Strona po¶wiecona Jane Austen
Nie jeste¶ zalogowany.
Mogła przecież tak jak jej matka (wiem, że słaba i chora, ale zaciskam zęby, kiedy ją widzę) zasiąść na kanapie i narzekać cienkim głosem na cały świat.
"Ona jest kawałkiem prawdziwej damy, z tym jej przygnębieniem!"
Offline
http://www.magical-creatures.net/armita … GR_730.mp3
znamy ten głos?
Offline
On to jeszcze, ale ona to ma profil jak jakaÅ› russkaja babuszka. Taka matrioszka ;-) znaczy drewniana baba w babie...
Offline
http://www.magical-creatures.net/armitage/extras/ARMITAGR_730.mp3
znamy ten głos?
czy to reklama banku 8O
Offline
http://www.magical-creatures.net/armitage/extras/ARMITAGR_730.mp3
znamy ten głos?czy to reklama banku 8O
cóż powiedzieć - każdy orze jak może
Offline
oj to sobie teraz naorał ... no, ale w końcu, bankier, czy fabrykant... Rysio dalej będzie miał swój głos i spojrzenie
Offline
Dzisiaj w dostawie ostatni odcinek Rozdziału XXII, teraz sklepik przejmuje Alison
Zamieszki cz.V
(Rozdział XXII "A blow and its consequences" s.204)
Pani Thornton przemywała skronie Margaret wodą kolońską. Gdy alkohol zetknął się z raną, której dotąd ani pani Thornton ani Jane nie zauważyły, Margaret otworzyła oczy, ale było oczywiste, że nie wie, gdzie jest, ani kim one są. Ciemne obwódki wokół oczu pogłębiły się, usta zadrżały i zacisnęły się, znów straciła przytomność.
‘ZostaÅ‚a bardzo mocno uderzona’ powiedziaÅ‚a pani Thornton. ‘Czy ktoÅ› pójdzie po lekarza?’
‘Nie ja, proszÄ™ pani, jeÅ›li pani pozwoli’ powiedziaÅ‚a Jane wycofujÄ…c siÄ™. ‘Ta haÅ‚astra może być wszÄ™dzie. Nie wydaje mi siÄ™ by rana byÅ‚a tak gÅ‚Ä™boka, na jakÄ… wyglÄ…da, proszÄ™ pani.’
‘Nie zaryzykujÄ™. ZostaÅ‚a ranna w naszym domu, jeÅ›li ty jesteÅ› tchórzem, Jane, ja pójdÄ™.’
‘Ależ, proszÄ™ pani, proszÄ™ mi pozwolić wezwać policjanta. PojawiÅ‚o siÄ™ ich tak wielu, podobnie jak żoÅ‚nierzy.’
‘I mimo to boisz siÄ™ pójść! Nie bÄ™dÄ™ zajmować ich czasu naszymi poleceniami. BÄ™dÄ… mieli co robić Å‚apiÄ…c tych ludzi z tÅ‚umu. Nie bÄ™dziesz siÄ™ chyba baÅ‚a zostać w domu’ spytaÅ‚a wzgardliwie, ‘przemywaj czoÅ‚o pannie Hale. WrócÄ™ za kilka minut.’
‘Czy Hannah nie mogÅ‚aby pójść, proszÄ™ pani?’
‘Dlaczego Hannah, dlaczego każdy tylko nie ty? Nie, Jane, jeÅ›li ty nie pójdziesz, ja to zrobiÄ™.’ Najpierw jednak poszÅ‚a do pokoju, w którym zostawiÅ‚a Fanny leżącÄ… na łóżku. Ta zerwaÅ‚a siÄ™, gdy matka weszÅ‚a do pokoju.
‘Och mamo! Tak mnie wystraszyÅ‚aÅ›, myÅ›laÅ‚am, że ktoÅ› wdarÅ‚ siÄ™ do domu.’
‘Nonsens! Już sobie poszli. WszÄ™dzie sÄ… żoÅ‚nierze, szukajÄ… zajÄ™cia, choć nic już nie zostaÅ‚o do zrobienia, przyszli za późno. Panna Hale leży w jadalni poważnie ranna, idÄ™ po lekarza.’
