Strona po¶wiecona Jane Austen
Nie jeste¶ zalogowany.
Zanim przejdę do rzeczy - chcialabym powitać zacne grono, jako że jest to mój pierwszy wątek na tym forum. Fajnie jest znaleźć się w gronie milośniczek JA. Widzę także, że grono fanek CF jest tu też licznie reprezentowane A tak się często zastanowialam, gdzież dyskutują polskie milośniczki tego aktora i teraz już wiem, że to tu...
Wracając do tematu - wybralam sie dziś do kina na D&U ... i muszę przyznać, że podobalo mi sie do tego stopnia, że wyszlam z kina lekko oszolomiona i caly dzień dzisiaj stają mi przed oczami sceny i obrazy z tego filmu. Od rana poprostu kipię chęcia podzielenia się z kimś moimi wrażeniami więc w końcu odważylam się napisać do Was.
Tak jak napisala Ingerin w "Ekranizacjach" nie da się i nie należy porównywać tej wersji z poprzednią. Nowy film trwa dwie godziny z kawalkiem, sporo wątków zniknęlo, niektóre postacie (np. Wickham) pojawiają się tylko epizodycznie. Akcja koncentruje się na Lizzie i Darcym lecz mimo to wydala mi się bardzo wciągająca. Wizualnie film jest krańcowo inny niż poprzednia wersja. Każdy szczegól wydal mi sie mniej wypolerowany i bardziej "przaśny" niż w poprzedniej wersji: wlosy aktorów, ich stroje, domy bohaterów, wszystko. Sporo jest ślicznych plenerów, deszczu, chmur i blota. To wszystko stworza niepowtarzalny nastrój w tym filmie. Internet jest pelny urywków i trailerów więc nie będe się juz więcej rozwodzić nad tą stroną filmu. Moim zdaniem - warto czekać do stycznia, żeby zobaczyć pelna wersję. Co do aktorów - to moim zdaniem stworzyli calkiem udane postacie. KK chyba najmniej mi się podobala, jakos nie ma w niej ni grama seksapilu (faktycznie - jest plaska jak deska), jest natomiast posiadaczką przecudnych oczu i ślicznej szyi. MM jest w roli Darcyego zaskakująco dobry, moim zdaniem. Jestem absolutną wielbicielką CF w tej roli ale muszę przyznać, że ten Darcy choc inny, podoba mi się. Nie zadziera nosa jak CF, jest natomiast ... trochę smutny i leciutko melancholijny. Kiedy patrzy się na niego to w jego oczach czyta się wiadomość:"hej - jestem nieśmialy i czuję się z tym okropnie" a nie "hej, jestem od was lepszy". Coś w tym jest, ja to kupuję. MM jest przystojny (choć nie piekny), wysoki i ma w tym filmie swoja "scenę z mokra koszulą". Niby nic wiecej niż "rodzime sobole" w rozchylonej koszuli ale na mnie zadzialalo ;-) Reszta obsady jest też bardzo dobra, siostry Bennet są mlode i świeże, mama Bennet taka jak trzeba (czytaj glosna i nieco histeryczna) a Collins spocony i, o dziwo, niski. Bardzo wzruszyl mnie Donald Sutherland w roli papy Benneta. Wyznam Wam w sekrecie, że plakalam jak bóbr w czasie sceny kiedy Lizzy wyznaje ojcu, że kocha Darcy'ego (Papa, he is completely amiable...). Naprawdę czuje się,że Lizzy jest mu bardzo droga i że choć żal mu sie z nia roztawać, to jednak cieszy się ze szczęścia swego dziecka. Nieco żle obsadzeni wydali mi się Bingley i pulkownik Fitzwilliam.
W sumie - bardzo mi się podobalo i polecam goraco. Wybaczcie, że tak dlugo ale musialam to komuś opowiadzieć.
