Strona poświecona Jane Austen
Nie jesteś zalogowany.
Strony: 1 … 70 71 72 73 74 … 96
Wątek Zamknięty
Mam ju? gotow? scen? przyj?cia u Thorntonów w ca?o?ci. T? przet?umaczon? dzi? reszt? podzieli?am na dwie cz?sci i tak je b?d? pojedynczo wkleja?.
Alison, wlasnie pije herbatke. A brakuje mi ciasteczka.
Chyba mam dzis niedobor cukru
Offline
„Przyj?cie u Thorntonów cz. II” – chapt.XX, p. 193, Men and gentelmen
Teraz wiedzia?a ju? wystarczaj?co du?o, ?eby zrozumie? wiele miejscowych spraw – ma?o tego, pozna?a nawet kilka technicznych okre?le? stosowanych przez zapalczywych fabrykantów. Po cichu zdecydowanie opowiedzia?a si? po jednej ze stron w dyskutowanej kwestii. W ka?dym razie, dyskutowali zaciekle i na serio – zupe?nie nie w staro?wieckim stylu londy?skich przyj??, do którego by?a przyzwyczajona. Dziwi?o j?, ?e w?ród wszystkich tych tematów zwi?zanych z fabrykami i miejscowym handlem, nikt nie zrobi? ?adnej aluzji do strajku. Jeszcze nie zdawa?a sobie sprawy z tego, jak ch?odno w?a?ciciele podchodz? do takich spraw, jako spraw z jedynym mo?liwym zako?czeniem. To pewne, ci ludzie dzia?ali przeciwko sobie, jak ju? wiele razy przedtem. Gdyby byli g?upcami i oddali si? w r?ce ?ajdackich p?atnych delegatów, musieliby ponie?? konsekwencje. Jeden lub dwa razy Thornton zosta? wytr?cony równowagi, oczywi?cie straci? na tym. Ale to by? przypadek, który móg? si? przytrafi? ka?demu, ka?dego dnia. A Thornton by? na tyle dobry, by poradzi? sobie ze strajkiem jak ka?dy. Poza tym by? typem cz?owieka z ?elaza, jak nikt inny w Milton. Ludzie pope?nili b??d próbuj?c z nim takich sztuczek. Panowie pod?miewali si? z robotników, którzy wyobra?ali sobie, ?e mog? zwyci??y?, ?e mog? cho? na jot? zmieni? to co Thornton sobie ustali?.
Po obiedzie Margaret poczu?a si? troch? znudzona. Ucieszy?a si?, kiedy weszli panowie, nie tylko dlatego, ?e widok jej ojca rozproszy? jej senno??, ale tak?e dlatego, ?e mog?a nareszcie pos?ucha? czego? lepszego i wspanialszego ni? ma?o istotne sprawy, o jakich rozmawia?y panie. Podoba?o jej si? to triumfuj?ce poczucie si?y jakie posiadali tutejsi ludzie. [...]
By?a raczej zaskoczona kiedy pan Thornton odezwa? si? do niej tu? obok:
- Zauwa?y?em, ?e by?a pani po naszej stronie w dyskusji w trakcie obiadu panno Hale, nieprawda??
-Oczywi?cie. Ale tak ma?o wiem na ten temat. Jednak?e by?am zaskoczona tym co powiedzia? pan Horsfall, ?e byli jacy? my?l?cy w tak diametralnie inny sposób jak ten pan Morison, o którym wspomina?. On chyba nie jest d?entelmenem, prawda?
- Nie nale?? do tych ludzi, którzy oceniaj? czyj?? przynale?no?? do grona d?entelmenów, panno Hale. To znaczy mam na my?li, ?e nie do ko?ca wiem co pani rozumie przez „bycie d?entelmenem”. Powinienem powiedzie?, ?e ten Morison nie jest prawdziwym cz?owiekiem. Nie wiem kim on jest. Oceniam go troch? na podstawie przekazu pana Horsfall’a
- Wydaje mi si?, ?e mój „d?entelmen” zawiera w sobie pa?skiego „prawdziwego cz?owieka”.
