Strona poświecona Jane Austen
Nie jesteś zalogowany.
Do Salonu Prawdziwych Dam nalezy zagl?dn??
http://forum.northandsouth.info/index.php
juz powinno by?
Offline
Popraw mo?e bo co? nie wchodzi
Offline
Brandon jest super gosc ale ja i tak wole Colinka.
Dla Alana Rickmana uklony.
Offline
A ja lubie Brandona. ;-P A jesli ktos nazywa go "cieplymi kluchami", to ja wybucham smiechem i oskarzam o zadawalanie sie nedznymi pozorami. To, ze ktos nosi kamizelke, nie oznacza, ze jest mieczakiem.
Przypomnijcie sobie biografie Brandona. Za mlodu wyslano go do Indii - w tym czasie toczyla sie tam wojna z Francja i jej sojusznikami. Trudny teren, trudny klimat, trudny przeciwnik - a tu prosze, na polu walki Brandon stopniowo awansuje na pulkownika, czyli brakuje mu tylko jednego stopnia do generala. Przypominam przy tym ewentualnym sceptykom, ze Brandon nie mial zadnej protekcji (rodzina niemalze sie go wyrzekla), a jego majatek byl de facto zerowy - wiec awansow sobie nie kupowal ani nie wynegocjowal przy pomocy tatusia i mamusi, ale wywalczal z muszkietem i szabla w reku, dzieki swym osobistym zaletom oraz odwadze.
Idzmy dalej. Wbrew presji otoczenia zajmowal sie nieslubnym dzieckiem zony swego brata - choc wcale nie musial, wrecz przeciwnie, oczekiwano, ze tego robic nie bedzie. Ale Brandon, ktiory nie ugial sie pod francuskimi salwami, nie ustepowal tez zlosliwosciom starych bab (jak robil to na przyklad ten drugi zalosny amant Marianny). Szedl do przodu jak nosorozec - i to mimo tego, ze czasem nosil kamizelke.
No i majac zelazne haki na tego zula i robaka znanego jako Willoughby, nie wykorzystal ich. To dowodzi opanowania i wielkiego ducha - moze nawet zbyt wielkiego, ja bym karalucha po prostu zastrzelil. O_o
No, ale w koncu nie kazdy moze byc tak wielkim czlowiekiem, jakim byl pulkownik Brandon.
Ostatnio edytowany przez Mike Moriarty (2007-07-23 10:27:58)
Offline
Mike Moriarty dzi?ki, bardzo ?adnie to napisane jest
Offline
Mike w tym miejscu s? nie literki ale klaszcz?cy emotek.
Dodam jeszcze, ?e maj?c w pami?ci Alana w tej roli, mo?na prawie zapomnie? o Darcy'm.
Nie wiem, czemu ale zawsze dostrzega?am lekkie podobie?stwo tych postaci :'
Offline
przy??czam si? do chóru - jak wspomina?am - mam odwrotnie ni? Lady
Offline
Dodam jeszcze, ze wkurza mnie ocenianie facetow na podstawie tego, jak recytuja wiersze / spiwaja piosenki i jak ladnie potrafia zarzucac grzywa swych niesfornych wlosow, ktore nadaja ten och jakze romantyczny wyglad zbuntowanego nieszczesnika, podczas gdy w rzeczywistosci to oportunistyczne wieprze sterujace swym image. ><" Popchnij takiego, od razu biegnie z placzem do mamy - i jeszcze skasuje pare punktow, budzac w fankach instynkt opiekunczy. W koncu nasz kochany piesek potrzebuje, by go przytulic...
Jesli wiec sa tu jacys obroncy Willoughby'ego i jemu podobnych robali, albo przeciwnicy Brandona, to niech sie ujawnia, bo jestem w nastroju na jakies dyskusyjne "zabojstwo z premedytacja"...
Offline
wow
dok?adnie tak, precz z robalami
Ja my?l?, ?e zbyt cz?sto co? tam sobie wymy?limy nt danej postaci czy zasugerujemy, spojrzymy przez jaki? pryzmat- i koniec. fakty nie przemawiaj?. nie si?gamy g??biejP*. a Mike wskaza? na wiele ukrytych cech naszego pu?kownika, na które by? mo?e ?wiadomie nie zwróci?am uwagi.
