Strona poświecona Jane Austen
Nie jesteś zalogowany.
GosiaJ! Czy Ty nie pamietasz jakie ryzyko nios? ze sob? wszelkie spekulacje?! 8O
Offline
Wlasnie wlasnie! Twoj bohater ulubiony nie lubil spekulacji
Offline
Wlasnie wlasnie! Twoj bohater ulubiony nie lubil spekulacji
I dlatego w?a?nie nie kupi?am ;-) A poza tym ba?am si?, ?e mnie co? b?dzie kusi?. b?d? chcia?a poczyta? i zepsuj? sobie na zawsze histori? Marianne i Elinor.
Offline
Przetlumaczylam nowy artykulik. Tym razem byl trudniejszy, wiec to czego nie umialam przelozyc, pominelam. Artykul jest z czasow, kiedy krecono film (jakis maly jego fragmencik juz wczesniej zamiescilam, ale mysle ze calosc jest interesujaca):
The Independent
10 November 2004
Mi?o?? w ch?odnym klimacie
North & South, opowie?? Elisabeth Gaskell o romansie na pocz?tku epoki industrialnej, nie ma prostego uroku Dickensa czy Austen. Dlaczego wi?c pracuje si? nad ni? w TV? Sarah Shannon idzie na plan filmu, by dowiedzie? si? tego.
Kobieta idzie przez kocie ?by i zatrzymuje si? przed bram? imponuj?cej XIX-wiecznej prz?dzalni bawe?ny. Jej ma?a posta? jest ubrana skromnie, jak wiek tego wymaga, z szalem otulaj?cym szczelnie jej ramiona, chroni?cym przed pó?nocnym ch?odem. Zatrzymuje si? , aby zebra? si? na odwag? i puka do bramy. “Ci?cie”. Kamery filmowe zatrzymuj? si? i znika ma?y kawa?ek historii, przywo?any do ?ycia w Keightley, mie?cie w stanie Yorkshire. [...] To plan filmu BBC “North&South”[..]
Przyszed? czas na Elisabeth Gaskell. Oczywi?cie nie ka?dego ona zachwyca. Niektórzy uwa?aj? jej proz? za melodramatyczn? [..]. Ale s? i tacy, którzy chwal? "N&S" za przenikliwy obraz wczesnej epoki industrialnej, ze strajkuj?cymi robotnikami, dumnymi kapitalistami i zubo?a?ymi ziemianinami. [..] Wielu z nich uwielbia par? wojuj?cych kochanków -Margaret Hale i Johna Thorntona.
Daniela Denby-Ashe gra rol? Margaret, t? niewielk? kobiet? u bram prz?dalni. [..] kobiet? wielkiej prawo?ci, energii i pasji. [..]
Denby-Ash, 25 lat, wydaje si? zaskoczona obrotem wypadków :”By?am przes?uchiwana do innej roli, a sta?o si? tak, ?e gram g?ówn?” – mówi z u?miechem wyra?aj?cym zak?opotanie. “Nie oczekiwa?am niczego po tym przes?uchaniu, poniewa? mój agent powiedzia? mi, ?ebym wiele si? nie spodziewa?a. Wiedzia?am, ?e przed d?ugi czas szukali w?a?ciwej osoby. Bardzo, bardzo si? ucieszy?am, kiedy powiedzieli do mnie: `To jest najwi?ksza rola, jak? kiedykowiek zagra?a?`”.
Sandy Welch która zaadaptowa?a powie?? (i by?a odpowiedzialna za ostatni? wersj? “Our Mutual Friend” Dickensa), zachwyca si? wyborem aktorki. “To przez t? bezpo?rednio?? Danieli, tak samo jak wielki urok i energi?”. To bardzo wa?ne, ?eby nie odbiera? Margaret jako pewnej siebie, snobistycznej kobiety, ale jako kogo? pe?nego ?ycia, o dociekliwym umy?le, kto zdob?dzie sympati?. Daniela zrobi?a to, jak s?dz?”.
To równie wa?ne dla Welch (która jest ?on? pisarza i re?ysera Stephena Poliakoffa), ?eby widzowie nie odbierali b??dnie Gaskell. “Pani Gaskell” przyczepiaj? etykietk? domatorki, ?ony duchownego z Manchesteru, z wieloma dzie?mi. Wielu odnosi si? do niej snobistycznie [..]
Kiedy Wives and Daughters wesz?y na ma?y ekran par? lat temu, zapyta?am dlaczego wybrano tak prost? histori? zamiast “N&S”. Producenci odpowiedzieli, ?e szeroki socjalny rozmach drugiej powie?ci jest zbyt trudny, aby go wtloczy? w telewizyjny serial. Ale Welch nie martwi?a si? tym. “ To w istocie rodzaj wiktoria?skiej "Dumy i Uprzedzenia", wspania?a historia mi?o?ci i tak?e wielka przygoda (ryzyko). Problem dramaturgiczny jest tylko taki, ?e ca?e uprzedzenie wychodzi od Margaret. Thornton lubi j? od samego pocz?tku. Jedn? ze zmian, jakie musia?am wi?c zrobi? by?o to wyrówna? t? kwesti?.
Margaret pierwszy raz widzi Thorntona wewn?trz jego prz?dzalni bawe?ny, tam on ukazuje si? jej w brutalnym i niebezpiecznym o?wietleniu. Prawdziwy Pan Rochester.”
Oprócz relacji mi?o??-nienawi?? pary g?ównych bohaterów., Austen i Gaskell wykazuj? inne podobie?stwa, które mog?yby uczyni? wiktoria?sk? powie?ciopisark? tak popularn? u wspólczesnej widowni jak jej poprzedniczka [czyli Austen]. “Gaskell wychwytuje subtelno?ci mi?dzy lud?mi, sposób w jaki zachowuj? si? wobec siebie i co czuj?, kiedy s? dotkni?ci. [..] - mówi Welch.
Wi?ksza ró?nica polega na tym, ?e “N&S” b?dzie obrazem Pó?nocy z rozwijaj?cym si? przemys?em. “Margaret podró?uj?ca na Pó?noc poci?giem ma sygnalizowa?, ?e to nie jest film z gatunku powóz-ko? albo co? o d?ugich sukniach i ta?cach. Mam nadziej?, ?e obraz podró?y poci?giem nada akcji od pocz?tku w?a?ciwy kierunek.
Welch wierzy, ?e zostan? zaakceptowane zmiany, jakie wprowadzi?a, wysy?aj?c bohaterów na Wielk? Wystaw? 1851 r. “Mam nadziej?, ?e spodoba?oby si? jej, to co doda?am. Albo, ?e mo?e ona sama by w??czy?a te sceny, gdyby mia?a wi?cej czasu”.
Gaskell narzeka?a, ?e jest pod presj? zako?czenia powie?ci. Jej szefem by? nie kto inny, tylko sam Karol Dickens, wielki mi?o?nik jej pracy i wydawca periodyku, w którym po raz pierwszy opublikowano “N&S” w formie odcinków. Praktyka wypuszczania powie?ci na raty zmusi?a Gaskell do przyspieszenia jej zako?czenia. Ale teraz Welch mo?e rozci?gn?? fabu?? wed?ug w?asnego ?yczenia.
Jej adaptacja nie jest pierwsza. W 1975 r. BBC zrobi?o raczej drewnian? 4-cz??ciow? wersj?. Patrick Stewart (ze StarTreka) gra? gro?nego Thorntona, a Tim Piggot-Smith (ojciec Margaret w obecnej adaptacji) gra? jej brata Fryderyka. Film mia? tekturowy plan wewn?trzny. W przeciwie?stwie do tego obecna adaptacja jest przywi?zana do autentycznego szczegó?u. Jednym z bardzo ekscytuj?cych i dla nas industrialno-romantycznych widoków ma by? scena wewn?trz pracuj?cej prz?dzalni bawe?ny. Ekipa filmuje to w dawnej fabryce w Burnley, w Lancashire, aby stworzy? brutalne otoczenie wczesno-industrialnej fabryki.