- I du?o wi?cej jak mniemam. Ró?ni? si? tu od pani. Dla mnie „cz?owiek” to co? wspanialszego i pe?niejszego ni? „d?entelmen”.
- Co pan ma na my?li? Chyba po prostu inaczej pojmujemy s?owa.
- Mam na my?li, ?e „d?entelmen” to tylko okre?lenie stosunku cz?owieka do innych ludzi. Ale kiedy mówimy o nim jako o „cz?owieku” mamy na my?li nie tylko jego relacje ze znajomymi, ale stosunek do siebie samego, do ?ycia, czasu i wieczno?ci. Rozbitek, samotny jak Robinson Crusoe – wi?zie? zamkni?ty w lochu w?asnego ?ycia , ma?o tego, nawet ?wi?ty w Patmos, ma swoj? wytrwa?o??, wol? walki, si??, wszystko to lepiej charakteryzuje „cz?owieka”. U?ywam raczej s?owa „d?entelme?ski”, które jak mi si? zdaje zbyt cz?sto u?ywane jest niew?a?ciwie, zazwyczaj wyolbrzymia i wypacza si? jego prawdziwe znaczenie, podczas gdy pe?na prostota rzeczownika „cz?owiek” i przymiotnika „ludzki” jest niedoceniana – jestem zmuszony do takiej klasyfikacji, u?ywaj?c j?zyka potocznego.
Offline
ja chce polskiego tlumaczenia N&S.
Przyznaje, serial mnie zainsteresowal dopiero pod koniec 4 odcinka, ale daleko mi do jakiejs wielkiej pasji. Ale te fragmenty ksiazki zrobily na mnie wrazenie!!!
Aine, chyba pierwszy raz odzywasz si? w tym w?tku!!! :-)
My?la?am, ?e nas bojkotujesz Ty skrytoczytaczu!!!
Offline
Dzieki Alison
Ten fragment okresla ich pojecie na rozne sprawy.
Np. to:
"mog?a nareszcie pos?ucha? czego? lepszego i wspanialszego ni? ma?o istotne sprawy, o jakich rozmawia?y panie"
Widac wyraznie, ze nie interesowaly ja blahe rozmowy, lubila dyskutowac nad powaznymi kwestiami, dlatego tak bardzo roznila sie od innych kobiet w Milton, z drugiej strony niby byla z Poludnia, gdzie panowal patriarchat, jak mniemam, ale miala wlasne zdanie i byla niezalezna.
Po drugie ta rozmowa o "czlowieku" i "dzentelmenie", prawde mowiac szkoda, ze nie ma jej w filmie (choc we fragmencie), bo to tez znakomicie okresla ich relacje. On troche naigrywa sie z jej pojecia dzentelmena, gdyz uwaza to za puste slowo, mowi o "czlowieku". czyli pojeciu znacznie szerszym. Zreszta moze oboje mowia to samo, ale nazywaja to inaczej?
Choc chyba jednak nie. Oboje pozniej jednak weryfikuja swoje poglady, ona - kto jest lub moze byc dzentelmenem, a on - co to jest byc czlowiekiem.
Offline
Aine, chyba pierwszy raz odzywasz si? w tym w?tku!!! :-)
My?la?am, ?e nas bojkotujesz Ty skrytoczytaczu!!!
Tez nie moglam uwierzyc wlasnym oczom jak przeczytalam ten tekst Aine:
"ja chce polskiego tlumaczenia N&S" i " te fragmenty ksiazki zrobily na mnie wrazenie!!!".
W sekrecie nas pogladala, podczytuje, ale ani sloweczka o tym nie pisnie.
