Strona poświecona Jane Austen
Nie jesteś zalogowany.
Mnie zawsze zastanawia dlaczego w filmach czasami rezygnuj? z naprawd? fajnych scen na rzecz wymy?lonych tych przez scenarzystów. Tak jak w P&P 05 - scena nocna - gdy pojawia si? Lady Katarzyna u Lizzy?
Nie rozumiem te? dlaczego nie mogli przedstawic Toma jakim by? naprawd?.
Wyobrazam sobie tak? scen?, oto w s?siedztwie Steventon pojawia si? m?ody, przystojny, wykszta?cony, inteligenty me?czyzna, o dobrym sercu i z dobrymi manierami.
A nie m?odzieniec kt trwoni swój czas na hulankach i w domach publicznych. Co to za g?upota.
I Jane spotyka si? z nim a on j? urzeka swoimi cechami, swoim zainteresowanem literatura itp. Zauroczeni soba oboje zachowuj? si? troch? wystepnie podczas balu, ale to dlatego, ?e zapominaj? o konwensach poniewa? s? sob? tak bardzo zauroczeni.
Czy tak nie by?oby lepiej.
Wiadomo przecie? ?e dla inteligentych kobiet inteligentni m??czy?ni s? bardzo poci?gaj?cy.
Jesli chcieli nawi?za? do tego, ?e Tom by?a jak Darcy, to przecie? co jak co, ale dobrego wychowania, i tego ?e by? hulak? nie mo?na zarzucic Darcy'emu.
Offline
Mia?am dok?adnie takie same my?li, Snowdrop .
Offline
Ale jak wiadomo kobiety lubia drani, wiec taki film jak snwdrop zapodala wyzej sprzedalby sie tylko wsrod Cynicznych Rozwaznych (cytat ). Bo facet bylby (sorki za slowo) NUDNY! A tak zawsze mozna sie na nim slinic, bo taki wspanialy, romantyczny i emocjonalny ;P.
Offline
a ja sie nie zgadzam ze snowdrop. scenariusz, ktory przedstawilas az krzyczy bana?em i nuda. Oczywiscie to moja prywatna opinia, ale ja nie lubie takich szablonów. jak dla mnie postac toma zostala przedstawiona duzo wierniej w stosunku do historii, niz Jane (nie mowie o zyciorysach, ale o obyczajowosci). Na podstwie ksiazek Jane wykreowalismy sobie pewien grzeczniutki i milusie wyobrazenie "Jak maly Jasiu wyobraza sobie czasy JA". A Jane jako kobieta tak wlasnie chciala go postrzegac, co nie znaczy, ze bylo to zgodne z rzeczywistoscia. To tak jakby na podstawie Samotnosci w sieci za kilkaset lat nasza progenitura doszla do wniosku, ze spadek przyrostu naturalnego w Polsce w latach 2000-2006 spowodowany byl wzrostem popularnosci internetu i wirtualnego seksu (zamiast klasycznego ).
Oczywiscie ksiazki JA to kopalnia wiedzy na temat obyczajowosci, ale jedynie pod warunkiem, ze wiemy jak ja wydobyc i jak oddzielic prawde od kreacji i wizji autorskiej.
Mnie nigdy Darsik nie emocjonowa?. Zawsze twierdzi?am i nadal twierdze, ze by? to nudny go??, aczkolwiek z perspektywami. Nigdy mnie taki typ nie emocjonowal. Postacie typu Tome Jones, Valmont, czy obecnie Tom - zawsze. Duzo ciekawsze bylo rozwiazanie filmowe - poczatkowe narzucenie nam negatywnej opinii o Tomie - ze hulaka, ze bawidamek (jak dla mnie doswiadczenie, to jedna z jego podstawowych zalet u faceta), a potem odkrywamy jego drugie oblicze - ze oczytany, inteligentny, ?e ma poczucie sprawiedliwosci, wartosci, ze ma serce i jak to derce potrafi kochac.