‘Och nie, mamo! Nie idź! WymordujÄ… nas wszystkich’ uczepiÅ‚a siÄ™ kurczowo matczynej sukni. Pani Thornton uwolniÅ‚a siÄ™ bez nadmiernej delikatnoÅ›ci.
‘To znajdź kogoÅ› innego, kto pójdzie, ta dziewczyna nie może siÄ™ wykrwawić na Å›mierć.’
‘Wykrwawić! To straszne. Jak to siÄ™ staÅ‚o?’
‘Nie wiem i nie mam czasu pytać. Idź na dół, Fanny i spróbuj siÄ™ na coÅ› przydać. Jane jest z niÄ…, mam nadziejÄ™, że to tylko wyglÄ…da tak źle. Jane odmówiÅ‚a opuszczenia domu, tchórzliwa kobieta! A ja nie zamierzam wiÄ™cej sÅ‚uchać jak sÅ‚użba mi odmawia, wiÄ™c idÄ™ sama!’
‘O Boże, Boże!’ powiedziaÅ‚a Fanny Å‚kajÄ…c i przygotowujÄ…c siÄ™ do pójÅ›cia na dół, wolaÅ‚a nie zostawać sama z myÅ›lÄ… o krwi i ranach w jej domu.
‘Jane’ powiedziaÅ‚a, skradajÄ…c siÄ™ do jadalni. ‘Co siÄ™ staÅ‚o? Jak blado ona wyglÄ…da! Jak zostaÅ‚a ranna? Czyżby wrzucali kamienie do salonu?’
Margaret rzeczywiście wyglądało blado i mizernie, powoli wracała do zmysłów, ale oszołomienie wywołane utratą przytomności spowodowało, że wciąż była słaba. Miała świadomość poruszenia wokół siebie i orzeźwienia, jakie dawała jej woda kolońska, chciała by ktoś przemywał jej czoło cały czas, ale w trakcie rozmowy Jane przerwała. Margaret nie mogła otworzyć oczu, przemówić i prosić ją by nie przestawała, była podobna do ludzi w odrętwieniu przypominającym śmierć, którzy nie mogą się ruszyć, ani wydać dźwięku by powstrzymać przygotowania do pogrzebu, choć są świadomi nie tylko czynności wykonywanych wokół siebie, ale i ich znaczenia.
Jane przerwała by odpowiedzieć na pytanie panny Thornton.
‘ByÅ‚aby bezpieczna, gdyby zostaÅ‚a w salonie albo przyszÅ‚a na górÄ™ do nas, byliÅ›my na strychu od frontu i widzieliÅ›my wszystko, a nic nam siÄ™ nie staÅ‚o.’
‘Gdzie wobec tego byÅ‚a?’ powiedziaÅ‚a Fanny, zbliżajÄ…c siÄ™ krok po kroku w miarÄ™ jak oswajaÅ‚a siÄ™ z widokiem bladej twarzy Margaret.
‘Tuż pod drzwiami – z panem!’ powiedziaÅ‚a Jane znaczÄ…co.
‘Z Johnem?! Z moim bratem! Jak siÄ™ tam znalazÅ‚a?’
‘Nie, panienko, nie mnie o tym mówić’ odpowiedziaÅ‚a Jane z nieznacznym kiwniÄ™ciem gÅ‚owy. ‘Sarah…’
‘Co Sarah?’ powiedziaÅ‚a Fanny z niecierpliwym zaciekawieniem. Jane wznowiÅ‚a okÅ‚ady, jakby nie chciaÅ‚a powtarzać tego, co Sarah zrobiÅ‚a lub powiedziaÅ‚a.
‘Co Sarah?’ spytaÅ‚a Fanny ostro. ‘Nie mów do mnie półsłówkami, bo nic nie rozumiem.’
