Strona poświecona Jane Austen
Nie jesteś zalogowany.
napewno ten temat by? ju? poruszany wiele razy, ale mimo wszystko chcia?abym napisa? swoja opini? na ten temat. Film mi sie nawet podoba?. Odda? charakter epoki, panuj?ce obyczaje oraz malownicze karajobrazy sprawiaj?, ?e film sie ogl?da bardzo przyjemnie. Jednak nie moge darowa? tak wielkich odst?pstw i zmian jakich dokona? re?yser. Wiadomo, ?e w filmie nia ma takich mo?liwosci, aby wszystkie sceny przedstawi? tak jak zosta?y one opisane w ksi??ce i na potrzeby filmu dokonuje sie pewnych zmian w pzredstawianej historii. Mimo wszystko nie mo?na zmienia? okoliczno?ci po?owy przedstawionych scen. Dlaczego pierwsze o?wiadczyny odby?y sie w jakich? ruinach, podczas deszczu? okoliczno?ci przypadkowego spotkania w Pemberley tez sa nieco inne niz w ksi??cei skad wzi?la sie tam georgiana. Ponad to nie?mia?a i wstydliwa Georgiana w filmie pokazana jest jako pewna siebie weso?a dziewucha. Pomimo, ?e film sie ogl?da przyjemnie, te liczne odst?pstwa od orygina?u bardzo mnie razi?y i nie mog?am w pe?ni odda? sie ogl?daniu filmu. Ciekawa jestem czy innych fanów te? dra?ni?y te zmiany czy ja jestem przewra?liwiona na tym punkcie:)
Offline
Przewra?liwona masz by? prawo, poza tym masz inny punku widzenia.
Mi sie film podobal i odst?pstwa mnie nie razi?y, powiem wi?cej jestem sk?onna przyj?? jeszcze wi?ksze odst?pstwa je?eli tylko nowa ekranizacja mnie czyms zaskoczy. Ta z 2005 r. zaskoczy?a mnie pozytywnie, a w serialu z 1995 r. ekranizacji prawie doskona?ej zmieni?abym par? scen, które by?y zbyt "nie?mia?e".
Offline
...a w serialu z 1995 r. ekranizacji prawie doskona?ej zmieni?abym par? scen, które by?y zbyt "nie?mia?e".
Hmm, Kaziuta, a mo?na wiedziec które to sceny?
Mnie równie? jakos bardzo odst?pstwa nie razi?y i spokojnie mog? powiedziec, ?e lubi? ten film
Offline
Np. drugie o?wiadczyny. Takie nijakie bez nami?tno?ci. Szli obok i trudno by?o doszukac si? tam cho?by iskierki.
Offline
Fakt, masz racj?. Czego? brakowa?o w tej scenie - zupe?nie jakby prowadzili zwyk??, niezobowiazuj?c? rozmow?...
Offline
Mnie si? ten film bardzo podoba?: wieczór w kinie w towarzystwie zachwyconych pa? od 16 do 40 wspominam do dzi? jako uroczy (jednej pani nie przypad?a do gustu uroda pana Darcy, ale de gustibus...). A mimo to przyjmno?? miesza?a mi si? z irytacj? w ka?dej scenie. Nie b?d? si? (na razie) czepia? kwestii kostiumowych, obyczajowych, drobiowych oraz ?wi?skich, bo uwa?am, ?e mimo wszystko realizatorzy osi?gn?li ?adny efekt: film jest ?ywy, ?wie?y i budz?cy emocje, a o przecie? chodzi. No i bardzo wspó?czesny. I chyba tu jest pies pogrzebany. Wygl?da mi na to, ?e scenarzy?ci nie bardzo docenili inteligencj? wspó?czesnego widza i dla jego potrzeba sp?ycili potwornie materia?.
Chodzi mi o to, jak potraktowano postaci El?biety i pana Darcy. To s? dwie z?o?one, wielowarstwowe, bogate osobowo?ci. Historia ich mi?o?ci jest prawdziw? drog? przez m?k? odrzucenia, niezrozumienia, walki wewn?trznej, cierpienia, odmiany spojrzenia na siebie samego, na ?wiat, na otoczenie i swoj? w nim rol?. Na pocz?tku powie?ci oni s? innymi osobami ni? na ko?cu. Tymczasem film oferuje nam histori? o ludziach, którzy zakochali si? w sobie od pierwszego wejrzenia, ale sie nie zrozumieli, jak sobie ju? wszystko wyja?nili, to mogli sie kocha? bez przeszkód. Jest w tym wszystkim romantyzm, pasja, emocje,wzruszenie, du?o pieknych obrazów, to wszystko, co naprawd? chwyta za serce, ale nie ma ani dumy ani uprzedzenia. Wola?abym, ?eby Joe Wright zrobi? jak Forman z Niebezpiecznymi zwi?zkami: da? tytu? "Lizzy i Darcy", albo "Pierwsze wra?enia", albo "Niesmia?y i obrazona" i nie powiedzi?abym ani s?owa krytyki. A tak szkoda mi troch? niewykorzystanych mo?liwo?ci.
