Strona po¶wiecona Jane Austen
Nie jeste¶ zalogowany.
Ja też się pierwszy raz spotkałam ze spolszczeniem tego słowa, ale pewnie chodzi o to w wolnym tłumaczeniu że "robimy zadymę" znaczy się że wstawiamy inne wątki niż wskazywałby na to temat.
Ale tylko czasem nam siÄ™ to zdarza Loana - wybacz...
No to może dla porządku zacząć inne forum pt. "Przeprosiny+wyjaśnienia" bo czuję, że znowu ja jakoś nie na temat i znowu mi się oberwie
Offline
Hmm, niedokładnie się zrozumiałyśmy. Jeśli chodzi o offtopiki to nie mam aż takich pretensji, w końcu sama uprawiam ten proceder jak idzie i wtrącam wszędzie niepasujące tematy. Np. teraz .
Mi chodzi o to, żebyście nie spojlerowały. SPOIL , z angielskiego "zepsuć, zniszczyć", od tego powstało słowo oznaczające podanie ważnego momentu, postaci, cokolwiek, co spowoduje, że oglądając film nie będzie już niespodzianki. Np. (UWAGA, SPOJLER dla osób, które nie widziały filmu) w P&P 2003 fakt, że na koniec Mary poślubia Collinsa. Pisząc takie coś zepsułam niespodziankę osobom, które nie obejrzały filmu, ale skusiły się i przeczytały moją notkę . Żeby dać jeszcze lepszy przykład, big spojlerem jest podanie w filmie "6 zmysł" kogo grał naprawdę Bruce Willis. Widać teraz?
Ja proponowałabym, żebyście uprzedzały wcześniej, że zdradzacie jakiś ważny wątek fabuły opisując film. Tak się akurat składa, że nie cierpię oglądać filmów, co do których znam już najważniejsze fragmenty. A mam pecha, że oglądam filmy zwykle jako jedna z ostatnich na forum .
Offline
aaaaaaa to jeśli tylko o to chodzi to " I may safely promise you never to dance with Mr. Darcy..." znaczy się never to spoil it again
Offline
Heh, Ula nie wypadłaś przekonująco
A tak serio, to myślałam, że wszystkie tu oglądałyśmy MP, zwłaszcza, że w wątku na temat dyskutujemy i o książce i o filmie. A poza tym, z reguły, na szczęście, po przeczytaniu książki, w filmie nie ma juz jakichś wielkich niespodzianek.
Ale wprzypadku innych filmów, zgadzam się z Loaną, nalezy ostrzegać (nie bede nikomu wypominac dyskusji o Briget Jones ).
Ja tak kiedyś doczytałam sie kto zginie w piątej części Harrego Pottera i potem miałam straszna potzebe, by komuś o tym powiedzeć, ale oczywiście nikt nie chciał wiedzieć, zanim sam nie przeczyta książki. Ależ się meczyłam!
Zawsze uważałam, że pan Collins powinien ożenić się z Mary.
Offline
Hihi
teraz ja błysnę zdumiewającą głupotą zapewne...
co to sÄ… TORRENTY???
Offline
niestety Sister, ja tam już się nie podejmuję tłumaczenia bo ostatnio nie wypadłam zbyt dobrze.......
Offline
ja się na komputerach nie znam ani trochę, na ściąganiu filmów też nie, bo nigdy tego nie robiłam... mój brat zawsze to robił za mnie. Myślę, ze tym razem też skorzystam z jego pomocy, ale mimio to zaciekawiły mnie te torrenty...
Offline
Ekspertem w tej dziedzinie to ja na pewno nie jestem, Å›ciÄ…gnęłam jak na razie tylko jeden film (P&P ’95)
Ale tak po mojemu i łopatologicznie to torent jest albo programem przerabiającym pliki (np. film) na to coś co możemy ściągnąć i potem oglądać albo już tym przerobionym plikiem. Loana nam to pewnie kiedyś wyjaśni.
odbiegamy od tematu ...przynajmniej troszeczkÄ™
Offline
Ja przepraszam, że kontynuuję serię głupich pytań, ale o co chodzi???
