Strona poświecona Jane Austen
Nie jesteś zalogowany.
Rozpoczynam ten temat, bo od d?u?szego czasu ju? si? nad tym zastanawiam... Obserwuj? ludzi i ze smutkiem musz? przyznac, ?e coraz mniej (o ile w ogóle) widz? ludzi, którzy kochaj?, kochaj? tak naprawd?... Mam strasznie romantyczn? wizj? mi?o?ci, tak? ksi??kow? (za du?o si? chyba w ?yciu naczyta?am...) i teraz nie wiem ju? jak jest naprawd?. Czy taka mi?osc jak np. W "DiU" czy nawet "Romeo I Julii" istnieje? Jak my?licie?
Offline
No w???nie te? jestem w fazie myslenia nad tym. Zastanawiam si? czy to wszystko nie jest iluzj?
Offline
Te? w?a?nie coraz bardziej jestem przekonana, ?e mi?osc w dzisiejszym ?wiecie to tylko z?udzenie (optyczne)...
Mam takie prze?wiedczenie,?e mi?osc mo?e i istania?a ale dawno dawno temu, gdzie? "za górami, za lasami"...
Jest mi z tego powodu bardzo smutno, bo co wobec tego ma sens?? :cry:
Offline
Zawsze twardo st?pa?am po ziemi, ale z czasem staj? si? coraz bardziej cyniczna.
Obserwuj? rozwody kole?anek i kolegów, przyjació?, rodziny i przypominam sobie jak jeszcze kilka lat temu ?wiata poza sob? nie widzieli, jak byli doskonale dobrani. Teraz obrzucaj? si? b?otem, ci?gaj? po policji i s?dach, blokuj? zamki w drzwiach, wykorzystuj? dziecko do swoich zagrywek ...
Z wszystkich rzeczy wiecznych najmniej wieczna jest wieczna mi?o??. A nic jej tak nie psuje jak ma??e?stwo.
Offline
Aine, przeczyta?am twojego posta i... zrobi?o mi si? smutno... :cry: A smutno dlatego, ze to co piszesz to niestety prawda. Równie? widz? na codzie? takie pary, które, kiedy? "szale?czo" zakochane, dzi? nie chc? nawet na siebie spojrzec...
Win? za ten stan rzeczy chyba bym jednak nie obarcza?a "instytucji" ma??e?stwa... Wydaje mi si?, ?e st?d bierze si? to rozczarowanie iz ludzie nie wychodz? za siebie z prawdziwej mi?o?ci... Najcz?stsze pobódki do zmiany stanu cywilnego to : "wpadka", l?k przed samotno?ci? (staropanie?stwem), l?k przed tym "co ludzie powiedz?" , z fa?szywego zauroczenia itd. itp.
Jednak ostatkiem si?, chc? jeszcze wierzyc, ?e istniej? jakie? pojedy?cze jednostki, które wiedz? czym powinna byc mi?osc i którzy potrafi? naprawde kochac...
Ja czekam jeszcze na swojego "pana Darcy'ego" A jak si? nie doczekam, to chocia? przekonam si? (z 1 r?ki), ?e mi?osc to jednak mit.
Offline
Zastosowa?am skrót my?lowy
Jak dla mnie najcz?stsz? przyczyn? rozwodów nie jest brak mi?osci. Mo?na tworzy? naprawd? ?wietne i udane ma??e?stwa bez mi?o?ci. I napisa?am piekna d?ug? wypowied?, ale j? skasowa?am. Wyda?a mi si? pretensonalna
Ogólnie chodzi mi o to, ?e mi?o?? ga?nie, zostaje rutyna. I to jest normalne. Jesli ma??onek jest nie tylko kochankiem, ale i przyjacielem, je?li traktuje si? go jak cz?owieka, partnera, zawsze mo?na si? dogada?. W momencie kiedy tego nie ma, wraz z mi?o?ci? wygasaj? wszelkie zwi?zki ??cz?ce z "drug? po?ow?".
