Strona poświecona Jane Austen
Nie jesteś zalogowany.
Po przeczytaniu kolejny raz ksi??ki zastanawiam si? kiedy tak naprawd? Darcy zakocha? si? w Lizzy?On sam nie umia? na to pytanie odpowiedzie?.A co Wy o tym s?dzicie?
Offline
My?l?, ?e kiedy przebywa?a w Netherfield opiekuj?c si? Jane. Zauwa?y? j? na przyj?ciu w Lucas Lodge, odmówi?a ta?ca z nim, to go zaintrygowa?o i zacz?? si? jej przygl?dac, a w Netherfield mia? okazj? pozna? jej sposób bycia, pogl?dy, wiedz? i dowcip i wtedy to wpad? po uszy ;-)
Offline
Zgadzam si? z Alison.Na balu w Nethrfield ju? by? ?wiadomy swojej sympatii i szuka? towarzystwa Lizzy,to zainteresowanie powsta?o w?a?nie podczas choroby Jane. S?dz?,?e mo?liwo?? porównania sposobu bycia Lizzy i Karoliny, te? by?o nie bez znaczenia
Zreszt? sama J.A. pisze po ta?cu Lizzy z Darcym, kiedy m?oda dama mu "wygarn??a" co o nim my?li,?e:
" w piersiach m?odego cz?owieka powsta?o uczucie do?? silne, ?e wybaczy? Lizzy, a gniew zwróci? ku prawdziwemu winowajcy."(pisane z pami?ci)
Offline
MUSIA? zakocha? si? ju? wtedy, kiedy Lizzy przysz?a do Netherfield opiekowa? si? Jane. Chocia? mo?e (a raczej na pewno) sam jeszcze tego nie wiedzia?. To wtedy zacz??o go irytowa? zachowanie panny Bingley i jej wysi?ki maj?ce na celu o?mieszenie El?biety. Potem by? bal, po którym chyba zda? sobie spraw? co si? ?wi?ci - i uciek? w nadziei, ?e jak nie b?dzie ogl?da? tych "pi?knych oczu", to mu przejdzie.
Offline
Potem by? bal, po którym chyba zda? sobie spraw? co si? ?wi?ci - i uciek? w nadziei, ?e jak nie b?dzie ogl?da? tych "pi?knych oczu", to mu przejdzie.
Ja my?l? ?e on jednak bardziej z powodu Bingleya wyjecha? - je?li by chodzi?o tylko o niego samego, to jednak by zosta?, wierz?c, ?e jest na tyle silny ?e to zwalczy w sobie (w ko?cu by? Darcym a nie byle kim!), albo ?e ?atwo znajdzie w Elizabeth co? co mu zepsuje jej obraz i szybko go z tego zadurzenia wyleczy.
Offline
mam takie samo odczucie, ?e Lizzy zwróci?a jego uwag? na balu w Meryton... w filmie z 1995r jest taka scena, która bardzo mi si? podoba, kiedy to Lizzy przychodzi do Nethrfield i pierwsz? osob?, któr? spotyka w ogrodzie jest Darcy... on jest zaskoczony, ?e przysz?a na piechot?, ale jednocze?nie ma tak? s?odk? mink? wyra?aj?c? fascynacj? i zauroczenie... a Lizzy... urocza i przekorna....
Offline
Jak my?licie - DLACZEGO si? zakocha? (wiem, wiem, ?e kocha si? nie dla czego?, tylko po prostu )? Czy pi?kne oczy to sprawi?y, czy ci?ty j?zyk? Czyli - czy sta?o si? to na przyj?ciu u Lucasów, czy w czasie pobytu Lizzy w Netherfield? Cia?o by?o pierwsze, czy dusza?
Offline
Lizzy jako jedyna nie stara?a si? zwróci? jego uwagi ze wzgl?du na maj?tek czy pozycj?. Wi?cej: w ogóle jej nie interesowa?! Poza tym by?a przy nim naturalna, mówi?a co my?la?a, mia?a w?asne zdanie. Jak ju? napisa?a Trzykrotka: ci?ty j?zyk te? zrobi? swoje. Zaloty Karoliny równie? nie by?y bez winy... :twisted: jej ci?g?a nachalno?? musia?a go denerwowa?, szuka? kobiety naturalnej, któr? móg?by zdoby?, a nie ci?gle by? zdobywanym.
