Strona po¶wiecona Jane Austen
Nie jeste¶ zalogowany.
Strony: 1 … 14 15 16 17 18 … 21
To ja powiem - przygłup .
Oskarżeń o przesadę się nie boję, na filmwebie się na nie uodporniłam .
Offline
a ja nic nie powiem na ten temat.
Bingley 95 jest taki słodko-wołkowaty. Troszke inny niż książkowy (nadal się upieram, że książkowy był i inteligentny i bystry).
Offline
No dobrze...a co powiecie na panią Bennet? Bo moim zdaniem z kolei, przy ogromnej sympatii do genialnej gry aktorskiej, uważam że ją mocno przerysowali. Kobieta byłaby w dzisiejszych czasach szczytem nietaktu, a jak na czasy Jane...to się wierzyć nie chce. WOlę wersję z '95, ale wersja 2005 wydaje mi się niestety wiarygodniejsza...
'
Offline
czyt nbapruawde fjesty wielka ruozbnica p[ovmierudzty pabnia BNebnbnety ksiazkowa, a fjilvmowÄ…?
Offline
Dla mnie wiarygodniejsza jest wersja z 95. Wiarygodniejsza także pod względem bliskości książce.
PS. Aine, a co z tÄ… szalejÄ…cÄ… klawiaturÄ…? Co siÄ™ dzieje?
Offline
Nie mówię, że jest wielka. Mówię że między wersjami jest różnica. Zachwyca mnie bardziej ta '95, ale uważam ją za lekko przesadzoną. Czytając książkę odnosiłam oczywiście wrażenie, że pani Bennet to głupia kobieta której towarzystwa unika się, gdyż nie zważając na maniery gada, do tego nie słuchając. Ale czy ja wiem, czy aż do tego stopnia co w serialu z 95? Może to i dobre dla ekranizacji, bo tym większa wydaje się miłość Darcy'ego do Lizzie...
P.S. Faktycznie, co z tą klawiaturą? Mnie się takie rzeczy przy włączonym gg zdarzają
Ostatnio edytowany przez Rosenblaetter (2007-07-25 21:13:48)
Offline
Ja akurat widzę większe przerysowania w filmie niż w serialu. Choćby to kiwanie nogami na balu w Netherfield. Dlatego uważam, że z serialu do książki jest bliżej
Offline
pak4 napisa³:
Dla mnie wiarygodniejsza jest wersja z 95. Wiarygodniejsza także pod względem bliskości książce.
PS. Aine, a co z tÄ… szalejÄ…cÄ… klawiaturÄ…? Co siÄ™ dzieje?
ie a poeecia
Offline
z kazda cwila koze esd
Offline
Nie dość, że wywala Ci część liter to jeszcze zmienia dźwięczne na bezdźwięczne! jakiś fonetyczny wirus???
Offline
Rosenblaetter napisa³:
No dobrze...a co powiecie na panią Bennet? Bo moim zdaniem z kolei, przy ogromnej sympatii do genialnej gry aktorskiej, uważam że ją mocno przerysowali.
'
pak4 napisa³:
Ja akurat widzę większe przerysowania w filmie niż w serialu. Choćby to kiwanie nogami na balu w Netherfield. Dlatego uważam, że z serialu do książki jest bliżej
Ja też uważam, że to w '05 jest przerysowana, ta z serialu, mimo częstych nietaktów, potrafiła chociaż zachować, że tak powiem, przy więcej niż odrobinie prostactwa potrafiła być damą .
Offline
Pozwolę sobie na moje subiektywne porównanie.
Rosenblaetter napisa³:
Ale z Dumy '95 nie zdzierżam pana Collinsa... jest zagrany po mistrzowsku, ale po trzecim odcinku po prostu nie mogę na niego patrzeć...jest tak pokracznie obleśny
W wersji z 2005 roku bardziej bawi niż irytuje i to mi pasuje.
Collins z serialu jest niesamowity - czytając książkę inaczej go sobie wyobrażałam, tym bardziej więc jestem zaskoczona, że bezapelacyjnie przekonałam się do tej roli. Oczarował mnie od pierwszej chwili.
Collins z filmu 2005 zupełnie przeszedł u mnie bez echa.
Rosenblaetter napisa³:
A i taniec z Darcy'm przekonuje mnie mniej niż ten z 2005, za dużo tam czekania aż ktoś coś powie... muzyce nie wspomniawszy...
