Strona poświecona Jane Austen
Nie jesteś zalogowany.
Zgadzam si? przemówczyni?. My?l? ?e to czy kto? jest ?adny czy zgrabny oceniamy tylko przy pierwszym spotkaniu i trwa to kilka sekund, potem to ju? nie ma w?a?ciwie znaczenia:albo kogo? polubimy albo nie. Osobi?cie znam wiele osób, które mimo ?e urod? specjalnie "nie grzesz?" maj? w sobie to "co?" (to jednak wyp?ywa z wn?trza...)
Offline
Najtrudniejsz? sytuacj? jest jednak, gdy zadurzy si? w tobie kto? sympatyczny (mo?e nawet i przystojny, uroczy itd), ale który ci? zupe?nie nie interesuje. W?a?ciwie nic przeciwko tej osobie nie masz, tylko ?e nie czujesz tego psztyczka od jakiej? zewn?trznej si?y, który zdarzy? ci si? po spotkaniu takiego brzydala z naprzeciwka. mhm ci??kie bywa ?ycie
Offline
Vasco napisał:
Dok?adnie! Aine nie by?o par? dni i od razu czego? cz?owiekowi brakowa?o
A ja dopiero teraz zauwa?y?am, jak za mn? t?sknili?cie.
Ja za wami te?. Taki przymusowy detoks nie dzia?a na psychik? zbyt dobrze...
Filmów si? za to naogl?da?am. Na szcze?cie dosz?y zaleg?e ?wi?teczne zakupy
Offline
Dione napisał:
Najtrudniejsz? sytuacj? jest jednak, gdy zadurzy si? w tobie kto? sympatyczny (mo?e nawet i przystojny, uroczy itd), ale który ci? zupe?nie nie interesuje. W?a?ciwie nic przeciwko tej osobie nie masz, tylko ?e nie czujesz tego psztyczka od jakiej? zewn?trznej si?y, który zdarzy? ci si? po spotkaniu takiego brzydala z naprzeciwka. mhm ci??kie bywa ?ycie
Jeszcze trudniejsz? jest sytuacja kiedy zadurzysz si? w takim brzydalu a on w Tobie nie. Mo?e to nawet lepiej ale co kiedy ten "psztyczek" ci?gle dzia?a?
Offline
Oj na to to ju? nic nie mo?na poradzi?.... Cho? kolorowy lakier na pazurki troszk? humorek poprawia, przynajmniej na chwil? i nie tuczy jak cudna gorzka czekolada z pomara?czami....mhm marzenie...
Offline
albo fryzjer. Ja po nieszczesliwej mi?o?ci posz?am do fryzjera i ?cie?am si? na zapa?eczk?, zafarbowa?am w?osy na niebiesk? czer? i sprawi?am sobie kolejnego kolczyka w uchu - ot masochistyczna przyjemno??
Offline
Z lektury w tle zebra?o mi si? za cytat i dedykacj?. By?cie same prze?y?y "mi?o?? szcz??liw?".
Wis?awa Szymborska „Mi?o?? szcz??liwa”
Mi?o?? szcz??liwa. Czy to jest normalne,
czy to powa?ne, czy to po?yteczne –
co ?wiat ma z dwojga ludzi,
którzy nie widz? ?wiata?
Wywy?szeni ku sobie bez ?adnej zas?ugi,
pierwsi lepsi z miliona, ale przekonani,
?e tak sta? si? musia?o – w nagrod? za co? za nic;
?wiat?o pada znik?d –
dlaczego w?a?nie na tych, a nie innych?
Czy to obra?a sprawiedliwo??? Tak.
Czy narusza troskliwie pi?trzone zasady,
str?ca ze szczytu mora?? Narusza i str?ca.
Spójrzcie na tych szcz??liwych:
gdyby si? chocia? maskowali troch?,
udawali zgn?bienie krzepi?c tym przyjació?!
S?uchajcie, jak si? ?miej? – obra?liwie.