I w ko?cu: Lizzy by?a ?adna i inteligentna. Darcy nie by?by facetem, gdyby nie zwróci? na to uwagi.
Offline
Zgadzam si? ca?kowicie z tob? Jeanne.My?l?,?e je?eli Lizzy zachowywa?a by si? tak jak inne dziewcz?ta to napewno nie zwróci?a by uwagi Darcego.
Offline
Jak my?licie - DLACZEGO si? zakocha? (wiem, wiem, ?e kocha si? nie dla czego?, tylko po prostu
)? Czy pi?kne oczy to sprawi?y, czy ci?ty j?zyk? Czyli - czy sta?o si? to na przyj?ciu u Lucasów, czy w czasie pobytu Lizzy w Netherfield? Cia?o by?o pierwsze, czy dusza?
Oddzieli?abym troch? zainteresowanie od mi?o?ci. Na pewno zainteresowa?a go, bo - jak sam powiedzia? Karolinie Bingley - wielk? przyjemno?? sprawi?y mu jej pi?kne oczy w ?adnej twarzy. Ale przecie? nie zakocha? si? tylko w tych oczach.
Masz racj?, Jeanne - zwróci? na ni? uwag?, bo zachowywa?a si? zupe?nie inaczej, ni? wszyskie znane mu dot?d panny: mówi?a szczerze co my?li, traktowa?a wszystkich tak, jak na to zas?ugiwali bez wzgl?du na ich pozycj?. No i zupe?nie nie robi? na niej wra?enia jego maj?tek i arystokratyczne pochodzenie. Przyzwyczai? si? dot?d, ?e jest obiektem podziwu i celem zabeigów wszystkich mam maj?cych córki na wydaniu. A tutaj, w tej zapad?ej dziurze raptem jaka? panna bez maj?tku mówi mu, ?e wcale nie jest chodz?cym idea?em i nawet pozwala sobie na ?arty z niego! A ?e robi?a to wszystko z wielkim wdzi?kiem i inteligencj? i by?a przy tym naturalna i uczciwa - nie mia? szans.
Offline
Sama Jane s?owami Lizzy to potwierdza
Offline
Sam Darcy mówi, Aine "Spodoba?a mi si? ?ywo?? twego umys?u." I jeszcze "Czy twoja serdeczno?? wobec Jane w Netherfield nie ?wiadczy?a o niczym?" Pokocha? j? wi?c za trosk? i mi?o?? okazywan? rodzinie. B?d?c sam dobrym bratem, z pewno?ci? szuka? tych cech u kobiet. A u Karoliny raczej si? nie doszuka?... :twisted:
Offline
A u Karoliny raczej si? nie doszuka?... :twisted:
Och, ta Caroline Bingley! Ale jak wiele kobiet próbuje zdoby? m??czyzn? tak jak ona, oczerniaj?c inne... Jane Austen doskonale zna?a kobiety.
Offline
Sama ni? by?a....co? nieco? wi?c wiedzie? musia?a....by?oby dziwne gdyby zna?a m??czyzn... 8O dla mnie oni s? kompletn? tajemnic? i zagadk?...
Cho? z drugiej strony o facetach te? mia?a niez?e poj?cie.
Offline
To jest "sprawa z?o?ona i posiada wiele aspektów"... "Nikomu nie daje satysfakcji pogo? za ofiar?, która nie ucieka." To prawda, a m??czyznom najwidoczniej nie tylko zarost pozosta? z czasów, gdy chodzili polowa? na mamuty.
Ja s?dz?, ?e zainteresowa?a go jeszcze b?d?c "zno?n?"...
Zw?aszcza, ?e ju? kilka dni pó?niej, podziwia jej pi?kne oczy i wcale nie ucieka, kiedy sir William próbuje ich namówi? na taniec.
