Strona po¶wiecona Jane Austen
Nie jeste¶ zalogowany.
Ależ skąd. To było zdanie, którego nie umieściła żadna z Was, a stanowi dobrą puentę
Offline
To zdecydowanie uogólnienie , Vasco :-) , wśród kobiet niedojrzałe Casanóvki też są , więc to może działać w obie strony . Resztę dopiszę później , bo idę do pracy :-((( , a za oknem ciemno i deszcz leje :-((( .
Offline
Tamara napisa³:
wśród kobiet niedojrzałe (...) też są , więc to może działać w obie strony .
Na ten przykład ja. Casanówke wykropkowałam, ale reszta się zgadza
Offline
Generalnie chcę rzec, że prawdziwa miłość aż po grób zdecydownie istnieje, tylko jak się ią znajdzie - bądź trafi przypadkiem (a tak najczęściej bywa :-) ), trzeba o nią dbać, jak nie przymierzając o ulubioną roślinkę doniczkową; a miłość romantyczna jest owszem piekna i w ogóle, ale nie może trwać bardzo długo, bo nie pozwala na to fizjologia ludzkiego organizmu . Zaś marzenia o wiecznie trwającej miłości romantycznej są nieodłączną składową wieku młodzieńczego i w miarę dojrzewania uczuciowego i społecznego są "przesuwane" do kategorii "przyjemne, ale niemożliwe". A naprawdę wspaniała jest dojrzała miłość ...
Aine, czyżbyśmy mieli wśród nas pogromczynię serc męskich czyli żeński odpowiednik Crawforda?? ;-)
Offline
toz powiedziałam, ze Casanówke wywalam
Offline
Tamara ja znam taki jeden żenski odpowiednik Crawforda..... i powiem, że w pełni normalne to "ToTo" nie jest, ale faceci lecą do niej jak muchy do.... Za przeproszeniem wszystkich naszych forumowych panów..... Znam też jednego? nie dwóch, którzy się jej oparli (ale to akurat tacy, którzy mają coś w głowie, a nie tylko w pewnej części garderoby), reszta przepadła.
Offline
Ano właśnie . I zakochali się biedni w dobrej wierze , a tu "żegnaj kotku" . I złamane serca i przekonanie o podłości kobiet (w takim wypadku powiedziałabym , przynajmniej częściowo niebezpodstawne).
Offline
Znaczy, nie do końca zakochali się w dobrej wierze... Chyba raczej w takiej samej wierze, jak Wickham w Lidii. A że jej sposób bycia przez osoby choć odrobinę myślące to jedno słowo: wariatka, to ja bym jednak powiedziała w tym przypadku: "Widziały gały co brały".
Offline
To trudno tu mówić o miłości , raczej o nieokiełznanej grze hormonów :-) Względnie o perfidnym wykorzystaniu osoby nie do końca władającej sobą .
Offline
Naprawde myslicie, ze w takich przypadkach glowna role graja hormony??? Ciezko mi zrozumiec, ze ktos moze sie "zakochac" tylko z powodu chemicznych reakcji na druga osobe. Zawsze myslalam, ze w to jeszcze musi byc mozg zaangazowany...
Offline
Nie wiem , czy przy zakochiwaniu się mózg , czyli rozsądek ma coś do powiedzenia ... W moim przypadku na pewno nie , ale na skutki nie mogę narzekać :-D
Offline
Mi się wydaje, że akurat w miłości mózg ma najmniej do powiedzenia.
Offline
Loana napisa³:
Naprawde myslicie, ze w takich przypadkach glowna role graja hormony??? Ciezko mi zrozumiec, ze ktos moze sie "zakochac" tylko z powodu chemicznych reakcji na druga osobe. Zawsze myslalam, ze w to jeszcze musi byc mozg zaangazowany...
Kocham programy biologiczno-socjologiczne. Jak dla mnie toria o chemii jest jak najbardziej sensowna. Człowiek myśli, ze sam decyduje, a to zadecydowały hormony i odwieczny instynkt prokreacyjny...
Offline
O tyle mózg ma w miłości coś do powiedzenia , że jakby nie było , jest ośrodkiem sterowania większością hormonów , ale i na tym koniec ;-)
Offline
Tamara napisa³:
O tyle mózg ma w miłości coś do powiedzenia , że jakby nie było , jest ośrodkiem sterowania większością hormonów , ale i na tym koniec ;-)
To rdzeń przedłużony, podwzgórze i przysadka, czyli elementy, które z myśleniem nie mają nic wspólnego. Kora mózgowa, czyli skupienie naszego mhm intelektu, nie ma żadnego wpływu na regulację hormonalną.
Offline
O tym właśnie mówiłam , tylko ja bym wyłączyła z tego rdzeń , chyba że uznamy go za narząd efektorowy - podwyższony puls , przyspieszony oddech , rozszerzone źrenice itd. oznaki "stanu ostrego zakochania".
Offline
Ależ ofcourse...