Pozdrawiam "z drugiej strony stawu"
Offline
Wspaniale napisałaś o filmie, tym bardziej cieszę się że jakaś przychylna recenzja [ już nie mogę doczekać się sceny MM "z mokrą koszulą"] Bardzo byłam też ciekawa jak zagra Donald Sutherland no i okazuje się, że był dobry [można nawet sie wzruszyć]. W takim razie nic tylko czekać z niecierpliwością do stycznia i samej się przekonać...
Offline
Wszyscy już nie możemy się doczekać nowej Dumy. Z pewnością po jej polskiej premierze rozgorzeje na tej stronie zażarta dyskusja odnośnie różnych aspektów najnowszej ekranizacji powieści JA. Mnie osobiście bardzo to cieszy, bo oznacza jednocześnie, iż, mimo że angielskiej pisarki nie ma już na tym świecie od tak dawna, to wciąż jej książki wywołują emocje i żyją w nas. Niejeden inny pisarz czy poeta mógłby tylko pomarzyć o podobnej sławie.
Offline
Hej. Witam po dłuższej przerwie
Również zamierzam wybrać się na nową ekranizację, jednak od początku będę do niej nastawiona raczej negatywnie - wszystko przez KK. Ta dziewczyna po prostu działa mi na nerwy, a do roli Lizzy zupełnie nie pasuje - jest...hmm...za bardzo zadziorna, zbyt pewna siebie, brakuje jej delikatności. Nie wiem, jakie są Wasze odczucia - czy któraś z Was też ma taki "problem" w związku z nową ekranizacją?
Chciałabym, że KK miło mnie zaskoczyła, ale czuję, że to raczej mało prawdopodobne...
Offline
Dziś w telewizji zobaczyłam zajawkę do nowej "Dumy i uprzedzenia" z polskim lektorem, który "komentował". I cóż z niego dowiedzieć się można?Że mężczyźni dzielą się na statecznych (tu pokazanie ana Collinsa), czarujących (pan Wickham, robiący miłe pierwsze wrazenie ) i takich, którym nie można się oprzeć....i tu, przyznam szczerze przeżyłam szok, widząc nowego pana Darcy'ego. Ani o przystojny, ani dumny, ani nic...to smutne
za błedy "merytoryczne" przepraszam,ale pisze i opisuję z pamięci, która ostatnio szwankuje.
pozdrawiam fanki Jane Austen - ewa
Co do nowej odtwórczyni roli Lizzy, to ja bardzo lubię tę aktorkę. Ma taką subtelną urodę. Ale rozumiem, że można nie trawić czyjejś sztuki aktorskiej, ja mam coś takiego w odniesieniu do "gry" Paris Hilton. Pan Darcy, hmm... na razie nie będę się wypowiadała, może coś nowego udało się panu MM wpleść w tę postać? Jestem pozytywnie nastawiona!
Offline
Na głównej stronie Keiry Knightley można zobaczyć zwiastuny między innymi rozmowy reżysera, aktorów i nowość dla tych którzy jeszcze nie widzieli pocałunek Elizabeth i Darcy'ego.
Offline
Luisa bardzo ladnie opisalas wrazenie z tej nowej wersji...musze sie przynac ze tak samo mysle...tak naprawde wydawalo mi sie ze nigdy nie bedzie rownie dobra jak ta z 1995 a mino to...bardzo mi sie podobal ten film....bo to jest film -ktory aczkolwiek skrocil troche opowiesc ale mimo to ukazal caly romantyzm opowiesci...z ta scena w ktorej Lizzi mowi ojcu o swojej milosci do Darcy'ego na czele ....ktora nie ma te samej "sily" w wersji z 1995... film pokazuje cala milosc Darcy'ego do Lizzi, tak jakos prawdziwa, te krajobrazy, wszystko to powoduje ze warto go obrjrzec... mimo ze nie wszystko sie zmiescilo w tym filmie z ksiazki w odroznieniu od wersji z 1995 bo trzeba pamietac ze wersja z CF to serial....w ktorym latwiej jest "opowiedziec dokladnie" cala histoie...
polecam ten film ...
