalians, którego dokonała. Gdyby uciekła np. z panem Darcym, z całą pewnością rodzina potraktowałaby to jako romantyczną historię.
Offline
Jak mogła sobie zdawać sprawę.
To smarkula była i dzisiaj są takie same głupiutkie 15 latki co taką historię będą uważać za zabawną.
Ta ksiazka jest ponadczasowa
Offline
Ta ksiazka jest ponadczasowa
Bo ludzie się nie zmieniają. jedynie otoczka wokól nich.
Offline
Acha, a pani Rushworth nie była potępiana za sam fakt ucieczki, ale za wybór i mezalians, którego dokonała. Gdyby uciekła np. z panem Darcym, z całą pewnością rodzina potraktowałaby to jako romantyczną historię.
pani Rushwort byla potepiana dlatego ze byla zamezna, ucieczka jej nie mogla zakonczyc sie wybaczeniem-bo nie mogla poslubic tzw"uwodziciela". pan Bennet NAWET PO slubie lidii nie chce jej przyjmowac w domu i ustepuje tylko dla swietego spokoju.
Offline
Twoja argumentacja mnie przekonuje. Nie mam dowodów na to jak było w Anglii, ale w Polsce jednak większą zbrodnią był mezalians bez błogosławieństwa niż sama ucieczka.
Offline
święta racja pochodzę z rodziny, w której taka sytuacja miała miejsce
i nigdy nie została wybaczona
Offline
święta racja pochodzę z rodziny, w której taka sytuacja miała miejsce
i nigdy nie została wybaczona
"Więcej szczegółów, córko..."
Offline
Chyba sie troche zaplatalam.. Dowodow, Aine, nie mam, wnioskuje na podatawie ksiazki. Panna Bertram dopuszczala małzenstwo z Crawfordem, wiec nie byloby ono mezaliansem, Henry mial posiadlosc ziemska, majatek, urodzenie. Natomiast Maria uciekla z nim jako mezatka i chyba to bylo przede wszystkim zrodlem potepienia. Julia uzyskala przebaczenie po ucieczce - choc pan Yates byl wg sir Tomasa niezbyt ciekawym towarzystwem i tez z nim uciekla. Podobnie lidia byla przyjmowana w towarzystwie i ocalila reputacje przez malzenstwo. Hmm, pani Price, choc popelnila mezaliansnie zostala calkiem odrzucona przez rodzine (zerwanie kontaktow nastapilo z powodow "komentarzy" p. Norris). Podobnie p. Phillips z D&U - jej maz to zwykly "adwokacina". Siostry Bennet, Edmund, Fanny najbardziej chyba przezywaja grzesznosc postepku Marii, Julii i Lydii - zwlaszcza Marii, bo jej sytuacji nie moze uratowac malzenstwo. Elzbieta ubolewa nad niedobranym malzenstwem Lidii ale rumieni sie ze wstydu z powodu tego ze Lidia z Wickhamem mieszkali przed slubem... Hmm, jesli cos poplatalam to przepraszam, probowalam jak najlepiej to ujac
MM: Zdanie zaczynamy od wielkiej litery, używamy spacji po przecinku i kropce. Takie techniczne drobiazgi...
Offline
Tak. Yates to jest rozczarowanie, bo to nikt specjalny, także jeśli chodzi o pieniądze, ale to jednak nie to samo co ucieczka po ślubie, i zresztą późniejsze rozstanie. Maria zostaje samotnie mieszkającą kobietą "po przejściach", której nie wypada pokazać w towarzystwie (choć być może są już towarzystwa, które byłyby gotowe ją tolerować).
Pani Bennet ma w ogóle 'nieciekawą' rodzinę pod względem stosunków społecznych -- nawet jej brat, inteligentny pan Gardiner, to nie jest odpowiednie towarzystwo (dobrze, że pan Darcy w gruncie rzeczy uchodzi za 'liberalnego' -- jest otwarty na ludzi z innych klas, oczywiście nie wtedy, gdy jest do tego towarzystwa zmuszony).
Offline