“Chcia?am, by centralnym obrazem filmu by?o wn?trze wygl?daj?ce tak, jakby pada? tam ?nieg, z lataj?cymi p?atkami bawe?ny. I naprawd? to si? uda?o. To prawdziwa ró?nica w porównaniu z naszym wyobra?eniem tych przedsi?biorstw jako brudnych miejsc” - mówi Welch.
Ponure ulice fikcyjnego miasta Gaskell – Milton mia?y swój pierwowzór w jej rodzinnym Manchesterze.
Ale producent Kate Bartlett wyja?nia: “Budynki mieszkalne, o których pisa?a Gaskell ju? dawno nie istniej? w Manchesterze. Zosta?y zburzone i zast?pione przez spadzist? Coronation Street. Kr?cili?my wi?c te sceny w Edynburgu, gdzie wci?? stoi wi?cej autentycznych budynków tego rodzaju.
W Keighley, Denby-Ashe przygotowuje si? do nast?pnej sceny z Thorntonem, granym przez ma?o znanego Richarda Armitage`a. Chemia mi?dzy nimi b?dzie kluczem do sukcesu filmu, ale m?odzi aktorzy nie wydaj? si? zaniepokojeni tym wyzwaniem. “Jak tylko pozna?am Richarda, wiedzia?am, ?e on jest Thorntonem - mówi Denby-Ashe- “Po prostu mówil o tym sposób, w jaki si? porusza? (trzyma?), ona ma prawdziw? osobowo??”.
Armitage jest równie ufny w zgodno?? tej pary: “Co? wielkiego si? dzieje, kiedy czytam z Daniela. Co? zaskoczy?o. Sa tylko 4 sceny w ca?ym filmie, kiedy Margaret i Johna s? sami, ale wtedy ci?nienie mi?dzy nimi wzrasta. To wspania?a antagonistyczna relacja i prawdziwe spotkanie umys?ów”.
Denby-Ashe czeka spokojnie na nast?pny sygna?. Zaadaptowa?a si? szybko do nowego sposobu pracy, jaki jest wymagany w wysokobud?etowym filmie. “Tempo jest wolniejsze, i Ty musisz pracowa? ci??ko nad skupieniem si?, poniewa? tyle rzeczy dzieje si? naoko?o. Kiedy grasz w mydlanej operze lub sitkomie, mniej wi?cej wiesz, kiedy b?dziesz mia? okienko, tak ?e mo?esz przygotowa? si? na to”.
Inna nowo?? to to ograniczenie, jakim s? XIX-wieczne kostiumy. “Ubierali?my jakby to by?a sztuka. Gorset, halki, sukienki. Mog? za?o?y? to wszystko w 10 minut. Uk?adanie w?osów i makija? trwaja oko?o godzin?.
Nast?pna scena ma miejsce wewn?trz wewn?trz dziedzi?ca fabryki bawe?ny. Budowniczy planu przykryli nowoczesne domy XIX-wieczn? fasad? i budowali wn?k? na bawe?n?, tak aby ?adowa? j? na wozy. Kiedy re?yser wo?a: “Akcja”, konie poci?gowe ruszaj? przez podwórze. Kobieta i dzieci ubrane na szaro przechodz? z koszykami pod ramionami, m??czyzna ?aduje bele bawe?ny u?ywaj?c ogromnych haków. Scena jest powtarzana wielokrotnie, a? staje si? jasne, ?e nie ma nic przypadkowego w ich ruchach. To jest jak pi?kny choreograficzny taniec. Ka?dy w scenie wie co zrobi?, ?eby uj?cie by?o zgodne z oczekiwaniami.
Jak po ogl?daniu adaptacji powie?ci XX-wiecznych widzowie przyjm? hit Gaskell? “By?a moda my?lenia o XIX-wiecznej literaturze, z jej wielkimi historiami mi?osnymi jako o nie do?? intelektualnej"”- mówi Welch – ale jest dok?adnie tak, ?e ludzie kochaj? wspania?e historie. My?l?c optymistycznie: “N&S” da im to, czego szukaj?”.
Offline
“By?a moda my?lenia o XIX-wiecznej literaturze, z jej wielkimi historiami mi?osnymi jako o nie do?? intelektualnej"”- mówi Welch – ale jest dok?adnie tak, ?e ludzie kochaj? wspania?e historie. My?l?c optymistycznie: “N&S” da im to, czego szukaj?”.
AMEN
Ma?gosiu ty nasz ukryty talencie... rozwijasz si? jak wiosenny kwiat....
dzi?ki
Offline
Dzieki Kika, tylko zeby ten "talent" za szybko nie przekwitl, jak sie tematy (tj. artykuly) wyczerpia
Offline
Widz?, ?e dobrn??a? do ko?ca z tym artyku?em i tak jak przewidywa?am posz?o Ci wspaniale
Offline
Ale problemy byly i to duze tym razem. Niestety musialam troche powycinac, ale na szczescie nie bylo to istotne, m.in. cos tam o Dickensie i Austen, i o odbiorze Gaskell, no i niektore skomplikowane zwroty sobie darowalam. Taka licentia poetica. Ale udalo sie
Calosc jest tu:
http://enjoyment.independent.co.uk/film … le4111.ece
Offline
Gosiu dzi?kuj?
Nawet nie wiedzia?am, ?e Sandy Welch jest ?on? pisarza i re?ysera Stephena Poliakoffa.
Widzia?am dwa jego filmy
Lost Prince, The (2003)
http://www.filmweb.pl/Lost,Prince%2C,Th … ,id=121344
oraz Shooting the Past (1999)
http://www.filmweb.pl/Shooting,the,Past … ,id=108074
ten ostatni bardzo ale to bardzo mnie zachwyci? (lecia? kiedy? na regionalnej)
Offline
A teraz cos zabawnego.
Ktos wymyslil rozmowe z Richardem Armitagem na wzor slynnych wywiadow Bridget Jones.
Moje t?umaczenie:
"BJ: Dobrze, teraz zaczynam wywiad.
RA: (lekko histeryczny usmiech) Dobrze, dobrze.
(Bardzo d?uga pauza.)
BJ: Jaki jest twój ulubiony kolor?
RA: S?ucham?
BJ: Jaki jest Twój ulubiony kolor?
RA: Niebieski
(D?uga przerwa)
BJ: Znasz wchodz?cy wla?nie film "Frozen"
RA: Tak, znam go
(pauza, przek?adanie kartek)
BJ: Czy migdali?e? si? z kim??
RA: S?ucham?
BJ (cicho): Czy ca?owa?e? si??
RA: Tak
BJ: (oddychaj?c nierówno) Czy znasz „North & South”?
RA: Znam to, tak.
BJ: Kiedy zdejmowa?e? krawat ...
RA: Tak...
BJ: Kiedy robili kolejne uj?cie, czy zdejmowa?e? krawat i potem wk?ada?e? inny?
RA: Tak, prawdopodobnie tak by?o, tak.
(Bardzo d?uga pauza)
BJ: Czy znasz wchodz?cy film „Frozen”?
RA: Tak
BJ: W co si? w nim ubiera?e??
RA: W garnitur
BJ: Z czego by? wykonany?
RA: (lekko zak?opotany) ehm ...z bawe?ny
BJ: uff...