Jest piątek, po tygodniu harówki nie kontaktuję niestety i nie pamiętam kto co napisał, tzn. wypaplał, bo chyba o to się teraz rozchodzi?
Sorki, nie w temacie jestem, chyba po prostu spać pójdę...
A co do Harry'ego Pottera - Fringilla, nie martw się, przynajmniej czytając książkę nie wiedziałaś kto umrze, ja usłyszałam w radio (nawiasem mówiąc takie plotkowanie w mediach powinno być zabronione, bo czytając ciągle się zastanawiałam kiedy zginie)
Offline
Teraz to już zupełnie odbiegnę od tematu
Ja nie wiedziałam kto zginie w 5 cz. Harrego Pottera i szczerze mówiąc byłam w szoku... normalnie nie mogłam uwierzyć, że Rowling zabiła jedyną osobę, którą Harry mógł uważać za swoją rodzinę...
:cry:
w 6 cz. też ma ktoś zginąć... mam nadzieję, że szok będzie nieco mniejszy tym razem... bo to nie ma być ani Harry, ani Hermiona, ani Ron.
Co do torrentów to zapytam brata i napiszę wam co to jest
Offline
A ja znów odbiegnę od tematu. Teraz mi się skojarzylo dzięki twojemu emblematowi sister - śliczne jest to zdjęcie Netherfield! Szczególnie to niebo, mam nadzieję, że to nie komputerowy fotomontaż, bo takie niebo od razu przypomina mi wakacje na wsi Mojej mlodszej siostrze tak sie spodobalo, że sobie ustawiła jako tapetę, chociaż nadal twierdzi, że Jane Austen nie trawi i nie będzie. Pożyjemy, zobaczymy...
Offline
Teraz to już zupełnie odbiegnę od tematu
![]()
Ja nie wiedziałam kto zginie w 5 cz. Harrego Pottera i szczerze mówiąc byłam w szoku... normalnie nie mogłam uwierzyć, że Rowling zabiła jedyną osobę, którą Harry mógł uważać za swoją rodzinę...
:cry:
w 6 cz. też ma ktoś zginąć... mam nadzieję, że szok będzie nieco mniejszy tym razem... bo to nie ma być ani Harry, ani Hermiona, ani Ron.
Co do torrentów to zapytam brata i napiszę wam co to jest
Sister, no jak mogłaś?!?!?! Miało przeciez nie być spoilerów!!! Jak ktoś nie czytał 5 cz. HP, a czytał wszystkie poprzednie to i tak wie kogo Rowling "zabiła"...
p.s. ja na szczęście czytałam wszystkie części...
Offline
O kurczaki :!: :!: :!:
Faktycznie nie powinnam tego pisać, o tym kto zginął......... ale nie podałam imienia, więc może nie wszyscy się domyślą, szczególnie Ci, którzy nie czytali, bo przecież jest dużo osób które Harry traktuje jak najbliższą rodzinę
Co do emblematu : znalazłam to na stronie z linkowni, ale to chyba Pemberley jest, a nie Netherfield... tylko nie pamiętam na której...
Ja mam bzika na punkcie takich domów, szczególnie, ze kiedyś spędziłam w miesiąc w Anglii...
ah wspomnienia
Offline
A to bardzo możliwe, że Pemberley, nie miałam okularków na nosie, pewnie mi się znowu zapodziały. A krótkowidze juz tak mają. :oops:
Zazdroszczę miesiąca w Anglii, nigdy nie byłam, co prawda żarcie paskudne podobno, ale co tam i tak bym pojechała.
Offline
ja byłam tylko przez tydzień i tylko w Londynie ale jestem zachwycona.
z miłą chęcią bym tam wróciła
Offline
Tak... jedno z moich najpiękniejszych wspomnień to ten oszałamiający błękit nieba, zielone trawniki i piękne mury Oxfordu..........
Jedyne co mogę powiedzieć, to że strasznie ciężko było wrócić do Polski...
A co do jedzenia, mieszkałam na początku w ambasadzie, a kucharz był litościwy a potem w apartamencie rządowym i gotowałiśmy sobie z rodziną sami, więc nie musiałam jadać nic dziwnego...
