Strona poświecona Jane Austen
Nie jesteś zalogowany.
Czy jest na tym forum mo?liwo?? wyb?agania w ko?cu tej dopisanej dalszej cz??ci ale oczywi?cie w j?zyku ojczystym
W ko?cu mnie starej kobiecie ty? si? co? nale?y
Ewo kochana, ja to t?umacz? i obiecuj?, ?e b?d? dosy?a? Wam na maila kolejne kawa?ki. Wybacz! Tyle mam roboty w pracy, bo to koniec roku, wystawianie ocen, wywiadówki itd., ?e naprawd? musz? to od?o?y?. Wypracowania zazwyczaj oddaj? na drugi dzie?, a teraz ju? tydzie? le??... Ale na pewno jutro cho? kawal?tek, obiecuj?, sama jestem ciekawa, co dalej :oops:
Offline
Ale ona chyba nie jest przet?umaczona...
Tzn. GosiaJek co? zacz??, ale chyba nie sko?czy?.
A co Was wszystkie tak rozpali?o kobietki?No bo poczu?am si? jak namydlony klient :?
Spokojnie, wanna ju? czeka, a w niej... ;-)
Offline
![]()
No bo Gosiu patrzymy na Rysia przez pryzmat ThorntonaNo przepraszam, ale tu mi sie bardziej Rysiu podoba, zdecydowanie
![]()
co za facet!
Czy jest jaka? ikonka prezentuj?ca omdlenie? Bo ja omdlewam od samego patrzenia! Te r?ce na twarzy... i ten poca?unek - doskona?y, perfekcyjny, na Oscara i Nobla!
Nami?tny, czu?y, d?uuugi, ojejku... Na miejscu Margaret to z wra?enia bym w ogóle z ?aweczki nie wsta?a :oops: Stanowczo ch?op wie, co robi! I dziwicie si?, ?e potem... ten tego... Gosia takie fotki na maila nam rozsy?a? ;-)
Offline
Na miejscu Margaret to z wra?enia bym w ogóle z ?aweczki nie wsta?a
A tyle si? mówi o wiktoria?skiej cnotliwo?ci! Nie do?? ?e si? ca?owa?a publicznie, to jeszcze wsta?a i nawet si? nie zarumieni?a! Ej, Margaret....??
Offline
A tyle si? mówi o wiktoria?skiej cnotliwo?ci! Nie do?? ?e si? ca?owa?a publicznie, to jeszcze wsta?a i nawet si? nie zarumieni?a! Ej, Margaret....??
W szoku by?a kompletnym! Nie ma si? co dziwi?!
I jeszcze z nim sam na sam w poci?gu potem jecha?a! Bezwstydna ;-)
Offline
Znalaz?am ciekawy artykulik, temat "Sexual Imagery in Gaskell and Dickens"
http://www.victorianweb.org/authors/gas … sser8.html
Moniko, skopiowa?am, wezm? si? za t?umaczenie, bo zaintrygowa? mnie temat - ale dopiero pojutrze chyba zaczn? :-)
Offline
Sprawdzi?am swoje procenty i sie tak nie bawi?. Jak juz mi sie jakich facet podoba to albo zaj?ty albo nie kompatybilny ze mn?. Z Rysiem mam emocjonalnie 0%, intelektualnie 23% (mam nadzieje, ?e pozosta?e 77% jest moje) i razem tylko 27%.
A co mi tam i tak go kocham.
Offline
Co do poca?unku. Rysiu bije Colina na g?ow?.
Co za nami?tno??. A tak nawiasem mówi?c to on króciutki by?. Jeden na dochodzenie, a potem 4 wi?ksze. To d?ugo?
Offline
Ja przed snem nawet nie sprawdzam. Ale ta Margaret, nonono, rzeczywi?cie... W jednym przedziale do samego Milton! I Rysio bez krawata!! Nie uchodzi, nie uchodzi.... :?
