Strona poświecona Jane Austen
Nie jesteś zalogowany.
Racja, ten film si? troszk? nie trzyma kupy...
i naprawd? bardzo, ale to bardzo przeszkadza mi wci?ni?ta ni wiadomo sk?d historia z niewolnikami z plantacji na Antigule... To mi zniszczy?o ca?y nastrój filmu, jakby mi kto? w ?eb da?, bo to normalnie NIE BY?A JANE AUSTEN ju?... takie rzeczy powinny by? karalne, jako profanacja :evil:
Offline
Prawda? Po prostu zbeszcze?cili jej dorobek. Co prawda MP nie jest moj? ulubion? ksi??k?, ale b?d? co b?d? napisan? przez JA.
Filmu nie lubi? i nic na to nie poradz?. Innej wersji nie widzia?am, wi?c nie mam porównania. A szkoda, bo teraz mam zaszufladkowane, ?e ekranizacja MP jest kiepska :cry:
Offline
Ja bym strasznie chcia?a obejrze? jakie? inne ekranizacje. Szcególnie Perswazji i Opactwa. Ehhhh......
No i mo?e faktycznie zminimy zdanie o MP po obejrzeniu innej ekranizacji?
Offline
Ja sobie ?ci?gam Perswazje, ale idzie jak krew z nosa, mam na razie jakie? 40% i zacz??o brakowa? mi ?róde?. Najgorzsze jest to, ?e ju? mia?am ten film, ale mam w domu ma?e zwierz?tko, które podobno jest moj? siostr?,ale wci?? nie mog? w to uwierzy?. To co? skasowa?o mi film, bo jej si? nazwa pliku nie podoba?a :!: Normalnie mia?am ochot? zrzuci? co? baaardzo ci??kiego na jej g?ow?, zw?aszcza, ?e to by?o na dzie? po ?ci?gni?ciu i jeszcze nie zd??y?am sobie obejrze? :evil:
Offline
Dorotko, ciesz si?, ?e masz m?odsze rodze?stwo
ja mam starszego brata, który generalnie uwa?a mnie za zbyt krzykliw? idotk?... i cho? jeste?my do?? blisko zawsze brakowa?o mi m?odszego rodze?stwa, szczególnie siostry...
Offline
Zamie?my si?, ja zawsze marzy?am o starszym bracie - do czasu. G??boko zapad?y mi w pami?? stosunki mi?dzy moj? najlepsz? przyjació?k? i jej starszym bratem. Gdy byli w przedszkolu przywi?za? j? kiedy? do kaloryfera za jej w?asne rajstopki i le?a?a tak a? do powrotu rodziców. Po tym wydarzeniu jako? mi si? odwidzia?o i teraz ju? nie wiem co gorsze: m?odsza siostra czy starszy brat?
Chyba znowu si? nam oberwie za zmienianie tematu :oops:
Offline
Hmmm... czy ja wiem, czy odbiegamy bardzo od tematu???
wystarczy napisa?, ?e ka?de rodze?stwo jest lepsze od panien Bertram, albo panny Bingley i pani Hurst...
8) :?
Offline
Dobre
Co powiecie na nowy temat: "Koszmarne rodze?stwa w ksi?zkach JA"???
Offline
Obejrza?am par? razy film/DVD/ i przeczyta?am dok?adnie ksi??k?. To prawda, s? pewne ró?nice, ale trudno wyczerpuj?co pokaza? charaktery
i intrygi w ci?gu 2 godzin filmu. To skrócono do minimum i 'upchni?to'
wszystko pod jednym dachem. Ale efekty s? takie same: Fanny i Edmund
s? bardzo zgorszeni romansem Marii Bertram z Crawfordem, tak dalece, ?e nie mie?ci si? po prostu w ich g?owach! Odezwa?y si? ich konserwatywne zasady, nie przejawili ?adnej tolerancji wobec grzeszników, inaczej ni? Mary Crawford, która próbowa?a jako? to zatuszowa? i po prostu pu?ci? spraw? w niepami??. Jak s?dzicie, mia?a racj?? Mo?emy kogo? nie lubi?, Fanny po prostu popar?a Edmunda, chc?c go odzyska?, ale czy Maria Bertram, cho? lekkomy?lna, czy rzeczywi?cie
zas?u?y?a na wygnanie? Kto jej móg? odradzi? b?d? doradzi?? Tylko ciotka Norris! Matka w ogóle si? nie zajmowa?a dzie?mi, a sir Thomas jedynie interesami. A jak po wszystkim zda? sobie spraw?, ?e to ich, rodziców, zaniedbanie przyczyni?o si? do tego- jak post?pi?? Wygna? córk? i pani? Norris /cho? ta zas?uzy?a na to, ale nie w 100%/, a za to pokocha? Fanny, jako przyk?adn? synow?. Jak czuje si? w tym wszystkim Fanny? Czy nie ma ?adnych skrupu?ów wobec Marii Bertram, która si? pogubi?a?