RA: S?ucham?
BJ: (kaszle) Czy my?lisz, ?e Thornton móg? przespa? si? z Margaret przed ?lubem?
RA: Tak, my?l?, ?e móg? to zrobi?.
BJ: Naprawde?
RA: Tak, my?l?, ?e to ca?kiem mo?liwe. Tak.
BJ: (z zapartym tchem) Naprawd??
RA: My?l? ?e to mo?liwe, tak.
BJ: Jak mog?oby to by? mo?liwe....
RA: Nie wiem, czy Elisabeth Gaskell zgodzi?aby si? ze mn?,, ale...
BJ: Nie mo?emy wiedzie?, bo ona nie ?yje.
RA: Nie, nie mo?emy .., ale my?l?, ?e Thornton Sandy Welch móg? to zrobi?.
BJ: Dlaczego tak my?lisz? Czemu?
RA: Poniewa? my?l?, ?e to bardzo istotne dla Sandy Welch, ?e Thornton mia? ogromny temperament seksualny.
BJ: (nabieraj?c powietrza) och!
BJ: My?l?, ?e to wysz?o. Naprawde dobrze zagrane, naprawd? swietnie.
(d?uga pauza)
BJ: Czy masz dziewczyn??
RA:Tak
BJ: (gro?nie) Czy ona jest atrakcyjna?
RA: Z pewno?ci? tak jest.
BJ: (prawie niedos?yszalnie) Chyba nie my?lisz o jej po?lubieniu?
(Przed?u?aj?ce si?, uci??liwe ha?asy, a po nich odg?osy szamotaniny).
Ps. "Frozen" to oczywiscie film, w ktorym gral Armitage.
[URL=http://imageshack.us][/URL]
Offline
Dzi?ki, Gosiu, za kolejny artyku?. Rzeczywi?cie, jak si? ?ród?a wyczerpi?, b?dzie trzeba czeka? na kolejne, na bie??co. Zawsze mo?esz jeszcze ze s?uchu t?umaczy? wywiady radiowe, ewentualnie fanfiction ;-) A? mam wyrzuty sumienia, ?e dzi? ani minutki nie siad?am przy doko?czeniu listu, a zosta?y mi dos?ownie dwie cz??ci - jutro po powrocie z egzaminu gimnazjalnego siadam i ko?cz?!
A co do tre?ci - oj, "chemia" by?a mi?dzy nimi jak mi?dzy ma?o któr? par? ekranow? :-)
Wywiad a la Bridget - hihi, niez?y, chocia? wi?kszo?? kwestii jest kopi? kwestii Colina z powie?ciowego wywiadu z Bridget. Powinna go jeszcze zapyta? o scen? peronow? i o rozpi?t? koszul? w tej scenie ;-) Taaa, stanowczo mo?na dosta? g?upawki podczas wywiadu z Rysiem - tak my?l? :oops:
Offline
Tak, jest to kalka tamtego wywiadu.
Ale poniewaz jest mowa o krawacie, nie moglam sobie darowac, zeby nie przytoczyc.
Autor mogl pociagnac temat ...
Co do wywiadow ze sluchu, chyba mnie przeceniasz, chyba ze bylaby kopia tekstowa
Offline
Go?ka, extra ten artyku? o kr?ceniu filmu, pasjami lubi? czyta? takie teksty, chocia? to troch? jakby odbiera? sobie swoje autentyczne wra?enia, dowiaduj?c si?, ?e co? co wygl?da?o tak naturalnie by?o 20 razy dublowane, ale co tam, zazdroszcz? filmowcom, ?e po ci??kiej pracy mog? spotka? si? z tak wdzi?cznym entuzjazmem. To musi by? niesamowita satysfakcja.
Offline
Tak, jest to kalka tamtego wywiadu.
Ale poniewaz jest mowa o krawacie, nie moglam sobie darowac, zeby nie przytoczyc.
Autor mogl pociagnac temat ...![]()
Co do wywiadow ze sluchu, chyba mnie przeceniasz, chyba ze bylaby kopia tekstowa
Wspólnymi si?ami mo?emy co? pokombinowa? :-)
Wiesz, zawsze jeszcze mo?esz cyzelowa? te t?umaczenia, które ju? zrobi?a?, a z których ewentualnie nie jeste? do ko?ca zadowolona, bo je?li pozwolisz mi je umie?ci? na stronie, to b?d? jako Twoje dzie?a, wi?c... :-)
A co do sceny z krawatem - ja nie wiem, czy kiedykolwiek b?d? na ni? umia?a spojrze? oboj?tnie - jest absolutnie boski w tej scenie, absolutnie cudowny i absolutnie seksowny (mam nadziej?, ?e to nie jest zakazane s?owo ;-)) Ach, umieram z wra?enia, kiedy go zdejmuje - za ka?dym razem :oops:
Offline
Alez oczywiscie, ze pozwole
Lubie sie dzielic z innymi wytworami mojego spaczonego czasami umyslu A wycyzelowac zawsze mozna...
Slowo to nie jest chyba zakazane, bo ja juz pare razy go uzylam
A co do krawata, zgadzam sie w calej rozciaglosci.
Ze tez zdjecie tej pozornie drobnej czesci garderoby (bo przeciez nie jest to np. koszula - niby blizsza cialu) moze zrobic TAKIE wrazenie! w dodatku na niewinnych umyslach ....
Offline
Alez oczywiscie, ze pozwole
![]()
Dzi?kuj?. Nie masz spaczonego umys?u (no, mo?e troch?, ale je?li Ty, to ja te?).
Ze tez zdjecie tej pozornie drobnej czesci garderoby (bo przeciez nie jest to np. koszula - niby blizsza cialu) moze zrobic TAKIE wrazenie!w dodatku na niewinnych umyslach ....
Bardzo niewinnych... i sprawi?, ?e juz nie s? tak niewinne ;-)
My?l?, ?e to zale?y po prostu od tego, KTO zdejmuje t? drobn? cz??? garderoby i w JAKI sposób... :oops:
Offline
Dla tych, którzy maj? ochot? - wrzucam ca?o?? przet?umaczonego listu od Sandy Welch, scenarzystki "N&S". Wiem, ?e to spory kawa?ek, ale teraz nareszcie jest po kolei, niektóre rzeczy poprawi?am, wi?c wybaczcie :oops: Chocia? oczywi?cie nie jestem do ko?ca zadowolona. Mimo wszystko - mi?ego czytania.
List otrzymany od Sandy Welch, scenarzystki „North & South”, w lutym 2005 roku w odpowiedzi na pytania przys?ane przez cz?onków forum BBC o serialu „N&S”.
List od Sandy Welch
Najpierw pozwólcie powiedzie?, jak bardzo doceniamy wsparcie i entuzjazm wyra?any dla serialu na stronie BBC. Chocia? czasami to lekko przera?aj?ce... (np. w tygodniu pomi?dzy 3 a 4 odcinkiem, kiedy wydawa?o si? nam, ?e do tego czasu ka?dy przeczyta? ksi??k? i pomy?li, ?e mogli?my zepsu? zako?czenie. Musia?am sprawdza? ostatni? scen? kilka razy, by uspokoi? si? co do tego, ?e nie b?dzie rozczarowuj?ca!). Jestem pewna, ?e nie jestem jedyn? osob? w ekipie poruszon? takim zainteresowaniem i uwag? dla serialu. Mamy wszyscy rodzaj zmys?u, który pozwala nam odkry?, co chce ogl?da? publiczno??, ale rzadko?ci? jest, by otrzyma? tak szczegó?ow? i pozytywn? reakcj?, wi?c bardzo wszystkim dzi?kujemy.
