Strona poświecona Jane Austen
Nie jesteś zalogowany.
hmm. Tego nie wiem. Osobiscie staram sie nie isc szablonowo. Ale pewnie moje zachowanie i ewolucja pogl?dów nie odbiega?aby od naszej ksi??kowej Lizzy
Offline
A Lizzy, ?eby nie zawiod?a si? na Wickhamie, to nie wiadomo, czy doceni?aby zalety Darcy'ego.
Offline
A Lizzy, ?eby nie zawiod?a si? na Wickhamie, to nie wiadomo, czy doceni?aby zalety Darcy'ego.
Wickham jest po to, by podgrza? ich wzajemne relacje, a konkretnie -- uprzedzenie Lizzy. Owszem -- Lizzy przez to obserwuje Darcy'ego z wi?ksz? uwag?, a potem jeszcze Darcy wykazuje swe oddanie w sprawie Lidii; ale nie nale?y chyba tego rozczarowania Wickhamem przecenia?.
A ?e Lizzy by doceni?a jego zalety to jestem spokojny -- przecie? w tej powie?ci chodzi o to, by oni si? w sobie rozkochali
Offline
a czy kto? pomy?la?: Jane Austen co? wpad?o do g?owy i zamieni?a postacie? to by by?o dziwne, bo gdyby Darcy mia? charakter Wickhama i odwrotnie, albo gdyby g?ównymi bohaterami "DiU" byli nie L&D tylko Lydia i Wickham.... albo Charlotta i Collins.... rany!
drogie "wy", mo?e chodzi o to, ?e ksi??ka jest jakby pokazana oczami Lizzy. to znaczy, Darcy jako? specjalnie si? nie zmieni?, to L. zmieni?a o nim zdanie i zacz??a patrze? na niego inaczej.
a poza tym, to Wickham nie by? jako? specjalnie mi?o?ci? jej ?ycia. by? poprostu tak "uroczy", ?e potrafi? zafascynowa? i rozkocha? w sobie kobiet?. a po pewnym czasie, gdy znalaz? sobie nowy obiekt "adorowania"... podejrzewam, ?e nawet gdyby nie wykrzycza?a Darcy'emu tego, co o nim my?li, on nie napisa?by Lizzy listu, to i tak ona w ko?cu przejrza?aby na oczy. ale ile by musia?o min?? czasu.....
Offline
Ju? o tym gdzie? by?o, ?e JA zwykle prowadzi swoje powie?ci z punktu bliskiego g?ównej bohaterce. Narrator nie jest tu uto?samiony z Lizzy, ale jej bliski. My?l?, ?e krytyczny czytelnik dostrzega, ?e opinia Lizzy o Darcym nie jest sprawiedliwa -- zreszt? Lizzy i przed pami?tnym listem ma przes?anki by my?le? inaczej, ale psychologiczny mechanizm, nakazuj?cy trzyma? si? raz powzi?tego zdania, prowadzi j? przeciw Darcy'emu. Wi?cej -- uprzedze? do Darcy'ego nabiera na pierwszym balu, a nie po sprawie Wickhama. Sprawa Wickahama dolewa tylko oliwy do ognia.
A czy Lizzy kocha Wickaham? Mo?e to Panie si? powinny wypowiedzie?, ale chyba jest nim jedynie zauroczona. Je?li Lizzy czyni Darcy'emu zarzuty w zwi?zku z Wickhamem, to raczej dlatego, ?e sta?y si? one elementem jej opinii o Darcym, ni? z mi?o?ci do Wickhama, na którego uczucie nadziei i tak ju? nie ma (i jako? po jej utracie nie bola?a d?ugo). (A ?e Darcy postrzega to inaczej -- có?, jest zazdrosny i tyle.)
Offline
drogie "wy", mo?e chodzi o to, ?e ksi??ka jest jakby pokazana oczami Lizzy. to znaczy, Darcy jako? specjalnie si? nie zmieni?, to L. zmieni?a o nim zdanie i zacz??a patrze? na niego inaczej.
W?a?nie o tym piszemy (przynajmniej ja).