Offline
Hehe, Aga, ciekawy punkt widzenia. Wydaje mi si?, ?e patrzysz na to wszystko z dzisiejszej perspektywy. Ale po kolei.
Ekranizacje rz?dz? si? swoimi prawami, owszem, nigdy nie oddadz? w pe?ni literackiego pierwowzoru, ale w tym przypadku, moim przynajmniej zdaniem, ten pierwowzór gdzie? ise zaiwruszy? i przypominaj? o nim jedynie imiona bohaterów. Fanny z ksi?zki i Fanny z filmu to dwie kra?owo rózne osoby, co poniek?d przes?dza spraw?. Mo?na dokonywa? skrótów, interpretowa? po swojemu, ale jak si? zmieni ca?kowicie charakter g?ownej bohaterki, to ju? inna sprawa.
Czy Fanny usi?owa?a przypodoba? si? Edmundowi? Mo?e pod?wiadomie, ale jej pogl?dy by?u ukszta?towane przede wszytskim przez niego, jak wielokrotnie podkre?la?a JA, wi?c rzeczywi?cie mieli wiele wspólnego i zgadzali sie co do najwa?niejszych kwestii, nie by?o w tym raczej z jej strony perfidii. A Mary by? Edmund rzeczywi?cie oczarowany i, jak to cz?sto bywa, w swoim za?lepieniu usi?owa? usprawiedliwi? to, co go w niej razi?o i wierzy?, ?e b?dzie w stanie to zmieni?. Nie wiem, czy gdyby nie postepek Marii i Henry'ego, to by sie pobrali, ale na pewno nie byliby ze sob? szcze?liwi, za bardzo róznili si? w zasadniczych kwestiach. A Fanny z t? swoja potulno?ci? by?a ?wietnym materia?em na ?on?.
Co do postepku Marii i Henry'ego, to wydaje mi si? on godny potepienia, nawet z dzisiejszej perspektywy. Maria wysz?a za cz?owieka, którym w g??bi duszy pogardza?a, wbrew radom ?yczliwych sobie osób. Zdradzi?a go równie bezmyslnie jak za niego wysz?a. Oczywi?cie nie popieram zdrad ma??e?skich, ale w czasach, gdy sytuacja kobiety by?a ca?kowicie zale?na od tego, za kogo wyjdzie za m??, ?atwiej mo?na usprawiedliwi? ma??e?stwo bez mi?o?ci. Ale zdradza? te? trzeba z g?ow?, czyli przede wszystkim dyskretnie. No a Henry, có?, wybieraj?c Mari? musia? wiedzie?, ?e zrani tym Fanny w dwójnasób i udowodni jedynie, ?e s?usznie post?pi?a odrzucaj?c go. To wszystko jest tak samo godne potepienia dzi?, jak 200 lat temu, tyle ?e represje s? mniejsze. Nikt nie skazuje kobiety na odizolowanie, ale, hm, gdybym wykona?a taki numer chyba nie za bardzo mog?abym liczyc na wyrozumia?o?c m??a, a i moja rodzina nie pogratulowa?aby mi mi?ej wycieczki
O rany, ale si? rozpisa?am!
Offline
To prawda, Fanny z powie?ci a Fanny z filmu ró?ni? si? nieco od siebie, ale
mam dziwne wra?enie, ?e ta ró?nica wynika m.in.z tego, ?e Fanny u JA jest bardziej skryta, 'ma?omówna', a jej uwagi i my?li s? ukazane wprost przez JA jako narratorki. Fanny ich nie wypowiada?a g?o?no w powie?ci, ale to czyni?a Fanny w filmie. Bo jak re?yserka mia?a pokaza? te psychiczne niuanse?! Wyg?aszaj?c nudne monologi? Film ma si? do tego, ?e bardziej uwidacznia pewne w?tki, niejako na wierzchu, a w powie?ci JA
bardzo du?o "?ywej akcji" opisuje od siebie, w listach, b?d? w samych dialogach. A film po prostu ukazuje to samo 'na ?ywo'. Jedynie mam mieszane uczucia co do w?tku 'niewolniczego' w filmie. Jak wiemy, ?e
sir Thomas mia? maj?tek na Antigui, a w tych czasach pracowali tam niewolnicy, ró?nie traktowani przez swoich w?a?cicieli. Ale JA ani jednym s?owem nie sugeruje, aby sir Thomas i jego syn Tom traktowali niewolników tak poni?aj?co, jak to pono? sugeruje rezyserka za po?rednictwem szkiców ogl?danych przez Fanny /zauwa?y?am na nich twarz dziwnie podobn? do sir Thomasa!/. Tu tylko bym zaprotestowa?a, bo re?yserka posz?a nieco za daleko. Jaki by? sir Thomas, taki by?, ale mimo wszystko by? wierny pewnym zasadom i takie 'wyuzdanie' na szkicach jest co najmniej sprzeczne z powie?ciowym charakterem pana Thomasa.