1. Po raz pierwszy czyta?am „N&S”, kiedy by?am nastolatk?, troch? pó?niej ni? inne moje ulubione powie?ci wiktoria?skie, ale cz?sto czyta?am j? z przyjemno?ci? po raz kolejny. Philippa Giles, producent wykonawczy, moja przyjació?ka i wspó?pracownica przy wielu moich adaptacjach, wspomnia?a mi o niej pewnego dnia, i, jak cz?sto si? zdarza, wymienia?y?my si? argumentami, czy adaptacja by?aby mo?liwa. Powiedzia?am, ?e mo?na spróbowa? i na koniec rozmowy jeszcze raz opowiedzia?am o moich pomys?ach.
Co do „punktu wyj?cia”, zawsze w powie?ci s? sceny, które musz? si? pojawi? w ka?dej adaptacji i szczególna forma (ile odcinków itp.) cz?sto narzuca rodzaj rytmu. „N&S” ma poruszaj?c? histori? mi?osn?, mocno zarysowane g?ówne postacie i tak samo mocn? fabu??, które s? ogromnymi zaletami. Jest te? niedwuznaczny tytu?. Ujemn? stron? jest to, ?e nie ma zbyt wielu scen z „Po?udnia” (pokazuje si? tylko Londyn i Helstone); wi?kszo?? wa?nych wczesnych scen „po?udniowych” dzieje si? zanim Hale’owie przeprowadzaj? si? do Milton. Oto dlaczego opowie?? rozpoczyna si? od widoku Margaret w poci?gu, wracaj?cej my?lami do ci?gu scen z Po?udnia – by da? wra?enie tempa opowie?ci, i spróbowa? uzyska? spójno?? w scenach „londy?sko-helsto?skich”, w ?yciu, które pozostawia za sob?. To tak?e oczywi?cie historia Margaret i by?y szczególne problemy w pokazaniu jej charakteru, poniewa? du?a cz??? wydarze? (zw?aszcza jej opinia o Thorntonie) ma miejsce w jej g?owie. Nie zwierza si? nikomu, nawet Bessie i prawdopodobnie tylko pan Bell poprawnie je rozpoznaje. W listach do Edith lojalno?? wobec ojca pozwala jej tylko by? optymistyczn? w temacie Milton i nawet w opisie strajku jej wypowiedzi s? bardziej nacechowane przez to, czego nie mo?e ujawni? ni? prze to, co mo?e powiedzie?.
2. Czy scenariusz zmienia? si?, kiedy zacz?to kr?cenie? Nim rozpocznie si? filmowanie, scenariusz czeka zazwyczaj kilka miesi?cy (a nawet lat), zanim bud?et b?dzie zaplanowany i nie jest w niczyim interesie, by powsta?y sceny, które oka?? si? zbyteczne. Z punktu widzenia scenarzysty to staje si? niebezpieczne, je?li my?la?o si? z góry, ?e du?e partie scenariusza zmieni? si?, kiedy zacznie si? kr?cenie filmu. To dlatego spora cz??? pracy i dyskusji mi?dzy re?yserem, scenarzyst? i producentem ma miejsce przed rozpocz?ciem filmowania. To tak?e oczywi?cie okres prób, podczas którego aktorzy maj? sposobno?? pomy?le?, jak zaczn? budowa? swoje role. Nie znaczy to oczywi?cie, ?e gdy si? zaczyna monta?, nie mo?na ju? nic zmieni?. Przyk?adem jest sytuacja, kiedy wszyscy zobaczyli?my scen? pracuj?cej na pe?nych obrotach fabryki i potem uci?t? sekwencj? z Margaret widz?c? Thorntona po raz pierwszy. Sta?o si? oczywiste, ?e to konkretny, istotny moment pierwszego odcinka i potrzebujemy tego tak szybko, jak to mo?liwe. Wcze?niej nakr?cili?my kilka niewielkich scen w „Helstone”, z których najwa?niejsz? by?a ta, w której pan Hale mówi Margaret, ?e porzuci? Ko?ció?. Ten aspekt historii przyprawia? nas o ból g?owy przez pewien czas, poniewa? 13 artyku?ów i sprzeciwów pana Hale’a nawet teraz nie jest dla mnie jasnych, jakkolwiek bardzo si? skupiam. I próbowali?my w jaki? prostszy sposób uczyni? zerwanie pana Hale’a z Ko?cio?em bardziej powa?nym. Powód, który si? mia? pojawi?, w jednym momencie mia? ukazywa?, ?e on zrobi? co? naprawd? grzesznego. Zatem upiekli?my dwie pieczenie na jednym ogniu, wyci?li?my ca?kiem sceny z Helstone poza scen? o?wiadczyn (Henry’ego) i przenie?li?my do pó?niejszej sekwencji histori? o odej?ciu z Ko?cio?a (w tej scenie Tim i Lesley s? wspaniali).
Richard i Daniela zagrali swoje role z ogromnym po?wi?ceniem i wiem, ?e na wszystkich wywar?o wra?enie to, jak bardzo oboje uto?samili si? z nimi. Oboje byli profesjonalistami i prawdziw? przyjemno?ci? by?o pracowa? z nimi.
3. Wi?cej odcinków? Jestem szcz??liwa, ?e tak bardzo wszystkim spodoba? si? serial, ?e chcieliby wi?cej! Jednak?e nie jestem pewna, co to mog?oby by?. My?l?, ?e chocia? w?tki „przemys?owe” s? bardzo wa?ne, a relacje Johna i Margaret z innymi bohaterami niezwykle istotne (np. z Bessie, Higginsem czy oczywi?cie z Hannah Thornton), nast?puje moment, kiedy przede wszystkim w?tek mi?osny nap?dza t? histori?. Po pierwsze, nie ma zbyt wielu bohaterów w „North and South” (i jak wiadomo, kilku z nich szybko umiera), a ?aden z nich poza par? g?ównych bohaterów i Higginsem nie ma w?asnego, odr?bnego w?tku. My?l?, ?e by?oby konieczne wymy?li? co? dla innych postaci, gdyby si? chcia?o wyd?u?y? serial. Kiedy Margaret opuszcza Milton, trudno podtrzyma? tempo historii mi?osnej, szczególnie ?e w tym momencie ?adne z „kochanków” nie mówi o tym z kim? innym.
Scena proszonej kolacji w Londynie, która jest na ko?cu ksi??ki, zosta?a „wyci?ta” z wielu innych powodów ni? czas. Z powodu pobie?nego i szczerze, raczej p?askiego zako?czenia powie?ci postanowili?my przekszta?ci? koniec historii. Jednak?e Thornton widziany i odró?niaj?cy si? w towarzystwie „Po?udniowców” (w powie?ci) jest przydatny, by pokaza?, ?e opinia Margaret o nim si? zmieni?a. Londy?ska kolacja jest naprawd? pó?no w powie?ci (w sensie czasowym) i widownia (oraz Margaret) jest ?wiadoma jej silnych uczu? wobec niego do tego czasu. W zwi?zku z tym scena podczas Wielkiej Wystawy ukazuje nie tylko Thorntona jako szanowanego fabrykanta, ale tak?e Margaret, która, nie u?wiadamiaj?c sobie tego, jest emocjonalnie pomi?dzy Pó?noc? i Po?udniem. Prosi Thorntona, by powiedzia? jej matce, ?e wkrótce wróci do „domu” i nie wywieraj? na niej wra?enia przebieg?e próby Henry’ego, by zdyskredytowa? Milton. Odrzuciwszy o?wiadczyny Thorntona, teraz widzi, ?e przechwa?ki Hannah Thornton na temat syna (w pierwszym odcinku) by?y w rzeczywisto?ci prawd?, on jest szanowany jako fabrykant poza Milton i ma?o prawdopodobne, by nie mia? kilku wielbicielek... Co prowadzi nas do kolejnego pytania...
