Strona po¶wiecona Jane Austen
Nie jeste¶ zalogowany.
Fringilla,
nie wiem, czy wiesz, ale Rowling jest wielkÄ… fankÄ… Jane Austen i jest to jej ulubiony pisarz
brawo dla Rowling!
swoją drogą w jej książkach można również znaleść wiele trafnego dowcipu i barwnie wyszydzonych postać
Offline
Nie wiedziałam, ale miło mi to słyszeć. Zresztą trudno się dziwić
Ja tez uważam, że Rowling ma poczucie humoru podobnego typu co JA. Z podobnym upodobaniem opisuje postacie głupie czy groteskowe, choćby Dursleyów. Też pracowicie kreśli wykreowywany świat, nie opisując zbednych szczegółów, ale dbając by czytelnik miał pełen obraz.
Ciekawe czy zauważyłyście u niej jeszcze jakieś inne nawiązania do JA, oprócz nieszczęsnej Pani Norris.
Offline
Hmmm...
no ewentualnie można polemizować jeśli chodzi o podziały społeczne, związane z pochodzeniem i bogactwem... Rowling bardzo to akcentuje. Co do postaci, to musiałabym pomyśleć dłużej... ale narazie nic mi nie przychodzi do głowy. A Tobie?
Offline
No właśnie nie mogę sobie nic przypomnieć. Może przy następnej lekturze...
Offline
Co do imion angielskich, tłumaczonych na 'polskie' w przekładach, rzeczywiście nie wszystkie mi się podobają. Np.imię Jane bywało tłumaczone w róźnych przekładach z lit.anglojęzycznej na Janina, Joanna, co brzmi jednak zupełnie inaczej. A George - Jerzy, Elizabeth - Elżbieta?
Obecnie, jak zauwazyłam, tłumacze rezygnuja w ogóle ze spolszczania
imion angielskich, i sądzę, że słusznie. A jak by oni tłumaczyli nasze typowe slowiańskie imiona, jak Bolesław, Wiesław?!
Jesli bym w ogóle spolszczyła, to tylko imiona pisane niemal jednakowo z polskimi, np. Anne - Anna, Marianne, Marian - Marianna, Caroline - Karolina, itd. Z kolei Anglicy z reguły używają zdrobnialych form, jak np.
od Elisabeth- Lizzy, Lizzie, Elisa, Liz, Beth, i mnóstwo innych. Nasze z kolei
zdrobnienia brzmia inaczej. I jak to wszystko tłumaczyć?!
Offline
Chyba najlepiej jest zostawiać oryginalne imiona. Ja się już przyzwyczaiłam do nich i nie potrafię myśleć o Elizabeth jako Elżbiecie - jakieś mi się to sztuczne wydaje.
Offline
W "Nowościach" napisałam, że są w wyd.Zielona Sowa nowe przekłady dzieł JA! Dopiero mam zamiar je kupić, i zobaczę jak to przetlumaczono.
Przypadkiem zauważyłam, że są nowi tłumacze, bo mi się nasunęły nowe nazwiska. W wyd. Hatchett też są wydania JA, ale chyba dawne przekłady, no i niestety mimo pięknych okładek papier jest byle jaki, i błędy w tekście. Takie mam też w dziełach Agaty Christie tegoż wydawnictwa, o wiele lepsze są wydania z innych firm.
Offline
Ja najbardziej lubię kreacje męskie stworzone przez JA. Pan Darcy, Pan Knightly, pułkownik Brandon, Henry Tilney dla mnie każdy z nich jest ideałem faceta:)
Offline
To tylko potwierdza moja tezę, że są to postacie mało realne
Offline
Fakt, raczej w dzisiejszych czasach takich nie spotakmy . Ale uważam, że oni wszyscy są zdecydowanie lepsi na kartach książki. Realnie patrząc to kto wytrzymałby z Darcym choć 10 dni, jeśli nadal byłby taki jak na początku? Ja w każdym razie na pewno nie...
Offline
Spoko, oni wtedy duże domy mieli. Jak ja wytrzymuje z moim mezem na 85 metrach, to z Darcym w Pemberley tym bardziej
A tak w ogóle to musze oddać JA sprawiedliwośc, że fantastycznie opisuje marynarzy, widać, że mężczyznami tej profesji miała sporo doczynienia. Ich sposób myslenia, mówienia, kalsyfikowania ludzi i oceniania ich jest bardzo wiarygodny i zabawny. Zwróćcie w Perswazjach uwage chocby na admirała Crofta.
Offline
Ja nie mam rodzeństwa, żebym była zahartowana w ekstremalnych sytuacjach . Myślę, że Pemberley po pewnym czasie wydawałoby mi się zdecydowanie za małą posiadłością. Poza tym mam bardzo wybuchowy charakter, więc sądzę, że nawet zwykły obiad w jego towarzystwie mogłoby się źle skończyć.