I to właśnie w Angli jadłam najpyszniejszą na świecie gorącą szarlotkę z lodami i bilą śmietaną... tego smaku nie zapomnę nigdy...
Offline
Dziewczyno, jak tyś się tam wkręciła??!!!
Ambasada, apartament rzÄ…dowy...no, no.
Mów mi tak dalej o tej szarlotce. Najpyszniejsze ciasto na świecie, na samą myśl rośnie mi tyłek
Słuchaj, jak masz takie wtyki to mi załatw jakiś wyjazd, jestem zdesperowana, bardzo bardzo bardzo chcę zwiedzić Anglię, chocby Londyn, mam w nosie to żarcie, mogę żyć na batonikach i wrócić szeroka jak szafa trzydrzwiowa. Ja nie wiem, może walne jakąś autoreklamę? Znam bardzo dobrze angielski, niemieckie, od biedy francuski... niech mnie ktos przytuli...
Offline
Dorotko, przeceniasz moje możliwości...
Jakby to powiedziała Lydia Bennet, mój zacny ojciec nosił swego czasu mundur pułkownika, który zobowiązywał go do spełniania różnorakich obowiązków, nie tylko w kraju... Teraz tata jest w stanie spoczynku i rozwija swoją karierę w logistyce i zarządzaniu w sektorze prywatnym, aczkolwiek mam czasem przyjemność widywania go w galowym mundurze Wojska Polskiego, niestety z reguły w domu, ponieważ żołnierz w stanie spoczynku, niezależnie od stopnia, nawet starszy oficer, potrzebuje oficjalnej zgody generała na założenie munduru i pokazanie się w nim w miejscu publicznym. mam jednak nadzieję, że gdy dane mi będzie stanąc na ślubnym kobiercu, do ołtarza poprowadzi mnie mój najdroższy ojciec w jego pięknym mundurze...
Zazdroszczę znajomości języków... ja zawzsze byłam zbyt leniwa, żeby sie w tym kierunku rozwijać... :oops:
Offline
Wracam do wersji z 2003, którą kupiłam z "Glamour".Obejrzałam czym prędzej i równie prędko czekałam końca filmu, bo niestety mnie nie zachwycił. Owszem wiedziałam, że wersja współczesna ma swoje wymogi, ale... akcja była tak chaotyczna, że trzeba by drugi i trzeci raz obejrzeć, aby się połapać we wszystkich postaciach. Podobali mi się główni aktorzy, ale mnie zdecydowanie nie odpowiadał typowo amerykański punkt widzenia: te hot-dogi, włóczenia się nie wiadomo gdzie, błahe dialogi, żadnej głębi.
Offline
No niestety, jedyne co w tym filmie fajne, to ciuchy...
Offline
a mnie sie starsznie podobala nowa wersja. dzieki nij, zabralam sie za ksiazke, i.. hmm, zostalam wielka fanka tworczosci Jane
pozdrawiam, Wercia
Właśnie, bardzo przyjemna jest ta kontynuacja . Taki powiew świeżości w stosunku do książki, ponieważ występują tu tylko młodzi ludzie
. I ta wersja jest bardzo zabawna, przerysowana, ale przez to naprawdę charakterystyczna. Akurat mi się ubrania nie podobały, po obejrzeniu (po raz trzeci, ale pewnie nie ostatni) filmu stwierdziłam, że odpowiednia gazeta wydała tą ekranizację - ciuchy akurat jak z Glamour, zachowania niektórych bohaterów zresztą też
. Ale pomimo tego, że wersja jest dość okrojona (chociaż wg mnie główne wątki są zachowane) i troszkę wynaturzona (biegi panów po zdrowie
) uważam, że jest miłą rozrywką na wieczór, lekkim spojrzeniem na najbardziej znaną książkę JA. I bohaterowie są szalenie sympatyczni, okrągły Bingley, wielkousta Jane, zabawna Kitty, zawsze ułożona Lydia, słodka i zdecydowana Lizzy oraz równie słodki Darcy (jak już pisałam, przypomina mi, nie wiem czemu, hobbita...). Tło filmu też jest dobrze zrobione, ciekawe wnętrza, ładne widoki, wszystkiego po troszkę. Do tego całkiem dobra muzyka, która w żadnym razie nie psuje odbioru filmu, a nawet czyni go bardziej młodzieżowym. Podoba mi się ilość strojów, makijażów, fryzur oraz rozrywek pokazana w tym filmie, naprawdę nie można się nudzić. Naprawdę bardzo polecam ten film, może nie jest specjalnie wysokich lotów, ale przyjemnie się go ogląda. Wersja z gazety nie jest zła, chociaż nie mogę im zapomnieć braku dodatków oraz braku NAPISÓW PO ANGIELSKU!!! Reszta ok
.
