Strona po¶wiecona Jane Austen
Nie jeste¶ zalogowany.
Watpie, zeby w tamtych czasach, kobiety (i to z nizszej sfery) byly na codzien idealnie ufryzowane, ubrane itd.
Jeżeli masz na myśli panią Bennet i jej córki - to nie zgodziłabym się, że one były z "niższej sfery", chociaż nie należały do arystokracji, jak Darcy i jego ciotka. Poza tym mogły dbać o swój wygląd bez ryzyka, że im się fryzura zniszczy przy sprzątaniu, czy gotowaniu,bo tym się nie zajmowały. Dlatego rażą mnie w filmie te wygniecione "kreacje" Keiry i jej rozwiane włosy.
Offline
Niechlujstwa nie lubię więc bałagan w obejściu i domu bardzo mnie raził i ta świnia maszerująca przez środek mieszkania. Okropność!
Co do fryzur i strojów to mam wrażanie, że właśnie w ten sposób twórcy chcieli nam to trochę uwspółcześnić. Fryzura Darcyego bardzo modern, a kolory ubrań (szarości i brązy) to przecież kolory sezonu.
Poza tym nie wiem czy wiecie,że Keira w trakcie zdjęć ścięłą włosy na potrzeby innego filmu i kilka tygodni przed końcem zdjęć dopinano jej koczka, co niestety czasami widać gdy na karku sterczą jej króciótkie włosy równo przycięte.
Offline
Fryzura Darcyego (oczywiscie w wersji z 2005 ) to jeden z najgorszych elementow jego wygladu, moim zdaniem oczywiscie
Offline
Fryzura Darcyego (oczywiscie w wersji z 2005 ) to jeden z najgorszych elementow jego wygladu, moim zdaniem oczywiscie
Jak na potrzeby epoki to niechlujny ci on jest niemożebnie, ale jak porównam jego zdjęcia w cywilu... to wolę zdecydowanie tę Dumową niechlujność. A i tak rekord "fryzurowy" pobił facet mieszkaniec Meryton, który oznajmia pani i pannom Bennet, że do Netherfield powraca pan Bingley. Ten to ma na głowie wronie gniazdo! Wygląda jakby nie widział grzebienia od dnia narodzin, a jakimś młokoskiem bynajmniej nie jest. Przyrzyjcie się! Naprawdę warto! :-)
Offline
O tak Gosiu, to musze Ci przyznac. Fryzura troszke dziwna, w ogole moze wybralabym innego aktora, chociaz ten ma w spojrzeniu to malutkie cos...
Jesli natomiast chodzi o te "niechlujne" ubrania, to sama nie wiem jak to bylo naprawde w tamtych czasach. Ostatnio stalam sie wieksza realistka, wiec pewnie dlatego wydaje mi sie, ze nie bylo w tej epoce az tak cudownie, jak w naszych marzeniach, czy nawet w ksiazkach Chociaz, kto wie... Niektore z Was znaja sie z pewnoscia bardziej, wiec w tej kwestii nie bede sie na pewno sprzeczac.
Offline
Ostatnio stalam sie wieksza realistka, wiec pewnie dlatego wydaje mi sie, ze nie bylo w tej epoce az tak cudownie, jak w naszych marzeniach, czy nawet w ksiazkach
Z pewnoscia tak. Ale wszystko co minelo, pokrywa sie lekka mgielka.
A my w ogole wyobrazamy sobie, ze w XIX wieku to same biale dworki i pieknie ubrane panie, a przeciez roznie bywalo i chlopi panszczyzniani tez byli i to w wiekszosci niestety ...
Ale przyjemniej ogladac dworki i bogaczy
I nie marze zeby sie znalezc w tamtych czasach, no bo co od kobiety zalezalo? Niewiele ...
Offline
A my w ogole wyobrazamy sobie, ze w XIX wieku to same biale dworki i pieknie ubrane panie, a przeciez roznie bywalo i chlopi panszczyzniani tez byli i to w wiekszosci niestety ...
Przepraszam że tak historycznie strzelą, ale mniej więcej w tym samym czasie we Francji 99% społęczeństwa to był ten słynny stan III. Arystokracja i duchowieństwo to zaledwie 1 %
U nas w Polsce było podobnie.