Jakim j?zykiem mówi? – zrozumia?ym na pozór.
A te ich ceremonie, ceregiele,
wymy?lne obowi?zki wzgl?dem siebie –
wygl?da to na zmow? za plecami ludzko?ci!
Trudno nawet przewidzie?, do czego by dosz?o,
gdyby ich przyk?ad da? si? na?ladowa?.
Na co liczy? by mog?y religie, poezje,
o czym by pami?tano, czego zaniechano,
kto by chcia? zosta? w kr?gu.
Mi?o?? szcz??liwa. Czy to konieczne?
Takt i rozs?dek ka?? milcze? o niej
jak o skandalu z wysokich sfer ?ycia.
Wspania?e dziatki rodz? si? bez jej pomocy.
Przenigdy nie zdo?a?aby zaludni? ziemi,
zdarza si? przecie? rzadko.
Niech ludzie nie znaj?cy mi?o?ci szcz??liwej
twierdz?, ?e nigdzie nie ma mi?o?ci szcz??liwej.
Z t? wiar? l?ej im b?dzie i ?y?, i umiera?.
Ostatnio edytowany przez pak4 (2007-01-16 18:47:56)
Offline
AineNiRigani napisał:
albo fryzjer. Ja po nieszczesliwej mi?o?ci posz?am do fryzjera i ?cie?am si? na zapa?eczk?, zafarbowa?am w?osy na niebiesk? czer? i sprawi?am sobie kolejnego kolczyka w uchu - ot masochistyczna przyjemno??
To tak wolno nauczycielom wygl?da????
Ale uczniowie to pewnie Ci? lubi?...
Offline
Chocia? lubi? Wis?aw? Szymborsk? to nie zna?am tego wiersza. ?liczny
Ostatnio edytowany przez Katarzyna (2007-01-16 17:14:55)
Offline
Kochani "chyba" znalaz?am swego Darcy'ego.
Zbieg okoliczno?ci sprawi?, ?e natkn??am si? nieplanowanie na t? stronk?, ?e ksi?zki Jane Austen pozostawi?y po sobie jak?? "magi?" i w ko?cu, ?e "mój Darcy" jest Anglikiem o identycznych cechach, a w szczególno?ci ten sarkazm. To w?a?nie teraz zda?am sobie z tego spraw?, ?e bardzo, ale bardzo przypomina posta? p. Darcy'ego i pomy?le?, ?e wcze?niej bardzo mnie to niepokoi?o i irytowa?o... Ale dzi?ki wam przypomnia?am sobie, i? czytaj?c t? ksi??k? "Duma i uprzedzenie", jeszcze przed poznaniem go... pomy?la?am sobie, ?e te? chcia?abym pozna? takiego p. Darcy'ego, potem, ?e to tylko ksi??ka, potem, ?e jednak to jest prawdopodobne bo Colina (przepraszam, je?li wyst?pi? b??d) te? nie b?d? chcia?a...!
To ja wybrzydzam a to przecie? on jest...!
Ale, by nikogo nie wprowadzi? w b??d, a w szczególno?ci siebie samej, zamierzam od?wie?y? sobie opis postaci i zdarze?, si?gn? drugi raz po t? ksi??ke... ale najpierw si? o ni? postaram Przesy?am gor?ce pozdrowienia dla wszystkich mi?o?ników Jane Austen, ju? was lubi?
Jedna rada, rozejrzyjcie si? dok?adnie, popatrzcie raz jeszcze, bo mo?e si? okaza?, ?e Darcy jest "na wyci?gni?cie r?ki"... tylko by?y?cie zbyt ,"zaj?te" by to dostrzec. Pa!
Sly !
Od Admina: Prosz? o staranniejsze pisanie! Wielokropek ma _3_ kropki, spacje przed przecinkami, cudzys?owy to " itp. A poza tym... witamy!
Offline
sorki ale nie zdazy?am kupic jeszcze specialnych naklejek za zagramaniczn? klawiature , za to obiecuje poprawe bo zamierzam wróci?
