Strona poświecona Jane Austen
Nie jesteś zalogowany.
Jak s?dzicie kiedy Lizzy zacz??a si? zakochiwa? w Darcym?
Czasem sie nad tym zastanawiam czy ona by sie w ogóle w nim zakocha?a gdyby nie jego pó?niejsze dobre uczynki. Niby sama przyzna?a , ?e dla niej najwazniejsze jest ma??e?stwo z mi?o?ci, ale czy rzeczywi?cie tak by?o? Darcy na pocz?tku j? odpycha?, by?a w szoku kiedy wyzna? jej mi?o?? (niespodziewa?a si? jego uczu?), pó?niej ?a?owa?a skrycie podczas zwiedzania posiad?o?ci Derby, ?e mog?aby by? pani? tego majatku. jestem ciekawa co Wy o tym myslicie? Czuj?, ?e b?dzie ciekawa dyskusja
Ostatnio edytowany przez sandra (2007-07-25 09:09:20)
Offline
Chyba nie mi?o?? Jane, ale Lizzy .
Ja uwa?am, ?e najpierw zmieni?a nieco stosunek do niego, gdy po o?wiadczynach dosta?a list i dowiedzia?a si? prawdy o Wickhamie - nie chodzi mi, ?e si? zakocha?a, ale ?e nie by?a ju? tak? zapami?ta?? obro?czyni? dobrego Wickhama, który zosta? skrzywdzony przez z?ego Darcy'ego. A pó?niej to wiadomo - zwiedzanie Pemberly, gdzie Lizzy si? przekona?a, jakim mi?ym cz?owiekiem potrafi by? Darcy i ?e wyra?nie j? adoruje, równie? to, ?e pokona? swoje uprzedzenia do osób o ni?szej ni? on pozycji - tu chodzi mi o stosunek do Gardinerów. Pó?niej po ucieczce Lydii Lizzy u?wiadomi?a sobie, ?e to mo?e na zawsze rozdzieli? j? z Darcy'm, ?e nie b?dzie on ju? mia? dobrego mniemania o jej rodzinie, s?dz?, ?e to te? mog?o rozbudzi? jej uczucia. No i w ko?cu pomoc w zmuszeniu Wickhama do ma??e?stwa itd. Wszystko po kolei sk?ada?o si? na jej coraz wi?ksze uczucie.
Co do Twojego pytania - ja w?tpi?, czy zakocha?aby si? w nim, gdyby nie jego dobre uczynki (pod dobrymi uczynkami ja rozumiem wszystkie mi?e gesty z jego strony po wycieczce do Derbyshire).
I tyle
Offline
a mo?e chodzi?o mi?o?? autorki do bohatera?
To te? sie zdarza...
Offline
Oczywi?cie , ?e chodzi?o mi o Lizzy, troszke zamyslona by?am gdy to pisa?am, st?d ta pomy?ka.
Offline
Chyba ju? o tym by?o, ?e to zale?y od re?ysera
W P&P 1980 wyraz twarzy Lizzy zmienia si? stopniowo podczas refleksji nad listem po pierwszych o?wiadczynach.
W P&P 1995 bardzo stopniowa przemiana, rozpocz?ta chyba od listu (cho? wcze?niejsza przesadna niech?? Lizzy do Darcy'ego te? mo?e by? wymowna ), rozwijaj?c si? intensywnie w Pemberly (i to pocz?wszy od my?li, ?e 'tego wszystkigo mog?a by? pani?', a potem ca?a seria wydarze?, gdzie Lizzy potwierdza inny, pozytywny stosunek do Darcy'ego -- by? mo?e pod wp?ywem pyta? ciotki Gardiner), co sprawa Lidii tylko podkre?la.
W P&P 2005 wszystko zaczyna si? od wspólnego ta?ca, cho? Lizzy d?ugo sobie swoich uczu? nie u?wiadamia.
Wydaje mi si?, ?e powie?? jest najbli?sza P&P'95.
Offline
A ja troszk? inaczej sobie my?l?. Owszem zacz??a o nim myslec, gdy zmieni?a o nim zdanie, ale.... Nie uderza was, ?e Lizzy znielubi?a (czy jest takie s?owo, czy tworz? nowy j?zyk?) Darcy'ego tylko dlatego, ?e uzna? j? za nie do?? ?adn?? Kolejne sytuacje tylko j? utwierdza?y w tym przekonaniu. Mo?e troch? naci?gam fakty, ale wygl?da to tak, jakby od pierwszej chwili co? zaiskrzylo. Skoro on jej nie doceni?, wi?c uniesiona dum? zdecydowa?a, ?e go nie lubi i kropka.
