Strona po¶wiecona Jane Austen
Nie jeste¶ zalogowany.
łezka sie w oku kręci, jak sobie człowiek pomyśli, ze można taki pomnik wystawić swojej miłości (myślę oczywiście o książce) - i to wcale nie jakiejś tam wyidealizowanej, ale tej zwyczajnej codziennej, miłości do tej jedynej wybranej, z którą można było sie razem zestarzeć... :cry:
Offline
Patrząc w tym aspekcie jeszcze wiekszy szacunek należy się Aragornowi. był człowiekiem, najbardziej podatnym na moc pierścienia. Ale był gotów wyrzec się go, bez większego żalu. Dla mnie to tylko dowodzi, że pragnął odzyskać swoje dziedzictwo dla ojcowizny, a nie dla samej włądzy, jako takiej
Nie pragnął władzy, myślę, ze nie chciał też odzyskać dziedzictwa - przynajmniej na początku historii. Ten osiemdziesięcioletni facet w gruncie dorastał na oczach czytelnika do honoru i odpowiedzialności, które miały na niego spaśc wraz z koroną
Offline
Kurcze! Sorry, Aine - okazuje sie ze nie umiem wstawiać cytatów
:oops:
Offline
Kurcze! Sorry, Aine - okazuje sie ze nie umiem wstawiać cytatów :oops:
chyba jednego "quote" w kwadratowym nawiasie Ci brakło na początku, spróbuj sobie wyedytować i poprawić
Offline
chyba jednego "quote" w kwadratowym nawiasie Ci brakło na początku, spróbuj sobie wyedytować i poprawić
Jesli sie nie pogniewasz, zostawie to tak jak jest, a postaram sie na przyszlośc bardziej uważać
Offline
Mnie tam rozgniewać raczej trudno. Kazimierza musisz się pytać
Offline
Hurrra! Udało mi się tym razem. A propos. Wczorajsza dyskusja zainspirowala mnie na tyle, ze mam zamiar zrobić sobie powtórkę z rozrywki i jeszcze raz obejrzeć wszystkie trzy części trylogii, nie mówiąc już o tym, ze chyba jeszcze raz przewertuję książki, ale tym razem muszę zdobyć gdzieś tłumaczenie Skibniewskiej, bo to, które mam w domu (M. i C. Frąców) nie jest najlepsze, chociaż z genialnymi ilustracjami Allana Lee.
Offline
Kazimierza musisz się pytać
Myślisz, ze on mógłby sie krzywić?
Offline
A ja najbardziej cenię sobie własnie Frąców. Połączenie fajnego stylu z nieprzetłumaczalnościa nazw własnych
Mam wszystkie wydania. I Skibniewskiej (to pierwsze jeszcze z Gryfem ) i łozińskiego i Frąców. POrównałam je soibie czytając bezpośrednio jedno po drugim.
FrÄ…cowie rulez!!!
Offline
A ja najbardziej cenię sobie własnie Frąców. Połączenie fajnego stylu z nieprzetłumaczalnościa nazw własnych
Mam wszystkie wydania. I Skibniewskiej (to pierwsze jeszcze z Gryfem ) i łozińskiego i Frąców. POrównałam je soibie czytając bezpośrednio jedno po drugim.
Nie moglam mieć takiego porównania, ale do Skibniewskiej czuję ogromny sentyment, bo dzięki niej weszłam w Śródziemie. Stara miłość nie rdzewieje.
Offline
Rozumiem doskonale. Sentyment ja też odczuwam, ale i tak stwierdzam, że drętwa jest. Niestety.
Offline
Po Twoich słowach tym bardziej mam ochotę na Skibniewską, bo Frąców obrócilam całkiem niedawno. Moze mgliste wspomnienie pierwszego zetknięcia z genialna książką (wstyd przyznać jak to było dawno :oops: )rzeczywiście za bardzo wpływa na mój obiektywizm, ale opinia, ze właśnie tamto tłumaczenie jest najlepsze nie jest tylko moja.
Offline
Kazdy odbiera książke i tłumaczenie inaczej. Ja znam kilka osob ktore dałoby się pokroić za łozińskiego
Offline
Nie czytałam, nie mam więc zdania, ale jeśli tłumaczy nazwy własne, to chyba nie zdołałbym przez niego przejść
Offline
Bilbo Bagosz z Bagoszowa jest jeszcze nawet śmieszny, ale łazika mu darowac nie mogę!
