Strona poświecona Jane Austen
Nie jesteś zalogowany.
Strony: 1 … 62 63 64 65 66 … 96
Wątek Zamknięty
ja drukn??am sobie tego fanficionka ju? jaki? czas temu.... poogl?da?am obrazki jak Gosia i czekam a? mi angielski do g?owy wlezie...
Offline
Dziewczynki, z góry przepraszam, za be?kot jaki mi wyszed?, ale oni jakos tak ze sob? gadali, ?e ledwie nad??a?am o co im chodzi, a w niektórych momentach, do teraz nie nad??y?am :?
„Wymiana zda? Margaret v. John” c.d.
- [...] ceni? sobie swoj? niezale?no?? tak wysoko, ?e nie wyobra?am sobie wi?kszej degradacji ni? taka, by mie? nad sob? kogo? kto nieustannie kierowa?by mn?, radzi? mi i poucza?, a nawet zbyt dok?adnie planowa? co mam robi?. Móg?by by? najm?drzejszym i najsilniejszym z ludzi – zbuntowa?bym si? i oburza? na taki nadzór. Wydaje mi si?, ?e takie uczucia s? silniejsze na Pó?nocy Anglii ni? na Po?udniu.
- Przepraszam bardzo, ale czy nie jest tak dlatego, ?e nie istnieje tu równo?? przyja?ni pomi?dzy klas? zarz?dzaj?cych a rz?dzonych? Poniewa? ka?dy cz?owiek musi sta? na nie chrze?cia?skiej, odosobnionej pozycji, zazdrosny o bli?niego, stale boj?c si? ograniczenia swoich praw?
- Ja tylko stwierdzam fakt. Przykro mi to mówi?, ale mam spotkanie o 8.00 i musz? przyjmowa? fakty takimi, jakimi s? dzi? wieczór, bez prób ich t?umaczenia. Oczywi?cie jest to oboj?tne dla okre?lenia jak teraz post?powa? w zwi?zku z nimi, jednak fakty musz? zosta? uznane.
- Ale – rzek?a Margaret niskim g?osem – mnie si? wydaje, ?e w ?wiecie to jednak ca?kiem co innego.
Jej ojciec da? jej znak, ?eby si? uciszy?a i pozwoli?a sko?czy? panu Thorntonowi. On jednak wsta? ju? i gotów by? do wyj?cia.
- Musi mi pani przyzna? racj? cho? w jednym punkcie. Daj?c silne poczucie niezale?no?ci ka?demu cz?owiekowi w Darkshire, czy mam jakiekolwiek prawo narzuca? mój punkt widzenia, mój sposób post?powania (czego sam osobi?cie wr?cz nienawidz?) komu?, tylko dlatego, ?e pracuje, ?eby sprzeda?, a ja gromadz? ?eby kupi??
- Bynajmniej – powiedzia?a Margaret, maj?c wyra?ny zamiar powiedzie? tylko tyle – bynajmniej, poniewa? ma pan okre?lon? pozycj?, poniewa? jest pan cz?owiekiem posiadaj?cym ogromn? si?? ludzi, którzy dla pana pracuj?, czy pan jej u?yje czy nie, i poniewa? pa?skie ?ycie i pa?ski maj?tek tak stale i dog??bnie jest z nimi powi?zany. Bóg tak nas stworzy?, ?e jeste?my od siebie zale?ni. Mo?emy ignorowa? nasz? w?asn? zale?no??, albo odmawia? sobie ?wiadomo?ci, ?e inni zale?? od nas bardziej ni? tylko w kwestii wyp?acania im tygodniówki, tak czy tak, kwestia pozostaje. Ani pan, ani jakikolwiek inny w?a?ciciel nie mo?ecie pomóc sami sobie. Najbardziej dumny i niezale?ny cz?owiek zale?y od wszystkich znajduj?cych si? wokó? niego, którzy niedostrzegalnie wp?ywaj? na jego charakter i ?ycie. I nawet kto? najbardziej odizolowany od tych wszystkich r?k do pracy w Darkshire, jest otoczony przez nie ze wszystkich stron, bo one równie? s? od niego zale?ne. Nie mo?e ich u?cisn??, bo jest jak ska?a, do której si? upodobni?.