Offline
Colinowi nawet si? nie dali rozp?dzi? z poca?unkiem, no i cylinder bardzo zawadza w takich okoliczno?ciach przyrody. Rysio ju? na wstepie mial fory, bezwstydnik jeden! Jak?e to tak, ca?owa? pann? gdy si? nie ma krawata!!
Offline
Ja przed snem nawet nie sprawdzam. Ale ta Margaret, nonono, rzeczywi?cie... W jednym przedziale do samego Milton! I Rysio bez krawata!! Nie uchodzi, nie uchodzi.... :?
Oj, ja lepiej te? nie! Bo Ja? bez krawata to lepiej ni? SRK w koszulce przezroczystej ;-)
Colinek to si? fajnie ca?owa? w "Bridgetach Jonesach", mia? wi?cej mo?liwo?ci :-)
Hmmm... Ciekawe, jak oni jeszcze d?ugo do tego Milton jechali? I co by?o potem, jak ju? popatrzyli w okienko pociagu? :-)
A czemu Ja? bezwstydnik? To ona ku niemu jak zahipnotyzowana polaz?a, jak?? biznesow? propozycj? mu wyk?ada?! I nawet si? jednym paluszkiem nie broni?a, kiedy on tak przeciw obyczajom wiktoria?skim i jej cnocie nast?powa?!
Offline
A ?e godzina pó?na to dodam, ?e juz najfajniej ca?owa? si? w Godzinie ?wini, bo - ?e taj to ujm? - nie mia? ju? ?ADNYCH przeszkód
Za Rysia w tym przedziale nie r?cze. Skoro on w?t?e ramiona Margaret na swej szyi wspomina? i wspomina?, to.... ja mam tylko nadziej?, ?e kto? si? do nich dosiad?, bo zgorszenie zapedzi?oby Margaret do anglika?skiego klasztoru
Offline
Bo ona ju? dawno usycha?a z t?sknoty do niego
Dziewczyny by?y?cie na tej stronie, co j? tu kto? poda??
http://www.int.granadamedia.com/impress … nists.html
Jacy Ci arty?ci malarze brzydccy!
Jedynie Nasz Richard a potem d??uuugo nic...
Offline
A ?e godzina pó?na to dodam, ?e juz najfajniej ca?owa? si? w Godzinie ?wini, bo - ?e taj to ujm? - nie mia? ju? ?ADNYCH przeszkód
![]()
Nie widzia?am :-( Ale mo?e zobacz?, bo mam ten film na li?cie ?ycze?, która mam zamiar przekaza? Aine :-)
Za Rysia w tym przedziale nie r?cze. Skoro on w?t?e ramiona Margaret na swej szyi wspomina? i wspomina?, to.... ja mam tylko nadziej?, ?e kto? si? do nich dosiad?, bo zgorszenie zapedzi?oby Margaret do anglika?skiego klasztoru
No co Ty, on d?entelmenem by?! Chyba ?e nie by?, jak zawsze uwa?a?a Margosia... :-) Taaaak, stanowczo musia? si? kto? dosi??? do nich!
Offline
Nie by?, nie by?! Henry? by? i prosze - siedzia? grzecznie na pupie. A Rysio - czuj?, ?e wagon móg?by si? samoistnie zapali?, gdyby si? kto? nie dosiad?.
Offline
Zrobi?am sobie te?cik:
physical 46% mog?oby by? lepiej...
emotional 70% calkiem, ca?kiem
intellectual 100% hihi
total 72% nie?le
Offline
Henry? by? i prosze - siedzia? grzecznie na pupie. A Rysio - czuj?, ?e wagon móg?by si? samoistnie zapali?, gdyby si? kto? nie dosiad?.
Henry? to sie jeszcze gazet? zas?oni?
Offline
Ewo kochana, ja to t?umacz? i obiecuj?, ?e b?d? dosy?a? Wam na maila kolejne kawa?ki. Wybacz! Tyle mam roboty w pracy, bo to koniec roku, wystawianie ocen, wywiadówki itd., ?e naprawd? musz? to od?o?y?. Wypracowania zazwyczaj oddaj? na drugi dzie?, a teraz ju? tydzie? le??... Ale na pewno jutro cho? kawal?tek, obiecuj?, sama jestem ciekawa, co dalej :oops:
Gosie?ko ja jestem bardzo cierpliwa
Poczekam poczekam
Jak dobrze mie? nadziej?