4. Dlaczego panna Latimer? My?l?, ?e Elizabeth Gaskell by?a bardzo ostro?na w dwóch scenach o?wiadczyn, by próbowa? u?wiadomi? swoich czytelników, jak? loteri? by?o ma??e?stwo dla wiktoria?skiej kobiety z klasy ?redniej. One mog?y otrzyma? propozycj? od jakiego? nieznajomego i ich jedyna mo?liwo?ci? by?o odpowiedzie? tak lub nie. To jasne, ?e Margaret widzi spraw? o?wiadczyn Henry’ego jako trudn?, poniewa? naprawd? go lubi i odczuwa za?enowanie z tego powodu, ?e musi go odrzuci? w tak otwarty sposób. O?wiadczyny Thorntona, zwa?ywszy, ?e jest rzekomy ich powód, i? ona si? jako? skompromitowa?a, broni?c go podczas zamieszek, tak?e b?d? odrzucone. Ale ona odczuwa to jako o wiele bardziej bolesne, a jej frustracja, ?e zosta?a postawiona w tak trudnej sytuacji, sprawia, ?e jej odmowa jest bardziej niezdarna. Mo?na odczuwa? wobec Margaret wspó?czucie po o?wiadczynach Thorntona, Jest prawdziwie zmartwiona, ?e zrani?a jego uczucia. Jest nawet sk?onna do postrzegania go w bardziej ?yczliwy sposób. Nie ?eby natychmiast ?a?owa?a swojej odmowy, ale staje si? bardziej gotowa, by uzna? wznios?e opinie pani Thornton na temat warto?ci jej syna.
Powinnam wyja?ni?, ?e panna Latimer jako powa?na rywalka jest tylko wymys?em wyobra?ni Margaret. Wyra?nie by?oby b??dem sugerowa?, ?e Thorntona w jaki? sposób poci?ga? pomys?, by móg? by? zar?czony z kim? innym. Ale jest kawalerem, bardzo po??dan? parti? i to naturalne, ?e inni spekuluj? na temat jego ma??e?skich planów. Pan Latimer i Fanny s? jedynymi, którzy to otwarcie komentuj? podczas akcji, nie maj?c poj?cia, co zdarzy?o si? mi?dzy Johnem i Margaret. Wspomnia?am przedtem, ?e trudno by?o pokaza? zmian? opinii Margaret na temat Thorntona. W trzecim odcinku ogl?damy j? po odrzuceniu o?wiadczyn, potem, kiedy widzi go w innym ?wietle podczas Wielkiej Wystawy, i wreszcie podczas w?tku z bratem Fryderykiem, kiedy nie potrafi powiedzie? Johnowi prawdy. W zako?czeniu trzeciej cz??ci on mówi, ?e patrzy w przysz?o??. Chocia? w ksi??ce przyznaje przed sob?, ?e nigdy nie b?dzie kocha? nikogo oprócz Margaret, tu jest do?? surowy wobec niej, mówi?c, ?e ?a?uje okazania swych uczu?, a ona nie powinna widzie? w jego zachowaniu ?adnych przys?ug, które pozwoli?yby my?le?, ?e jego uczucia nadal trwaj?. To powody, dla których Margaret zak?ada, ?e on my?li o kim? innym.
5. Pan Bell. W?a?ciwie nie zgodzi?abym si? z Twoim opisem pana Bella w powie?ci. Wydaje mi si? do?? irytuj?cy; dla kogo?, kto przypuszcza, ?e jest tak ?wi?tobliwy, wydaje si? by? niezdolny, by oprze? si? robieniu przytyków w jakiejkolwiek rozmowie. Postrzegam go jako bardziej mi?ego ni? szczerego, niez?o?liwego dyletanta, którym nic nie mo?e wstrz?sn??. Innym powodem nieznacznej zmiany tej postaci jest to, ?e w innym wypadku tylko biedna Fanny by?aby beztrosk? postaci? w czterogodzinnym dramacie. Nie by?o tak?e nasz? intencj? sugerowa?, ?e pan Bell i Thornton powinni by? zazdro?ni o siebie. My?l?, ?e na pocz?tku Thornton jest doskonale spokojny o pana Bella (na przyk?ad w scenie proszonej kolacji jest na pocz?tku do?? zdziwiony jego ?artobliwo?ci?), nawet je?li uznaje porównania z nim. W cz??ci czwartej Thornton tak naprawd? nie rozmawia z nikim, jest tak pora?ony upadkiem fabryki i utrat? Margaret. Nie zamierza?am, by by? dla pana Bella bardziej szorstki ni? dla jakiegokolwiek innego obcego cz?owieka.
Nie zamierza?am tak?e uczyni? pana Bella „lubie?nym” w ?aden inny sposób ni? jako lwa salonowego, na pewno nie w jakim? okre?lonym spojrzeniu na Margaret. S?dz?, ?e to by?oby naturalne, obiecawszy Hale’owi zaopiekowa? si? Margaret, rozwa?y?, kiedy ona zosta?a sierot?, jakie okoliczno?ci mog?yby sprawi?, ?eby ona nie wyjecha?a ze Shawami. Czy mogliby by? razem? Jakie by?yby zasady w tej sytuacji? Na pewno obaj, pan Bell i pan Hale wyobra?ali sobie niejasno, jak mi?o by?oby, gdyby Margaret si? nimi opiekowa?a „na stare lata”, ale oczywi?cie bez jakichkolwiek podtekstów seksualnych. Pan Bell nie jest cz?owiekiem, który my?li lub czuje bardzo g??boko, my?li o tym, co mówi w danej chwili, wi?c (w czwartym odcinku, podczas odwiedzin w Helstone) wypowiadaj?c s?owa o „opiece” (nie jest to ?adna konkretna „propozycja) i u?wiadamiaj?c sobie, ?e Margaret jest zakochana w Thorntonie, szybko i z wdzi?kiem przechodzi do bardziej przyziemnych spraw. Uwa?am, ?e Brian Protheroe zr?cznie zagra? t? d?ug? i trudn? scen? w cz??ci czwartej i przepraszam, je?li niechc?cy podpowiedzia?am komu? ró?ne pomys?y na temat postaci i charakteru pana Bella.