Offline
Kiedys, mialam chwilowe marzenia aby znalezc sie gdzies w czasach rycerzy - wiecie np. Troja, uniesienia, milosc, ale moj Kochany bardzo szybko mi to obrzydzil - nieumyci, smierdzacy faceci, wszedzie gowna i choroby. To fakt
Wiec moze niech te cudowne wydarzenia, wyglad bohaterow i milostki, pozostana w sferze marzen... ach, mam ochote poczytac ksiazki z tego wszystkiego i przeniesc sie gdzies na troche, ale nie moge na razie - obowiazki
Offline
w żadnej epoce nie było fajnie...chyba,że było się w fajnym położeniu (zz bogaty mezem itp;-)
Mimo ze marudzimy o tych naszych czasach uwazam je za wyjatkowo humanitarne.....jesli chodzi o Europe Ameryka itp...bo Afryka niestety nadal odbiega od nas o jakies 120 lat :-(
Offline
Nawet wczoraj zastanawialam sie nad Afryka, bo jakis gilm byl w tv. Z jednej strony tragedia, bo hiv, inne choroby, glod, ubostwo, ale gdyby tego nie bylo, to zobaczcie, jedyne takie miejsce, gdzie zdecydowanie rzadzi natura, gdzie swiat nieskazony cywlilizacjia...
wiecie, nie wiem jak Wy, ale ja mam dosc tego halasu miasta, dosc tego wszystkiego czasem. potrzebuje spokoju... zdaje sobie sprawe z wojen jakie mialy miejsce, ze bylo niebezpiecznie itd, ale wszedzie cisza, spokoj...
Offline
echh.....nie byłabym taka pewna.Niestety tam rządzą koncerny i wielcy tego swiata ktorzy w Afryce montuja z cywilizacji zachodu to co najgorsze. Wedlug badan mimo udzielania wielu kredytow i umozenia innych Afryka potrzebuje ponad 120 lat żeby dogonić nasz obecny poziom.....dla mnie to śmiechu warte , bo to farsa te kredyty,wszyscy doskonale wiedzą o co chodzi...diamenty i inne złoża.....
Moje drogie ale to nie miejsce na wynurzenia politologiczno-kulturowe,w koncu odbieglysmy chyba sporo od tematu.A propos ciezkosci zycia w danej epoce proponuje zalozyc nowy temat
Offline
A mi sie przypomina taka piosenka zespołu "Pod Budą":
"Więc Ci dziękuję losie chodźby tylko za to ,
że nie musiałam sie urodzic pod wulkanem,
że średni u nas klimat i przeciętne lato
ale dzieciaki są przeważnie roześmiane..."
Offline
idealne podsumowanie tematu pobocznego i jeszcze
wszedzie dobrze, ale w domu najlepiej
poza tym, a propos przeniesienia sie w inne epoki, to aktorzy maja swietnie - dzieki ekranizacji mogli poczuc sie jak w tamtej epoce - i wyszukane slowa, i wrzosowiska, i bale
Offline
Ten zawod stwarza takie mozliwosci, zwlaszcza dla kogos kto lubi przebieranki.
Ale jak mysle, ile oni musza czekac na kolejne ujecia i ile powtarzac jedna scene, to mniej im zazdroszcze.
Offline
Fryzura Darcyego bardzo modern, a kolory ubrań (szarości i brązy) to przecież kolory sezonu.
Szkoda, że nie "modern" odnośnie okresu, w którym dzieje się film - tutaj mam wrażenie, że autorzy poprzedniej adaptacji znacznie lepiej odrobili lekcje.
Podobnie kreacje Keiry - w Anglii tamtych czasów powszechnie noszono suknie w jasnych barwach, przeważnie z muślinu lub drukowanej bawełny. Może trudno było je utrzymać w tanie niepogniecionym, ale bynajmniej nie przypominały łachmanów.
Offline
No coz, obejrzalam DiU 2005 ponownie, tym razem w domu na malym ekranie
Oczywiscie wszelkie odejscia od powiesci, tudziez paradujace swinie, jakos przelknelam, choc nie powiem, pare razy mna zatrzeslo, ale zaraz trzezwo pomyslalam "Nic to! Wytrzymaj!"
Przyjrzalam sie paru scenom, na inne spojrzalam nowym okiem.
