Strona po¶wiecona Jane Austen
Nie jeste¶ zalogowany.
Ignis łacińska wersja mojego imienia - Iga, znaczy ,,ogień"
Offline
Teofano lub Teophano (ur.956, w Konstantynopolu, zm. 15 czerwca 991 w Nijmegen), księżniczka bizantyjska, żona cesarza Ottona II
Była krytykowna za dekadencję, która przejawiała się w codziennych kąpielach i wprowadzeniu w Niemczech zwyczaju noszenia luksusowych szat i biżuterii. Przypisuje jej się wprowadzenie w Europie Zachodniej zwyczaju używania widelca. Kronikarze opisują poruszenie jakie wywołała, gdy zaczęła używać złotego podwójnego szpikulca aby podawać jedzenie do ust, zamiast jeść przy użyciu rąk, jak to było w zwyczaju.
Thietmar tak opisał Teofano:
„ Choć Teofano wÄ…tÅ‚Ä… byÅ‚a z uwagi na pÅ‚eć swojÄ…, to jednak odznaczaÅ‚a siÄ™ pewnÄ… odwagÄ… i — co jest rzadkie u Greków — miaÅ‚a ujmujÄ…cy sposób bycia.
MÄ™skÄ… zgoÅ‚a opieka otaczaÅ‚a paÅ„stwo swojego syna, popierajÄ…c we wszystkim sprawiedliwych, Å‚amiÄ…c zas i do strachu doprowadzajÄ…c tych, co gÅ‚owÄ™ podnosili.”
Lubie takie babeczki, mające głowę na karku i charakter. :-)
Offline
Armalkolit to minerał księżycowy znaleziony w skałach przywiezionych przez załogę Apolla 11. Jest akronimem nazwisk astronautów: Armstronga, Aldrina i Collinsa (skąd ja znam to nazwisko? ) Znalazłam ten wyraz podczas przeglądania Słownika Wyrazów Obcych Kopalińskiego. Co jak co, ale ten słownik można przeglądać z zainteresowaniem. Jest to najlepszy słownik jaki w życiu miałam! Choć oczywiście to tylko słownik
Offline
a mój pochodzi z sagi o ludziach lodu
" Villemo - kobieta bez zachamowań, dążąca do celu, ale kochająca rodzinę.
Villemo należała raczej do dobrych ludzi , choć była lekko dziką osobą......jak większość Ludzi Lodu kochała zwięrzęta.....w jej żyłach płynęła tzw ,,gorąca krew" . Poza tym była dość inteligentną osobą......żyła marzeniami.....Choć z pozoru delikatna była kobietą niezwykle silną psychicznie i fizycznie......często miała szalone pomysły. Gdy sobie coś postanowiła twardo do tego dążyła...... "
- to troche tak jak ja
Offline
Witaj Villemo! Jednak Twoja imienniczka z Ludzi Lodu miała też trochę mocy , tej czarodziejskiej mocy ludzi lodu .A tak w ogóle to chyba jesteś jedna z nielicznych fanek JA czytających norweskie sagi.Czy ten rodzaj literacki w Polsce cieszy się popularnościa? Nie wiem, ale ponieważ nie ma u nas tak znakomitych jak w Norwegii warunków do czytania ( noc i szarość przez prawie kwartał) to pewnie i sagi nie cieszą się popularnościa.A tak na marginesie kiedy przejeżdża sie przez gory Dovre własnie w Norwegii w pochmurny , jesienny dzień , kiedy sa tylko czarne skały , osuwiska kamienne i zadnych ludzkich osad , to ma sie wrażenie ,że za chwilę ożyją ludzie lodu.
Offline
witaj czytelniczko tak miała moc ludzi lodu. Zanim zaczełam czytac JA to moja przygoda z książką zaczeła sie właśnie od sagi o Ludziach Lodu, dlatego pozostał mi sentyment. U mnie w rodzinie wiekszość kobiet przeczytała sage i tą i inne jak również czytają JA. oj sa warunki do czytania przynajmniej dla mnie, wieczorami raczej jestem w domu z dziećmi, wiec jak tylko moge to czytam, czasem nawet do późna w nocy . Bardzo chciałabym zobaczyć Norwegie, własnie góry, fiordy, odwiedzic te wszystkie opisane miejsca... ech... może kiedyś mi sie uda. Zazdroszcze Ci takich klimatów pozdrawiam serdecznie.
