Strona poświecona Jane Austen
Nie jesteś zalogowany.
A wi?c Dorotko, zaczynamy, niech to b?dze swoisty plebiscyt...
Jakie rodze?stwo w JA jest najkoszmarniejszym z koszmarów rodzinnych???
podyskutujmy
Offline
Ojej, tyle mam propozycji, ?e nie wiem od czego zacz??. Jane Austen najwyra?niej lubowa?a si? w opisach strasznych rodze?stw.
Ale ?eby nie zabiera? wszystkim pomys?ów na pocz?tek rzucam fantastyczne siostrzyczki Bingley: Bo?e bro? mnie przed takim rodze?stwem, chyba naprawd? wol? ju? tego ma?ego potworka u mnie w domu
A teraz wyci?gnijci? t? litani?....
Offline
Mary Bennet, dla mnie absolutna faworytka do takiej to wstyd si? przyzna?...
ale powa?nie, chocia? to nie dos?ownie rodze?stwo bohaterki ale kuzynki, ale panny Bertram, istny koszmar!!!!!!
Offline
Oj faktycznie, wyobra? sobie, ?e zapraszasz do siebie ch?opaka, a twoja siostrzyczka raczy go od progu m?dro?ciami, a wyglada jakby nie umia?a lustrem i grzebieniem operowa?
To lecimy dalej: co my?lisz o siostrzyczkach Steele? Te? kochaniutkie prawda? A jakie bystre...
Offline
A co powiecie na siostry Anny Elliot? Albo na rodze?stwo Thorpe?
Faktycznie, siostry Anny Eliot tak mnie irytowa?y, ?e zaatakowa?abym je nawet grzebieniem (to chyba nie najlepsza bro??!)
Ci cali Thorpowie byli tacy mdli, ?e nawet nie pami?tam czy byli denerwuj?cy
Offline
Kurcze, w sumie to da?am plam?... bo zacz??am temat a tak naprawd? to nie pami?tam ju? wiele z powie?ci JA... oprócz "Dumy" ma si? rozumie?...
Chyba musz? nadrobi? zaleg?o?ci, bo a? wstyd :oops: :oops: :oops:
Offline
Dla mnie jednym z najbardziej upiornych rodze?stw s? - obok sióstr Bingleya - pani Bennet i pani Phillips. I wcale si? nie dziwi?, ?e Darcy'emu szcz?ka opad?a, jak si? w Pemberley dowiedzia?, ?e ten kulturalny d?entelmen to wujek Lizzy, a wi?c rodzony braciszek tych dwóch gwiazd, które tak urozmaica?y ?ycie towarzyskie w okolicy.
A tak swoj? drog? - to dlaczego u JA jako? panie s? z regu?y bardziej wredne, a panowie maj? tylko s?aby charakter lub co najwy?ej s? niezupe?nie rozgarni?ci?
Offline
Czy to by?o pytanie retoryczne?
Ja nie mam poj?cia, mo?e zna?a JA wi?cej wrednych pa?, a panowie byli po prostu lekko debilni, a mo?e tak jej by?o ?atwiej. Zreszt? paru wrednych te? si? pojawi?o
Nie martw si? Sister, ja te? wiele nie pamietam, przynajmniej z Opactwa Northanger, bo nie lubi? tego, albo raczej - jest mi ta ksi??ka delikatnie mówi?c oboj?tna.
I co dalej drogie panie?
Offline
Moj? faworytka jest zdecydowanie panna Elliott. Tak obojetno?c i poczucie w?asnej wy?aszo?ci mussza byc o wiele gorsze niz granie sobie na nerwach i codzienne sprzeczki.
A co do pa? i panów u JA - chyba po prostu ze swoja p?ci? mia?a wi?cej doczynienia i lepiej ja zna?a. Poza tym, mi?e panie, b?d?my szczere, wsród kobiet jest wi?cej takich typów: wrednych intrygantek, a w tamtych czasch, kiedy by? problem z edukacj? kobiet i w ogóle traktowa?o si? s?szb? p?e? inaczej, zapewne wi?cej zdarza?o si? kobiet g?upich i bezmy?lnych. M??czy?ni bywaja ?li w inny sposób. Ale pan Collins, moim zdaniem, móg?by spokojnie konkurowac z pann? Steele.
Offline
Dorotko, dzi?ki za pocieszenie
W?a?nie to samo chcia?am napisa?, w tamtych czasach panowie i panie z regu?y sp?dzali czas oddzielnie, to by?y jakby dwa ?wiaty, st?d pewnie nie do ko?ca zg??bione m?skie postacie...
a co do kobiet... hmmm... mog?abym sypa? jak z r?kawa podobnymi przypadkami ze wspó?czesno?ci, wi?c mo?e nie jest to ca?kiem powód braku w edukacji, mo?e raczej nudy? Kiedy? generalnie ludzie mieli du?o mniej do roboty, wi?c wymy?lali przeró?ne sposoby na nud?...