W tym filmie oczywiscie najwieksze wrazenie robia zdjecia i muzyka.
Swietny motyw przewodni, az chcialoby sie go zagrac (oczywiscie jak by sie umialo )
Tych pieknych zdjec krajobrazowych i we wnetrzu troche mi w "kultowej" wersji DiU z 1995 brakowalo.
Co do pary glownych bohaterow - te same uwagi. Keira strasznie wysuwa szczeke, i czasem glupio sie smieje, a Matthew zwlaszcza na poczatku drazni mnie fryzura i mina, potem juz jest jakos z tym lepiej.
Keira ani razu chyba nie ma na glowie nakrycia glowy.
Sukienki wszystkich dziewczat wygladaja jak brudne Å‚achmany, co jest nie do przyjecia.
Ulubione swoje sceny wymienilam juz kiedys i to sie potwierdzilo.
Scena koncowa bardzo romantyczna i dlatego im odpuszczam (bo realizmu w tym za grosz), ale niech im tam bedzie ...
Slowem film przyjemny, i przyjemnie popatrzec, choc jak dla mnie tylko Colin, i jeszcze raz Colin ... oraz Jennifer Ehle.
P.S. Jest juz pozno, wiec jak jeszcze cos mi w glowie zaswita, to napisze jutro.
Offline
Duży wątek, a ja w nim dopiero pierwszy raz ze spóźnionymi przemyśleniami - wybaczcie :-)
Dziś byłam drugi raz w kinie na "DiU", więc mogłam już bez elementu zaskoczenia wszystko dokładnie obserwować. I co mogę powiedzieć - "moje uczucia się nie zmieniły" ;-) Nadal oceniam film bardzo, bardzo wysoko, chyba jeszcze lepiej niz za pierwszym razem. Fakt - niektóre wątki okrojone (ale Wickhama i tak nie cierpię, więc dobrze, ze było go mniej), Keira nie pasuje do ideału urody tamtych lat, dom Bennetów z przodu prezentuje się ok, ale juz z tyłu... (a może to i dobrze, że nie ma wyidealizowanych "okoliczności przyrody"?).
Za pierwszym razem oszołomiły mnie cudowne krajobrazy, muzyka, skupiłam się na szukaniu różnic między filmem i powieścią. Teraz - rozkoszowałam się wyszukiwaniem drobiazgów w poszczególnych scenach, a przede wszystkim - aktorstwem. Drugi plan - doskonali Donald Sutherland i Brenda Blethyn pokazali niesamowite mistrzostwo, Judi Dench - czy ona się trochę nie powtarza z tymi rolami zaciętych, dumnych kobiet bez cienia uśmiechu ("Zakochany Szekspir", "Kroniki portowe", także w Bondzie) - co nie zmienia faktu, że jest idealną Lady Katarzyną. Tom Hollander - Mr Collins całą gębą. Jena Malone - idealna Lydia - irytująca, głupiutka, pusta, bezpodstawnie zarozumiała. Caroline Bingley w interpretacji Kelly Reilly jest odpowiednio nadęta, złośliwa, zarozumiała i ma śliczne suknie - trochę jej było za mało w tej ekranizacji. Simon Woods i Rosamund Pike moim zdaniem nie porażają, ale w powieści też odbieram Jane i Bingleya jako dość bezpłciowych - więc tu niezbyt było co grać. Jane jest piękna, ma ogromne oczy, nieskazitelną skórę, rzeczywiście zewnętrznie najbardziej udana córka Bennetów :-) No ale przecież i tak czytamy i oglądamy tę historię głównie z powodu Lizzy i Darcy'ego :-) Keira Knightley na pewno nie ma dużego warsztatu aktorskiego (bo i skąd), gra raczej emocjami, ale jest odpowiednio świeża, inteligentna, dziewczęca - i przemiana jej uczuć jest zauważalna. Podoba mi się. Kiedy zobaczyłam pierwszy raz jakieś zdjęcie z nowej "DiU" z Matthew Macfadyenem, to w ogóle nie zwróciłam na niego uwagi, pomyślałam jedynie, że żałuję, że jakiś taki mało przystojny jak na TAKIEGO bohatera. Ale po zobaczeniu filmu - przyznaję całkowicie rację reżyserowi, genialny krok obsadowy. Darcy Macfadyena jest dumny i zarozumiały (jak na balu w Meryton, gdy patrzy na wszystkich z góry, lekko znudzony), na początku nieprzystępny, potem coraz bardziej pokonujący swoje uprzedzenia, pokazujący, że za maską kryje się bogate wnętrze. Niesamowite, jak MM zagrał te zmiany - jak mu np. łagodnieje twarz, kiedy widzi Lizzy w Rosings, jakie zmienne emocje targają nim w scenie pierwszych oświadczyn. I chwała Bogu, że nie jest typowym przystojniakiem - ma nieco chmurną urodę, głębokie spojrzenie i głos, którym może oczarować chyba każdą kobietę. Mnie oczarował całkowicie - Matthew jako Darcy i cały film.
