Strona poświecona Jane Austen
Nie jesteś zalogowany.
Mike napisał:
Mylnie bierzecie zewnetrzny chlod Brandona za jego prawdziwy charakter. Popelniacie tym samym, moim zdaniem, blad w podstawowych zalozeniach. :-)
I tu przypisujesz nam wszystkim mylne pogl?dy. Nie b?d? si? wypowiada? za wszystkie, ale ja nigdy nie twierdzi?am, nawet nie uwa?a?am, ?e Brandon jest wewn?trznie facetem tak ch?odnym jak zewn?trznie. Wr?cz przeciwnie. Dla mnie jest on (tak jak Darcy swoj? drog?) typowym introwertykiem. Osob?, która bardzo silnie prze?ywa emocje, lecz nie do ko?ca umie czy te? chce je okazywa?. Widz? te? ogromne podobie?stwo, zarówno charakteru jak sposobu post?powania, siebie do Brandona i Darcy'ego. Nie lubi? pokazywa? uczu? przed innymi. Kilka tygodni temu kole?anka, z któr? mieszkam dwa lata ( a znamy si? pi??) pierwszy raz widzia?a mnie naprawd? zdenerwowana i rozz?oszczon? (nota bene by?a w szoku ). Nie znaczy to jednak, ?e tych uczu? nie posiadam, ?e ich nie odczuwam. Przeciwnie, co si? dzieje w ?rodku takiej osoby jak Brandon, przypomina seri? tornad, tsunami i sta?e wybuchy wulkanu. Taka osoba, jak kocha, to na baardzo d?ugo (nie powiem, ?e na zawsze, bo wieczno?ci, jeszcze nie do?wiadczy?am
).
Offline
Ohlala, kij w mrowisko... ;-P No to jedziemy.
JLo:
"z jednej strony "mylnie bierzecie zewnetrzny chlod Brandona za jego prawdziwy charakter", a z drugiej "Eleonora nie pasowala do Brandona - byla dla niego emocjonalnie zbyt plytka"."
Dokladnie tak wlasnie mysle. :-)
"Wg mnie zle oceniasz Eleonore, tak jak my Brandona. Bierzesz jej chlod, dystans oraz spokoj za jej charakter i piszesz, ze jest plytka emocjonalnie"
Nie stawiajcie znaku rownosci miedzy Eleonora a Brandonem. Eleonora byla taka od urodzenia. A Brandona tak uksztaltowalo jego dlugie i trudne zycie.
"Kobieta, ktora potrafila, mimo niespelnionej milosci do mezczyzny, zachowywac sie odpowiednio do sytuacji to wcale nie jest osoba PLYTKA"
O_o Please nie wkladaj mi w usta stwierdzen, ktorych nie powiedzialem. Nie nazwalem Eleonory plytka. Jest roznica miedzy osoba plytka, a osoba plytka emocjonalnie, tak, jak jest roznica miedzy pediatra a pedofilem.
Brzmi podobnie, ale to nie to samo. ;-P
Eleonora to osoba szlachetna, dobra, czula, ect. Jest warta tyle zlota, ile wazy. Ale jej zycie emocjonalne nie jest szczegolnie bujne. To osoba bardzo stabilna i zdecydowana. O to mi wlasnie chodzi.
Fakt ten, powtarzam, nie dyskredytuje jej jako osoby. Po prostu ma taki charakter. I tyle.
"Jest to osoba, ktora potrafi obserwowac i wczuwac sie w uczucia innych [...] a nie umialaby tego robic, gdyby sama takich uczuc nie przezywala"
No wlasnie nie. Eleonora byla nastawiona na obserwacje uczuc innych - dlatego, ze jej wlasnie nie byly szczegolnie silne. Nie przezywala swych uczuc, wiec mogla sie koncentrowac na innych.
Nie wlozysz ksiazki do pelnej szuflady. Osoba przepelniona uczuciami wlasnymi ignoruje uczucia innych. Za to soba pozbawiona w duzej mierze uczuc wlasnych - moze sie zajmowac innymi. O to mi wlasnie chodzi.