‘Cóż, panienko, skoro chce panienka wiedzieć. Sarah miaÅ‚a najlepszy widok z prawego okna i mówi, a mówiÅ‚a to już wczeÅ›niej, że widziaÅ‚a pannÄ™ Hale z rÄ™kami zaplecionymi na szyi pana, obejmujÄ…cÄ… go przed tymi wszystkimi ludźmi.’
‘Nie wierzÄ™’ powiedziaÅ‚a Fanny. ‘Wiem, że zależy jej na moim bracie, każdy to widzi. DaÅ‚aby sobie rÄ™kÄ™ uciąć, żeby siÄ™ z niÄ… ożeniÅ‚, czego z pewnoÅ›ciÄ… nie zrobi, mówiÄ™ ci! Ale nie wierzÄ™, by byÅ‚a tak zuchwaÅ‚a i bezczelna by rzucać mu siÄ™ na szyjÄ™.’
‘Biedna panienka, drogo zapÅ‚aciÅ‚a za to, co zrobiÅ‚a. MyÅ›lÄ™, że uderzenie spowodowaÅ‚o taki upÅ‚yw krwi, że już siÄ™ z tego nie pozbiera. WyglÄ…da jak trup.’
‘ChciaÅ‚abym, żeby mama już wróciÅ‚a’ powiedziaÅ‚a Fanny wykrÄ™cajÄ…c rÄ™ce. ‘Nigdy nie byÅ‚am w jednym pokoju z martwym czÅ‚owiekiem.’
‘Niech panienka zostanie! Ona nie jest martwa. Powieki jej drżą i Å‚zy spÅ‚ywajÄ… po policzkach. ProszÄ™ coÅ› do niej powiedzieć, panienko Fanny!’
‘Czy czuje siÄ™ pani już lepiej?’ spytaÅ‚a Fanny drżącym gÅ‚osem. Å»adnej odpowiedzi, żadnego znaku zrozumienia, tylko lekki różowy rumieniec powróciÅ‚ na usta, choć reszta twarzy pozostawaÅ‚a blada jak popiół.
Pani Thornton weszÅ‚a pospiesznie z lekarzem, którego udaÅ‚o jej siÄ™ znaleźć w pobliżu. ‘Co z niÄ…? Czujesz siÄ™ już lepiej, moja droga?’ spytaÅ‚a, gdy Margaret otworzyÅ‚a zamglone oczy i spojrzaÅ‚a na niÄ… półprzytomnie. ‘Pan Lowe przyszedÅ‚ ciÄ™ zobaczyć.’
Pani Thornton mówiÅ‚a gÅ‚oÅ›no i dobitnie jak do gÅ‚uchej osoby. Margaret spróbowaÅ‚a siÄ™ podnieść i zakryć ranÄ™ gÄ™stymi, potarganymi teraz wÅ‚osami. ‘Już mi lepiej’ powiedziaÅ‚a niskim, sÅ‚abym gÅ‚osem. ‘Przez chwilÄ™ poczuÅ‚am siÄ™ źle.’ PozwoliÅ‚a wziąć siÄ™ za rÄ™kÄ™ i zbadać sobie puls. Na chwilÄ™ jaskrawe kolory powróciÅ‚y na twarz, gdy poprosiÅ‚ by pozwoliÅ‚a mu zbadać ranÄ™ na czole, zerknęła na Jane, bojÄ…c siÄ™ bardziej jej badawczego spojrzenia niż lekarza. ’To nic wielkiego. Już mi lepiej. MuszÄ™ iść do domu.’
‘Nie, dopóki nie naÅ‚ożę kilku plastrów i nie odpocznie pani chwilkÄ™.’ UsiadÅ‚a i bez sÅ‚owa pozwoliÅ‚a siÄ™ opatrzyć.
‘Teraz, jeÅ›li pan pozwoli’ powiedziaÅ‚a, ‘muszÄ™ iść do domu. MyÅ›lÄ™, że mama tego nie zauważy. Rana jest pod wÅ‚osami, prawda?’
‘WÅ‚aÅ›ciwie tak, nikt nie zauważy.’
‘Ależ nie może pani odejść’ powiedziaÅ‚a pani Thornton niecierpliwie, ‘nie jest pani w stanie.’