Taniec w serialu podobał mi się bardziej, właśnie to wyczekiwanie jest najlepsze. Tam aż iskrzy mimo pozornego chłodu. A muzyka? Serialowa pasuje bardziej do epoki i jest melodyjna. Jeden z nielicznych soundtracków, których mogę słuchać i nie brzmią dziwnie bez filmu. No ale to subiektywne odczucia. Po prostu kiedyś słuchałam bardzo dużo muzyki klasycznej i tą z serialu właśnie tak odbieram.
Rosenblaetter napisa³:
Nie przekonuje mnie też Lady Katarzyna...J. Dench jest nie do pobicia.
O, a mnie nie przekonała lady Katarzyna z wersji filmowej. Ta serialowa to właśnie taka snobka-jędza jaką sobie wyobraziłam - i z gry i z wyglądu.
Pozdrawiam.
Offline
Wszyscy przeciwko mnie Ale nic to! Niczym Lizzie przeciw panu Darcy'emu w trakcie gry, nie dam się nastraszyć
Jak już powiedziałam, wolę wersję serialową, ale w filmie jest kilka pojedynczych rzeczy które podobają mi się bardziej ( oczywiście NIE śmiech Bingley'a <laughing> )
Offline
abigail napisa³:
A muzyka? Serialowa pasuje bardziej do epoki i jest melodyjna. Jeden z nielicznych soundtracków, których mogę słuchać i nie brzmią dziwnie bez filmu. No ale to subiektywne odczucia. Po prostu kiedyś słuchałam bardzo dużo muzyki klasycznej i tą z serialu właśnie tak odbieram.
O to, to, to!!!
Też się łapię na tym, że to styl podobny do młodego Beethovena, a że klasyki słucham dużo, to mi się podoba
Nawet sprawdzałem, czy nie znajdę jakiś wzorców na płytach z koncertami fortepianowymi Beethovena (a mam takie nagranie gdzie gra Melvyn Tan -- jak w serialu!). Nie znalazłem, ale podobieństwo stylu bardzo wyraźne. Motyw z rogiem (o ile pamiętam, występuje pare razy, choćby w scenie, gdy Lizzy przyszedłszy do Netherfield spotkała Darcy'ego) też brzmi Beethovenowsko.
Rosenblaetter napisa³:
Jak już powiedziałam, wolę wersję serialową, ale w filmie jest kilka pojedynczych rzeczy które podobają mi się bardziej (...).
Ta dyskusja się już pojawiała i nawet przeciwnicy DiU'05 wskazywali na kilka pozytywów tej ekranizacji. Część dyskusji odbywała się tu:
http://www.janeausten.pl/forum/viewtopic.php?id=560
Offline
Aine, to dziwne, ale Twoje posty są odczytywalne, więc się nie przejmuj Najwyżej przyrżnij czymś twardym tej klawiaturze, może się naprawi.
Offline
Mi się podoba muzyka z obu wersji (w filmie to właściwie jedyne, co mi się podoba), lecz wolę serialową, może dlatego, że tak jak Wy słucham muzyki poważnej.
Offline
Mnie zawsze podobaly sie obie wersje muzyczne. Aczkolwiek wole mocne uderzenie
Gdybym miala wybierac - chyba obstawalabym przy P&P 95. Tamtejsza muzyka nie jest monotonna. Kazdy utwor jest inny. W przypadku P&P 05 przeslucha sie motyw glowny - to tak jakby przesluchalo sie calosc. No ale tak jest w przypadku soundtrackow. NieczÄ™sto zdarza siÄ™ taki jak z Wiedźmina czy Gangów NY, które można sÅ‚uchać indywidualnie bez filmu., Jakby nie patrzeć muzyka ma tworzyć z filmem caÅ‚ość, ma współgrać. StÄ…d czÄ™sto tworzy nierozerwalnÄ… kompilacje. Wszelkie próby koÅ„czÄ… siÄ™ niepowodzeniem. Tak jest np. z genialnÄ… muzykÄ… z LOTRów ( której indywidualnie sÅ‚uchać raczej ciężko), jak i udanej z P&P ‘05
Offline
W 2005 muzyka jest śliczna, ale... chyba zbyt nowoczesna. Czasy D&U były bardziej w stylu wersji 95. Wciąż jeszcze brzmiały w nich echa bali Ludwika sprzed rewolucji francuskiej. Fortepian jeszcze nie mial takiego uznania, w modzie były klawikordy, pianoforte i inne takie, które mają troszkę inny sposób wydawania dzwięku i muzyka jest mniej płynąco-senna, a bardziej żywa i rozedrgana.