"Dlatego, gdyby Brandon nie chcial tego, co wg wiekszosci kryteriow nie bylo dla niego (ekspresyjnej, zakochanej w innym, mlodej dzierlatki ), to Eleonora bylaby dla niego calkiem dobrym rozwiazaniem"
Gdyby babcia miala wasy, to by byla dziadkiem. Gdyby miala kola, to by byla autobusem. Ale nie ma ani wasow, ani kol. Wiec jest babcia.
A Brandon nie chce Eleonory, tylko Marianne. I ma racje. :-)
"Ale ze faceci zwykle chca tego, czego nie moga miec od razu, wiec wygrala Marianna"
Ohlala, czemu mowisz, ze to faceci tak maja? Wlasnie odwrotnie. Brandon chcial Marianny - i ja dostal. Marianna chciala Willoughby'ego - ale go nie dostala.
Lady kasiek:
"Ona mia?a charakter podobny do Brandona w?asnie a mówi?, ?e podobie?stwa si? odpychaj?, mo?e to by?aby za du?a kumulacja dobra i altruizmu. Brandon potrzebowa? kogo?, kogo móg?by tak psu?, Elinor nie pozwoli?aby mu raczej na to"
Hmmm... To mocne slowa, ale tak, chyba to prawda. ;-) Co dowodzi tym bardziej tego, ze nie Eleonora, tylko Marianna.
Dione:
"I tu przypisujesz nam wszystkim mylne pogl?dy"
A gdzie napisalem, ze odnosze sie do wszystkich? Uzylem liczby mnogiej, ale nie mowilem, ze mam na mysli WSZYSTKICH. Odnosilem sie do JLo i Paka. JLo i Pak to nie wszyscy. ;-)
"Dla mnie jest on [...] osob?, która bardzo silnie prze?ywa emocje, lecz nie do ko?ca umie czy te? chce je okazywa?."
Dokladnie tak! :-) Troche tak, jak Eleonora. Dlatego nie pasuja do siebie jako para, choc sa wspanialymi przyjaciolmi.
Ostatnio edytowany przez Mike Moriarty (2007-08-02 13:02:12)
Offline
Mike'u: sam twierdzisz, ?e Brandon z silnym prze?ywaniem emocji, ale umiarkowanym ich ukazywaniem, jest troch? jak Eleonora. Zak?adaj?c, ?e 'by? troch? jak' to relacja symetryczna, wychodzi nam ?e Eleonora jest troch? jak Brandon w swojej emocjonalno?ci
Oczywi?cie pozostaje pytanie, czy to znaczy, ?e do siebie pasuj?, czy wprost przeciwnie. Ale tego chyba nie rozstrzygniemy.
Offline
Jakby tu powiedzie? vel napisa?....
Nigdy nie by?am wielk? fank? Marianny (takie jej afektowane uduchowienie - a w rzeczywisto?ci absolutny brak ?ycia wewn?trznego - mnie dra?ni?o), jednak w powie?ci faktycznie nie by?o leprzej kandydatki dla Brandona. Eleonora wogóle nie chodzi?a w rachub?. W?a?nie ze wzgledu na zewnetrzny spokój i opanowanie. By?a zbyt ma?o barwna. Marianna przypomina?a egzotycznego ptaka. Eleonora by?a typem kobiety matki, a Marianna ma?ej kobietki. Brandon potrzebowa? osoby, która móg?by ochrania?, dba? o ni?, a nawet rozpieszcza?.
A z t? przyja?ni? z Eleonor? to tez nie tak. Owszem lubili si?, rozumieli, ale to wcale nie znaczy, ?e byli doskona?ymi przyjació?mi. Przeciwnie dla Brandona najlepszym przyjacielem czy przyjació?k? (p?e? tu nie gra roli) jest raczej kto? bardziej w stylu Lizzy czy Emmy. Osoba pewna siebie, zdecydowana, traktuj?ca innych z przymru?eniem oka, z poczuciem humoru. Eleonora jest zbyt ?agodna i poddaj?ca si? innym. Przynajmniej ja j? tak odbiera?am.
