Strona po¶wiecona Jane Austen
Nie jeste¶ zalogowany.
Strony: 1 … 67 68 69 70 71 … 96
W±tek Zamkniêty
Mamusia zawsze go przestrzegała , zeby sie nie uganiał za panną bez grosza
Offline
Podsumujmy: wyrachowany maminsynek ze skłonnością do przemocy.
Offline
Podsumujmy: wyrachowany maminsynek ze skłonnością do przemocy.
![]()
Liczysz na to , że Nas zniechęcisz - mowy nie ma
Offline
Czytam to, co napisałyście o pani Hale i przyznaję Wam rację. Irytuje mnie chwilami jej zachowanie, ale macie rację - pewnie to oddalenie od problemów wynika z choroby. Rzeczywiście jest taka "koronkowa", może właśnie jak na mój gust, zbyt "koronkowa" - chyba najbardziej denerwuje mnie w pierwszej scenie, kiedy jest właśnie taka jak Marianna Dashwood. Ale rzeczywiście pisząc posta, nie wzięłam pod uwagę, że pan Hale zdecydował za nią.
Czasem mi się wydaje, że jednak powinna starać się bardziej przystosować jak próbuje to robić Margaret. Pewnie, że jako osobie dojrzalszej, jest jej trudniej, ale... Lubię za to panią Hale w scenie, kiedy powierza opiekę nad Margaret pani Thornton - jak nigdy, pokazuje tu swoją wolę i osobowość.
Zapomniałam o pani Shaw - okropna osoba, jest taka drobnomieszczańska i ograniczona. No i Henrysia też nie lubię - jak pomyślę, że próbował sprzątnąć sprzed nosa pannę naszemu Jaśkowi i Jaśko byłby taki nieszczęśliwy przez niego, to... to go jeszcze bardziej nie lubię!
:-)
Offline
No i Henrysia też nie lubię - jak pomyślę, że próbował sprzątnąć sprzed nosa pannę naszemu Jaśkowi i Jaśko byłby taki nieszczęśliwy przez niego, to... to go jeszcze bardziej nie lubię!
:-)
SolidaryzujÄ™ siÄ™ z paniÄ…, droga pani J.
Offline
Co tu robisz? Marsz do pracy!
![]()
Aaaaa jakoÅ› tak.....
W święto chyba nawet nie wypada pracować. Za bardzo się rozkojarzyłam tym "no, I'm not..."
Offline
W święto chyba nawet nie wypada pracować.
Za bardzo się rozkojarzyłam tym "no, I'm not..."
No tak, rozumiem ...
W takim razie jestes usprawiedliwiona
Offline
Henryczek = Dupek
Ile razy mam to powtarzać?!
Hehe! Bo już się przestraszyłam - pisałaś o innych, a po nim nie. No ale mi ulżyło, że wszystko w normie. :twisted:
Offline
W święto chyba nawet nie wypada pracować.
Za bardzo się rozkojarzyłam tym "no, I'm not..."No tak, rozumiem ...
W takim razie jestes w takim razie usprawiedliwiona![]()
To w takim razie, dziękuję za wyrozumiałość, w tym i w tamtym razie też ;-)
Offline
Henryczek = Dupek
Ile razy mam to powtarzać?!Hehe! Bo już się przestraszyłam - pisałaś o innych, a po nim nie. No ale mi ulżyło, że wszystko w normie. :twisted:
Nie może być inaczej. W uczuciach jestem stała. A w tych negatywnych nawet stalsza niż w tych pozytywnych 8O
Przebóg.... 8)
Offline
To w takim razie, dziękuję za wyrozumiałość, w tym i w tamtym razie też
Ali! a ladnie tak sobie zartowac z przejezyczenia .. :cry:
Offline
To w takim razie, dziękuję za wyrozumiałość, w tym i w tamtym razie też
Ali! a ladnie tak sobie zartowac z przejezyczenia .. :cry:
Przepraszam! Wybaczysz mi? :cry: :cry: :cry: [spazmatyczne Å‚kanie]
Offline
Mnie osobiście najbardziej irytują w filmie:
po pierwsze - Henryś, taki sztywny dupek (tu zgadzam się całkowicie z Alison) napuszony jak paw... myślał, że jest najlepszą partią na świecie , taką nie do odrzucenia... i te jego pouczania... ochyda... uważał się za kogoś lepszego, a był zwykłą gnidą....
po drugie - Pani Show... okropna kobieta, nawet nie raczyła zjawić się na pogrzebie swojej siostry... też potrafiła tylko pouczać, krytykować i wywyższać się nad innymi.... to chyba było domeną londńczyków...
po trzecie - Edith, wścibiająca nosa, denerwowała mnie tym nieustannym popychaniem Henrysie w kierunku Margaret... ududiłabym ją za to... chociaż nie powiem... momentami była ok.
jak pomyślę, to jeszcze może kogoś dołożę....
