Strona poświecona Jane Austen
Nie jesteś zalogowany.
Pewnej nocy w pi?knym mie?cie Krakowie mia? miejsce sabacik, na którym grono czarownic rzuca?o zakl?cia (i przekl?cia ) na romantyczn? Mariann?. Poniewa? broni?c jej by?am raczej w mniejszo?ci, szukam poparcia
Sprawy rozwa?(a)ne i do rozwa?enia:
1. Marianna by?a egocentryczk?. Czy wynika?o to z ukszta?towania jej paskudnego charakteru? Mo?e przeciwnie - z jej m?odego wieku i w?a?nie nieukszta?towania osobowo?ci? z ch?ci zrozumienia w?asnych uczu?? z ch?ci zwrócenia na siebie uwagi rodziny/towarzystwa w celu np. uzyskania przyjacielskiego wsparcia? W ko?cu kontakt mi?dzy siostrami w R&R nie by? tak dobry jak kontakt Jane i Lizzy...
2. ?amam?a wszelkie konwenanse. To ju? nie egocentryzm a egoizm - w stosunku do rodziny. Ale tak?e wina gwa?townego i odwzajemnionego (jak s?dzi?a) uczucia. A mo?e i ?wiadomy/pó??wniadomy/nie?wiadomy bunt przeciwko sztwnym obyczajom? ch?? zamanifestowania swojej indywidualno?ci? W ko?cu pó?niejsze feministki by?y za to podziwiane...
3. Nie wyci?ga?a wniosków - czyli by?a i pozosta?a g?upia. Mimo wszystko nie wyleczy?a si? z mi?o?ci do Willoughby'a. Ale jakie s? szanse, ?e si? wyleczy? Pokocha Brandona, to wiemy od Austen (bo jak go nie kocha?? ). Jego wp?yw ukszta?tuje by? mo?e ostatecznie jej charakter i osobowo??. Doro?nie i zmieni si? - czy mo?e, jak chce pewna dama, podzieli los Barbary z naszych marysinych Nocy i dni?
Na niedawnym zje?dzie dyskusja w tej materii od?ywa?a co chwila. A Wy co s?dzicie?
Offline
a ja mam pytanie - Wied?my ju? obgada?y ten temat i znaj? pogl?dy wspó?towarzyszek biesiady, ale chyba powinny przedstawi? swoje ?miertelnikom, co by sie z nim zapoznali...
Ja napisze jutro. ?pie tak od kilku godzin, a przed kompem siedzi jeno lunaparkowa pow?oka
Offline
Ale szkopu? tkwi czy pokocha Brandona, nie zawsze kochamy tych których powinni?my kochac za ich zalety wprost bij?ce po oczach
Offline
Lady_kasiek jak przeczyta?am Twojego posta to stwierdzi?am, ?e idealnie pasuje do Twojego avatarka. To samo mo?na powiedzie? o Scarlett.
Offline
elbereth napisał:
1. Marianna by?a egocentryczk?. Czy wynika?o to z ukszta?towania jej paskudnego charakteru? Mo?e przeciwnie - z jej m?odego wieku i w?a?nie nieukszta?towania osobowo?ci? z ch?ci zrozumienia w?asnych uczu?? z ch?ci zwrócenia na siebie uwagi rodziny/towarzystwa w celu np. uzyskania przyjacielskiego wsparcia? W ko?cu kontakt mi?dzy siostrami w R&R nie by? tak dobry jak kontakt Jane i Lizzy...
To okres romantycznej burzy -- wystarczy przypomnie? tych m?odzie?ców, co to si? zabijali po tym, jak przeczytali "Cierpienia m?odego Werthera". Marianna do tego chyba by?a temperamentna. Jej zapatrzenie w siebie to nie jest jaka? pogarda, czy paskudny charakter, tylko w?a?nie g??boki romantyzm, który nakazuje wg??bia? si? we w?asne uczucia i wszystko dla nich po?wi?ca?.
2. ?amam?a wszelkie konwenanse. To ju? nie egocentryzm a egoizm - w stosunku do rodziny. Ale tak?e wina gwa?townego i odwzajemnionego (jak s?dzi?a) uczucia. A mo?e i ?wiadomy/pó??wniadomy/nie?wiadomy bunt przeciwko sztwnym obyczajom? ch?? zamanifestowania swojej indywidualno?ci? W ko?cu pó?niejsze feministki by?y za to podziwiane...