Offline
Dione pisze madre slowa. :-) Dokladnie tak wlasnie jest.
Offline
A czy to nie Eleonora w ko?cu rz?dzi domem? Przynajmniej ja pami?tam taki obrazek (fakt, ?e raczej z filmu), gdy to Eleonora stara si? dopilnowa? warunków ?ycia i sprawi?, by w bud?ecie nie by?o dziury. Taki Balcerowicz w spódnicy -- niby emocjonalny ch?ód, a swojego pilnuje twardo
Offline
To dobre porownanie, choc skala nie ta. ;-) Nie wystarczy byc gospodarnym, by byc Balcerowiczem.
Offline
Napisze cos gwoli wyjasnienia, bo zostalam calkowicie zle odebrana -_-'.
Mike napisał:
Loana napisał:
"Jest to osoba, ktora potrafi obserwowac i wczuwac sie w uczucia innych [...] a nie umialaby tego robic, gdyby sama takich uczuc nie przezywala"
Dokladnie tak. Ale to jest wlasnie dowod na moja teze, nie a Twoja. Eleonora byla nastawiona na obserwacje uczuc innych - dlatego, ze jej wlasnie nie byly szczegolnie silne. Jak sama piszesz - nie przezywala tych uczuc. O to mi wlasnie chodzi.
Gdzie napisalam, ze ona nie przezywala tych uczuc??? Napisalam, ze "potrafi wczuwac sie w uczucia innych (...) i nie umialaby tego robic [wczuwac sie] gdyby sama takich uczuc nie przezywala" - innymi slowy - ona przezywala uczucia milosci, odtracenia, zalu, wstydu itp. i dlatego potrafila sie wczuc w uczucia innych. Czyli - PRZEZYWALA! I dlatego potrafila je zauwazyc u innych. Nie dlatego, ze jej wlasne nie byly silne. Byly silne i pozwolily jej poznac "jak to jest". A ze nie krzyczala o tym wszedzie i nie cierpiala na zewnatrz to nie znaczy, ze jej uczucia byly gorszej jakosci. Ona po prostu szanowala innych ludzi i dlatego przezywala je "po cichu", odwrotnie niz Marianna, ktora wszystko przezywala z wielkim pokazem.
Mike napisał:
Loana napisał:
"Ale ze faceci zwykle chca tego, czego nie moga miec od razu, wiec wygrala Marianna"
Ohlala, czemu mowisz, ze to faceci tak maja? Wlasnie odwrotnie. Brandon chcial Marianny - i ja dostal. Marianna chciala Willoughby'ego - ale go nie dostala.
Bo faceci tak maja, sam mi kiedys tlumaczyles, ze faceci lubia ZDOBYWAC. Wiec jak nie moga czegos miec od razu, to im sie od razu zwieksza cennosc zdobyczy. I bardziej tego chca. Brandon chcial Marianne,ktora na poczatku wydawala sie owocem nie do zerwania, wiec tym bardziej nabierala dla niego zalet. A mogl miec wiele innych dziewczyn, ale ich nie chcial, bo byly latwa zdobycza .
I co odwrotnie? Kobiety tez lubia zdobywac, zwlaszcza jak sa niewyzyte . Ale tutaj w powiesci nie spotkalismy az takich kobiet za duzo, no i rozmawiamy o Brandonie
.
Offline
Gdzie napisalam, ze ona nie przezywala tych uczuc???
Chill out. Juz zedytowalem przeciez posta. O_o Polemizujesz z zeszlorocznym sniegiem...
"Bo faceci tak maja, sam mi kiedys tlumaczyles, ze faceci lubia ZDOBYWAC."
Nie pamietam takich tlumaczen... ;-P Ale mniejsza o to. Moze mam krotka pamiec.