- B?agam ci?, nie u?ywaj takich porówna? Margaret. Ju? raz to zrobi?a?. – powiedzia? ojciec u?miechaj?c si?, jednak zaniepokojony my?l?, ?e znowu obra?? pana Thorntona, co nie by?oby w?a?ciwe. Je?li chodzi o niego, to podoba?o mu si? tak d?ugo, jak d?ugo Margaret mówi?a, cho? to co mówi?a, tylko go zirytowa?o.
- Prosz? mi powiedzie?, panno Hale, czy pani daje na siebie wp?ywa? – nie, to nie jest dobre okre?lenie – czy pani ma ?wiadomo??, ?e pozostaje pani pod wp?ywem innych? Nie okoliczno?ci, ale tych, którzy pracuj? bezpo?rednio albo po?rednio? Czy oni pracuj? ?eby nawo?ywa?, zakazywa?, dzia?a? dla przyk?adu, albo by? prostymi, prawdziwymi lud?mi, wykonuj?cymi swoje obowi?zki niezachwianie, bez my?lenia czy ich zachowanie uczyni jednego cz?owieka pracowitym, a drugiego bezpiecznym? Dlaczego? Gdybym ja by? robotnikiem, by?bym 20 razy bardziej pod wra?eniem, wiedz?c, ?e mój pan jest uczciwym, punktualnym, szybkim, stanowczym we wszystkim co robi cz?owiekiem ( a ludzie s? ostrzejszymi szpiegami ni? lokajami), ni? z powodu, ?e si? wtr?ca, jakkolwiek by?by uprzejmy, w to co robi? poza moim czasem pracy. Nie mam zamiaru zbyt dok?adnie zastanawia? si? nad tym kim jestem. Ale wydaje mi si?, ?e wierz? w szczer? uczciwo?? moich ludzi, i w otwart? natur? ich sprzeciwu, w przeciwie?stwie do tego jak potraktuje si? masy w innych fabrykach, tylko dlatego, ?e oni wiedz?, ?e gardz? byle haniebn? korzy?ci?, albo podst?pnym dzia?aniem daleko bardziej ni? wynika?oby to z odbytych lekcji pod tytu?em „ Uczciwo?? jest najlepsz? polityk?” - ?ycie rozcie?cza s?owa. Nie, nie! Jakim jest si? panem, takim te? jest si? cz?owiekiem, bez wielkiego rozumowania na ten temat.
- Oto wielkie przyznanie si? – powiedzia?a ?miej?c si? Margaret – kiedy ja widz? ludzi gwa?townie i zawzi?cie domagaj?cych si? swoich praw, mog? bezpiecznie wnioskowa?, ?e ich pan jest tak samo nie?wiadom przyczyn ich ciepienia.
- Jest pani dok?adnie taka jak wszyscy obcy, którzy nie rozumiej? jak dzia?a nasz system panno Hale. Wydaje si? pani, ?e nasi ludzie s? jakimi? p?atnymi marionetkami, gotowymi, ?eby przerabia? ich na nasz? mod??. Prosz? nie zapomina?, ?e sp?dzamy z nimi mniej ni? jedn? trzeci? ich ?ycia. A pani wydaje si? nie dostrzega?, ?e obowi?zki fabrykanta s? daleko wi?ksze i szersze ni? tylko zatrudnianie pracowników. Mamy do utrzymania szeroki zakres handlu, czym torujemy drog? cywilizacji.
- Mam wra?enie, ?e – powiedzia? u?miechaj?c si? pan Hale – torujesz j?, tak bardziej w domu. Ci twoi ludzie w Milton to grupa szorstkich i barbarzy?skich jegomo?ciów.
- Owszem, tacy s? – odpowiedzia? pan Thornton – woda ró?ana nie jest dla nich. Cromwell zbi?by tu kapita? jako w?a?ciciel fabryki. Chcia?bym ?eby?my go mieli tutaj ?eby zako?czy? strajk.