Offline
Myślałam, że mi przeszło, ale nic z tego :oops: Jestem absolutnie oczarowana, oszołomiona, urzeczona filmem, obsadą, scenerią....no i oczywiście JA. Jest mnóstwo szczegółów (ukradkowe spojrzenia, mimika, dłonie...) które sprawiają, że to jest jednocześnie magiczne i takie ludzkie...emocjami możnaby obdzielić z 10 filmów
<big, big sigh>
Offline
No i wreszcie przyszedł czas i na mnie.
Wczoraj ściągnęłam film. Jeszcze oryginalny , ale co mi tam - już obejrzałam.
i po kolei , wrażenia na goraco.
- potwornie "brudny" i niechlujny dom Bennetów, odrapane drzwi , faba prześwitująca. Toz to było jednak ziemiaństwo, jakas klasa. A może ja mam złudne wyobrażenie o rzeczywistości tamtego okresu?
- Elżbieta rozczochrana pokazuje się ludziom, fryzura współczesna, kucyki :?: :?: na tańcach w Merton - okropność. Jedynie na balu u Bingleya elegancka Elżbieta przechadza się po sali.
- właśnie . Tańce w gospodzie. Pierwsze wrażenie- tłok, hałas , głośne przekrzykiwania się , bo nie rozmowy. Jak na targu tureckim.
-wizyta L. Katarzyny - w nocy??? 8O Gospodarze przyjmują ją w negliżu?? co wyrażnie widać po Jane (za niedługo ukaże i pierś :oops: ) - zgroza.
- siostry Bennet. Długo musiałam czekać by rozróżnić Kitty od Lidii. Ale to w końcu siostry . ładna tym razem Mary. Dla mnie nie tak irytujaca jak poprzednia.
- własne odczucia - Charlotte taka bardzo plebejska
- siostra Bingleya - na wskroś współczesna, chyba najbardziej ze wszystkich odtwórców. I ta suknia na balu z cienkimi paskami ramiaczek - zgroza.
o głównych bohatrach wypowiadać się nie będę. MM na końcu zyskuje (co nie znaczy , że jest idealny wg. mnie).
- No dobra. Znalazłam kogoś , kto wiekiem , zachowaniem - czyt. dzieciecą wręcz radoscią i urodą pasuje do postaci - Georgianna Darcy. Nie wiem ile lat ma ta aktorka, ale dla mnie jest taką nastoletnia panną , dzieckiem jeszcze.
Z drugiej strony bardzo lubie Emilię Fox z '95 roku, która ma też dystynkcję i swoistą barierę arystokratycznego pochodzenia.
A spojrzenie jej przywodzi mi na myśl udręczona łanię, umierającą we wnykach. Subtelne, przepraszajace. Sorry za osobiste wycieczki myśliwskie -skrzywienie pasji gończarstwa i łowiectwa :oops:
- piekne posiadłosci ziemskie. Szczeglnie na planach dalekich. A pierwsza scena Pemberly bardzo podobna do ujęcia z '95 r.
to tyle na gorąco. Zobaczymy jak będzie gdy zgram dialogi i zobaczę jeszcze raz.
Acha, muuusszzęęę zobaczyć (zdobyć) serial TV z 1980 by porównać. Koniecznie. Może tylko żyję wspomnieniami pierwszej mojej ekranizacji DiU jaką ogladałam. Muszę się przekonać - czy Darcy jest tam faktycznie wysoki, sztywny "jakby kij połknął", czy nie ma tak żywych reakcji jak Colin Firth. Jaka jest Elżbieta?. Latami żyłam tą raz obejrzną ekranizacją , aż do serialu '95. Przekonana o jej wyjatkowości. Teraz męczy mnie to i w końcu zdobędę tę wersję z 1980 r.
