Strona po¶wiecona Jane Austen
Nie jeste¶ zalogowany.
AineNiRigani napisa³:
Dione, a Unia?
A Unia w tym roku się spóźniła i zanim się zajmujący projektami nauczą co i jak, to będzie "po ptokach". A ja tu teraz mam gorący okres roboczy. Sesja = studentów w katedrze niet = można pracować. I co? .... I wielkie G! (szepraszam, chyba mię cuś poniosło)
Offline
Aine, Unia?!
Hm... w Unii rzeczywiście można:
a) starać się o granty -- przy czym uchodzi to za trudniejsze, a przede wszystkim wymagające zgromadzenia wielu różnych partnerów, zwłaszcza zagranicznych, oraz zapewnienia sobie zaplecza administracyjnego;
b) starać się o pieniądze na badania z funduszy strukturalnych, ale tam poniżej 1 mln złotych lepiej o nic nie prosić, bo się wyjdzie na niepoważnego badacza.
Jest jeszcze możliwość c), czyli jakieś projekty dla modych badaczy. Ale tego nie sprawdzałem.
Offline
Ja sie moge cos popytac naszego konsultanta. Tylko przypuszczam, ze nie jutro.
Offline
pak4 napisa³:
Aine, Unia?!
Hm... w Unii rzeczywiście można:
a) starać się o granty -- przy czym uchodzi to za trudniejsze, a przede wszystkim wymagające zgromadzenia wielu różnych partnerów, zwłaszcza zagranicznych, oraz zapewnienia sobie zaplecza administracyjnego;
b) starać się o pieniądze na badania z funduszy strukturalnych, ale tam poniżej 1 mln złotych lepiej o nic nie prosić, bo się wyjdzie na niepoważnego badacza.
Jest jeszcze możliwość c), czyli jakieś projekty dla modych badaczy. Ale tego nie sprawdzałem.
Były u nas unijne stypendia związane z rozwojem regionu, ale jak już pisałam, w tym sezonie d........ (szepraszam, wiem że tak damie nie wypada, ale siem powstrzymać nie mogiem)
Offline
Dione:
W Unii można się starać o: a) pieniądze z funduszy na rozwój regionów; b) z funduszy na naukę.
To dwa różne źródła.
Jeśli chodzi o pieniądze regionalne, to zasadniczo naukowiec może:
1) starać się o to, by pieniądze wywalczyła firma na wdrożenie nowej technologii i u niego zamówiła przeprowadzenie odpowiednich badań;
2) starać się o pieniądze na sfinansowanie laboratorium.
To, że są jakieś stypendia unijno-regionalne, to się dowiaduję od Ciebie. Może u mnie tego wcale nie było? Za to mogę stanowić pozytywny przykład zdobywania funduszy na laboratorium -- wydajemy właśnie, wśród bólu i cierpienia (ustawa o zamówieniach publicznych...) 3 mln zł na sprzęt. (Oczywiście pieniędzy dla pracujących na sprzęcie nie ma...)
Jeśli chodzi zaś o fundusze na naukę, to Unia dzieli je na kilka grup. Są duże granty w ramach projektów ramowych, są pieniądze na współpracę między instytucjami (polega to na tym, że Unia funduje przejazdy...), na organizację 'centrów doskonałości' (na administrację naukową), są wreszcie (to pewna nowość) stypendia dla młodych badaczy. W Polsce podobno nikt takiego nie dostał (i prawie nikt o nie nie wystąpił), co w znacznej mierze łączy się z faktem, że wyraźnie nikomu nie zależało na ich lansowaniu... Możesz się tym zainteresować, zawsze jakaś szansa więcej.
(Czy My nie rozmawiamy tu nazbyt... fachowo?)
Offline
i chyba to by bylo na tyle.
Probowalam sie czegos dowiedziec, ale jak mi jane Austen mila, nie rozumiem nic z tego belkotu w biuletynach. Zreszta i tak najwieksze szanse uzyskania kasy sa z programow regionalnych, a ja moge sie dowiedziec czegos o Malopolsce jedynie. No chyba, ze Dorfi jest zainteresowana.
Offline
No włąśnie z tymi projektami unijnymi jest zawsze jeden i ten sam problem: są za słabo nagłaśniane (jak samemu sobie jakiegoś nie poszukasz, to plakatu, albo czegoś w tym stylu np spotkanie informacyjne czy coś takiego, nic nie wiesz) i napisane takim jezykiem, że ..... Trzeba kilka razy czytać jedno zdanie, zeby je zrozumieć, a jak już zrozumiesz, to nie pamiętasz co było w poprzednim i musisz zaczynać od początku :?
Offline
Dione!
Raz czytać, a dwa -- pisać. Nie wiem jak to jest z projektami dla młodych badaczy -- mam nadzieje, że tam zrobiono to lepiej, ale w dużych projektach tonie się wśród ton papieru... Słowem: trzeba mieć zaplecze administracyjne i to na dobrym poziomie...
Offline
Dione napisa³:
No włąśnie z tymi projektami unijnymi jest zawsze jeden i ten sam problem: są za słabo nagłaśniane (jak samemu sobie jakiegoś nie poszukasz, to plakatu, albo czegoś w tym stylu np spotkanie informacyjne czy coś takiego, nic nie wiesz) i napisane takim jezykiem, że ..... Trzeba kilka razy czytać jedno zdanie, zeby je zrozumieć, a jak już zrozumiesz, to nie pamiętasz co było w poprzednim i musisz zaczynać od początku :?
Słoneczko, rozglądnij się u Was za lokalnym Punktem Konsultacyjnym (moge zasiegnac jezyka, ale musisz mi dokladniej okreslic gdzie pracujesz - miasto, wojewodztwo, powiat). I tam trzeba co jakis czas dzwonic. Oni sa na biezaco.