Offline
Fakt, masz racj?. Czego? brakowa?o w tej scenie - zupe?nie jakby prowadzili zwyk??, niezobowiazuj?c? rozmow?...
Ot na przyk?ad ?e mamy w tym roku urodzaj na ?limaki.
- Och panie Darcy, ta plaga szczególnie dotkliwa jest w okolicach Meryton, ale i tutaj nas dosi?gla.
- Panno Bennet, zapewniam pania, ze i Pemberley nie jest wolne od tych stworze?. Niedalej jak wczoraj mój ogrodnik utyskiwa? na nie. Powiedzia?, ?e podgryzaj? mu korzonki.
Offline
Ja niestety nie mia?am jeszcze okazji oglada? nowej ekranizacji filmu, ale zgodz? sie z dziewczynami,?e scena o?wiadczyn ( 1995r. ) mog?aby wygl?dac troszeczk? inaczej tak bardziej romantycznie.
Offline
Ot na przyk?ad ?e mamy w tym roku urodzaj na ?limaki.
Aine! Co Ty masz z tymi ?limakami?!
Offline
No bo oni tak tam wygladaja, ze ?limaki same sie rzucaj? w oczy
Offline
No bo oni tak tam wygladaja, ze ?limaki same sie rzucaj? w oczy
Offline
ale czy ?limaki s? w stanie podgryza? korzonki? wydaje mi si? ?e one si?gaj? tylko do tego co widz?
Offline
ale czy ?limaki s? w stanie podgryza? korzonki? wydaje mi si? ?e one si?gaj? tylko do tego co widz?
Ale oni moga tego nie widziec, nie?
Offline
Np. drugie o?wiadczyny. Takie nijakie bez nami?tno?ci. Szli obok i trudno by?o doszukac si? tam cho?by iskierki.
Chocby iskierki??? jak dla mnie ta scena cala iskrzy! Lizzy jest tak oniesmielona, ze nawet nie jest w stanie Darcy'emu powiedziec ze go kocha - mowi tylko o uczuciach, ktore sa teraz zupelnie inne niz byly w marcu, gdy ja pierwszy raz prosil o reke. Poza tym oboje byli tak zszokowani i oszolomieni, ze nawet nie mieli odwagi na siebie spojrzec... ja sie rozplywam na tej scenie (obok mnie sa bardzo podobne pola, a moja wyobraznia jest nieograniczona ). A tak w ogole to w ksiazce pan Darcy przyznaje ze nie potrafi mowic o uczuciach. Gdyby kochal Lizzy mniej, moze by mu przyszlo to latwiej, ale ze kocha ja bardzo, nie jest w stanie jej tego powiedziec (sam cos mowi w tym stylu... nie mam niestety ksiazki przy sobie - mama moja czyta ja obecnie, wiec nie moge zacytowac).
[/code]
Offline
Chocby iskierki??? jak dla mnie ta scena cala iskrzy!
Te? tak mam! Jako? zawsze uwa?a?am, ?e im mniej tym lepiej. Uwa?am ko?cowe spojrzenie Colina - Darcy'ego i s?owa "dearest, loviest Elizabeth" z jedno z najpi?kniejszych wyzna? mi?osnych: w jego ustach maj? te s?owa si?? wszystkich I love, love, love you ?wiata. Przewijam ten moment bez ko?ca ile razy ogl?dam film.
Offline
w tej scenie wszystko sytaje si? jasne... ja si? zawsze ciesz?, jak dziecko gdy j? ogl?dam... no i oczywi?cie, tak .. ja tez j? przewijam...
Offline
macie racje,ale jakby nakrecono jeszcze oficjalne zareczyny, jak po kolacji Darcy idzie do ojca Lizzy a ona do mamy byloby jeszcze fajniej.Mimo to uwielbiam ostatni odcinek a zwlaszcza koncowke
Offline
e tam, slimaki i tyle
Wielki powrót ?limaków!!
Offline
co wy z tymi slimakami? Ble... A co do drugich o?wiadczyn w Dumie z 1995 to je uwielbiam!!! W?asnie za t? pow?ci?gliwo?c z jak? Darcy i Elizabeth wyznaj? sobie mi?o??...Za to ich zmieszanie, onie?mielenie..to takie...angielskie jest
Offline
Np. drugie o?wiadczyny. Takie nijakie bez nami?tno?ci. Szli obok i trudno by?o doszukac si? tam cho?by iskierki.