Offline
Nie pot?piajmy Marii Bertram, zrobi?a ?le zdradzaj?c m??a, mo?e zrobi?a ?le wychodz?c za niego, ale trzeba zrozumie?, ?e w tamtych czasach by? star? pann? to by?a ha?ba, jakby si? by?o przeterminowanym produktem drugiego gatunku... Ja nie wiem, czy w takiej sytuacji nie wysz?abym nawet za gorszego idiot? ni? m?? Marii... szczególnie, ?e maj?c pieni?dze i duuuu?y dom, mog?abym go do?? skwapliwie unika?...
Offline
Prawda jest taka, ze Marii nalezy sie potepienie przede wszystkim za bezmyslno??. Jak juz pisa?am zdradza? tez trzeba z g?ow?, a jak ona wywo?a?a towarzyski skandal, to nie mozna dziwi? sie reakcjom jej otoczenia.
Czy?bysmy by?y cyniczne?
Offline
Cyniczne czy nie cyniczne, niestety nasze kr?gos?upy moralne kszta?towane s? przez obyczje i otoczenie... owszem, g?upia ta Maria by?a jak but z lewej nogi, ?e si? da?? przy?apa?, ale mo?e pod?wiadomie tego chcia?a??? bo ja wiem, mo?e chcia?a ca?emu ?wiatu pokaza?, co w niej siedzi naprawde??? zreszt? kiedy? w takich du?ych domach mo?na si? by?o z nikim nie spotka? przez par? ??dnych godzin, wcale si? nie dziwi?, ?e bzykneli si? po kryjomu pod dachem rodzinnym... zreszt? nie mieli innego wyj?cia, gdyby pojechali do jakiej? gospody to dopiero by?by skandal, a tak, po cichutku w bezpiecznym domu... ale pecha mieli, co tu kry?....
Offline
Sister, w ksi?zce oni sie nie bzykn??i pod dachem rodzinnym, w czasch JA chyba by?oby to nie do pomyslenia, pisa?am wcze?niej, ?e ta a?a scena w filmie kupy sie nie trzyma: Henry zosta? na noc, choc mia? dwa kroki na plebani?, Rushworth wpad? z dziennikarzem skoro ?wit do domu te?ciów, a wszystko gdy w dmou by? ci??ko chory Tom. W ksi?zce oni spotykali si? u jakich? wspólnych znajomych, a w ko?cu razem uciekli.
No tak, teraz przestaje dzia?ac c, bede posadzona o nieznajomo?c ortografii!
Offline
Frangilla, pewnie masz racje, przyznaj? si?, mog?o mi sie pomyli? bo juz dawno nie czyta?am MP. chyba pora to zrobi?...
Offline
A propos MP, dzi? o 21 na BBC Prime jest film pt. "Byron" w którym gra Jonny Lee Miller. Film jest z polskimi napisami, wi?c warto zerkn??
Offline
Maria Bertram, gdy si? zakocha?a w Crawfordzie, zerwa?aby zar?czyny
z Rushwordem, czeka?a tylko na konkretny krok ze strony Crawforda.
Ten zaleca? si? do niej niemal otwarcie, ale adorowal tak?e inne panny, jak jej siostr? Juli?, a potem Fanny. Maria czeka?a na pró?no, a? roz?alona wreszcie zdecydowa?a si? na ?lub z Rushwordem, co ukazano wyra?nie w filmie, a w powie?ci te?, tyle ?e bardziej subtelnie.
Po slubie dodatkowo rozczarowana m??em, a zwró?cie uwag?, ?e tak naprawd? rz?dzi?a tam jego matka, która wtr?ca?a si? we wszystko- klasyczny konflikt synowej z te?ciow? -a tego Maria nie mog?a ?cierpie?.