Offline
Ona nie ?a?owa?a - jeszcze. A nawet par? tygodni pó?niej mia?a do siebie pretensje, ?e zgodzi?a si? na taniec w Netherfield.
Za to kiedy obaj z Bingleyem przyszli na obiad, zazdro?ci?a ka?demu, do kogo si? odezwa?.
Offline
Bo go ju? kocha?a.... Marzeniami i lich? nadziej? Guniu.....niczym wi?cej. Chocia? kto wie? Mo?e spotkamy jeszcze jakiego? pana Collinsa?
Offline
Za pana Collinsa dzi?kuj?. Po jednym dniu sp?dzonym w jego towarzystwie chyba wyskoczy?abym przez okno.
Offline
Ach Guniu wlewasz pociech? w me biedne, zbola?e serce!!! Masz ca?kowit? racj?, pami?tam t? sytuacj?. Nie tra?my wi?c nadziei... nie jeste?my gorsze od Lizzy czy Jane. A ju? na pewno nie brzydsze, prawda?
Offline
Ona nie ?a?owa?a - jeszcze. A nawet par? tygodni pó?niej mia?a do siebie pretensje, ?e zgodzi?a si? na taniec w Netherfield.
Za to kiedy obaj z Bingleyem przyszli na obiad, zazdro?ci?a ka?demu, do kogo si? odezwa?.
Ach mi?o??, mi?o??... ile si? trzeba nacierpie?, ?eby potem p?awi? si? w szcz??ciu! Maryann, przytoczy?a? przepi?kne momenty z ksi??kowej Dumy! Podoba mi si? ta odmiana uczu? Lizzy i to, ?e Jane ka?e jej pocierpie? troszeczk?, odpokutowa? za m?ki, jakie zada?a Darcy'emu. Ona nie wie, czy ma jeszcze nad nim w?adz?, a sama ju? jest ca?a w jego w?adzy, o czym on z kolei nie wie. Pi?kny fragment ksi??ki, te spotkania w Longbourn przed o?wiadczynami Bingleya, te m?ki niepewno?ci, t?umione nadzieje, na granicy rozpaczy... mmmmm
Offline
Masz racj? Trzykrotko.....ta scena jest chyba najromantyczniejsza. Przypomina mi te? RiR: kiedy biedna Eleonora czeka na wie?ci i z ca?? rozpacz? zakochanej kobiety stara si? opanowa? uczucia....by?o mi jej bardzo ?al podobnie jak Lizzy.
Offline
Oj tak, Eleonora mia?a chyba jeszcze trudniej, kocha?a d?u?ej i wszyscy o tym wiedzieli... Nacierpia?a si? bardzo i te? nie mog?a si? z tego nawet zwierzy?, musia?a by? twarda i dzielna dla matki i siostry. W ?yciu wcale nie jest to mi?e, ale w sztuce wypada ?wietnie
Offline
Mo?emy jej zazdro?ci? niez?omno?ci charakteru. Zawsze chcia?am taka by?: ch?odna, opanowana, trzymaj?ca uczucia na wodzy. Podziwiam j? bardzo za te w?a?nie cechy.
Offline
Ja te?, zw?aszcza na tle szale?stw Marianny. Cho? Marianna by?a romatyczna i nale?a?oby jej wspó?czu?, zawsze mia?am ochot? da? jej klapsa.
Ale Jeanne, trzeba te? powiedzie?, ?e Elinor przez swoj? rezerw? o ma?o nie straci?a Edwarda. Kompletnie nie okazywa?a, ?e mu na nim zale?y. Zachowywa?a si? jak dama, ale gdyby nie wyrachowanie Lucy, mog?a sobie zosta? dumna, opanowana i - kompletnie sama.
Offline
Oczywi?cie Trzykrotko. Jest jeszcze taki ma?y plus: nikt nie wiedzia? o jej upokarzaj?cej troch? sytuacji.
Niemniej masz racj?. Trzeba we wszystkim zachowa? umiar....nawet w zachowywaniu umiaru...
Offline