W tym sensie przedwczesne ma??e?stwo zabija mi?o??. Je?li jest zawarte z przymusu (jakiegokolwiek), tylko dobre zgranie si? warunkuje szcz??cie. I znam takie ma??e?stwo. Od 10 lat sa razem, a ?wierkaj? niczym przed ?lubem
W moim przypadku zdanie si? na ?lepy los sie nie sprawdzi. Jak pisa?am - zbyt twardo st?pam po ziemi, aby pozwoli? sobie na romantyzm
Offline
Najgorzej jest jak z?udzenia pekaj?. DLatego ja juz zcaze?am stapa? twardo po ziemi po tym jak Mój idealny PAn Darcy okaza? si?... jednak nie idea?em.
My?l? w?a?nie, ze to co co ludzie okre?laj? mianem mi?o?ci to po cze?ci wmawianie sobie czego?, nazywanie tak pewnej fascynacji, poci?gu, a czy si? zbuduje dobry zwi?zek to loteria, no i zale?y to od ludzi, któzy ten zwi?zek tworz?
Offline
A ja w mi?o?? wierz?, moja niewiara dotyczy jedynie wiecznej mi?o?ci
Offline
Wiecznej - nie ma. Jest za to fascynacja, mniej lub bardziej krótkotrwa?a. Ale zawsze fajnie pomarzy?, albo poczyta?. Za to wierz? w przyja??. W przyja??, której podstaw? jest mi?o?? te?, cho? to takie rzadkie.
E.
Offline
Ostatnio by?am na weselu kuzyna. No i by?y oczywiscie tradycyjne ?yczenia dla rodziców pa?stwa m?odych i melodia im tedykowana. Ciocia, niezwykle energiczna kobitka, cholernie pyskata podczas tego ta?ca patrzy?a na wujka tak, ?e ach!!! Niemal 30 lat po slubie, oboje zapracowani i jak to w ma??e?stwie - maja za sob? chwile lepsze i gorsze. A w tym dniu ona tak ?agodnie nie niego patrzy?a. Z mi?kko?ci? i mi?o?ci?.
Przyznaj? - ?ezka mi si? zakr?ci?a.
Offline
Ja si? zawsze wzruszam, kiedy widz? park? "dziadków" (takich lu? leciwych), którzy id? razem na spacer, czasem trzymaj? si? za r?ce i odnosz? si? do siebie z czu?o?ci?... Wtedy my?l? sobie : mo?e to jest w?a?nie mi?osc?
Podobnie jest z moimi rodzicami : ?yc bez siebie nie mog?...
Kompletnie nie wiem co my?lec : z jednej strony "?wiat" kazdego dnia udowadnia mi, ?e mi?osc nie istnieje, (chodzi mi o ta ever & forever); z drugiej za? ci?gle, gdzie? tam w g??bi serca chc? wierzyc, ?e "to co?" jest mo?liwe, tylko my przygnieceni dniem powszednim to gubimy, lub nie zauwa?amy...
Kiedy? wierzy?am w przypadki, dzi? nie jestem ju? tego taka pewna..
Offline
kiedy? czyta?am o etapach mi?o?ci: fascynacja i ch?? odkrywania, zm?czenie odkrywaniem, akceptacja partnera, przyzwyczajenie.
Oczywi?cie to s? ogólniki, bo cz?owiek to nie automat, ale co? w tym jest
Offline
A ja tak sobie my?l?, ?e te problemy wielu par z utrzymaniem zwi?zku s? spowodowane ?atwo?ci? rozstania. Dawniej odej?cie m??a od ?ony czy ?ony od m??a by?o wielkim skandalem. Dzi? nikogo to nie razi. Rozwódki cz?sto wyje?d?a?y i podawa?y si? za wdowy, bo by? rozwódk? by?o nieelegancko. Teraz rozwody s? w modzie. Nieuk?ada si? w ma??e?stwie, ?aden problem: idziemy do s?du. Ludzie ju? nie próbuj? walczy? o swoje zwi?zki, bo to jest trudne, wymaga wysi?ku. ?eby si? rozsta? wystarczy si? spakowa? i wyj??. M??czyzna czy kobieta zmieniaj?cy co kilka miesi?cy partnerów nikogo nie szokuj?. S? "normalni". W wielu towarzystwach nietypowym zjawiskiem jest sta?y zwi?zek z kilkunastoletnim sta?em.