Offline
Dlaczego nielicznych? Z moich wiadomosci wynika, ze blisko 90% fanek JA nie tylko czytalo, ale nadal fascynuje je SoL
Offline
Tez tak mysle, bo ja do dzisiaj mam w domu ponad polowe SOLL i SOC
Offline
A ja nie czytałam (ten zarumieniony)
I pewnie nie przeczytam prędko, bo całej nie kupię a nie mam od kogo pożyczyć.
Offline
a biblioteka? Ja tez nie mam calosci - jakos zawsze mialam kolezanke pod reka, teraz wole czytac wybrane czesci (bo niektore sa zenujace...)
Offline
tak z tego co pamiętam to też wole wracac tylko do niektórych części, pozatym teraz nie mam juz tyle czasu na czytanie co kiedyś, a lubie czytac książki za jednym zamachem, nie odrywając sie a teraz jest to mało mozliwe. Wiec przeczytanie wszystkich 40 części graniczy prawie z cudem. Tak naprawde jak zaczynałam czytać SOL to niewiedziałam do końca ile bedzie części i też pożyczałam ale szło to raczej na bieżąco.
Offline
Ale te z Villemo to jedne z moich ulubionyc - bardzo lubie te postac. Ma w sobie wiele optymizmu, radosci zycia i takiej zarazliwej energii.
Lubie tez Sol - ale to ostrozna sympatia (zbyt wiele podobienstwa w sobie dostrzegam),
Z meskich postaci to chyba glownie Tengela i Heikego - za sile.
Offline
tak te z Villemo też najbardziej lubie - co widać po moim niku
lubie też Tengela i Dominika, chyba najbardziej za ich miłość.
Sol też wywarła na mnie duże wrażenie, ale ona była troche niebezpieczna.
jeszcze Vanja,Niklas,Shira,Ingrid,Irmelin
Offline
Ingrid nie lubie -W ogole to jest ten sam typ bohaterki: Sol-Villemo-Ingrid. Dzikie, z olbrzymim apetytem na zycie, żądzą przygód. Villemo wyróznia jedynie... ucywilizowanie? W przeciwienstwie do Sol, czy Ingrid, Villemo jako jedyna byla chyba naprawde wychowywana, w pelnym tego slowa znaczeniu. Miala ojca o silnej osobowosci, ktory wzbudzal w corce nie tylko milosc, ale i autorytet. Tengel byl zbyt zajety Silije i mlodszymi dziecmi by moc w pelni wychowac Sol. Nie zdolal wzbudzic pelnego autorytetu, jakiego potrzebowala Sol. A Ingrid? Alv był zbyt słaby jak na potrzeby swojej corki. Mial jej bezwzgledna milosc, ale nie mial ani odrobiny szacunku. pewnie dlatego Villemo jest taka, a nie inna - ma temperament, ale otrzymala od rodziców bezcenny dar - miłość i jasno wytyczone granice. Inna rzecz, ze w jej przypadku dziedzictwo nie jest obciazeniem - jest przez to latwiejsze do okielznania. Ale jednak Ingrid, chociaz to postac z jednej strony podobna do Sol, to jednak Sol miala duzo wiecej ciepla, wdzieku i tak naprawde byla duzo bardziej sympatyczna.
Dominik jest dla mnie zbyt powazny i stateczny - nie dociera do mnie. Tak jak i ta jego milosc, taka przegadana. A Tengela i Heikego lubie wlasnie za sile walki z wlasnymi demonami - im tak naprawde bylo najtrudniej (chociaz Tengelowi bardziej), bo w dziecinstwie nie mieli oparcia.