Offline
A teraz trochę spojlerów, więc jak ktoś nie oglądał filmu, to proszę nie czytać!!!
UWAGA!!!SPOJLER!!!UWAGA!!!SPOJLER!!!UWAGA!!!SPOJLER!!!
Chciałam się wypowiedzieć na temat kilku kwestii. Po pierwsze, to już trzecia ekranizacja, w której Bingley zobaczył Jane i odwrotnie i...świat stanął w miejscu... Trochę to dla mnie dziwne, czy tak opisano w książce???
Po drugie, ta wersja w końcu pozwala biednej Mary poślubić Colinsa, ale powiedzcie mi, co ona w nim widzi???
Po trzecie, bardzo nie podoba mi się ubranie Lizzy na imprezie u Bingleya, czemu dali jej takie napaćkane ciuchy? I kolorystycznie przecież nie pasuje jej ta spódnica do bluzki. I kiedy były modne takie bluzy z kapturami?
Co znaczy "bony" (nie wiem, jak siÄ™ pisze) w piosence Mary? Chodzi to za mnÄ… jak nie wiem...
Muszę przyznać, że film ma sporo zabawnych momentów, jeden z lepszych to rozmowa Darcego i Bingleya w garażu na temat pięknych dziewczyn, które nie umieją sklecić zdania... trochę to szowinistyczne, ale naprawdę się uśmiałam. Ciekawi mnie, czy dobrze to po polsku przetłumaczono. A mój ulubiony fragment to dziewczyny w sklepie, naprawdę wyglądają jak przeżute i wyplute, ale najbardziej podobają mi się lody - TAK!!! JA TEŻ CHCĘ TAKIE LODY!!! Co prawda nie wiem, jak one mogą tyle jeść i nie tyć, ale jednak podobały mi się wiaderka
.
I jak myślicie, o czym dokładnie opowiada powieść Lizzy? Ciekawi mnie też, czy istnieje naprawdę "Różowa biblia" i czy chwyty zacytowane z niej działają .
Hmmm, znowu zaczęłam oglądać i brat mnie wywala, myślę, że czas iść spać, rano do pracy . Pozdrawiam i miłego oglądania. Nie przejmujcie się, że tyle pisze, w domu nikt (oprócz siostry, ale ona lubi tylko "właściwą" wersję
) nie ogląda ze mną, więc muszę się komuś wygadać
. Pozdrawiam!!!
Offline
Mnie też film z 2003 roku nie zachwycił, a poza tym mam jakąś chyba dziwną płytę, bo dźwiękk faluje i czasem jest szybszy dialog niż ruch ust aktorów...
Offline
Chociaż powyżej skrytykowałam ten film, to nie znaczy, że nie podobał
mi się zupełnie. Podobali mi się główni aktorzy, zwłaszcza odtwórczyni
Elizabeth, rzeczywiście ciekawej urody. Ani zbyt chuda, /jak ta z "Emmy"/
ani za gruba, i naturalna. Pozostałe też niezłe. A aktorzy grający Darcy'ego i Bingleya bardzo fajnie dobrani! Za to nieco mnie rozbawił
zwalisty Collins! Ale ten Wickham absolutnie nie wyglądał na uwodziciela, ta kanciasta twarz!
Poza tym pierwsze sceny filmu dosyć mi przypadły do gustu, ale potem
popsuło się. Nie z powodu pewnych odchyleń z oryginałem, ale z tego, że
nagle akcja stała się chaotyczna, wątek się urywał, tak mi zdawało.
Wszystko jednak zależy od zgrabnej akcji, jakakolwiek by nie była.
Offline