Strona poświecona Jane Austen
Nie jesteś zalogowany.
Oczywi?cie wszyscy si? zgazamy, ?e Jane Austem by?a genialna pisarka i nic tego nie zmieni. Ale idea?ów nie ma i nawet najlepszy pisarz ma swoje s?abo?ci i niedostatki.
Post na forum DiU a propos pana Darcy'ego przypomnia? mi, ?e ju? od jakiego? czasu chc? poruszy? temat m?skich uczu? w ksi?zkach JA. Nie uwa?acie, ?e ich opisy sa niekiedy jakie? takie ma?o wiarygodne, naci?gane?
Akuraty w DiU mnie to razi najmniej, ale w Emmie: nagle pan Knightley u?iaamia sobie ?e j? kocha, cho? w zasadzie wcze?niej nic na to nie wskazuje. O?wiadcza sie ni st?d ni zaw?d... Podobie w Masfield Park - Edmund zna Fanny od dziecka, ale dopiero po zawodzie w zwi?zku z Mary Crawford w "odpowiednim czasie" u?wiaamia sobie ?e to nie tylko przyja??. To ca?e przechodzenie przyja?ni w mi?o?? jakos mnie nie przekonuje, chocia?... A Henry? Jakos trudno mi uwioerzy?, ?e skoro tak mocno kocha? Fanny (a jednak w to wierz?, zwa?ywszy jak bardzo niech?tny by? instytucji ma??e?stwa) to jak móg? uciec z Mari?? Zrobi?a co?, co jak wiedzia? bardzo Fanny zrani. Wiem, ?e tak jest bardziej dramatycznie, ale niewiarygodnie, bo znaczy, ?e nie kocha? tak bardzo Fanny, o czym autorka usi?uje nas przekona? w poprzednich rozdzia?ach. Podobnie w Perswazjach. Kapitan Wentworth wraca po latach, jest wobez Anny obojetny, a nawet niech?tny, a tu nagle przyjezdza do Bath i wyznaje jej mi?o??! Ma?o tego, ona, tak niewierz?ca w siebie i p[rzekonana o s?uszno?ci jego pretensji, domysla sie tego po jego zachowaniui i spojrzeniach! Stanowczo za szybko.
A z drobnmiejszych rzeczy, bardzo mnie razi ten fragment w DiU, gdy juz pod koniec Bingley i Darcy przychodz? do Bennetów na kolacje, a El?bieta nie moze z Darcym porozmawia? bop przysuwa sie o niej jakas "m?oda panienka". To tak nie w stylu Jane Austen! Jaka panienka? Dlaczego nie Kitty czy Mary, albo Maria Lucas? To drobiazg, ale zawsze mnie to dar?ni, u Jane Austen wszystko jest zawsze dopiewiedziane do ko?ca, a tu jakas panienka! Tez co?
Offline
A wiesz, ?e mia?am takie same odczucia co do panienki? Zastanawia?am si? potem, kto to móg? by?. Stawiam jak na razie na siostrzenice pani Long
Co do zmiany uczu? m?skich bohaterów - trzeba pami?ta?, ?e JA by?a kobiet? i ?atwiej jej by?o opisywa? to wszystko z kobiecej perspektywy. A ?e nigdy za m?? nie wysz?a i nie mia?a pewnie tyle do czynienia z osobnikami p?ci przeciwnej, to posz?a na ?ywio? i pisa?a, jak jej si? wydawa?o. Albo w tamtych czasach m??czy?ni ju? tacy byli...
Offline
Có?, nie wiem czy te braki w opisie m?skich uczu? wyp?ywaj? tylko z faktu, ?e JA by?a kobiet?. Bo je?li za?o?y?, ?e kobiety przecie? specjalizuj? si? w obserwacji i interpretacji uczu? i zachowa?, a napewno tak? specjalistk? jest JA, to powinno by? w?a?nie wszystko perfekcyjnie. Zastanówmy sie jednak, jaka to by?a epoka... konwenanse, zachowanie, etykieta, to wszystko nie sprzyja?o ujawnianiu uczu? z regu?y, wi?c my?l?, ?e te braki w ksi??kach wyp?ywaj? z faktu, ?e JA po prostu wi?kszo?? tych scen wymy?la?a, nie maj?c przy tym ?adnych obiektów obserwacji. A ju? szczególnie, ?e nie mia?a nawet do?wiadczenia na mi?osnym polu, o ile wiem...