Nie, sory winetu, na filmie ze scenariuszem snowdorpka naszego pewnie bym spala...
Sorki za brutalna szczerosc
Offline
No przecie? by?by romantyczny, emocjonalny itd. Nie by?by taki jak Pan Wisley ... nie, nie, nie ... scen? w bibliotec? bym zostawi?a, z rzek? te?, tylko bez domów publicznych!!!. Mówi?c o manierach mia?am na mysli ?e nie by? hulak?, co to si? upija i seksuje byle gdzie. Nigdy do g?owy by mi nie przysz?o ?eby pozbawia? Toma tych iskierek w oczach naszego Jamesika.
Offline
snowdropku, to skad mialby miec te iskierki, skoro odbierasz mu wszystkie doswiadczenia, ktore mu te iskierki wywoluja?
Te domy publiczne to sam smaczek naszgo Toma
Offline
No mo?e mniej osób porwa?by Jamesik gdyby nie hasa? po domach publicznych, mnie tam tak. JA te? porwa?.
A iskierki na pewno mia?.
Offline
Offline
Je?li ogl?da?y?cie sceny niewykorzystane w filmie to na pewno widzialyscie scene pierwszej próby o?wiadczyn Wisley'a. Jest to w dniu kiedy przyje?dza Henry na samym poczatku filmu. Scena zaczyna sie, ?e Wisley puka do domu Austenów a potem jest razem z Jane w ogrodzie i rozmawiaj? kiedy pod drzwi domu podje?dza Henry. Jane przerywa dukaj?ce wyznanie Wisley'a i biegnie w stron? brata.
Zauwa?cie, ?e w filmie kiedy przyje?d?a Henry siostry s? w pokoju. biegn? do drzwi a potem.... Jane, która zbiega?a po schodach nodbiega od strony ogrodu.
Troch? im si? chyba pomiesza?o przy monta?u.
Zauwa?yli?cie mo?e jeszcze podobne wpadki?
Offline
Po filmie zajrza?am do biografii "Niezlomne serce" /tak pono? ci??ko czytanej!/, a tam w?a?nie s? bardzo ciekawe wzmianki o rodzinie JA i o samym Tomie Lefroyu. O rodzinie napisz? w innym miejscu, tu za? jedynie o Tomie. Niezale?nie od fantazji scenarzysty, mimo wszystko wiele scen jest zbli?onych do prawdy. Sam Tom ?y? a? 93 lata, i gdy go spytano przed ?mierci? o JA, odrzek? ?e by?a jego 'szczeni?c? mi?o?ci?'. Jane w swych listach /które te? mam/ sama wspomina o balu, na którym pozna?a Toma. Ale niestety tylko w paru zdaniach. Trudno z tego wysnu? co? g??bszego. Ale JA mia?a tak?e innych konkurentów w swym ?yciu, a jednemu nawet obieca?a r?k?, jednak po namy?le ju? nast?pnego dnia wys?a?a odmown? odpowied?. Ta ciekawa wzmianka mog?a by? podstaw? filmowego w?tku z Wesleyem. Dla mnie film by? bardzo przyjemny, ale jak s?usznie pisa?a pewna recenzentka w gazecie, film jest tylko oparty na biografii JA a uj?ty w kanwie "Dumy i Uprzedzenia". Chyba to najlepsze podsumowanie, prawda? I dobrze, ?e grali aktorzy ma?o opatrzeni, ale o przyjemnej aparycji.
Offline
Mniejsza o to, czy zgodny, czy nie zgodny z biografi?, film mi?o si? ogl?da i tyle. Moim zdaniem jest bardziej przyst?pny dla wspó?czesnego widza ni? ekranizacje powie?ci Jane Austen, a mo?e by? pocz?tkiem zainteresowania nimi i ich autork?.
Offline
Skoro w innym w?tku Vasco wrzuci? linka do tego tematu, to mo?e go troch? od?wie?? .