"Brandon chcial Marianne,ktora na poczatku wydawala sie owocem nie do zerwania, wiec tym bardziej nabierala dla niego zalet."
Nope. :-) Jesli uwazasz, ze dla Brandona glowna zaleta Marianny byla jej niezdobywalnosc, to sorry, ale mylisz sie calkowicie. Vide jego poprzednia milosc - przeciez wcale nie musial jej zdobywac, bo i ona go kochala. I nie dlatego im nie poszlo, ze on sie nia znudzil.
"A mogl miec wiele innych dziewczyn, ale ich nie chcial, bo byly latwa zdobycza."
Gdyby ktoras byla jak Marianna, to pewnie by na to poszedl. :-)
"I co odwrotnie? Kobiety tez lubia zdobywac, zwlaszcza jak sa niewyzyte . Ale tutaj w powiesci nie spotkalismy az takich kobiet za duzo, no i rozmawiamy o Brandonie "
;-P Czasem troche rozbawia mnie dwuznacznosc tej naszej rozmowy...
Nie trzeba byc niewyzyta kobieta, by celowac w niezdobywalnych facetow... ;-) Nie przesadzajmy...
Offline
Mi si? wydaje, ze Brandon zakocha? si? w Mariannie od pierwszego zerkni?cia i chyba tak na samym pocz?tku nie by? pewny, ze dla niej jest ostatnim facetem do wzi?cia, po prostu faceta trafi?o. Bo faceci w pewnym wieku podobno lubia m?odziutkie kobietki
Offline
Ok, juz nie polemizuje, chociaz dalej do konca sie nie zgadzam. Uwazam, ze uczucia Eleonory wcale nie byly slabsze tylko dlatego, ze ich az tak nie okazywala.
Nie uwazam tez, ze dla Brandona glowna zaleta byla niezdobywalnosc, az tak zle go nie osadzam . Ale z drugiej strony - kto powiedzial, ze Eliza byla jak Marianna? Przypominala ja, owszem, ale to nie oznacza, ze byly takie same. Wiecej, uwazam, ze Eliza byla mniej wyszczekana i delikatniejsza niz Marianna, w koncu nie sprzeciwila sie slubowi z bratem Pulkownika, jak zapewne zrobilaby Marianna. Pulkownik nie musial jej zdobywac, ale z drugiej strony ona nie miala silnej woli i dala sie zniewolic. Wiec wg mnie dlatego Marianna miala wlasnie taka zalete dla Brandona, ze wydala sie byc osoba, ktora nie da sie zniewolic - czyli (poniewaz nie kochala Brandona i raczej wczesniej nie dalaby sie namowic na slub z nim) wlasnie wydala sie troche nie do zdobycia. Troche to pokrecone, ale mam nadzieje, ze zrozumiecie, co chcialam przekazac.
Ok, nie tylko niewyzyte kobiety lubia zdobywac facetow po prostu za duzo takich pojawia sie w romansach ;P
Chociaz z drugiej strony, jakie inne kobiety chca takich zdobywac??
Offline
Mike Moriarty napisał:
Nope. :-) Jesli uwazasz, ze dla Brandona glowna zaleta Marianny byla jej niezdobywalnosc, to sorry, ale mylisz sie calkowicie. Vide jego poprzednia milosc - przeciez wcale nie musial jej zdobywac, bo i ona go kochala. I nie dlatego im nie poszlo, ze on sie nia znudzil.
Marianna jest bardzo a courant, a Brandon ?yje ideami z czasów swojej m?odo?ci. (Mo?na spekulowa? dlaczego, czy mo?e zbyt d?ugo jego serce pozosta?o nieporuszone przez wdzi?ki niewie?cie; czy te? s?u?ba sprawi?a, ?e utraci? kontakt z mod?.) To ich oddala.
"A mogl miec wiele innych dziewczyn, ale ich nie chcial, bo byly latwa zdobycza."