Offline
nasza Ma?gosia to tak naprawd? Henrysia lubi?a, pomocnym by? bardzo w sprawach biznesowych ale ?eby za takiego za m?? si? od razu wydawa?.... to ju? w gr? nie wchodzi?o... a Thorntonik taki poci?gaj?cy, m?ski, stanowczy.... tyle w nim ?aru i temperamentu.... taki jej na m??a podpasowa?.... Zakasowa? Henrysia..... i bardzo dobrze.... Zreszt? Henry? chyba sam mia? ?wiadomo?c swojej marno?ci w zestawieniu z Jasiem... dlatego si? tak czai?.... z poci?gu si? nie rusza?.... i odda? Ma?go?ke bez walki....
a co oni dalej w tym przedziale czynili to juz osobna historia.... pewnie ciekawe tematy w rozmowie poruszali
Offline
Porównanie Darcego i Thorntona "after rejection"
![]()
![]()
czy ich mozna w ogóle porównywa????ka?dy jest ujmuj?cy na swój sposób
ka?dy z nich sprawi?, ?e motylki w brzuszku mi buszowa?y.... ale ?e Thotnton wi?cej mia? temperamentu ... to fakt niezaprzeczalny...
Offline
co oni dalej w tym przedziale czynili to juz osobna historia.... pewnie ciekawe tematy w rozmowie poruszali
Tak! jestem pewna, ?e rozmawiali o stanie dróg ?elaznych i o tym, ?e jako? w przedziale jest gor?co.
A Colinka mi prosz? nie szkalowa?. On (niestety) by? Prawdziwym Angielskim D?entelmenem.
Offline
No, wklejam to ciasteczko, to mo?e si? troch? uspokoicie, bo rozmowa z intelektualnych rozwa?a? po prostu si? stacza w odm?ty hormonów i zwierz?cych instynktów ;-)
Od jutra Carolka b?dzie Was wzrusza? bardzo, wi?c my?l?, ?e nie b?dzie Wam wypada?o si? tutaj tak uzewn?trznia? z Waszymi potrzebami cielesnymi Za?o?? Wam w?tek Rysia w Aktorach. Tam si? ?lini? nie wolno, wi?c b?dziecie musia?y sobie przypomnie?, ?e jeste?cie moje panny damami na salonach. Dobra, pozrz?dzi?am troch?, teraz pieczywko:
„?ycie toczy si? dalej cz. 3” – rozdz. „Fruit-piece”, str. 255
- Och, s? takie pyszne! – powiedzia?a pani Hale s?abym g?osem – Jak to mi?o z jego strony, ?e o mnie pomy?la?! Margaret, kochanie, tylko spróbuj tych winogron! Czy? to nie mi?o z jego strony?
- Tak – odpowiedzia?a Margaret spokojnie.
- Margaret – zrz?dliwie powiedzia?a pani Hale – nie lubisz niczego co robi pan Thornton. Jeszcze nie widzia?am kogo? tak uprzedzonego.
Pan Hale oczyszcza? brzoskwini? dla ?ony, odcinaj?c malutki kawa?eczek dla siebie, powiedzia?:
- Gdybym ja mia? jakiekolwiek uprzedzenia, podarunek z tak przepysznych owoców natychmiast by jej przy?mi?. Jeszcze nigdy nie jad?em takich owoców, nie, nawet w Hampshire, odk?d by?em ch?opcem – a ch?opcom jak my?l? smakuj? wszystkie owoce. Pami?tam jak ze smakiem jedli?my owoce tarniny i dzikie jab?ka. Margaret, pami?tasz ten g?szcz porzeczkowych krzewów w ogrodzie na rogu zachodniej ?ciany domu?
