Ogród Jane Austen

Heh, musz? si? wam pochwali?, by?am w piatek na nocnym maratonie filmowym z W?adc? Wreszcie obejrza?am to tak, jak trzeba, jedno po drugim, na wielkim ekranie, wersje rozszerzone (w kinie widzia?am jedynie Dru?yn?). Sp?dzi?am w kinie 11 godzin, nie przespa?am ani minuty i czu?am si? jakbym sp?dzi?a noc w innym ?wiecie. Cudowne uczucie!

Eomer jednak wci?? przypomina mi kota.
Ko?cówka jest zdecydowanie za bardzo rozwleczona.
Poza tym, obudzi?y si? we mnie wszystkie moje zachwyty na nowo!

Kusz?cy ten enemef, ale 11 godzin! Najfajniejsze s? spojrzenia ludzi na ulicy albo na przystankach, gdy widz? te tabuny o?lepione ?wiat?em dziennym wylegaj?ce o 6-7 rano z kina

Jako? tak w zesz?ym roku by? sylwester z LOTRami Nawet niedrogo, ale biedna by?am
Co do koncowki, to w wersji rozszerzonej niewiele si? ró?ni, raczej ca?o?? niejako wg??bi filmu. I Aragorn smarkaj?cy i zawodz?cy o Berenie i Luthien i wi?cej Faramirka (Boromira zreszt? równie?) i ogólnie. Ka?da cz??? d?u?sza o jakie? 40-50 min

Jego s?abo?c jest zbyt oczywista, a kontarst z Aragornem zbyt wielki. Wydaje mi si?, ?e ksi?zce by?o inaczej, .

Tak, by?o inaczej. W filmie Boromir nie uzna?a autorytetu Aragorna, nie uzna? jego w?adzy i nie poczu? si? (mo?e poza ko?cówk?) jego wasalem. Ca?y czas traktowa? go jak równego sobie. W ksi??ce dziedzictwo Aragorna nie by?o zreszt? kwestionowane, wi?c i Boromir uzna? si? za poddanego. To, ?e zb?adzi? by?o win? pier?cienia i jednak dominuj?cego charakteru Bormira - charakteru przywódcy. Ale sprowadza?o to raczej do walki wewn?trznej (przynajmniej ja to tak odebra?am). W filmie stworzono i wyeksponowano konflikt pomi?dzy Aragornem i Boromirem, którego ch?? posiadania pier?cienia by?a elementem.

Co do Seana, to nie tyle, ?e ma niefart do ról, bo analizuj?c filmografi? - wychodzi na równo. Po prostu w filmach, które s? g?o?niejsze - gra szwarc charakter

Z postaci Tolkienowskich zawsze najbardziej poci?ga? mnie Eomer. I si? nie rozczarowa?am. Chocia? rzeczywiscie w twarzy Urbana jest cosik kociego. Ale dla mnie to zaleta.
Dla mnie obsada dobrana rewelacyjnie. Wprawdzie spodziewa?am si? jednak ?adniejszej Eowyn i Arwen te? mi jako? nie pasi, to i te aktorki zaakceptowa?am. Mimo wszystko ciesz? si?, ?e Connery nie zagra? Gandalfa. Jako? taki zbyt agresywny mi si? wydaje. Zbyt dominuj?cy. A Gandalf zawsze sta? we cieniu. Mia? r?ke na pulsie, prawie zawsze by? tam gdzie go potrzebowano, ale zawsze ucieka? w cie? i udawa?, ?e gra drugie skrzypce.
natomiast rewelacyjnie spisa? si? ma?y Eliasz, a Gollum to juz majstersztyk. Frodo z tymi wielkimi niebieskimi, niewinnymi pocz?tkowo oczyskami, a potem coraz bardziej zm?czonymi, coraz bardziej oboj?tnymi, na ko?cu zdecydowanie z?ymi. Wood ma oczy, które ?yj? w?asnym ?yciem

Heh, mój m?? zawsze twierdzi?, ?e Sean Connery to zbyt oczywisty kandydat do roli Gandalfa. W sumie mia? racje. ?a?uj? natomist,. ?e nie zagra? Dumbledore'a. Filmowy jest jaki? taki za ma?o charyzmatyczny!