‘MuszÄ™’ powiedziaÅ‚a Margaret stanowczo, ‘proszÄ™ pomyÅ›leć o mamie. JeÅ›li usÅ‚yszy… zresztÄ… muszÄ™ iść’ powiedziaÅ‚a gwaÅ‚townie. ’Nie mogÄ™ tu zostać. Czy mogÄ™ prosić o dorożkÄ™?’
‘Jest pani rozpalona i rozgorÄ…czkowana’ zauważyÅ‚ pan Lowe.
‘To dlatego, że wciąż tu jestem, gdy tak bardzo chcÄ™ już iść. Powietrze – gdy wyjdÄ™, zadziaÅ‚a lepiej niż cokolwiek innego’ tÅ‚umaczyÅ‚a.
‘WierzÄ™, że jest tak jak mówi’ odezwaÅ‚ siÄ™ pan Lowe, ‘jeÅ›li jej matka jest tak chora jak mówiÅ‚a pani wczeÅ›niej, jej stan może siÄ™ pogorszyć, gdy usÅ‚yszy o zamieszkach i nie zobaczy swojej córki z powrotem na czas. Rana nie jest gÅ‚Ä™boka. ZawoÅ‚am dorożkÄ™, jeÅ›li pani sÅ‚użba wciąż obawia siÄ™ wyjść.’
‘DziÄ™kujÄ™’ powiedziaÅ‚a Margaret. ‘To bÄ™dzie dla mnie najlepsze. Powietrze w tym pokoju sprawia, że czujÄ™ siÄ™ tak sÅ‚abo.’ PrzechyliÅ‚a siÄ™ do tyÅ‚u, wsparÅ‚a na sofie i zamknęła oczy. Fanny wywoÅ‚aÅ‚a matkÄ™ z pokoju skinieniem gÅ‚owy i powiedziaÅ‚a jej coÅ›, co sprawiÅ‚o, że pani Thornton oczekiwaÅ‚a na odejÅ›cie Margaret równie niecierpliwie jak ona sama. Nie, żeby w peÅ‚ni wierzyÅ‚a opowieÅ›ci Fanny, ale ufaÅ‚a jej na tyle, by uczynić swoje pożegnanie bardzo oziÄ™bÅ‚ym.
Pan Lowe powrócił z dorożką.
‘JeÅ›li pani pozwoli, odwiozÄ™ paniÄ… do domu, panno Hale. Ulice nie sÄ… jeszcze spokojne.’
Margaret myślała na tyle przytomnie by zapragnąć pozbycia się pana Lowe i dorożki zanim osiągnęli Crampton Crescent, bała się wystraszyć ojca i matkę. Był jeszcze jeden powód, któremu jednak wolała nie poświęcać zbyt wiele uwagi. To okropne, senne wspomnienie zuchwałych słów wypowiedzianych o niej, którego nie mogła się pozbyć. Mogła tylko odsunąć je na bok do czasu, aż poczuje się lepiej, bo wciąż była bardzo słaba. Jej umysł poszukiwał jakiegoś konkretnego szczegółu, na którym mógłby się skupić i uchronić ją przed utratą przytomności w kolejnym chorobliwym omdleniu.
Offline
Dziękuję za tak długi fragment Caroline
znalazłam takie zdjęcie
Offline
O dzieki Caroline!
Jakie piekne tlumaczenie i jaki ciekawy fragment.
To interesujace jak inni widzieli te scene przed wejsciem (w ksiazce).
I jak widac do Margaret doszly slowa Fanny i troche sie zdenerwowala.
No to troche sie nie dziwie, ze go odrzucila...
Bardzo dziekuje Caroline
Offline
masz Kika napawaj się Ryskiem do bólu i łży ostatniej![]()
http://richard-armitage.com/photo_album.htm
a dziękuję Miloszku.... jesteś wprost nieoceniony....
Offline
"Dałaby sobie rękę uciąć, żeby się z nią ożenił, czego z pewnością nie zrobi, mówię ci! Ale nie wierzę, by była tak zuchwała i bezczelna by rzucać mu się na szyję."
od pierwszego wejrzenia nie znosiłam Funny i bliska jestem pogardy :evil: Co za baba!!!