6. Agresja Thorntona wobec Stephensa... Wiem, ?e ta scena wywo?a?a wiele dyskusji, wi?c postaram si? to wyja?ni?. Zak?adaj?c, ?e uczucie Margaret i Thorntona to zderzenie Pó?nocy i Po?udnia, by?o konieczne, by uczyni? ich pierwsze spotkanie bardziej dramatycznym ni? w ksi??ce. Zdecydowali?my, ?e trzeba kaza? Margaret pój?? do fabryki (tego nie ma w powie?ci). Chcia?am znale?? sposób, by Milton sta?o si? prawdziwym, wr?cz fizycznym szokiem dla zmys?ów Margaret, po ?agodno?ci Po?udnia... st?d otwarcie drzwi zgrzeblarni mia?o by? zmasowanym podwójnym atakiem – na wzrok i s?uch. To obraz piek?a i Thornton jest z nim nierozerwalnie po??czony. Chocia? Thornton nie zachowuje si? tak paskudnie w powie?ci, fakt, ?e przewodzi temu piek?u i odnosi z tego korzy?ci, to co?, czego ani my, ani Margaret nie mo?e zignorowa?. My?l?, ?e wzgl?dna „?wi?to??” Thorntona sta?a si? problemem na pocz?tku powie?ci (nie tylko dla udramatyzowania tego dla wspó?czesnego odbiorcy), poniewa? skutecznie torpeduje charakter Margaret w ich pierwszych kilku wspólnych scenach. My?l?, ?e nawet odbiorca XIX-wieczny móg? postrzega? Margaret (w ksi??ce) jako do?? zarozumia?? i antypatyczn? - w jej raczej nierozs?dnej niech?ci wobec kogo?, kto przecie? sp?dzi? wiele czasu (którego nie posiada? zbyt wiele), by pomóc ca?kiem obcemu w wynaj?ciu mieszkania. Szybko u?wiadomimy sobie, ?e Margaret jest podobna do swego ojca w swym niesnobistycznym ignorowaniu klas i umiej?tno?ci szczerego mówienia ludziom wszystkich profesji, wi?c w ka?dym razie jej bycie irytuj?c? jest czym? niew?a?ciwym. Wydaje si? lekkomy?lne, by ryzykowa? zra?enie ca?kiem du?ej grupy odbiorców do g?ównego bohatera, tak od razu... Dlatego próbowali?my uczyni? Thorntona tak dwuznacznym, jak to by?o mo?liwe w pierwszym odcinku – jak gdyby?my widzieli Milton i jego samego oczami Margaret, dopiero co przyby?? z Po?udnia i patrz?c? bardzo ostro.
Co do tego, czy przemoc znacz?co zmienia charakter Thorntona – nie jestem pewna. Nie jestem pewna, sk?d to mam, ale nie sadz?, bym to ca?kowicie wymy?li?a. On na pewno jest m??czyzn? gwa?townym i pop?dliwym, do?? porywczym (na przyk?ad w scenie zamieszek na pewno nie zachowuje si? racjonalnie, nawet przed uderzeniem Margaret kamieniem) i ust?pi?am, daj?c mu naprawd? mocne powody, by pobi? Stephensa. Wiem, ?e s? tacy, którzy nigdy si? nie pogodz? z t? scen?, ale czasem trzeba zmieni? niektóre momenty, by zosta?a zachowana równowaga w czterogodzinnym serialu – zgodnie z zamierzeniami Gaskell. Nawet je?li te momenty s? niedok?adnie takie jak w powie?ci.
7. Dlaczego nie ma sceny wyznania uczu? po zamieszkach? Jest kilka powodów, dla których nie zosta?a w??czona do filmu scena, w której Thornton wnosi Margaret do domu i wyznaje, ?e j? kocha. Po pierwsze – sekwencja przed i po zamieszkach a? do sceny o?wiadczyn jest do?? skomplikowana, anga?uje w?a?ciwie wszystkich naszych bohaterów, wi?c czego u?y?, by zachowa? odpowiedni? równowag?, aby zako?czenie odcinka by?o do?? zaskakuj?ce? Poza tym, z praktycznego punktu widzenia, wi?kszo?? scen we wn?trzach (z wyj?tkiem wymiany zda? mi?dzy Margaret i Thorntonem: „Prosz? zej?? i stan?? przed nimi jak m??czyzna!”) by?o kr?conych w Londynie w domu Thorntonów, podczas gdy sceny „zewn?trzne” by?y kr?cone w Keighly. Scena z Thorntonem wnosz?cym Margaret do domu kilka tygodni po zetkni?ciu z uczestnikami rozruchów (poza tym, ?e nie byliby?my w stanie mie? t?a i statystów) by?aby trudna do zrobienia, nawet gdyby mia?a dope?ni? istoty wydarze?. Jednak?e my?l?, ?e najwa?niejszym powodem jest co innego. Nie s?dz?, ?e w tym dok?adnie momencie Thornton przyzna?by si?, ?e jest zakochany w Margaret, nawet przed samym sob?. Ca?a istota o?wiadczyn jest bardzo pospieszna i nieprzemy?lana, to tak, jak gdyby zamieszki i zaanga?owanie Margaret da?y Thorntonowi usprawiedliwienie, by i?? i j? zobaczy?. Hanna (ku jej zmartwieniu, kiedy to sobie u?wiadomi?a, jestem pewna) w?a?ciwie wzmacnia determinacj? syna, ?e o?wiadczyny s? konieczne i b?d? mile widziane. Im wi?cej o tym my?l?, tym bardziej podoba mi si? pomys?, ?e kiedy John mówi do Margaret: „Chc? ci? po?lubi?, poniewa? ci? kocham” – to staje si? bardziej ?mia?ym przyznaniem si? przed sob? ni? wyznaniem dla niej.
8. Dlaczego Margaret ok?amuje Thorntona w sprawie Freda? Nie my?la?am o tym jako o wyborze „mniejszego z?a”. Chcia?am podkre?li? poczucie niezr?czno?ci pomi?dzy t? par? po odrzuceniu o?wiadczyn. W charakterze Thorntona jest, by wyobra?a? sobie, ?e odwiedziny z koszem owoców s? niezb?dne do pokazania oboj?tno?ci. Z kolei Margaret chcia?aby przezwyci??y? skr?powanie i nikomu o tym nie wspomina?. W ksi??ce jest scena, w której Thornton odwiedza dom Hale’ów, a Dixon si? go pozbywa, a potem Margaret broni Johna przed lekcewa??cymi komentarzami brata. Uzna?am, ?e to zbyt dobra okazja, by j? zaprzepa?ci? i nie pokaza? zmiany uczu? Margaret wobec Thorntona. Ta scena k?adzie te? nacisk na to, ?e to panna Hale jest teraz skazana na bycie niezrozumian?. Ona czuje si? winna temu, ?e Fred znalaz? si? w niebezpiecze?stwie, i odpowiedzialna za to, by nikt si? nie dowiedzia? o jego obecno?ci. Kiedy Thornton widzi j? na stacji, jest bardziej gotowy, by uwierzy?, ?e ona co? ukrywa, poniewa? wyra?nie wida?, ?e ukrywa te? co? w domu...
9a. Zako?czenie. Szczerze, nie pami?tam odpowiedzi na to... poza powiedzeniem oczywi?cie, ?e chcia?am przemy?le? ponownie ca?? sekwencj? wydarze? po ?mierci Hale’ów. W istocie, poza ostatnia scen? i tym, ?e Margaret nie jedzie do Cromer, wi?kszo?? tego, co si? zdarza w ksi??ce, jest zaadaptowane. G?ównym problemem by?o, by spróbowa? da? wra?enie przemijaj?cego czasu i pokaza?, ?e Margaret i Thornton ca?y czas o sobie my?l?. My?la?am tak?e, ?e konieczne jest, by pokaza? scen? z Margaret i Hannah Thornton, poniewa? po czterech godzinach filmu nie by?oby fair potraktowa? t? posta? pobie?nie i zostawi?, jak w ksi??ce. To mia?o sens, by Margaret pojecha?a do Milton, skoro ona zdecydowa?a si? u?y? swych pieni?dzy, by pomóc Marlborough Mills wyj?? z kryzysu. Mia?a te? sens wizyta Thorntona w Helstone, jaka ma miejsce tak?e w ksi??ce, ale oczywi?cie w innym czasie. Brak surduta (Thorntona) na stacji nie by? uj?ty w scenariuszu, ale wynika? z ci?g?o?ci sceny w Helstone. My?l?, ?e jego brak dba?o?ci o ubiór pokazuje te? brak opanowania Thorntona, który w?a?nie straci? prac?, Margaret itd. i jest zwi?zany z pomys?em pokazania, ?e on prze?ywa rodzaj za?amania.
