Strona po¶wiecona Jane Austen
Nie jeste¶ zalogowany.
Dziewczyny jak Wam sie podoba odcinkowa telewizyjna wersja "Rozważnej i romantycznej"? Obejrzałam dwie pirwsze części z "Przyjaciółki" i jestem bardzo rozczarowana. W książce jest tyle żaru, a tam chłodem wieje. Czyżby to ta słynna "angielska flegma".? Co myślicie na ten temat?
MM: Przeniosłem wątek do odpowiedniego działu.
Offline
Mnie też ta wersja rozczarowała. Ale usprawiedliwiam ją tym, że była kręcona dość dawno.
Offline
dawno, nie dawno-nie podobało mi się jedynie Marianne jest tu do zniesienia i pani Dashwood,ale reszta....taka sobie
Offline
Mi w tym serialu nie podoba się brak najmłodszej z sióstr. Może nie była najważniejszą postacią, ale w książce i w filmie z Emmą Thompson była takim promyczkiem.
Offline
Szczególnie wtedy kiedy rozmawiała o pogodzie
Offline
Szczególnie wtedy kiedy rozmawiała o pogodzie
Offline
mnie też brakuje Margaret. To w ogóle była nowość u Austen, że dziecko uczyniła bohaterem literackim-inni pisarze czynili to niechętnie i niewiele było wyjątków od tej reguły. Można było zdzierżyć zabicie lady Middleton w scenariuszu Emmy Thompson, ale Margaret.......to już zbrodnia...
Offline
czy zauważyłyście, że w którymś z końcowych odcinków nie pamiętam dokładnie zamiast tłumaczenia słychać znudzony głos lektora " czy można to przewinąć " albo coś w tym stylu
Offline
tak!! jest coś takiego!! ja też strzeliłam przysłowiowego "karpia", jak to usłyszałam i cofnęłam,żeby sprawdzić, czy coś mi się z głową tudzież ze słuchem nie stało.....nie stało się, lektor najwyraźniej fanem serialu i swojej czytającej roboty nie jest :x
Offline
Haha
NaprawdÄ™?
Nie zwróciłam uwagi...
Offline
Gdyby serial był przynajmniej z godzinę krótszy chyba by mu to pomogło.
Dłużyzny. Nawet czołówka zrobiona jest nudno... No i aktorka grająca Eleonorę, hm - tragiczna, zupełnie bez polotu. Zresztą w filmowej wersji Thomson też mi nie pasowała (i nie tylko ze względu na wiek). Tak więc rola Eleonory wciąż czeka na swoje odkrycie.
A wracając do serialu, to także zabrakło mi Margaret...
A z plusów to podobały mi się role Marianny, ich matki, pułkownika (wreszcie aktor wiekowo odpowiadający) i Edwarda (zdecydowanie bardziej pasował mi niż Hugh Grant w werji filmowej). Ogólnie warto obejrzeć, choćby po to żeby porównać z wersją filmową z lat 90-tych, która także nie jet ideałem wg. mnie i można jej sporo zarzucić.
Offline
abigail, ja przepraszam za sporostowanie, ale to juz kolejny ten sam blad - Emma ma na nazwisko Thompson ...
Ogólnie rzecz biorąc nie przekonała mnie żadna meska postać. Alan Rickman jest mnie jedynym BranEmma ma olbrzymie wyczucie jesli chodzi o JA. Nawet najlepsze sceny P&P 05 są jej autorstwa. Zresztą ona jest klasą sama w sobie. Obok P&P 95 ta ekranizacja RiR jest dla mnie najlepsza z ekranizacji austenowskich
Offline
AineNiRigani napisa³:
Nawet najlepsze sceny P&P 05 sÄ… jej autorstwa. ZresztÄ… ona jest klasÄ… sama w sobie.
Hm, ja w DiU 2005 nie odnalazłam tej "ręki" Thompson, niestety. Nie chcę tu skrzywiać tematu i wypowiem się w temacie o DiU 2005 co myślę o tym filmie (niestety, niewiele dobrego)
Offline
bo ta ręka miała być niewidoczna, niczym tchnienie wiatru - ze sie tak wyraże.
Emma rozumie klasyków jak chyba nikt (no może poza Branaghem. Razem stanowią zawodową parę wszechczasów!!) i doskonale oddje ducha JA w RiR. Nawet jesli dobór aktorów do postaci nie jest idealny, duch powieści pozostał nietknięty i idealnie wręcz oddany.
Dokładne ekranizacje bywają nudne, a i tak w każdej można się do czegoś przyczepić. Tylko po co? Ja nie szukam wad i czasem, nawet jeśli widze nieścislości nie stanowią dla mnie problemu, jesli tylko ładnie komponują się z całością, a ta całość oddaje klimat.
Offline
AineNiRigani napisa³:
Emma rozumie klasyków jak chyba nikt (no może poza Branaghem. Razem stanowią zawodową parę wszechczasów!!) i doskonale oddje ducha JA w RiR.
Uwielbiam ich w "Wiele hałasu o nic".
A oglądałaś wersję serialową "Rozważnej i romantycznej" z lat 80-tych? Bo nie widzę Twojej opini, a ciekawe jak ją odebrałaś.
Offline
Oglądałam
Odbieram dokładnie tak samo jak P&P z '80 r.
Nudna, rozwlekła, kiepsko zagrana. Nie miała żadnego zastrzeżenia, które ciągle przypisujemy P&P 05 - wierna książce (poza malutkimi szczególikami), wierna historycznie i obyczajowo. I nie miała jedynej zalety najnowszej ekranizacji - nie była ciekawa.
Dialogi nudne, wszyscy mieli bridgetowy kij. Wszystko smutne, szare, beznadziejne. Gdyby nie to, że jestem fanką twórczości JA, nie dotrwałabym do końca (zresztą i tak musiałam robić kilka przerw, bo zaczynałam przysypiać).
Zdecydowanie wolę już najnowszą DiU z jej wszystkimi błedami i niedociągnięciami, bo przynajmniej jest ciekawa, wesoła i barwna.
Offline