Offline
echhhh....Poranek z wami jest cudowny....
równie? mi?ego dnia Migotko...
wracaj?c do Danieli.... to wszystkie Polki s? pi?kne, nawet te w drugim pokoleniu....
Offline
wracaj?c do Danieli.... to wszystkie Polki s? pi?kne, nawet te w drugim pokoleniu....
Nieprawda?? ;-)
W Hollywood co druga pi?kno?? przyznaje si? do polskich korzeni.
Swego czasu by?y?my najpi?kniejsze w Europie, na wszystkich dworach o tym rozprawiano :-)
Ta emigracja tak nas rozproszy?a i teraz inni si? pod nas podczepiaj? :-)
A najciekawsze to mia?a to polskie nazwisko, ja o takim nigdy nie s?ysza?am. Nawet Polakowi trudno je wymówi?...
Offline
wydaje mi si? Ali, ?e ona co? w tym swoim rodowym nazwisku pokr?ci?a.... albo niedok?adnie zosta?o napisane, bo ja tak?e takiego nie znam...
a niech si? te pi?kno?ci podczepiaj? pod nas, to tylko dobrze ?wiadczy o nas... bo jeste?my wszystkie pi?kne... bez wyj?tku
Offline
Wielkie dzi?ki za kolejny przet?umaczony fragment ksi??ki
Mam tylko nie?mia?e pytanie. Nie chc? wi?cej miesza? w tym w?tku, bo pewne jest ?e t?umaczenia powinny by? dost?pne dla Wszystkich.
Ale czy zamiast tego tematu "Sandy Welch o adaptacji" w Pogaduchowni, nie mo?na by zrobi? temat t?umacznie ksi??ki? i przerzuci? wszystkie t?umaczenia? Jesli jest to niemo?liwe to nie b?d? nalega?a.
Moim zdaniem odzielenie ksi??ki z filmem jest mo?liwe, ale to tylko moje zdanie. Nie zrobi?ybysmy nowego tematu, ?eby ju? nie by?o nowych o N&S tylko na ten "Sandy Welch... da? t?umaczenie.
Namiesza?am znów ale trudno, podporz?dkuj? sie Wam
Offline
Gitka, co Ty na to:
[URL=http://img409.imageshack.us/my.php?image=nstapeta9mu.jpg][/URL] [URL=http://img370.imageshack.us/my.php?image=nstapeta18ru.jpg]
[/URL]
Caitrionko, moja Ty dostarczycielko pi?knych tapetek!
S? pi?kne. uwielbiam te twoje prace.
Bardzo ale to bardzo dziekuj?
Offline
Och jakie mi?e dzie? dobry
I znowu sie za?apa?am na cudowny fragment ksi??ki
Ale w trakcie jedzenia apetyt rosnie
Cudownie by?oby mie? t? ksi??k? na pó?ce , na wyci?gni?cie r?ki
Dzi?ki Alison
Offline
„Przyj?cie u Thorntonów cz. II” – chapt.XX, p. 193, Men and gentelmen
[...]
- Nie nale?? do tych ludzi, którzy oceniaj? czyj?? przynale?no?? do grona d?entelmenów, panno Hale. To znaczy mam na my?li, ?e nie do ko?ca wiem co pani rozumie przez „bycie d?entelmenem”. Powinienem powiedzie?, ?e ten Morison nie jest prawdziwym cz?owiekiem. Nie wiem kim on jest.
- Wydaje mi si?, ?e mój „d?entelmen” zawiera w sobie pa?skiego „prawdziwego cz?owieka”.
- I du?o wi?cej jak mniemam. Ró?ni? si? tu od pani. Dla mnie „cz?owiek” to co? wspanialszego i pe?niejszego ni? „d?entelmen”.