Offline
Dziewczyny tak ciekawie opisujecie Wasze wrażenia po obejrzeniu tej nowej wersji DiU,że ... mimo że jeszcze jej nie widziałam, coraz bardziej się przekonuję że chcę ją zobaczyć (mimo mojej całej niecheci na poczatku :twisted: ). Miałam wtedy wrażenie że po prostu zdradzam tą wersję z 1995 r. z Colinkiem, a tego przeciez zrobić mu nie można . Teraz powiem z całym przekonaniem - biegusiem pobiegnę do kina na ten film (choć wersja BBC zawsze będzie dla mnie najleszą- to mój hołd dla Colina oczywiście...)
Offline
Właśnie wróciłam z przedpremierowego pokazu.
Mam kilka krótkich spostrzeżeń które na dniach postaram się rozszerzyć lub bedziemy je wspólnie komentować jak już poogladacie film.
I pamietajacie, to jest moje bardzo osobiste zdanie i nie bierzcie go bardzo serio.
Przede wszystkim film bardzo mi się podobał, to jest ta nasza kochana Jane w każdym calu i kazdej sekundzie filmu.Nawet niewielkie zmiany w scenariuszu(np. zamiana osób wypowiadajacych pewne kwestie)nie wpływa negatywnie na odbiór filmu. Klimat książkowej dumy czuć cały czas.
Rewelacyjne plenery.Tak właśnie wyobrażałam sobie to wszystko czytając książkę, i dopiero teraz dotarło do mnie, że nasza ukochana wersja D&U 95 jest lekko przeidealizowana pod względem scenograficznym. W penym momencie po obejrzeniu zwiastunów do najnowszej wersji powiedziałam że jest ona bura.Ale teraz wiem, ze tak właśnie powinno byc. I tak jest świetnie.
świetne aktorstwo(poa kilkoma wyjątkami, ale o tym póżniej). Keira jest idealną Lizzy, no może żeby miała choć trochę biustu, ale poza tym - cudo.Te oczy, ta mimika.Siostrzyczki swietne, podobnie jak ojciec, pan Bennet. Pani Bennet i Lady Caterina mają pewne niedociągnięcia(jedna zbyt mało nerwowa, druga zbyt mało straszna, niestety) ale ogólnie nie jest źle.
Tragedia zaczyna się przy rolach męskich, dwóch głównych w gruncie rzeczy.
Nie wiem kto przerobił Bingleya na idiotę, ale to nie jest ten miły i wrażliwy facet z ksiązki, tylko goguś.
A Darcy.........szkoda słów.......wołek zbożowy pełną gębą.(nie wiem która z was pierwsza napisałą to określenie ale własnie ono oddaje pełnie tego jaki on jest)Ani przystojny, ani dystyngowany, ani nawet głosu ładnego nie ma.
I nie jestem uprzedzona bynajmniej, szłam na film ze sczerą chęcią że wszystko mi się będzie podobać.Ale jego neistety nie jestem w stanie zaakceptować.I to nie dlatego że CF jest idealnym panem Darcym, myślałam że MM stworzy swoją właśną krację o której będzie się długo pamiętać. Niestety.
Rola KK stoi jak dla mnie na tym samym poziomie co rola JE(choć nie jestem jakąś wielką zwolenniczką KK). Zawsze denerwowały mnie jej (KK)usta, a w D&U o nich zapomniałam bo najwazniejsze były oczy.
Ale MM....a zresztÄ….
Obejrzyjcie i wtedy pogadamy.
pozdrawiam
Offline
nie wiem czy to odpowiednie miejsce na to pytanie ale ma moze ktos napisy do najnowszej dumy? mogą być chocby angielskie bo ja nie moge nigdzie znalesc.
Jestem nowa i chciałam wszystkich pozdrowić.