Romantyzm to tak?e bunt indywidualno?ci przeciwko wszystkiemu. Mo?e troch? mniej to wida? w polskim romantyzmie, który zdominowa?y sprawy narodowe... Nie wykluczam wi?c, ?e JA chcia?a tutaj przedstawi? troch? satyry na romantyzm i romantyków. Ale satyry dobrotliwej.
3. Nie wyci?ga?a wniosków - czyli by?a i pozosta?a g?upia. Mimo wszystko nie wyleczy?a si? z mi?o?ci do Willoughby'a. Ale jakie s? szanse, ?e si? wyleczy? Pokocha Brandona, to wiemy od Austen (bo jak go nie kocha??
). Jego wp?yw ukszta?tuje by? mo?e ostatecznie jej charakter i osobowo??. Doro?nie i zmieni si? - czy mo?e, jak chce pewna dama, podzieli los Barbary z naszych marysinych Nocy i dni?
Wyleczy? si? wyleczy Spokojnie -- tu natura i czas zrobi? swoje. Trudniej jej b?dzie zmieni? temperament, cho? raczej spodziewa?bym si? czego? innego -- ?e po prostu inaczej przekieruje swoje uczucia. Gdyby mia?a z Brandonem dzieci, to mo?na si? spodziewa?, ?e by je rozpieszcza?a.
Offline
Dorfi napisał:
Lady_kasiek jak przeczyta?am Twojego posta to stwierdzi?am, ?e idealnie pasuje do Twojego avatarka. To samo mo?na powiedzie? o Scarlett.
Bo to jest troszeczk? podobna sytuacja tylko, ?e Marianna mia?a troszk? inny charakter nie by?? taka baezwzgl?dna.
Offline
Marianna.... To d?u?sza refleksja.
Ja optymistycznie czepiam si? zdania, które znalaz?am na ko?cu ksi??ki (cytat, ale troch? niedok?adny): "Marianna po?lubi?a Pu?kownika z rozs?dku. Poniewa? jednak nie potrafi?a robi? nic bez wk?adania w to ca?ej duszy i serca, w ko?cu pokocha?a swego m??a uczuciem gor?cym, cho? mo?e nie tak gwa?townym jak ?ywione do Willougby'ego."
Natomiast nikt mnie nie przekona, ?e nie by?a "Zakr?cona" czasem bardziej, a cz??ciej mniej pozytywnie.
Offline
Ja nadal uwa?am, ?e Marianna by?a egoistk?, której nie interesowa?o wiele poza w?asn? osob?. Mo?e kiedy? obudzi si? z r?k? w nocniku, niczym Barbara Niechcic, ale tak naprawd? nigdy nie b?dzie kocha? Brandona.
Offline
Byla egoistka. Nie przejmowala sie matka, ktora przeciez miala na glowie trojke corek i miala sporo klopotow z tym. Nie przejmowala sie swoja siostra, ktore rowniez przezywala niespelniona milosc, tylko robila to dyskretniej. Nie potrafila byc w trudnych chwilach ani oparciem dla matki, ani dla siostry. Jak ona cierpiala, to mieli cierpiec wszyscy - dlatego grala smetne melodie i chodzila jak zombi po domu. Koszmar, nie cierpie takich osob. Nie tlumaczy jej nawet wielka milosc - zyjemy w przeciez nie w samotni, a z rodzina i w calym powiazanym kregu osob, jej cierpienie nie powinno byc az tak odczuwane przez wszystkich jak bylo. Byla po prostu zalosna zakochana dziewczyna, ktora myslala, ze jak ona kocha, to swiat sie skonczy, jak tego nie pokaze. I nijak nie wpadla na pomysl, ze mogla sie NARZUCAC ukochanemu.
Okej, to sa argumenty przeciw. Nie powiem, sa momenty, ze rozumiem jej podejscie, ale poniewaz sporo osob jej broni, pozwole im wypisac agrumenty, dla ktorych moglabym polubic ta mala pinde ;P.
