Strona poświecona Jane Austen
Nie jesteś zalogowany.
przy d?u?szych dyskusjach nad tym, co 'X (gdzie X jest bohaterem literackim) mia? na my?li' obiecuj? marudzi? w tym duchu
Offline
Drogi pak4....
Marud? ile tylko chcesz, ale dla mnie po ju? X-tym razie z powie?ci? i filmem fikcja troszk? si? zlewa z rzeczywisto?ci?. I Darcy ma ju? prawie stanowisko kolegi (no prawie s?siada)
Kicia w ko?cu otrzyma?a imi?....
Oficjalnie - Ma?piatka, a nieoficjalnie wstyd napisa? :twisted:
Offline
Kicia w ko?cu otrzyma?a imi?....
Oficjalnie - Ma?piatka, a nieoficjalnie wstyd napisa? :twisted:
I co pan Darcy, czy Lizzy?
Moje sobie same przynios?y
Offline
Kicia w ko?cu otrzyma?a imi?....
Oficjalnie - Ma?piatka, a nieoficjalnie wstyd napisa? :twisted:I co pan Darcy, czy Lizzy?
Moje sobie same przynios?y
Nieoficjalnie: "Ma?pa" :oops:
A ostatnio znana jako Fiona :twisted:
Offline
Fiona to celtycko, czy shrekowo.
Moja nieficjalnie to Zo?zik.
Offline
Dla mnie tajemnica wzajemnej fascynacji Lizzy i Darcy'ego to zgodno??
ich charakterów, a ?ci?lej ich zasad moralnych. Po prostu "swój trafi? na swojego". Obaj s? inteligentni, otwarci, i nie toleruj? jakichkolwiek intryg,
ok?amywania szczególnie w trudnej sytuacji, ?piesz? z pomoc? potrzebuj?cym a zarazem , co w tej powie?ci jest bardzo charakterystyczne
- potrafi? oddzieli? 'plewy od ziarna". Ale zarazem oboje maj? odmienne
temparementy! I inne maniery,nawyki z powodu ró?nicy w pozycji spo?ecznej, maj?tku, wychowania w ko?cu. Maniery i temparement to jedno,
a przywi?zanie do zasad moralnych, to drugie. Porównajcie cho?by Wickhama i Darcy'ego! Owszem Wickham ma ujmuj?ce maniery, ale ma za nic zasady, skoro bez skrupu?ów chcia? z?ama? ?ycie siostrze Darcy'ego, nie mówi?c ju? o innych jego grzechach. A czy Darcy post?pi?by tak samo z
jak?kolwiek kobiet??! To nie do pomyslenia! Móg?by by? sobie skryty, nietowarzyski, ale nigdy nie zawiód?by kobiety. Ale pod warunkiem, ?e i ona
go nie zawiedzie. Gdy Lizzy i Darcy si? poznali, instynktownie wyczuli w
sobie 'pokrewn? dusz?", ale dopiero dalsze wypadki umo?liwi?y im , ?e tak
powiem, potwierdzenie ich wzajemnych oczekiwa?. Zrozumieli, ?e OBOJE
maj? to samo przywi?zanie do niez?omnych zasad moralnych. Pozosta?o im tylko 'zej??' si? ze sob?, a to ju? wszyscy znamy, prawda?
Dla mnie to, jacy aktorzy grali w wielu filmach Darcy'ego, to zupe?nie inna historia, cho? przyznaj?, ?e Firth znakomicie odegra? t? rol?!
Offline
Tak -- tyle, ?e nie chodzi?o o to, dlaczego Darcy podoba si? Lizzy, ale dlaczego w ogóle si? podoba
Z tym, ?e do siebie pasuj? masz sporo racji, cho? mo?na si? doszukiwa? tak?e ró?nic. Czy kto? tak zamkni?ty jak Darcy i kto? tak otwarty jak Lizzy b?d? si? dobrze czuli razem w towarzystwie? Jak to b?dzie ze wspólnym bywaniem i oswajaniem wspólnych znajomych? (Ale to wykracza poza obj?to?? powie?ci i autorka nie musia?a si? tym przejmowa?.)
Ale wracaj?c do tematu -- z tego co piszesz wynika, ?e Darcy nie fascynuje sam sobie, ale dopiero w relacji z Lizzy. Czy to mia?a? na my?li?