Ostatnio edytowany przez AineNiRigani (2009-10-30 21:32:45)
Offline
hmm... czytałam sage z jakieś 15lat temu i chyba aż tak dużo nie pamiętam. Pamietam imiona i postacie, które wywarły na mnie duże wrażenie. Ale może warto przeczytać niektóre tomy jeszcze raz, żeby móc sie w pełni wypowiedzieć. Jednak Dominik kochał Villemo od początku, niewiem czy była to miłość przegadana, bo przecież rodzice starali sie za wszelka cenę ich rozdzielic, może dlatego, że ciągneła sie tyle tomów? Wydaje mi sie , że to on starał sie być tym rozsądnym. Ale w końcu poległ
a co do Ingrid to ja ją lubie, może właśnie dlatego, że jest podobna do Sol, że to ten sam typ co Villemo, chociaz masz racje, że ona była łagodniejszym wydaniem
Wątpliwości nie ma co do Tengela, a historia Heikiego jakos mi nie utkwiła w pamięci
A jeśli chodzi o wychowanie Sol, to rzeczywiście cieżka sprawa, tym bardziej, że Silje znalazła ja bodajże w wieku 5 lat, gdy samia miała zaledwie 17? nie ma wiec co sie dziwić... jak w końcu mieli tą swoją lipowa aleje to ile lat mogła mieć Sol? a było tyle innych spraw do zrobienia.
Offline
Widzisz, ja zwrocilam uwage na to, ze
A co do Sol - niezaleznie od wieku Silije byla dla Sol tym, czym Alv dla Ingrid - rodzic, ktorego kochaly bezwarunkowo, ale nie mialy wobec niego szacunku. Juz Charlotta miala wiekszy autorytet niz Silije Tak naprawde Sol odrobine szacunku zywila jedynie do Tengela - bo wiedziala, ze on ma moc i jest tak naprawde silniejszy od niej. Nie rozumiala tylko, ze to wlasnie mala Silije daje mu te sile i ze powielajac schemat Hanny sama sie jej pozbawia. Hanna i wszyscy dotknieci byli slabi i chyba zawsze zdawali sobie z tego sprawe, tylko nie wiedzieli, co jest przyczyna tej slabosci. A tak naprawde chodzi o to, ze idac sladami Tengela Zlego nigdy nie mogli posiasc ten sam pulap bezwzglednego zla, co on. Mogli byc jedynie mizernymi kopiami, jego karykaturami i to czynilo ich słabymi, bo kopia to nie oryginal. Jedynie przeciwstawiajac sie mu mozna bylo osiagnac wielkosc - bo nawet przegrana udowadnia, ze ich wielkosc nie wynika z kleski, ale z faktu, ze stanowi sie zagrozenie dla zła. Bezwiednie walczac z przedstawicielami wlasnego rodu, Tengel Dobry udowodnil, ze jest duzo silniejszy od Hanny, nawet jesli ta druga nigdy nie potrafilaby sie do tego przyznac. A Sol nie wiedziala, ze zarowno Tengel, jak i Silije daja jej bron, by osiagnąć rownie wielka sile - gdyby sie tylko na nia otworzyla. Jednak przy swojej wielkiej sile, Tengel byl rowniez mlodym facetem, w dodatku beznadziejnie zakochanym. Przeciez na swoj sposob wszystkie dzieciaki wychowywaly sie samopas - Silije w ogole nie potrafila sobie z nimi tak naprawde poradzic, one czuly olbrzymi respekt wobec ojca, ale przy odrobinie sprytu mozna bylo bardzo szybko dostrzec, ze granice sa dosc plytko zarysowane i bardzo latwo je przekraczac. Liv i Dag nie odczuwali potrzeby by to robic, natomiast Sol tylko po to zyla - by przekraczac wszelkie granice. W zasadzie dzieciaki zaczely byc wychowywane dopiero wowczas, gdy opieke nad nimi (w sensie nauki i wpajania norm i zasad) rozpoczela Charlotta.
A co do panow - oboje: i Tengel i Heike byli wychowywani przez najwazniejszy dla dziecka czas w pelnej nienawisci i oboje mieli duzo trudniejsze zadanie niz Ingrid, Sol, Benedicte, czy Tova. Tengel mial jednak starsza siostre, Heike nie mial nikogo przez 5 lat, w ktorych kształtuja sie uczucia wyzsze. Jedynie ochrona alrauny sprawila, ze Solve go nie zakatowal. Przez 5 niemal lat byl zamkniety w klatce jak zwierze i traktowany gorzej niz zwierze (bo do nich nawet dotknieci zywili sympatie). Dopiero potem zaznal milosci i ciepla. W zasadzie wiekszosc dotknietych ciagle czegos szukala - i moim zdaniem chodzilo im o wewnetrzne poczucie sily. Ci, ktorzy szli za glosem zla - ciagle sie miotali, szukali czegos i mimo przekonania o wlasnej wyzszosci, ciagle mieli poczucie nizszosci i kompleksy wobec Tengela Zlego. Ci ktorzy oparli sie pokusie czynienia zla - odnajdywali sile i spokoj w ukochanej osobie, bo po prostu przestali odczuwac potrzebe dalszego szukania. W oczach ukochanych byli najwazniesi na swiecie, kompleksy po prostu znikaly. Tengel Zly? A kij mu w oko!!