- Cromwell to nie jest mój ulubiony bohater – powiedzia?a ch?odno – za to próbuj? pogodzi? pa?skie uwielbienie dla despotyzmu z szacunkiem do ludzkiej niezale?no?ci.
Zaczerwieni? si? s?ysz?c ton jej g?osu.
- Wol? by? niekwestionowanym i i nieodpowiedzialnym panem dla moich ludzi, w czasie kiedy dla mnie pracuj?. Natomiast po tym czasie nasze stosunki ko?cz? si?. Wtedy znowu szanuj? ich niezale?no?? tak samo jak moj? w?asn?.
Nie odzywa? si? przez nast?pn? minut?. By? zbyt zdenerwowany. Ale otrz?sn?? si? z tego, ?ycz?c panu i pani Hale dobrej nocy. Wtedy podszed? do Margaret i powiedzia? zni?onym g?osem:
- Tego wieczoru odezwa?em si? do pani zbyt porywczo, obawiam si?, ?e nawet niegrzecznie. Ale jak pani wie jestem nieokrzesanym fabrykantem z Milton. Wybaczy mi pani?
- Oczywi?cie – powiedzia?a, u?miechaj?c si? i patrz?c prosto w jego twarz. By?o w tym co? niepokoj?cego i przygn?biaj?cego, jak gdyby ca?a s?odka jasno?? jej oblicza, któr? zna?, znikn??a nagle pod wp?ywem pó?nocnego wiatru wywo?anego ich dyskusj?. Nie wyci?gn??a do niego r?ki, znowu odczu? to pomini?cie i z?o?y? je na karb jej dumy.
Offline
Ali, bardzo ?adny ten fragment.... wcale nie brzmi jak be?kot... prosz? siebie nie obra?a? na ?wi?t? noc....
Offline
O dzieki Alison za twoj trud. Sama widze, ze bylo pewnie trudno tlumaczyc, bo zawilosci dyskusji sa spore.
Jeszcze raz dzieki
Offline
Dziewczynki, z góry przepraszam, za be?kot jaki mi wyszed?, ale oni jakos tak ze sob? gadali, ?e ledwie nad??a?am o co im chodzi, a w niektórych momentach, do teraz nie nad??y?am :?
Jaki be?kot?...to cude?ko
Offline
Ali nawet nie wiesz jak poszerzasz moj? wiedz?... teraz film zaczyna tworzy? ca?o?? z ksi??k?...
Offline
No to moze opowiesz
![]()
Eee, to chyba na priva ;-)
No to pisz Masz maila mojego?
Offline
No to moze opowiesz
![]()
Eee, to chyba na priva ;-)
No to pisz
Masz maila mojego?
Podaje: przepisuj bo zaraz skasuje :
Przepraszam, ?e dopiero teraz odpowiadam - zapisa?am, kasuj :-)
Offline
A ja tego nie ogl?da?am
Buuuuuuuuuuuuuuuuuuu
Musze ca?y w?tek przeczytac i jako? powoli nadrobic
Offline
A ja tego nie ogl?da?am
![]()
Buuuuuuuuuuuuuuuuuuu
Napisz do mnie na maila, po ?wi?tach postaram si? temu zaradzi? :-)
Offline
„Buldog – czyli Higgins o Thorntonie”
- [...] wi?c mówi? „Hurra na strajk” a Thorntonowi, Slicksonowi, Hamperowi i tej ca?ej reszcie, pozwólmy si? przygl?da?!
- Thornton? – powiedzia?a Margaret – pan Thornton z Marlborough Street?
- Taaa, Thornton z Marlborough Mill, jak go nazywamy...
- On jest jednym z tych, z którymi tak walczysz? Jakim on jest typem pana?
- Widzia?a? kiedy? buldoga? Postaw buldoga na d?ugich nogach, ubierz w p?aszcz i spodnie, a b?dziesz mia?a Johna Throntona.
- No nie, - za?mia?a si? Margaret – nie zgadzam si?. Pan Thornton wygl?da ca?kiem zwyczajnie, nie wygl?da jak buldog z krótkim nosem i krzywym pyskiem.