Offline
A podobno ten łazik dużo lepiej oddaje charakter słowa "Strider" niż Obieżyświat. Tyle że nam sie niezbyt dobrze kojarzy.
Kurcze łazik, to taki samochód terenowy, a nie dziedzic Isildura!!!
Offline
A podobno ten łazik dużo lepiej oddaje charakter słowa "Strider" niż Obieżyświat. Tyle że nam sie niezbyt dobrze kojarzy.
Kurcze łazik, to taki samochód terenowy, a nie dziedzic Isildura!!!
I tu w pełni sie z Tobą zgadzam, dlatego tłumaczenie obejmujące także nazwy wlasne nie wchodzi zupełnie w grę. Niestety nie znam angielskiego i w kwestii znaczeń muszę zaufać tłumaczom.
Offline
Poza tym czy wyobrażasz sobie, że mogłabyś Viggo nazwać łazikiem? W tej sytuacji cieszę sie że język polski jest tak wieloznaczny. Rozmawiałam ostatnio z koleżanką, która od 15 lat mieszka w Niemczech i "WP" poznała z tłumaczenia niemieckiego. Wszystkie nazwy własne zostały w nim przetłumaczone, a ja mimo wszystko jednak wolę angielskie, choć wiem, że każda z nich jest zancząca. Ona nie mogła sie przestawić i gubiła sie słysząc lub czytając Baggins, Obieżyświat itd
Offline
Włosi też mają swoje tłumaczenie
Grampasso
stregone Gandalf
Raminghi - Strażnicy
Contea - Shire
vermilinguo - Smoczy jezyk
i kilka innych, których już nie pamiętam
Offline
Kochane, a śliczny Legolas, który mknie po śniegu, obok drużyny i nawet piętkami się nie zapada :!:
8)
Offline
O! Ja też zwróciłam uwagę na tę jego lekkość, zwiewność i zwinność w filmie. A już szczególnie popis na olifancie, jak powybijał tam kilkunastu orków i dobił samo zwierzę, a potem ześlizgnął się po jego trąbie. A najlepszy był komentarz Gimly'ego!
Offline
Wszystkie komentarze Gimlego były fajne. O to chodziło. Miał rozładować napiecie, pełnić funkcje błazna. Ktoś w końcu musiał. POwazny Aragorn - nie bardzo pasuje, bo miał utrzymać autorytet, śliczny Lovelas tym bardziej, bo ona miał być śliczny i elfio majestatyczny, a nie inteligentny i złośliwy. Pozostaje Gimli.
Ja najbardziej lubie dialog z ROTKa gdy Gimli pyta czy zdają sobie sprawę z tego, że idąc z tak malą liczbą wojska praktycznie nie ma się szans. A potem "to kiedy ruszamy?"
Offline
A ich ciągła rywalizacja, kto zabije więcej orków? I Legolas sie potem rozruszał i dotrzymywał kroku Gimliemu. Stanowili wspaniały duet.
Mi tez podobała się lekkość z jaką sie poruszał Legolas, ale nie uszło mej uwadze, że w Lorien było słychac kroki elfów. A przeciez nawet hobbity powinny porzuszać sie niesłyszalnie!
Offline
Przyznam, że przypuszczałam, że scenarzyści i reżyser pójdą z tą postacią w tym kierunku kiedy dowiedziałam się, ze Gimliego ma grać John Rhys-Davies. Jednak większość jego postaci cechuje taka właśnie rubaszność.
Offline
Gimli z daleka pachnie borowikiem - jest krasnoludem w calej pelni. Zaś spośród dialogów z jego udzialem najbardziej lubię ten przed bitwą w Helmowym Jarze z Lovelasem (jak go sprytnie określila Aine), gdy zdenerwowany faktem, ze nie moze obsrewować tego, co dzieje się pod murami ponagla elfa, a ten pyta, czy opisać mu, czy podstawić skrzynkę. Niedługo potem mamy też kolejny pokaz elfiej zręczności - zjazd na tarczy po schodach. Chylę czoła przed dowcipem Jackson'a. Takich perełek mozna w filmie znaleźć mnóstwo
Offline