Matka Johna wzbudza we mnie strach ale też miejscami podziw :oops: choć w życiu nie chciałabym mieć takiej teściowej.
A Funny napewno dostanie w życiu po nosie i ten jej mężulek takoż. I dałabym sobie głowę uciąć, że jedynymi osobami, które jej pomygłyby, byliby John i Maragaret.
Offline
Offline
On to jeszcze, ale ona to ma profil jak jakaÅ› russkaja babuszka. Taka matrioszka ;-) znaczy drewniana baba w babie...
A teraz będę miała mnóstwo wrogów
Ale...ja nie mogę się przekonać do urody Margaret. Są chwile gdy wmawiam sobie , że jest ładna ( najczęściej w kapeluszu , jest super i mam słabość do nakryć głowy, sama takich nie noszę
)
A teraz bedę miała jeszcze więcej wrogów
( zaraz znikam)
Do urody Lizzy z 1995 też się nie mogę przekonać. Przypomina mi matke karmiącą.
Keira jest mi bliższa gdyby nie szczerzyła zębów.
Może ja jestem zazdrosna o Darcyego i Thortona , bo uważam że zadna nie jest ich godna???
Offline
Caroline merci
Wyjaśniłaś mi watpliwosci dlaczego nasza Margaret nie przyjęła Thortona
Fanny jest cudowna
Chciałabym żeby mama już wróciła
Nigdy nie byłam w pokoju z martwym człowiekiem
Offline
O, Ewa już zwiała 8)
Dla mnie Jennnifer Ehle to prawdziwa i jedyna Lizzy, tak samo jak Colin jako Darcy. Nie wyobrażam sobie w tej roli nikogo innego, a kreacja Keiry nie przemówiła do mnie zupełnie.
A w Margaret podobają mi się szczegóły, pięknie wykrojone usta, sposób w jaki się porusza w tych cudnych sukniach, figurą też pasuje do tamtego okresu.
Offline
Wiesz Evo,
Mnie tez sie na poczatku Margaret bardzo sie nie podobala, te usta wydymala i krzywila twarz jakos nieladnie. Nie moglam sie przekonac.
Ale w drugiej czesci filmu, jakos wyglada naprawde ladnie.
A juz w scenie peronowej slicznie. I dobrze gra glosem. Pieknie nosi kapelusze i suknie.
Jesli chodzi o Lizzy i Keire, mam dokladnie odwrotne zdanie.
Keira mnie bardzo denerwuje, te miny, ta szczeka, lobuzica po prostu.
A Lizzy Jennifer Ehle - to klasa i wdziek.
Offline
Moze ktos jeszcze tego nie zna:
http://www.yourfilelink.com/get.php?fid=89751
Offline
Dla tych, którzy czytają w oryginale - krótkie wyjaśnienie nt. potocznego języka w powieści:
http://www.projects.ex.ac.uk/trol/grol/ … nds00n.htm
Niewiele, ale zawsze coÅ›.
Offline
A tu klip ze scena peronowa z ciekawa mistyczna muzyka, bez Henryczka:
http://www.yourfilelink.com/get.php?fid=89799
14 MB
Offline
Caroline, dzięki!
Jestem właśnie przy rozdziale, w którym Frederick wyjeżdża, a Thornton widzi go z Margaret na peronie. Przez rozdziały z Higgin sem i Bessy trudno jest przebrnąć z powodu języka.
Jestem zdecydowaną zwolenniczką adaptecji tej książki: pani Gaskell napisała ją pięknie, ale scenarzystka oszlifowała ja znakomicie na potrzeby telewizji. Margaret filmowa wydaje mi się o niebo sympatyczniejsza niż Margaret powieściowa. Co do Trorntona nie mam jeszcze zdania.