- Przyznaje, ?e nie chodzi?o o wygl?d. Ale pozwól Johnowi Thorntonowi z?apa? jak?? wizj?, a uczepi si? jej jak buldog. Musia?aby? u?y? wide? ?eby go odgoni?. John Thornton to kto? kto wart jest tego, ?eby z nim walczy?. Slickson na przyk?ad, w tych dniach b?dzie mami? ludzi jakimi? obietnicami, a oni dadz? si? oszukiwa? pozostaj?c w jego mocy. Jest ?liski jak w?gorz, jak kot – ulizany, chytry i zawzi?ty. Walka z nim nigdy nie b?dzie tak uczciwa jak z Thorntonem. Thornton jest ostry i twardy jak ?elazny bolec w ci??kich wrotach – w ka?dym calu – buldog!
Offline
dzi?ki Ali
Offline
Alison dzi?kuj? za mi?y poranek z JT
Ja go jeszcze bardziej lubi?
Offline
Alison jeste? c u d o w n a!
Napracowa?a? si? tak bardzo dla nas.
Jak ju? b?dziesz mia?a Nas dosy? to daj zna?
Mo?e w ?wi?ta troch? poleniuchujesz, dobrze? I nie b?d? Ci zawraca? g?owy t?umaczeniami. S?owo.
Ale jak pi?knie si? czyta te Twoje t?umaczenia, dzi?kuj?. Sama rozkosz!
Przeze mnie musia?a? wczoraj wygl?da? tak:
Offline
Alison jeste? jedyna Zajrza?am tu na popraw? humoru (wczoraj st?uk?am sobie stop? i nie mog? chodzi?...) i takie cudne t?umaczenia widz?. Od razu mi lepiej!
Offline
Przeze mnie musia?a? wczoraj wygl?da? tak:
No prawie...;-)
Ale nie ze zm?czenia, tylko ten poprzedni fragment naprawd? sprawi? mi wiele trudno?ci i w?a?ciwie to nie podpisa?abym si? pod tym t?umaczeniem. Ta Gaskell pomijaj?c juz te tasiemcowe zdania, ?e jak cz?owiek czyta koniec, to ju? nie pami?ta o czym by?o na pocz?tku, cz?sto u?ywa ci?gów takich okre?le?, które po polsku w?a?ciwie znacz? to samo, albo maj? znaczenia niemal przeciwstawne, ?e u?ycie któregokolwiek z nich ca?kowicie zmienia sens zdania. Ufff... mam nadziej?, ?e dalej ju? tak nie b?dzie.
A ja dzi? te? mia?am marny dzie? Caitie. Bo par? dni temu mój pies rozwali? ?ap?, ?adnie si? goi?a, a wczoraj go nie upilnowa?am, rozliza? t? ran?, w nocy znowu, rano wygl?da?a potwornie, pojecha?am do weta, trzeba by?o szy? w pe?nej narkozie. ?azi teraz taki pijaniute?ki i nadziewa si? na ?ciany, ja si? pozby?am stówki, ca?e ?wi?ta b?d? siedzie? i pilnowa?, ?eby znowu nie zjad? tego opatrunku. Do bani to wszystko....
Ale na pocieszke musz? doda?, ?e mój syn ogl?da? wczoraj ze mn? Wichrowe Wzgórza i ku mojemu zdumieniu stwierdzi?, ?e bardzo mu si? ten film podoba?. Mo?e zmieni swoje dotychczasowe zdanie na temat tego co czytam i ogl?dam ;-)
No nic, wracam do mojej dro?d?owej baby, bo mi zaraz z michy zwieje.
Cieszcie si? ?wi?tami Dziewczyneczki Wy moje - Wasza Mamcia Przed?u?ona
Offline
Biedny psiulek, w pelnej narkozie...
Jak ja sobie przypominam swoje perypetie z moim pieseczkiem.....uff....
Mam malenka prosbeczke do Alison, bo sobie ukladam te pieknie tlumaczone fragmenciki w kolejnosci i wyszukuje w ksiazce te cytaty.