To na pewno dodatkowo pchn??o j? do zdrady, a sam m?? zamiast wybaczy?, uleg? namowom matki i rozg?oszono spraw?. To J.Austen ukaza?a niejako na uboczu akcji, st?d niewiele szczegó?ów, ale mo?na
mniej wi?cej wysnu? takie wnioski, jak wy?ej.
A co do tego, ?e Crawford i Edmund najpierw pokochali- cho? ka?dy na
swój sposób- Fanny i Mary, a pó?niej zmienili obiekt mi?o?ci, tj.
Crawford "przeskoczy?" z Fanny na Mari?, a Edmund z Mary Crawford na
sam? Fanny - nie jest to naprawd? intryguj?ca zagadka psychologiczna?!
Dlaczego to uczynili? Mo?e najpierw "pod?wiadomie" wybrali takie kobiety, które by?y ich przeciwie?stwem? Spokojna i flegmatyczna Fanny
wobec ?ywego i impulsywnego Crawforda /to jego siostra musia?a czasem hamowa?!/ i z kolei równie flegmatyczny "wie?niak" Edmund wobec ?wiatowej i bystrej Mary. Kto wie, czy by si? nie pobrali w dzisiejszych realiach? Przeciwie?stwa nie s? z?e, byle si? szanowali. Ale gdy wesz?y tu
nadmierne skrupu?y u wszystkich zainteresowanych, pierwsze porywy
by? mo?e szczerej mi?o?ci znik?y, a wzi??y gór? prywatne interesy.
Dlatego ja osobi?cie nie jestem w pe?ni przekonana do rzeczywistej mi?o?ci Edmunda do Fanny, pr?dzej by?aby to mi?o?? braterska z g??bok?
przyja?ni?. Przecie? sam Edmund ob?udnie si? przyzna? Fanny, ?e po ostatniej rozmowie z Mary jeszcze gotów by? do niej wróci?!
Offline
Ja bym nie wyszla za Crawforda na miejscu Fanny. Jestem z reguly romantyczka i nie wyobrazam sobie, zeby kierowac sie rozsadkiem w takiej sytuacji. Chociaz z drugiej strony...jak sobie pomysle o biedzie, jaka panaowala w domu rodzinnym Fanny...ciezko powiedziec.
Heh, ten temat nas wci?? elektryzuje
A ja powiem tak: mi?o?? i przyja?? s? bardzo wa?ne w ma??e?stwie i mysl? ?e ?atwo pokocha? osob?, która nas doskonale zna i rozumie. Mo?e bardziej ekscytuj?cy jest uk?ad na zasadzie przyci?gania przeciwie?stw, ale w dojrza?ej mi?o?ci wazna jest przyja?? i zrozumienie, ja juz jestem stara baba i do?wiadczona m??atka, mo?e dlatego rozumiem co mog?o poci?ga? Edmunda w Fanny. Oczywi?cie po odpowiednim czasie, kiedy min??o zauroczenie Mary
A co do Crawforda i Marii, to nie uwa?am, zeby on j? kiedykolwiek kocha?.
Offline
Fringilla, masz racje, on nie kocha? ani Fanny ani Marii... on chcia? je dosta? jak zabaweczki
Musz? Was ostudzi? moje drogie, rozprawiacie tyle o mi?o?ci, i ok, niech b?dzie, ale czemu ?adna z Was nie przemy?li sprawy poci?gu fizycznego, czy?by w czasach regencji ludzie mieli wy??czon? t? funkcj???? Bo niby czemu Edmund musia? tak od razu kocha? Mary? mo?e po prostu wywo?ywa?a w nim reakcje, których nie zna? dot?d przy siostrach i Fanny, któr? przecie? równie? traktowa? jak siostr?? A czy ch?? samej tylko fizycznej mi?o?ci nie wywo?uje cz?sto takich samych objawów jak zakochanie? A co do Crowforda, to o nim nie mo?na ju? naprawd? powiedzie?, ?e si? w kimkolwiek zakocha?, podejrzewam, ?e rzuci? by Fanny, gdyby tylko dosta? to, czego chcia?, a co do Marii-gdyby to by?o wi?cej ni? seks, zostaliby razem, czy? nie?
Offline
To ciekawe, ?e dyskusja sie rozwija o naszych kontrowersyjnych bohaterach! W?a?nie ze strony angielskiej przet?umaczy?am ciekawe
zestawienie podobie?stw i przeciwienstw w obu parach: Fanny i Henry
Crawford oraz Darcy i Lizzy Bennet /innych par nie by?o/. Wkrótce je wpisz? do artku?ów. Ale m.in. podkre?la sie tam u Crawforda wyra?n? sk?onno?? do flirtowania i brak skrupu?ów. Podzielam ten pogl?d, jak Wy
powy?ej, ale uwodziciele zawsze byli i b?d? podziwiani przez kobiety, a
niektóre by?yby gotowe ich po?lubi?, nawet akceptuj?c ich ci?g?e zdrady!
