Strona po¶wiecona Jane Austen
Nie jeste¶ zalogowany.
Caitriona napisa³:
gdzie Ty widzisz, nawet "na swój sposób", to podobieństwo do Upiorka??
![]()
Słońce, w rysach, w rysach
I paluszkach
Offline
W zasadzie nie trzeba było oczekiwać wiele od tego filmu, bu poczuć zawód. Ja wiedziałam, że film ten będzie przesłodzony i trochę przekłamany, ale spodziewałam się raczej kilku bali, na których Jane i Tom by tańczyli, kilku spotkań czy schadzek, wyznania miłości, a w końcu Tom by wyjechał, Jane by popłakała kilka dni, pojechała nad morze z Cassandrą (tego się spodziewałam, bo widziałam zdjęcia ) i w końcu otrząsnęła i zdecydowała - będę pisarką! Bez happy-endu, to wiadomo, ale zakończenie raczej optymistyczne, które budziłoby nie uczucia "Czemu nie mogli być razem? Ona taka biedna była", ale "Nie byli razem, ale dzięki temu pisała!". Też patos, też romantyzm, też miałabym się czego czepiać
, ale nie byłoby to aż tak przekłamane (ciągle chyba najbardziej przeraża mnie próba ucieczki...). Z normalniejszym scenariuszem nawet może pyskatą Jane i zarozumiałego Lefroy'a bym zniosła.
Ostatnio edytowany przez Akaterine (2007-09-05 16:40:17)
Offline
AineNiRigani napisa³:
Caitriona napisa³:
gdzie Ty widzisz, nawet "na swój sposób", to podobieństwo do Upiorka??
![]()
Słońce, w rysach, w rysach
I paluszkach
Ja chyba muszę wybrać sie do okulisty...bo za Chiny nie widzę najmniejszego podobieństwa czegokolwiek (tylko akcent ewentualnie) Daleko McAvoyowi do Upiorka, oj daleko, daleko!!
Offline
WIecie co....pal licho ze zgodnością, z historią i tak dalej... jak dla mnie ten film po prostu nie ma tego czegoś co sprawia ze chce się go jeszcze raz oglądać..nie jest filmem w którym każdy charakter ma coś ciekawego... żałuję że jest po prostu historią do obejrzenia...
Tak na gorąco (dobrze że nie poszłam na przedpremierę...atmosfera oczekiwania mi opadła) - muzyka i zdjęcia na 5, aktorzy na 3,5, za to scenariusz i pomysły ala ucieczka Jane... zupełnie na nie Nie mogłam się zupełnie skupić na oglądaniu znając na wyrywki 'Dumę i uprzedzenie' oraz 'Rozważną i romantyczną' - mam wrażenie że każda postać i każda scena jest żywcem przetworzoną sceną z którejś z książek, a więc ma na siłę pokazać jak to życie Jane w każdym calu inspirowało jej twórczość... irytujące.
Film mi siÄ™ podoba, ale jednak bardzo daleko mu do kategorii "ulubione"
Offline
A czy dotarło do was, kiedy się w sobie zakochali? Bo do momentu balu przekomarzali się tylko, a później nagle bach! wielka miłość. Wszystko przez taniec i cudowne pojawienie się Toma w nim?
Offline
Z tego co ja zauważyłam, to już wcześniej było pewne zauroczenie, aczkolwiek rzeczywiscie niekonsekwencja pozostaje, bo niby za co to uczucie tak nagle wybucha?
Offline
Gdzieś czytałam sugestię, że za piękny uśmiech McAvoy'a po walce bokserskiej .
Offline
A tak w ogóle czy oni mogli tak się tłuc bez koszul na widoku? Dajcie spokój...
