Strona poświecona Jane Austen
Nie jesteś zalogowany.
tak sie zastanawiam czy oni mogli by? szcz??liwi. fakt na koncu powie?ci austen pisze ?e byli a raczej ?e Brandon by? happy a Marianna si? stara?a. Ale czy w rzeczywiosto?ci byli scz??liwi nie chodzi mi bynajmniej o ksi??kow? kkontynuacj? ale o to co wy my?licie.
Czy m?oda kobieta moze by? z facetenm starszym chyba o 20 lat tylko z wdzi?czno?ci? I by? z nim szc??liwa i druga strona medalu Brandon zakochany w Mariannie ale czy mo?na kocha? ze ?wiadomosci? ?e nie jest si? kochanym.(nie bardzo je?li we?miemy przyk??d Przemine?o z wiatrem)
Zastanawiam si? i nie moge wymy?lic chwilowo nic.
A wy jak my?licie?
Offline
Tak si? sk?ada, ?e akurat omawia?ay?my to niedawno w Salonie Prawdziwych Dam. Oto nasze wnioski:
Za tym, ?e jednak byli szcz??liwi, przemawiaj? nast?puj?ce tezy:
1. Wstrz?s spowodowany histori? z Willougby'm móg? zmieni? charakter Marianny tak, i? zapragn??a odmiany, stabilizacji, spokojnego ?ycia, jakie da? jej Brandon.
2. Pu?kownik by? dla niej dobry, kocha? j? i rozpieszcza? (a mia? na to ?rodki, w ko?cu biedny nie by?) wi?c z czasem móg? wzbudzi? w niej szacunek i mi?o??.
3. U Austen nie ma z?ych zako?cze? i musimy jej zaufa?.
Przeciwko ma??e?skiej sielance przemawia tylko jedna rzecz - mimo wszystko jako? trudno w ni? uwierzy?. :twisted:
Offline
No mog?a zachcie? ale czy Marianna która tyle straci?a mog?a jeszcze pokocha? tak anprawd? pokochac Brandona tak jak na to zas?ugiwa??
Mi si? kojarzy to z sytuacj? z Przemin??o0 i z sytuacj? Ellen. Czy Marianna nie tworzy?? domu i nie dawa?a szcz??cia ma??onkowi ale jednocze?nie samej wiod?c smutna egzystenc? bez uczucia?
A do SaLonu zagladn??am w?a?nie z ciekawo?ci
Offline
Tak... w?a?nie dlatego ja te? nie mog? w to ich szcz??cie uwierzy? :twisted: I b?d?c na miejscu Marianny pewnie nie czu?abym si?, ?e tak powiem, spe?niona. My?l?, ?e t?sknota za Willougby'm pozosta?aby mi ju? na zawsze... Zw?aszcza ?e osobi?cie za Brandonem nie przepadam - ksi??kowy pu?kownik to taki nudziarz... (oczywi?cie nie mówi? tu o wspania?ym Alanie Rickmanie w tej roli - przy TAKIM Brandonie nie mo?na by? nieszcz??liwym :twisted: )
Offline
Bo on nam sie podoba ale ?yjcie sobie z facetem który jest tyle starszy zycie go nie g?aska?o po glowie jej w sumie tez nie ale...
Maj? inne charatkery i pewnie ?e chcia?abym ?eby byli szcz??liwi. le czy Marianna zmieni?a si? na tyle zag?uszy?? swoja nature ?eby pokochac drugi raz i toak ?eby Brandonik nie czu? si? niekochany
Offline
To ?e jest starszy to by mi akurat tak bardzo nie przeszkadza?o Ale jak dla mnie to on jest taki troszk?... no nie wiem... nie ma w nim ?ycia. Móg?by w niesko?czono?? czeka? na Mariann? nie robi?c zupe?nie NIC, ?eby j? zdoby?. S?owem... za ma?o ikry! :mrgreen:
Offline
Z jednej strony to si? tak bardzo mu nie dziwi? no w ko?cvu nic na si?e.
Ale z drugiej strony czasami lepiej bra? sprawy w swoje r?ce niz biernie czekac a on nic tylkopatrzy?(swoj? drog? jakby on tak na mnie spojrza? to bymmu si? na szyj? rzuci?a i mój Ci on wykrzykn??aa )
Offline
No to swoje opinie ju? znamy Mi?o by by?o pozna? tak?e zdanie innych forumowiczek/-ów... Czy nikt nie ma ?adnych w?tpliwo?ci co do zako?czenia "Rozwa?nej i romantycznej"?
Offline
Perwnie jestem naiwna, ale ?wi?cie wierz? w opini? JA. Na ko?cu stwierdzi?a, ?e Marianna cho? wychodzi?a za m?? jedynie maj?c dla Brandona szacunek, to szybko go pokocha?a. Bo we wszystko co robi?a wk?ada?a ca?e serce.