Sly
Offline
domy?lam sie, ze chodzi?o o Colina?
Offline
A to ju? moja literówka. Poprawia?em, poprawia?em i a? za dobrze wysz?o ;(
Offline
Nie wiem czy istnieje mi?o?? prawdziwa. Jestem m??atk? od prawie 7 lat, a par? byli?my przez 6 lat. Widz? jak zmieniaj? si? nasze relacje, jaki wp?yw mia?o pojawienie si? córki -od szczeni?cego zauroczenia do stabilizacji i odpowiedzialno?ci.
Chcia?am powiedzie?, ze tak jak Dione, uwa?am, ze mi?o?? wymaga pracy. Niewa?ne czy zalegalizowana, czy na "koci? ?ap?" bez dobrych ch?ci obu stron nie bedzie trwa?a. My?l?,ze duzo dobrej woli wymaga trwanie przy sobie w ró?nych sytuacjach, ale zawsze mozna porozmawiac i pracowa? nad zwi?zkiem. W ko?cu ludzie ??cz? sie w pary na dobre i na z?e
Offline
Zgadzam si? z Meg o mi?o?? trzeba dba?. Poczatek znajomo?ci, zauroczenie jest przepi?knym stanem, pe?nym emocji i romantyczno?ci. Potem nastepuje otwarcie oczu i dostrzeganie wad partnera. Od nas zalezy co z tym zrobimy, je?li mi?o?? i przyja?? zwyci?zy to odniesiemy sukces. Na pewno nie nalezy zostawi? mi?o?ci samej sobie i powiedziec sobie ?e po ?lubie to ju? nie musze si? o m???/zone starac. To jest pierwszy krok do rozwodu.
Ja mam to szcz??cie, ?e mój m?? jest moim wielkim przyjacielem. Jest to bardzo wa?ne!!!.
Mysle, ?e prawdziwa mi?o?? to przyja??, dobro?, po?wi?cenie, wyrzeczenie, szacunek i ciep?o.
To wtedy, kiedy le?ysz w ?ó?ku (nie chce Ci si? ruszy? ty?ka) i czytasz ksi??k? i masz ochot? na herbatke, i wo?asz do m??a aby on ci j? zrobi?. A on odrywa si? od swojej ulubionej gierki, idzie i przynosi ci do ?ó?ka herbatke.
Albo jak za?o?ysz niewygodnie buty i dzwonisz do me?a w ?rodku powrotnej drogi z pracy do domu i prosisz aby zwolni? si? na chwilk? ze swojej pracy i podwióz? Ci? do domu, i on to robi.
Oczywi?cie dzia?a to tez w drug? strone.
Offline
"To wtedy, kiedy le?ysz w ?ó?ku (nie chce Ci si? ruszy? ty?ka) i czytasz ksi??k? i masz ochot? na herbatke, i wo?asz do m??a aby on ci j? zrobi?."
Hehe, a ja wczoraj upieklam ciasto, pyszny placek drozdzowy ze sliwkami. Poniewaz bylam zajeta wieczorem segregowaniem kredek, zapytalam meza, czy nie mialby ochoty na kawalek (on czytal ksiazke). Jak potwierdzil, to poprosilam go, zeby przyniosl nam po kawalku. Co zrobil, ale wypomnial mi, ze jestem jak w kawale o malzenstwie i herbatce...
Zgadzam sie, ze milosc to ciagla praca - nad soba i nad zwiazkiem. Ale nie nad druga osoba. Bo zasada jest taka - jesli chcesz zmienic druga osobe, musisz zmienic siebie .
Offline
Snowdrop zgadzam sie z Tob?. Moja prywatna mi?o?? jest taka podobna do tej, o piszesz. Trwa ju? ?adnych par? (?eby nie powiedzie? - na?cie) lat i ci?gle jest taka sama. Na pewno zmienia sie troch? tak jak i my, ale nie zrobi?a si? ch?odna, urz?dowa, z przyzwyczjenia czy wygody.