Offline
w sumie dlaczego nie? Zapasy i boks niemal do końca XVIII w. były obowiązkowymi zajęciami w szkołach dla chłopców z rodzin arystokratycznych. W oświeceniowych szkołach wojskowych był niezwykle wysoko ceniony jako idealny do zachowania sprawności fizycznej i zdrowia. Dużp bardziej niż szermierka, która przy XVIII-wiecznych zmianach w sposobie walki stawała się po prostu bezużyteczna. Machanie szpikulcem wychodziło z mody, a boks stawał się trendy
Zresztą boks zawodowy powstał już pod koniec XVII w. a właśnie niemal tuż przed narodzinami JA zostały opracowane reguły i zasady gry. Zarówno boks jak i zapasy były bardzo wysoko cenione i ja bym nie lekceważyła tego faktu. Ja wiem, że Darcy mówiący "Zwalczę to" jest krejzi seksi kul, ale Tom z zakrwawioną facjatą wygląda dużo bardziej autentycznie - sorki, ale Darcy z refleksem Colina bije sie jak niczym Baśka Jeziorkowska
Offline
dlatego Darcy ma szpadę :p zresztą w zwalczaniu to się tylko mocny w gębie okazał...
mnie bardziej chodziło o tłuczenie bez koszuli... nie znam się na realiach historycznych, zawsze byłam z historią na bakier ;(
Ostatnio edytowany przez Rosenblaetter (2007-09-18 00:07:35)
Offline
Rosen, wiem ze pewnie bedzie, ze sie czepiam, ale na tym punkcie jestem dosc czula - wydaje mi sie ze to nie byla szpada
W sumie nie wiem, czy ten brak koszul byl tak gorszący. Przyzwyczailiśmy sie do niemal pruderyjnego poglądu na temat czasów JA, a tymczasem w wielu przypadkach jest to jedynie mylne wrażenie, które stwarza nam JA w swoich powieściach. Może jako koieta była delikatniejsza i jednak mniej eksponująca swoja seksualność, przez co po prostu nie wypadało pisać inaczej ale już biorąc pod uwagę twórczość Fieldinga, Sterne'a czy już realne prowadzenie się lorda Byrona - zycie w czasach JA nie było aż tak cnotliwe. W końcu pojęcie bękarta nie powstało w naszych czasach, ani nawet w jej, nieślubne dzieci rodził się zawsze, a i sama Jane była dość nieźle obeznana, nawet jeśli jedynie z teorii, to jednak była.
Offline
Aine, a co to było? Pytam z ciekawości, bo o ilę rozróżniam szpadę od szabli i od miecza, to już rozróżnienie szpady i rapieru, czy floretu (czyżby o niego chodziło, jako o broń ćwiczebną?), przekracza moje zdolności... Cóż, moje zainteresowania bronią białą kończą się gdzieś koło roku 1500
Offline
Aine, jak powiesz co to było, to zdanie "czepiasz się" zamrze mi na ustach Też nie wyglądało mi to na szpadę ale nie chciało mi się biec po DiU żeby się przyglądać
Offline
Wybieram sie na ten film i wybieram... od samego poczatku podświadomie czuję, że to bedzie za ckliwe....
i teraz po Waszych opiniach chyba sobie daruję i zostawie tę "przyjemność" na jakiś zimowy wiecz,ór z dvd
Offline
Wczoraj byłam na filmie. Mnie osobiście bardzo sie podoba. Juz sie nie moge doczekac kiedy go kupię na DVD. Miło bylo zobaczyc Jane jako mloda dziewczynę. Zwykle prezentowana jest jako zaczepkowana panna powiedzmy w średnim wieku.
W przeciwieństwie do niektórych na tym czasie mnie akurat podobały sie odwołania do książek J.A.
Offline
Hmm, a tam byly jakies odniesienia do ksiazek??? oki, byly, ale pewnie tradycyjnie nie doslyszalam ich, tak sie zzymalam zachowaniem Jane. Moze jakis przyklad podacie???
Offline
Ja wyłapałam trzy - jak Lady Gresham przyjeżdża do Austenów w Wisley'em i mówi "Widzę ładny zakątek po drugiej stronie parku" (w tym momencie Jane doznaje olśnienia i zamiast iść na spacer, postanawia zapisać to, co usłyszała ), później przed drugim balem rozmawia z kuzynką, która mówi "Przystojny mężczyzna musi mieć z czego żyć tak samo jak brzydki" (co mówiła raz Lizzy w rozmowie z Wickhamem) i na końcu Wisley mówi "To powszechnie znana prawda". To do mnie dotarło, bo tak poza tym też zachowanie Jane skutecznie odwracało moją uwagę
.