Jest jeszcze inny aspekt sprawy. :oops: My?l?, ?e ich ?ycie intymne by?o wyj?tkowo udane, wi?c jak mogliby by? nieszcz??liwi?
Offline
My?l?, ?e ich ?ycie intymne by?o wyj?tkowo udane, wi?c jak mogliby by? nieszcz??liwi?
Hehe... A na jakiej podstawie ta opinia, ?e tak spytam? Bo jak zaznaczy?am wcze?niej, nie mieszamy do tego Alana Rickmana (cho? to by wiele wyja?nia?o :twisted: )
Offline
Wychodz? z za?o?enia, ?e skoro on tak j? kocha? i nie by? pewien jej uczucia, to musia? si? bardzo stara?. Z jej charakterem to jeszcze mog?aby sobie znale?? kochanka :twisted: Z takimi uczuciowymi kobietami lepiej nie ryzykowa?
Offline
Ciekawa teoria. Je?li uczuciowo?? daje takie efekty, to chyba postaram si? w przysz?o?ci uchodzi? za baaardzo uczuciow? :twisted:
Offline
Naprawd? mówi? z autopsji. Mieszka?am przez pewien czas z par?. Dziewczyna mia?a charakter nie przymierzaj?c Marianny (czasem by?a nawet bardziej zwariowana) i ch?opak wybacza? jej wszystko. A codziennie, gdy wraca?a na stole czeka? obiad, a raz w tygodniu kwiatki. Jak troszk? stara? si? mniej, to ona zaczyna?a rozgl?da? si? za innymi.
Offline
No tak ale teraz to teraz m9imo ?e Brandonek by? szczegolny w?tpie ?eby a? tak zabiega? o Marianne. Cho? kto wie
Offline
Naprawd? mówi? z autopsji. Mieszka?am przez pewien czas z par?. Dziewczyna mia?a charakter nie przymierzaj?c Marianny (czasem by?a nawet bardziej zwariowana) i ch?opak wybacza? jej wszystko. A codziennie, gdy wraca?a na stole czeka? obiad, a raz w tygodniu kwiatki. Jak troszk? stara? si? mniej, to ona zaczyna?a rozgl?da? si? za innymi.
A to zgaga. Zamiast jemu obiadek podawa?... :twisted:
Offline
Perwnie jestem naiwna, ale ?wi?cie wierz? w opini? JA. Na ko?cu stwierdzi?a, ?e Marianna cho? wychodzi?a za m?? jedynie maj?c dla Brandona szacunek, to szybko go pokocha?a. Bo we wszystko co robi?a wk?ada?a ca?e serce.
Jest jeszcze inny aspekt sprawy. :oops: My?l?, ?e ich ?ycie intymne by?o wyj?tkowo udane, wi?c jak mogliby by? nieszcz??liwi?
Dione, ja te? w to ?wi?cie wierz?, a jak jestem naiwna, to trudno W ka?dym razie Brandon by? mo?e i jest nudziarzem (mówi? teraz o ksi??kowym, a nie o Alanie, cho? to cholernie trudne:( ), ale poza tym to te? facet z "przesz?osci?"-by? kiedy? szale?czo zakochany i nawet chcia? ze sw? wybrank? uciekac do Szkocji, zatem sta? go na "porywy"
I jeszcze poza tym pojedynkowa? si? z Willoughbym, czyli nie jest tchórzem i to w sumie te? by?o dzia?anie do?? spontaniczne-przecie? nawet Eleonor s?uchaj?c opowie?ci Brandona my?li sobie w duchu, ?e ten pojedynek to nie by?o jedyne wyj?cie z sytuacji. My?l? sobie te?, ?e Marianne dosta?a troch? po nosie i mog?a si? rzeczywi?cie zmieni?, wyciszy? itd., ale równie? wydaje mi si?,?e dojrza?a. Wszystkie wiemy, ?e mi?o?? w wieku 17 lat nieco inaczej wygl?da ni? pó?niej...Ona my?la?a tylko o jednym aspekcie mi?o?ci-o wielkiej nami?tno?ci i porywach serca, a przecie? na tym nie ko?czy si? mi?o?? i mo?e, jak ju? by?a te kilka lat starsza, to to zrozumia?a. Ja przynajmniej w to wierz?.