W sprawie marynarzy absolutnie się zgadzam. W powięściach JA są znakomicie opisani. Podoba mi się ich styl, dowcip, sposób myślenia (wyjątek pan Price). W każdym razie na pewno nie przypominają pastorów. Nie są nieśmiali (Edward F.) ani nudni (Edmund B.). A przecież z nimi autorka też miała sporo do czynienia.
Offline
W każdym razie na pewno nie przypominają pastorów. Nie są nieśmiali (Edward F.) ani nudni (Edmund B.). A przecież z nimi autorka też miała sporo do czynienia.
Widocznie JA wolała marynarzy
Heh, tez bym chyba wolała - od pastorów
Offline
Ogólnie oficerowie w powieściach JA są bardzo fajni a jeśli chodzi o postacie męskie to nie są oni napewno idealni ale mimo to pociągający Najbardziej lubię Pana Knightly i płk. Brandona;) a jeśli Darcy wygląda jak Colin Firth to z pewnością bym z nim wytrzymała
A jeśli chodzi o marynarzy to zawsze byli są i będą fajni:)
Offline
Uwielbienie J.A. dla marynarzy bierze się m.in. stąd, że dwóch jej braci w marynarce właśnie doszło do stopnia admirała. A poza tym w tamtych czasach cała Anglia całowała marynarkę po piętach, gdyż to "ci wspaniali mężczyźni na swych wspaniałych okrętach" zapewniali potęgę Imperium Brytyjskiego.
Offline
W ogóle u JA lubię to, że ukazuje taką różnorodność charakterów! Nawet
w ramach jednej rodziny, choćby u sióstr Bennet lub sióstr Elliot /Perswazje/. W dodatku wiele postaci mają wyraźnie zarysowane
wady i zalety bądź słabostki. Mało tego, często możemy obserwować, jak
dana osoba zachowuje się w kluczowych sytuacjach, jak się odnosi do innych, jak postępuje, gdy ktoś potrzebuje pomocy. A JA dzieli postacie - tak sądzę - na charaktery proste i charaktery złożone. Po pierwszych z reguły łatwo określić, jak będą się zachowywały /np.pani Bennet, Lidia,
Elzbieta Elliot, Bingley, jego siostry, Collins, itp./. Zaś osoby ze skomplikowanymi charakterami ciagle nas zaskakują, ale na początku "znajomości z nimi", a potem albo ich polubimy serdecznie
/Darcy, płk Brandon/, albo wręcz przeciwnie, tracimy do nich wszelką sympatię /Willoughby, młody Elliot, Wickham/.
Znakomite też są realia epoki, bardzo ważne są wzmianki o tym, jaki to majątek posiada dana osoba. Nasze drogie fanki patrzą bardzo romantycznie na bohaterów, a często oni patrzą na innych, kto ile ma!
Czyż Darcy bądź Bingley dzięki swojej niezależności mogli wybrać, kogo im się podobało, nie oglądając się na innych? A jak postąpiła Charlotta
Lucas, lub płk Fitzwilliam?
Offline
Gdyby JA pisała po prostu historie miłosne jej książki juz dawno poszłyby w zapomnienie, jak stało się z twórczością wielu jej współczesnych. Wiekszości powieści powstałych w pierwszej połowie XIX wieku nie da się dziś czytać. Cały jej urok i geniusz polega na fantastycznym zmyśle obserwacji i takim zarysowaniu tła epoki, obyczajowości, że ani nie są dla czytelnika nudne, ani niezrozumiałe. Przeciwnie, sprawiają, że lepiej rozumieją postępowanie i motywy bohaterów (stąd chocby nasza dyskusja czy Fanny powinna wyjść za Crawforda).
Co do opisów męskich postaci, to jest całkiem zrozumiałe, że czasem coś tam "zgrzyta", w końcu JA kobietą była i nie mogła wiedzieć co dzieje się w męskim sercu i umyśle, zwłaszcza w epoce, w której raczej się na ten teamt nie rozmawiało. Natomist jeśli chodzi o opisy zachowania, sposobu bycia, warstwy, że się tak wyrażę, bardziej powierzchownej, to najlepsze, najbardziej wiarygodne męskie postacie to marynarze i duchowni - w końcu wśród jej najbliższej roziny byli i duchowni. To potwierdza starą prawdę, że najlepiej pisać o tym, co się dobrze zna. Ale zdecydowanie marynarze u JA są bardziej interesującymi postaciami. Ale to nas chyba nie dziwi
Offline
To prawda, że JA najlepiej znała marynarzy i duchownych, bo niemal wszyscy jej bracia nimi byli. Ale jeden brat został zaodoptowany przez
bardzo bogatą właścicielkę ziemską, i został po jej śmierci szanowanym
właścicielem ziemskim, i nie musiał brać innego zajęcia.