Mia?aby nie pami?ta?? Mia?aby nie pami?ta? ka?dej plamki na kamiennej ?cianie ich domu, szarych i ?ó?tych porostów, które znaczy?y j? na kszta?t mapy, male?kiego bodziszka wyrastaj?cego ze szczelin. By?a wstrz??ni?ta wydarzeniami ostatnich dwóch dni. Jej ca?e ?ycie a? do teraz by?o wysi?kiem dla jej hartu ducha. I jako? te nieistotne s?owa jej ojca dotykaj?c pami?ci dawnych s?onecznych chwil, spowodowa?y, ?e zerwa?a si? i upuszczaj?c robótk? na ziemi?, wybieg?a z salonu do swojego ma?ego pokoiku. Ju? niemal pozwoli?a sobie na zduszone ?kanie, gdy zobaczy?a Dixon stoj?c? przy jej szufladach i wyra?nie szukaj?c? czego?.
- O Jezu, panienko! Ale mnie panienka przestraszy?a! Pani ma si? gorzej? Czy co? si? sta?o?
- Nie, nic. Jestem g?upia Dixon, prosz? o szklank? wody. Czego ty szukasz? Trzymam moje mu?liny w tamtej szufladzie.
Dixon nie odezwa?a si? nadal szperaj?c. Zapach lawendy wype?ni? pokój. W ko?cu Dixon znalaz?a to czego szuka?a. Margaret nie mog?a zobaczy? co to by?o. Dixon odwróci?a si? i powiedzia?a:
- Nie podoba mi si? to co mam panience powiedzie? bo dosy? ju? panienka ma nerwów z tym wszystkim, a to jeszcze bardziej panienk? zdenerwuje. Chcia?am nie mówi? panience o tym a? do nocy, albo do takiej chwili jak teraz.
- Ale o co chodzi? Dixon, prosz? powiedz mi natychmiast.
- Ta m?oda kobieta, do której mia?a pani i?? – Higgins, jak mi si? zdaje.
- Tak?
- Ona... ona umar?a tego ranka, jej siostra jest tutaj – przysz?a b?aga? o dziwn? rzecz. Wygl?da na to, ?e ta m?oda kobieta, która umar?a, wymy?li?a sobie, ?eby by? pochowan? w czym? co nale?y do panienki, no i ta siostra przysz?a o to poprosi? – szuka?am czepka nocnego, takiego, który nie by?by za dobry, ?eby go wyda?.
- Och, pozwól mi samej jaki? znale?? – powiedzia?a Margaret z oczami zamglonymi przez ?zy – biedna Bessy! Nigdy bym nie pomy?la?a, ?e ju? jej wi?cej nie zobacz?!
- Tak, ale jest jeszcze co?. Ta dziewczyna na dole, chcia?a ?ebym zapyta?a pani? czy pani chcia?aby j? zobaczy?.
- Ale ona jest martwa! – powiedzia?a Margaret bledn?c – Ja nigdy nie widzia?am martwej osoby. Nie, raczej nie.
- Nigdy bym nie zapyta?a o to, gdyby pani nie wesz?a. Powiedzia?am jej, ?e pani nie pójdzie.
- Zejd? na dó? i porozmawiam z ni? – powiedzia?a Margaret, obawiaj?c si?, ?e osch?e obej?cie Dixon mog?o zrani? biedn? dziewczyn?. Wi?c trzymaj?c czepek w r?ku zesz?a do kuchni. Twarz Mary by?a ca?a spuchni?ta od p?aczu, ale wybuchn??a nim na nowo kiedy tylko zobaczy?a Margaret.
- Och panienko, ona panienk? tak kocha?a, tak kocha?a, naprawd?!
Przez d?u?szy czas Margaret nie mog?a wydoby? z niej nic ponad te s?owa. W ko?cu jej sympatia i zbesztanie przez Dixon, wymusi?o na niej kilka faktów. Nicholas Higgins wyszed? z domu rano, zostawiaj?c Bessy tak jak dzie? wcze?niej. Ale w ci?gu godziny poczu?a si? gorzej, jaki? s?siad przybieg? do miejsca gdzie Mary pracowa?a, nie wiedzieli gdzie znale?? ojca, Mary przysz?a na kilka minut przed jej ?mierci?.
