Strona po¶wiecona Jane Austen
Nie jeste¶ zalogowany.
GosiuJ
Ale mi to wcale nie przeszkadza.
Dla odroznienia moge w ogole nie zmieniac avatarka (a przeciez nie zmienialam), bo swoj lubie A Ty mozesz szalec
Ok, to zostaje przy swoim nicku :-) Z avatarkami pewnie poszaleję, niestała jestem. Ty też możesz oczywiście - chociaż Twój jest bardzo piękny :-)
Offline
Ale gdy popatrzylam na różne poprzednie wypowiedzi, stwierdziłam, ze nie tylko ja mówiłam o scenie w Pemberly.
Ja na pewno mówiłam o scenie w Rosings i o mojej ulubionej kwestii "Moje palce nie poruszają się po tej klawiaturze tak mistrzowsko, jak palce wielu kobiet (...) Nie przypuszczam jednak, by moje palce były gorsze od palców innych dam, które grają znacznie lepiej niż ja."
I o minie Colina z wypisanym w oczach zachwytem. No, i o tym grymasie, kiedy lady Katarzyna siÄ™ wtrÄ…ca z pytaniem "O czym tam rozmawiacie?".
Aniu, ja również, tak jak Maryann, miałam na myśli fragment powieści z fortepianem, który traktuje o Rosings.
Offline
No cóż, poddaję się. Wczoraj wróciłam znów do książki i zaczęłam od sceny w Rosings. Ona przypomniała mi dokładniej tę samą scenę w filmie. Tak zdecydowanie jest to scena, gdzie padają tamy i zapory. Filmowa scena w Pemberly to już kropka nad "i". Coprawda wzrok Colina i jego uśmiech są takie rozbrajające, ale austenowski smaczek i kawał dobrej roboty Colina ma zdecydowanie fortepian w Rosings.
Offline
Zupełana racja ja też uwielbiam tą scenę w Pembrely
Offline
Aniu, osobiście uważam że masz rację. W Rosings on jeszcze walczył, a raczej podrygiwał. W Pemberley wywiesił białą flagę i rozkoszował się tym
Offline
A jakie to było słodkie kiedy chciał pokazać Lizzy swoją przemianę
Offline
A Lizzy nie była zachwycająca, gdy tę przemianę dostrzegła??
ta nadzieja, która w nim się obudziła , a w niej szczere zauroczenie Darcym....
i potem List od Jane i wszystkie marzenia poszły w niwecz.... :cry:
Offline
Te nasze pogaduchy skłoniły mnie do sięgnięcia po książkę kolejny raz. I to włąściwy moment. Wytrzymałam chyba z półtora roku i choć większość dialogów, zamiast czytać, mogę recytować z pamięci, i tak mnie bierze ta lektura. Bardzo spodobały mi sie gierki z Netterfield, kiedy dla Darcy'ego zaczyna być już niebezpiecznie, a Lizzy świetnie sie bawi, nieświadomym jeszcze, owijaniem go sobie wokół palca. I do tego zaloty panny Bingley. Cudo!!!
Offline
A Lizzy nie była zachwycająca, gdy tę przemianę dostrzegła??
ta nadzieja, która w nim się obudziła , a w niej szczere zauroczenie Darcym....
i potem List od Jane i wszystkie marzenia poszły w niwecz.... :cry:
Naszczęście wszystko dobrze się skończyło
Offline
Pamiętam, że jak pierwszy raz obejrzałam DiU w tv (nie wiedząc nic o książce), to potem na lekcjach z koleżankami podziwiałyśmy, że wreszcie puścili przyzwoity serial bez rozbierania się w trzeciej minucie filmu do rosołu, scen łóżkowych itp. Za to pokazana była miłość szlachetna i piękna! Będąc kiedyś w Toruniu, zauważyłam na półce w księgarni samą powieść i skusiło mnie, by ją sobie kupić. Nie żałuję tej decyzji.
ze mna bylo calkiem podobnie. Tyle ze ja wypatrzylam te ksiazke w ksiegarni wysylkowej. Wydawnictwo Proszynski&Ska z takim dzbanem na okladce (teraz ksiazka prawie sie rozsypuje z nadmiernej eksploatacji) i cos mi sie skojarzylo z czolowka serialu z 95. bo jestem wzrokowcem (nazwiska bohaterow nic mi nie mowily, bo minelo pare lat kiedy ogladalam serial a kiedy kupilam ksiazke). Ja tez nie zaluje. Tylko niestety jest to jedna z tych niebezpiecznych ksiazkek, ktora kiedy ja otowrze nie moge sie oderwac. Nawet jak otworze ja ot tak sobie... a potem siedze zaczytana.
Offline
Ja też mam egzemplarz z dzbankiem, który trochę przypomina czajnik. No i to samo wydawnictwo. Moja książka jest z kolei oblana kakao. :evil:
Offline
Ja mam tą samą I jeszcze dwie inne: w orginale i z serii Najpiękniejsze powieści... Ale ta od Pruszyńskiego jest moja pierwszą i najulubieńszą Cały czas mam ją w szafce nocnej - co by łatwo w każdej chwili z łóżeczka po nią sięgnąć. A sięgam często 8)
Offline
A ja już nie mam polskiego wydania "Dumy". Pożyczyłam kiedyś koleżance i... już nie oddała Musiała jej się spodobać A ja sie teraz z angielszczyzną muszę męczyć...