Ale ksi??ki jej tak czy inaczej maj? dla nas tak? warto??, bo cho? w ?yciu nie zawsze si? uk?ada, to czytaj?c jej ksi??k?, mo?na nabra? nadzieji, ?e by? mo?e kto? mimio wszystko nagle si? w nas zakocha
Offline
Mnie zastanawia, dlaczego w paru miejscach JA idzie na latwizne.
Zwlaszcza w scenie powtornych zareczyn - nie cytuje slow, tylko opisuje, co bohaterowie powiedzieli. Brakowalo natchnienia czy co?
Offline
Tu si? zgadzam. S? takie miejsca w jej ksi?zkach gdzie wyra?nie brakuje mi iskrz?cych dowcipem dialogów, a ona jako? tak idzie na skróty i przelatuje po sk?din?d istotnych sytuacjach jakimi? takimi fortepianowymi pasa?ami. Te? mnie to miejscami "denerwiruje"
Offline
Tym bardziej to denerwuje, ze ona naprawde potrafi pieknie ukladac dialogi, wiec co tu sie nagle jej stalo?
Offline
Faktycznie. Dialogi JA s? smakowitym k?skiem, a ona czasami wybiera?a ?atwiejsz? drog? i mo?emy czyta? opis jakiej? rozmowy, sytuacji. Czasem, to a? bardzo szkoda...
Offline
No w ostateczno?ci mozemy same ulozyc dialogi
Zreszta w pewnych momentach mialam nawet ochote poprawic autorke, a moze tlumaczke raczej (mam wersje Przedpelskiej), bo mi przeszkadzaly niektore uzyte przez nia slowa.
Offline
No w ostateczno?ci mozemy same ulozyc dialogi
Nie wiem jak Wam, ale mi pewnie tak dobre jak Austen te dialogi by nie wysz?y...
Offline
A fakt - marzenia to wspania?a rzecz
Offline
Przypomnia?y?cie mi tym tematem, jak bardzo by?am zdziwiona, czytaj?c "Rozwa?n? i romantyczn?", ?e JA tak bardzo skróci?a tam w?tek zakochania si? w sobie Edwarda i Elinor. Szybko stwierdzi?a to jako fakt i przesz?a do zwi?zanych z tym perypetii. ?adnego opisu rozwoju tego uczucia, cho? w przypadku innych bohaterek potrafi?a d?u?ej snu? opowie?? na ten temat. Mo?e po prostu nie chcia?a skupia? si? na tym momencie ?ycia g?ównych postaci, bo czeka?y jeszcze do przedstawienia inne wa?ne wydarzenia?
Offline
Niestety, na razie jestem kompletnie oczarowana JA i nie zgadzam sie z Wami do konca, ale coz...
Przyznaje jednak, ze i ja zauwazam niedorobki 8)
Np. nie odpowiada mi styl w jakim utrzymany jest Mansfield Park - to moralizatorstwo jest koszmarne; jakby pisala to Mary Bennet a nie blyskotliwa Jane...
Moze za ostro potraktowalam MP, wiec czas na pochwaly: polecam przepyszne polaczenie lektury Mansfield + muzyke Mozarta do tego + goraca angielska herbate...
miodzio z benzynka!!!
Offline
Co do niedoróbek, to s? ró?ne momenty w jej powie?ciach, które mnie irytuj? ale w sumie przewa?a zachwyt nad jej stylem.