Gdyby Lizzy kocha?a Wickama, nie rezygnowa?aby z niego tak ?atwo. Wickham to czaru? i tym zachowaniem, bli?szym jej w?asnej naturze, j? uj??. Mo?e gdyby ich kontakty by?y bli?sze, cz?strze i gdyby tematem ich rozmów byli oni sami, a nie Darcy - mo?e szybciej by sie zakocha?a?
Offline
Mnie zastanawia?o najbardziej to, ?e Wickham na samym wst?pie znajomo?ci zaczyna si? rozwodzi? nad histori? z Darcym. Wiedzia? przecie? dobrze, ?e w ca?ej tej sprawie on sam ponosi najwi?ksz? win? i ?e wystarczy skonfrontowa? jego stanowisko ze stanowiskiem Darcy'ego, a wówczas - je?li prawda nie wyjdzie na jaw - to przynajmniej ziarno w?tpliwo?ci co do jego w?asnej uczciwo?ci zostanie zasiane. Na jego miejscu próbowa?abym histori? raczej ukry?... Cho? z drugiej strony, liczy? pewnie, ?e je?li sam rozpowie jedn? wersj?, to w drug? trudno b?dzie uwierzy?. Czy?by obawia? si?, ?e Darcy zacznie rozg?asza? jego niecne uczynki i chcia? go w tym uprzedzi? "odwracaj?c kota ogonem"?
Offline
Opowiadanie Wickhama o Darcym to taki chwyt na lito??. "Ojejku, jaki ja biedy jestem! Ten okrutny Darcy tak ?le mnie potraktowa?, ale ja ja nie przyczyni? si? do jego pot?pienia na forum publicznym. Taki szlechetny jestem!"
Offline
Ja na opowie?? Wickhama mam troszk? inny pogl?d. Chyba te? troch? rewolucyjny i chyba niezupe?nie zgodny z zamierzeniami JA.
Znowu troszk? zahacz? o analiz? ludzkiej psychiki.
Wickham i Darcy znali si? od dziecka. Razem si? bawili, psocili, czyli przynajmniej przez pewien czas przyja?nili (lub co? blisko tego). Da?o to Wickhamowi mo?liwo?? zapoznania si? z gustem Darcy'ego. A je?li byli bliskimi znajomymi jeszcze w latach dorastania, to Wickham móg? podpatrze? jaki typ kobiet odpowiada Darcy'emu. Spotkanie w Meryton pozwoli?o mu oceni?, ?e z okolicznych kobiet to w?a?nie Lizzy jest najbli?sza idea?owi Darcy'ego. W tym miejscu podejrzewam Wickhama o z?o?liwo??, bo s?dz? ?e opowiedzenie swojej "historii" Lizzy mia?o wy??cznie dokuczy? Darcy'emu. Mo?e przypisuj? Wickhamowi kobiece my?lenie, ale taki scenariusz nie jest chyba wykluczony. Co s?dzicie?
Offline
I musz? si? pochwali?
W?a?nie na moich kolanach ?pi m?odziutka koteczka, któr? godzink? temu dosta?am. Jest ?liczniutka, ciemnoszara, pr?gowana i jeszcze ma mieciutk? puszkowat? sier??
Tylko musz? znale?? jej imi?.....
Offline
Ja wiem, ?e wszyscy wiedz?, ?e to oczywiste, ale tak cz?sto dyskutujemy o postaciach powie?ciowych jako o prawdziwych ludziach, ?e warto przypomnie?: Wickham, Lizzy, Darcy -- to wszystko wytwory wyobra?ni JA.
W zwi?zku z tym, gdy mi?dzy nimi co? zachodzi, mo?na to rozpatrywa? na dwóch poziomach: po pierwsze, zastanawiaj?c si? po co autorce to by?o; po drugie, jak uzasadni?a to psychologicznie.
Je?li chodzi o cele JA.