Tak sobie my?l?, ?e nastepuje "zm?czenie materia?u". Dwoje ludzi si? poznaje, czuj? do siebie sympati?. I w tych naszych szybkich czasach ka?d? w?t?? ni? mi?o?ci prze?ywaj? zbyt intensywnie. A to co z pocz?tku wydaje si? silne i trwa?e, szybko si? ko?czy i pozostawia rozczarowanie. Dawniej zakochanym wystarcza? spacer, trzymanie si? za r?ce i czu?e spojrzenia. Teraz po pierwszej randce l?duj? w ?ó?ku, a po dwóch tygodniach zamieszkuj? razem (troszk? podkolorowa?am :twisted: ).
I tak ten najpi?kniejszy okres zakochania, który cementuje (wg mnie) zwi?zek, cz?sto nam umyka. Jest?my przygotowani przez ?wiat ?eby bra? i nic w zamian nie dawa?. Dlatego od pocz?tku ??damy od drugiej osoby za du?o. A gdy nie dostajemy, jak ma?e obra?one dzieci uciekamy.
Offline
Napisa?am troch? w?tpliwych m?dro?ci. Mimo jednak tak negatywnego podej?cia do ?ycia, ja ci?gle wierz? w t? stara mi?o??. W ostatni? sobot? moja siostra wysz?a za m??. I tak sobie my?l?, ?e mo?e jej si? uda. Nasi rodzice prze?yli razem 25 lat, do ?mierci taty. Bywa?o ró?nie, jak to w ma??e?stwie. Zawsze jednak mieli dla siebie ogromny szacunek i sympati?. A gdzie? pod codziennymi sprawami ukrywa?a si? mi?o??.
Mam nadziej?, ?e przyjdzie czas, kiedy odkurzymy stare idea?y mi?o?ci i prawdziwie romantyczne trwa?e zwi?zki znowu b?d? w modzie.
Offline
Dione: jak widzia?em rozwody znajomych, to to nie by?o "spakowanie si? i wyj?cie", ale taka walka, ?e dobrze i? si? krew nie pola?a.
Niedawno spotka?em si? z opini?, ?e rozpadanie si? zwi?zków spowodowane nie jest modami, ale tempem ?ycia i wymogami jakie stawia zaanga?owanie w prac? zawodow?. Dla mnie to wygl?da przekonuj?co, cho? oczywi?cie, ludzie zwi?zki traktuj? l?ej.
Co do trwania mi?o?ci -- podobno za tym zjawiskiem stoj? hormony Nie jestem fachowcem, by mówi? która substancja jest hormonem, a która nie, ale z tego co czyta?em da si? prze?ledzi? typowe stany 'chemii' mózgu w czasie zakochania si? (co przypomina opisy etapów podane przez Aine). Pod tym wzgl?dem nie ma "wiecznej mi?o?ci", bo faza trwa ?rednio co? ko?o 2 lat. Co jednak nie wyklucza, ?e powstan? dobre i trwa?e zwi?zki. Bo one mog? potrwa?, o ile maj? podstawy trwalsze ni? zakochanie, albo przynajmniej takich podstaw si? dorobi?.
Offline
I w?a?nie o to mi chodzi?o!
Tylko pewnie znowu za bardzo nakr?ci?am...
Je?li ludzie po tygodniu znajomo?ci twierdz?, ?e to mi?o?? na ca?e ?ycie, to sorry ja w to nie wierz?. Ale je?li po dwuletnim zwi?zku ludzie mówi?, ?e to mi?o??, to przynajmniej zastanowili si? nad tym na spokojnie i przynajmniej cz??ciowo wiedz? o czym mówi?. Teraz jednak ludzie zbyt cz?sto id? na szybko?? zwi?zku ni? na prawdziwe zaanga?owanie.