-
- Mam na my?li, ?e „d?entelmen” to tylko okre?lenie stosunku cz?owieka do innych ludzi. jak mi si? zdaje zbyt cz?sto u?ywane jest niew?a?ciwie, zazwyczaj wyolbrzymia i wypacza si? jego prawdziwe znaczenie, podczas gdy pe?na prostota rzeczownika „cz?owiek” i przymiotnika „ludzki” jest niedoceniana – jestem zmuszony do takiej klasyfikacji, u?ywaj?c j?zyka potocznego.
I jak tu nie kocha? Thortona??
Offline
Temat : Sandy Welch.... zniknie kiedy zostanie przetlumaczony ten list.
Ja tylko dodam, ze w tym liscie Sandy Welch troche mowi o swoich intencjach i takze o tym, ze Thornton (jak i cala fabryka) w pierwszej scenie mial zrobic duze wrazenie na Margaret, ktore zaraz zostalo przycmione jego skandalicznym zachowaniem ze Stevensem. To mialo byc jak uderzenie obuchem w glowe (bardziej negatywne niz pozytywne, choc element atrakcyjnosci Thorntona tez wchodzi tu w gre) i bez watpienia efekt sie udal.
Zreszata poczekajmy na to tlumaczenie, ktore juz sie robi (choc bez mego udzialu).
Offline
ten film jest bardzo dopracowany... wida?, ?e ekipa w?o?y?a w jego realizacj? du?o wysi?ku... z t?umacze? Alison wnioskuj?, ?e jego klimat bardzo bliski ksi??ce... i mojemu sercu
chocia? musz? powiedzie?... mam wra?enie,(tak musz? to w ko?cu powiedzie? ) ?e niektóre sceny s? powielone.... 8)
Offline
chocia? musz? powiedzie?... mam wra?enie,(tak musz? to w ko?cu powiedzie?
) ?e niektóre sceny s? powielone.... 8)
Co masz na my?li mówi?c powielone?
Z innego filmu, czy, z ksi?zki do filmu czy jak? Bo nie rozumiem...
Offline
Zgadzam sie ze jest dopracowany, ujecia sa przepiekne.
Ale nie ustrzezono sie drobnych bledow.
Te "mistakes" sa jednak dosc wyrazne
Najbardziej widac je w scenach z przechadzkami Thorntona. W scenach we wnetrzach widac ze bierze do reki lub odklada kapelusz, a pozniej nagle spaceruje z gola glowa. (scena spaceru przed oswiadczynami i rozmowa z matka, scena po oswiadczynach).
Podobnie kiedy pewnego razu przychodzi do Margaret, widac ze idzie do niej z golymi rekami, tymczasem jak jest wewn?trz, to trzyma w rekach ksiazki.
Jednak zdjecia sa cudowne, co mozna podziwiac w wygaszaczu, po prostu kazde ujecie jest cudowne, i takie szczegoly wnetrza: lampy, plytki w oknach, zaslony... i kapitalne wrecz operowanie swiatlem.
Zobaczcie jak piekne sa sceny wieczorne w jego biurze, jak siedzi przy biurku, jak patrzy przez okno na chlopca, lub ta kiedy przychodzi do Higginsa - ta lampa na scianie i cien, no po prostu jestem nimi zauroczona.
Offline
Co masz na my?li mówi?c powielone?
Z innego filmu, czy, z ksi?zki do filmu czy jak? Bo nie rozumiem...
mam na my?li niektóre kadry w filmie....
pierwszy: dwa razy jest to samo uj?cie budynku, wszystkie detale w tym (a mo?e mia?am zwidy ) s? takie same.
drugie: schody - scena w której Margaret zosta?a zaczepiona przez robotników.... i uratowana przez Higginsa... na ko?cu tych schodów jest ulica na której stoi powóz, którym potem odje?d?a Margaret po ca?ym incydencie....
i w scenie kiedy robotnicy zbiegaj? po schodach do Thorntona (w czasie strajku)... ten powóz dalej tam stoi....
to takie moje spostrze?enia, bo mo?e ja si? myl?... (w tym wieku miewa si? omamy )
Offline
Jednak zdjecia sa cudowne, co mozna podziwiac w wygaszaczu, po prostu kazde ujecie jest cudowne, i takie szczegoly wnetrza: lampy, plytki w oknach, zaslony... i kapitalne wrecz operowanie swiatlem.