Offline
Uwielbiam scenę gdy mamusia Johna chwali sie przed paniami Hale , że wszystkie laski w mieście uganiaja się za jej synem
Oj obśmiały się panie Hale dopóki nie spotkały się z surowym spojrzeniem pani Thorton
Zawsze mnie śmieszy ten kawałek
Offline
Henry jest zdyskwalifikowany
Nie lubię niskich facetów
Trudno mam takie swoje widzimisie
Jakiś uraz z młodości
Offline
Henry jest zdyskwalifikowany
Nie lubię niskich facetów
Trudno mam takie swoje widzimisie
Jakiś uraz z młodości
dla mnie również wzrost faceta ma zasadnicze znaczenie...pon. 183cm odpadają... poza tym ten Henryś to jakiś kartoflowaty był w tym filmie...
Offline
Przepraszam! Wybaczysz mi? :cry: :cry: :cry: [spazmatyczne Å‚kanie]
Zastanowie sie
No dobrze, juz dobrze. Nie gniewam sie ..
Masz chusteczke, otrzyj nosek
Offline
Probuje tlumaczyc jakis artykul o kreceniu N&S, ale idzie mi jak po grudzie, a nawet po stu grudach
Ale zawzielam sie
Offline
Bądź dzielna
trzymamy za ciebie kciuki Małgosiu
Offline
Probuje tlumaczyc jakis artykul o kreceniu N&S, ale idzie mi jak po grudzie, a nawet po stu grudach
![]()
Ale zawzielam sie
Oj Dziewczynki, a w tym fragmencie co ja teraz nad nim siedzę to taki opisik jest, że uch... Mam dziwne przeświadczenie, że się Wam spodoba ;-). Tylko go jeszcze ubiorę w jakieś wstążeczki, koroneczki, pajeciki, żeby Wam serduszka jak osiczki na wietrze zadrżały. Ale wyślę jutro, to dzisiaj już śpijcie spokojnie :-)
No i jeszcze z Karolkiem szykujemy Wam niespodziewajeczkÄ™ ;-)
Carolciu, chyba sie nie chwalę przed zachodem słońca?
Offline
Oj Dziewczynki, a w tym fragmencie co ja teraz nad nim siedzę to taki opisik jest, że uch.
Mam dziwne przeświadczenie, że się Wam spodoba . Tylko go jeszcze ubiorę w jakieś wstążeczki, koroneczki, pajeciki, żeby Wam serduszka jak osiczki na wietrze zadrżały.
Och, Ali, wbijasz mnie na wyzyny podniecenia
No i jeszcze z Karolkiem szykujemy Wam niespodziewajeczkÄ™
Ciekawe
Offline
Do porannej kawy. Bawcie siÄ™ dobrze!
„PrzyjÄ™cie u Thorntonów cz. I” – chapt.XX, p. 190, Men and gentelmen
Nie byÅ‚o jasne kiedy pan Thornton wszedÅ‚ do pokoju. Z niepokojem zauważyÅ‚a, [matka] że nikomu nie uÅ›cisnÄ…Å‚ rÄ™ki, mimo że goÅ›cie zostali przez niego wesoÅ‚o i serdecznie przywitani. UÅ›cisnÄ…Å‚ rÄ™kÄ™ Margaret. WiedziaÅ‚, że to byÅ‚ pierwszy raz kiedy ich dÅ‚onie spotkaÅ‚y siÄ™, chociaż ona byÅ‚a tego kompletnie nieÅ›wiadoma. ZapytaÅ‚ o paniÄ… Hale i usÅ‚yszaÅ‚ wesoÅ‚Ä…, peÅ‚nÄ… optymizmu odpowiedź pana Hale’a. ZerknÄ…wszy na Margaret zobaczyÅ‚ jak bardzo ona zgadza siÄ™ z ojcem, żaden cieÅ„ sprzeciwu nie pojawiÅ‚ siÄ™ na jej twarzy. I kiedy spojrzaÅ‚ na niÄ… z tÄ… intencjÄ…, poraziÅ‚a go na nowo jej wielka uroda. Nigdy wczeÅ›niej nie widziaÅ‚ jej w takiej sukni, a wÅ‚aÅ›nie teraz okazaÅ‚o siÄ™ jak bardzo taka elegancja stroju pasuje do jej szlachetnej figury i dumnego spokoju oblicza. UznaÅ‚, że powinna zawsze siÄ™ tak ubierać.
Rozmawiała z Fanny, nie był w stanie dosłyszeć o czym, ale widział jak jego siostra niespokojnie sprawdza szczegóły swojego stroju, spogląda zdziwionym wzrokiem to tu, to tam, bez żadnego celu. Porównał to spojrzenie z dużymi, aksamitnymi oczami, które spoglądały prosto i poważnie na konkretny obiekt, tak jakby ich światło promieniowało dając jakiś rodzaj wytchnienia. Wygięta linia czerwonych ust podkreślała skupienie towarzyszące słuchaniu rozmówcy, głowa lekko pochylona do przodu tworzyła wyraźną linię od szczytu, gdzie światło połyskiwało w jej kruczo czarnych włosach, po miękkie zwieńczenie jej ramion w kolorze kości słoniowej. Krągłe, białe ramiona i wąskie dłonie trzymała splecione, doskonale nieruchome w ich ślicznym ułożeniu.