Offline
Jak tu nie broni? Marianny? Nie wypieram si? -- mam do niej pewn? s?abo??, ale przecie? Brandon te? mia?
Na zachowanie Marianny sk?ada si?:
-- m?odo??;
-- charakter;
-- romantyczna moda (to chyba La Rochefoucauld gdzie? twierdzi?, ?e gdyby si? tyle nie mówi?o o mi?o?ci, wielu nigdy by si? nie zakocha?o...);
-- a tak?e to, ?e spogl?damy na ni? niemal jedynie przez pryzmat okresu, gdy by?a (g?upio) zakochana... Zreszt? przy takiej starszej siostrze, to Marianna nie musia?a wykazywa? si? w domu odpowiedzialno?ci?.
Tylko charakter na tej li?cie jest rzecz? sta?? (a przecie? s? te? 'sytuacjoni?ci', którzy twierdz?, ?e ludzie nie maj? charakterów, a jedynie okoliczno?ci...) -- reszta si? zmienia, co powinno inaczej ukierunkowa? zainteresowania Marianny.
Warto zauwa?y?, ?e JA czasem zachowuje si? jak 'dobra wró?ka', która wszystko dobrze urz?dzi dla bohaterów, których lubi. A Mariann? lubi, nawet je?li traktuje j? z ironi?. Dlatego Mariannie przypada Brandon, kto? ?wietnie do niej pasuj?cy -- równowa?y swoj? dojrza?o?ci? jej m?odo??, a przy tym równie jak Marianna romantyczny. Piszecie o nieodpowiedzialno?ci, nie zwracaniu uwagi na rodzin?, opini? innych -- a jak si? zachowuje Brandon, rzucaj?c wszystko, by jecha? do Londynu? Powiecie zapewne, ?e Brandon ma lepsze powody, ni? g?upia mi?o?ci Marianny i Willougby'ego, której nie kibicujemy? Zgoda! Tyle ?e Brandon to dojrza?y cz?owiek, którzy przeszed? ju? nieszcz??liw? mi?o?? (a przypominam tez? pana Benneta o dobrym wp?ywie takiego do?wiadczenia :-P) i niejednego si? w ?yciu nauczy?. Ale przecie? te kilka godzin móg? poczeka? -- z jego zachowania wychodzi bardzo podobna cecha charakteru jak ta Marianny, tyle ?e lepiej ukierunkowana.
Czy Marianna go pokocha i wszystko sko?czy sie dobrze? -- JA to sugeruje. Mo?e troch? przedobrzy?a (mog? sobie te? wyobrazi? negatywny obraz doros?ej Marianny...), ale nie mamy powodów by odrzuca? jej sugestie.
Offline
By?a egoistk?, mia?a taki charakte, naczyta?a si? ksi??ek, i jeszcze jaki stpsunek mia?a do niej matka
"o Moja najukocha?sza Marianno"
Offline
mia?a matk?, która j? je?li nie ukszta?towa?a, to nie wyprostowa?a na czas i mia?a 17 lat! Dziewczyny, popatrzcie na dzisiejsze 17!! (...) nic nie dodam, popatrzcie tylko...
Offline
wiem wiem dó?
czuj? to samo, czasami jak rozmawiam z m?odszymi niechby i o 2 lata dzieweczkami to my?l? "O mamo ja te? by?am taka glupia w ich wieku"?
Offline
Có? nie da si? zaprzeczy?, ?e by?a egoistyczna i wyj?tkowo nierozwa?na, ale te? m?oda i uczuciowa a Willougby strasznie namiesza? jej w g?owie. Po?wi?ca? jej wi?cej uwagi ni? komukolwiek innemu i wi?kszo?? widz?c jego zachowanie by?a pewna, ?e wkrótce si? o?wiadczy, uwa?ali to za pewnik. Przy takim zachowaniu Willougby'ego i takiej reakcji otoczenia chyba ka?dy na miejscu Marianny straci?by g?ow?.
Offline
Stracic glowe, a egoistycznie sie zachowywac w ogole - to sa dwie zupelnie inne rzeczy.