Co do stosowno?ci poca?unku... troch? nie na temat. My?l?, ?e zak?ada si?, ?e niektóre decyzje scenariuszowe podejmuje si?, aby stworzy? akcj? „ciekawsz? dla wspó?czesnej widowni”. Jak gdyby ludzie czasów wiktoria?skich byli dla nas innym rodzajem ludzi, którzy nigdy nie pokazywali na zewn?trz uczu?, ograniczeni tym, co wypada, którzy zawsze ubierali kapelusze i r?kawiczki, kiedy wychodzili z domu (czy pytaliby?my o poca?unek w powie?ciach Bronte?). Wspó?czesny odbiorca telewizyjny jest jako? mniej wra?liwy, mniej wyrobiony i potrzebuje jakiego? „uderzenia”, by zrozumie? histori? – chocia? szczerze wierz?, ?e tak nie jest. Naprawd? uwa?am, ?e ludzie, niezale?nie od mijaj?cych pokole?, maj? podobn? wra?liwo??, która czyni ponowne odczytywanie „klasyki” trwa?ym fenomenem, nic innego. Przepraszam, to brzmi podnio?le, ale ja zawsze jestem pytana o „odniesienia” do jakiej? ksi??ki i nie znam ?adnej uczciwej odpowiedzi poza „To jest ?wietna historia”.
9b. Wracaj?c do sceny na stacji... Wszyscy mocno czuli?my, ?e ten rodzaj niecierpliwo?ci nagromadzonej przez cztery godziny „b?d?, nie b?d? (razem)”, nie by?by zaspokojony przez u?cisk r?ki i delikatne u?miechy. Poczucie ruchu poci?gów, zbieg okoliczno?ci spotkania (co, je?li by który? z nich spó?ni? si? pi?? minut?), przeczucie, ?e je?li wróc? poci?gami do siebie, nigdy si? nie spotkaj? – wszystko to dawa?o poczucie sytuacji „teraz albo nigdy”. Tych dwoje przesz?o przez straszne rzeczy i my?l?, ?e mo?emy uwierzy?, ?e byliby w stanie zapomnie? o wszystkim wokó? siebie. Ostatnie zdanie zosta?o tak w?a?nie zamierzone. Próbowa?am sobie przypomnie?, jak dyskutowali?my na temat tej sceny i my?l?, ?e jedn? z najprzyjemniejszych dla mnie rzeczy jest to, ?e nie mieli?my ?adnych problemów, poza tym, ?e musieli?my wybra? do ko?cowej sceny inne miejsce, poniewa? z powodu niewielkiej d?ugo?ci peronu nie mogli?my filmowa? zbyt d?ugo wn?trza poci?gu, by da? wra?enie introspekcyjnej natury tej sceny. Oprócz tego uwa?am, ?e wszyscy: re?yser, aktorzy, ludzie odpowiedzialni za muzyk?, kostiumy, produkcj? (którzy wyczarowali z jednego poci?gu dwa) pokazali pe?ni? swoich mo?liwo?ci w tej scenie.
10. Nie pami?tam, sk?d si? wzi??o „bia?e piek?o”. My?l?, ?e próbowa?am wyobrazi? sobie, jak mog?oby wygl?da? w prz?dzalni. Poza tym – Margaret jest córk? duchownego... Nie mieli?my te? ?adnej emocjonalnie napi?tej sceny na zako?czenie pierwszego odcinka, wi?c zdecydowali?my pokaza?, jak samotna i wyizolowana jest Margaret w Milton i ?e nikomu nie mo?e o tym powiedzie?.
11. I w ko?cu – chocia? mój nast?pny projekt jest wspó?czesn? opowie?ci?, prowadz? rozmowy w sprawie kolejnej klasycznej powie?ci. Ale, jak to zwykle bywa, niewiele jeszcze wiadomo i niewiele mog? na ten temat powiedzie?, to zale?y od wielu czynników. My?l?, ?e jest oczywiste, ?e ca?a obsada „N&S” by?a rewelacyjna i by?abym podekscytowana, gdybym mia?a szans? pracowa? z którymkolwiek z tych ludzi w przysz?o?ci.
Jeszcze raz dzi?kuj? za Wasz? pomoc i entuzjazm.
Sandy Welch
Offline
"My?l?, ?e jest oczywiste, ?e ca?a obsada „N&S” by?a rewelacyjna i by?abym podekscytowana, gdybym mia?a szans? pracowa? z którymkolwiek z tych ludzi w przysz?o?ci.
Jeszcze raz dzi?kuj? za Wasz? pomoc i entuzjazm."
Ale? nie ma za co my te? dzi?kujemy i mo?emy sporo podpowiedzie? w sprawie obsady nast?pnego dzie?a ;-)
GosiuJ - molto grazie :-)
Offline
Moze przymierza sie do Jane Eyre?
Juz pare razy czytalam na roznych forach i w artykulach opinie, ze Armitage moglby byc niezlym Rochesterem.
W ksi??ce jest scena, w której Thornton odwiedza dom Hale’ów, a Dixon si? go pozbywa, a potem Margaret broni Johna przed lekcewa??cymi komentarzami brata. Uzna?am, ?e to zbyt dobra okazja, by j? zaprzepa?ci? i nie pokaza? zmiany uczu? Margaret wobec Thorntona. Ta scena k?adzie te? nacisk na to, ?e to panna Hale jest teraz skazana na bycie niezrozumian?.
Ja mysle, ze swietnie to Welch wymyslila. Lubie ta scene odwiedzin Thorntona z koszykiem owocow i faktycznie w ksiazce jej nie znalazlam.
A jest naprawde dobra. I wiaze sie z cala fabula. Widac to zdenerwowanie Margaret i smutek Thorntona.
Brak surduta (Thorntona) na stacji nie by? uj?ty w scenariuszu, ale wynika? z ci?g?o?ci sceny w Helstone. My?l?, ?e jego brak dba?o?ci o ubiór pokazuje te? brak opanowania Thorntona, który w?a?nie straci? prac?, Margaret itd. i jest zwi?zany z pomys?em pokazania, ?e on prze?ywa rodzaj za?amania.
No prosze i okazuje sie, ze bialej koszuli nie bylo w scenariuszu sceny peronowej. Ile bysmy stracily Bylam przekonana, ze byla, zeby "wyluzowac" te ujecia.
Wszyscy mocno czuli?my, ?e ten rodzaj niecierpliwo?ci nagromadzonej przez cztery godziny „b?d?, nie b?d? (razem)”, nie by?by zaspokojony przez u?cisk r?ki i delikatne u?miechy. Poczucie ruchu poci?gów, zbieg okoliczno?ci spotkania (co, je?li by który? z nich spó?ni? si? pi?? minut?), przeczucie, ?e je?li wróc? poci?gami do siebie, nigdy si? nie spotkaj? – wszystko to dawa?o poczucie sytuacji „teraz albo nigdy. Tych dwoje przesz?o przez straszne rzeczy i my?l?, ?e mo?emy uwierzy?, ?e byliby w stanie zapomnie? o wszystkim wokó? siebie
No jasne, ze TYLE nagromadzonej niecierpliwosci, mogloby byc zabojcze. Czuloby sie niedosyt jak w DiU 1995. Moze Welch wlasnie to brala pod uwage i frustracje widzow. Co tam uscisk reki? (w DiU nawet tego nie bylo).
A tak Welch zaspokoila wszystkie "chucie" widzow A scena jest zrealizowana doskonale.
Welch dobrze tlumaczy, choc nie wiem czy jednak w wiktorianskiej Anglii to by byl wystarczajacy argument. Siostry Bronte sa nieco "szalone", wiec w ich powiesciach wiele sytuacji jest dopuszczalnych, ktore u Austen czy Gaskell mozliwe by nie byly.