Ja mia?am mieszane uczucia je?li chodzi o wprowazenie w?tku mi?osnego. Po raz kolejny przekona?am si?, ?e to by? jednak dobry pomys?.
Zgazam sie, ?e obsada, rewelacja, nie wiem, czy mo?na si? do kogos przyczepi?. No i Gollum!

Swoj? drog?, nie uwa?acie, ?e w?tek Smeagol - Deagol jest jakis naciagany? Chodzi mi o ksi?zkowy, bo to w ko?cu podstawa. To znaczy, moc pier?cienia jest wielka, ale dzia?a powoli, zw?aszcza na hobbity, wystarczy spojrzec na Bilba i Froda. A tu nagle Smeagol zabija jak tylko ujrza? pier?cie?. Czy co? mi umkn??o?

. Czy co? mi umkn??o?

Pier?cie? by? wtedy silniejszy i szybciej opanowywa? dusz? swojego posiadacza. Jeszcze "czu? na sobie dotyk" Saurona. Popatrz jak natychmiast op?ta? Isildura (nawet jak na cz?owieka). W jaskini golluma traci? swoj? si?? i dlatego chcia? si? wyrwa? i trafi? w r?ce Bilba. Zwró? uwag? równie? jak d?ugo zaj??o mu op?tanie Bilba. Z Frodem posz?o mu ju? ?atwiej. Bo znowu rós? w si??.
Tak przynajmniej ja odebra?am s?owa tolkiena

No ale przecie? on w tej rzece strasznie d?ugo przele?a?!

No w?a?nie, naci?gana ta filozofia nie przekonuje mnie. Jego moc by?a znacznie silniejsza, jak Sauron si? przebudzi?.

Fakt, we wszystkich dzie?ach zdarzaj? sie niedoci?gni?cia, nie powinnysmy si? czepia?...

Ech wi?ta wio... Chyba do ka?dego sztandarowego dzie?a mo?na przyczepi? jak?? tak? ?atk?.
Co nie zmienia faktu, ?e Tolkien wielkim pisarzem by?. Ostatnio na jednym z forum nakazano przyznanie mu nagrody Nobla - he he. Wi?kszo?? forumowiczów popar?a ten pomys?. Zapomnieli tylko o jednym, malutkim szczególe

A ja my?l?, ze moc pier?cienia niezale?nie od okoliczno?ci byla ogromna, zabócza i jednakowo destrukcyjna dla wszystkich, którzy mieli z nim jaki? zwi?zek. Jak sie znalaz? w rzece? Przecie? doprowadzi? do ?mierci samego pogromc? Saurona. A Galedriela - omal nie poddala sie jego mocy, cho? to w ko?cu elficka królowa - pot??na czarownica.

Zwró?cie uwag?, ?e pier?cieniowi ?atwiej by?o op?ta? tych, którzy pragn?li w?adzy. St?d te? tak trudno przysz?o mu z Bilbem i Frodo - oni chcieli w zasadzie ?wi?tego spokoju. Albo i nie?wi?tego, ale nie mieli ambicji przywódczych. pewnie gdyby natrafi? na Lothara - przysz?oby mu du?o ?atwiej. Przecie? Bombadil, który by? wolny od jego mocy, by? równie? wolny od ch?ci w?adzy. jakiejkolwiek.
Patrz?c w tym aspekcie jeszcze wiekszy szacunek nale?y si? Aragornowi. by? cz?owiekiem, najbardziej podatnym na moc pier?cienia. Ale by? gotów wyrzec si? go, bez wi?kszego ?alu. Dla mnie to tylko dowodzi, ?e pragn?? odzyska? swoje dziedzictwo dla ojcowizny, a nie dla samej w??dzy, jako takiej

Wiecie, ?e na nagrobku jego i jego zony dopisano (zgodnie zreszt? z jego zyczeniem) Beren i Luthien?