Offline
Mówi si?, ?e ta powie?? nazywa si? Sense AND Sensibility, tzn. obie rzeczy musz? zosta? po??czone. Tak jak Lizzy i Darcy s? dwiema po?ówkami i uzupe?niaj? swoje braki, tak tu dwie siostry reprezentuj? jedn? osob?. Elinor robi tylko to co jest najlepsze dla dobra innych, a Marianna tylko to co jest najlepsze dla niej samej. Pod koniec powie?ci obie staj? si? bardziej do siebie podobne.
My nie mamy polskiego odpowiednika, ale sensibility definiuje kilka ró?nych rzeczy naraz. To wra?liwo?? na pi?kno, dobro, sztuk?. To moralno?? - wyczucie co jest s?uszne lub z?e, ws?uchanie we w?asne sumienie. To te? indywidualizm, czyli bunt przeciw narzuconym normom spo?ecznym.
Ten nurt powsta? dlatego, ?e ludzie byli traktowani raczej jak tryby w zegarku ni? osoby czuj?ce indywidualnie. Np. na pocz?tku XVIII w. uwa?ano, ?e mo?na m?odych pobra? dla kasy i dobra ca?ych rodzin, a mi?o?? lub co? w tym rodzaju przyjdzie sama. Pod koniec tego wieku, w?a?nie pod wp?ywem sensibility, docenia si? ju? mi?o??. Rodzice raczej dbaj? o to, ?eby córki poznawa?y odpowiednich kandydatów, czyli ?eby nie sko?czy?y z biedakiem, ale nie cisn? ich do ?lubu. Pojawia si? te? wstr?t fizyczny, bo wcze?niej nikt nie s?dzi?, ?e pi?tnastolatka mo?e mie? opory przed seksem ze starym dziadem.
Sensibility by?a te? przejawiana fizycznie, czyli osoba wra?liwa czuje ca?ym cia?em sytuacj? brzydk?, niemoraln?. Marianna choruje, Lizzy czuje obrzydzenie ta?cz?c z Collinsem i reaguje bólami g?owy na konflikty. Ale w skrajnej postaci sensibility przejawia?a si? jako neurotyzm i hipochondria - pani Bennet czy pan Woodhouse.
Sensibility to te? w ogóle ca?y ?wiat uczu?. Bez tego osoba jest zimna czy nawet ozi?b?a. Charlotte nie przejawia ?adnej pasji. Jej seks z Collinsem b?dzie mechaniczny.
Ani Elinor and Marianna nie s? skrajnymi przypadkami, ale wci?? brakuje im do bycia pe?n? osob?. Po chorobie Marianna postanawia po?wi?ci? si? innym. Docenia? ich wk?ad i trudy.
Elinor uczy si? p?aka?. Wcze?niej Marianna mówi rzeczy niewygodne, ale Elinor ci?gle k?amie ?eby kry? wszystkich dooko?a. Usprawiedliwia przed sob? decyzj? Edwarda kiedy ten przedk?ada honor nad jej szcz??cie. Marianna cierpi otwarcie, Elinor skrycie. Marianna cz?sto krzywdzi siostr? bezwiednie, bo, jak sama zauwa?a w pewnym momencie, Marianna nie kryje nic, a Elinor wszystko. Nikt oprócz Elinor nie wie o zar?czynach Edwarda i co ona prze?ywa. Dla Marianny Elinor i Edward to para, i tak te? ich traktuje.
Austen, jak zwykle, propaguje z?oty ?rodek. ?adne z tych zachowa? nie jest dobre czy zdrowe. Zachowanie Marianny nara?a j? na ?atwe wykorzystanie. Gdyby zachowa?a wi?ksz? ostro?no?? to Willougby nie poczyna?by sobie z ni? tak lekko. Ale zachowanie Elinor przynosi taki sam efekt. Edward krzywdzi j? bezwiednie, bo ona tak kryje swoje uczucia, ?e on w ogóle nie ma o nich poj?cia. Marianna musi si? nauczy?, ?e nie jest sama na ?wiecie, a Elinor musi si? nauczy? walczy? o sam? siebie.
Z tak? osob? jak Marianna jest ci??ko wytrzyma?, ale jeszcze trudniej jest wytrzyma? bycie tak? osob? jak Elinor.