Offline
Tak -- tyle, ?e nie chodzi?o o to, dlaczego Darcy podoba si? Lizzy, ale dlaczego w ogóle si? podoba
![]()
Z tym, ?e do siebie pasuj? masz sporo racji, cho? mo?na si? doszukiwa? tak?e ró?nic. Czy kto? tak zamkni?ty jak Darcy i kto? tak otwarty jak Lizzy b?d? si? dobrze czuli razem w towarzystwie? Jak to b?dzie ze wspólnym bywaniem i oswajaniem wspólnych znajomych? (
Towarzyska po?ówka ci?gnie za sob? po?ówk? mniej towarzysk?, proste; kompromis, na jaki trzeba pój??, to umiarkowanie cz?ste ci?ganie w towarzystwo ?lubnego ponuraka
Offline
I tak, a? pewnego dnia pan Darcy zata?czy z Lidi?
A tak powa?nie: piszecie, ?e Darcy to idea?, albo wcale nie, ?e ma wady, które si? podobaj?; albo piszecie, ?e idealnie do siebie pasuj?, ale bardzo si? ró?ni?. No i macie racj? Tyle, ?e jak widz? takie stwierdzenie, jak to Agi, to we mnie budzi si? sceptyk, który pyta: no tak, ale co b?dzie jak odwrócimy ten sposób my?lenia? Jak zapytamy, czy te cechy, które ich ró?ni?, a w których dopatrujemy si? twórczego dope?nienia osobowo?ci, nie b?d? im przeszkadza? w ?yciu? No i w?a?nie -- st?d moje pytanie, które sam nawiasem zbagatelizowa?em
Offline
ot problemy z tego wynikaj?ce b?d? rozwi?zywa? wzpólnie.
wiem, wiem, to bajka dla grzecznych dzieci
Offline
Kicia w ko?cu otrzyma?a imi?....
Oficjalnie - Ma?piatka, a nieoficjalnie wstyd napisa? :twisted:I co pan Darcy, czy Lizzy?
Moje sobie same przynios?yNieoficjalnie: "Ma?pa" :oops:
A ostatnio znana jako Fiona :twisted:
Wyj?? mi si? z pó?ki T.S. Eliot i wpisa?
Thomas Stearns Eliot „Imiona kotów” (t?um. Stanis?aw Bara?czak):
Imi? kota to sprawa wbrew pozorom, nie?atwa,
Tote? w d?oni d?ugopis mi dr?y,
Gdy mam wskaza?, jak bardzo ca?? kwesti? nam gmatwa
Fakt, ?e kot ma imiona a? TRZY.
Pierwsze – imi? s?yszane co dzie? z ust w?a?ciciela:
Piotr, Wiktoria, Ferdynand, Ramona,
M?cis?aw, Ingmar, Alonzo, James, Fabrycy lub Fela:
Wszystko – zwyk?em, rozs?dne imiona.
Wymy?lniejsze, którymi czasem koty si? wabi,
Kiedy pragnie si? sk?pa? je w glorii –
Tucydydes, Elektra, D?yngis-chan, Hammurabi –
Te? nale?? do tej kategorii.
Dodam jednak, ?e koty – o czy mniej si? pami?ta –
Maj? DRUGIE, godniejsze imiona:
Bo inaczej – sk?d w?s ten i pier? dumnie wypi?ta,
Sk?d pionowo?? pr??nego ogona?
Móg?bym tu takich drugich imion da? d?u?szy przegl?d:
Cosanostradamus, Proto-Pot,
Bombalurina, Mustafffson, Egmont von Egglond;
Ka?de z nich – jeden tylko ma kot.
Ale nie na tym koniec, nie! W najdalszej gdzie? dali
TRZECIE imie majaczy: my, bladzi
Ze znu?enia, daremnie sto lat b?dziem pytali,
Gdy? kot tylko je zna – i nie zdradzi!
Tote?, ilekro? ujrzysz, ?e twój kot na tapczanie
W co? w rodzaju sfinksa si? przemienia,
Powó jest zawsze jeden: b?ogie kontemplowanie
Wlasnego sekretnego trzeciego kociego
Upojnie tajemnego,
Utopiotajnionego,
Nie podobnego do niczego innego
I upodobanego najbardziej imienia.
Offline
Dzi?ki pak, ile? ja szuka?am tego przek?adu.
Offline
ten wiersz przypomnia? mi o ksi??ce Dzielny ?owca. Tam te? kot mia? trzy imiona
Offline
Pak4 napisa?, czy "zamkni?ty w sobie Darcy" i otwarta Lizzy dadz? sobie
rad? w bywaniu w towarzystwie? Otó? nie jest to z pozoru proste pytanie!
I co konkretnie znaczy "bywanie"? Przejrzyjcie sceny w"DiU", które
dziej? si? w salonach, a jest ich mnóstwo! I co z nich wynika? Darcy jest
inteligentny, wykszta?cony /ta jego s?awna biblioteka w Pemberley/,
ale nie jest wylewny i nie lubi po prostu rozmawia? ile popadnie z ka?dym
w salonie; ale lubi przys?uchiwa? si? ciekawym dyskusjom, i jak go temat
"kr?ci", ch?tnie wydaje swoj? opini?. Jak wtedy, gdy Lizzy sprowokowana
przez siostr? Bingleya rozwodzi si? nad zaletami czytania ksi??ek. Tu umys?