Jednego tylko zdania nie rozumiem i to w sztandarowej "D&U" - mianowicie:
Przy opisie zar?czyn Charlotty i Colinsa
"G?upota, jak? wyró?ni?a go natura, musia?a odj?? jego zalotom wszelki wdzi?k, dla którego kobieta pragn??aby przed?u?? okres narzecze?ski"
Dlaczego nie przed?u?a okresu zar?czyn? Skoro by? g?upi, nie kocha?a go to dlaczego nie wola?a odsun?? ?lubu na pó?niej?
przecie? musia?o doj?? do "konsumpcji"( 8O -fuj z p.Colinsem!)
Pomijam nalegania ladyd.B. na szybki o?enek pastora
Zastanawia?am si? jak w tamtym okresie sp?dzali czas narzeczeni,?e Ccharlotta nie chcia?a tego robi? z Colinsem?
Patrz?c na Jane&Bingleya, czy Lizzy& Darcyego nie zauwa?y?am nic odstraszaj?cego
Offline
Przy opisie zar?czyn Charlotty i Colinsa
"G?upota, jak? wyró?ni?a go natura, musia?a odj?? jego zalotom wszelki wdzi?k, dla którego kobieta pragn??aby przed?u?? okres narzecze?ski"
Dlaczego nie przed?u?a okresu zar?czyn? Skoro by? g?upi, nie kocha?a go to dlaczego nie wola?a odsun?? ?lubu na pó?niej?
Bo musia?aby znosi? jego umizgi, nachalne towarzystwo, jako narzeczona musia?aby si? chyba bardziej stara? (okropnie to brzmi). A jako ?ona jak sama wspomina Lizzy widuje go tylko kilkana?cie minut dziennie, a ma ju? wszelkie prawo ?eby wywali? go do ogrodu (to si? nazywa elegancko, zach?cic go do pracy na ?wie?ym powietrzu dla zdrowia) albo do Lady C. a sama mo?e sobie spokojnie kontemplowa? w swoim saloniku co to go dosta?a na wy??czno??. Generalnie smutna sprawa...
przecie? musia?o doj?? do "konsumpcji"( 8O -fuj z p.Colinsem!)
FUUUUUJ!!! No có? co? za co?, ale mimo wszystko FUUUUUUJ!!!
Offline
Przeciez do konca nie wiemy chyba, jak JA wyobrazala sobie pana Colinsa z wygladu. Opieramy sie tylko na postaciach filmowych.
Mimo wszystko (mimo takiego czy innego jego wygladu, boc przeciez nie musial byc odrazajacy) z takim jego charakterem i podejsciem do zycia, moglo faktycznie byc w i sytuacjach intymnych (ze tak to delikatnie okresle) nieszczegolnie.
No ale czego sie nie robi dla domu z ogrodkiem i wygod
Zreszta w DiU 2005 zabrzmialo to jeszcze bardziej dramatycznie - Charlotta mowi przeciez Lizzy o swojej zlej sytuacji materialnej, ze jest na utrzymaniu rodzicow, ze nie ma perspektyw na lepsza partie itp.
To w powiesci nie zostalo tak nakreslone. Tam mowa jest tylko o tym, ze Charlotta cenila wygodne zycie, stad ta tak kontrowersyjna decyzja.
Offline
Gosia napisał:
Przeciez do konca nie wiemy chyba, jak JA wyobrazala sobie pana Colinsa z wygladu. Opieramy sie tylko na postaciach filmowych.
Mimo wszystko (mimo takiego czy innego jego wygladu, boc przeciez nie musial byc odrazajacy) z takim jego charakterem i podejsciem do zycia, moglo faktycznie byc w i sytuacjach intymnych (ze tak to delikatnie okresle) nieszczegolnie.quote]
Pewnie bez przerwy mówi? w tych sytuacjach o wielkoduszno?ci lady Katarzyny, która raczy?a pochwali? ten oto skromny mebelek, jakim jest ?ó?ko ;-)
Thorntonmania... nieustaj?ce apogeum uzale?nienia.
Offline
"Zreszta w DiU 2005 zabrzmialo to jeszcze bardziej dramatycznie - Charlotta mowi przeciez Lizzy o swojej zlej sytuacji materialnej, ze jest na utrzymaniu rodzicow, ze nie ma perspektyw na lepsza partie itp."