Typowe historie mi?osne to: dwoje si? zakochuje, potem nast?puj? komplikacje. Komplikacje mog? zosta? przezwyci??one i mamy szcz??liwe zako?czenie (jak zawsze u JA); albo mog? zniszczy? bohaterów -- i wtedy mamy nieszcz??liwe historie o mi?o?ci. Wickahm jest w?a?nie komplikacj? w zwi?zku Lizzy z Darcy'm. Darcy'emu Lizzy si? ju? podoba. Lizzy co prawda tego jeszcze nie odwzajemnia, ale na pewno Darcy jej imponuje, a pierwsza przeszkoda -- wiara w nieprzyjemn? dum? Darcy'ego jest do?? ?atwa do przezwyci??enia. I tu pojawia si? Wickham, jako przeszkoda numer dwa. Wickahm podoba si? Lizzy i koncentruje jej my?li, co w uczuciach czytelniczek i czytelników powinno wprowadzi? w?tpliwo?ci. W ko?cu uczucie Darcy'ego i Lizzy jeszcze nie uros?o na tyle, by by? pewnym, ?e to o nich chodzi, a nie o Lizzy i Wickhama. Druga trudno??, któr? niesie w sobie Wickham, oprócz zauroczenia Lizzy, zwi?zana jest z jego opowie?ci? o Darcy'm, przedstawiaj?c? tego ostatniego w fatalnym ?wietle i w konsekwencji -- powi?kszaj?c uprzedzenia Lizzy. Wickham ma jeszcze jedn? rol? do odegrania -- w sprawie Lidii, powi?kszaj?c l?ki rodziny Bennetów z jednej strony, z drugiej -- odkrywaj?c prawdziw? twarz nawet przed niedowiarkami.
Od strony psychologii postaci -- szybko dowiadujemy si?, ?e Wickham uwielbia zawraca? pannom w g?owach, a Lizzy na pewno jest na tyle ?adna by i na ni? oddzia?a? swym urokiem. Dla reputacji Wickhama istotne jest, by nie dowiedziano si? o jego z?ych sprawkach -- st?d fatalna dla niego okoliczno??, ?e tu? po przybyciu do Meryton spotyka on cz?owieka, z którym tak wiele go ??czy, i który zna wstydliw? stron? jego ?ycia. Wickham je?li ma liczy? na sukcesy musi przeci?gn?? na swoj? stron? okolicznych mieszka?ców. St?d posta? jego historyjki -- wzbudzaj?ca do niego sympati? (jako do pokrzywdzonego), a jednocze?nie podwa?aj?ca wiarygodno?? Darcy'ego -- cz?owieka tak dla niego niebezpiecznego. (Zauwa?my jak na usprawiedliwienie Darcy'ego reaguje Lizzy, wcze?niej zapoznana z histori? Wickhama.) W dodatku opowiada je w sekrecie, co opó?nia potencjaln? konfrontacj? z Darcy'm, tak dla niego niebezpieczn?.
K?amstwo ma krótkie nogi i samego z sekretu, który okazuje si? nie by? wcale sekretem Lizzy mog?aby wyci?gn?? wnioski o wiarygodno?ci wyzna? Wickhama, ale ona ju? zbyt nie lubi Darcy'ego by to przyzna?. No i w?a?nie -- dlatego mamy komplikacj?, która dodaje powie?ci tyle smaczku!
PS. Gratuluj? kotki!
Offline
I musz? si? pochwali?
![]()
W?a?nie na moich kolanach ?pi m?odziutka koteczka, któr? godzink? temu dosta?am. Jest ?liczniutka, ciemnoszara, pr?gowana i jeszcze ma mieciutk? puszkowat? sier??![]()
Tylko musz? znale?? jej imi?.....
LIZZY!!!! :lol:Czytaj "Lizi" Jak si? oka?e, ?e pan kotek, to Lizak.
Offline
Na Lizzy jest na razie zbyt zal?kniona. Wszystko nowe: ludzie, miejsce i miseczka...
Offline
Od strony psychologii postaci -- szybko dowiadujemy si?, ?e Wickham uwielbia zawraca? pannom w g?owach, a Lizzy na pewno jest na tyle ?adna by i na ni? oddzia?a? swym urokiem. Dla reputacji Wickhama istotne jest, by nie dowiedziano si? o jego z?ych sprawkach -- st?d fatalna dla niego okoliczno??, ?e tu? po przybyciu do Meryton spotyka on cz?owieka, z którym tak wiele go ??czy, i który zna wstydliw? stron? jego ?ycia. Wickham je?li ma liczy? na sukcesy musi przeci?gn?? na swoj? stron? okolicznych mieszka?ców. St?d posta? jego historyjki -- wzbudzaj?ca do niego sympati? (jako do pokrzywdzonego), a jednocze?nie podwa?aj?ca wiarygodno?? Darcy'ego -- cz?owieka tak dla niego niebezpiecznego. (Zauwa?my jak na usprawiedliwienie Darcy'ego reaguje Lizzy, wcze?niej zapoznana z histori? Wickhama.) W dodatku opowiada je w sekrecie, co opó?nia potencjaln? konfrontacj? z Darcy'm, tak dla niego niebezpieczn?.