Chocby iskierki??? jak dla mnie ta scena cala iskrzy! Lizzy jest tak oniesmielona, ze nawet nie jest w stanie Darcy'emu powiedziec ze go kocha - mowi tylko o uczuciach, ktore sa teraz zupelnie inne niz byly w marcu, gdy ja pierwszy raz prosil o reke. Poza tym oboje byli tak zszokowani i oszolomieni, ze nawet nie mieli odwagi na siebie spojrzec... ja sie rozplywam na tej scenie (obok mnie sa bardzo podobne pola, a moja wyobraznia jest nieograniczona
). A tak w ogole to w ksiazce pan Darcy przyznaje ze nie potrafi mowic o uczuciach. Gdyby kochal Lizzy mniej, moze by mu przyszlo to latwiej, ale ze kocha ja bardzo, nie jest w stanie jej tego powiedziec (sam cos mowi w tym stylu... nie mam niestety ksiazki przy sobie - mama moja czyta ja obecnie, wiec nie moge zacytowac).
[/code]
"- Dlaczego, zw?aszcza za pierwszym razem, sprawia?e? wra?enie, ?e nie dbaszo mnie ani troch??
- Bo by?a? cicha, powa?na i nie dodawa?a? mi odwagi.
- Ale? ja by?am zak?opotana.
- Ja te?.
- Mog?e? wi?cej ze mn? rozmawia? wówczas, kiedy by?e? na obiedzie.
- Móg?by to mo?e robi? m??czyzna, który kocha?by ci? mniej ni? ja."
Czy o to Ci chodzi?o?
Offline
ale czy ?limaki s? w stanie podgryza? korzonki? wydaje mi si? ?e one si?gaj? tylko do tego co widz?
Ale oni moga tego nie wiedziec, nie?
ale jak tak cz?sto b?d? mówi? o ?limakach to si? w ko?cu dokszta?c?, co
Offline
"- Dlaczego, zw?aszcza za pierwszym razem, sprawia?e? wra?enie, ?e nie dbaszo mnie ani troch??
- Bo by?a? cicha, powa?na i nie dodawa?a? mi odwagi.
- Ale? ja by?am zak?opotana.
- Ja te?.
- Mog?e? wi?cej ze mn? rozmawia? wówczas, kiedy by?e? na obiedzie.
- Móg?by to mo?e robi? m??czyzna, który kocha?by ci? mniej ni? ja."
Kocham ten fragment, uwielbiam, kiedy pan Darcy wreszcie przyznaje si? do swoich obaw i okazuje uczucia. Jeden z moich faworytów, jesli chodzi o rozmowy w "DiU" :-)
Offline
Uwa?am ko?cowe spojrzenie Colina - Darcy'ego i s?owa "dearest, loviest Elizabeth" z jedno z najpi?kniejszych wyzna? mi?osnych: w jego ustach maj? te s?owa si?? wszystkich I love, love, love you ?wiata. Przewijam ten moment bez ko?ca ile razy ogl?dam film.
Och taaaaaaaak podpisuje sie obiema rekami i nogami!! Jedno co mnie zaskoczylo... pan Knightley to samo mowi do Emmy (no moze nie dokladnie, bo zamienia imie Elizabeth na Emma, ale czy nie uwazacie, ze JA sie troche... powtarza..?) - przynajmniej w ksiazce. Ale jak dla mnie Darcy byl pierwszy z jego "dearest, loviest Elizabeth"
Offline
Np. drugie o?wiadczyny. Takie nijakie bez nami?tno?ci. Szli obok i trudno by?o doszukac si? tam cho?by iskierki.
Chocby iskierki??? jak dla mnie ta scena cala iskrzy! Lizzy jest tak oniesmielona, ze nawet nie jest w stanie Darcy'emu powiedziec ze go kocha - mowi tylko o uczuciach, ktore sa teraz zupelnie inne niz byly w marcu, gdy ja pierwszy raz prosil o reke. Poza tym oboje byli tak zszokowani i oszolomieni, ze nawet nie mieli odwagi na siebie spojrzec... ja sie rozplywam na tej scenie (obok mnie sa bardzo podobne pola, a moja wyobraznia jest nieograniczona
). A tak w ogole to w ksiazce pan Darcy przyznaje ze nie potrafi mowic o uczuciach. Gdyby kochal Lizzy mniej, moze by mu przyszlo to latwiej, ale ze kocha ja bardzo, nie jest w stanie jej tego powiedziec (sam cos mowi w tym stylu... nie mam niestety ksiazki przy sobie - mama moja czyta ja obecnie, wiec nie moge zacytowac).
[/code]"- Dlaczego, zw?aszcza za pierwszym razem, sprawia?e? wra?enie, ?e nie dbaszo mnie ani troch??
- Bo by?a? cicha, powa?na i nie dodawa?a? mi odwagi.
- Ale? ja by?am zak?opotana.
- Ja te?.
- Mog?e? wi?cej ze mn? rozmawia? wówczas, kiedy by?e? na obiedzie.
- Móg?by to mo?e robi? m??czyzna, który kocha?by ci? mniej ni? ja."
Czy o to Ci chodzi?o?
dziekuje... o ten fragmet wlasnie mi chodzilo
Offline