Offline
A Darcy.........szkoda słów.......wołek zbożowy pełną gębą.(nie wiem która z was pierwsza napisałą to określenie ale własnie ono oddaje pełnie tego jaki on jest)Ani przystojny, ani dystyngowany, ani nawet głosu ładnego nie ma
a to prosze przyklad jak roznie mozne odniesc sie to aktore i jego roli Ja uwazam ze obecny darcy jest po prostu prawdziwy , sympatyczny, melancholijny jakis taki normalny, ludzki, tak sobie go troche wyobrazam....CF to ,basniowy ,troche wyidealizowany mimo ze oglada sie go uroczo...i jak juz wczesniej pisalam traci dla mnie jak sie usmiecha....podczas gdy MM zyskuje
pani Bennet moge tez powiedziec ze ma niedociagniecia ale Lady Catherine jest swietna....mimo krodkiego czasu filmowego Lady Catherine pokazala swoje ogromnie niesympatyczne cech bardzo wyraznie.....
Nie wiem kto przerobił Bingleya na idiotę, ale to nie jest ten miły i wrażliwy facet z ksiązki, tylko goguś.
natomiast z tym sie zgadzam i dodam ze wygladal jakby byl troche niedorozwiniety....i troche mi nie pasowal do Jane....ktora mi sie zreszta podobala
a i dodam jeszcze ze scena ponownych oswiatczyn podoba mi sie zdecydowanie bardziej niz w wersji z 1995.... i tutaj wygrywa MM z CF.....dla mnie oczywiscie
Offline
Jane to po prostu książkowe uosobienie słodyczy i niewinności, taka właśnie powinna być. Tak samo jak Lidia i Kitty to skończone idiotki.
A co do Darcego, to ktoś mi zarzucił wysłuchawszy mojej opinii że sama jestem uprzedzona bo mówiłam wcześniej że niewyobrażam sobie nikogo innego niz CF w roli Dracego,a ja naprawdę chciałam go polubić ale po prostu do mnie nie przemówił
Zapomniałam jeszcze o Pannie Bingley i Charlocie. Więcej nieco spodziewałąm się po tej pierwszej, bo bardzo lubię ta aktorke ale mam wrażenie że ją złagodzili, nie jest taka wredną jędzą. Charlota zaś jest rzeczywiście brzydka, tak jak określa ją pani Bennet, a aktorka grająca w serialu z 95 to przy tej piękność.
Offline
Obejrzę film dopiero w sobotę, ale już wiem, że mi się spodoba :-) I MM w roli Darcy'ego też. Przyjaciółka była na pokazie przedpremierowym i właśnie o nim wypowiadała się bardzo ciepło - cytuję - "jest słodki i uroczy" :-) Natomiast według niej Lizzy "wygląda jak slużąca, wychudzony szkielecik... Jak oni to zrobili w Piratach że takm wygladala niemal ponętnie??? Często wysuwa wyzywająco podbródek i wydaje mi sie że w konwenansach epoki uważano by ją za niezwykle niegrzeczną. Ujdzie to na Karaibach, ale w starej dobrej Anglii???" Koniec cytatu :-)
Offline
Ja też zobaczę dopiero w sobotę. Bardzo różne są opinie na temat tej nowej Dumy, wystarczy wejść na stronę Filmweb i zobaczyć same pochlebstwa (nawet facetów). Mało tego dużo ludzi dodaje sobie ten film do swoim ulubionych. A tutaj same narzekania. Wniosek z tego taki, że Ci którzy czytają prozę Jane Austen, powinni zostać jednak przy książkach, żeby się nie rozczarować...
Mam nadzieję, że nikogo nie obraziłam.
Pozdrawiam
Offline
wiesz, chciałabym zwrócić uwagę że moim pierwszym zdaniem o dumie było:
"Przede wszystkim film bardzo mi się podobał, to jest ta nasza kochana Jane w każdym calu i kazdej sekundzie filmu.Nawet niewielkie zmiany w scenariuszu(np. zamiana osób wypowiadajacych pewne kwestie)nie wpływa negatywnie na odbiór filmu. Klimat książkowej dumy czuć cały czas. "
narzekam tylko na obsadę głównej i najważniejszej roli męskiej w filmie.
sorki ze się czepiam, ale nie lubię jak się przekręca moja słowa.
i dlatego jeszcze raz podkreślę, film mi się bardzo ale to bardzo podobał, ogólnie i w całości.