- Dzie? albo dwa temu za?yczy?a sobie by? pochowana w czym? od pani. Nigdy nie przestawa?a mówi? o pani. Mówi?a zawsze, ?e pani by?a najpi?kniejsz? rzecz? jak? widzia?y jej oczy. Ona bardzo pani? kocha?a. Jej ostatnie s?owa by?y: Przeka? jej moje czu?e pozdrowienia i trzymaj ojca z dala od picia. Niech pani przyjdzie i j? zobaczy. Wiem, ?e to by?by dla niej wielki komplement.
Margaret troch? wzbrania?a si? przed odpowiedzi?.
- Tak, by? mo?e przyjd?. Dobrze przyjd?. Przyjd? przed herbat?. A gdzie jest twój ojciec Mary?
Mary potrz?sn??a g?ow? i wsta?a, ?eby wyj??.
- Panno Hale – powiedzia?a Dixon zni?onym g?osem – kto to widzia?, ?eby panienka chodzi?a ogl?da? jak?? biedn? dziewczyn?? Nie powiedzia?abym s?owa, gdyby to by?a jaka? dziewczyna z dobrego domu, ale tak to, nie mia?abym nic przeciwko ?eby samej pój?? je?li j? to usatysfakcjonuje. Ci zwykli ludzie wiedz? jaki to szacunek dla zmar?ych.
- Dobrze – powiedzia?a, odwracaj?c si? gwa?townie – ja pójd? zobaczy? twoj? siostr?. Panna Hale jest zaj?ta i nie mo?e przyj??.
Dziewczyna smutno spojrza?a na Margaret. Przyj?cie Dixon mog?oby by? komplementem, ale to nie by?o to samo dla biednej siostry, która odczuwa?a te male?kie uk?ucia zazdro?ci, jeszcze za ?ycia Bessy, z powodu za?y?o?ci pomi?dzy ni? a m?od? dam?.
- Nie, Dixon – powiedzia?? Margaret zdecydowanie – Ja pójd?. Mary, przyjd? dzi? po po?udniu.
I z obawy przed w?asnym tchórzostwem, wysz?a z zamiarem odebrania sobie jakiejkolwiek szansy na zmian? decyzji.
Offline
Dzi?ki Alisonku nasz drogi za kolejny fragment do kolekcji N&S
W tej naszej Margaret ukryty by? prawdziwy hart ducha i serdeczne serce. Pokonuj?c w?asny strach, obawy, tchórzostwo okaza?a si? prawdziw? przyjació?k? Bessy, do samego ko?ca.
Jest tak inna od tych wszystkich wiktoria?skich dam, dla których niewyobra?alne by?oby zadawanie si? z robotnikami, biedot?, na któr? taka cho?by Edith nigdy by nie spojrza?a.
'Ilekro? opar?em si? pokusie,by?o to pi?kne.Ilekro? pokusie uleg?em, by?o to stokro? pi?kniejsze' Heine
Offline
Alison dzi?ki serdeczne za nast?pny fragment powie?ci
Chocia? musz? napisa?, ?e ja te? wol? serialow? Margaret.
A ju? po tych s?owach to ca?kiem
"Tak, ale jest jeszcze co?. Ta dziewczyna na dole, chcia?a ?ebym zapyta?a pani? czy pani chcia?aby j? zobaczy?.
- Ale ona jest martwa! – powiedzia?a Margaret bledn?c – Ja nigdy nie widzia?am martwej osoby. Nie, raczej nie. "
Dobrze, ?e scenarzystka da?a jej lepsze cechy charakteru ni? tej ksi??kowej i dobrze ?e w?a?nie w takich momentach pozmienia?a scenariusz. Chwa?a jej za to.
Offline
Margaret mia?a obawy przed pój?ciem do Bessy, ale to przecie? ca?kiem naturalne. A to ?e przemog?a mimo wszystko swój instynktowny strach dobrze o niej ?wiadczy.
Offline