Offline
I w?a?nie o to mi chodzi?o!
Tylko pewnie znowu za bardzo nakr?ci?am...
Je?li ludzie po tygodniu znajomo?ci twierdz?, ?e to mi?o?? na ca?e ?ycie, to sorry ja w to nie wierz?. Ale je?li po dwuletnim zwi?zku ludzie mówi?, ?e to mi?o??, to przynajmniej zastanowili si? nad tym na spokojnie i przynajmniej cz??ciowo wiedz? o czym mówi?. Teraz jednak ludzie zbyt cz?sto id? na szybko?? zwi?zku ni? na prawdziwe zaanga?owanie.
Dione w dzisiejszych czasach pary, które pakuj? si? i wychodz? ze zwi?zku mo?na szuka? ze ?wiec?. Sama, niestety, uczestnicz? w paskudnym rozwodzie (jako ?wiadek), gdzie lec? wióry, ztrz?py i k??ki, ci?gle jest wzywana policja, ostar?enia, i na raz tocz? si? 4 sprawy. On jej odci?? pr?d, ona mu wytoczy?a spraw? karn? o pobicie, on j? oskar?a o przynale?no?? do sekty, ona go o nierespektowanie decyzji s?du (przez 3 lata widzia?a dziecko tylko 3 razy, a ma nieograniczony dost?p). A pami?tam jaka to by?a wielka mi?o??. Ona dla niego wysz?a wbrew woli rodziców, ograniczy?a mocno kontakty z rodzin?, przyjació?mi, rzuci?a prac?, on j? na r?kach nosi?. ?wiata poza sob? nie widzieli. Teraz on nie widzi swiata poza nienawi?ci? do niej, ona nie pozostaje mu d?u?na.
Znam tylko jedn? par?, która rozwiod?a si? z kultur?, ale oni po prostu byli tacy - spokojni i kulturalni. Kulturalnie si? pobrali, kulturalnie ?yli, kulturanie si? rozwiedli. Bez darcia kotów i k?ótni.
Co do mi?o?ci. Jak ju? wspomnia?am, bardzo lubi? programy socjologiczne. Z takich programów dowiaduj? si?, ?e mi?o?? jako taka nie istnieje, to jedna wielka chemia organizmu. My my?limy, ?e to nasze serce i umys? jest zaanga?owane, ale cia?o pomy?la?o wcze?niej i to ono dokona?o wyboru w zale?no?ci od cyklu miesi?cznego u kobiet, w zale?no?ci od procesów, któe aktualnie w organizmie zachodz? i oczywi?cie w zale?no?ci od genotypu obojga. Kto inny nam si? podoba, a w kim innym si? zakochujemy (mam na my?li panie, bo informacje o panach nie bardzo zapad?y mi w pami?? ).
Tam by?y 3 do?wiadczenia, ale nie wiem czy o nich tutaj pisa? ... (bo chyba ju? kiedy? pisa?am
Offline
Oj z tym genotypem i hormonami to lekka przesada. Nikt nie udowodni?, ?e po wstrzykni?ciu dodatkowej porcji oxytocyny, czy innego tzw "hormonu mi?o?ci" cz?owiek zakocha si? w pierwszej napotkanej osobie. Nikt nie wyja?ni? dlaczego jaka? osoba zakochuje si? akurat w tym bli?niaku (bli?niaczce) a nie w tym drugim (a genotyp jakby nie porównywa? maj? identyczny). I nikt nie wyja?ni? dlaczego równocze?nie mo?na kocha? dwie, trzy i wi?cej osób, cho? s? zupe?nie do siebie niepodobne. Chemia, chemi? ale dlaczego akurat w danym momencie jest to "Pstryk" i zaskakuje. Patrz?c jak niektórzy ewolucyjni biolodzy (notabene z regu?y panowie) to my kobiety powinny?my pod?wiadomie wybiera? tylko tych super przystojnych, super inteligentnych i bajecznie bogatych facetów, ?eby zapewni? przysz?emu potomstwu najlepsze geny. A patrz?c na swoje kole?anki i siebie, to jako? tej tendencji nie widz?. Jeste?my jacy jeste?my i ?adna si?a nie zmusi kobiet (ale m??czyzn tak?e), ?eby?my weszli w ramy jakiej? teorii i nieodwo?alnie ni? pod???li.
