Strona po¶wiecona Jane Austen
Nie jeste¶ zalogowany.
raczej nie tyle brzydkie słowa, co dwuznaczne sytuacje (aczkolwiek całkowicie niewinne ). Poza tym wiesz, trochę niepedagogiczne w moim przypadku. Nie zapominaj że jestem nauczycielem
No i Elbereth pamiętaj że mamy tutaj młodzież.
Offline
Nie tylko tylko na naszej sali ćwiczeń taki zakaz, bo nasze pomoce naukowe troszę wredne bywają.... Trzeba często rączki myć i zmieniać buciki.... :?No, to mi ulżyło Myślałam, że biedna popadlaś w jakieś więzienne szkolnictwo 8O Czy te Twoje "pomoce" to są żywe? Brrrrr
W trakcie zajęć zawsze są żywe.... Po nich już rzadziej :twisted:
Offline
Nie tylko tylko na naszej sali ćwiczeń taki zakaz, bo nasze pomoce naukowe troszę wredne bywają.... Trzeba często rączki myć i zmieniać buciki.... :?No, to mi ulżyło Myślałam, że biedna popadlaś w jakieś więzienne szkolnictwo 8O Czy te Twoje "pomoce" to są żywe? Brrrrr
Dione, te Twoje mikro-coś tam w jaki sposób są wredne?
Może żeby zbytnio nie straszyć powiem tylko, że lekarze walczą z nimi antybiotykami, a one i tak są wszędzie :twisted:
Offline
oj, dawno mnie tu nie było... zapuściłam się pzrez tą szkołę...
wraz z nowym rokiem szkolnym do naszego przybytku mądrości przybyła nowa armia niekonwencjonalnych nauczycieli. np pani od chemii- mowi czystą gwarą wiejską (cytuję- "nazywom się(...) tylko chałupy nie spalta (...) letko.. lekko mieszajcie"), pan od WOSu & historii który do każdego tematu potrafi zrobić scenkę, a do tego ma dziwne aluzje do uczennic (1.-patrzysz na moje zakola? to zakola od mądrości, czy jakoś tak 2. gdzie się patrzysz? patrz na głowę a nie tu..), a do tego całkowita zmiana postępowania wobec uczniów (jakoś się tak dziwnie większość milutka zrobiła, nie krzyczą, nie rozkazują...).. a, i jeszcze okropnie cuchnący potem ksiądz. a tak poza tym, to tylko pani od polskiego robi sobie dalej kawę 3w1 na lekcji (i dosypuje 3 łyżeczki cukru) i męczy nas "Faraonem" i "Antygoną". Faraon jest fajną książką, tylko te przynudzone opisy Prusa...
zanudziłam??
Offline
Na studiach, ucząca nas matematyczka zapytała nas, czy wolimy definicję mnożenia macierzy tak jak jej uczą w Oxfordzie, czy tak jak w szkółce rolniczej I szkółka rolnicza (z mnożeniem liczby krów przez paszę) była bardziej dydaktyczna
To a propos Twojego nauczyciela chemii, rzecz jasna.
Offline
tak, jak bardzo oryginalna metoda przedstawienia "jak działa Sejm i Senat" i "jak ustanawia się nowe ustawy " (masło maślane...)
i tak najlepsza była nauczycielka, która uczyła mnie w szkole językowej... na zajęcia przychodziła z książką typu "Kamasutra" i "Poradnik Małżeński", dawała nam kserówki, tłumaczyła co nieco i kazała uzupełnić ćwiczenia. a w między czasie czytała.... cóż, są ludzie i parapety
albo nauczycielka, której śmierdzi z ust końskim łajnem, nauczycielka, która ubiera się w koszule męża, zakłada czerwone korale i skarpetki w kwiotki i nauczycielka, która bardzo lubi sypać czerstwymi tekstami od pierwszych minut lekcji do przerwy... cytuje:
"łukasz, czego szukasz? oczywiście, mówię do Tomka, ale zeby mi się zrymowało powiedziałam Tomek",
"kto pyta nie błądzi, a kto nie pyta ten zwielbłądzi" ,
"zamordujecie mnie tym bierzmowaniem, a potem ja was zamorduję i nie będzię kogo uczyć",
"przewaznie ptaki latajÄ…",
"dób nie mylic z dup",
"tylko że to działanie jest jakieś dzikie",
"żeby co najmniej jedno zadanie nam wyniknęło" i
"to jest ho ho ho liczba okrutna"... poprostu pozostawiam to bez komentarza
Offline
Na studiach, ucząca nas matematyczka zapytała nas, czy wolimy definicję mnożenia macierzy tak jak jej uczą w Oxfordzie, czy tak jak w szkółce rolniczej I szkółka rolnicza (z mnożeniem liczby krów przez paszę) była bardziej dydaktyczna
O rany, ni w ząb nie wiem o czym prawisz paku, a i tak rechoczę! Że co?!!!
Lemonicku, chyba przydałyby Ci się wakacje
Offline
Żeby się Marija nie obraziła, nie będę tłumaczył tego mnożenia macierzy, choć jest to tak proste, że aż dziw, iż nie uczą tego w liceum
Co do zawołań nauczycieli -- mój licealny polonista, nawiązując do swego nazwiska (brat słynnego polskiego tenora) zawsze, zerkając do dziennika wywoływał uczniów tymi słowami:
-- Przyjdzie do mnie, pod ten kwiat paproci, dziewczę z buzią jak malina... -- tu jego palec natknął się na jakieś nazwisko, które teraz zmyślam: -- Biernacki Janusz!