Uff, ale filozofii na temat fikcyjnych postaci mi sie zachcialo
Offline
filozofii i dogłębnej analizy
jak tak piszesz to coraz wiecej faktów mi sie przypomina
jednak ta moja pamięć jest zawodna...
pozaty nie spodzieałam sie absolutnie, że znajde na tym forum kogos kto tak dokładnie zgłębił historie ludzi lodu.
W wiekszości sie z Tobą zgadzam.
Chociaż nie do końca jestem przekonana o miłości Sol do Silie. Czy można kogoś kochać i go niesznować? wydaje mi sie, że to zawsze idzie w parze.
Wszyscy dotknięci po prostu potrzebowali miłości i to takiej wielkiej, żeby mieć siłe. Tak zresztą jak napisałaś. A jeśli jej nie znaleźli to nie mieli siły walczyć z dziedzictwem.
Chociaż Tengel dobry wcale nie chciał tej miłości i nie chciał dalej przekazywać swojego dziedzictwa a jednak znalazł siłe , żeby odwrócić sie od zła zanim jeszcze spotkał Silje.
Offline
A i owszem - mozna kogos kochac i go nie szanowac, szczegolnie gdy mowimy o relacjach rodzic-dziecko, a takie przeciez laczyly Sol i Silije. W koncu nie bez przyczyny mowi sie, ze dojrzewanie to okres, w ktorym zaczynamy miec problem z rodzicami Dodam, ze mozna kogos kochac, ale go nie lubic, mozna kogos lubic, ale nie kochac. Autorytet zyskuje sie za cos, pod jakims warunkiem, milosc zawsze jest "pomimo" - to jest ta zasadnicza roznica.
To nie jest tak, ze sila dotknietych plynela z milosci - chociaz na swoj sposob jest to prawda, ale milosc dajwala sile kazdemu, bez wzgledu na to czy byl dotknietym, wybranym, czy zadnym z nich. W przypadku dotknietych milosc po prostu dawala mozliwosc wyboru, pokazywala, ze mozna zyc inaczej, ze tak naprawde to jedynie kwestia wyboru odpowiedniej sciezki. I dopiero, gdy tego wyboru dokonywali - dawala sile i moc przeciwdzialania przeklenstwu, stanowila dalszy drogowskaz. Przeciez Solve, Kolgrim, Trond, Sol byli bardzo kochani przez cala rodzine i ludzi wokolo, ale podjeli decyzje. W swoim przekonaniu lepsza i sluszniejsza niz Tengel Dobry, Heike, czy Tova. Nie jestem przekonana co do tego jaka decyzje podjela Ingrid, natomiast Tula była tak naprawde zbyt słaba by jakakolwiek decyzje podjac. W calej sadze przewija sie motyw tego jaki "spadek" wewnetrzny pozostawili swoim dzieciom rodzice, jaka broń. Tula nie dostala na przyklad zupelnie nic - miala chyba najbardziej bezbarwnych, nieudolnych i nieporadnych rodzicow z calej rodziny Ludzi Lodu. Na szczescie miala Heikego, ktory w pewnym momencie mogl jej dac to, czego oni ja pozbawili, ale tez Heike byl zbyt delikatny, by przeprowadzic w pelni stanowcze kroki.