I tak w tej kwestii, to wszystkim kobietom (cho? faceci te? powinni) polecam ksi??k? Natalie Angier "Kobieta. Geografia intymna". Troch? babskiego ?wiata z lekkim przymró?eniem oka
Offline
:oops: Wiesz, ja dostrzegam, ?e kobiety które mi si? podobaj? maj? w sobie co? podobnego i ka?da pod jakm? wzgl?dme przypomina pierwsz?, w której si? podkochiwa?em
Co do bli?niaków -- niedawno (no... na jesieni) wys?ucha?em bardzo interesuj?cego wyk?adu specjalisty od genetyki, który twierdzi?, ?e mechanizm ekspresji genów (dobrze mówi??) jest bardzo z?o?ony i wci?? s?abo zbadany. Na przyk?ad obserwuje si?, ?e niektóre choroby genetyczne rozwijaj? si? tylko u jednego z bli?ni?t. Nie bardzo wiadomo dlaczego.
Offline
Ja niestety równie? nie wierze w prawdziw? mi?o??, chocia? bardzo bym chcia?a w dzisiejszym ?wiecie wydaje mi si? to niemo?liwe.
Dlatego uwa?am, ?e nigdy si? nie o?eni? (to zdanie bardzo ?mieszy moich rodziców). Wiem, ?e jestem romantyczk? dlatego czasem gdy ?apie do?a wracam do o?wiadczyn Darcy’ego albo Gilberta
. Prawdziwa mi?o?? istnieje tylko w ksi??kach i filmach i niestety musi mi to wystarczy?. :cry:
Offline
Po paru dniach wyra?nego do?ka, chyba mam napad dobrego humoru (Nie, nic nie zwi?zane z mi?o?ci? -- ?eby?cie sobie nie my?la?y
)
My?l?, ?e ludzka natura si? nie zmienia. A ludzie maj? w sobie miejsce na ró?ne s?abo?ci, na sk?onno?? do zdrady, do zaniku entuzjazmu, trudno im czasem si? dogada?. Ale maj? te? w sobie zdolno?? do mi?o?ci, do pomagania drugiemu, do odnajdowania sensu ?ycia w rodzinie. S? ludzie, którzy nie potrafi? tego ci??aru znie??, ale s? te? tacy, którzy potrafi? znosi? wszystki obowi?zki i trudno?ci z humorem i mi?o?ci?. Znam przypadki jednego i drugiego
Offline
Ja w?a?nie te? cz?sto wracam do filmowych, ksi?zkowych o?wiadczyn, i bywa, ?e ?apie jeszcze gorszego do?a.
Ja jako? nie wier?e, ?e mog?abym tak pokocha? i tak zosta? pokochana.Moje zdanie to by? mo?e tylko wina mopich kompleksów.
Ma?o znam przyk?adów [prawdziwej mi?o?ci.
Offline
nigdy si? nie o?eni? (to zdanie bardzo ?mieszy moich rodziców)
Katarzyno, ja wiem, ze sie czepiam itd., ale kobiety sie nie zenia. Kobiety wychodza za maz.
I dodam, ze wszystkie milosci mojego zycia rowniez reprezentowaly ten sam typ urody...
Offline
W Holandii chyba jednak niektóre si? "?eni?"...
Offline
Niewa?ne kto z kim i w jakim kraju, najwa?niejsze by ludzie byli ze sob? szcz??liwi
Offline