Offline
Lemonick twoja opowieść przypomniała mi panią od niemieckiego. Raz poświęciła całą lekcje, żeby tylko powiedzieć nam, że musimy się buntować i ona najchętniej zabiłaby tych wszystkich terrorystów, poczym wzięła korektor jednej z uczennic i zaczęła udawać że to pistolet.
Offline
Ja miałam takiego germanistę, na którego mówiło się Kudłaty, bo wyglądał jak ten gosciu ze Scooby Doo
Offline
Mój nauczyciel PO z ogólniaka był panem tuż przed emeryturą. Zawsze wyprostowany kazał nam przy odpowiedziach stawać w formie: "postawa zasadnicza!" i mieliśmy zbiórki w dwuszeregu przed wejściem do klasy. Poza tym biegaliśmy w maskach przeciwgazowych po szkole (były tak stare, gumowe i cuchnące, ze nie można w nich było oddychać). Pan od PO farbował włosy na czarno, ale nie wiem czemu z reguły miały bordowy lub niebieski odcień. A na małym palcu prawej ręki wyhodował sobie paznokieć, którego nie powstydziłby się zakład wykonujący tipsy czy paznokcie akrylowe. Wystawał ponad palec na blisko 2 cm.
Ale tak w sumie lubiłam tego pana od PO
Offline
a jednak profesorowie z mojej szkoły nie są az tak bardzo wyróżniający się... odliczając matematyczke, jej nikt nie pobije... "a teraz idziemy do przykładu n jak natasha", "a teraz m... jak miłość (melodyjnie)" i "c jak Czarek czy Cymbałki"... wam może się to nie wydawać śmieszne, ale mnie i "mych znajomków" to rzeczy, z których dosłownie sikamy 8)
Offline
oj Dione przypomniałaś mi mojego nauczyciela od PO, który nie tylko podglądał dziewczyny przed WuFu, ale i na wycieczkach brał nas w góry przy zagrożeniu lawinowym. Jak jeździliśmy wczesną wiosną na łyżwach i pod koleżanką lód się złamał, to ze stoickim spokojem kazał nam jeździć metr dalej.
Do historii szkoły niemal weszła wycieczka (z tym zagrożeniem lawinowym) kiedy pan W zagapił się i do pociągu musieliśmy biec. Cóz... on dobiegł, wsiadł i pojechał. My nie.
Offline
Na jednej wycieczce do Olsztyna nasza pani wychowawczyni kazała mi i mojej koleżance zająć się pewną nielubianą przez nikogo dziewczyną. My oczywiście chiałyśmy się od tego wywinąć i jak tylko dostaliśmy czas wolny biegiem poleciałyśmy do księgarni. Oczywiście wychowawczyni GONIłA nas przez kilka metrów :twisted: Kiedy wyszłyśmy z księgarni ta dziewczyna szła za nami. My skręciłyśmy do jakiejś uliczki i odziwo ta dziewczyna zniknęła! Obdzwoniłysmy wszystkie koleżanki, ale żadna nie widziała zagubionej. Zebrałyśmy się więc wszystkie w jedno miejsce i postanowiłyśmy rozpocząć wspólne poszukiwania. Zdesperowane zadzwoniłyśmy do chłopaków z naszej klasy. Jeden z nich powiedział nam, że ta dziewczyna jest z nimi , ale my nie wzięłyśmy tego na serio. Po pół godzinie poszukiwań, zmęczone poszłyśmy do KFC, by się posilić. A tam przy połączonych stolikach siedziała ta dziewczyna z wszyskimi chłopakami!!!
Offline
ciekawe co będzie się działo, skoro my bierzemy ze sobą na wycieczkę trasą Kielce-Oświęcim-Kraków... koreańczyka pięknym imieniem Lusia. czyżbyśmy go mieli zgubić gdzieś??
kolejne przykłady: upadek na środku korytarza a'la telemark (zachaczenie jedną nogą o drugą, zachwianie, podparcie na kolanka i "gleba" na posadzkę) a do tego wypadnięcie paróweczki z hot doga na schody i stoczenie się na dół (paróweczki) na łeb jakiegoś ucznia (według opowieści mojej koleżanki, u nas było podobnie tyle że bez spadnięcia na głowę) i wspólne zamknięcie się w ubikacji pani od polskiego & pani od historii...
Offline
kolejne przykłady: upadek na środku korytarza a'la telemark (zachaczenie jedną nogą o drugą, zachwianie, podparcie na kolanka i "gleba" na posadzkę) a do tego wypadnięcie paróweczki z hot doga na schody i stoczenie się na dół (paróweczki) na łeb jakiegoś ucznia (według opowieści mojej koleżanki, u nas było podobnie tyle że bez spadnięcia na głowę) i wspólne zamknięcie się w ubikacji pani od polskiego & pani od historii...
no i...?
Offline
ale co no i..??
Offline
czekam na cos smiesznego lub ciekawego i pomyslałam, że to pewnie nie jest koniec. Stąd moje "no i..."
Offline
no wiesz, jedna jest stara panną, a drugą podejrzewałyśmy o kłopoty małżeńskie i rozstanie z mężem... więc jak się zamknęły w tej łazience, no to...
a poza tym, niektóre rzeczy wydają się śmieszne dla "wtajemniczonych"
Offline
a poza tym, niektóre rzeczy wydają się śmieszne dla "wtajemniczonych"
i to jest słowo-klucz do całej historii.
Zaznaczę tylko, że na tym forum nie ma chyba nikogo wtajemniczonego.
Offline
a szkoda....
tak a'propos śmiesznych tekstów:
Szpakowski komentuje:
"podanie ze wzwodem". a chwilę później- "pokrył go od tyłu"... Ci komentatorzy.... ech
Offline
a to już słyszałam. Oj pan Darek stare numery stosuje
Offline
I nowe: "Ach tem młodzian!"
Offline