Zobaczcie jak piekne sa sceny wieczorne w jego biurze, jak siedzi przy biurku, jak patrzy przez okno na chlopca, lub ta kiedy przychodzi do Higginsa - ta lampa na scianie i cien, no po prostu jestem nimi zauroczona.
Ca?ym sercem si? do??czam...
Offline
Ja te? dostrzeg?am te szczegó?y ale chyba nie za pierwszym razem
Mo?e jestem ma?o spostrzegawcza
Mo?e filmowcy nie przewidzieli , ?e znajdzie sie grupa ludzi zwariowanych , którzy b?d? ten film wa?kowa? na okr?g?o
Offline
Ja jestem pod wra?eniem "koloru" Pó?nocy- te zszarza?e wszystkie kolory i czernie
Film czasami wydaje si? czarno bia?y
Nawet przyj?cie u Thortonów by?o w takiej tonacji - pani Thorton wystapi?a w czarnej bi?uterii
Ten kolor wp?ywa? na ca?y charakter filmu
Ka?dy detal by? istotny
Offline
Ja te? ich nie dostrzeg?am za pierwszym razem...
ale niew?tpilwie nale?? do grona szcz??liwców co wa?kuj? ten film na okr?g?o..... do granic mo?liwo?ci si? nakr?caj?.... i z czasem zaczynaja wy?awia? takie pere?ki....
a co powiecie na te ?wi?skie g?owy na wozie.....
Offline
w?a?nie Ewo... tam wszystko jest istotne... ta szaro?? pó?nocy, nawet kolorowa rzeka (pami?tam tak? z dzieci?stwa.... mieszka?am w mie?cie gdzie kwit? polski przemys? bawe?niany) oraz ta soczysta ziele? po?udnia.... nawet Margaret mia?a tam inne sukienki (rozpuszczone w?osy)... to niby ta sama Anglia, a jak?e ró?ni?ca si? od siebie....
Offline
Nie jestem takim geniuszem, co wszystko dostrzega od razu.
Po pierwszym obejrzeniu filmu, juz wiedzialam, ze ujecia mi sie bardzo podobaja, ze ten film ogromnie zyskuje (a moze wlasnie dzieki temu jest taki piekny) dzieki zdjeciom, ale nie umialam sprecyzowac o co dokladnie chodzi, bo bylo to mgliste, ale dosc mocne wrazenie. Dopiero przy kolejnym ogladnieciu calosci, a zwlaszcza wybranych scen wychwytuje sie te szczegoly.
Dlatego ja uwazam, ze ten film powinno sie obejrzec co najmniej dwukrotnie, bo nie od razu wszystko jest widoczne, w koncu za kazdym razem na czym innym sie skupiamy.
Na pewno wiele tych elementow dostrzeglam dzieki ogladaniu zdjec, bo gdy sa statyczne mozna na nich zatrzymac wzrok i bardzo zyskuja na wyrazie. Sa jak dziela malarskie.
Offline
Jestem przekonana, ze tworcy filmu nigdy nie przypuszczali, ze odbior bedzie taki jaki jest. Uwazali ze film bedzie ogladany, ale nie az tak. To jak jest odbierany, jak analizowany, jak skupiamy sie na kazdym szczegole -to wszystko przekroczylo ich najsmielsze wyobrazenia.
Offline
Caitrionko, moja Ty dostarczycielko pi?knych tapetek!
S? pi?kne. uwielbiam te twoje prace.
Bardzo ale to bardzo dziekuj?
A, dzi?kuj? bardzo! Nawet nie wiesz jak mi mi?o
Offline
Wątek Zamknięty
Strony: 1 … 70 71 72 73 74 … 96