Gdyby ktoras byla jak Marianna, to pewnie by na to poszedl. :-)
Rzeczywi?cie skupiaj?c si? na charakterze zapominamy o tym, ?e Marianna by?a ?adna, wcale dobrze wychowana i przyjemnie muzykowa?a. Do tego prawdopodobnie by?a w typie Brandona.
Offline
lady_kasiek napisał:
Mi si? wydaje, ze Brandon zakocha? si? w Mariannie od pierwszego zerkni?cia i chyba tak na samym pocz?tku nie by? pewny, ze dla niej jest ostatnim facetem do wzi?cia, po prostu faceta trafi?o. Bo faceci w pewnym wieku podobno lubia m?odziutkie kobietki
Brakuje mi rok do wieku Brandona... Hm... Czy?bym dlatego tak ch?tnie z Wami rozmawia? tutaj na forum
Offline
A nosisz flanelowa kamizelke, Pak? xD Hmm... Ja nosze rekawiczke na prawej dloni, gdy prowadze samochod - uszkodzilem sobie dlon cwiczac karate. ;-) Liczy sie?
[Faceci lubia, gdy sie im wspolczuje. Moze jakis Festiwal Wspolczucia zrobimy? ;-D]
Ostatnio edytowany przez Mike Moriarty (2007-08-02 14:03:55)
Offline
Mike napisał:
Loana napisał:
Jest to osoba, ktora potrafi obserwowac i wczuwac sie w uczucia innych [...] a nie umialaby tego robic, gdyby sama takich uczuc nie przezywala
No wlasnie nie. Eleonora byla nastawiona na obserwacje uczuc innych - dlatego, ze jej wlasnie nie byly szczegolnie silne. Nie przezywala swych uczuc, wiec mogla sie koncentrowac na innych.
Nie wlozysz ksiazki do pelnej szuflady. Osoba przepelniona uczuciami wlasnymi ignoruje uczucia innych. Za to soba pozbawiona w duzej mierze uczuc wlasnych - moze sie zajmowac innymi. O to mi wlasnie chodzi.
Zestawienie ?ycia emocjonalnego z szuflad? bardzo obrazowe, ale w?a?nie chyba zbyt p?ytkie. Uczucia to nie ksi??ki (nawet je?li mowa o uczuciach przedstawionych w ksi??kach ).
Co do Eleonory, Marianny i Brandona - nie mo?emy porównywa? intensywno?ci uczu? ró?nych osób. Po prostu si? nie da, koniec, kropka. Za to z ca?? pewno?ci? mo?emy stwierdzi?, ?e by?y to uczucia o odmiennej naturze:
1) U Eleonory dominowa?o przywi?zanie i sta?o??, pragn??a stabilno?ci przede wszystkim. To, ?e w jakim? stopniu pogodzi?a si? z losem na wie?? o zar?czynach Edwarda i Lucy, nie ?wiadczy o tym, ?e go nie kocha?a. Raczej sama siebie przekonywa?a, ?e tak b?dzie lepiej, ?e nic ju? nie da si? zrobi?, itp. Zajmowanie si? uczuciami innych te? mia?o jej po cz??ci pomóc zapomnie? o sobie (a poza tym taki ju? mia?a samaryta?ski charakter). W ?rodku burza, na zewn?trz trzyma fason, m?dra dziewczynka - tylko ciekawe, czy nie wyrzuca?aby sobie tego opanowania, gdyby historia sko?czy?a si? inaczej?
2) Marianna - wszyscy wiemy - gwa?towno??, pasja, ekstrawertyzm CO NIE RÓWNA SI? intensywno?ci (a przynajmniej nie musi). Poniewa? uczucie M&W trwa?o krócej ni? E&E, nie by?o tu miejsca na uspokojenie pierwszych nami?tno?ci - co z pewno?ci? by si? zdarzy?o w wypadku d?u?szego zwi?zku (ach, niestety! ), gdy? bohaterom po prostu nie starczy?oby si? na codzienne, tak "intensywne" wzruszanie si?. No ale to tylko moja interpretacja, która zak?ada, ?e Marianna nie ma ukszta?towanego charakteru, a jej g?upota/romantyzm wynika z jej m?odo?ci.