No i w to udane ?ycie intymne tak?e :oops:
Offline
A ja b?d? szukac dziury w ca?ym. Je?li ona szuka?a nami?tno?ci to jak mog?a znale?? z tyle starszym facetem udane ?eycie intymne skoro on jej nie poci?ga? a szacunek to chyba za ma?o. Owszem gdyby pobrali si? gdy ona by?a starsza i ciut zm?drza?a to moze ale kto wie czy do tego czasu po?ycie z m??em i sam ma? jej nie zniech?ci?o do próby odkrycia pozytywnych stron zwi?zku
Offline
On nie by? a? tyle starszy. Owszem dla siedemnastolatki facet trzydziestopi?cioletni, to prawie staruszek, ale dla kobiety czterdziestoletniej facet powy?ej pi??dziesi?tki to ?adna ró?nica wieku. Je?li dobrze licz? Marianna by?a m?odsza o siedemna?cie lat. Z biegiem czasu ró?nice si? zacieraj?. Wystarczy zajrze? do ka?dego zak?adu pracy, gdzie ludzie tu? po studiach przyja?ni? si? ze wspó?pracownikami w wieku w?asnych rodziców. Skoro taka przyja?? jest mo?liwa, to czemu nie ma??e?stwo? Moja szefowa ma m??a starszego o oko?o 20 lat i jest z nim bardzo szcz??liwa.
Offline
No ale ona wysz?a za m?? z mi?o?ci. I co innego przyja?? a co innego pozycie ma??enskie
Offline
Normalnie tak mnie ta dyskusja wci?gn??a, ?e wróci?am do ksi??ki Oto kilka uwag po dok?adniejszej pod tym k?tem lekturze:
W dalszym ci?gu mam wiele do zarzucenia samemu Brandonowi. Kocha Mariann?, ale nie podejmuje ?adnych dzia?a?, aby t? mi?o?? (czy cho?by sympati?) jej okaza?. Mo?na t?umaczy? go uzasadnionym l?kiem przed odrzuceniem; móg? tak?e ba? si? ?mieszno?ci, na jak? ujawnienie tego uczucia mog?o go narazi?. Dlaczego jednak w takim razie tak otwarcie rozmawia o swoim afekcie z pani? Dashwood i Eleonor?? Czy?by liczy?, ?e otoczenie wywrze na M. jaki? nacisk i przekona j? do ma??e?stwa "odwalaj?c ca?? robot?" za niego?
Pani Dashwood jest przekonana o tym, i? jej córka b?dzie szcz??liwa z pu?kownikiem, ale ju? sama Eleonora ma troch? w?tpliwo?ci - uwa?a, ?e ta opinia nie jest oparta na ?adnych racjonalnych przes?ankach, jak zgodno?? wieku, charakteru, etc. (rozmowa po przyje?dzie matki do chorej M.). Ca?e otoczenie tak?e wró?y im szcz??cie, bo... "ona jest pi?kna, a on bogaty".
Ostatecznie Marianna zwi?zuje si? z pu?kownikiem po uko?czeniu dziewi?tnastu lat - a zatem od historii z Willoughby'm min??y dwa lata. Czas móg? zmieni? jej charakter w znacznym stopniu, zw?aszcza, ?e ona sama dostrzega?a swoje b??dy i powzi??a postanowienie pracy nad sob? - czyli po prostu doros?a. Pocz?tkowo okazywa?a Brandonowi wdzi?czno?? i szcunek, które potem przerodzi?y si? w sympati? i mi?o?? (gdy? jak pisze Austen, M. wk?ada?a w ka?de dzia?anie ca?e swoje serce). Z drugiej strony mi?o?? do niej mog?a tak?e zmieni? je?li nie charakter, to usposobienie pu?kownika, tzn. wróci? mu drug?, romantyczn? m?odo??.
Wbrew poprzednim stwierdzeniom dochodz? do wniosku, ?e jednak mogli by? i byli szcz??liwi. I chyba znalaz?am przyczyn?, dla której tak trudno nam w to uwierzy?: zauwa?y?y?cie, ?e w ksi??ce brak bezpo?rednich dialogów pomi?dzy Mariann? i Brandonem? Rozmawiaj? z innymi o sobie, ale prawie nigdy nie mówi? nic do siebie - a je?li ju? to Austen kwituje to s?owami: "M. wyrazi?a mu sw? wdzi?czno??", "podczas pobytu pu?kownika w Barton cz??ciej rozmawiali" itd. Wydaje nam si?, ?e ona go nie kocha?a, bo Austen nie opisuje rozwoju tej mi?o?ci - a mia?o to miejsce w?a?nie podczas tych dwóch lat, które autorka zamyka z jednym - ostatnim rozdziale.