Ostatnio edytowany przez SylwiaS (2009-08-17 00:36:52)
Offline
Czy ja wiem? Jesli sie sensem swojego zycia uczyni prace dla innych tomysle, ze spokojnie mozna taka Elinor zostac. I nie bardzo widze, jak Elinor mogla poprowadzic swoje zachowanie - nawet gdyby pokazala Edwardowi, ze go kocha to przeciez nie byloby latwego rozwiazania. Gdyby rzucil ta F.(nie pamietam imienia) to narazilby sie na ostracyzm spoleczny i sam mialby problemy z wlasnym sumieniem, aprzeciez to wcale nie wrozyloby dobrze zwiazkowi Elinor i Edwarda. Moze ona sie tego domyslala i dlatego nic specjalnego nie robila. A wsumie robila wszystko, zeby jemu bylo jak najlepiej, a nie koniecznie jej.
I wg mnie przyklad Marianny tez mogl negatywnie wplynac na zachowanie Elinor- jakbym miala pod nosem przyklad tak podkladajacej sie osoby, ktora potem strasznie cierpi to nie wiem, czy bym nie probowala robic wszytsko,zeby nie byc tak odbierana.
Offline
Nie sadze, aby Edward narazil siebie na ostracyzm za zerwanie zareczyn z Fanny - w zasadzie nie bylo to przeciez rzadkoscia w tantych czasach. Szczegolnie w przypadku tajnych zareczyn wbrew rodzinie...
Offline
Tak czytam czytam i mam wra?enie, ?e teraz to Eleonora potrzebuje obrony
Szczerze mówi?c, ja si? jej wogóle nie dziwi?, ?e swoje uczucia ukrywa?a nawet przed najbli?sz? rodzin?. Zarówno usposobienie jak i styl bycia matki i Marianny by? taki, ?e wszelki objaw cierpienia ze strony Eleonory, to one odbiera?yby podwójnie. Efekt by?by taki, ?e zawód Eleonory by?by zawodem jej najbli?szych. Poza tym i matka i Mariann (oczywi?cie nie w z?ej wierze, ale dlatego, ?e ich zdaniem tak by nale?a?o) przez ca?y czas powtarza?yby jaka to ona biedna, nieszcz??liwa, jak je wspó?czuj? i ?e Edward powinien to czy tamto. Efekt by?by taki, ?e nie?wiadomie sprawia?yby jej wi?cej bólu, same przy tym równie? cierpi?c z jej powodu. Eleonora nie lubi?a by? w centrum zainteresowania, wola?a by? na uboczu. Ods?aniaj?c uczucia natychmiast sta?aby si? g?ówn? postaci?, na jak? zwraca si? uwag?, o której si? mówi. Jest jeszcze jedna rzecz. Cho? jej najbli?si tak twierdzili, a i ona sama podejrzewa?a, to Edward nigdy nie da? jej do zrozumienia, nie powiedzia? jej, ?e j? kocha. By? bliskim przyjacielem, ale nigdy nie próbowa? jej uwodzi?, jak to robi? Willoughby wobec Marianny. Sp?dza? z ni? du?o czasu, ale nie zachowywa? si? jak wielbiciel. Okazywa? jej uczucie, ale nie uczucie m??czyzny do kobiety,a raczej brata do siostry czy przyjaciela do bliskiej przyjació?ki. Tak wi?c Eleonora mog?a w?tpi? w jego uczucie. Tym bardziej gdy dowiedzia?a si? o jego zar?czynach musia?a milcze?. Ona nie mia?a powodu by co? od niego oczekiwa?, wi?c nic nie dawa?o jej praw, ?eby mówi? o swojej mi?o?ci do niego. Nie mog?a za?o?y?, ?e on nie kocha swojej narzeczonej. Przeciwnie s?dz?, ?e ?ywi?a podejrzenie, ?e narzeczona nie jest mu do ko?ca oboj?tna. Mog?a podejrzewa?, ?e ?a?uje o?wiadczyn, ale nie mog?a stwierdzi? z pewno?ci?, ?e gdyby j?-Eleonor? zna? wcze?niej, to nie zar?czy? by si? z Lucy. Ona by?a ca?y czas w niepewno?ci. Nie chcia?a stawia? w trudnej sytuacji ani jego, ani swoich bliskich, ani siebie, mówi?c o uczuciach, które nie musia?y by? odwzajemnione, mimo podejrze? i zapewnie? innych osób.