A co do Tengela - on mial w sobie najwieksza sile, bo przeciwstawil sie dziedzictwu sam, ale i tak sie szalenie miotal. Nie wiadomo jak potoczylyby sie jego losy, gdyby pozostal sam do konca zycia. Moim zdaniem przegralby walke, albo popelnilby samobojstwo w momencie gdyby zauwazyl, ze przegrywa. Silije i dzieci dali mu te sile, ktora okrzepla, te, ktora pelnila funkcje latarki, ktora podswietlal sobie droge w ciemnosciach. Moim zdaniem milosc dawala wszystkim dotknietym osiagalny cel w zyciu - w przeciwienstwie do tych, ktorzy poszli sciezka Tengela, ktorych cel z gory skazany byl na niepowodzenie. I chyba wlasnie to - milosc, rodzina, czyli ten cel, ktory dawal jednoczesnie stabilizacje i spokoj, dawal im te sile, ktorej nie mogli osiagnac "zli" dotknieci. Jakby to ujac - ich cele byly mierzalne i wykonalne, bo kazdy mogl byc przynajmniej tak samo dobry lub nawet lepszy niz Tengel Dobry. Nikt jednak nie mogl byc az tak bezgranicznie zly, jak Tengel Zly - i to sprawialo, ze juz w chwili podjecia decyzji zaraz na starcie "zli" dotknieci byli skazani na porazke. Paradoksalnie
Ostatnio edytowany przez AineNiRigani (2009-11-03 19:16:16)
Offline
może i tak w skrajnych przypadkach. Okres dojrzewania jest ciezkim okresem zarówno dla rodzica jak i dziecka, ale wtedy ono chyba myśli, ze nie kocha, w tej burzy hormonów, konfliktów... no niewiem, tak mi sie wydaje, ze wtedy jest wiecej złych uczuc i może jest tylko ta wiedza, że tak powinno być, ze powinno sie kochac bo to rodzic. a w dorosłym życiu to już chyba szacunek sie pojawia też, bynajmniej do wiekszości i nie mówie o patologi oczywiście i o tych rodzicach którzy nawet na miłość nie zasługują, ale wiekszość przecież zasługuje.
Mam wrażenie że musze bardzo precyzowac swoje wypowiedzi bo inaczej zostanie to nie daj boze opacznie zrozumiane.
a nie jestem az taką pisarką jak Aine, i chyba nie potrafie tak obronić swojego zdania.
Ostatnio edytowany przez villemo (2009-11-17 14:20:55)
Offline
Szacunek do rodzicow i owszem, przychodzi z czasem, ale w sumie na niego tez trzeba sobie zapracowac. Sol zbyt mlodo umarla, by docenic Silije, traktowala ja troszke z gory, z miloscia, ale i politowaniem, jako kogos "nizszego" od niej i Tengela (pycha jest rowniez domena ludzi mlodych o silnym charakterze ). Jednakze Tengel mial i milosc i wielki autorytet u wszystkich dzieci, nawet jesli jego uwaga byla rozproszona.
I wlasnie dlatego lubie Sol - gdyby bylo jej dane dorosnac, zakochac sie i byc kochana, zaznac macierzynstwa w normalnej formie - pewnie do milosci wobec Silije doszedlby jeszcze szacunek. Ingrid miala niejako te szanse, ale jej pycha byla zbyt silna. Kochala ojca, ale nie liczyla sie nigdy z jego zdaniem. Po prostu go nie szanowala. To, co u Sol bylo wesole, beztroskie i czesto lekkomyslne, u Ingrid bylo to zazwyczaj wyrachowane i przemyslane. Inna rzecz, ze jednak zostaly wychowane w innych czasach, sol w dziecinstwie zbyt wiele smierci widziala, zbyt mocno sie o nia otarla, a i wplyw Hanny odcisnal na niej swoje pietno. Smierc i jej zadanie staly sie dla niej czyms powszechnym i tak je traktowala - chyba dlatego tez zabicie kogos nie bylo nieetyczne - ot usuniecie przeszkody na drodze. Dla Ingrid pozbawienie zycia nie bylo nigdy czynem bezmyslnym, zawsze bylo swiadomie podjeta decyzja, wbrew wpojonej etyce postepowania. I zawsze byl to czyn z premedytacja.
Offline
oczywiście, że trzeba zapracować. Chyba po raz pierwszy mamy w czymś podobny chociaz pogląd
Sol była ciekawa postacią, Ingrid była nieco inna, ale jak napisałas miała też inne srodowisko inne doswiadczenia, a to przecież też nas kształtuje. Może gdyby przeżyła to co Sol i żyłaby w tych samych czasach, byłaby taka sama.
A ja i tak lubie najbardziej Villemo
Offline
hmm?
Offline
skoro tak mówisz
Offline