3) Brandon - z nim mam najwi?kszy problem. Zgadzam si? z Pakiem, ?e by? "troch? jak Eleonora", pytanie tylko, ile to znaczy "troch?"? I dlaczego, u diab?a, w naszych g?owach wci?? pokutuje przes?d, ?e przeciwie?stwa si? przyci?gaj?? Aha, i to:
pak4 napisał:
Pr?dzej ju? bym typowa? wzbudzanie 'ojcowskich' uczu? u Brandona (podlanych jeszcze pami?ci? o pierwszej, nieszcz??liwej mi?o?ci), który pragnie si? kim? opiekowa?.
To mi si? kojarzy raczej z "Lolit?" Zw?aszcza w kontek?cie uwagi Mike'a o ró?nicy pomi?dzy pediatri? a pedofil?
Ostatnio edytowany przez elbereth (2007-08-06 10:47:40)
Offline
Mike Moriarty napisał:
A nosisz flanelowa kamizelke, Pak? xD Hmm...
Flanelowej akurat nie. Ale lubi? nosi? kamizelki... Nie dzisiaj oczywi?cie!
[Faceci lubia, gdy sie im wspolczuje. Moze jakis Festiwal Wspolczucia zrobimy? ;-D]
Ja my?l?, ?e to bardziej sprawa kultury ni? p?ci. Tak, czy siak, jakby kto? powspó?czuwa? (?) by?oby mi?o
Offline
elbereth napisał:
pak4 napisał:
Pr?dzej ju? bym typowa? wzbudzanie 'ojcowskich' uczu? u Brandona (podlanych jeszcze pami?ci? o pierwszej, nieszcz??liwej mi?o?ci), który pragnie si? kim? opiekowa?.
To mi si? kojarzy raczej z "Lolit?"
Zw?aszcza w kontek?cie uwagi Mike o ró?nicy pomi?dzy pediatri? a pedofil?
Hm... nie my?la?em o tym... A Humbert jest tylko nieco starszy od Brandona. Nawet pewne elementy motywacji mog?yby by? analogiczne (u Humberta zainteresowanie dziewczynkami wzi??o sie z jakiej? niespe?nionej m?odzie?czej mi?o?ci, o ile pami?tam).
Tyle, ?e ja my?la?em o czym? innym, celowo u?ywaj?c cudzys?owu. Chodzi o to, ?e czasem w ?rodku si? odczuwa tak? potrzeb? opieki, troski o kogo? innego, mniej lub bardziej ukierunkowane na staranie o rodzin?. Mo?e to jakie? ewolucyjne przystosowanie do ?ycia w rodzinie? Akurat Brandon mia? do?? czasu by to odczu?.
A na dodatek jako ?o?nierz i dowódca przyzwyczai? si? do roli szefa-opiekuna
Offline
Pak tobie moze ma?o brakuje do Brandona, ale my, nbo przynajmniej ja wiek Marianki mam za sob? czyli odpada
Drogie Panie i Panowie, my tu starramy si? motywacj? pu?kownika odgadn?? a przecie? z facetem to diabe? do celu nie trafi, czasami po prostu r?ce opadaj? Niby pu?kownik by? rozs?dny w latach ju? bardziej posuni?ty, ale nie a? tak, zeby móg? zg?upie? na staro??. Ot z?oty ?rodek, a zakocha? si? w takiej egocentrycznej, egoistycznej, pompatycznej, Mariance. To ju? na Amrgaret móg? poczeka? chwil?