Darcy'ego wr?cz nie mo?e pozosta? bezczynny, ch?tnie podejmuje temat!
Takich przyk?adów jest jeszcze kilka, i zawsze ukazuj?, ?e Darcy lubi
interesuj?ce rozmowy, a te które go wr?cz nudz?, to jedynie si? im
przys?uchuje. Fakt, ?e nie jest nazbyt rozmowny, i nie prawi komplementów
na lewo i prawo, ale czy to znaczy, ?e jest absolutnie "zamkni?ty" na to,
co si? dzieje wokó? niego?
Z kolei Lizzy jest z natury bardziej wylewna, ch?tnie gaw?dzi z wieloma
ludzmi, ale i ona uwielbia co ciekawsze dyskusje! T? cech? w?a?nie
wykry? u niej Darcy, i odt?d szuka okazji do tych jak?e inspiruj?cych
'pojedynków', ale Lizzy jeszcze nie "rozgryz?a' jego charakteru, i jest
nieufna wobec niego. Ale pod koniec powie?ci, jak maj? do siebie zaufanie, ich rozmowy mog? by? ca?kiem, ca?kiem ciekawe...
Lizzy chwali, krytykuje, rozwa?a, a Darcy cierpliwie s?ucha, i przytakuje,
ale niekiedy wypowie swoje zdanie, ale s? zgodni w przekonaniach, co
jest najwazniejsze!
Offline
Ale zderzenie introwertyzmu i ekstrawersji Darcyego i Lizzy to nie tylko rozmowy, to wspólne ?ycie, ?wiatopogl?d.
Offline
Aine, wyj??a? mi to z ust!
Darcy to klasyczny introwertyk. Ja jestem przekonany, ?e on si? w znacznym stopniu dostosuje do Lizzy. Ale b?dzie mu z tym ci??ko i z czasem poszuka wymówek. By? mo?e wypracuj? kompromis Zw?aszcza, gdy w jakim? w?skim kr?gu znajomo?ci zbior? si? postacie bardzo interesuj?ce. Ale nie lekcewa?y?bym tych ró?nic.
Offline
racja w tym przypadku, niestety to Darcy b?dzie musia? ustapi?. Móg? od czasu do czasu wysy?ac Lizzy sam? (sam t?umacza? si? prac? itd), ale jednak by? panem poka?nego maj?tku. A obowi?zki "bywania" by?y jednak do?? wa?ne. Nie zawsze zaprasz?o si? tylko tych kogo si? lubia?o. Czasem trzeba by?o i zdzier?y? panie Bennet, czy ?mijki pokroju Lucy Steel
Offline
Tak sobie w tle kartkuj? Dum? i przypominaj? mi si? Wasze dyskusje.
Co do pana Darcy'ego -- musz? powiedzie?, ?e JA ciekawie go pokazuje. Pierwsze pojawienie si? jest bardzo pozytywne, ale po ukazaniu przez niego dumy mamy ocen? bardzo negatywn?. Tyle, ?e czytelnik/cztelniczka ma, dzi?ki tej zmianie, do tej negatywnej charakterystyki ju? dystans.
Przy czym w?a?ciwie charakterystyka Darcy'ego pozostaje pozytywna -- bo przecie? mamy jego opis niezale?ny od uczu? ura?onej Lizzy i jest on 'obiektywny'. O tym wie czytelnik/czytelniczka, ale o tym nie wiem Lizzy.
Nawiasem mówi?c Lizzy od razu jest zainteresowana Darcy'm. Oczywi?cie nie jako kandydatem na m??a -- ale gdzie? tu wspomnia?em, ?e czytaj?c dostrzega si? w Darcym osobowo??, której brak innym bohaterom. I rzeczywi?cie -- JA to wprost pisze! Lizzy interesuje si? Darcym, poniewa? dostrzega z?o?ono?? jego charakteru -- jest to fascynacja siln? osobowo?ci?. Fascynacji towarzyszy co prawda osobista uraza (to nieszcz?sne nie-zaproszenie do ta?ca), ale t? uraz? prze?ywa jedynie bohaterka, a nie czytelnicy. St?d ?atwo 'wybaczamy' Darcy'emu.
Zreszt? oboje nieraz sugeruj? pewn? wspólnot? charakterów. Owszem, zawsze s? to jakie? docinki, ale nawet w tych docinkach mo?na zauwa?y?, ?e s? 'pod?wiadomi' tego, ?e wiele ich ??czy.