A poza tym, niewiele było zajęć stosownych dla synów dżentelmenów, bo inne zawody, jak handel, były źle widziane. Jak wyczytałam w biografii JA, tylko takie zajęcia jak: duchowieństwo, marynarka czy polityka, były
odpowiednie. To i myślę, że nie tylko JA, ale i wielu innych, było z nimi
dobrze obeznanych, bo niemal każdy z ich rodziny parał się jednym z tych zajęć. Regułą więc było to, że najstarszy syn dziedziczył "wszystko", ale musiał utrzymywać "biedne" rodzeństwo, a młodsi bracia szli do w/w
zawodów, z kolei wspierając niezamożne siostry. To wszystko jest
ukazane w utworach jako obraz ziemiaństwa w ogóle.
Offline
Powieści J. Austen kocham za:
1. Humor, ironiÄ™, groteskÄ™, znakomite riposty.
2. Umiejętność logicznego i czasem zaskakującego toku akcji.
3. Różnorodność postaci.
4. Szczęśliwe zakończenia.
5. Możność uwierzenia w tę ciekawszą ludzką naturę.
6. Ciepło, rodzinność.
7. Znakomite wykreowanie wartości odpowiednich swojej epoce.
8. Drobiazgowe opisy ważniejszych rzeczy i postaci.
9. Pomysły co do romansów.
10. Realnośc, realność i jeszcze raz realność. Czytam i tam jestem. Po prostu.
A powodów jest znacznie więcej i każdy miłośnik tych powieści zdaje sobie z tego sprawę.
Offline
Co do punktu 9-Jane Austen jak mało kto umiała łączyć w pary swych bohaterów. To mnie zawsze zadziwiało- kto z kim? I nawet, jak czasem zaskakiwała pod tym względem( mój nr 1- wiadomość, że F. Churchill oświadczył się dużo wcześniej Jane Fairfax w "Emmie"), to w końcu dochodziłam do wniosku, iż miała rację i wszystko przeprowadziła logicznie w 100 %.
Offline
Pocieszę Was, że język wspóczesnej humanistyki tez jest dosyć, hm..., cięzki. U nas na studiach mówiło się: po co napisać coś prościej, jak można skomplikować? I tak niestety pisane były nasze podręczniki i większość książek, które zmuszeni bylismy czytać. Najgorsza była teoria literatury. Och jak dobrze, że mam to za sobą!
Ojej.. ja mam to przed soba, a wlasciwie juz w tym siedze. Myslalam, ze ja pojde na polonistyke to przynajmniej bede rozumiec o czym do mnie mowia. Jakze bardzo sie mylilam! Czasami mysle, ze to jest jakis jezyk obcy! Co do komplikowania jezyka - ja zawsze mialam dewize, ze co sie da powiedziec, da sie powiedziec prosto. W tej kwestii tez sie mylilam. Na kolokwium obnizono mi ocene za brak naukowego jezyka. A przeciez rzucanie dziwnymi slowami i tworzenie skomplikowanych zdan nie jest wyznacznikiem inteligencji, o czym ciagle przekonywala nas JA tworzac postacie w stylu pana Collinsa i Mary Bennet.
Offline
Na szczęście z biegiem czasu ten specjalistyczny język zaczyna być zrozumiały i już tak nie komplikuje sprawy. Ale zgadzam się, że teoria lit. to twardy orzech do zgryzienia (np. niektóre artykuły Umberto Eco). :?
Offline
Co do punktu 9-Jane Austen jak mało kto umiała łączyć w pary swych bohaterów. To mnie zawsze zadziwiało- kto z kim? I nawet, jak czasem zaskakiwała pod tym względem( mój nr 1- wiadomość, że F. Churchill oświadczył się dużo wcześniej Jane Fairfax w "Emmie"), to w końcu dochodziłam do wniosku, iż miała rację i wszystko przeprowadziła logicznie w 100 %.
To prawda umie zaskoczyć.I chyba to jest najfajniejsze.Jak zaczynam czytać to nie mogę przestać dopóki nie skończę książki.A to przed Jane Austen nigdy nie miało miejsca.
Offline
ja uwielbiam jej poczucie humoru teksty kipiÄ…ce sarkazmem i ironiÄ…
:twisted:
Offline
I jest w nich taka lekkość, nie ma jaichś zwalistych opisów i ckliwych wywodów. Przy TEJ lekturze naprawdę się odpoczywa.
Offline