Offline
Ju? chyba zaznacza?em wy?ej, ?e z rozs?dkiem pu?kownika to bardziej z?o?ona rzecz. On te? jest romantyczny, troch? w tym wr?cz narwany. Przyk?adem ten nieszcz?sny piknik. On na prawd? nie musia? od razu jecha? do Londynu. Godzina w te, czy we wte by nic nie zmieni?a. Ale tak zdecydowa?o jego romantyczne serce (i ja to pisz? , ja, zwolennik zdecydowanie antyromantycznej partii
). Brandon jedynie by? wierny innej postawie, jakby bardziej "klasycznej", a mniej romantycznej, gdzie dobre ?ycie cechuj? nie porywy serca, ale harmonia serca i rozumu, opanowanie, chcia?oby si? powiedzie?, ?e niemal stoicyzm. On to ca?y czas demonstruje.
Offline
Brandon nie by? po prostu facetem, który pokazuje emocje. Eleonora pokazywa?a ich jeszcze mniej. Oni nawet, gdyby si? sobie spodobali, to nie poszliby dalej ni? herbatka z cistkiem i powa?na rozmowa. ?eby Brandon si? na co? odwa?y?, musia?by zauwa?y? co? w rodzaju zach?ty. A taka Eleonora nie pokaza?by zach?ty, gdyby nie zauwa?y?a zainteresowania sob?. Kolo zamkni?te: absolutnie by si? nie dogadali. A Marianna, nawet czuj?c mniej, pokazywa?a wi?cej. Czyli jak ju? polubi?a Brandona, to tylko krok, ?eby w ten afektowany sposób okaza?a mu mi?o??.
Brandon by? facetem, który si? lubi opiekowa?. A Eleonora to prawie druga Matka Teresa, tak? osob? sie nie da opiekowa?. Mariann? trzeba zawsze. I szczególnie trzeba j? chroni? przed ni? sam?.
Offline
pak4 napisał:
Ju? chyba zaznacza?em wy?ej, ?e z rozs?dkiem pu?kownika to bardziej z?o?ona rzecz. On te? jest romantyczny, troch? w tym wr?cz narwany. Przyk?adem ten nieszcz?sny piknik. On na prawd? nie musia? od razu jecha? do Londynu. Godzina w te, czy we wte by nic nie zmieni?a. Ale tak zdecydowa?o jego romantyczne serce (i ja to pisz?
, ja, zwolennik zdecydowanie antyromantycznej partii
). Brandon jedynie by? wierny innej postawie, jakby bardziej "klasycznej", a mniej romantycznej, gdzie dobre ?ycie cechuj? nie porywy serca, ale harmonia serca i rozumu, opanowanie, chcia?oby si? powiedzie?, ?e niemal stoicyzm. On to ca?y czas demonstruje.
Czyli Brandon 'wewn?trz' jest romantyczny, a 'na zewn?trz' normalny? Hmm, podci?gaj?c to do mojej interpretacji nawet si? zgadza: romantyczna egzaltacja Marianny to wina jej niedojrza?o?ci, a romantyczny spokój Brandona - jego dojrza?o?ci. Mo?e pu?kownik nauczy ?on? odrobiny opanowania? A ona jego wi?kszej otwarto?ci? W takim wypadku mogli by w istocie by? b. szcz??liwi
Tyle, ?e teraz wychodzi raczej: "B. jest troch? jak Marianna" ni? "troch? jak Elinor". Albo najpewniej: "troch? taki, a troch? taki" - czyli niewiele nam to daje: wci?? nie wiemy, czy przyci?gaj? ich do siebie podobie?stwa, czy te? przeciwie?stwa...
Offline
My?l?, ?e to jak z prowadzeniem prostych przez punkty -- dowolne dwie osoby mog? znale?? co? dla siebie wspólnego
Brandon jest na pewno 'cieplejszy' i bardziej romantyczny, ni? jako? w dyskusji si? przyj??o dostrzega?. Mo?e to izoluj?cy wp?yw flanelowej kamizelki?
Ale mimo to jest postaci? raczej w stylu Eleonory ni? Marianny.
Offline
Jeszcze jedno nawi?zanie do kamizelki i wyjd? z siebie
Offline