A co do Pani Bennet i jej siostry pani Phillips- to one powinny odpa?? z plebiscytu, bo cho? niepomiernie g?upie, by?y osobami dobrymi i chcia?y jak najlepiej dla sió?tr Bennet...
Offline
Dla przyk?adu przytocz? siostry Bennett, z jednej strony Jane i Elzbiet?, a z drugiej Lidi? i Kitty. Lidia to typowa czarna owca u JA, jej ci?g?e flirty z oficerami i w rezultacie ucieczka z Wickhamem omal nie zrujnowa?y rodziny Bennetów. Dzi? takie wybryki ?atwo mo?na ukróci?, ale w czasach JA? Byle nie wysz?o na jaw, byle zatuszowa?! Bo inaczej ca?e-dos?ownie-rodziny mog?y ucierpie?. Gdyby nie Darcy, tak sta?oby si? z Bennettami.
Ale Darcy by? chyba dalekowzroczny. Uratowa? Lidi? od ha?by nie tylko ze wzgledu na El?biet?, ale i na w?asn? siostr? Georgian?, omal nie porwan?
kiedy? przez Wickhama. Kto wie?!-zdesperowany Wickham, ?cigany za d?ugi, móg?by szanta?owa? Darcy'ego gro??c ujawnieniem szczegó?ów
dotycz?cych Georgiany. Juz nieraz stawia? Darcy'emu ??dania finansowe, o czym sam D.wspomina? El?biecie i Gardinerom. I tak chyba Darcy by? 'skazany' na Wickhama, wspieraj?c go od czasu do czasu, byle tylko
trzyma? go z dala od swojej rodziny. A swoja drog? Georgiana nie by?a
a? takim niewini?tkiem, a k?opoty z jej powodu pozwoli?y Darcy'emu
doskonale wczu? si? w problemy El?biety z Lidi?.
Oj, troch? to ma?o romantyczne (bo niby powinien ratowa? Lidi? tylko i wy??cznie z mi?o?ci do Lizzy), ale obawiam si? ?e masz racj?. Na pewno Darcy musia? si? obawia?, do czego Wickham mo?e si? posun?? doprowadzony do ostateczno?ci brakiem pieni?dzy. I na pewno ba? si? o opini? siostry.
Chocia? spotka?am si? kiedy? z opini?, ?e reakcja El?biety na ucieczk? siostry by?a zdecydowanie przesadna - ?e patrzymy na t? afer? z punktu widzenia Anglii z czasów królowej Wiktorii, a za czasów Jane obyczaje by?y sporo swobodniejsze (pewnie wzorem rodziny królewskiej) i na pewno taki post?pek nie narazi?by Bennetów na ostracyzm towarzyski.
W my?l teh teorii Lizzy zareagowa?a tak histerycznie nie dlatego, ?e chodzi?o jej o opini? ?wiata, ale pod?wiadomie o to, co o jej rodzinie pomy?li Darcy. Wiedzia?a przecie?, ?e ma surowe zasady, a jej rodziny ju? wcze?niej nie darzy? powa?aniem.
Offline
To prawda, Elzbieta wobec Darcy'ego by?a bardzo wyczulona na punkcie honoru swej rodziny. Ale odwró?my sytuacj?! A jak? z kolei rodzin? mia? sam Darcy?! Siostr? Georgian?, która omal nie uciek?a z domu? Despotyczn? ciotk? Lady Catherine, która za wszelk? cen? chce gra? pierwsze skrzypce i niemal na si?? usi?uje podporz?dkowa? sobie siostrze?ca? Która prawie obra?a El?biet? w jego obecno?ci, wytykaj?c
jej maniery i rodzin?? Czy to s? prawdziwe maniery arystokratki, z których Darcy by?by dumny? Niewiele pod tym wzgl?dem, pomijaj?c inne, ró?ni? si? Lady Catherine i matka El?biety, cho? t? ostatni? jako? nie podejrzewam o celow? z?o?liwo??. To wszystko Darcy uwzgl?dni? w li?cie, po wytkni?ciu mu przez El?biet?, ?e nie jest d?entelmenem. Chyba nagle sobie zda? spraw? z tego, ale nie tak szybko si? do tego przyzna?, a dopiero sprawa Lidii to udowodni?a.