AineNiRigani napisał:
Na podstwie ksiazek Jane wykreowalismy sobie pewien grzeczniutki i milusie wyobrazenie "Jak maly Jasiu wyobraza sobie czasy JA". A Jane jako kobieta tak wlasnie chciala go postrzegac, co nie znaczy, ze bylo to zgodne z rzeczywistoscia.
Hmm, dla mnie w?a?nie "Becoming Jane" jest przyk?adem owego grzecznego i milusiego wyobra?enia czasów JA, bo, nie licz?c postaci Toma (bo co do jego przedstawienia pod wzgl?dem obyczajowo?ci epoki to w sumie si? zgadzam), film jest tak pi?kny, g?adki, romantyczny, plus ?adny wizualnie, jak tylko film o tej epoce móg?by by?. Sama fabu?a te? ca?kowicie pod to podchodzi - ona troch? zarozumia?a, on a? momentami do przesady pewny siebie , nie lubi? si?, pó?niej si? zaczynaj? lubi? (a nawet wi?cej ni? lubi?) - nie licz?c ko?cówki to klasyczny wzór ameryka?skich filmów i seriali dla m?odzie?y czy komedii romantycznych (plus takie postaci jak Wisley, b?d?cy przeciwie?stwem Toma i przeszkod? na drodze zej?cia si? bohaterów). Scenariusz, który przedstawi?a snowdrop, nie musi by? nudny i banalny, gdyby doda?o si? do niego w?a?nie kilka elementów epoki, których w powie?ciach Jane nie ma, a postaci troch? by si? skomplikowa?o. Tom nie musia?by by? jednowymiarowym bohaterem w stylu, ?e skoro spokojny, a nawet nie?mia?y m?ody cz?owiek, to od razu taki Edward Ferrars czy Edmund Bertram, czyli w sumie nudziarz, z którym nie mo?na si? bawi?. Tom móg?by by? (skoro ju? porównuj? do postaci z powie?ci) tak? mieszank? Henry'ego Tilney'a czy Franka Churchilla, czyli pewny siebie, przebojowy, czaruj?cy, dobrze wychowany, a spokojny w wi?kszym towarzystwie, i to takim, gdzie s? m?ode panny i starsze, lubi?ce plotki panie (cho?by po to, by nie mie? w towarzystwie z?ej opinii); taki Tom bez ?adnych niekonsekwencji kreacji postaci spokojnie móg?by troch? hula? i sp?dza? wieczory z kolegami w burdelach, bo pewnie niejeden m?odzieniec z tej epoki tak robi?, pozostaj?c jednocze?nie dobrze wychowanym m?odym m??czyzn? i odpowiednim towarzyszem m?odych dam (tu przypomina mi si? George Osborne z Targowiska Pró?no?ci). Równie? Jane, jako spokojna m?oda dziewczyna, nie musia?aby by? Fanny Price. Podobno Jane by?a spokojna i wobec obcych raczej nie?mia?a, ale chocia?by z listów wiemy, jak z?o?liwa i bezwzgl?dna potrafi?a by?. Gdzie? czyta?am, ?e oboje byli mieszank? nie?mia?o?ci i zuchwa?o?ci i dzi?ki temu czuli si? dobrze w swoim towarzystwie, potrafili si? przed sob? otworzy?. Ich filmowe rozmowy nie musia?yby by? grzecznymi i nudnymi konwersacjami o pogodzie, literaturze i o tym, ?e dzisiejszy bal jest nadzwyczaj udany; np. mo?na wyobrazi? sobie scen?, w której Jane i Tom siedz? obok siebie i rozmawiaj?, a obserwuj? ich starsze plotkary z towarzystwa i jedna z nich mówi co? w stylu, ?e mi?a i spokojna z nich para, ?e oboje to grzeczni i dobrze wychowani m?odzi ludzie, a w tym czasie oni bezwzgl?dnie krytykuj? towarzystwo, a w szczególno?ci patrz?ce na nich przychylnym okiem matrony (tu mi si? przypomina scena z "Emmy" z Kate Beckinsale, kiedy Emma i Frank grzecznie siadaj? obok siebie, po czym zaczynaj? mniej grzecznie plotkowa? o Jane Fairfax).