Trzeba wzi?? jeszcze poprawk? na to, ?e w czasach JA o ?yciu m??czyzn kobiety wiele mog?y nie wiedzie?. A przynajmniej nie mówi?.. ot, pojedynek pu?kownika z panem W.
*(nie tylko w przypadku fikcyjnych postaci, oj nie...)
Offline
Brandon "tak"
Alan Rickman jako Brandon 3 razy "tak"
@Aine: te? tak mia?am odwrotnie...dzisiaj mam jako? po równo
<ma?ymi literkami;> a Wikhama nie lubi? w ogóle ;P
Offline
Mike Moriarty napisał:
Dodam jeszcze, ze wkurza mnie ocenianie facetow na podstawie tego, jak recytuja wiersze / spiwaja piosenki i jak ladnie potrafia zarzucac grzywa swych niesfornych wlosow, ktore nadaja ten och jakze romantyczny wyglad zbuntowanego nieszczesnika, podczas gdy w rzeczywistosci to oportunistyczne wieprze sterujace swym image. ><" Popchnij takiego, od razu biegnie z placzem do mamy - i jeszcze skasuje pare punktow, budzac w fankach instynkt opiekunczy.
A czy Ty nas troch? nie doceniasz? Wi?kszo?? znanych mi kobiet (oczywi?cie te "inne" tez istniej?), patrzy na faceta nie przez pryzmat jego uroczej bu?ki, ale zwraca uwag? tak?e na reszt?, a w tym te? co facet ma w g?owie. Cho? ?wiat widzi w nas silne, samodzielne kobiety, które maj? silnie rozwini?ty instynkt opieku?czy, to jednak prawie ka?da z nas potrzebuje tego dyskretnego ochronnego parasola, który "prawdziwy" (przez du?e P) facet potrafi nad nami rozci?gn??. M??czyzna który tworzy image w stylu Wertera, mo?e zainteresowa?, ale na krótk? chwil?. A na d?u?ej przyciaga nas spokojny facet, który potrafi zaopiekowa? si? kobiet?, cho? ona tego nawet nie potrzebuje. Jako przyk?ad przytocz? moj? znajom?. Zakocha?a si? w ch?opaku, który zupe?nie si? jej nie podoba? (typ brzydala, bez niesfornych loków), a przy pierwszym spotkaniu po prostu j? wkurzy?. Gdy jednak potrzebowa?a pomocy, pojawi? si? pierwszy. Taki nowoczesny typ Brandona i Darcy'ego w jednym opakowaniu.
Ostatnio edytowany przez Dione (2007-07-24 11:19:35)
Offline
Ja tam mam wielk? sympati? do Brandona. Darcy tak oo, No fajny fajny, ale Brandon mój typ
Offline
Jestem równie? fank? Brandona, a w wykonaniu Rickamana potrójn? fank? . Podoba mi si?, ?e jest opanowanym, powa?nym cz?owiekiem, umiej?cym si? odnale?? w ró?nych sytuacjach, hojnym i sprawiedliwym oraz umiej?cym wybacza?. Natomiast to, ?e zakocha? si? jak sztubak w m?ódce - no có?, nie ma idea?ów
. Dobrze, ?e to tylko ksi??ka, bo w ?yciu realnym nie wierzy?abym tak mocno, ?e u?o?y mu si? ?ycie z Mariann?. Mo?e on chcia? j? dlatego, ?e spe?nia?a jego marzenia o weso?ej, otwartej, uczuciowej dziewczynie, ale nie dam g?owy, ?e on spe?nia? jej marzenia, nawet po zweryfikowaniu, jakie przesz?a z Wikhamem. A poniewaz uwazam pulkownika za osobe rowniez uczuciowa, dbajaca o swoja malzonke, to mysle, ze jak Marianna zacznie sie meczyc w tym sztywnym zwiazku z facetem, ktory spelnia wszystkie jej zachcianki (sadze, ze pulkownik bedzie sie tak zachowywal - wyglada na takiego
), to bardziej cierpiec bedzie Brandon. Bo zapewne poswieci cale swoje zycie dla zony i jesli ona bedzie sie zle czula, to on rowniez. Na szczescie w ksiazce napisali tak, ze mamy szanse sadzic inaczej
.