Charlotta w DiU 2005 to jest chociaz na tyle brzydka, ze mozna ja zrozumiec. Dla mnie byla to wlasnie wpadka filmu DiU 1995, tam Charlotta byla zbyt sliczna, zeby zostac stara panna .
Mnie najbardziej brakuje wlasnie tych rozmow w ostatnich scenach, takie skrotowe potraktowanie tak waznych scen lekko mnie drazni. W Sandition podobalo mi sie wlasnie to, ze byla ta najwazniejsza rozmowa, moze troche krotka, ale byla .
Ale a propo akurat tego tematu - powiedzcie mi, ile na temat seksu (nie badzmy pruderyjni i nazywajmy rzeczy po imieniu ;P) mogla wiedziec JA, jesli nie byla mezatka? Wiec moze nie siegala dalej w rozwazaniach, co po slubie?
Offline
Có?, Jane mia?a 3 ukochanych, z jednym by?a zar?czona...mo?e rzeczywi?cie nie wiedzia?a co i jak? Albo by?a zbyt subtelna, w tamtych czasach wiadomo jak by?o: Jane nara?a?a si? spo?ecze?stwu ju? samym pisaniem. Kobieta - pisarka? To by?o nie do pomy?lenia...mo?e m??czy?ni bali si? troch? jej?
Offline
hmmm ja te? mo?e dorzuc? swoje 3 grosze na ten temat. Nie ?eby mnie to specjalnie dra?ni?o ale nie mog?am nie zauwa?yc pewniego podobie?stwa mi?dzy bohaterami(szczególnie m?skim) powi?ci JA. Zauwa?cie, ?e wszyscy g?ówni bohaterowie np Pan Darcy, Knightley czy Pu?kownik Bertram( nie wiem czy dibrze zapamietalam nazwisko) s? bardzo powa?ni, pow?ciagliwi. Z drugiej strony zawsze znahdzie sie w powie??i jakis bezmyslny facet, który podbije serce jakiejs panny a potem j? porzuci. Nie wiem mo?e JA w ten sposób przedstawia swój idea?( mam na mysli 1 typ), a moze to jest w?asnie urok jej powie??i...... W ka?dym b?dz razie to takie moje drobne obserwacje
Offline
Pan Knightley a? tak powa?ny nie by?,mo?e nie sypa? ?arcikami jak z r?kawa, ale czasem ironizowa?
No, a Henry Tilney? Przecie? on ci?gle nabija? si? z Katarzyny i swojej siostry
Offline
"Pan Knightley a? tak powa?ny nie by?,mo?e nie sypa? ?arcikami jak z r?kawa, ale czasem ironizowa? "
no fakt mo?e taki sztywniak to z niego nie by?, no ale podrywaczem w stylu Willoghbiego to te? nie by?
a co do Tilneya no a? wstyd sie przyzna?, ale dopiero zacz??am czyta? Opactwo :oops:
Offline
Willoughby jest denerwuj?cym typem, ca?e szcz??cie ?e Knightley nie zachowywa? si?w jego stylu
A co to za wstyd, chyba dobrze o Tobie ?wiadczy, ?e czytasz? :*
Offline
Bonduelle napisał:
Willoughby jest denerwuj?cym typem, ca?e szcz??cie ?e Knightley nie zachowywa? si?w jego stylu
![]()
hehe no masz racje ?e Willoughby( wiedzia?am ?e musia?am przekr?cic nazwisko hehe) by? denerwuj?cy. natomiast Knightley jest jednym z moich ulubionyc bohaterów, taki prawdziwy facet
,, ?ycie to ?art i wszystko temu dowodzi" (GG)
Offline
czy Pu?kownik Bertram
Czy masz na mysli pulkownika Brandona? Jesli tak, to uwazaj, bo wielbicielki (z Aine na czele) pewnego odtworcy tej roli, zaraz Cie zjedza, ze nie pamietasz tego nazwiska
Offline