A dlaczego tak my?le? Bo g?upim stwierdzeniem zrani? nas mo? tylko osoba, na której nam zale?y i która przyciagn??a nasz? uwag?. Osoba tak naprawd? nam oboj?tna nie jest w stanie zrobi? nam przykro?ci. I to negatywne uczucie Lizzy by?o takie intensywne. Tak intensywne s? tylko dwa uczucia, które czasem ludzie myl? ze sob?: nienawi?? i mi?o??.
Tylko pewnie znowu kto? oceni, ?e przesadzam.
Offline
Czy Lizzy (u?yj? tego s?owa ) znielubi?a Darcy'ego tylko dlatego, ?e mu si? nie podoba?a? W?tpi?, czy to by?o takie p?ytkie. Nie tylko j? zlekcewa?y? (a przecie? móg? powiedzie?, ?e nie ma ochoty ta?czy? w bardziej ?agodny sposób), ale nie potrafi? si? bawi? i tym móg? nieco psu? nastrój zabawy, pogardliwie odnosi? si? do wszystkich naoko?o. To, ?e si? kogo? nie lubi od pierwszego momentu, nie znaczy, ?e tak naprawd? "co? zaiskrzy?o", i wiem to z w?asnych do?wiadcze? - mia?am w liceum znajomego, który przy ka?dym spotkaniu flirtowa? z moj? kole?ank?, a mnie stara? si? o?mieszy?, i autentycznie go nie lubi?am, bo tak jak Lizzy czu?am si? lekcewa?ona. Wiem, ?e zaraz us?ysz?, ?e z Lizzy nie musia?o tak by?, ale chc? po prostu na najbli?szym mi przyk?adzie udowodni?, ?e wielka niech?? nie musi oznacza? pod?wiadomego zainteresowania.
Offline
Akaterine, a kobieca pró?no??? jak dla mnie z ca?a pewno?ci? mia?a niema?y wk?ad w "znielubienie" Darcy'ego.
Offline
Akaterine: Dione i ja doszukujemy si?, ?e co? w tym mo?e by?. Lizzy wykracza poza granice zwyk?ego krytycyzmu wobec kogo? zadufanego i nie potrafi?cego si? bawi?. Tym bardziej, ?e Darcy nara?a si? tylko na pierwszej zabawie i w relacji Wickhama. Pomi?dzy zachowuje si? poprawnie -- uprzedzenia Lizzy (i uwaga jak? po?wi?ca Darcy'emu) wydaj? si? wi?c przesadne. Mo?na t?umaczy?, ?e to pierwsze chwile (a w?a?ciwie drugie, najpierw Darcy zbiera dobre 'recenzje', za wygl?d i pieni?dze) zadecydowa?y o jej stosunku do Darcy'ego. Ale mo?na te? si? doszukiwa? tu czego? wi?cej -- maskowania osobistej fascynacji. St?d to 'mo?e'.
Ostatnio edytowany przez pak4 (2007-07-25 18:50:07)
Offline
No dobra, mo?e co? jest, ale ja tego nie widz?, bo wiem, ?e mo?na kogo? maniakalnie nie lubi? i nie kryje si? za tym fascynacja. Lizzy jest bohaterk?, z któr? wiele czytelniczek chce si? identyfikowa?, ja po cz??ci równie?, wi?c mo?e troch? j? "podci?gam" pod w?asny punkt widzenia i do?wiadczenia, równie? dlatego, ?e nie chc? si? identyfikowa? z osob?, która pod tak? niech?ci? ukrywa fascynacj?, bo mi si? to kojarzy z podchodami moich kole?anek, których g?ównym celem by?o zdobycie ch?opaka udaj?c antypati? do niego.
Offline
AineNiRigani napisał:
Akaterine, a kobieca pró?no??? jak dla mnie z ca?a pewno?ci? mia?a niema?y wk?ad w "znielubienie" Darcy'ego.
Ale czy ja mówi?, ?e nie mia?a? Ja mówi?, ?e nie tylko to mia?o na to wp?yw .
Offline
Akaterine: powo?ujesz si? na kole?anki, to ja si? powo?am na siebie
Otó? w szkole (koniec podstawówki, liceum) w mojej klasie by?a taka dziewczyna: ?liczna, inteligentna, o wyrazistej osobowo?ci i szerokich horyzontach. Ale do tego do?? w sobie zadufana, przynajmniej gdy chodzi o wra?enia jakie robi?a na ch?opcach. Krótko mówi?c potrafi?a nam rozkazywa?. Niemal Darcy w spódnicy, tyle ?e lubi?a si? bawi?, swoje w?adcze zap?dy prezentowa?a w sposób nieco bardziej otwarty, no i nie by?o mi?dzy nami wszystkimi szczególnych ró?nic maj?tkowych.