Uff... ale rozprawka mi z tego wysz?a :oops: Jak dacie rad? przeczyta?, to powiedzcie co o tym s?dzicie
Offline
W jednym po?cie zmie?ci?a? wszystko, co najwa?niejsze
Offline
Ja te? si? zgadzam w zupe?no?ci! Zw?aszcza z tym dorastaniem Marianne:) Mnie te? si? wydaje, ?e mog?a pokocha? pu?kownika, a JA rzeczywi?cie nie opisuje, jak dojrzewa?o to uczucie, i ja te? zauwa?y?am ten brak rozmów mi?dzy nimi...Dlatego równie? wydaje mi si?, ?e oni w ko?cu byli szcz??liwi. O?miel? si? wspomnie? o jeszcze innym podej?ciu do powie?ci. My tu piszemy o charakterach i prze?ywamy losy bohaterów. Ale je?li by si? pokusi? o analiz? utworu nie tylko pod wzgl?dem charakterystyki, to Marianne ma tu te? inne, mówi?c brzydko, "zastosowanie". Otó? JA nie ceni?a ówczesnych nowinek literackich zwanych z dzisiejszego punktu widzenia "romantyzmem", nie lubi?a za bardzo Byrona i poetów romantycznych. I stworzy?a romantyczn? bohaterk? po to, by poprzez ni? ukaza? swój negatywny stosunek do tego kierunku, irracjonalno?? jego przes?anek i pokaza?, jak ?atwo mog? si? one rozsypa? pod wp?ywem ró?nych czynników. Dlatego sprowadza j? do poziomu i "ka?e" wyj?? za m?? bez uprzednich wielkich porywów serca mi?dzy narzeczonymi. Jednocze?nie JA demaskowa?a "mi?o?? na tle kasy" i gardzi?a ma??e?stwem przypominaj?cym handel wymienny, zatem najcz??ciej jej bohaterki pobieraj? si? z mi?o?ci. Zauwa?my jednak, ?e w ka?dym innym przypadku to zakochanie wygl?da inaczej ni? u Marianne, jest spokojniejsze. I tu jest pewien paradoks-co jest lepsze rozwa?no?? czy romantyczno??? JA odpowiada, ?e ?adna skrajno?? nie jest dobra. Konieczna jest i rozwaga i romantyzm. Dlatego te? "rozwa?na" wychodzi za m?? z mi?o?ci.
Offline
Ja te? uwa?am, ?e ró?nica wieku nie musia?a wp?ywa? negatywnie na ich pozycie - wr?cz przeciwnie. Dojrza?y i do?wiadczony m??czyzna bywa ?wietnym partnerem. Mo?e m?od? ?on? wielu rzeczy nauczy?. Cz?sto ma wi?cej cierpliwo?ci ni? m?odszy, potrafi by? bardziej wyrozumia?y. Oczywi?cie ma te? swoje przyzwyczajenia i nawyki, ale w imi? mi?o?ci mo?e si? w pewnym stopniu zmieni?.
Jestem pewna, ?e Marianna mog?aby w ko?cu pokocha? Brandona - je?li naprawd? zmieni?a sie tak, jak pisze w zko?czeniu JA. Je?li naprawd?, mówi?c kolokwialnie, wywietrza?y jej z g?owy g?upoty. Bo dawna Marianna mog?aby nie pasowa? do zwyk?ego zycia. Jednak dojrza?a Marianna mog?a odnale?? szcz?scie u boku kochaj?cego m??czyzny, zw?aszcza, gdy pojawi?y sie dzieci. Pu?kownik móg? jej zapewni? dostatnie, wygodne i wolne od wi?kszych trosk ?ycie, a poniewa? naprawd? j? kocha?, z pewno?ci? by? sk?onny zrobi? wiele, by j? uszcz??liwi?. Je?eli tego w???nie pragn??a - szcz??cia w gronie rodziny, z pewno?ci? to dosta?a. Jedyna w?tpliwo??, jaka mi sie nasuwa to w?asnie ta - czy to wystarcza?o romantycznej niegdy? (?) Mariannie.
Offline
A zauwa?acie jak co? to ?a?ujemy Brandona uwa?amy ze on powinien otrzymac nagrod? bo si? kiedy? kocxha? i kocha bez wzajemno?ci a MArianna?
Ona tez si? zakocha?a i pyk go?? j? wystawi? a nie zauwa?y?am ?eby nad ni? kto? si? litowa??
Gdzie babska solidarno?c?
Wk?ada?a serce powiadacie wy i Austen. Ja jednak histori? Marianny traktuj? analogicznie jak sytuacj? Ellen w Przemine?o z wiatrem.Ellen te? si? zakocha?a Filip zostal zabity i ona wysz?a za Geralda i niby wszystko by?o ok ale jednak nie by?o. M?? by? szcz??liwy ale Ellen nigdy nie otrzasn??asie po nieudanej mi?o?ci a ona nie by?a taka trzpiotk? jak Marianna
Offline
To wynika st?d, ?e JA odmalowa?a Mariann? tak, a nie inaczej. Jako egoistyczn?, nie licz?c? sie z innymi. Zauwa? jak cz?sto wymieniana jest jako najmniej sympatyczna g?ówna bohaterka.
Offline