Maria wiedzia?a przecie? o zainteresowaniu Crawforda Fanny, a jednak
"wybaczy?a' mu, i czyni?aby to dalej, gdyby j? po?lubi?. Z kolei jak
postapi?a Fanny? Czy? Edmund, cho? uwodzicielem nie by?, nie zdradzi?
Fanny , w jej mniemaniu? Nie by? co prawda z nia zar?czony i nie mia? obowi?zku okazywa? jej bli?szych wzgl?dów, ale... czy Wy przyj??yby?cie
to z lekkim sercem? Tak po prostu przyj?? ponowne wzgl?dy Edmunda?
Offline
Nie wydaje mi si?, ?eby Edmund w jakikolwiek sposób zdradzi? Fanny poprzez zainetersowanie Mary. Traktowa? Fanny jak siostr?, mo?e nawet darzy? j? cieplejszymi uczuciami ni? swije prawdziwe siostry, bo bardziej go potrzebowa?a i by? dla niej autorytetem. Fanny nie liczy?a na inne uczucia z jego strony, choc niew?tpliwie ich pargn???. Z bólem serca patrzy?a na wzgl?dy okazywane Mary, ale nie s?dz?, ?eby traktowa?a to jak zdrad?. Skierowanie uczu? w jej stron? by?o niejako naturaln? odmian?, bo w ko?cu ile mozna obnosi? si? ze z?amanym sercem? JA wielokrotnie podkre?la?a, ?e u?wiadomi? to sobie po "odpowiednim czasie". Fanny by?a chyba odpowiedni? osob? na poieszycielk? po mi?osnym zawodzie, a ponadto, moim zdaniem, tych dwoje pasowa?o do siebie i milo?? by?a nieunikniona. Ja na miejscu Fanny mog?abym sie obawia?, czy aby na pewno Edmund zapomnia? o Mary. Ale wydaje mi si?, ?e to nie by?a prawdziwa mi?o?c, tylko oczarowanie. Edmund nie pokocha? Mary tak?, jaka by?a, tylko ci?gle stara? si? usparwiedliwia?c jej zachowania, które mu si? nie podoba?y i wmawia? jej cechy, które chcia?by u niej widzie?, a których w rzeczywisto?ci nie posiada?a.
Offline
A co do popedu p?cciowego, Sister... Oczywi?cie istnia? tak samo 200 lat temu jak i dzi?, ale wydaje mi si?, ?e tak samo 200 lat temu jak i dzi? nie jest to najlepszy powód do zawierania ma??e?stwa.
Na pewno dzi? ?atwiej ?atwiej go zaspokoic, zw?aszcza kobietom, ale znowu wtedy ma??e?stwa nale?a?o jednak zawiera? o wiele rozwa?niej ni? dzi?, wi?c chyba po?adanie nie by?o jedyem powodem o?wiadczyn, tak?e w omawianych przypadkach...
Offline
To prawda, Edmund by? oczarowany Mary Crawford, podobnie jak
Edward Ferrars Lucy Steele /"R i R"/, czy z kolei sam Crawford Fanny.
I mo?na si? zastanawia?, dlaczego ci wszyscy powy?ej zerwali? I obecnie
niejedna para zrywa ze sob?, ale czy zawsze win? mo?na zwala? na "oczarowanie" czy nawet "poci?g fizyczny"? Czy? one nie powinny by?
podstaw? zwi?zku? A s? jeszcze lepsze, gdy dochodzi wzajemne zrozumienie i wspólne pogl?dy. A gdy ich zabrak?o w powy?szych parach,
nawet oczarowanie nie pomog?o. Gdy po pewnym czasie dochodz? do
g?osu sprawy bytu, pieni?dzy na utrzymanie, czy wreszcie stylu ?ycia,
pary si? k?óc? , bo ka?da strona ma inn? wizj? przysz?ego ?ycia.
Edward i Edmund oraz Crawford nie mogli ?cierpie? uwag swoich wybranek, które chcia?y ich nak?oni? do zmiany planów, nawet uwa?ali, ?e one jako ?ony w ogóle nie powinny si? wtr?ca?! Woleli wzi?? na ?ony kobiety ca?kowicie im uleg?e, ?eby nie musieli si? wysila?. Nie tacy ci
panowie niewinni, jak nam sie zdaje!
Offline