Ja nie mówi?, ?e film jest tragiczny, bo nie ogl?da?o mi si? do ?le - podoba mi si? muzyka, ogólny klimat, zdj?cia, ca?a obsada (nie licz?c Anne Hathaway ), ale taka fabu?a wyj?tkowo mi si? nie podoba, i w sumie nawet nie chodzi o to, ?e to historia Jane Austen, bo nawet gdyby to by? film o a la austenowskiej bohaterce, której na imi?, przyk?adowo, Charlotte Moore, i bohaterze, który zwie si? co? w stylu Harry Barton, to i tak fabu?? uzna?abym za zbyt ckliw?, cukierkowat? i banaln?.
Offline
Becoming Jane nie jest i nigdy nie by? biografi? jane - to juz przeciez uzgodnilysmy. Chwyt marketingowy jaki zastosowano wynika z ciaglej popularnosci Jane jako pisarki dla kobiet. Rowniez film byl adresowany do kobiet i do takiego odbiorcy dostosowany. W dodatku holywoodzki Ze swiatem i czasami JA ma tyle wspolnego co wiekszosc naszych wyobra?en. Czyli caly czas potwierdza sie wczesniej cytowana opinia
Offline
Ostatni akapit mojego ostatniego posta napisa?am, ?eby nie wysz?o, ?e jestem jakim? zawzi?tym przeciwnikiem BJ, i ?e historia by mnie nie zachwyci?a nawet gdyby nie by?a biografi? Jane . Chodzi?o mi g?ównie o to, ?e historia bardziej zgodna z prawd? (a raczej z tym, co wiemy o Jane i Tomie) nie musia?aby wia? bana?em i nud?, jak Ty to stwierdzi?a?.
I chyba ?le zrozumia?am, co mia?a? na my?li wcze?niej . Gdy pisa?a?, ?e na podstawie powie?ci mamy ugrzeczniony obraz epoki, my?la?am, ?e mówisz ogólnie o ca?ej wersji przedstawionej przez snowdrop, a jednocze?nie uznajesz, ?e BJ tak? wersj? w?a?nie nie jest; kolejny raz przeczyta?am i teraz zrozumia?am, ?e mówi?a? tylko o postaci Toma
. A, jak pisa?am, co do Toma si? zgadzam, cho? samo zestawienie Toma-hulaki i zarozumialca na pocz?tku z tym dobrym i potrafi?cym kocha? Tomem pó?niejszym jest jak na mój gust zbyt skrajne.
Offline
Czekaj, czekaj, bo chyba sie jednak nie rozumiemy. Musialam wrocic do calej dyskusji i doczytac kontekst
Historia zgodna z prawda nie musia?aby wia? nuda, z tym sie zgodz?, ale scenariusz Snowdrop - juz tak. Stanowi?by kalke ktorejs z powiesci JA, a to rowniez byloby bledem.
Poza tym wydaje mi sie, ze wiekszosc spostrzega Toma tak jak Darsika - ze sie zmieni? po poznaniu Jane. A w zasadzie to nie on sie zmieni?, a ona (czy raczej jej postrzeganie jego zachowania). On pozosta? ca?y czas taki sam, tylko w momencie gdy poznajemy kogos blizej zmienia nam sie kontekst jego zachowania i jego interpretacja. A nie sam cz?owiek. I jak dla mnie czyni to scenariusz bardziej rzeczywisty - de facto niz wyidealizowana mrzonka, pe?na pensjonarskiej s?odyczy i naiwnosci, gdzie jane by?aby naiwna g?sk?, która nie wiedzialaby o erotyce nic poza trzymaniem sie za raczki.