Offline
No i ja si? tej szansy w?a?nie czepiam uparcie - Marianna b?dzie z pu?kownikiem szcz??liwa! Powiedziano kiedy?, ?e "mi?o?? jest kombinacj? podziwu, szcunku i nami?tno?ci", a w tym wypadku brakowa?o chyba "tylko" tego ostatniego, bo podziw i szacunek zyska? Brandon ju? wówczas, kiedy Marianna pozna?a szczegó?y jego biografii. A reszta... có?, Austen pisze, ?e uczucie przysz?o z czasem. Mo?e nie zaraz po nocy po?lubnej (jak w fanfiku Dione), ale zapewne nied?ugo potem. Zw?aszcza je?li Brandon mia? takie... hmm... predyspozycje jak Rickman
Podsumowuj?c, pozwol? sobie u?y? pewnej parafrazy: starsi m??czy?ni, wbrew temu, co s?dz? m?ode kobiety, potrafi? by? bardzo interesuj?cy (w oryginale to brzmia?o dok?adnie odwrotnie, ale wtedy powiedzia? to m??czyzna ;P ). My?l?, ?e Marianna - mimo ca?ej zarzucanej jej g?upoty - b?dzie w stanie t? prawd? zrozumie?
Ostatnio edytowany przez elbereth (2007-07-24 13:16:24)
Offline
Wiadomo, ?e w tamtych czasach definicja ma??e?skiego szcz??cia by?a troszk? inna...my?l? ?e wszystko zale?y od tego na ile Marianna z wiekiem wyros?a ze swoich dawnych przekona?, oraz na ile pokocha?a pu?kownika, kiedy ju? go lepiej pozna?a, godz?c si? z my?l?, ?e mi?o?? mo?e si? rodzi? powoli, a nie tylko w szalonych porywach. Chocia? faktycznie tak czy inaczej je?li kto? ucierpi, to b?dzie to Brandon...
Offline
Ale mog? te? oboje by? nieszcz??liwi, ona b?dzie nieszcz??liwa tkwi?c w zwi?zku ze starszym niekochanym m??czyzn? a on b?dzie cierpia? patrz?c na jej nieszcz??cie
Offline
Loano: pisz? to z rumie?cami, bo a? mi g?upio, ale Wickham i Willoughby to dwie ró?ne osoby Wiem, trudno zauwa?y?
Lady Kasiek: wiem ?e si? wyprostowa?o, ale podkre?lam -- chodzi?o o Mariann?, a nie p?e? pi?kn? w ogóle.
A Brandona sam lubi?. My?l?, ?e by? dobrym przyjacielem/koleg?/kumplem. Dlatego przyklaskuj? temu co napisa? Mike.
Co do szcz??cia w mi?o?ci i doboru par: Amor flat ubi vult, jak wol? niektórzy
PS. Ostatnio widzia?em ?liczn? reklam? w gazecie. By?a to jaka? brytyjska ksi?garnia-antykwariat.
Reklama ukazywa?a ksi??k? (w wolnym t?umaczeniu): "Recepta na udane ma??e?stwo".
Autor: Henryk VIII.
Podpis: Je?li jakie? ksi??ki u nas nie znajdziesz, to znaczy, ?e ona nie istnieje.
Offline
pak4 napisał:
Lady Kasiek: wiem ?e si? wyprostowa?o, ale podkre?lam -- chodzi?o o Mariann?, a nie p?e? pi?kn? w ogóle.
Przyznam, ze nie rozumiem odno?nika do mnie
Offline
I s?usznie, bo to Dione odnosi?a si? do Mike'a, broni?c wszystkich pa? przed krytyk? Marianny, a ja odpowiadaj?c na wi?cej wpisów si? pogubi?em Przepraszam!
Ostatnio edytowany przez pak4 (2007-07-25 05:53:03)
Offline
G?upote marianny przedyskutowali?my na spotkaniu
Offline
pak4 napisał:
I s?usznie, bo to Dione odnosi?a si? do Mike'a, broni?c wszystkich pa? przed krytyk? Marianny, a ja odpowiadaj?c na wi?cej wpisów si? pogubi?em
Przepraszam!