Offline
a mnie sie nie tylko film podobal ale i MM w roli darcego
Offline
Byłam dziś na "Dumie"....
I jestem zauroczona. Keira zaskoczyła mnie in plus, obsada b. dobra, a Matthew według mnie był cudowny, cudowny, cudowny. Nieśmiały, męski <3
Ukochana scena (oprócz tej na wrzosowisku) - przed pierwszymi oświadczynami, Darcy i Lizzy w domu Collinsów. Myślałam, że porwie te rękawiczki
(jak ochłonę, napiszę więcej )
Offline
Jak będę miała więcej czasu, napiszę recenzję. Dziś tylko powiem, że film naprawdę polubiłam. Podoba mi się nowe podejście. Dobrze, że nie powielili serialu, bo i po co? Jest świetny, ale miło obejrzeć znaną historię w innej interpretacji. Panna KK zagrała dobrze,ale nadal twierdzę, że mogła się poświęcić i troszkę przytyć do tej roli. Inne aktorki mogą a ona nie? Mam kilka ulubionych scen - przede wszystkim bal w Netherfield - cudowna muzyka, radość, żywiołowość zgromadzonego tłumu. Jestem przekonana, że bale wiejskie tak mogły wyglądać. Jest tam taka krótka scena, gdy Lizzy tańczy, a Darcy przedziera się przez tłum i ją obserwuje. :-) Rewelacyjna rozmowa z panem Collinsem przy stole - te ziemniaki, takie wspaniałe i smaczne. Miny sióstr Bennet, kopniak pod stołem ;-D Porozumiewawcze spojrzenia Lizzy i jej ojca. Twórcom udało się pokazać, że panny Bennet naprawdę były siostrami - one wyglądały i zachowywały się jak siostry. Dużo mogłabym jeszcze tak pisać.
Offline
Zgadzam się z przedmówczynią :] Cudownie oddano atmosferę w domu Bennetów, widać, że są rodziną... a poza tym pokazali, że życie jedego faceta z sześcioma kobietami po jednym dachem - pięcioma na wydaniu i postrzeloną matką - prostym nie jest
Bal był cudowny
Offline
Czekałam, żeby to obejrzeć i... totalny zawód (no może wyjąwszy rolę ojca). Tyle tu faux pas, że Jane Austen w grobie się przewraca (np. gdzie by młoda panienka spotykała się z młodzieńcem rano w nocnej koszuli, wcześnie włóczyła sie w tym stroju po wrzosowiskach, albo bogata dama nawiedzała rodzine po nocy...), dumy własciwie nie ma, jest tylko słabo umotywowane uprzedzenie. Pan D. raczej głupawy, a Bingley juz totalny idoiota (szczytem jest, kiedy obaj światowi młodzieńcy przychodzą na koniec do domu wybranek i uciekaja w popłochu, bo nie wiedzą, jak sie zachować). Może byłoby to wszystko do przyjecia, gdyby reżyser (scenarzysta?), który nie potrafii umiejetnie wyposrodkowować miedzy komedia a melodramatem, potrafił zadbać jescze o jakiś dramatyzm, rzeczywistą psychologiczna motywację...
Bo najpierw emocjach napisałam, co napisałam, a potem przeczytałam niektóre uwagi, że sceny z zycia domowego też mi się podobały i sposób filmowania bali. Jednak wyrażnie widać, że realizatorzy nic nie wiedzą o formach towarzyskich (w przeciwieństwie do naszej autorki, która na ich znajomości zasadza wiele elemntów fabuły), więc jeśli sa w domu - wszystko gra i jakoś żyje, ale jeśli wychodzą na ulicę (kto słyszał, żeby nawet tak nie dbajace o formy panienki, jak panny Bennet, zawierały znajomosci na ulicy, pozwalając się zaczepiać nieznajomym; albo to zaproszenie na obiad złożone przez Dacyego obcym ludziom...), wszystko zaczyna sie sypać...