O to w?a?nie mi chodzi?o. Czyli jednak Wickham musia? si? obawai?, ?e historia tak czy tak wyjdzie na jaw, wola? wi?c, by wysz?a od niego. I to by? g?ówny motyw jego post?powania. Ale czy nie wynika z tego, ?e Wickham znacz?co si? pomyli? w ocenie charakteru Darcy'ego? Bo przecie? ten nawet przed wyznaniem prawdy El?biecie mia? pewne opory, nie s?dz? wi?c, ?eby chodzi? sobie po Meryton i opowiada? przygodnie spotkanym ludziom o pod?o?ci Wickhama Ciekawe, czy gdyby nie ten strach przed ujawnieniem prawdy, W. post?pi?by tak samo - powiedzmy, po to tylko, aby wzrusza? swoim nieszcz??ciem?
Ja na opowie?? Wickhama mam troszk? inny pogl?d. Chyba te? troch? rewolucyjny i chyba niezupe?nie zgodny z zamierzeniami JA.
Znowu troszk? zahacz? o analiz? ludzkiej psychiki.
Wickham i Darcy znali si? od dziecka. Razem si? bawili, psocili, czyli przynajmniej przez pewien czas przyja?nili (lub co? blisko tego). Da?o to Wickhamowi mo?liwo?? zapoznania si? z gustem Darcy'ego. A je?li byli bliskimi znajomymi jeszcze w latach dorastania, to Wickham móg? podpatrze? jaki typ kobiet odpowiada Darcy'emu. Spotkanie w Meryton pozwoli?o mu oceni?, ?e z okolicznych kobiet to w?a?nie Lizzy jest najbli?sza idea?owi Darcy'ego. W tym miejscu podejrzewam Wickhama o z?o?liwo??, bo s?dz? ?e opowiedzenie swojej "historii" Lizzy mia?o wy??cznie dokuczy? Darcy'emu. Mo?e przypisuj? Wickhamowi kobiece my?lenie, ale taki scenariusz nie jest chyba wykluczony. Co s?dzicie?
Hmm, ciekawe... Ja bym raczej powiedzia?a, ?e Wickham nie tyle s?dzi?, ?e Lizzy spodoba si? Darcy'emu, co obawia? si?, ?e to jej si? Darcy spodoba (w ko?cu, jakby nie patrzy?, by? najlepsz? parti? w promieniu wielu mil
). By? mo?e uzna? go zatem za rywala i swoim gadaniem chcia? maksymalnie zniech?ci? do niego El?biet?. A "na z?o??" zrobi? mu niejako przy okazji. Tak czy siak, taka interpretacja zak?ada, ?e Wickham by? obdarzony niezwyk?? przenikliwo?ci? - zauwa?y? uczucie bohaterów, zanim do nich samych to dotar?o
Offline
JA obda?y?a Wickhama ca?ym szeregiem wad, ale nigdy nie okre?li?a go jako g?upca. Wr?cz przeciwnie raczej by? sprytny.
Offline
I mo?e faktycznie uzna?, ze Darcy mo?e by? rywalem? Tylko nie potrafi? wyobrazi? sobie Wikhama na tyle zakochanego, ?eby obawia? si? utraty kobiety. On by? na mi?o?? za bardzo interesowny i narcystyczny.
Offline
Czyli jednak Wickham musia? si? obawai?, ?e historia tak czy tak wyjdzie na jaw, wola? wi?c, by wysz?a od niego. I to by? g?ówny motyw jego post?powania. Ale czy nie wynika z tego, ?e Wickham znacz?co si? pomyli? w ocenie charakteru Darcy'ego?