Offline
Rozmawiałam z panem z naszego biura informacji i się dowiedziałam, ze nowy projekt jest, ale ... pojawił się za późno i jeszcze osoby odpowiedzialne nie zostały przeszkolone i wszystko będzie później niż zwykle.
I już wiem na 100%, że mi grantu nie przyznali..... Idę się upić (ma ktoś ochotę się przyłączyć?)
Offline
AineNiRigani napisa³:
Ja tez. Upic i dac komus w morde.
Jestem bardzo "za"..... Nawet wiem czyja to powinna być "morda".
Tak wogóle dzięki za wsparcie. Kochani jesteście....
Offline
O matko, ale jesteście brutalne (przerażony emotek).
Offline
Dione, ja mam dwie mordy... wkurza mnie moja praca. Zapieprzam jak dziki osiol, rejestracja dokumentow, pisanie pism, odpowiadanie, szeregowanie i ukladanie, a wszystko trzeba rzucac jak szef sobie cos przypomni. Do tego mamy napisac sprawozdanie roczne, a ja mam 2 biznesplany. Nie mam czasu zeby zjesc, napic sie, zalatwic. A i tak wszystko jest zle, szef ma humory i wyzywa je na nas, w dodatku jest bardzo chaotyczny, wszystko musi miec na juz-teraz-zaraz, wszystko gubi, a potem zwala na nas. Nauczylysmy sie juz dawac mu kopie pism i dokumentow, ale ostatnio wprowadzil do biura nerwowa atmosfere. Ciagle zmienia zdanie, unika niewygodnych rozmow (zamiast powiedziec wprost, ze nie skorzystamy z oferty, kaze zadzwonic jutro, za tydzien za rok...)
Oczywiscie nie jestem sama, ale kazda z nas ma swoje zadania i kazda musi byc od nich odrywana do jakichs dupereli. a kolega, ktory przychodzi 2x w tygodniu - calymi dniami siedzi na swoim forum i gada przez GG.
Wracam zaryta i umeczona. W dodatku znowu mi sie odezwal kregoslup. Nocami niemal wyje z bolu, dzisiaj rano zanim zazylam tabletke, lzy same mi poplynely. A ze kolezanka ma do wyciecia kamienie, to i z cala pewnoscia chorowac nie bede mogla.
Ostatnio edytowany przez AineNiRigani (2008-01-19 01:15:06)
Offline
Aine, wyrazy współczucia!
Inna sprawa, że chaotyczni szefowie to chyba norma. Też czasami musiałem wszystko rzucać, bo coś było na szybko potrzebne.
Życzę zdrowia w kręgosłupie i nie tylko!
Offline
gdyby mi jeszcze za to przyzwoicie placili. Wkurza mnie to, w dodatku praca biurowa nie stanowi mojego powolania.
Zaczynam otwarcie działać!!!
Offline
A jak myślisz? Co ja musiałem robić oderwany od 'właściwej' roboty? Czytać wyroki arbitrażu UZP I generować dziesiątki stron protokołów z postępowania
Offline
Dziś jest prawie dobrze.... Mój majster obiecał do wtorku skończyć remoncik..... Od lutego mieszkam u siebie.......
Tylko mebli wciąż nie mam, ale to nie ważne
Offline
dobra wiadomosc
Przypuszczam, ze nie ma lekko. Wkurza mnie tylko to, ze za moja prace placa komu innemu. w dodatku w grubych tysiacach.
Offline
Takie traktowanie wkurza. Ostatnio doszłam do wniosku, że im więcej się w pracy robi, tym mniej cię doceniają...Ostatecznie liczą się tylko piękne pozory. Ludzie, którzy takie pozory potrafią stworzyć, zawsze mają dobrze.
Offline
To prawda. Jakiś niecały rok temu wiedziałem, że w wakacje czeka mnie przeprowadzka + zwolnienie się (a przypadkowo kończyła mi się akurat umowa) i stwierdziłem, że co mi szkodzi zobaczyć co będzie, gdy moje zaangażowanie w pracę nieco spadnie. Oczywiście robiłem co do mnie należy, ale nie "na wczoraj" tylko "na jutro". Skończyło się bieganie do pracy na telefon, siedzenie po godzinach. A gdy zakomunikowałem szefowi, że nie będę już dalej pracował, to był w szoku. Drugi szef jak się dowiedział, to od razu na rozmowę mnie ściągnał... Normalnie się nie spodziewałem. Skończyło się na tym, że w wakacje nie bywałem prawie wcale w pracy, od września byłem średnio 4-6 dni w miesiącu (przyjeżdzałem co tydzień-dwa na dzień-dwa), umowę rozwiązaliśmy na mój wniosek (gdy mi się znudziło jeździć po 200 km) bodaj z końcem października. A i tak jeszcze jeszcze parę razy musiałem dojechać, bo byłem potrzebny.
Morał: Jak będziesz robić wszystko natychmiast, to zostanie to odebrane jako rzecz prosta, niewymagająca wysiłku. Jeśli minie trochę czasu od wydania polecenia do jego wykonania (zacząć można od razu ), to oznacza że trochę pracy to wymagało.
Głowa do góry, będzie lepiej!
Offline
Ja tez zaczynam pomału pracować tak zwyczajnie. Robić wszystko jak nalezy, ale bez wariacji. Ostatecznie i tak najlepsi sa zawsze ci sami.
Offline
Ja się przekonałam na własnej skórze, że jak się coś zrobi za szybko, przed innymi, to nie dość, że nie pochwalą, to jeszcze ochrzanią, że niedobrze -taki przykład, "jak nie powinno się zrobić". I po co nam to?
Ostatnio edytowany przez Marija (2008-01-20 21:33:04)
Offline