Offline
Marianna by?a egzaltowan? smarkul? rozpuszczon? przez matk? i dlatego si? zachowywa?a jak si? zachowywa?a . Niestety normalne w tym wieku i tej sytuacji Jak dosta?a od ?ycia kopa , to znormalnia?a . W sumie nie widz? ró?nicy mi?dzy Mariann? , a dzisiejszymi nastolatkami - poza ubrankiem i warunkami ?ycia . Psychika i nastawienie jest takie samo - JA jestem najwa?niejszym p?pkiem ?wiata i MOJE prze?ycia s? najwa?niejsze i wyj?tkowe - to jest po prostu cecha pewnego etapu dojrzewania , zw?aszcza , je?eli si? dziecko puszcza samopas i na wszystko pozwala . Nic nowego pod s?o?cem .
Offline
Tamara, twoja wypowied? zaczyna sie bardzo ostro i z pierwszym zdaniem sie nie zgadzam "Marianna by?a egzaltowan? smarkul? rozpuszczon? przez matk? i dlatego si? zachowywa?a jak si? zachowywa?a" - tak ostro oskar?asz Marianne, a ju? w drugim piszesz, ?e to narmalne w jej wieku itd. - i z tym ca?kowicie sie zgadzam, jak rówiez z tym, ze teraz nastolatki te? sie tak zachowuj? i poza w?asnie ubraniem w zachowaniu nic tak naprawde nie wyró?nia Marianny - i to moim zdaniem jest przyk?ad fenomenu w powie?ciach JA, ze odnajdujemy w nich charaktery ludzi z którymi teraz sie równiez stykamy. Co do Eleonory, to jest ju? starsza i dziwne by by?o gdyby ona sie obnosi?a ze swoimi uczuciami, tak jak m?odsza siastra. Pozatym tak jak i wspó?cze?nie m?ode kobiety maja ró?ne charaktery a co sie z tym wi?ze ró?ne zachowania. Jak pisze Dione, ona mia?a wszelkie podstawy aby powatpiewac w uczucie Edwarda, czego nie mo?na by?o powiedziec o Mariannie, której Willougby okazywa? uczucie nawet przy ca?ej reszcze towarzystwa i tak naprawde ka?dy spodziewa? sie o?wiadczyn z jego strony. Nie zgadzam sie natomiast z tym, ze obie siostry sie uzupe?niaj?. Po prostu obie maj? inne charaktery i moim zdaniem wcale nie jest przerysowany ?aden charakter, a po??czenie obu w jeden stworzy?o by osobe z bajki, a my?le, ?e nie tego szukamy w ksi??kach JA. Pozatym bardzo mi szkoda Marianny, wydaje mi sie, ?e nigdy nie pokocha?a Pó?kownika Brendona i tak naprawde wybra?a go zeby nie byc sama, albo wiedzia?a, ze nie pokocha ju? nigdy nikogo tak jak Willougby'ego.
Offline
Marianna nie miala powodow watpic w uczucie Willougbyego, bo nie przyszlo jej nawet przez mysl, ze komus moglaby sie nie podobac - to tez kolejny przejaw egocentryzmu i egoizmu.
Offline
Aine a czego mo?emy oczekiwa? od m?odej niedojrza?ej dziewczyny? przecie? mia?a wszelkie powody ?eby wierzy?, ze mu sie podoba. Nie mo?emy przecie? oczekiwa? od tak m?odej dziewczyny doros?ego postrzegania ?wiata. Pozatym mia?a dusze bardzo romantyczn?, tak naprawde to by?o jej przekle?stwo. Gdyby tak naprawde Willougby nie mia? romansu i gdyby Ciotka jego sie o tym nie dowiedzia?a to o?wiadczy?by sie Mariannie. A tak ta biedna dziewczyna prze?y?a wielkie rozczarowanie.
Offline
usprawiedliwia jej zachowanie ca?a ta sytuacja i jej m?ody wiek.
Offline