Offline
AineNiRigani napisa³:
W przypadku P&P 05 przeslucha sie motyw glowny - to tak jakby przesluchalo sie calosc.
O, dokładnie, dobrze powiedziane. Przez cały czas jest całkiem przyjemny motyw na pianinie (bądź fortepianie, wybaczcie moją ignorancję w tym względzie), i miło się tego dla mnie słucha jako tło, np. przy nauce bądź czytaniu, bo ciekawe motywy muzyczne nie odwracają mojej uwagi, jak w przypadku soundtracku '95. W '05 jest tylko jeden utwór, który dla mnie się wybija, a mianowicie "Georgiana" (chyba zeszłam z tematu, no trudno ).
Offline
To prawda z tym motywem...motyw główny plus skoczna muzyka z balu i już. Ale muzyka jest piękna...
Ja słucham muzyki klasycznej tylko i wyłącznie (wiem, wstyd) w przypadku wiolonczeli - mało jest utworów na nią solo, więc się łapię na koncerty niejako przy okazji łowienia wiolonczelistów...
A słuchajcie, czym się dokładnie różni pianoforte od pianina i fortepianu? Wybaczcie ignorancję...
Offline
Pianoforte lub fortepiano (z wyraźnym 'o' na końcu) to nazwy, których się używa do instrumentów historycznych z XVIII i początków XIX wieku.
Zasada jest ta sama, ale występuje dużo drobnych różnic technicznych: mniejsza liczbą strun, ich rodzajem (słabsze), okładziną młoteczków, siłą naciągu (w fortepianie zastosowano stalową ramę), zakresem uzyskiwanych dźwięków, itp.
Offline
Że XVIII i XIX wiek to wiem...chodziło mi właśnie o różnice techniczne...dziękuję bardzo :*
Offline
Pak nie ukrywam, że mi zaimponowałeś
Offline
Ja z małym opóźnieniem...
Rosenblaetter napisa³:
Ale z Dumy '95 nie zdzierżam pana Collinsa... jest zagrany po mistrzowsku, ale po trzecim odcinku po prostu nie mogę na niego patrzeć...jest tak pokracznie obleśny
I właśnie taki miał być Tak samo odbierają go siostry Bennet - na początku z lekkim, skrywanym uśmiechem, jakby zastanawiały się: czy to możliwe, że ktoś taki naprawdę istnieje? Dopiero po jakimś czasie (po trzecim odcinku
) dociera do nich: OMG, a jednak istnieje!
Akaterine napisa³:
Rosenblaetter napisa³:
No dobrze...a co powiecie na panią Bennet? Bo moim zdaniem z kolei, przy ogromnej sympatii do genialnej gry aktorskiej, uważam że ją mocno przerysowali.
'pak4 napisa³:
Ja akurat widzę większe przerysowania w filmie niż w serialu. Choćby to kiwanie nogami na balu w Netherfield. Dlatego uważam, że z serialu do książki jest bliżej
Ja też uważam, że to w '05 jest przerysowana, ta z serialu, mimo częstych nietaktów, potrafiła chociaż zachować, że tak powiem, przy więcej niż odrobinie prostactwa potrafiła być damą
.
Ależ obie zostały mocno przerysowane! Cała różnica polega na tym, że w serialu pani B. została potraktowana bardzo ironicznie, a Alison Steadman podeszła do roli z ogromnym dystansem - podczas gdy w filmie trochę raziła dosłowność niektórych sytuacji (machanie nogami i inne nietakty). Wyolbrzymione cechy p. Bennet 95 bawią, a u p. Bennet 05 wkurzają (czyli zupełnie odwrotnie, niż to jest z Collinsami). Dla mnie bliższa książki jest chyba p. Bennet 95... nie wyobrażam sobie, jak dziewczęta mogłyby kochać taką matkę, jaką mają w filmie
Ostatnio edytowany przez elbereth (2007-07-27 16:19:54)
Offline
Dorfi: ja tylko wiem, gdzie szukać
Offline
Strony: 1 … 14 15 16 17 18 … 21