Offline
Witajcie serdecznie, zbiorczo tutaj o kilku sprawach chcę powiedzieć :-) Przede wszystkim dzięki Caroline za kolejny fragment, przeczytałam dopiero niedawno, już po herbatce i pora raczej dla wampirów, ale bardzo mi się podobał :-) Panna Hale z rękami zaplecionymi na szyi pana, no no, cóż to musiał być za skandal i powód do gadania dla służby! Ona rzeczywiście, jak na wiktoriańskie obyczaje, zszargała sobie opinię - wisieć na szyi obcego faceta! Ale w sumie się nie dziwię, ja bym też zawisła, a co! ;-)
Co do urody kobiecej - im więcej czasu upływa od premiery najnowszej "Dumy...", tym mniej jestem przekonana do Keiry w tej roli, (a bardziej do Matthew). Do jej wyglądu nie mam nic, w np. "Love Actually" była ok, ale reżyser, zanim ją obsadził, mógł jednak przeczytać coś więcej na temat zachowania kobiet w tamtych czasach. Albo powiedzieć jej, by na siłę nie uwspółcześniała tej bohaterki, która, jak na czasy Austen, i tak ma dość rewolucyjne poglądy.
Jennifer Ehle - pamiętam, że na zdjęciach mnie nie przekonywała, szczególnie, że "DiU" 1995 widziałam niedawno po raz pierwszy po dobrych kilku latach. I wspominam, że jak byłam smarkatsza, to mi się niezbyt podobała (ale wtedy Colin też niezbyt, wybaczcie ;-)) Teraz - mogłabym na nią patrzeć godzinami, jest prześliczna, pełna wdzięku, typ urody ma raczej "mało współczesny" i właśnie chyba to mi odpowiada. Mogłaby pozować do obrazu prerafaelitom.
Podobnie bez przerwy mogę się zachwycać Danielą Denby-Ashe. Nawet we współczesnym stroju już nie tak bardzo, ale w wersji "z epoki" jest dla mnie absolutnie piękna. Chociaż pamiętam, że zanim zobaczyłam film, na zdjęciach nie zwracałam na nią aż takiej uwagi. Bardzo zyskuje w ruchu, mówiąc, okazując emocje na twarzy - podobnie jak pewien chmurnooki właściciel fabryki ;-)
Gosiu, na koniec - serdeczne dzięki za link do reklamy, nie widziałam wcześniej. Pewnie też by mi szczęka opadła w takiej sytuacji, a potem poleciałaby, ratować go przed oszalałym tłumem (wielbicielek oczywiście ;-))
Offline
I jeszcze chcę dodać, że Thornton ma cudny profil :oops:
http://richard-armitage.com/images/Stepsprofile.jpg
Offline
A jeżeli chodzi o męską obsadę w N&S i w kochanej Dumie
to moje wrażenia sa zupełnie inne
Gdy zobaczyłam pierwszy raz Colina to oszalałam i zastanawiałam się skąd wiedzieli , że on tak wygladał? Był zupełnie taki jak moje wyobrażenia
Książkę czytałam wielokrotnie przed emisją serialu.
Natomiast co do Thortona to moja fascynacja nim nie przyszła od razu , ale dość szybko.
Ja " oglądałam " ten film w dość nietypowy sposób - od końca od sceny peronowej. A jaka to scena to my wszystkie wiemy
:oops: :oops:
Może dlatego zanim chyba zakończył się pierwszy odcinek było już po mnie
Pisałam tutaj , że może poprostu trawi mnie zwykła kobieca zazdrość i dlatego dostrzegam tyle niedoskonałości w urodzie partnerek ( grają świetnie)
Niedawno jednak obejrzałam serial Żony i córki i bardzo bardzo podobała mi się główna bohaterka. Chyba podobnie wyglada jak Lizzy którą widziałam oczami wyobraźni zanim zobaczyłam serial w 1995
Ja już wcześniej widziałam JAKIŚ serial Di U jeszcze biało czarny . Musiało to być na początku lat siedemdziesiątych. Wiem , że takie coś miało miejsce, bo bardzo chciałam potem zdobyć książke, chociaż byłam tak mała , że miałam trudności z zapamiętaniem tytułu .
Coś sobie ubzdurałam z tymi babami i koniec
Offline