Offline
a mnie by?o smutno po obej?eniu filmu... wiedzia?am jak sie sko?czy... ale taka mi?o??... i co?
Offline
zycie jest brutalne niestety
ja nadal nie moge wybaczyc bohaterce rzucenia tego nudnego, ale za to dosc stabilnego Wisleya
Offline
eee tam. Gdyby wygladal jak Dvaid Bamber, nie mialabys juz takich problemow
Offline
wybaczy? nie mo?esz? a mia?a niby mie? nudne i stabilne ?ycie... przecie? ona sie do tego nie nadawa?a... unieszcz??liwi?a by jego i siebie. Dziwie sie tylko Lefroy'owi ?e tak ?atwo odpu?ci? a co wiecej o?eni? sie itd. tego ja jemu wybaczy? nie moge... ale m??czy?ni ju? tacy byli, sa i bed?.
Offline
Znajac Loane, to ja sobie nie wyobrazam tego, aby napisala inaczej
Ja tam w zasadzie nie mam nic do filmowego Lefroya - ani przed ani po calej historii. W zaadzie to on byl w sytuacji bez wyjscia, dal sie poniesc namietnosci i chcial zapomniec o odpowiedzialnosci za rodzine - nie chodzi nawet o to, ze nie mogl zapewnic Jane zadnej przyszlosci, bo powiedzmy przy odrobinie szczescia mogliby zyc skormnie, ale z sensem. Chodzi glownie o to, ze on nie byl sam sobie sterem, zeglarzem okretem - kazdy jego czyn niosl kolosalne konekwencje dla matki i licznego rodzenstwa. Przeciez to jego posluszenstwo wobec wuja dawalo im w miare regularnie wyplacana pensje. A mimo to dal sie poniesc szalenstu i dopiero rozsadek Jane, ktora uzmyslowila sobie jaka odpowiedzialnosc na nim i na niej ciazy, doprowadzil do takiego, a nie innego zakonczenia calej historii.
W zasadzie w XIX nie mozna mowic o jakimkolwiek szczesliwym, zawartym z milosci malzenstwie (nasza Marysienka i Sobieski kilkadziesiat lat wczesniej to ewenement na skale swiatowa ) - a po zawodzie milosnym czlowiek tym bardziej jest zniechecony i latwy do manipulowania, szczegolnie ten ubezwlasnowolniony.
Offline
no niby tak... ale przecie? mogli sie zar?czy? potajemnie i poczekac a? Tom zostanie prawnikiem i bedzie mia? ?rodki i na utrzymanie rodziny i ma??e?stwa... wiem, wiem w tamtych czasach to by?o ma?o mo?liwe. Ale ja wole jednak szcz??liwe zako?czenia a pomi?dzy nimi tak iskrzy?o! ech...
Offline
Mnie tez przyjemnie sie oglada szczesliwe zakonczenia, ale skrzywienie zawodowe sprawia, ze nie potrafie do konca sie oderwac od realiow epoki
Potajemne zareczyny tak naprawde byly rzadko praktykowane, a nawet jesli - nic nie znaczyli i niczego nie rozwiazywaly. Potajemny slub dosc szybko wyszedlby na jaw. Miedzy filmowa Jane i Lefroyem bylo to iskrzenie - z jednej strony i odpowiedzialnosc, mimo mlodego wieku, z drugiej.
Offline
no wiem... mam chyba za bardzo romantyczn? nature... dosc w ?yciu jest nieszcz??liwych zako?cze?. Mi?o dla odmiany zobaczy? dobre, No ale tu nie mog?o by? dobrego zako?czenia... pewnie dlatego JA pisa?a zawsze dobre zako?czenia, mimo wszelkich przeciwnosci. I dlatego tak kocham jej ksi??ki.
Offline
a mnie wlasnie te szczesliwe zakonczenia czasem raza - bo wolalabym troche inne
Offline
a ma?o masz w ?yciu tych innych? jeszcze o nich czyta??
Offline