Pan Thornton spostrzegÅ‚, że wszystko to ogarnÄ…Å‚ jednym szybkim, szerokim spojrzeniem. Wtedy odwróciÅ‚ siÄ™ plecami do mÅ‚odych dam i z pewnym wysiÅ‚kiem, ale caÅ‚Ä… duszÄ… i sercem, zagÅ‚Ä™biÅ‚ siÄ™ w rozmowÄ™ z panem Hale’em.
Ludzi przychodziło coraz więcej i więcej. Fanny zostawiła Margaret samą i pomagała matce przyjmować gości. Pan Thornton czuł, że w tym tłoku nikt nie rozmawia z Margaret i był zaniepokojony tym jawnym zaniedbaniem. Ale sam się do niej w ogóle nie zbliżał. Nie patrzył na nią. Wiedział jedynie doskonale co robi lub czego nie robi lepiej, niż wiedział to o kimkolwiek innym przebywającym w tym pokoju.
Margaret była tak nieświadoma swojego położenia i tak rozbawiona obserwowaniem innych ludzi, że w ogóle nie zauważyła czy ktoś się nią zajmuje czy nie. Jakiś pan zabrał ją do stołu, nie dosłyszała nazwiska, ten ktoś zresztą nie miał specjalnie zamiaru z nią rozmawiać. Pomiędzy dżentelmenami toczyła się bardzo ożywiona dyskusja. Panie w większości milczały lub co najwyżej zajmowały się wygłaszaniem uwag na temat obiadu lub krytykowaniem strojów. Margaret dosłyszała główny temat rozmowy i słuchała jej uważnie, z rosnącym zainteresowaniem.
Pan Horsfall, obcy, który odwiedziÅ‚ miasto, byÅ‚ głównym inicjatorem rozmowy. ZadawaÅ‚ pytania dotyczÄ…ce handlu i miejscowych fabryk, a pozostali dżentelmeni (wszyscy – mieszkaÅ„cy Milton) – odpowiadali mu i udzielali wyjaÅ›nieÅ„. Dyskusja rozwinęła siÄ™ na dobre, przybierajÄ…c postać Å‚agodnego sporu. Pan Thornton, który wczeÅ›niej niewiele siÄ™ odzywaÅ‚, teraz wyÅ‚ożyÅ‚ swojÄ… opiniÄ™ tak jasno i przejrzyÅ›cie, że nawet oponenci musieli mu ustÄ…pić.
Uwaga Margaret skupiła się wówczas na gospodarzu. Cały jego sposób bycia jako pana domu, gospodarza przyjacielskiego przyjęcia, był tak bezpośredni, prosty i skromny, a jednak prawie dostojny. Margaret pomyślała, że jeszcze nigdy nie widziała go w tak korzystnym świetle. Kiedy przychodził do ich domu, zawsze było coś takiego, coś jak zapalczywość czy nawet rodzaj pewnej dokuczliwej irytacji, która dawała do zrozumienia, że został on niewłaściwie osądzony, a w dodatku, że czuje się zbyt dumny, by spróbować lepiej wyjaśnić swoje stanowisko i być właściwie zrozumianym. A teraz, wśród swoich, nie było potrzeby udowadniać swojej pozycji. Był tu szanowany jako człowiek wielkiej siły charakteru, silny w różnych aspektach. Nie potrzebował walczyć o szacunek. Miał go i wiedział o tym. I to poczucie bezpieczeństwa emanowało, w jego głosie i zachowaniu, wielkim spokojem, którego Margaret nigdy wcześniej nie zauważyła. Nie miał zwyczaju rozmawiać z damami, jeśli już coś mówił, były to tylko formalne zwroty. Do Margaret nie odzywał się w ogóle.
Była zaskoczona konstatując jak bardzo podoba jej się na tym przyjęciu...
Offline
Wow
Dzieki Ci, o Pani!
Dzieki za trud, ktory ponosisz, zeby sprawic nam przyjemnosc.
Dzieki za chwile szczescia, ktorych nam dostarczasz.
Twoje dlonie niech zazywaja olejkow wonnych, a cialo niech kapie sie w kozim mleku
Offline
Wow
![]()
Dzieki Ci, o Pani!
Dzieki za trud, ktory ponosisz, zeby sprawic nam przyjemnosc.
Dzieki za chwile szczescia, ktorych nam dostarczasz.
Twoje dlonie niech zazywaja olejkow wonnych, a cialo niech kapie sie w kozim mleku
"A co, Oleńka, a co?" ;-)
Fajny nie? Atmosferka się zagęszcza, to jeszcze nie koniec sceny. Jeszcze będą ze soba rozmawiać. Wrócę do tego po spacerku z psiskiem.
Offline
A u Ciebie deszcz nie pada? Piesek jeszcze sie zmoczy
Nie, nie! Psisko musi sie wybiegac, jakos wytrzymam
A w Warsaw City od rana deszcz pada. Prawdziwy smigus dyngus
Offline
W±tek Zamkniêty
Strony: 1 … 67 68 69 70 71 … 96