Offline
Odczucia o jakich piszesz, zgadzaja sie w wiekszosci z moimi, niestety ...
Zreszta juz o nich pisalam.
Offline
Wczoraj obejrzałam to "cudo"- i dołączam do grona malkontentów!
Bennetowie, może nie byli bogaci, ale aż tak ubodzy i niechlujni napewno nie!
Jane i Lizzy w jednym łóżku?
Scena balu w Meryton-jarmark wiejski i Lizzy jako uboga pastereczka!
Bingley wbiegajÄ…cy do sypialni obcej, chorej damy?
Bal u Bingleya ujdzie (Jane śliczna, Bingley trochę głupkowaty ale niech im), ale siedząca na stole i machająca nogami pani Bennet nie do przyjęcia
Jane jadąca do Londynu wóżkiem mleczarza?
Lizzy jadąca sama, bez czepka, do Colinsów, jakby jechała w odwiedziny do do sąsiadów? i jej powrót jak ze spaceru, a nie dwudniowej przeprawy?
Darcy biegajÄ…cy po plebanii bez zamykania drzwi?
Wujostwo-chluba Lizzy-jedyna inteligentna i wykwintna część rodziny-stare wieśniaki!
Zachowanie Lizzy w Pemberly :twisted: to już wogóle skandal- błąkająca się sama po prywatnej części dworu i podglądająca mieszkańców?
W Meryton kiedy p.Bennet dowiaduje się o powrocie Bingleya- Lizzy jako jedyna bez czepka -służąca najniższej rangi!
Lady Katarzyna nawiedzająca Lizzy po nocy to "pryszcz" w porównaniu do Lizzy wyrzucającej ją z domu i wrzeszczącej na całą rodzinę!!!
i scena w koszuli na wrzosowisku? przerost wyobraźni scenarzysty i potem rozmowa z ojcem w tym samym stroju? i Darcy porozpinany? LITOŚCI!
dla mnie kiepskie próby ekranizacji J.A.
Offline
No kochana, naraziłaś sie troszeczkę wszystkim zwolenniczkom, ale rozumiem - o gustach się nie dyskutuje. Tylko gdyby tak zastosować wszystkie twoje uwagi wyszła by "Duma" 1995.
Lubię DiU 2005 mimo bałaganu i braku etykiety.
Bo to historia pięknej miłości i taka sercoszczypatielna!
Offline
Nie bijcie proszÄ™.
Już wiem , co mi się rzuciło w oczy w pierwszych scenach filmu.
Taki pryszcz jeden- biegajÄ…cy po pokoju i potem po dworze deerhound. Ale to znowu skrzywienie kynologiczne. Psa zawsze wypatrzÄ™. :oops:
Offline
No kochana, naraziłaś sie troszeczkę wszystkim zwolenniczkom, ale rozumiem - o gustach się nie dyskutuje. Tylko gdyby tak zastosować wszystkie twoje uwagi wyszła by "Duma" 1995.
Lubię DiU 2005 mimo bałaganu i braku etykiety.
Bo to historia pięknej miłości i taka sercoszczypatielna!
Echh zgadzam się w zupełności....ten film coś w sobie ma...i jakoś absolutnie nic mnie w nim nie drażni (może pare rzeczy ale to drobnostki) jako całość wypada w moich oczach fenomenalnie.Piękna,cipeła historia z lekkim pazurkiem,pięknym obrazem i muzyką ;-)
Offline
Echh zgadzam się w zupełności....ten film coś w sobie ma...i jakoś absolutnie nic mnie w nim nie drażni (może pare rzeczy ale to drobnostki) jako całość wypada w moich oczach fenomenalnie.Piękna,cipeła historia z lekkim pazurkiem,pięknym obrazem i muzyką ;-)
Zgadzam się, że coś w sobie ma - co, napisałam powyżej. Chociaz nie napisałam wszystkiego, bo pewnej magii i czarów nie da się opisać :-) Z niecierpliwością czekam na wydanie dvd.
Offline