Mike nic o Mariannie nie wspomina? w wypowiedzi, któr? cytowa?am, wi?c za?o?y?am (mo?e na wyrost), ?e mówi o ogóle.
Tak tylko si? pot?umaczy?am....
Offline
Ale tak obiektywnie - wiekszosc z nas wybralaby Willoughby'ch - badzmy szczere. Wprawdzie mnie nie biara ckliwe kawalki i cytowanie poezji, to jestem pewna, ze niewiele sie roznie od przecietnej kobiety. Maj?c wybór zdecydowanie bym wybra?a Alana Rickmana, ale przeciez to jest jedynie aktor. Nie wiem jak by?oby z Brandonem jako takim. Nie lubie przes?dza?, bo na nasze/moje wybory ma wiele czynników, nigdy nie mówi? "nigdy", czasem moje "z ca?? pewno?ci?" równie? si? zmienia.
I tak z ca?ym obiektywizmem na jaki mnie stac - pomimo dostrzegania warto?ci pu?kownika, nie mog? powiedzie? "mój kochany Brandon". Wszystko jest w sferze gdybania a tutaj dzia?a umys? i rozs?dek - stad te wszystkie okrzyki zachwytu. W realu dzia?a serce i uczucia.
Niezale?nie od wszystkiego i tak uwa?am Marianne za jedn? z najg?upszych postaci austenowskich. Nie lubie jej za ca?okszta?t. Irytuje mnie jej egoizm uczuciowy i nie tylko. Wkurza mnie os?dzanie ludzi po pozorach (kamizelce, sposobie czytania poezji itp), niezwykle powierzchownie. Te kwestie s? zupe?nie niezwi?zane z uczuciami jakio takimi - a w?a?nie ze spojrzeniem na ?wiat i rozs?dkiem. Którego to, jak dla mnie, Marianna mia?a tyle co Collins urody.
Offline
Aine...potrafisz cz?owieka sprowadzi? na ziemi? Niech?tna mi ta my?l, ale pewnie te? posz?abym w stron? Willoughby'ego
Nawet gdyby jakim? cudem rozs?dek zwyci??y?, to ba?abym si? unieszcz??liwi? Brandona swoj? osob? - my?l ?e c??owieka tak warto?ciowego skaza?abym na ?on? która mo?e go nie pokocha?, a tylko szanowa?...mmm niemi?a my?l.
Podsumowuj?c..dobrze ?e nie jeste?my Mariann?.
Offline
Wszystkie jestescie troche Mariannami. ;-P
Aine pisze: "Ale tak obiektywnie - wiekszosc z nas wybralaby Willoughby'ch"
Badzmy szczerzy. ;-) Wiekszosc z Was wlasnie tak by zrobila. I placila za to do konca zycia. Kobiety jakos tak... lubia sie poswiecac. Lubia sobie pocierpiec.
Dlatego choc Dione zapewnia, ze "Wi?kszo?? znanych mi kobiet (oczywi?cie te "inne" tez istniej?), patrzy na faceta nie przez pryzmat jego uroczej bu?ki, ale zwraca uwag? tak?e na reszt?", a JLo pisze takze, ze "Jestem równie? fank? Brandona", a Elbereth tez pisze w te nute - ja pozostaje sceptykiem co do Waszych zapewnien. ;-P Karaluchy pokroju Willoughby'ego sa dla Was niczym plomien swiecy dla nocnych motyli.
Aine dodatkowo pisze: "Niezale?nie od wszystkiego i tak uwa?am Marianne za jedn? z najg?upszych postaci austenowskich". ;-P Aine chyba malo czytala ksiazek JA, a na pewno chce, by jej utopic rybki... ;-P Marianna wcale nie byla glupia, byla po prostu nadmiernie impulsywna. I tu jest wlasnie pies pogrzebany - impulsywne dziewczyny zawsze beda przyciagac "wyrachowanych" facetow typu Brandon. ;-) Z prostej przyczyny - IMO, w zwiazku, od strony emocjonalnej, szuka sie tego, czego samemu sie nie ma. Przynajmniej niektorzy tak robia, i Brandon do nich wlasnie nalezal.
Offline