Offline
Fascynacji towarzyszy co prawda osobista uraza (to nieszcz?sne nie-zaproszenie do ta?ca), ale t? uraz? prze?ywa jedynie bohaterka, a nie czytelnicy. St?d ?atwo 'wybaczamy' Darcy'emu.
?eby? wiedzia?, ?e w?a?nie o tym ostatnio mysla?am. Zrobi?am sobie w?a?nie ma?a powtórk? i tak sobie pomy?la?am, ?e gdybym ja us?ysza?a o sobie takie s?owa na pewno czu?abym si? tak, jakby mnie kto? spoliczkowa?. My-czytelnicy, bardzo szybko zapominamy o tym niefortunnym balu i s?owach Darcyego, ale za?o?? si?, ?e Lizzy nie.
Offline
Zrobi?am sobie w?a?nie ma?a powtórk? i tak sobie pomy?la?am, ?e gdybym ja us?ysza?a o sobie takie s?owa na pewno czu?abym si? tak, jakby mnie kto? spoliczkowa?. My-czytelnicy, bardzo szybko zapominamy o tym niefortunnym balu i s?owach Darcyego, ale za?o?? si?, ?e Lizzy nie.
Wydaje si?, ?e Darcy powiedzia? to 'na odczepnego'. On si? ?le w tej sytuacji czuje i szuka wymówki dla Bingleya by nie ta?czy?. A z Bingleyem pozwala sobie na wiele (z jego siostr? te? -- ta? Bingleyka relacjonuje jego s?owa: Powiedzia? pan wtedy: "Ona pi?kno?ci?! Równie dobrze mo?na by jej matk? nazwa? m?drcem." -- równie? mo?na si? domy?la?, ?e by?a to odpowied? na zachwyty Bingleya), bynajmniej nie pragn?c obrazi? Lizzy. My?l?, ?e to u?atwia czytelnikom przej?cie do porz?dku dziennego nad skandaliczn? (sk?din?d) wypowiedzi? Darcy'ego.
Offline
Powiedzia? pan wtedy: "Ona pi?kno?ci?! Równie dobrze mo?na by jej matk? nazwa? m?drcem."
Cham po prostu, nie bójmy si? tego s?owa :twisted: Jak mo?na mówi? tak o osobie, której si? prawie nie zna? Od razu po jej przodkach si? przeje?d?a?? Oj, nie popisa? si? nam ?liczny pan Darcy, oj.... :?
Offline
Powiedzia? pan wtedy: "Ona pi?kno?ci?! Równie dobrze mo?na by jej matk? nazwa? m?drcem." -- równie? mo?na si? domy?la?, ?e by?a to odpowied? na zachwyty Bingleya), bynajmniej nie pragn?c obrazi? Lizzy.
Równie dobrze mog?a to by? odpowied? na docinki Karoliny. Czy tylko ja mam takie wra?enie, ?e ca?y czas prowokowa?a go do takich w?a?nie odpowiedzi?
E.
Offline
Uhm... faktycznie zapewne te relacje przyjacielskie nie by?yby tak dobre, gdyby nie dobry charakter Bingleya? Bo przecie? Darcy pozwala? sobie przy nim na nie?adne zachowanie...
Ciekawe w jakim kontek?cie to by? osadzone -- filmowcy (P&P'95) sugeruj?, ?e to rozmowy po pierwszych ta?cach, gdy to pan Bingley zachwyca? si? starszymi siostrami Bennet. I chyba wszystko na to wskazuje -- bo bardzo szybko pan Darcy zaczyna broni? jej ?licznych oczu, wi?c to musi by? na pocz?tku. A tu mo?na si? powy?ywa?, na (zapewne nadmiernych) pochwa?ach impulsywnego przyjaciela.
Offline
I bardzo dobrze, ?e Darcy ?mia? si? z Mrs Bennet ('... jej matk? mo?na nazwa? m?drcem'). I dobrze, ?e paskudnie zachowa? si? wobec Bingley'a, nie mówi?c mu o pobycie Jane w Londynie. Gdyby Darcy by? kolejnym idealnym rycerzem, je?d?cem na bia?ym koniu, co to do nó?ek pada i wzroku nie ?mie podnie??, wówczas mieliby?my kolejne mia?kie romansid?o dla gminu.
Niedoskona?o?ci charakteru Darcy'ego czyni? go bohaterem z krwi i ko?ci. To nie jest wyidealizowany paniczyk, ale prawdziwy facet, który czasem ma problem z te?ciow?. I za to jest kochany przez seteki tysi?cy kobiet na ca?ym ?wiecie.
Offline