Nie wiem, czy Wickham my?la? od razu o tym, ?e Darcy b?dzie rozpowiada? jego histori?. Wystarczy?oby, by Darcy szepn?? s?ówko komu? zaprzyja?nionemu, by go ostrzec. Na przyk?ad pa?stwu Bennet, które wyra?nie zna (o tej znajomo?ci Wickham wie od pierwszego spotkania z pannami Bennet). Wickham niejako przy okazji sprawdza jak stoj? akcje Darcy'ego i czy ma przyjació? w Meryton.
Ciekawe, czy gdyby nie ten strach przed ujawnieniem prawdy, W. post?pi?by tak samo - powiedzmy, po to tylko, aby wzrusza? swoim nieszcz??ciem?
Niewykluczone, cho? chyba zmieni?aby si? pozycja Darcy'ego w jego opowie?ci.
Ja na opowie?? Wickhama mam troszk? inny pogl?d. Chyba te? troch? rewolucyjny i chyba niezupe?nie zgodny z zamierzeniami JA.
Wickham nie mo?e mie? my?li innych ni? zamierzone przez JA Takie s? ju? relacje mi?dzy twórc? i jego "stworzeniem".
By? mo?e uzna? go zatem za rywala i swoim gadaniem chcia? maksymalnie zniech?ci? do niego El?biet?.
Pytanie: co jest celem Wickhama. Ju? wiemy, ?e raczej si? nie zakocha?. Mo?e ?adna panna wpad?a mu w oko i chcia? sobie uatrakcyjni? pobyt? A mo?e zwerbowa? pomocnika do podboju Meryton?
Tak czy siak, taka interpretacja zak?ada, ?e Wickham by? obdarzony niezwyk?? przenikliwo?ci? - zauwa?y? uczucie bohaterów, zanim do nich samych to dotar?o
Jestem daleki od takiej interpretacji, ale zapominamy chyba o jednym -- nie tylko Lizzy obserwowa?a twarze Darcy'ego i Wickhama, ale tak?e oni mogli si? obserwowa? wzajemnie i obserwowa? Lizzy. Je?li Lizzy zarumieni?aby si? na widok Darcy'ego (cho?by z obawy przed jego opini?), Wickham móg? to zrozumie? ca?kiem inaczej.
Offline
Wickham nie mo?e mie? my?li innych ni? zamierzone przez JATakie s? ju? relacje mi?dzy twórc? i jego "stworzeniem".
A nieprawda w?a?nie!
Sk?d wiesz, jakie zamierzenia mia?a Jane Austen? Co autorka mia?a na my?li? Nie wiesz, nikt nie wie! Twoja interpretacja jest pewniejsza ni? to, co si? dzia?o w g?owie JA!
Offline
Ja oczywi?cie zgadzam si?, co do tej niewiedzy! Ja "tylko" staram si? ogranicza? my?lenie, ?e Wickham, czy Darcy, to ?ywi ludzie, którzy na chwil? wpadli do "Dumy i uprzedzenia", zostawiaj?c w swoim ?yciu karteczk?, ?e zaraz wracaj?.
Offline
Ja oczywi?cie zgadzam si?, co do tej niewiedzy! Ja "tylko" staram si? ogranicza? my?lenie, ?e Wickham, czy Darcy, to ?ywi ludzie, którzy na chwil? wpadli do "Dumy i uprzedzenia", zostawiaj?c w swoim ?yciu karteczk?, ?e zaraz wracaj?.
Eee, a co, nie wolno mi tak my?le??? :twisted: To takie kr?c?ce :oops:
Offline
Ja oczywi?cie zgadzam si?, co do tej niewiedzy! Ja "tylko" staram si? ogranicza? my?lenie, ?e Wickham, czy Darcy, to ?ywi ludzie, którzy na chwil? wpadli do "Dumy i uprzedzenia", zostawiaj?c w swoim ?yciu karteczk?, ?e zaraz wracaj?.
Eee, a co, nie wolno mi tak my?le??? :twisted: To takie kr?c?ce :oops:
Zakaza? nie mog? i nie chc?. Ale przy d?u?szych dyskusjach nad tym, co 'X (gdzie X jest bohaterem literackim) mia? na my?li' obiecuj? marudzi? w tym duchu
Offline