To w?asnie uwa?am za mi?o?? prawdziw?, a nie chwilowe zauroczenie.
Offline
Zgadzam sie i z praktyki wiem, ze jedna z najwa?niejszych rzeczy w mi?o?ci jest poczucie humoru:D
Offline
dzi? us?ysza?am bardzo ciekawe zdanie o mi?o?ci (i to na zaj?ciach, w ramach tematu symboliki i alegorii, a w?a?ciwie odleg?ej od niego dygresji:P). W?asciwie odnosi sie do ka?dego jej rodzaju i w swym uniwersalizmie jest w pewien sposób doskona?e "mi?o?? jest mimo wszystko".
inne moje przemy?lenie (po piwie i meczu Polska-Belgia;P) Je?li ju? co? nazywamy mi?o?ci? to musi by? prawdziwe. Czyli okre?lenie "prawdziwa mi?o??" jest tautologi?. Jak uwa?acie?
Offline
a co to jest tautologia???
jak juz rozmawiamy na dziwne tematy, co wg Was oznacza okreslenie "wolny zwiazek"? Bo wg mnie to jakis oksymoron
Offline
To zale?y od czego jest 'wolny'. To znaczy, czy wyraz 'wolny' jest przeciwie?stwem s?owa 'szybki', czy s?owa 'zwi?zany'
Ostatnio edytowany przez pak4 (2007-11-23 12:28:47)
Offline
No fakt! Albo "zwi?zek", albo jeste?my "wolni" i gud baj!
Loano, zaimponowa?a? mi!
Offline
A, dzi?kuj?, dzi?kuj? za komplement .
Na to wyrazenie pewnie nie zwrocilabym takiej uwagi (mlodziez naprawde dziwne rzeczy wymysla...) gdyby nie to, ze moj brat byl kiedys w takim zwiazku... i przez dluzszy czas nie potrafil mi wytlumaczyc, na tym to polega. Pak, gdyby chodzilo o rozumienie slowa w znaczeniu "powolny", to to rozumiem, ale wiekszosc osob ma na mysli znaczenie "bez zobowiazan". I tak tlumaczyl mi brat, ze jest razem z dziewczyna, ale bez zobowiazan . Tzn z tego co kojarze, ona sie czula "bez zobowiazan", bo moj brat traktowal ten zwiazek zupelnie normalnie.
Offline
Bóg ma chyba jednak poczucie humoru ... od kilku dni jestem nieco wkurzona na mojego szanownego ?lubnego towarzysza ?ycia, u?alam si? znad sob?, wspominam dawne dni, porównuj?... a tu prosz?, natykam si? na w?tek "mi?o?ci prawdziwej" i co? i przyzna? musz? si? sama przed sob?, ?e kurcze generalnie to ja szcz??liwa kobieta jestem, bo tak? mi?o?? spotka?am!
czas euforii dawno za nami, cho? zakochujemy si? w sobie co czas jaki?
na codzie? mój m?? i ?niadanie mi zrobi i ciuchy od biedy pójdzie ze mn? obejrze?, a czasem nawet kart? s?u?y przy zakupie
z dzieckiem si? bawi, wyj?cia wieczorne aprobuje, na basen sam wysy?a ... rozmawia ze mn?, jak ju? Go od kompa oderw?
i nawet z czasem przesta? moje ?zy na filmach komentowa? ... a na Jego pierwsze "kocham Ci?" czeka?am dok?adnie 2 lata i wiem, ?e jestem pierwsz? i jedyn? kobiet?, której to powiedzia? ... wi?c teraz, w przeb?ysku rozs?dku, zastanawiam jak On z tak? zo?z? i cholerykiem tyle lat wytrzymuje?
Ostatnio edytowany przez Ika74 (2007-11-23 14:46:13)
Offline
Takie to ju? kobiece podej?cie. Jak ma dobrze, to narzeka Mojej zonie tez musz? cz?sto przypominac jakie to ma w zyciu szczescie
Offline