Ale tlumaczenie Welch uznaj? za wystarczajace. "Teraz albo nigdy" - jasne, w takiej sytuacji nawet powsciagliwa Margaret mogla zdobyc sie na szalenstwo.
Jeszcze dodam, ze przez mysl mi nie przeszlo, ze Thornton moglby byc zazdrosny o Bella. A w scenie rozmowy z nim na koncu, po prostu jest zalamany, ze Margaret odeszla i nigdy nie wroci. To mysl o niej sprawia, ze jest taki niemily dla Bella.
Natomiast to, ze Bell moglby byc zazdrosny o Thorntona, to mogloby byc bardziej prawdopodobne, ale moze bardziej ta zazdrosc bylaby o to, ze Thornton jest mlody, i kocha go piekna kobieta.
GosiuJ, piekny i ciekawy artykul. Ogromne dzieki
Offline
Podsumowujac: scenariusz jest wspanialy.
Dodane sceny (poza kopaniem Stevensa) a wiec:
- scena z przyjsciem Margaret do fabryki i "biale pieklo"
- Wielka Wystawa
- slowa Thorntona w czasie zareczyn: I spoke to you ... itd
- scena z Thorntonem przychodzacym do Hale`ow z koszykiem
- scena Look back
- scena ostatniej rozmowy Margaret z pania Thornton w pustej fabryce
- scena peronowa
- moze jakas jeszcze, ktorej teraz nie pamietam...
Wszystkie one swietnie sie komponuja z caloscia i wydaja sie jak wyjete z ksiazki. Sa doskonale.
Welch (poza scena ze Stevensem, ktora jednak jest przesadna) ma ogromna intuicje, co moze podobac sie widzom i co moze wzbogacic fabule filmu.
To ona jest jedna z najwiekszych tworczyn sukcesu N&S.
Offline
Ale? nie ma za co my te? dzi?kujemy i mo?emy sporo podpowiedzie? w sprawie obsady nast?pnego dzie?a ;-)
GosiuJ - molto grazie :-)
Ali, czym?e s? moje u?omne dzie?a w porównaniu z Twoimi wiekopomnymi :-)
A co do obsady - tak, podpowiadamy, s?usznie Gosia prawi, mo?a czas za Jane Eyre si? wzi?? i za Rochestera! O Bondzie ju? wspomina?y?my wczoraj. I Danielk? te? warto zatrudni?, a jak?e; nie wspomn? ju? o Brendanku Coyle'u, mo?e tym razem w jakiej romantycznej roli? :-)
Offline
To znowu ja - trudno, ja po prostu uwielbiam rozmawia? o tym filmie i mog? tak w kó?ko
A jest naprawde dobra. I wiaze sie z cala fabula. Widac to zdenerwowanie Margaret i smutek Thorntona.
Tak, lubi? ten moment, kiedy ona chce go zatrzyma?. Ich pó?niejsza rozmowa jest te? emocjonuj?ca, kiedy John, ju? po wydarzeniach na dworcu, mówi z wyrzutem, czy wie, czym ryzykowa?a i na jakie plotki si? narazi?a. I co on teraz mo?e o niej my?le?... Oczywi?cie prze?ywa to bardziej ni? pokazuje.
No jasne, ze TYLE nagromadzonej niecierpliwosci, mogloby byc zabojcze. Czuloby sie niedosyt jak w DiU 1995. Moze Welch wlasnie to brala pod uwage i frustracje widzow. Co tam uscisk reki? (w DiU nawet tego nie bylo).
A tak Welch zaspokoila wszystkie "chucie" widzowA scena jest zrealizowana doskonale.
Welch dobrze tlumaczy, choc nie wiem czy jednak w wiktorianskiej Anglii to by byl wystarczajacy argument. Siostry Bronte sa nieco "szalone", wiec w ich powiesciach wiele sytuacji jest dopuszczalnych, ktore u Austen czy Gaskell mozliwe by nie byly.
Ale tlumaczenie Welch uznaj? za wystarczajace. "Teraz albo nigdy" - jasne, w takiej sytuacji nawet powsciagliwa Margaret mogla zdobyc sie na szalenstwo.
Och, na szcz??cie nie poprzestali na u?cisku r?ki :-) Brakuje mi w "DiU" 1995 jakiego? g??bszego zaakcentowania tego szcz??cia, tzn. nie uwa?am, ?e scena wyznania uczu? na ko?cu jest z?a, tym bardziej, ?e Colin i Jennifer pi?knie pokazuj? spojrzeniem swoj? mi?o??, ale przecie? gdyby si? tak troch? tylko poca?owali, to by przecie? nikt nie zauwa?y? ;-)
W "N&S" widzia? ich za to ca?y peron, na czele z Henrysiem, mo?e i to nie uchodzi?o, ale na szcz??cie im w tym momencie na tym nie zale?a?o. Margaretka mo?e by i chcia?a by? pow?ci?gliwa (chocia? my?l?, ?e raczej nie chcia?a, to ona ku niemu lunatykuje), ale powiedzmy sobie szczerze - TAKI facet TAK na Ciebie patrzy, kiedy mu co? trujesz o jakich? biznesach, TAK kladzie swoj? r?k? na Twojej, TAK dotyka Twojej twarzy i... Ca?a wiktoria?ska Anglia mo?e si? wypcha?, i obyczaje, i dobre imi? itd. Zreszt? widocznie Thorntonikowi nie przeszkadza?o, ?e tak si? "poha?bi?a" ;-)
Jeszcze jeden fragment tej sceny uwielbiam - kiedy zapowiadaj? odjazd poci?gu do Londynu, ona odrywa si? od niego, a on wstaje, jeszcze oszo?omiony, ale przez chwil? pewien, ?e go zostawia. Zagra? rozpacz takim lekkim pochyleniem si? do przodu, oparciem si? o jaki? uchwyt czy co?...
No mówi?am ?e mog? w kó?ko :-)
Offline
To znowu ja - trudno, ja po prostu uwielbiam rozmawia? o tym filmie i mog? tak w kó?ko
![]()
)
A ja mog? w kó?ko czyta? Wasze posty dziewczyny
A? wstrzymuj? oddech , zeby nie sp?oszy? pisz?cych i ?eby niczego nie zepsu?
Offline
Ali, czym?e s? moje u?omne dzie?a w porównaniu z Twoimi wiekopomnymi :-)
Wiekopomna to "nadejsz?a chwila" ;-) Jakby kto mia? w?tpliwo?ci.
A co do filmu to pisz kochana, pisz, fajnie sobie tak "snofa" poogl?da?, bo na ekranie to ja ju? jako? przesta?am ostatnio...
Offline
-) Brakuje mi w "DiU" 1995 jakiego? g??bszego zaakcentowania tego szcz??cia, tzn. nie uwa?am, ?e scena wyznania uczu? na ko?cu jest z?a, tym bardziej, ?e Colin i Jennifer pi?knie pokazuj? spojrzeniem swoj? mi?o??, ale przecie? gdyby si? tak troch? tylko poca?owali, to by przecie? nikt nie zauwa?y? ;-)
-)
A ja jestem rozczarowana ko?cow? scen? DiU z 1995 roku
Nie wyobra?am sobie nawet je?li to by?o 200 lat temu , ?eby dwoje zakochanych ludzi ,którym serca o ma?y w?os nie wyskocz? z piersi ,mogli tak i?? obok siebie On o lasce, a ona nawet nie wzi??a go pod r?k?.
To przecie? mog?a zrobi?.
Austen o ca?owaniu nie mog?a pisa?, bo kto by wyda? jej ksi??k? ,ale scenarzysta móg? cos dopowiedzie?
Offline