Niby jestem typem rotweilera, albo innego psa bernardyna -- mo?na mi wej?? na g?ow? i nawet nie mrugn?. Ale jej charakter dzia?a? na mnie jak p?achta na byka. Podziwia?em j? i nie cierpia?em jej. I do?? pó?no si? z?apa?em na tym, ?e przejaskrawiam jej obraz (zw?aszcza je?li chodzi o cechy negatywne) dlatego, ?e bardzo mi si? podoba.
Co do podchodów za? -- z?o?? by?a jak?? kompensacj? tego, ?e ze wzgl?du na ró?nice charakterów by?o dla mnie nie do pomy?lenia czyni? 'pod ni? podchody'.
To tyle prywatnego wyznania w tej sprawie
Offline
No to wida?, ?e ró?nie to bywa, ja trzymam si? mojej interpretacji, bo takie post?powanie mog? zrozumie? .
Offline
Akaterine, poszukaj w pami?ci i zastnów si?, czy nie zdarzy?o ci si? spotka? kogo?, kogo nie lubi?aby? tak bardzo, jak bardzo zale?a?oby ci na jego dobrej opini o tobie? Nie mówi? tu tylko o kwestii ewentualnego partnera, ale ogólnie o kimkolwiek. Dlaczego rodze?stwa cz?sto si? k?óc?? M?odsze cz?sto robi wszystko, ?eby podra?ni? to starsze. Czy to znaczy, ?e naprawd? si? nie znosz?? Nie, przeciwnie, m?odsze usilnie stara si? zas?u?y? na uwag? starszego. A starsze, cho? pozornie okazuje m?odszemu niech??, zawsze pilnuje, ?eby nie sta?a si? mu krzywda od kogo? z zewn?trz.
Offline
No niestety, mam taki sposób bycia, ?e je?eli kto? nie ma o mnie dobrej opinii, to stwierdzam, ?e to jego problem i nie zabiegam o uznanie tej osoby. Kiedy? zdarza?o mi si?, ?e chcia?am na kim? zrobi? dobre wra?enie, ale przekona?am si?, ?e to nie ma sensu.
Offline
A skoro nie zabiegasz o czyj?? dobr? opini?, to czy czasem przekornie nie robisz takij osobie na z?o???
Tak robi?a Lizzy z Darcy'm.
Ostatnio edytowany przez Dione (2007-07-26 13:57:50)
Offline
Specjalnie na pewno nie, ale zdarza si?, ?e to, co robi?am, samo w sobie by?o na z?o??, a ja nie zamierza?am swojego post?powania zmienia? tylko po to, ?eby komu? na z?o?? nie by?o.
Ale po co ta ca?a dyskusja, jak napisa?am - mam swoj? interpretacj?, któr? potrafi? zrozumie?, innych zrozumie? nie umiem, bo sama nie rozumiem takiego post?powania - koniec i kropka. Ja nie mówi?, ?e to co Wy my?licie jest z?e, tylko tyle, ?e do mnie nie dociera.
Offline
Tak mi si? skojarzy?o to o czym piszecie z Ani? i Gilbertem
Offline
no bo przecie? jest jaka? zbie?no?? miedzy obiema parami
W obu On najpierw zrani? jej pró?no??, nadepn?? na ambicj?, co by?o jedn? z przyczyn (aczkolwiek w innym stopniu) znielubienia Jego przez Ni?.
Offline
L.M.M. musia?a chyba JA czyta?.
Offline
antyromans - to jednak standard, który najbardziej lubie
Offline
Mmm czasami mi nawet przychodzi do g?owy ?e chcia?abym taki antyromans
Offline
no, bo to niezwykle romantyczne jest.
i mozna pozniej sobie powspominac
Offline
No, antyromanse s? najbardziej romantyczne. I co? si? dzieje przez ca?y czas. A takie zakochanie si? od pierwszego momentu, to troszk? nudnawe bywa. Spotykacie si?, a potem tylko patrzycie sobie w oczka. Fuuj! Ju? lepiej par? razy drzwiami potrzaska?, ?eby si? potem "mi?o' godzi?
Offline
To wcale nie jest takie rzadkie...znam par? par, w których parnter lub partnerka mog? spokojnie powiedzie? "jak on mi dzia?a? na nerwy" albo "kiedy? uwa?a?em ?e to kawa? zo?zy" To s? dopiero emocje
A co do patrzenia w oczka...kiedy wed?ug Was mija to najgorsze stadium? Statystycznie? Albowiem na w?asne oczy podziwiam par? znajomych, dwójki inteligentnych, pe?nych rozs?dku ludzi którzy po niemal 1,5 roku nadal nie potrafi? si? rozdzieli? na wi?cej ni? dzie? bez zamarudzenia otoczenia na ?mier? i 3 sms-ów na godzin?...na ich miejscu to ja bym si? ze ?lubem wstrzyma?a..w takim za?lepieniu bra? No i nic tam dreszczyku antyromansu! :]
Offline