Offline
Tylko tak się zastanawiam nad mechanizmami hormonalnymi w różnych sposobach zakochiwania się . No bo przecież inaczej to musi wyglądać w wypadku miłości rodzącej się stopniowo , podświadomie i nawet wbrew woli - patrz Lizzie i pan Darcy - a inaczej w wypadku tzw. pioruna sycylijskiego czyli miłości nagłej , gwałtownej i od pierwszego wejrzenia (znam taki przypadek - są razem od 10 lat) . I czy tutaj nauka coś wiarygodnego wymyśliła? A w końcu gdyby Darcy listu nie napisał , nie wiadomo jakby z tą miłością było . I gdzie tu naukowo - chemiczna podstawa? Czyli może jednak kora mózgowa też coś do tego ma , tylko ciągle nie wiadomo co ( i nie wiadomo , czy u wszystkich ;-)) ...
Offline
jak dla mnie Lizzy i Darcy pod razu poczuli do siebie "mięte" tylko ich rozum nie chciał posłuchać ciała. Gdyby było inaczej, Darcy nie zachowałby sie tak gwałtownie i niegrzecznie. W końcu był dobrze wychowany, nie? To z kolei spowodowało cała lawinę, a przede wszystkim Lizzy zaczela za dużo myslec i to myślenie w tym przypadku wybitnie jej nie wychodziło. A gdyby i ona na niego nie zareagowała - z cała pewnoscia jej oburzenie nie byłoby tak wielkie. w końcu co nas obchodzi zdanie faceta, którego mamy w głebokim poważaniu?
Offline
No tak, wszystkiemu winna JA: powinna dla lepszego wyrozumienia w przypisach, lub dodatku, określić poziomy poszczególnych hormonów u swoich bohaterek i bohaterów w każdym kolejnym rozdziale I wtedy wszystko byłoby jasne
Offline
Nie musiala - pozostawila to juz naszej interpretacji
Offline
Darcy zachował się niegrzecznie , bo miał w pięcie całe towarzystwo , uwazając sie za , pardon , nadczłowieka . Ostatecznie sam przecież przyznał , że nie nauczono go stosowania zasad dobrego wychowania wobec wszystkich bez wyjątku . Dopiero jak dostał kosza od Lizzy , zorientował się , że cóś nie tak jest . I tu hormony nic nie mają do gadania .
Zaś co do Lizzy - mogła się oburzyć , ponieważ Darcy zachował się obraźliwie wobec całego towarzystwa . Natomiast jeśli mózgi nie słuchały ciała - to wnioski mogą być dwa :
1. lepiej niż my panowali nad popędami
2. jednak kora mózgowa też bierze udział w procesie zakochiwania się :-)
Offline
1. Taka epoka, takie czasy, takie wzory.
2. Zapewne jest jakimś elementem pośredniczącym w sprzężeniu zwrotnym, między światem zewnętrznym, a hormonami
Offline
Skoro Tamarko nie wierzysz, że Lizzy i Darcy od razu poczuli miętę, to powiedz mi czemu ona tak gwałtownie zareagowała na durne zdanie, kogoś kogo nie znała i uważała za durnia, natomiast zupełnie nie obeszło jej gdy Wickham zaczął nadskakiwać pannie King, a przypomnijmy, że dość długo Lizzy sądziła, ze zakochać mogłaby się tylko w Wickhamie, a nawet sprawiała dla otoczenia wrażenie w nim zakochanej. Ufff, ale mi długie zdanie wyszło Ja osobiście tę antypatię ze strony Lizzy biorę włąśnie za objaw jej zaangażowania. Stare dobre przysłowie mówi: "Kto się czubi, ten się lubi". Ponieważ przy pierwszym spotkaniu Darcy wypadł niekorzystnie, to Lizzy swoje emocje z nim związane brała za "nie lubienie". W końcu jeśli chodzi o intensywność przeżywania uczuć, miłość i nienawiść idą łeb w łeb. I z reguły bardzo intensywna na początku milość, jeśli się z jakiegoś powodu kończy, to często przeradza się w nienawiść. Początkowo zakochani małżonkowie po rozwodzie nie tylko nie potrafią ze sobę rozmawiać, ale nawet nie mogą na siebie patrzeć. Rzadko zdarza się, zeby dwoje ludzi po rozwodzie wciąż było przyjaciółmi (nie przeczęjednak, że to się nie zdarz, wyjątki zawsze muszą być). Także to całe niby chłodne ocenianie Darcyego przez Lizzy było tak naprawdę bardzo emocjonalne. Natomiast on na samym początku wypadł źle, bo przyjaciel chciał go przekonać, zeby podszedł do nieznajomej kobiety. Nieśmiałość Darcyego wprowadziłą go w stan paniki, którą od dziecka ukrywał pod posągowa miną, żeby nikt nie wiedziała jak się boi. Dlatego będąc w stanie skrajnego przerażenia nie do końca wiedział co mówi, ale pozornie chłodno wygłosił tak durną opinię, jak to możlwe.
W obu przypadkach emocje wzięły górę nad rozumem. A skoro emocjami rządzą hormony, to znaczy, ze hormony przejęły kontrolę nad korą mózgową. Czyli mówiąc w skrócie. Przez tę miłość oboje takl ogłupieli, że on ją obraził, a ona nie zauważyła, ze się zakochała.
To tyle ......
Offline
Czyli strzelił w nich piorun , a oni tego nawet nie zauważyli ...:-)
Offline