Offline
A ja ostatnio szarpnęłam się na zestaw Jane. Wszystkie dostepne u Pruszyńskiego wydania w wersji polskiej i od razu do kompletu w oryginale.
Offline
A ja ostatnio szarpnęłam się na zestaw Jane. Wszystkie dostepne u Prószyńskiego wydania w wersji polskiej i od razu do kompletu w oryginale.
Chyba zrobie to samo...
Offline
warto. Powyzej 100 zl przesylka gratis (a tutaj i tak sie uzbiera). Ja dorzucilam sobie do tego Wichrowymi Wzgorzami, Jane Eyre i 2 Emmami na DVD za 5 zetow (ktore rozdalam).
Offline
A ja już nie mam polskiego wydania "Dumy". Pożyczyłam kiedyś koleżance i... już nie oddała Musiała jej się spodobać A ja sie teraz z angielszczyzną muszę męczyć...
Meczyc? co ty gadasz... angielszczyzna JA to sama przyjemnosc (nawet jesli zdanie zawiera kilka dziwnych i dlugich na 6 sylab wyrazow! - zwlaszcza kwestie wypowiadane przez Mary Bennet i pana Collinsa sa ich pelne). Ale pomysl ile sie nauczysz sama przeciez ogladasz P&P z angielskimi napisami, chociaz masz polskie
Offline
Oczywiście żartowałam Uwielbiam język angielski, szczególnie w wydaniu Jane Austen. A tak btw teraz sie wziełam wreszcie za 'The Importance of being earnest' Wilde'a i nawet rozumiem....dziwne
Offline
Ja rozpoczelam podobnie, najpierw zobaczylam film RiR ktory bardzo mi sie spodobal wiec po drugim ogladaniu juz go sobie nagralam na kasetke wiec jak zobaczylam ze bedzie emisja DiU serialu z 95r tak zapobiegawczo sobie nagralam 1 czesc bo moze bedzie fajny, teraz dziekuje wrecz kwicze z zadowolenia ze wpadlam na taki pomysl bo mam wszystkie czesci - po 3 odcinku przebieglam wszystkie biblioteki w poszukiwaniu ksiazki bez skutku po 4 odcinku oblecialam wszystkie ksiegarnie w okolicy az w koncu udalo mi sie kupic ostatnia sztuke (obecnie jestem w posiadaniu 2 egz tak na wszelki wypadek) Od tego momentu oszalalam na punkcie DiU jak bylam w pracy a miala sie nagrac ostatnia czesc to dzwonilam do domu sprawdzic czy przypadkiem jakas awaria nie nastapila w pracy siedzialam jak na kolcach i stwierdzilam ze to musi byc choroba tylko jakos sie nie wyleczylam do dnia dzisiejszego
Nagralam film Masz Wiadomosc bo bohaterka kochala DiU przeczytalam Pamietniki Bridget Jones itd
Teraz biegalam za Przyjaciolka bo bylo wydanie DiU na vcd i juz robie sobie mily martatonik potem ksiazeczka....
A do tego dlugiego wystapienia na temat mojej Wielkiej Milosci do DiU
dodam ze dla mnie jedynym Panem Darcym jest Colin i utwierdzilam sie w tym po obejrzeniu DiU z 2005
Offline
UFF nareszczie moglam sie wypowiedziec na ten temat ... bo w domu juz mnie uwazaja za .... wariatke
Offline
Nie martw się Angelo minie też w domu uważaja za wariatke. Tata tylko ciągle się pyta "hej Kasia a ty jesteś duma czy uprzedzenie" i śmieje się.
Ale wracając do tematu. Pewnego dnia zobaczyłam film "Masz wiadomość" a tam głowna bohaterka powiedziała że przeczytała Dume i uprzedzenie" 11 razy. Ponieważ pamiętałam, że gdy byłam mała coś takiego leciało w telewizji, stwierdziłam że warto sięgnąc po książke i warto było!
Offline
angelo, wątek choroby austenowej i colinowej, a także niezrozumienie wśród najbliższych to powtarzający się tutaj motyw
Pamiętaj, nie licz na odwyk, nie w tym towarzystwie
Offline
absolutnie na odwyk nie licze wrecz ciesze sie ze zarazonych jest az tyle osob
Offline
Cóż, ja też z powodu "Dumy..." jestem uważana za wariatkę :-) W domu mam wydanie Prószyńskiego (to z czajnikiem) oraz angielski oryginał ściągnięty z internetu i wydrukowany.
Dialogi też znam na pamięć... Zwłaszcza fragment: "You must allow me to tell you how ardently I admire and love you..." etc. Język angielski jest piękny! :-)
Inne powieści Austen mam niestety tylko w wersji polskiej (zabrakło mi tuszu w drukarce na resztę :-) )
PS. Znalazłam tu artykuł "Oznaki, że zbyt wiele razy widziałaś serial <Duma i uprzedzenie> ". Myślę, że spośród wymienionych 25 oznak mam jakieś 10. :-)
Offline
absolutnie na odwyk nie licze wrecz ciesze sie ze zarazonych jest az tyle osob
Ojej, ja też się muszę przyznać, że DiU jest dla mnie jak najlepszy narkotyk. Mam w domciu dwa wydania polskie i jedno w oryginale angielskim. A przez ostatnie dwa tygodnie, odkąt pojawił się serial na VCD w "Przyjaciółce" widziałam go już chyba z dwadzieścia razy, w całości i wybrane fragmenty. :oops:
Offline