Offline
Nie, on ca?y czas by? d?entelmenem - ale "w zasadach". Z praktyk? bywa?o ró?nie. I nie mia?o to bezpo?redniego zwi?zku - o co oskar?a?a go na pocz?tku El?bieta - z pozycj? ?yciow? i maj?tkiem. Przecie? cz?sto by? prawie niegrzeczny wobec pani Hurst i panny Bingley, tyle ?e akurat ona od niego znios?aby chyba wszystko.
A co do jego szanownej cioci, to on chyba zbyt jej nie uwielbia? i odwiedza? j? raczej z poczucia obowi?zku, ni? z sympatii. Nie mo?na chyba powiedzie?, ?e nie widzia? jej wynios?o?ci i braku manier, ale raczej ?e wola? ich nie komentowa?, czy to ze wzgl?du na swoi?cie poj?ty szacunek do ciotki, czy te? - by? mo?e - równie? dla ?wi?tego spokoju.
Offline
Rzadko które rodze?stwo u JA jest "zgodne", niemal w ka?dym z nich
s? osoby szlachetne, lub co najmniej przestrzegaj?ce ogólne zasady
dobrego wychowania - i dla odmiany, postacie niesympatyczne, ró?nego
typu. Cz?sto wchodzili sobie w drog?, "ha?bili" dobre imi? rodziny,
trwonili maj?tki, itp. Np. bracia Ferrars, bracia Brandon czy Bertram. Tu
schemat jest taki sam - jeden jest spokojny, uleg?y, z zasadami cz?sto
"do bólu" /Edward F, p?k Brandon, Edmund B/, a drugi brat to hulaka, trwoni?cy pieni?dze, lekcewa??cy wszelkie zasady honoru /Robert F,
brat p?ka Brandona a m?? Elizy, Tom B/. A i rodze?stwa samych niemal
sióstr? Te? ich sporo wg powy?szego schematu. Cho?by siostry jak
lady Bertram i pani Norris, siostry Bennet, Bingley, Eliott, a nawet starsze
rodze?stwo Dashwood /John D, m?? Fanny oraz jego siostra a matka
panien Dashwood/.
Wreszcie s? rodze?stwa, jedne ca?kiem niesympatyczne, a inne bardzo
"przyjemne'. Do pierwszych zaliczy?abym siostry Steele, rodze?stwo
Thorpe, Crawford, a do drugich siostry Dashwood, rodze?stwo Morland.
Offline
Dosy? ciekawym typem rodziny jest familia Price'ów. G?ówna bohaterka nagle powracaj?c na ?ono dawno niewidzianej rodziny prze?ywa szok.Bardzo liczne rodze?stwo przyt?acza j? w pewien sposób, cho? w zasadzie s? ca?kiem sympatyczni.To chyba zreszt? jedne z zabawniejszych fragmentów powie?ci. Fanny przyzwyczai?a si? do spokoju Mansfield Park i towarzystwo chocia?by rubasznego ojca sprawia, ?e nie pieje z zachwytu.W tym wypadku wi?c to raczej liczba rodze?stwa sprawia, ?e Fanny czuje si? tam nieco nieswojo.
Offline
Najbardziej denerwuj?ce jest dla mnie rodze?stwo Thorpe'ów, chyba jedyne postaci z powie?ci JA, do których nie by?am w stanie poczu? krzty sympatii. Mary Bennet by?a tylko... ehem... obciachowa, jako z sama poniek?d taka jestem, nie mam prawa t?pi? innych By?o oczywi?cie troch? wrednych siostrzyczek czy g?upawych braci, ale tylko Thorpe'owie byli w stanie mnie zirytowa?
Offline
W tej kategorii mam kilku faworytow:
1. Fanny, Edward i Robert Ferrars - pazerny babsztyl + aniol bez jaj +fircyk libertyn - fantastyczna mieszanka!
2. panny Bennet: Jane - aniol, Lizzy - blyskotliwosc i wdziek, Mary - zasuszona ropucha, Kitty - powietrze pod kopula, Lidia - flirciara
3. rodzenstwo Parkerow: z jednej strony gromada hipochondrykow, a na tym tle - jak diamencik Sydney 8O
na razie tyle... jak widac Jane lubowala sie w zestawianiu przeciwnych charakterow w ramach 1 rodziny...Rozumiem ja - mam 4 rodzenstwa: niezle z nas gagatki
pozdrowionka jak zwykle
Offline
A co powiecie o Fanny i Susan Price jak wspomnia?a Diana? Ca?kiem inne, bo Susan by?a silniejsza psychicznie i nie dawa?a si? wzi?? pod pantofel lady Bertram. A Fanny jest naprawd? denerwuj?ca z t? swoj? nie?mia?o?ci? i brakiem pewno?ci siebie. Ciekawe jakby to by?o gdyby to Susan by?a g?ówn? bohaterk? MP?
Offline