Na razie udalo mi sie je znalezc, ale tak na przyszlosc czy mozna by bylo prosic o dopisek, z ktorego rozdzialu kolejny fragmencik pochodzi?
Tak nam biednym laikom dla ulatwienia
Z gory dziekuje i przepraszam, ze glowe zawracam
Ali, moze sie jeszcze Twoj syn przekona do N&S
Offline
Z gory dziekuje i przepraszam, ze glowe zawracam
![]()
Ali, moze sie jeszcze Twoj syn przekona do N&S
Tak jest, a tych wstecz nie musz? uzupe?nia?? Ale na przis?o?? bed? pami?ta?.
Co do synusia, w?tpi?, bo chyba jest ju? uprzedzony, a ch?op uprzedzony to czarna kotara na mózgu, nic nie dociera... Dzi? mnie w sklepie opieprzy?, ?e chodz? po sklepie i nuc? "Look at me". Nie mog? si? uwolni? od tej piosenki, on niby jest przywyczajony do takich moich natr?ctw muzycznych, ale i tak si? wkurza jak tyle tego si? nazbiera ;-)
Chyba czuje si? opuszczony psychicznie, bo najpierw Rysiu, teraz pies jest pod specjalnym nadzorem. Tego ?adna ch?opina nie zdzier?y..
Offline
A to zdj?cia, jak filmowano ?nie?no bawe?niane piek?o
Fabryka w której by?a filmowana Mallborough Mill
Offline
Biuro Thorntona
Offline
Natkn??am si? na te zdj?cia na forum C19, robi?a je dziewczyna która by?a w zesz?ym roku w Hebden Bridge w grudniu zesz?ego roku. Odwiedzi?a wtedy fabryki, w których by?o filmowane N&S - Queen St Mill w Burnley i Dalton Mill w Keighley. Swoj? drog? to miasteczko Hebden Bridge wydaje mi si? znajome, pami?tam ?e w "Sparkhouse" pojawi?a si? ta nazwa
Queen St Mill in Burnley
Na ?cianie wisz? pami?tkowe zdj?cia z kr?cenia N&S
A to fabryka na zewn?trz
Dalton Mills, Keighley
Wej?cie do fabryki
Obok fabryki znajduje si? rzeka
Offline
Zmykam ju? do ?wi?tecznego zamieszania
I tylko ?wi?tecznie ?ycz? wszystkim wielbicielkom charyzmatycznego Thorntona kolejnych cudownych wra?e? z nim w roli g?ównej Sobie równie?
Offline
Tak jest, a tych wstecz nie musz? uzupe?nia?? Ale na przis?o?? bed? pami?ta?.
Alison, ja b?d? upierdliwa i poprosz? i o te wstecz - nie posiadam kni?ki w domciu... B?dzie to dla Ciebie du?y problem? Oczywi?cie nie musi to byc teraz.
Co do psa to bidaczek z niego. Mój nie dawno te? by? na lekach i tez obija? si? o ?ciany. Bo?e jak mi go ?al wtedyby?o...
Offline
Alison, ja b?d? upierdliwa i poprosz? i o te wstecz - nie posiadam kni?ki w domciu... B?dzie to dla Ciebie du?y problem? Oczywi?cie nie musi to byc teraz.
Co do psa to bidaczek z niego. Mój nie dawno te? by? na lekach i tez obija? si? o ?ciany. Bo?e jak mi go ?al wtedyby?o...
Nie, to nie problem, zaraz si?d? i to zrobi? jeno odparuj?. Ta moja bida jest taka bezw?adna, ?e w?a?nie zla?a si? w koszu, przela?a na wylot ca?e wczoraj kupione nowe legowisko, zala?a mi pó? wysprzatanego przedpokoju, do tego znowu rozszarpa? opatrunek, na szcz?scie szwów nie ruszy?. Ale b?dzie karuzela... :-( teraz pralka ?omocze, bida le?y w kaga?cu, a mnie sie ju? ?y? odechcia?o....
Najlepsze lekarstwo na takie nastroje - film albo ksi??ka i s?ownik...
Offline
Wątek Zamknięty
Strony: 1 … 62 63 64 65 66 … 96