Offline
A ja widziałam coś co chwilę, niekoniecznie cytaty żywcem wycięte...musiałabym iść drugi raz żeby wypisać Wam litanię a tego nie zrobię
Offline
Ja tez widzialam co chwile i to nie tylko cytaty ale odwołania do postaci, scen. Piszcie co chcecie mnie sie autentycznie podobało. A jak było naprawde dzisiaj już nikt nie wie. Na forum ostatnio zostałotwarty nowy wątek przez Snowdrop gdzie tłumaczy ciekawy artykuł o Jane i Tomie. I tam są odniesienia jak ich wzajemne relacje wpłynęły na JEJ książki.
Offline
Maenka ktoś mądry powiedział, że historia jest jak dziwka - sprzeda się każdemu, kto tego chce i da więcej. I cos w tym jest. Fakty można naciągać - czasami z tych samych faktów można udowodnić dwa zupełnie przeciwstawne teorie (jak ze słynnym zjazdem gnieznienskim ) I artykuł i całą te historyjkę co najwyżej uznaję za teorie - ot hipotezę. Można sobie gdybać na podstawie tych kilku zdań, można urobic całkiem inną teorie, ale póki opieramy sie li i jedynie na hipotezach nie możemy mówić o historii w jej typowym znaczeniu.
Ja również jestem zachwycona filmem, ale nigdy nie przyszło mi do głowy odbierać go jako historii pewnej znajomości, tym bardziej biografii. Co najwyżej jest to film na motywach biograficznych. I póki operujemy postaciami, niczym bohaterami fikcyjnymi - wszystko jest ok. Gdy przychodzimy do snucia teorii na temat życia JA, odwoływań do jej twórczości, co było ich inspiracją, a co nie - sory winetu
To tak jakby na podstawie Piratów z karaibów uczyc się historii korsarstwa. Albo Królestwa niebieskiego - historii krucjat. Że o Kodzie Leonarda da Vinci nie wspomne
Offline
AineNiRigani napisa³:
To tak jakby na podstawie (...) Królestwa niebieskiego (uczyć się) - historii krucjat. Że o Kodzie Leonarda da Vinci nie wspomne
To to tak nie byłoooo?
Offline
Droga AineNiRigani alez jestem duza dziewczynka i to wszystko wiem. Pialam tylko ze film mi sie podobal i byl bardzo w duchu JA (moim zdaniem). Ja nigdy nie wyobrażalam sobie jej jako zgorzknialej starej panny a raczej jako wyszczekaną Elizabeth Bennet. Z jej listów też wyziera postac osóbki z temperamentem.
Sama piszesz że "historia jest jak dziwka - sprzeda się każdemu, kto tego chce i da więcej" dlaczego wiec nie przyjac że byla to jedna z mozliwosci i dobrze sie bawić zamiastkipiec z oburzenia jaki okropny film zrobili i jaka tam JA i jej historia jest nieprawdopodobna
Offline
Rosenku - Słońce, poczucie humoru jak widze dopisuje
Maenka, czy ja Ci gdzieś do metryki zaglądam, czy jak, że takie obruszenie z zapewnieniami serwujesz?
Zresztą ja się bawiłam przednie na filmie. Nie tylko byłam w elitarnym towarzystwie (z tej strony chciałam złozyć pokłon całemu składowi śląskiego sabaciku z Matką Przedłużoną na czele ), ale i z góry odcięłam się od biografii. Bo zbyt dużo faktów przeczy tejże teorii, aby mozna uznać ją za prawdziwą. Pozostaje sobie ot jedną z bajek na motywach. Niczym legenda o Arturze i Merlinie. I P&P 05, które jest pięknym filmem na motywach, ale już jako ekranizacja kuleje przeraźliwie.
Jak już pisałam - jestem zachwycona filmem i aktorami. Cóz, Jamesika od dawna mam na oku. Teraz wiem, że słusznie
Offline